Reklama

Z tym, że PiS złapał zadyszkę nie ma co dyskutować, bo to gołym okiem widać, ale trzymajmy się definicji zadyszki i nie zaklinajmy rzeczywistości kryzysem. Zadyszka ma to do siebie, że jest chwilowym stanem osłabienia formy, od tego się nie umiera i przede wszystkim wystarczy chwila, aby wszystko wróciło do normy. Zupełnie innym zjawiskiem jest kryzys i takie poważniejsze stany PiS też miał na koncie, a pierwszym był konflikt na linii Nowogrodzka – prezydent. Były też kryzysy koalicyjne, czy walka o każdego posła w Sejmie, no i cały czas trwa wyniszczająca wojna pomiędzy Morawieckim i Ziobro.

Gdyby z tej skróconej listy wyjąć ostatni tydzień z marszem 4 czerwca i „ruską ustawą” na czele, to każdy myślący człowiek natychmiast zrozumie, że to nawet nie jest zadyszka, tylko czkawka. Żadne z aktualnych wydarzeń nie będzie miało wpływu na wynik wyborczy PiS, ponieważ nie ma głupszej metody walki o władzę, niż konstruowanie przekazu wyłącznie do największych fanatyków politycznych, którzy nienawidzą Kaczyńskiego i PiS. Tutaj już nawet nie chodzi o słynne przekonywanie przekonanych, ale o pułapkę, w którą non stop wpadają kolejny liderzy opozycji. Marsz 4 czerwca przyniósł wyłącznie jeden polityczny efekt, ale on też nie musi być trwały. Chodzi oczywiście o przepływ elektretu anty-PiS, czyli przelewanie z pustego w próżne.

Reklama

Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Czarzasty zostali ograni i upokorzeni przez Tuska, co powoli zaczyna do nich docierać. „Trzecia droga” i „Lewica” tracą wyborców, bo zaślepieni fanatycy, którzy chcą za wszelką cenę dokopać PiS, przechodzą na stronę silniejszego, co jest normalnym zjawiskiem w polityce i w naturze. Tyle tylko, że to wszystko nadal się dzieje w „rodzinie”, która się nie powiększa, a co więcej zmniejsza, z tej racji, że Konfederacja przejmuje cześć liberałów i młodych wyborców. Z kolei Kaczyński nie ma żadnego tajnego planu, on zgodnie z logiką i bezwzględnością od początku i niemal wprost mówi, że opozycji trzeba przypięć „twarz” Tuska i reszta zrobi się sama. Problem w tym, że PiS wziął się za to najgłupiej jak mógł, czyli stworzył wrażenie, że komisją chce Tuska wyeliminować z wyborów. Takich rzeczy Polacy nienawidzą, bo jesteśmy narodem dobrodusznym i naiwnym.

Wiadomo jednak powszechnie, że tam gdzie PiS schrzani coś koncertowo, z pomocą przychodzi opozycja i tak też się stało teraz. Motywowanie fanatyków ma mniej więcej taki sam sens, jak mieszanie herbaty bez dodawania cukru. Co więcej taki marsz Tusk mógł zorganizować tylko raz i ten raz już był, na cztery miesiące przed wyborami. Musiałoby dojść do totalnej katastrofy, żeby PiS nie osiągnął w wyborach 35%, tymczasem dla PO szklanym sufitem jest 30%. Matematyka mówi jasno, co się w takiej konfiguracji zdarzy. PO nie ma praktycznie żadnych szans na 35%, natomiast jeśli jakimś cudem przekroczy 30%, to „Trzecia droga” i „Lewica” mogą wylecieć poza próg wyborczy, jak to się stało z SLD i Korwinem w 2015 roku i dzięki temu PiS zdobył większość.

Skupienie opozycji wokół Tuska to jest gra dla PiS, bo taka strategia prowadzi wprost do skasowania przyszłych koalicjantów PO i w Sejmie możemy zobaczyć tylko trzy partie: PiS, PO, Konfederację. Oznacza to tyle, że PiS niespodziewanie dostaje kolejną szansę na samodzielne rządy, dzięki legendarnej metodzie D’Hondta. Ponadto PiS kompletnie nie musi się przejmować tym, co się dzieje w całym opozycyjnym elektoracie, jedynym zadaniem i rezerwą PiS jest odzyskanie elektoratu, który stracili. Paradoks ostatnich dni polega na tym, że PiS pomimo szeregu błędów i wręcz kompromitacji potęgowanych przez Dudę, na tym wszystkim wyłącznie zyskuje. Gdy do gry wejdą konkrety, czyli kupowanie III kadencji, opozycja będzie w tej wymianie ciosów wyłącznie workiem treningowym. Nic się zatem nie zmienia, PiS może przegrać tylko z PiS, a opozycja jest największą siłą PiS.

