20.5 C
Biskupin
środa, 18 czerwca, 2025

Czy spiker Mike Johnson to Boży Bicz na grzeszną Amerykę?

4
niceTrumpPic

Co jakiś czas na świat, czy jego część zstępują jakieś zjawiska wywołujące panikę i uczucie zagrożenia. W Ameryce takim zjawiskiem zagrażającym w 2016 r. zbiurokratyzowanym układom Deep State było niespodziewane zwycięstwo Trumpa w wyborach prezydenckich. Pamiętam, że komentując (gościnnie u K. Schwaba) w Davos to “nieszczęście” dla waszyngtońskiego systemu, George Soros powiedział, że ten stan nie potrwa długo. Rzeczywiście Trump był niszczony i blokowany od początku swojej prezydentury i przeczołgany przez aż 2 impeachmenty i dalej jest wikłany w rozmaite procesy konsumujące jego czas i pieniądze. Kolejne nieszczęście uderzyło w Waszyngton ok. miesiąc temu kiedy po 3 tygodniach niesmacznych przepychanek pozycję spikera Kongresu objął skromny, uczciwy i  uśmiechnięty człowiek. Wywołał szok i panikę kiedy w inauguracyjnym przemówieniu podziękował Bogu wyznając głęboką wiarę, że Bóg ma plan co do jego osoby (!). Natychmiast wielkie i liczne redakcje skierowały reporterów, aby zlustrować i prześwietlić tego niepozornego, ale niebezpiecznego religijnego dewotę. Wszak niektórzy jeszcze pamiętają, że “Bicz Boży” był przydomkiem wodza Hunów, Attyli, którego rzekomo Bóg miał użyć przeciwko zdegenerowanemu, zepsutemu Rzymowi.

  https://pbs.twimg.com/media/F9T0zT2W0AArHmi?format=jpg&

Ustalono, że Mike Johnson nie jest zamożny i żyje z pensji od wypłaty, do wypłaty, czyli żyje jak ok. 60% Amerykanów. Co gorsze, Mike nie ma odłożonych oszczędności na emeryturę, spłaca pożyczkę ok. $500 tys. zaciągniętą na zakup domu i ma na koncie w banku mniej niż $5 tys. I taki człowiek , istny barbarzyńca, bez jachtu, prywatnego samolotu, kilku willi, ma kierować budżetem Kongresu? Przypomnijmy, że pensja spikera kongresu wynosi $223,000 rocznie.

51 letni Johnson został wybrany do Kongresu w 2016 r bijąc rekordy popularności od 50 lat w swoim 4 dystrykcie wyborczym w południowym stanie Louisiana z 760,000 mieszkańców, obecnie służy (7 lat) już 4-tą kadencję. Na rodzimym Louisiana State University Mike otrzymał  BS w administracji biznesu, oraz tytuł doktora praw (Paul M. Hebert Law Center) i przez następne 20 lat pracował jako specjalista od prawa konstytucyjnego. Przez pewien czas był profesorem uniwersytetu, a nawet prowadził konserwatywne radio (!).  W lutym 2015 r został wybrany do stanowego parlamentu (do 2017, kiedy pojawił się w Kongresie). W głosowaniu na spikera Mike zdobył 220 głosów, a jego konkurent demokrata Hakeem Jeffries 209 głosów. Johnson był członkiem Judiciary Committee (Komisja Sądowa) i Armed Services Committee (Komisja d/s Sił Zbrojnych). 

 Mike jest w małżeństwie z żoną  Kelly od 1999 r.  Mają 4 dzieci, w tym jednego czarnoskórego syna Michaela, którego adoptowali (miał 14 lat) zanim pojawiły się ich własne dzieci. Ojciec spikera James Patrick Johnson zmarł w 2016 r. 3 dni przed tym jak jego syn zwyciężył miejsce w Kongresie. Rodzina jest bardzo religijna i należy do Southern Baptist Church. Po wyborze na spikera w prasie ukazało się wiele wywiadów z ludźmi z rodzimego kościoła Baptystów i sąsiadów Johnsona. Wyłania się obraz życzliwego, bardzo religijnego i konserwatywnego otoczenia. Jeden z rozmówców,  Mr. LaGars wierzy, że Mike “wprowadzi Jezusa do Waszyngtonu”, “On został posłany tam przez Boga, nie mam co do tego żadnych wątpliwości”. 

Jego wyborcy mówią, że Mike jest w każdym calu synem Louisiany. Bardzo rodzinny, gorący chrześcijanin, przeciwnik aborcji, przeciwnik genderyzmu i “pchanej” zmiany płci u dzieci i zwolennik pomocy dla Izraela. Powiązany ściśle z bardzo religijnymi i konserwatywnymi organizacjami dla których pracował jak Answers in Genesis, Louisiana Family Forum, the Alliance Defending Freedom i Focus on the Family.  W kongresowej kaplicy często prowadził modlitwę w otoczeniu konserwatywnych chrześcijańskich kongresmenów.

Jest otwartym zwolennikiem prezydenta Trumpa, mocno zaangażowany w legalne (z pozycji prawa) obalenie wyników prezydenckich wyborów 2020 r. Nawet po ogłoszeniu prezydentem Joe Bidena , na X Mike zachęcał Trumpa do kontynuowania dalszej walki w celu przywrócenia wiary i zaufania wyborców w amerykański system prawa i sprawiedliwości. Widać też, że Trump również lubi i sympatyzuje z Johnsonem udzielając mu poparcia w wyborze na spikera co  następnie ogłosił w swoim stylu biorąc kredyt za jego wielki sukces:

“Chciałbym pogratulować Mike Johnson. Będzie wspaniałym spikerem Kongresu i cieszę się, że mogłem pomóc.” 

Jeszcze wcześniej Johnson należał do ścisłego zespołu prawników, obrońców  ówcześnie prezydenta Trumpa podczas obydwu procesów impeachmentu frywolnie przeprowadzanych przez mających wówczas większość w Kongresie Demokratów z rozhisteryzowaną spiker Nancy Pelosi z San Francisco, do której aresztowania nawoływał (!). W 2017 r. wspierał kontrowersyjny dekret prezydencki Trumpa zatrzymujący emigrantów z siedmiu muzułmańskich krajów. Tak więc ze względów religijnych (Biblia) Johnson jest za udzieleniem pomocy Izraelowi, ale jednocześnie konsekwentnie przeciwny wspieraniu wojny na Ukrainie (korupcja). W Kongresie Mike jest członkiem konserwatywnej republikańskiej frakcji  House Freedom Caucus

 Wybranie poprzedniego republikańskiego spikera (Kevin McCarthy) wymagało aż 15 rund głosowań, poparcia nie uzyskał świetny i zasłużony Mike Jordan, nota bene mentor Johnsona, ale Mike Johnson zwyciężył w pierwszej rundzie, dlaczego? 

Rekomendująca jego kandydaturę  Elise Stefanik  (ojciec ma czeskie pochodzenie) podkreśliła, że Mike jest tytanem pracy i głęboko zaangażowanym członkiem Judiciary Committee i House Armed Services Committee oraz wiceprzewodniczącym republikańskiego klubu poselskiego, któremu ona przewodniczy. Krótko wyjaśniła dlaczego jego kandydatura osiągnęła sukces: 

“ Jest kolegą wszystkich i niczyim wrogiem. Mike jest silnym, twardym i sprawiedliwym i ponad wszystko jest bardzo grzeczny”…

Wszystko ma swoje konsekwencje, więc w/g rankingu Human Rights Campaign (znana grupa homoseksualnych i transseksualnych aktywistów) Mike jest określany jako polityczny ekstremista i jeden z najbardziej zdecydowanych wrogów LGBTQ+. W rankingu innych lewicowych grup (Planned Parenthood Action Fund (z lat 2021-2022) i NARAL Pro-Choice America (z 2020)), Johnson osiągnął zero..

Prawa strona politycznego spektrum widzi go w zupełnie innym świetle. Mike osiągnął 100% w rankingu Campaign for Working Families (2019-2020; podobnie oceniają go National Right to Life Committee; and Susan B. Anthony List (pro-life PAC).

W rozmowie z 3-go października z pastorem Jim Garlow (stacja World Prayer Network) Johnson zastanawiał się czy Bóg da nam jeszcze szansę na naprawę naszego doszczętnie skorumpowanego świata, odbudowę jego fundamentów  i powrotu do Niego, czy też jest już na to za późno. Jako przykład stopnia rozkładu naszej cywilizacji podał, że jeden na czterech uczniów szkoły średniej identyfikuje się  niezgodnie ze swoją biologiczną płcią.

 Aktywiści LGBTQ+ znają wcześniej publikowane poglądy Johnsona w których ostrzegał, że homoseksualizm jest niebezpiecznym stylem życia i doprowadzi do legalizacji pedofilii i do zniszczenia całego systemu demokratycznego (CNN). W jednym  z artykułów z 2004 r. Johnson popierając zakaz zawierania jednopłciowych małżeństw w Louisjanie ostrzegał, że mogłoby to ułatwić do zawierania małżeństw człowieka ze zwierzęciem…

Republikański jakobin 41-letni kongresmen z Florydy Matt Geatz, który spowodował obalenie poprzedniego republikańskiego spikera (Kevin McCarthy) wreszcie jest zadowolony uważając, że skończyła się era zjednoczonej Deep State partii i kolaborujących  z Demokratami spikerów (John Boehner, Paul Ryan, Kevin McCarthy). 

Trudno powiedzieć czy i w jakim stopniu system dobrze okopanego Deep State zmieni filozofię widzenia świata i postępowanie nowego spikera, ale dziś mówi się o nim ciągle MAGA Mike. Jednak wydawanie krytycznych ocen, a bezpośrednia odpowiedzialność za budżet supermocarstwa to coś zupełnie innego. Polityka to taniec kompromisów. Przed weekendem Johnson zdecydował się na kolejny krótkoterminowy budżet (kontynuacja) i uchwała ta przeszła przy częściowym oporze konserwatywnych Republikanów i poparciu Demokratów. Termin dofinansowania budżetu się zbliżał i groziło “zamknięcie” rządu.

Kongres przegłosował uposażenie programów rządowych na dotychczasowych zasadach do 19 stycznia i 2-go lutego, bez “mięsa” dla inflacyjnie rozhuśtanych Demokratów i bez  cięć budżetowych na które czekali konserwatywni Republikanie. Teraz zatwierdzi to kontrolowany przez Demokratów Senat i podpisze Józio Biden. Jeżeli Kongres nie wynegocjuje kompromisu częściowy “shutdown” rządu  nastąpi 20 stycznia, a całkowity 3-go lutego przyszłego roku. Koncepcje wydatków budżetowych Republikanów różnią się od Demokratów o bagatela $120 mld! Dodatkowo Republikanie uzależniają ewentualną pomoc finansową dla Ukrainy od reform imigracyjnego chaosu (i otwartej granicy) we własnym kraju. 

Czyli zaczęły się schody, za tymczasowym przedłużeniem budżetu głosowało jedynie  57% republikanów, to dobrze nie wróży spikerowi na przyszłość, czy pomoże wytrwać mu jego wiara, czy też wpadnie w ogromne opiekuńcze ramiona Deep State…? Dodatkowo pamiętajmy, że Republikanie w Kongresie posiadają przewagę tylko 4 głosów. 

