Zacznę trochę nieelegancko i z lekką nutką sadyzmu w niedzielne leniwe popołudnie. Kto wie, że wczoraj odbyłby się zjazdy PO i PiS? Trochę głosów widzę, to znaczy, że coś tam się jednak obiło o uszy, no to jeszcze jedno pytanie. Kto oglądał wystąpienia Tuska i Kaczyńskiego w całości? Tym razem widzę, że nie jestem sam! Uciekłem od telewizora po paru minutach. Naturalny odruch obronny mnie odrzucił w stronę garażu i nie żałuję, bo sobie obsadziłem futrynę do bramy, a nie było to takie proste. Znam na pamięć wszystkie obietnice i deklaracje, wiem też, że Tusk będzie mówił o PiS, tak jak Kaczyński o PO. Jedyną, ale mało istotną tajemnicą jest kolejny bon mot, tudzież anegdota wymyślona przez liderów partii. I tak, Szanowni Rodacy o 2005 roku, czyli od 17 lat.
Kiedyś to przynajmniej były w tym jakieś emocje, ludzie wręcz się chcieli pozabijać za PO i PiS, dziś w większości przypadków, nie wyłączając stałych obserwatorów polskiej polityki, słychać ziewanie. Kończy się druga kadencja PiS, która była w wykonaniu tej partii fatalna. Od 1989 roku przeżyliśmy dwa najcięższe lata, niestety nie wszyscy, 200 000 Polaków zmarło w wyniku szalonych i cynicznych decyzji rządu Morawieckiego. Wydawać by się mogło, że przy takiej katastrofie za opozycję może robić przysłowiowa paprotka i bez trudu wygra i gdyby rzeczywiście paprotka została liderem opozycji, to pewnie robiłaby większe wrażenie na Polakach niż dziadek Tusk, opowiadający ciągle te same dowcipy, no może nie ciągle te same, ale ciągle o tym samym. Parę tygodni temu przełomem miały być słowa o paliwie po 5 zł, co się stanie natychmiast, jak PO przejmie władzę. Jeszcze 10 lat temu podobne deklaracje przypisalibyśmy śp. Andrzejowi Lepperowi albo Piotrowi Ikonowiczowi, ewentualnie nowej kanapie politycznej, która powstała po ucieczce posłów z klubu SLD. Tu i teraz absurdalne obietnice składa liberał z Gdańska i jak sam twierdzi jest to wynik przemiany, jaka się w nim dokonała.
Określanie dziadek, to nie tylko moja złośliwość, to też słowa samego Tuska, dość często podkreślane. Został dziadkiem i zmieniła mu się wrażliwość z liberalnej na socjalną, taki jest pomysł PO na przebicie PiS w socjalnym populizmie. W mojej ocenie tylko Balcerowicz byłby gorszy w roli socjalnego demagoga partii „liberalnej”, ale Tusk również wywołuje odpowiednie skojarzenia, śmiechy i pukanie w czoło. Wiarygodność tej „narracji” nie jest zerowa, tylko ujemna i dlatego PiS pomimo 1000 błędów nie czuje oddechu PO na plecach. Ludzie, aż tak głupi nie są, żeby nie wiedzieć, kto zabrał im oszczędności z OFE, a kto dał 500+. Co jak co, ale wiarygodność PiS w kwestiach socjalnych jest wysoka, jeśli nie bardzo wysoka, bo to po prostu sposób na wygrywanie wyborów i jak się okazuje dość skuteczny. Po jednej stronie mamy socjalne konkrety: 500+, 13 i 14 emerytura, obniżenie VAT na żywność i paliwa, „tarcze kowidowe” i wiele innych, nie zawsze rozsądnie wydanych pieniędzy podatnika, po drugiej mamy… Tuska. Mniej rozsądnego pola walki dla siebie PO wybrać nie mogła, nawet sprawy wyznaniowe i ideologiczne byłby lepsze, z uwagi na fakt, że tutaj konkretów jest niewiele.
Tusk jest gwarancją sukcesu Kaczyńskiego i to Kaczyńskiego, który jest w tak fatalnej formie fizycznej i intelektualnej, w jakiej teraz jest. Od słynnego powrotu Tuska minął rok i jedyne czym się PO może pochwalić, to brak spadku poparcia poniżej 20%. Zresztą sam Tusk o tym mówił, że to jest jego sukces, innych sukcesów wskazać nie potrafił, bo ich zwyczajnie nie ma. Jeśli alternatywą dla fatalnie rządzącego PiS ma być PO z Tuskiem na czele, to większość Polaków nie widzi większego sensu w zmienianiu siekierki na kijek. Tak się składa, że w demokracji to właśnie większość decyduje i tutaj Tusk nie ma czego szukać, ze swoimi zdartymi płytami i zamęczonymi dowcipami. Wydaje się, że on też o tym wie i stąd też pomysł na połączenie całej opozycji na jednej liście, bo tylko to daje jakiś cień szansy na pokonanie PiS. Wątpię jednak, aby tak się stało, mniejsze partie doskonale wiedzą, co się dzieje z przystawkami i to oznacza, że trzecia kadencja PiS nie jest fikcją, ale realną perspektywą nakreśloną przez Tuska.