Reklama

11 KOMENTARZE

  1. Każdy ma takich analityków i ekspertów, na jakich zasługuje. Widocznie Polacy nie zasługują na zbyt wiele. A samo zagadnienie jest proste.

    Mieszają i mieszają w tym polskim kociołku abyśmy całą energię zużyli na jałowe spory zamiast na dociekanie, kto nami naprawdę rządzi. Tak więc jesteśmy świadkami jak jedni ludzie Schwaba odwalają teatr pozornej walki z innymi ludźmi Schwaba.

    Niech wreszcie do ludzi dotrze że Morawiecki i Trzaskowski to ta sama szkoła i te same geny. Są de facto bliźniakami. Obydwaj robią i zrobią to, co im Klaus zleci. My nie zobaczymy żadnej różnicy.

    A my się podniecamy jakimiś zapalczywymi staruszkami jak Tusk i Kaczyński. Pójdą na przemiał, bo dla nich nie będzie miejsca w nowym cyfrowym komunistycznym łagrze.

  2. Istnieje, niestety niewielka, szansa na odzyskanie suwerenności przez Polskę. Szczerze polecam poniżej podlinkowany artykuł:
    https://konserwatyzm.pl/wielomski-koalicja-konfederacji-z-pisem/
    Krótki cytat;
    “Należy zmusić Kaczyńskiego i Tuska do zawarcia tzw. wielkiej koalicji. Niech wspólnie porządzą przez kolejne cztery lata, niech na głowy obydwu partii zwali się katastrofa polityczna i ekonomiczna do której doprowadziły, a może nawet i uwikłanie w wojnę z Rosją (przecież rządzą nami szaleńcy). I niech PiS przestanie być alternatywą dla PO i vice versa. Wtedy tylko może dojść do przetasowania sceny politycznej i dojścia do władzy stronnictw, które nie należą do POPiSu.” System musi się wpierw zawalić od środka.”
    Jeżeli nie runie układ utworzony pod okrągłym stołem, to dojdzie do, najprawdopodobniej nieodwracalnej, przemiany III RP w polin, ewentualnie ukropolin. Warto jeszcze odnotować, przy okazji marszu konfidentów, fatalną kondycję moralną poliniaków.
    Co ich oburza?
    To, że wreszcie jakieś grosze dostają ludzie, którzy nikogo nie okradli, nikomu nic złego nie zrobili, a ten nieszczęsny socjal wydają na zapewnienie potrzeb podstawowych. Rzecz banalna w krajach autentycznie rozwiniętych.
    III RP, będąca owocem zdrady, symbolizowanej, jakże trafnie, przez ustawione wybory AD. 1989 r. wytworzyła społeczeństwo niezdolne do logicznego łączenia podstawowych faktów.
    Pieniądze z Polski są transferowane zupełnie innymi kanałami. Np. przez obcą bankowość, opłaty za emisję CO2, zakupy kompletnie nam zbędnego złomu wojskowego z USA, brak rodzimego przemysłu, przejęcie handlu przez zagraniczne koncerny, całkowitą uległość wobec starozakonnych i państw tzw. liberalnych zachodnich demokracji, itd. itp.
    Tego wszystkiego tępy poliniak nie pojmuje. Zionie jedynie nienawiścią do matki dostającej żenująco niski zasiłek na dziecko.
    Marne to wszystko i godne pogardy. Liberałowie i socjaliści w jednym stoją domu.
    Zwraca na ten fakt uwagę m.in Józef Białek. Proponując dystrybucjonizm, tzn. politykę dążącą do wzbogacenia Polaków po przez zatrzymanie wypływu kapitału na zewnątrz.
    Powtarzam;
    Naszym problemem nie jest brak mądrych ludzi. Mamy u siebie takowych:
    Profesor Adam Wielomski – politologia
    Józef Białek – ekonomia
    Dr Leszek Sykulski – dyplomacja…
    ŚP. inżynier Marek Zadrożniak – energetyka.
    Dlaczego zatem nie słuchamy ich, ale durniów wciąż udowadniających wyższość Kaczora nad Donaldem, lub odwrotnie?

    • Ten powyższy “poliniak” to wszak od dawna znany klasyczny elektorat PeO – uważający się za “wykształconego”, czyli najłatwiejszy do manipulacji.

      Natomiast…
      “Dlaczego zatem nie słuchamy ich, ale durniów wciąż udowadniających wyższość Kaczora nad Donaldem, lub odwrotnie?”
      – tu jest sprawa bardzo prosta.
      Bo co to znaczy nie słuchamy?
      Ja słucham, Ufol słucha, kto inny słucha… i nic z tego nie wynika.
      Tu się rozchodzi nie o słuchanie tylko o zerowe przełożenie tych ludzi na ośrodki władzy, które w całości funkcjonują pod dyktando obcych. Cała reszta, z “demokracją” i wyborami na czele, to nic więcej jak fasada i cyrk dla mas.