Mike Johnson, który jest drugą osobą w linii do prezydentury, musi zdecydować jak taktycznie uniknąć shutdown rządu i jak strategicznie uniknąć gniewu Boga i ostatecznego cywilizacyjnego shutdown…

Jacek K. Matysiak                                                                                                      Kalifornia, 2023/11/18

Część źródeł do tematu:

https://endtimeheadlines.org/2023/11/speaker-of-the-house-causes-uproar-after-stating-that-america-is-depraved-and-deserves-the-wrath-of-god/                     

https://www.theepochtimes.com/us/speaker-johnson-says-biden-impeachment-has-his-full-support-as-enquiry-moves-to-next-stage-5530684?utm_source=partner&utm_campaign=TheLibertyDaily 

https://www.thedailybeast.com/does-new-speaker-of-the-house-mike-johnson-have-a-bank-account 

https://www.thedailybeast.com/new-house-speaker-mike-johnson-suddenly-has-amnesia-about-his-past-anti-lgbtq-comments 

https://justfacts.votesmart.org/candidate/evaluations/156097/mike-johnson 

https://www.newspapers.com/article/the-times-kfile/134019997/ 

https://www.cnn.com/2023/10/25/politics/mike-johnson-gay-sex-criminalization-kfile/index.html?utm_medium=social&utm_source=twCNNp&utm_content=2023-10-25T22%3A03%3A30&utm_term=link

Gołym okiem widać więcej frustracji niż strategii i lepiej nie będzie

217

Czuję się nie odrobinę, ale dość poważnie zażenowany, gdy mam się odwołać do zużytej frazeologii, ale jest to niestety konieczne. O wielkim strategu Jarosławie Kaczyńskim powiedziano już wszystkie mądre, głupie, śmieszne i poważne rzeczy, ale najczęściej krytycy zapominali o jednym. Kaczyński dla jednych jest człowiekiem dziwnym, dla drugich wielkim, ale jednak tylko człowiekiem. Ma też prezes PiS swoje emocje, bardzo specyficzne, bo mówimy o człowieku, który całe życie był tak naprawdę samotny. Nie został mężem i ojcem, nie zostanie dziadkiem, dodatkowo tak mu się parszywie życie ułożyło, że stracił brata bliźniaka.

Wszystko było? Jak najbardziej, co nie znaczy, że przestało mieć znaczenie, szczególnie na tym etapie życia, gdy biologiczny zegar bezlitośnie odcina kolejne dni i lata. Jarosław Kaczyński ma jedną wielką miłość, pasję i sens życia jednocześnie, a jej imię to polityka. Można sobie z dystansu komentatora mówić i pisać, jak w tej chwili lider największej partii opozycyjnej powinien się zachować, a na pewno powinien inaczej niż się zachowuje. Problem w tym, że emocje rzadko udaje się pokonać racjonalnym argumentem, tym bardziej tak silne emocje, jakie targają prezesem Kaczyńskim. On nie tylko przegrał wybory, ale przegrał z Tuskiem, którego wini za śmierć brata i uważa za największego szkodnika w Polsce.

Nie sposób pominąć tych wszystkich okoliczności, często pogardliwie nazywanych „psychologizowaniem”, jeśli chcemy uczciwie odpowiedzieć, co się w tej chwili dzieje w głowie Jarosława Kaczyńskiego. Na pewno widać, że wrócił do swojego ulubionego scenariusza, który wielokrotnie prowadził go do porażki. Reakcją na przegrane wybory w 2007 roku było zaostrzenie kursu i kolejne straty w słupkach poparcia. W 2010 roku na moment Kaczyński chciał być inny i o mały włos nie pokonał Komorowskiego albo później, aż przez 4 kolejne lata popełniał ciągle te same błędy. Przychodziła nowa porażka wyborcza i zawsze była kwitowana starymi, kompletnie przestrzelonymi wnioskami – jeszcze więcej tego samego, jeszcze ostrzej.

Dopiero w 2014 roku lider PiS zrozumiał, że tak dłużej się nie da i jak tylko się zreflektował, to podjął genialną decyzję z wyborem Andrzeja Dudy na kandydata PiS w wyborach prezydenckich. Do tego uczynił z Beaty Szydło liderkę kampanii, a zamiast o Smoleńsku i ruskich agentach usłyszeliśmy o konkretnym, przełomowym dla Polski programie. W taki sposób PiS odniósł w 2015 roku podwójny sukces wyborczy i powtórzył to w latach 2019-2020, chociaż rok 2020 był już rokiem kryzysu. Jak z tą historyczną wiedzą traktować aktualną postawę Jarosława Kaczyńskiego? Jednoznacznej odpowiedzi nie udzielę, bo ona chyba nie istnieje, ale mogę się pokusić o wskazanie proporcji.

W moim przekonaniu Jarosławem Kaczyńskim targają emocje i dopiero potem jest to przekuwane, dość rozpaczliwie, na polityczną strategię. Prezes PiS w charakterystyczny dla siebie sposób odreagowuje porażkę i próbuje oszukać sam siebie, że tu i teraz ostry kurs polityczny jest jedyną skuteczną metodą na odzyskanie władzy. Nikt z otocznia nie ma odwagi powiedzieć Kaczyńskiemu, żeby się przed wyjściem do ludzi uczesał i przynajmniej z grubsza strząsnął paprochy z marynarki, tym bardziej nie znajdzie się odważy, aby mu powiedzieć, że czas na honorową prezesurę.

Do pełni nieszczęścia brakuje jeszcze tylko jednej złej informacji. Kaczyński jest w fatalnej formie fizycznej i intelektualnej, ale nawet w takiej formie większość potencjalnych kandydatów na swojego zastępcę bije na głowę. PiS ma podwójny problem, po pierwsze Kaczyński młodszy nie będzie, po drugie nowy lider chyba jeszcze się nie urodził albo chodzi do szkoły. W każdym razie z takim starym liderem i z brakiem nowego lidera PiS władzy nie odzyska. Jedyna rada w tej sytuacji, to usilnie się modlić i nieustannie szukać następcy Kaczyńskiego, który będzie potrafił utrzymać stary elektorat i zdobyć nowy, tak jak Duda w 2015 roku.

Izrael, strefa Gazy, strefa śmierci…

6
niceTrumpPic

Świat staje się mniej stabilny, obserwujemy zwiększające się zamieszanie, na dziś mamy dwie wojny. Obydwie toczą się o powiększenie terytorium silniejszego państwa w jednym przypadku Rosji, w drugim Izraela. Przy ambitnym i wojowniczym Netanjahu, Putin wydaje się mniej brutalnym, jeśli policzymy zabite cywilne ofiary w proporcji do czasu trwania wojny. Odgarnijmy zasłony propagandy, aby dostrzec rzeczywistość. Celem strategicznym Netanjahu jest dalsza kolonizacja Palestyny i wypchnięcie pozostałych przy życiu Palestyńczyków gdziekolwiek, do Egiptu, czy Hiszpanii, Grecji,Maroka, Tunezji itd. Klasyczna etniczna czystka ( „Financial Times”). Historia ostatnich dekad ukazuje, że koncepcja Netanjahu przynosi realne rezultaty (patrz: mapa powiększającego się terytorium Izraela). Z kolei celem Hamasu jest zepchnięcie Żydów do morza. Mamy więc koncepcję (rezolucja 181 ONZ) utworzenia dwóch państw (palestyńskiego i izraelskiego) konkurującą z dwiema narodowymi koncepcjami, które można nazwać Final Solution. To zastanawiające, że dziś 100 letni nestor światowej dyplomacji Henry Kissinger w 2012 r, powiedział iż “ za 10 lat Izrael przestanie istnieć”. Czyżby coś wiedział?

            https://.com/wp-content/uploads/2023/10/Netanyahu-1-435×245.jpg 

Netanjahu odrzucił prośbę prezydenta Bidena na przerwę humanitarną w bombardowaniu strefy Gazy w celu ochrony i pomocy ludności cywilnej. Według niego jeśli chcesz przerwy w inwazji Gazy to popierasz terrorystów! Co prawda przyznał, że może zawiesić działania wojenne, ale pod warunkiem uwolnienia przez Hamas porwanych 240 zakładników. Izrael zmobilizował do ofensywy 300,000 rezerwistów. Używając bombardowań i pocisków rakietowych zburzył powyżej 50%  budynków Gazy zabijając ok. 10,000 Palestyńczyków. Tę wojnę, karną ekspedycję trudno porównać np. do wojny brytyjskiej z katolickim Belfastem w latach 1970-tych.  Brutalność w Gazie można jedynie porównać do dobijania przez Niemcy Powstania Warszawskiego 1944, czy Powstania w Getcie 1943. Netanjahu w swoich wystąpieniach powołuje się na praktyki amerykańskiego prezydenta FDR z czasów II w.ś., globalnej wojny z terrorem G. W. Busha po 9/11 (kosztowne ponad 20 lat w Afganistanie!), a nawet cytuje Biblię inspirując się nawoływaniem do zabijania wszystkiego co żyje z plemienia Amaleka (księga Samuela rozdział 15 wiersz 3). Słowem bardzo uduchowiony i religijny facet.

Były dyrektor francuskiej Szkoły Wojennej w Paryżu, gen. Vincent Desportes uważa, że Netanjahu wprowadza Izrael w pułapkę Hamasu. Izrael wie teraz, że ma dwóch wrogów, taktycznym są terroryści  Hamasu, a strategicznym jest światowa opinia publiczna. Jeśli postąpi zbyt brutalnie i pogwałci zasadę proporcjonalności to przegra w oczach opinii publicznej, w/g generała np. Putin postępuje bardziej rozważnie. Francuz uważa, że wojna potrwa dłużej, a Izrael podzieli strefę Gazy na pół, aby najpierw rozprawić się z Palestyńczykami w północnej części. Wskazana jest ostrożność w mordowaniu cywili, na dziś Netanjahu wymordował ich więcej w ciągu 20 dni, niż Putin w ciągu 20 miesięcy. Na dziś wrogiem Izraela jest Hamas z maleńkiej Gazy, jutro może być nim większość światowej opinii publicznej.

Ameryka niejako z automatu stanęła po stronie Izraela wysyłając w region aż dwa lotniskowce i atomowe łodzie podwodne jednocześnie dyplomatycznie nawołując strony do umiarkowania. Biden reprezentuje linię Obamy, czyli monetarnego i technologicznego oswojenia Iranu, co ma się przełożyć na powstrzymanie wejścia do wojny dobrze uzbrojonego libańskiego Hezbollahu. Na tej koncentracji uwagi na nowym polu walki zyskuje Putin, a traci Ukraina. Aż 59% Amerykanów nie chce już posyłać broni na Ukrainę (w czerwcu było ich 35%).  Ukraina aby przetrwać potrzebuje na przyszły rok ponad $40 mld. Nowy konserwatywny, ewangielicki, czyli pro-izraelski spiker Kongresu Mike Johnson prze do udzielenia natychmiastowej pomocy finansowej ($14,3 mld) i wojskowej Izraelowi. Natomiast nie jest chętny do przyznania kolejnych $61 mld pomocy Ukrainie, pytając o cel i przyszłość tej wojny. 

Wojna w Palestynie może przyczynić się do przegranej Bidena w wyborach prezydenckich w przyszłym roku, a to za sprawą protestujących dziś bombardowanie Gazy jego młodych wyborców i w niektórych stanach licznego bloku arabskich wyborców, którzy żądają natychmiastowego przerwania izraelskiej ofensywy. Istotnie w ciągu 3 tygodni na maleńką Gazę spadło więcej bomb niż Amerykanie zrzucili w ciągu “gorącego”  2019 r. na cały Afganistan. Barbarzyńskie bombardowanie szkół, budynków mieszkalnych, uniwersytetów (Al Azhar University in Gaza), szpitali, konwojów pogotowia ratunkowego, obozów uchodźców (Dżabalija), a nawet zbiorników wody nieodparcie kojarzy się z ludobójstwem. Nie potrafimy uczyć się z Historii. Amerykanie bombardowali i kontrolowali Afganistan (i Irak) przez dwie dekady za cenę $3 tryl. (bln) i co z tego wyszło, poza dobrym biznesem dla Pentagonu i zysków dla przemysłu zbrojeniowego…

Netanjahu w pocie czoła pracuje też nad budową arabskiej koalicji anty izraelskiej i szerzy uczucie nienawiści do Izraela, niwecząc plany na porozumienie “Abrahama” i inne pokojowe koncepcje w regionie. Negocjująca ostatnio z Izraelem Arabia Saudyjska oświadczyła, że nie będzie żadnych rozmów przed wprowadzeniem w życie 181 rezolucji ONZ, czyli utworzenia realnego palestyńskiego państwa. Na ulicach krajów europejskich i amerykańskich  miast protestują młodzi ludzie po obejrzeniu filmików z bezsensownych bombardowań Gazy. Można też spodziewać się wzrostu aktów terrorystycznych przez przyjętych islamskich uchodźców. Syjoniści są zadowoleni i dumni z izraelskiej armii, jednak pamiętajmy o wcześniejszej wzrastającej opozycji wobec rządów Netanjahu w samym Izraelu. W kręgach administracji Bidena rozważa się już który po zakończeniu wojny z izraelskich polityków zastąpi Netanjahu w fotelu premiera. Tak więc ta wojna może potrwać…

Były prezydent Barack Hussein Obama sympatyzuje ze światem arabskim (i Iranem) i żąda zawieszenia broni. Propagandzistom wyraźnie odbija, okazuje się, że Palestyńczycy i ich zwolennicy są antysemitami! Historycy wskazują, że część Palestyńczyków to Żydzi, którzy po zalewie w VII w. islamu, aby uniknąć wysokich podatków przeszli na islam. Natomiast część oskarżających ich o antysemityzm Żydów wywodzi się z mongolsko tureckiego plemienia Chazarów (królestwo nad Morzem Czarnym i Kaspijskim), którzy w VIII w. przyjęli judaizm i nie są semitami (!).

Zgromadzenie Ogólne ONZ przegłosowało rezolucję wzywającą do zawieszenia broni (za głosowało 120 państw). Minister irańskiego MSZ Hossein Amir-Abdollahian straszy, że jeśli Izrael nie powstrzyma inwazji Gazy to jeszcze wiele może się zdarzyć. Boliwia zerwała stosunki dyplomatyczne z Izraelem, Jemen wypowiedział Izraelowi wojnę. Honduras odwołał swojego ambasadora w Izraelu. Sekretarz generalny ONZ wyraził oburzenie z powodu izraelskiego ataku na konwój ambulansów przed największym szpitalem Al Shifa w Gazie. Indonezja wysyła pomoc humanitarną dla mieszkańców Gazy, której Izrael odciął prąd, żywność i wodę. Turcja straszy wojną. Francja na 9 XI zwołała międzynarodową konferencję humanitarną w/s Gazy. Są dowody, że tak w Gazie jak i w starciach na granicy z Libanem (wioska Dhairya) Izrael używał niebezpiecznego dla ludności białego fosforu z naruszeniem międzynarodowego prawa. Biały fosfor przepala ciało, aż do kości.

Populację Żydów na świecie oblicza się na ponad 16 mln (najwięcej w USA 7,3 mln, w Izraelu 7,1 mln). Populację Palestyńczyków szacuje się na 14 mln, Palestyna ogłoszona została niepodległym państwem w 1988 r., co uznało 138 państw świata, przy sprzeciwie USA, Francji i Wielkiej Brytanii (członkowie Rady Bezpieczeństwa), więc delikatnie mówiąc jej państwowy status nie jest w ONZ uznawany.

Część rannych Palestyńczyków zdołała opuścić już okrążoną przez wojska izraelskie Gazę. Trudno doliczyć się 1,400 zabitych przez Hamas Izraelczyków, a taka informacja poszła w świat. Izraelski “Haaretz” doliczył się 933 ofiar, ale co stało się z brakującymi 500? Międzynarodowi dziennikarze i agencje domagają się od Izraela dowodów na rzekomą masakrę (z obcięciem głów!) przez Hamas czterdzieściorga żydowskich dzieci, ale nie mogą uzyskać żadnych dowodów. Przypomnijmy, że w izraelskiej ofensywie i bombardowaniach Gazy zginęło już ok. 3,500 palestyńskich dzieci.

Zmienia się też tradycyjne amerykańskie życzliwe nastawienie w stosunku do Izraela, tak pomocne ($4 mld rocznie) dla jego przetrwania w kolejnych wojnach od 1948 r. (wojna sześciodniowa, Yom Kippur, 2 wojny z Libanem, 2 intifady, itd). Amerykanie (głównie ewangelicy) mocno popierali zagrożony w swoim istnieniu Izrael. Dziś młoda lewica widzi w Izraelu opresyjnego wobec palestyńskiej ludności tubylczej okupanta, okrutnego i bezwzględnego. Widząc palestyńskich terrorystów z Hamasu jako oddziały oporu wobec okupanta. Jest (było) źle, ok. 80% mieszkańców Gazy przy izraelskiej blokadzie żyło z zasiłków, teraz mamy katastrofę.

Joe Biden, jeśli się nie pozbiera zostanie jedną z politycznych ofiar wojen semickich na Bliskim Wschodzie, jednocześnie wyrządzi wielkie szkody macierzystej Partii Demokratycznej. Demokratyczna posłanka Kongresu pochodzenia palestyńskiego Rashida Tlaib oskarża Bidena o wspieranie ludobójstwa. W weekend 51 pracowników Democratic National Committee  (ok. 17% pracowników) podpisało list wzywający Bidena do żądania zawieszenia walk. Panuje zamieszanie, Demokraci są w rozsypce jak uderzeni islamską rakietą. Córka “Drugiego Gentlemana”  czyli żydowskiego męża wiceprezydent Kamali Harris prowadzi zbiórkę na pomoc ofiarom żydowskich bombardowań Gazy (zebrała już $8 mln!). 

Jednym z haseł wyborczych Bidena była walka o uzdrowienie stanu amerykańskiej duszy, teraz Biden powinien zająć się rozdzieraną duszą własnej administracji, partii  i swoją własną z powodu kumulujących się dowodów (komisje dochodzeniowe Kongresu) na poważną korupcję klanu Bidenów… 

Wypadałoby jednak pamiętać, że fanatyczny islam podobnie jak Żydów, traktuje również chrześcian, czego wielokrotnie dał przykład nawet w najnowszej historii (ISIS). Współczując ludzkim cierpieniom nie zapominajmy i o drugiej stronie medalu.

Jak te czasy się zmieniają. Kiedyś czytaliśmy ponurą lekturę Tadeusza Borowskiego, “Proszę państwa do gazu” o dehumanizującym traktowaniu  Żydów i Polaków  w niemieckich obozach koncentracyjnych, a dziś z niesmakiem czytamy o dehumanizującej polityce żydowskiej w nieco innej scenerii w stosunku do ludzi żyjących w największym koncentracyjnym obozie pod gołym niebem w Gazie.           I czego się tak naprawdę nauczyliśmy z Historii?

 

Jacek K. Matysiak

Kalifornia, 2023/11/7

Czuję wewnętrzny spokój i uważam, że dobrze się stało

14

Zaraz po tym jak przekreśliłem wszystkie listy i nazwiska na kartach do głosowania, czułem się mało komfortowo, jak każdy człowiek, który próbuje wyjść z sytuacji bez wyjścia. Argumenty były powszechnie znane, PiS narobił mnóstwo bzdur, a do tego jeszcze sponiewierał własny elektorat. Z drugiej strony każdy trzeźwo myślący człowiek wiedział, że „demokratyczna opozycja” zrobiłaby dokładnie to samo i dodała sporo od siebie. Za to prawie nikt nie zwracał uwagi na coś, co w polityce i w życiu jest nieodzowne, aby zapobiec patologii – trzeba płacić za błędy.

Skreśliłem wszystkich po to, żeby zapobiec patologii i wystawić rachunek PiS. Trzecia kadencja dla tej partii, po tym jak się zdegradowała byłaby nie tylko niezasłużoną nagrodą, ale i karą dla nas wszystkich. Stawiam tezę, że w trzeciej kadencji PiS upadłby jeszcze niżej i byłby przekonany o swojej nieomylności, bo argumenty do tej tezy dostarcza sam sztab z Nowogrodzkiej. Porażka wprawdzie zaowocowała jakimiś tam refleksjami, ale to raczej poszukiwanie wymówek niż solidny rachunek sumienia. Przy tym pojawia się najbardziej żenujący kontrargument „betonowego elektoratu”, który pyta, czy jestem szczęśliwy z powrotu Tuska do władzy, do czego przyłożyłem rękę. Jestem nieszczęśliwy mniej więcej od 2020 roku, gdy PiS wszedł na drogę PO i to ty „betonowy elektoracie” przyłożyłeś do tego rękę.

Czas sobie płynie, od dnia wyborów minęły prawie trzy tygodnie i z każdą godziną jestem coraz bardziej spokojny, ponieważ jednocześnie uruchomiły się dwa oczyszczające procesy. PiS w takiej formie i treści nie ma po co podchodzić do następnych wyborów, wszystkie te siermiężne hasełka o „wstawaniu z kolan” i mantry poświęcone Tuskowi muszą zniknąć, a w ich miejsca trzeba wstawić konkretną treść. Co mam na myśli? Poważny projekt polityczny, na wzór tego z 2015 roku, podparty wiarygodną realizacją. Po drugiej stronie mamy powtórkę z tego co było, bo nikt przytomny nie będzie przypuszczał, że rządy Tuska będą się znacząco różnić od rządów Tuska. Parę nowych akcentów się pewnie pojawi plus dwie spełnione obietnice, żeby było czym się bronić, ale cała reszta to oklepany scenariusz.

Mój spokój bierze się również stąd, że wbrew „analizom” dyżurnych „ekspertów” TVN24 i „Gazety Wyborczej”, Polacy wcale nie zagłosowali za „europejską Polską” i zmianami obyczajowymi. Około 9 milionów głosowało na konserwatyzm w ostrym wydaniu, bo tyle poparło PiS i Konfederację. Trzy miliony głosów dla „Trzeciej drogi” to też nie są głosy, które można wrzucić do centrolewicowego worka, ale jest to centroprawicowa reprezentacja. W „tęczowej koalicji” najsłabszym ogniwem jest Lewica i tutaj nie ma przypadku, to po prostu odzwierciedlenie światopoglądu Polaków, którzy generalnie rzecz ujmując najbardziej odrzucając skrajności, na czym straciła i Lewica i Konfederacja.

Czekają nas masowe porządki po prawicy, wspomniana Konfederacja też ich nie uniknie, natomiast po lewicy będziemy świadkami nieuniknionej kompromitacji. Jeden i drugi proces jest dla Polski oczyszczający, co oznacza, że nie ma najmniejszego powodu, aby czuć niepokój i tym bardziej wyrzuty sumienia. Politycy są dla obywateli, nie odwrotnie, mnie nikt do żadnej partii nie przyspawał i nie przyspawa. Kieruję się chrześcijańską zasadą, za złe karać, za dobre wynagradzać. PiS wiele razy dostał ode mnie nagrodę, także wówczas, gdy góra w połowie na to zasługiwali. Na karę za ostatnią kadencję zasłużyli w pełni, wręcz z nawiązką i to ich nie moje grzechy doprowadziły do porażki.

Czy w Gazie wybuchnie III wojna światowa?

4

Słowa z czasem zmieniają znaczenie, ulegają modyfikacji, narody doznające hekatomby prześladowań, w nowych warunkach przyjmują czasem rolę swoich oprawców. Do krwawej wojny, czy też specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie dochodzi nowa specjalna operacja na maleńkim terytorium palestyńskiej Gazy w odwecie za barbarzyński atak Hamasu na izraelskie terytoria. W wyniku operacji Hamasu  7 października zginęło ok. 1,4 tys obywateli izraelskich, a ok. 230 zostało porwanych, ofiarą izraelskiej odpowiedzi (głównie bombardowań) jest ok. 8 tys. Palestyńczyków. Wielu analityków zadaje sobie pytanie jak mogło dojść do sforsowania tak najeżonej elektroniką i przeszkodami granicy między enklawą 2,3 mln palestyńskiej Gazy, a Izraelem. Jeszcze bardziej dziwi brak szybkiej odpowiedzi ze strony izraelskiej armii. Rodzą się różnorodne teorie…

          https://www.politico.com/dims4/default/0d72b81/2147483647/resize/817x/quality/90/?url=https%3A%2F%2Fstatic.politico.com%2Fd7%2F8e%2F7fe4d24144b7afa4f4a68c539c5f%2Fisrael-palestin

Na wojnie zwykle pierwszą ofiarą jest prawda wypchnięta przez propagandę. Zastanawia co tak naprawdę chciał osiągnąć HAMAS, czy tylko widział się w roli zapalnika, spustu, który dokonując masakry na Żydach sprowadzi ich gniew, ale i w wyniku izraelskiego krwawego odwetu obudzi i zmobilizuje się cały islamski świat? W samym Izraelu nacjonalista Netanjahu chce dalszej ekspansji i wyparcia Palestyńczyków z Palestyny. Rząd Bibi Netanjahu jest w ostrym konflikcie z silnymi lewicowymi partiami opozycyjnymi, na ulicach demonstracje, konflikt wdarł się nawet do armii. W wyniku ataku z 7 października Izraelczycy zareagowali zgodnie z zasadą: zagrożenie, wszystkie ręce na pokład, czyli dla Bibi jest to swoista ucieczka do przodu. Izraelski min. obrony określił Palestyńczyków mianem ludzkich zwierząt… 

Bombardowania licznych celów w tak zagęszczonym terenie, a następnie zmasowanie sił zbrojnych do inwazji Gazy ilustruje zastosowanie zbiorowej odpowiedzialności wobec niemającej szans ludności cywilnej. Polacy pamiętają to z krwawej niemieckiej okupacji, Żydzi pewnie też. Taka taktyka przyniesie śmierć tysiącom cywilów i dzieci, w konsekwencji rodzi następne pokolenie bohaterów mścicieli doznanych krzywd, czy to tak trudno przewidzieć? Czy nie będą to zbrodnie wojenne przeciwko ludności cywilnej? Przecież terroryści Hamasu, którzy dopuścili się rzezi Izraelczyków w większości już nie żyją.

Jeśli spojrzymy z dystansu na rozwój sytuacji międzynarodowej to widzimy słabnącego dotychczasowego hegemona Amerykę i rosnącą rolę Chin, oraz niecierpliwą próbę odbudowy rosyjskiego imperium. Rysuje się próba testowania siły dotychczasowego hegemona i stopniowe uwikłanie go w kosztowne militarne przedsięwzięcia wynikające z przyjętych przez niego licznych sojuszniczych zobowiązań. Nowe wzrastające potęgi widzą Amerykę jako zimowe słońce, świeci, ale nie grzeje. Niebawem, niestety przekonamy się jak jest naprawdę. Każdy z uczestników tych światowych zmagań ma swoje interesy, na  odpowiednim poziomie dla swojej rangi. Największą ofiarą tej wojny może być Ukraina, prezydent Biden zażądał dla niej $61 mld na wydatki wojenne i $14 mld dla Izraela (corocznie otrzymuje $4 mld), ale Kongres nie chce finansować “in blanco” wojny na Ukrainie.

Izrael wypowiadając Hamasowi wojnę zmobilizował ok. 8% zatrudnionych w izraelskiej gospodarce ludzi. Ok. 200,000 z 7 mln Izraelczyków (cała populacja wynosi ponad 9 mln) zostało przemieszczonych w bezpieczniejsze rejony. Upadły dochody z turystyki, część Żydów uciekła z Izraela. Zmobilizowana armia w większości nadaje się jedynie do służby policyjnej.

Izrael chciałby wykorzystać swoje silne i wpływowe lobby w Waszyngtonie do wciągnięcia USA do wojny na Bliskim Wschodzie, tym razem z Iranem, co rusz słyszymy kolejne głosy o konieczności zaatakowania Teheranu. Pretekstem jest podejrzenie, że Iran może już nielegalnie mieć broń atomową, którą przecież nielegalnie ma też Izrael. Ponadto Iran kontroluje potężną militarną szyicką organizację Hezbollah w rozchwianym Libanie, z którą praktycznie przegrał wojnę w 2006 r. kiedy to nie był w stanie posunąć się 4 km i zająć miasteczka Bint Jbeil. Miał nawet kłopoty, aby w pełni zająć oddaloną o 2 km od granicy z Libanem wioskę Maroun El-Ras. W porównaniu z Hamasem Hezbollah uchodzi za dobrze uzbrojoną i wyszkoloną siłę zbrojną, która jednak w pełni nie włączyła się w wybuchły konflikt.  

Problem jest właśnie w tym, że Izrael otoczony jest morzem państw arabskich, których życzliwość  jest finansowana (podobnie jak 20% funduszy obrony Izraela) przez amerykańskiego podatnika. Świat zareagował na walki w Izraelu w dwojaki sposób, w państwach europejskich o znacznej napływowej imigracji islamskiej (Anglia, Francja, Niemcy, etc) mają miejsce liczne, głośne protesty i demonstracje domagające się przerwania konfliktu i barbarzyńskich bombardowań gęsto zaludnionej Gazy. Podobnie jest w USA, gdzie w protestach często bierze udział lewica (w tym żydowska) i studenci. Gazę przedstawia się jako otwarty największy obóz koncentracyjny na świecie z kontrolowanymi i poniżanymi bezpaństwowymi ludźmi, przypominajacy żydowskie getta w okupowanej Europie.

Ktoś powiedział, że Żydzi z poważnym opóźnieniem dorobili się własnego państwa i z poważnym opóźnieniem też wkroczyli w okres kolonizacji swoich sąsiadów. W 1947 r. 181 rezolucja ONZ tworzyła warunki do powstania dwóch państw w Palestynie, żydowskiego i palestyńskiego. Jeśli prześledzimy kolejne wydarzenia, kolejne wojny na mapie terytorium Palestyny, w rezultacie których ok. 800,000 Palestyńczyków zostało zepchniętych, pozbawionych swoich domów (Nakba, czyli katastrofa, porównywana do żydowskiego Shoah) to możemy sobie wyobrazić nieszczęście kolonizowanej przez izraelskich osadników. Duża część palestyńskich uchodźców  mieszka na Zachodnim Brzegu (West Bank), reszta w Gazie i w swoistych gettach, obozach uchodźców, szczególnie w Jordanii. Ci którzy nie dali się wypędzić, stanowią ok. 20% populacji Izraela.

Od 2007 r. rząd izraelski ustanowił całkowitą kontrolę obozu koncentracyjnego zwanego Gazą, decydując o przemieszczaniu się jego mieszkańców i dostarczanych do obozu produktów i materiałów. Ponad połowę mieszkańców Gazy stanowią dzieci. Jak pamiętamy głównym reprezentantem Palestyńczyków była Organizacja Wyzwolenia Palestyny (OWP, ) na której czele stał Jaser Arafat, a dziś prezydentem Państwa Palestyńskiego jest 87 letni Mahmoud Abbas.  Abbas ukończył studia prawnicze w Damaszku, później studiował na uniwersytecie Patricka Lumumby w Moskwie, przedmiotem jego pracy doktorskiej (1984 r) była: “Druga strona: tajny związek między nazizmem, a syjonizmem”.   Tak Arafat jak i Abbas należeli do uprawiającej terroryzm palestyńskiej organizacji Fatah. Siedziba rządu Autonomii Palestyńskiej Abbasa mieści się na Zachodnim Brzegu. Trzeba dodać, że nie ma “miłości” między nią, a Hamasem rządzącym Gazą…

Przypomnijmy, że głośny dziś Hamas był sponsorowany przez izraelski MOSSAD na terenie Gazy jako przeciwwaga dla narodowego sekularnego rządu Abbasa. Hamas  (Harakat al-Muqawama al-Islamiyya) (Islamic Resistance Movement) oficjalnie powołany przez szejka Ahmed Yassin  w 1987 r., jest bardziej islamski, a mniej nacjonalistyczny. Emerytowany oficer CIA Philip Giraldi uważa, że istnieje tajny kontakt między wywiadem Hamasu, Mossadu i CIA, a masakra 1,4 tys. Żydów była fałszywą flagą, której celem jest wypchnięcie Palestyńczyków z obszaru Gazy. Wskazuje też na to, że Izrael musiał wiedzieć o nadchodzącej akcji Hamasu od swoich tajnych agentów w Gazie i z elektronicznego nasłuchu, którym najeżona jest “granica” z Gazą. Również o nadchodzącym uderzeniu ostrzegł Izrael egipski wywiad. Zwraca też uwagę, że de facto Izrael jest członkiem NATO od 2004 r. (ma specjalny status) i ma dostęp do informacji wywiadowczych tej organizacji.

Przypomnijmy, że niesławny podstarzały światowy intrygant Soros (przeciwnik rodaka syjonisty Netanjahu) wspiera organizacje od 2016 r. (przez fundację Otwarte Społeczeństwo), które stoją za ostatnimi pro-palestyńskimi protestami  w USA na sumę $15 mln. Według New York Post $13,7 mln trafiło do The Tides Center, która popiera organizacje solidaryzujące się z Hamasem. Soros finansuje również żydowską grupę Jewish Voice for Peace ($650,000), oraz grupę If Not Now ($400,000). Dodajmy, że Soros przekazał w czerwcu kontrolę nad swoim $25 mld imperium “Otwarte Społeczeństwo” swojemu synowi Alexowi, który jest dumny ze swoich lewicowych poglądów.

Ewentualna izraelska pacyfikacja Gazy może doprowadzić do kolejnego przesilenia, wzrostu cen ropy (teraz ok. $85 za baryłkę) do powyżej $100, czyli do wzrostu inflacji (teraz w USA 3,7%) i możliwej recesji.

Tak Hamas, jak i szyicki Palestyński Islamski Dżihad (mniejsza organizacja bojowa z Gazy wspierana przez Iran) wysłał swoich przedstawicieli do Libanu na spotkanie z sekretarzem generalnym szyickiego Hezbollahu (Hassan Nasrallah), trwają rozmowy o jednolitym antyizraelskim froncie. Delegacja Hamasu z liderem Abu Marzouk udała się do Moskwy, gdzie dołączył do nich wiceminister spraw zagr. Iranu Ali Bagheri, gdzie spotkali się z zastępcami ministra Ławrowa, Siergiejem Rybakowem i Michaiłem Galuzinem. Omówiono stan bezpieczeństwa w cieśninie Ormuz przez którą przepływa 20% światowej ropy (ok. 17 mln baryłek dziennie) i 18% światowego skroplonego gazu (LNG). 

Turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan oskarżył Izrael o popełnienie zbrodni wojennych i zagroził wypowiedzeniem Izraelowi wojny w razie frontalnego ataku i czystek etnicznych w Gazie. Erdogan nazwał bojowników Hamasu bojownikami wolności i oskarżył Izrael o nielegalną okupację Palestyny. W Ameryce wygląda to zupełnie inaczej, Biden odwiedził Netanjahu, wysłał w rejon Izraela dwa lotniskowce. Nowy wreszcie wybrany republikański spiker Kongresu Mike Johnson jest ewangelikiem, konserwatywnym chrześcijaninem i nie kryje swojego pełnego poparcia dla Izraela, jednocześnie kwestionując pomoc dla walczącej Ukrainy.

Być może niewinnie przelana krew Żydów i Palestyńczyków ma swój powód zupełnie gdzie indziej. Otóż, brytyjska kompania British Gas (BG Group) jeszcze w 2000 r. odkryła ogromne pokłady ponad 1 tryl. (po polsku bln) cubic feet naturalnego gazu zlokalizowanego właśnie u wybrzeży Gazy (30 km na zachód od Gazy). Przez lata trwały tajne izraelsko-egipskie rozmowy (przy aprobacie prezydenta Autonomii Palestyńskiej Abbasa) na temat rozpoczęcia eksploatacji tych złóż, których rozpoczęcie ustalono na początek 2024 r. Jak widać zawsze w polityce bardzo ważne są pieniądze, a pożądający je politycy nie lubią konkurencji…

Jacek K. Matysiak                                                                                                         Kalifornia, 2023/10/31

Krajobraz po i przed bitwą!

16

Zacznę od siebie, bo teraz to wszyscy mądrzy, ale wcześniej sam się walnąłem i to sporo. Święto demokracji uczciła rekordowa frekwencja, której poza wyśmiewanym CBOS nie przewidział nikt. Jest to bardzo istotny parametr przy szacowaniu wyników, ale jednocześnie będę się upierał, że to nie frekwencja doprowadziła do utraty władzy przez PiS, ale sponiewierani przez PiS wyborcy. Gdyby PiS udało się utrzymać wyborców z I tury wyborów prezydenckich, to 8 400 000 głosów dałoby 39% i około 220 mandatów. Tymczasem PiS straciło około 1 200 000 wyborców i zyskało tylko 450 000 nowych.

Przyczyny utraty głosów analitycy szukają zazwyczaj według własnego uznania i preferencji, wśród demaskatorów „pandemii” i „wojny” na Ukrainie dominuje pogląd, że to właśnie jest przyczyną porażki. Jest, ale tylko w połowie albo nawet mniej niż w połowie. Z badań IPSOS wynika, że najwięcej PiS utraciło na rzecz „Trzeciej drogi”, a to niekoniecznie są „szury” i „antyszczepionkowcy”. Pierwsze poważne tąpnięcie w sondażach PiS zaliczyło po wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. Bezsensowny wniosek zgłoszony do TK miał być ekwiwalentem dla żądań radykałów, domagających się zaostrzenie ustawy w taki sposób, aby nie było możliwe dokonywanie aborcji eugenicznej. Zamiast łagodniejszej wersji i przerzucenia odpowiedzialności na TK zrobiło się prawdziwe społeczne piekło.

Naturalnie trzeba oddzielić dzicz biegającą po ulicach, którą prowadziła „generalica” Lempart, od autentycznego przerażania, które dopadło wiele kobiet, ale i mężczyzn. Wyrok TK w żadnym stopniu nie przełożył się na realia, kto chce dokonać aborcji zrobi to bez trudu po odpaleniu wyszukiwarki Gogle i to zarówno za granicą jak i w Polsce. Kaczyński powiedział prawdę, gdy stwierdził, że w Warszawie aborcji można dokonać niemalże na każdym rogu, ale czym innym jest racjonalizm, a czym innym emocje odbierające rozum. Znacznej części społeczeństwa wyrok TK odebrał rozum lub przynajmniej zaburzył postrzeganie rzeczywistości i ta emocja okazała się na tyle trwała, że utrzymała się do dnia wyborów.

PiS wygrał, ale przegrał, nie znaczy to bynajmniej, że druga strona nie jest w bardzo podobnej sytuacji. Opozycja przegrała, ale niekoniecznie wygra i idzie za tym 100 zagrożeń, które zastąpią 100 konkretów. Tusk był o włos od wielkiej przegranej, którym byłoby zatopienie „Trzeciej drogi”, dopiero głosy „ekspertów” i mediów wybiły Tuskowi ten plan z głowy i wtedy nastąpiło pompowanie przyszłego koalicjanta. Super, udało się, tyle tylko, że to pokazuje, jaki poziom zaufania i wzajemnego szacunku panuje po stronie „demokratycznej opozycji” i to dopiero początek. Nie minął tydzień i już jest bardzo śmiesznie, Lewica kłóci się z „Trzecią drogę” o aborcję, na czym wyłożyło się PiS. Leszczyna z TVN24 odpala akcję „dziura Morawieckiego”, czyli „piniendzy nie ma i nie będzie”. Wierchuszka PO wrzuca do zaprzyjaźnionych mediów informację, że zamiast umowy będzie deklaracja spisana na dwóch stronach.

Przypomnijmy w tym miejscu, że ta trójka: KO, „Trzecia droga” i Lewica, to tak naprawdę kilkanaście różnych mniejszych i większych partyjek i wszystkich interesów nawet w teorii pogodzić się nie da. Nowe rozdanie polityczne doprowadzi do dużych zmian i po stronie PiS i po stronie niedawnej „demokratycznej opozycji”. Kto na tym gorzej wyjdzie, to czas pokaże, ale znacznie więcej okoliczności i symptomów wskazuje na to, że to Tusk z przystawkami zaliczy totalną porażkę, która przebuduje scenę polityczną. W PiS zmiany muszą zajść, jeśli chcą się odbudować, jednak na razie refleksji tam nie widać, raczej tradycyjne histerie i brednie, jak to „lewactwo” sfałszowało wybory. Najwyraźniej potrzebują czasu na ochłonięcie.

RF Kennedy Jr, zaszkodzi bardziej: Trumpowi, czy Bidenowi

7

W Filadelfii, gdzie 247 lat wcześniej ryzykując swoim życiem Ojcowie Założyciele podpisali Deklarację Niepodległości, syn zamordowanego w Los Angeles w 1968 r demokratycznego kandydata na prezydenta i bratanek zamordowanego w 1963 r w Dallas prezydenta JFK, ogłosił się niezależnym kandydatem na prezydenta USA. 69-letni Robert F. Kennedy Jr, z legendarnej demokratycznej dynastii wskutek szykan partyjnych elit Partii Demokratycznej w swoim inauguracyjnym przemówieniu powiedział m.in.:           

“Dzisiaj, ogłaszam niezależność od korporacji, które zawładnęły naszym rządem, aby wykorzystać nas dla swojego zysku. Ogłaszam niezależność od Wall Street, Big Tech, Big Pharma, od kontraktorów zbrojeniowych i ich lobbystów, którzy teraz przewyższają ilość członków Kongresu 20 do 1. Deklaruję niezależność od cynicznych elit, które zdradzają naszą nadzieję i nagłaśniają podziały między nami”

  https://d.newsweek.com/en/full/2289690/republicans-rfk-jr-trump.webp?w=79

Powyższe zmiany w wyścigu prezydenckim mają miejsce kiedy w/g Gallup reports aż 67% Amerykanów wyraża niezadowolenie z sytuacji, przy 33% akceptujących istniejący stan rzeczy. Przypomnijmy, że w 2001 r. 68% ankietowanych oceniało sytuację pozytywnie, a jedynie 30% narzekało. Dziś 80% Amerykanów potępia moralny i etyczny klimat w kraju, a 71% wini za taki stan rzeczy wielkie korporacje. 

Tak do dotychczasowych głównych konkurentów do prezydentury reprezentujących Partię Demokratyczną (80-letni J. Biden) i Partię Republikańską (77-letni D.J. Trump) oficjalnie dołączył 69-letni kandydat niezależny, liberalny demokrata reprezentujący styl i wartości tej partii z lat 1960-tych ub. wieku. Mamy więc dwóch antysystemowych kandydatów (Trump i RFK Jr). Pojawienie się RFK Jr na scenie rodzi wiele pytań, a najważniejszym będzie któremu kandydatowi może zabrać on więcej głosów i czy  aby nie będzie meteorytem, który rozbłyśnie i szybko zniknie z pola widzenia. 

Aż 75% zwolenników RFK stanowią biali ze średnim wykształceniem. Wiadomo, że Trump może liczyć na przynajmniej 56% swoich entuzjastycznych zwolenników,  a dalsze 36% jego wyborców głosuje przeciwko Bidenowi. W przypadku Bidena głosuje na niego tylko 38% zwolenników, natomiast 58%  będzie głosowało dlatego, że są  przeciwko Trumpowi, więc entuzjazmu tu nie ma. Jest jeszcze jeden niezależny kandydat związany z Green Party, radykalny czarnoskóry profesor Cornel West może on zabrać część głosów Bidenowi i RFK, ale głównie czarnoskórych.

RFK przypomina Demokratom, że ich partia nie zawsze była partią wojny i uległą Big Pharma i interesom wielkich korporacji. Z kolei konserwatyści popierają jego opozycję przeciwko kowidowym mandatom i przymusowym szczepieniom oraz jego opozycję przeciwko nielegalnej imigracji. Są jednak przeciwko jego zachwytom nad bezpłatnymi przedszkolami, zieloną energią, jego poparciem dla potężnych związków zawodowych, prawie do aborcji i ograniczeniu wydatków na wojsko. RFK jest symbolem ruchu antyszczepionkowego dlatego to może spotkać się z sympatią części konserwatystów, a jednocześnie szalenie odrzucać lewicę. Menedżerem jego kampanii prezydenckiej jest były kongresmen demokrata Dennis Kucinich z Ohio. 

O zwycięstwie w wyborach prezydenckich w USA nie decyduje liczba otrzymanych głosów, decyduje kolegium elektorów pochodzących z poszczególnych stanów w których trzeba wygrać, aby zdobyć ich głosy. RFK uważa, że antykowidowe szczepionki były tak genetycznie zbudowane, aby nie szkodziły dwóm etnicznym grupom:  aszkenazyjskim Żydom i Chińczykom. Powstaje pytanie czy Trump może zaatakować RFK jako zwariowanego antyszczepionkowca i wyznawcę różnych teorii spiskowych?  To byłoby ryzykowne, gdyż podobne poglądy reprezentuje część wyborców Trumpa. Poza tym RFK zarzuciłby Trumpowi tolerowanie dr Fauci i jego zdeskredytowanych  i niszczących ludzkie zdrowie i ekonomię zaleceń podczas pandemii. 

RFK zdecydował się na niezależny start w proteście wobec establishmentowi Demokratów, ich odmowę zorganizowania debaty między nim, a Bidenem. Ostatnim niezależnym kandydatem uczestniczącym w prezydenckich debatach był w 1992 r. Ross Perot i to był ostatni raz kiedy niezależny kandydat osiągnął dwucyfrowy wynik. Zwykle jeśli któryś z kandydatów otrzyma poparcie w okolicy 15% to otrzymuje prawo do debaty i zostaje mu przydzielona ochrona, jednak Democratic National Committee  nie zgodził się na debatę, a nawet przydzielenie ochrony, o co RFK musiał zadbać sam. 

Wszyscy znamy rodzinną historię Kennedych z morderstwem prezydenta JFK i morderstwem prezydenckiego kandydata senatora RFK Sr, ojca dzisiejszego kandydata. Nie przydzielenie RFK ochrony nie mieści się w głowie. Kilka tygodni temu uzbrojony  facet przebrany za policjanta zdołał wejść na wiec RFK w… Los Angeles (!), gdzie w podobnych okolicznościach po wiecu został zamordowany ojciec senator RFK 55 lat temu, który był kandydatem przeciwko urzędującemu prezydentowi Lyndon B. Johnson. Przypomnijmy, że oficjalnie zabójcą był 24 letni Palestyńczyk Sirhan Sirhan, który nienawidził senatora RFK Sr, za popieranie Izraela w Wojnie Sześciodniowej. RFK Jr nie wierzy, że Palestyńczyk zamordował ojca, a jeśli tak to, że nie działał sam, dlatego wezwał do odnowienia śledztwa w czym popiera go tylko jedna osoba z żyjących ośmiu braci i sióstr.

RFK jest demokratą, któremu drogie są lewicowe poglądy jak walka o podniesienie płacy minimalnej, ochrona środowiska i umorzenie zaciągniętych studenckich pożyczek. Głosował na Obamę i Hillary Clinton, chce zakazu wydobywania ropy i gazu łupkowego, jednocześnie jest sceptyczny odnośnie walki ze zmianami klimatycznymi, przeciwny uniwersalnej opiece medycznej i od niedawna otwartym granicom. Otwarcie ostrzega, że WI-Fi powoduje raka i szkodzi na mózg, oraz sądzi, że masowe strzelaniny w szkołach są owocem rozpowszechnionego zażywania antydepresantów. Jest zdecydowanym krytykiem byłego dyrektora NIAID dr Anthony Fauci, którego oskarżył o uprawianie faszyzmu podczas pandemii porównywalnego w metodach do Nazi Holocaust. Lewica ignorowała go kompletnie jednak Republikanie zaprosili go na przesłuchania w Kongresie, występował w FOX News i innych konserwatywnych mediach. Jego fanami byli ludzie typu były doradca Trumpa Steve Bannon (War Room) i Alex Jones (Infowars), oraz libertarianie jak David Sacks (investor), czy Jack Dorsey (Twitter founder).

RFK symbolizuje ludzi przekonanych o istnieniu konspiracji wśród najwyższych elit w państwie i na świecie. Biden nie ujawnił kilka tysięcy utajnionych dokumentów odnośnie morderstwa prezydenta JFK. W ostatnich 20 latach elity amerykańskie uwikłały podatnika w niekończące się wojny na sumę $8 trylionów (bilionów). Co przyczyniło się do wzrostu federalnego zadłużenia na ponad 120% PKB, co jest jego podwojeniem w stosunku do 2000 r. 

Według sondażowni Reuters/Ipsos RFK odebrałby 9% głosów demokratom, 13% republikanom i 24% niezależnym. Dodatkowo aż 59% Republikanów ma o nim pozytywną opinię, w porównaniu z 40% Demokratów. Pod koniec miesiąca ma wystąpić w Las Vegas na zaproszenie Conservative Political Action Conference obok kandydata Vivek Ramaswamy i republikańską kandydatką do Senatu Kari Lake. Inna sondażownia  Echelon Insights tydzień temu wskazała, że RFK zabrałby 16% głosów Demokratów, którzy w 2020 r głosowali na Bidena i 10% głosujących na Trumpa, więc statystycznie po równo. W teoretycznym wyścigu Biden, Trump, RFK ten ostatni otrzymałby 14%, Biden 31% i Trump 33%.

W polityce bardzo ważne są pieniądze, spójrzmy kto finansuje RFK. Pieniądze na kampanię RFK czerpie z super PAC American Values 2024, gdzie ostatnio wpłynęło $5 mln od Timothy Mellon bogatego biznesmena ze stanu Wyoming i wnuczka byłego sekretarza skarbu Andrew Mellon (The Guardian reports).Przypomnijmy, że 81-letni Mellon 4 lata temu dał PAC America First Action Trumpa dwa razy po $10 mln (!).  Innym hojnym  darczyńcą jest związany z Jeff Bezos (Amazon), miliarder Gavin de  Becker. W czerwcu ten PAC miał w banku $9,8 mln, obecnie ok. $17 mln.

Aby ponownie wygrać prezydenturę (ilość elektorów) Trump potrzebuje wynik Bidena nie większy niż 48%, kandydat niezależny jest tak naprawdę zniesmaczonym demokratą, więc historycznie biorąc zaszkodzi urzędującemu prezydentowi. Tak było w 1912 r kiedy Teddy Roosevelt (27%) wykoleił republikańskiego prezydenta Williama H. Tafta  dając zwycięstwo socjaliście Woodrow Wilsonowi. W 1992 r Ross Perot (19%) wykoleił kampanię GHW Busha i spowodował wygraną klanu Clintonów, po czym Ameryka nie może dojść do siebie, aż do dziś. 

Biden jest jak widać, w bardzo kiepskiej kondycji zdrowotnej i umysłowej, potyka się, upada, jest zdezorientowany, powoli na światło dzienne wychodzi jego nieudolność i korupcja. Aby przerwać to nieszczęście już dawno kierujący nim ludzie Obamy powinni skierować go do domu szczęśliwej starości. W swoich wystąpieniach kiedy odejdzie od czytania telepromptera opowiada niestworzone (kłamstwa) historie o tym jak był aresztowany z Mandelą, był asystentem przy Goldzie Meir w czasie wojny sześciodniowej, wychował się w czarnym kościele, czy innym razem w synagodze, był prymusem na studiach, które ukończył z honorami. Kiedy ludzie go poprawiają, że to nieprawda, nie robi to na nim wrażenia. 

Jego słupki poparcia są najniższe w ciągu generacji, pozwolił na kolejne wojny, otworzył granice i przyjął ok. 8 mln nieudokumentowanych ludzi z którymi już są poważne kłopoty. Skasował projekty Trumpa zapewniające USA energetyczną samowystarczalność. Zatrzymał stworzone przez Trumpa pokojowe “Porozumienia Abrahama” na Bliskim Wschodzie, wzmocnił Iran. Mamy nową wojnę na Bliskim Wschodzie. Były sekretarz obrony USA Robert Gates w swojej książce napisał, że Joe Biden przez ostatnie 40 lat w polityce zagranicznej nigdy nie miał racji.

Partia Demokratyczna ma poważny problem, jeśli chodzi o sytuację na Bliskim Wschodzie, jej doły kibicują Palestyńczykom, ale jej zamożni darczyńcy Izraelowi. Szanse RFK wśród konserwatystów powinny zmaleć kiedy ludzie poznają jego lewicowe poglądy, w tym negatywny stosunek do prawa posiadania broni. Tak naprawdę może liczyć tylko na NeverTrumpers i  demokratów kojarzącym go ze słynnym rodowodem. Ma też problemy z głosem, z mówieniem, ta dolegliwość nazywa się dysfonią spazmatyczną. Nie znajduje też wsparcia w swojej licznej rodzinie mocno powiązanej z elitami Partii Demokratycznej. Jego liczne rodzeństwo opublikowało nawet oświadczenie odżegnujące się od jego kandydatury i jego wizji rzeczywistości sugerując, że jego kandydatura jest szkodliwa dla kraju. Popierają go jego dzieci. Prywatnie RFK mieszka z trzecią żoną, aktorką, druga żona popełniła samobójstwo, w swoim życiu miał poważne problemy, w tym ciężkie uzależnienie od kokainy. Jest znany jako adwokat walczący z wielkimi korporacjami głównie szkodzącymi ludziom i naturze. 

A może jednak nadszedł czas na trzecią partię? Gallup poll wskazuje, że aż 63% Amerykanów chciałoby trzeciej partii, w dodatku taką opinię podziela 75% niezależnych i 58% Republikanów. Faktem jest, że RFK ma wysoki stopień akceptacji, aż 51%, w porównaniu z 45% dla Bidena i 40% dla Trumpa (Reuters/Ipsos polling). Sondaż pytał też o dopuszczalny wiek kandydata na prezydenta, aż 86% Amerykanów uznało, że taką cezurą wiekową winno być 75 lat.

Jeszcze porozmawiajmy o pieniądzach. Kampania Trumpa oświadczyła, że przez 3 miesiące do końca września zebrała $45,5 mln, zaś kampania Bidena $71 mln. Ogólnie kampania Bidena ma na koncie $91 mln. Trump nękany przez administrację Bidena sporo musi wydawać na adwokatów…

Cóż, wybory to zwariowany czas, o czym dobrze w tych dniach wiedzą Polacy…

Jacek K. Matysiak

Kalifornia, 2023/10/17

Nic i nikt już nie jest taki, jak dawniej – najnudniejsza kampania w dziejach III RP

11

Jako człowiek dojrzały, ale jeszcze nie borykający się z amnezją, mogę z czystym sumieniem i pełną wiedzą powiedzieć, że obecna kampania wyborcza jest letnia. Kryterium temperaturowe idzie w parze z jakościowym, a właściwie ten wskaźnik jeszcze bardziej zaniża średnią. Główni rywale dawno nie są sobą z tamtych lat i wiek jest tutaj głównym sprawcą obniżki formy. O ile o Kaczyńskim od lat się mówiło, że zaczyna żyć w swoim świecie, to Tusk ciągle był przedstawiony jako sprawny maratończyk i ojciec rodziny ze znajomością ekonomii.

Do pakietu zalet lidera PO obowiązkowo była załączana „sprawność retoryczna”. O panie! Co jak co, ale Tusk to ma gadane, pamiętasz pan jak zaorał Kaczyńskiego w 2007 roku? No pamiętam, ale to był jeden jedyny raz, Tusk miał wtedy 50 lat, a nie 66 i wszystko odbyło się w zupełnie innych warunkach. Wczoraj legenda o Tusku Cyceronie została brutalnie zweryfikowana i zobaczyliśmy tak pogubionego staruszka, że nawet najwięksi zwolennicy przecierali oczy ze zdziwienia. Wielu się w tym doszukuje sensacji, tymczasem to tylko bańka mydlana prysła, przez lata sztucznie utrzymywana w powietrzu. Wystarczyło wystawić Tuska na wyjeździe, obok innych polityków i cała „genialność” zmieniła się miał. Jest to tym bardziej tragiczne, że tej debaty w zasadzie nie dało się przegrać, w najgorszym razie można było zremisować.

Tusk miał wykuć na pamięć jeden z kilku pakietów bezpiecznych formułek, na przykład koncyliacyjny, który adorowałby widzów i wyborców PiS, a reszta zrobiłaby się sama. Jednak Donald „zwycięzca” postanowił pójść na żywioł, jak na legendę przystało. W efekcie zamiast zostać królem balu, pokazał połowie Polski, że ledwie przetrwał na ringu do ostatniego gongu, który zresztą też pomylił z przedostatnim gongiem. Jedynym szczęściem Tusk jest o, że to wszystko i nie ma większego znaczenia. Debata ma taki wpływ na wyniki wyborów, jak sto innych „przełomów”, o których tylko w Internecie albo w telewizjach można było usłyszeć, bo Polacy raczej kolorów krawatów polityków i innej mowy ciała przy rosole nie analizują.

Widziałem wiele kampanii wyborczych i ta pod każdym względem jest najgorsza. Nuda, goni nudę, jeśli pojawiają się jakieś emocje, to jedynie w partyjnych bunkrach. „Eksperci” opowiadają te same głodne kawałki, główne partie wręcz zamęczają ludzi swoimi mantrami, od których nie odstępują ani na krok. W takiej atmosferze przewidzenie wyników wyborów graniczy z cudem, ponieważ nikt nie jest wstanie wskazać ilu wyborców pójdzie do urn. Owszem nie brakuje głosów, że się „elektorat mobilizuje”, ale gdzie to się niby dziejee, poza partyjnymi wiecami? Wczorajszą debatę oglądało 3,8 miliona widzów i to jest chyba najsłabsza frekwencja w dziejach debat wszelakich. Co więcej według badania Onet.pl, do czego zawsze trzeba podchodzić z dystansem, ponad 80% niezdecydowanych debaty nie widziało.

Kto się zatem tymi wyborami podnieca? Wychodzi na to, że sami politycy, dziennikarze, analitycy i kibice partyjni. W 2015 roku chodziło o zmianę władzy, w 2019 o utrzymanie władzy, która stała po stronie biedoty i chroniła ją przed pogardą „elit”. O co chodzi w tych wyborach? Nikt tego nie potrafi zdefiniować, bo ani horda imigrantów, ani 800+ większego wrażenia na większości Polaków nie robią. Jedyna rzecz, która przychodzi do głowy to plemienna nienawiść, ta niestety cały czas działa, ale też w nie takiej skali, jak to bywało wcześniej. Skoro partia środka, czyli „Trzecia Droga” ma pełne szanse na przekroczenie 10%, to i wojna POPiS się w znacznym stopniu wypaliła. Nudy….

Polityczny kryzys w Ameryce i jego konsekwencje…

1

Ameryka pogrążona jest w poważnym kryzysie, w ciągu bez mała 3 lat prezydentury Bidena przez otwartą południową granicę przedarło się już prawie 8 mln imigrantów ze 120 krajów świata. Kwitnie handel młodymi dziewczynami i chłopcami, a jedyną sprawną organizacją operującą na granicy są narkotykowe gangi, szmuglujące zabójczy chiński fentanyl, imigrantów i swoich agentów do rozmaitych amerykańskich miast. Narkotyczni oligarchowie bogacą się i rosną w siłę  w zastraszającym tempie, ale rocznie ofiarą fantynolu pada ok. 100,000 młodych Amerykanów, czyli więcej niż umiera na raka i ginie w wypadkach samochodowych. Tylko w tym roku na granicy skonfiskowano 379 mln działek fentanylu. Tradycyjnie zarządzane przez Demokratów wielkie miasta do niedawna szczycące się tytułem swoistych sanktuariów dla nielegalnie przebywających w US imigrantów, mają ich już dosyć. Ponad 100,000 imigrantów pojawiło się w Nowym Jorku, praktycznie paraliżując funkcjonowanie miasta i jego mieszkańców, podobnie jest w Chicago, tam rodzimi mieszkańcy zażądali interwencji od władz miasta. Brak bezpieczeństwa, upada poziom nauczania, wzrasta liczba gwałtów i rozbojów, gangi rabują sklepy…

                                   h          Sytuacja przypomina Włochy, gdzie dniem i nocą przybywa coraz to nowa fala afrykańskich imigrantów na łodziach finansowanych przez Niemcy i NGO. Czyżby w interesie niemieckich przywódców było nakręcenie ogromnego kryzysu i w ramach resetu utworzenie jednego europejskiego państwa? Kojarzy się to ze zorganizowaną demolką tradycyjnego porządku państw narodowych ku radości planistów NWO typu George Soros, Klaus Schwab, czy Bill Gates. To proste, jeśli chcesz zbudować nowy świat, możesz to tylko zrobić na gruzach starego świata, czego dowodem są zjawiska we Włoszech, Stanach Zjednoczonych i w innych krajach. 

Oligarchowie NWO włożyli już dużo pracy w zniszczenie tradycyjnego modelu rodziny, tożsamości narodowej, wartości chrześcijańskich, praw obywatelskich opanowując edukację, media,  korumpując polityków narodowych parlamentów. Globalna oligarchia chce nas wszystkich wziąć za twarz i stopniowo przemienić w niewolników  nowego cyfrowego kołchozu, dlatego tak ważna jest obrona wolności słowa, bez niego można zapomnieć o demokracji i aktywnych prawach obywatela. Dlatego zarządzają kryzysem, czyli powodują kryzys i ofiarują wyjście z niego na nowych warunkach kosztem obywatelskich praw i wolności (patrz  pandemia Covid). Niestety swoistymi arcybiskupstwami (na wzór Rzymu) Nowego Porzadku Światowego są narodowe banki centralne, ministerstwa spraw zagranicznych i ostatnio ministerstwa służby zdrowia, sterowane i zadaniowane dla finalizacji planów powstającej nowej  cyfrowej cywilizacji, a wszystko to dla Twojego dobra… 

Krążą różne terminy określające cel wymuszanych zachodzących zmian: komunizm, faszyzm, czy globalizm, a w każdym przypadku ofiarą jest ograniczana wolność jednostki. Ma miejsce demolka wykształconego przez wieki przez naszych przodków politycznego systemu gwarantującego i respektującego wolność jednostki, prywatnej własności i autonomii rodziny. Wartości dotąd zabezpieczonych w wyborach wobec zakusów biurokracji Deep State. Co interesujące, te prawa i wolności jednostki oparte są na prawie naturalnym i boskim i nie pochodzą od rządu, plenum, czy biura politycznego i dlatego nie mogą być pod kolejnym sprytnym pretekstem ograniczane.

Traktowanie niezbywalnych wolności i praw jednostki jako obywatelskich przywilejów przyznawanych nam przez elity z możliwością ich ograniczania w sytuacjach kryzysowych czyli np. przez generowanie strachu zagrożenia klimatycznego, czy zdrowotnego powinno włączyć nam czerwone ostrzegawcze światło przed możliwym  totalitaryzmem. Dobrze rozumiana wolność nie jest bezgraniczna, anarchiczna i jest wyważona respektem wobec praw i obowiązków innych ludzi. Jednak to naszym podstawowym obowiązkiem obywatelskim jest dbanie o to aby wybieralna władza nie została zainfekowana wirusem korupcji i wirusem totalitaryzmu Bunt przeciwko totalitarnym zakusom mającym zepchnąć nas z pozycji obywatelskich na poddańcze i niewolnicze jest jak dobrze wiemy zwykle przez Deep State określany jako mowa nienawiści, ekstremizm, czy dezinformacja.

Spójrzmy teraz na rozwój sytuacji w USA, gdzie zachodzące zmiany mają również konsekwencje w różnych rejonach świata, w tym w Polsce. Od tego kto zostanie następnym prezydentem zależeć będzie również sytuacja za naszą wschodnią granicą. Amerykanie tkwią w czasie przedwyborczej gorączki prezydenckiej gdzie po stronie Demokratów ciągle jeszcze kołysze się Joe Biden, a po stronie Republikanów były prezydent D.J. Trump. Większość obserwatorów jest zdania, że Biden jednak nie będzie demokratycznym kandydatem w przyszłorocznych wyborach. Przemawia za tym nie tylko zły stan jego zdrowia, czy coraz więcej ujawnianych dowodów na ogromną korupcję klanu Bidenów, ale tzw. całokształt prezydentury, od rosnącej drożyzny, po wzrastającą falę niezadowolenia wobec efektów jego globalistycznej polityki otwartych granic. Biedny Biden w związku z oburzeniem obywateli zapowiedział ostatnio nawet powrót do budowy płotu (projekt Trumpa) na granicy (!). Są sugestie, aby dla ukrócenia inwazji nielegalnych imigrantów wysłał tam swojego agresywnego owczarka, który pogryzł już ponad 12 osób w Białym Domu, w tym kilku ochroniarzy…

Rezultaty polityki administracji Bidena są porażające, rekordowe zadłużenie w wysokości $33 trylionów (polskie biliony), inflacja 3,7% (wszyscy wiedzą, że jest o wiele wyższa), za Trumpa była 1,4%. Stopy procentowe pożyczek są najwyższe od 23 lat. Jedynie 20% Amerykanów mówi, że jest w lepszej sytuacji niż w 2020 r, tylko 34% respondentów uważa, że Biden byłby w stanie zakończyć kadencję, gdyby wygrał wybory. Aż 74% uważa, że Biden jest za stary i powinien zakończyć swoją karierę. Co gorsze w sondażowym starciu  z Trumpem, ten ostatni wygrywa 51% do 42% (ABC News). Tylko 37% respondentów ocenia prezydenturę Bidena pozytywnie, z tego 30% popiera jego politykę ekonomiczną i jedynie 23% jest zadowolona z sytuacji na południowej granicy. Niestety z wiceprezydentem Kamalą Harris nie jest lepiej, popiera ją jedynie 39% respondentów. 

Z zapasowych kandydatów w szeregach Demokratów wymienia się leniwą Michelle Obamę, oraz gubernatorów, z Kalifornii Gavin Newsom i z Michigan Gretchen Whitmer, dodatkowo rozgrzewa się jeszcze minister transportu (otwarcie gay) Pete Buttigieg. Wszyscy oni czekają jednak na moment kiedy Biden zrezygnuje z kandydowania. Wszyscy ci kandydaci są jeszcze większymi lewakami niż Biden.

Czarnym koniem w demokratycznym zaprzęgu jest Robert F. Kennedy, Jr., syn zamordowanego kandydata na prezydenta w 1968 r. i bratanek zamordowanego prezydenta JFK. On jest Demokratą, ma lewicowe poglądy na aborcję i na posiadanie broni, jest znanym adwokatem sądzącym wielkie korporacje. Jego poglądy na pandemię COVID, szczepienia i wojnę na Ukrainie mocno odstają od linii Partii Demokratycznej. Postaram się o nim napisać więcej następnym razem, gdyż oczekuje się, że wkrótce w Filadelfii ogłosi, że jednak wystartuje jako niezależny kandydat, co miałoby ogromne znaczenie dla układu sił w nadchodzących wyborach. Na dziś wśród Demokratów kandydat Biden ma 62% poparcia, a RFK, Jr. 15%…

Nasila się nękanie i prześladowanie kandydata Trumpa, kolejne oskarżenia, odbierające mu czas i fundusze z prezydenckiej kampanii, część komentatorów uważa, że takie bezczelne nadużywanie sądów  świadczy o tym, że żyjemy już w policyjnym państwie. Ostatnio nowojorski sędzia chciał odebrać organizacji Trumpa biznesowe licencje (w Nowym Jorku) i oddać jego biznes pod zarząd komisaryczny. Polityczne prześladowanie kandydata opozycyjnej partii widać jak na dłoni. Deep State rozumie, że Trump jest dla niego poważnym zagrożeniem i dlatego zwalcza go wszelkimi dostępnymi środkami. Problem w tym, że w Waszyngtonie elity obydwu partii nie chcą powrotu Trumpa, który jest rodzajem trybuna ludowego, liderem odnowy skorumpowanego systemu pogrążonego w kryzysie państwa.

Wśród republikańskiego peletonu kandydatów do nominacji Trump posiada ogromną przewagę. Wygrywa 59% do 13% z gubernatorem Florydy DeSantis, młody Vivek Ramaswamy ma 10% poparcia, była gub. Karoliny Płd. (“żmija himalajska”) Nikki Haley 6%, oraz Mike Pence 5% inni mają po 2% i niżej. Niedługo nadchodzi III republikańska debata kandydatów (też bez Trumpa), która przestaje mieć sens.

Usunięcie spikera Kongresu było aktem historycznym i nastąpiło po przegłosowaniu przez Kongres tymczasowego finansowania funkcjonowania państwa na kolejne 45 dni, aby zapobiec zamknięciu niektórych agend rządu, co zdarzało się w przeszłości. Ten tymczasowy prowizoryczny budżet nie przewiduje kontynuowania pomocy dla Ukrainy, która aby funkcjonować potrzebuje w nadchodzącym roku kolejne $42,8 bln (mld). Jednym punktem spornym była niechęć Republikanów do dalszego finansowania wojny na Ukrainie, drugim była sytuacja na południowej granicy, której administracja nie chce zabezpieczyć. 

Republikanie mówią: dlaczego mamy posyłać miliardy na zabezpieczenie sytuacji na Ukrainie, a nie możemy przeznaczyć tych środków na zabezpieczenie naszej granicy? Decyzją 8 zbuntowanych Republikanów głosujących razem z 208 Demokratami Kevin McCarthy wyleciał ze stanowiska spikera Kongresu. Dla zbuntowanych 8 Republikanów spiker należał do Deep State i sprzeniewierzył się wcześniejszym obietnicom. Demokraci jak przystało na zdyscyplinowaną partię typu bolszewickiego poparli buntowników. Ich przywódca, młody kongresmen z Florydy Matt Gaetz niczym  jakobin Robespierre zarzucił Kongresowi poddanie się wpływowi lobbystów wielkich korporacji i porzucenie dbałości o ratowanie zagrożonej ojczyzny.

Po poważnym rozgardiaszu jaki zapanował, w tym tygodniu Kongres przystąpi do wyboru nowego spikera. Głównymi kandydatami są: przywódca republikańskiej większości w Kongresie Steve Scalise (R-La.), który kilka lat temu ledwo przeżył zamach i obecnie walczy z nowotworową chorobą i Jim Jordan (R-Ohio). Ten ostatni jest prawdziwym konserwatystą i szefem Komisji Sądownictwa w Kongresie wytrwale tropiącym rozmaite afery, w tym korupcję klanu Bidenów. Prezentujący się skromnie Jordan cieszy się sympatią wielu wyborców Partii Republikańskiej (GOP) i jest również popierany przez b. prezydenta Trumpa, któremu również proponowano kandydowanie na urząd spikera (odmówił).

Jeśli Kongres naprawdę zajmie się cięciem wydatków to wojna na Ukrainie szybko się zakończy, szczególnie w obliczu niespodziewanej wojny Izrael-Palestyna. Wydaje się, że zmiana polskiego stanowiska odnośnie nad wyraz hojnej pomocy Ukrainie może być częścią amerykańskiego planu zmuszenia jastrzębi Żeleńskiego do rozmów pokojowych z Putinem. Przedłużająca się wojna, setki tysięcy zabitych, praktycznie stabilizacja na froncie, zmęczenie wojną, kolejnymi wydatkami,  ruina ukraińskiej infrastruktury i brak wiary w pełne zwycięstwo siłą rzeczy doprowadzi do pokojowych rozmów. Okazuje się, że  Ameryka też ma swoje nierozwiązane bolesne problemy, a zaangażowani w pomoc Ukrainie politycy już zdążyli się wzbogacić… 

A teraz na “deser” mamy jeszcze rozszerzający się konflikt na Bliskim Wschodzie, nie zapominajmy, że niedawno administracja Bidena uwolniła $6 mld dla Iranu, który  nie omieszkał pogratulować wojennych sukcesów Hamasowi.  Kto na tym zyskuje? Moskwa z Teheranem, teraz Biden przestanie koncentrować się tylko na Ukrainie i Tajwanie, Putin otwiera Ameryce nowy front, tym razem na Bliskim Wschodzie. Izrael naszpikowany najnowszą technologią wywiadowczą jakoś dał się zaskoczyć? Jest też pogląd, że po opróżnieniu wojną Ukrainy, żyjący w uciążliwym otoczeniu Żydzi mogliby powrócić na swoje prastare ziemie i odbudować Ukrainę…

Jacek K. Matysiak                                                                                             Kalifornia, 2023/10/09

Marsz miliona „Silnych Razem”, to koniec marzeń o przejęciu władzy – Tusk to wie!

12

Znów mnie kusi, aby nie psuć esencjonalnego efektu i zakończyć felieton na tytule, bo rzecz jasna nic innego się w niedzielne południe nie wydarzy. Z drugiej strony każdemu autorowi zależy, żeby trafił pod wszystkie możliwe strzechy, dlatego pozwolę sobie wyjaśnić w szczegółach, przede wszystkim wyborcom PO, czego się mogą, a czego się nie powinni spodziewać. Przede wszystkim zapowiadana frekwencja w tym marszu to absolutna abstrakcja, o milionie nikt przy zdrowych zmysłach nawet nie myśli, ale Trzaskowski policzy tyle ile trzeba.

Po co w takim razie jest ten cały cyrk? Teoretycznie chodzi o pokazanie siły, ale tak naprawdę celem jest utrzymanie tego, co jeszcze po stronie PO zostało z nadzieją na małą korektę w górę i to wbrew pozorom optymistyczny wariant. W drugim wariancie Tusk grzebie wszelkie nadzieje na stworzenie rządu i skoro podejmuje takie ryzyko, to wiadomo, że on na żadne przejęcie władzy nie liczy. Na czym polega pogrzebanie opozycyjnego rządu? Tutaj niemal wszyscy analitycy są zgodni, że marsz stanowi największe zagrożenie nie dla PiS, ale dla „Trzeciej drogi”. Do znudzenia można powtarzać, że przepływ elektoratu pomiędzy PO i PiS nie istnieje. Jedyne możliwe przepływy to antypis biegający od Lewicy przez „Trzecią drogę” do PO, czyli mieszanie w tym samym kotle. A drugi przepływ to niezdecydowani, co w znacznej mierze oznacza powrót elektoratu do PiS, częściowe zasilenie Konfederacji albo pozostanie w domach.

Nic innego po marszu nie ma prawa się wydarzyć. Jeśli na ulicach Warszawy pojawi się mniejsza albo podobna liczba demonstrujących, to notowania PO pozostaną w miejscu lub trochę spadną. Jeśli pojawi się więcej, to PO może dostać ze 2% kosztem „Trzeciej drogi”, co oznacza spełnienie marzeń PiS. Całe to przedsięwzięcie ze wszystkich stron jest wyjątkowo bezpieczne dla PiS, a wręcz kluczowe, o ile spełni się wariant z pożeraniem przystawki Hołownia-PSL. Natomiast na ulicach Warszawy nikogo spoza grupą „Silni razem”, z czego część zostanie zwieziona autobusami i skromnych delegacji partii opozycyjnych nie zobaczymy. Patrząc na to z dystansu i bez politycznego zaangażowania trudno zrozumieć po co Tusk wpakował się w taką pułapkę, z której nie ma wyjścia. Paradoks tej matni polega na tym, że sukces oznacza totalną porażką, bo za taką należy uznać utratę szansy na sprawowanie władzy.

Takie wyciągnie wniosków, chociaż do bólu logiczne, ma jednak poważną wadę, ponieważ nie bierze pod uwagę, że mamy do czynienia z Donaldem Tuskiem. Realnym do osiągnięcia dla Tuska celem jest utrzymanie władzy w PO, co czego konieczne jest uzyskanie lepszego wyniku wyborczego, niż osiągnął Schetyna w ostatnich wyborach. Tusk doskonale wie, że wszystko inne jest poza jego zasięgiem, dlatego w ogóle się nie przejmuje losem „Trzeciej drogi”, bo jak osiągnie 30% poparcia, to będzie mógł powiedzieć, że zrobił wszystko, co możliwe, ale nie udało mu się przekonać opozycji do jednej listy. Taka strategia ma też olbrzymi potencjał w dłuższej perspektywie politycznej, odstrzelenie „Trzeciej drogi” oznacza, że PO stanie się jedyną poważną konkurencją dla PiS.

Niektórzy twierdzą, że Tusk swoim marszem wyrzuci też poza nawias Lewicę, ale to jest bardzo mało prawdopodobne. Po pierwsze Lewica zdecydowała się pójść z PO i nawet dostanie swoje miejsce na scenie. Po drugie 5% to bezpieczny próg dla jedynej partii Lewicowej w Polsce, bo tu wystarczy jakieś 1,2 miliona głosów, aby przeżyć. „Trzecia droga” nie miała wyjścia i musiała od marszu odciąć, bo inaczej to sama by się ułożyła na talerzy, jako przystawka. Podsumowując, Tusk wie, że władzy nie zdobędzie, ale do utrzymania pozycji lidera PO potrzebny jest mu wynik, który to zagwarantuje. I po to jest ten marsz, po nic więcej!