Reklama

Staram się jak mogę, aby nie powielać tematów w felietonach pisanych i mówionych, ale słowo pisane ma tę przewagę nad mówionym, że jest bardziej precyzyjne. Wczoraj nagrałem film w „Polskiej Chacie” o tym, że „nie jest tak źle”, co spotkało się ze zgryźliwymi komentarzami, ale drugiej strony film otrzymał bardzo wysoką notę. Jedno i drugie to dla mnie ważne sygnały, niemniej istota leży w zupełnie innym miejscu, które chcę doprecyzować. Mamy do czynienia z klasyczną wojną psychologii z socjologią! Indywidualna złość i odczucia tych Polaków, którzy widzą, co się dzieje i czym to grozi w szerszej perspektywie, są przekładane na nastroje społeczne, a to nigdy tak nie działało i działać nie będzie. Naturalnym jest, że zbiór indywidualnych nastrojów składa się na nastrój społeczny, jednak trzeba pamiętać o bardzo ważnym czynniku, czyli o skali.

Proszę sobie zafundować mały eksperyment albo lepiej kilka eksperymentów. Wejdźcie sobie na strony internetowe z bukowaniem miejsc hotelowych i przyjrzyjcie się zarówno cenom, jak i liczbie wolnych pokoi. Gwarantuję, że w najbardziej znanych miejscowościach wypoczynkowych będziecie mieć problem w wynajęciem czegokolwiek w rozsądnej cenie, trochę lepiej to wygląda na najwyższej półce. Zwracam uwagę na atrakcyjne dla Polaków ceny i brak miejsc w tym segmencie, bo to jest właśnie skala, między innymi nastrojów społecznych. Krótko mówiąc Polacy nie ciułają na węgiel i gaz, ale ruszają na urlopy i wydają pieniądze pomimo dostrzegalnej podwyżki cen. Z Internetu warto od czasu do czasu wyjść i sprawdzić sobie reakcje konsumenckie „na żywo”. Jako, że jestem człowiekiem w odpowiednim wieku, to doskonale pamiętam przygnębiające sceny z czasów Balcerowicza, gdy emeryci trzy razy oglądali każdy kawałek kiełbasy, a potem i tak rezygnowali, bo za drogo. Takich obrazków tu i teraz praktycznie nie ma, ludzie wywożą z dyskontów pełne koszyki prosto na grilla i cieszą się życiem. Nawet na stacjach benzynowych kolejki nie zniknęły, chociaż akurat tutaj ceny naprawdę wyginają.

Reklama

Rzeczywistość można zaklinać i politycy z mediami non stop to robią, ale ta realna i prawdziwa rzeczywistość, którą widzimy w codziennym życiu, nijak nie przystaje do czarnych wizji „ekspertów”. Na pytanie skąd się to nie do końca racjonalne zachowanie Polaków bierze, mam jedną odpowiedź. Taka jest ludzka natura, dopóki fizycznie nie doświadczamy biedy i tragedii, perspektywa zbliżającego się nieszczęścia jest ignorowana. Na parę dni przed wybuchem II Wojny Światowej w Polsce toczyło się normalne życie, mało tego, w Warszawie pojawiły się tłumy, które radośnie manifestowały w poczuciu pełnego bezpieczeństwa, bo przecież Wielka Brytania i Francja w razie „W” miały rozprawić się z Niemcami. Jesteśmy gatunkiem z bardzo rozbudowanym mechanizmem obronnym i wszystko co złe odpychamy od siebie, by zrobić miejsce dla przyjemności i zabawy. Żyjemy chwilą i rzadko się zastanowimy, co będziemy jeść za pół roku albo czym będziemy palić w piecu. Pewnie, że od tych reguł są wyjątki i to wcale nie takie małe, jednak znów skala daje o sobie znać. Tak się jakoś składa, że zdecydowana większość Polaków myśli o węglu drzewnym na grilla, a nie kamiennym do pieca.

Polacy nie reagują histerycznie na inflację głównie dlatego, że nie przekłada się to na jakość życia i mało ważne są niebezpieczeństwa związane z życiem na kredyt, czy ponad stan. Najczęstszy komentarz w tych wszystkich sondach ulicznych brzmi następująco: „No jest drożej, nie powiem, bo jest, ale co potrzebne, to kupuję”. Polak jest zahartowanym gatunkiem, przeszedł nie przez jeden, ale przez wiele kryzysów. Kto pamięta, jak czteroosobowa rodzina utrzymywała się z dwóch „kuroniówek”, ten z inflacji będzie się śmiał. Reakcje konsumenckie, że posłużę się ekspercką frazą, są jednoznaczne i gołym okiem dostrzegalne. Polacy wcale nie zrezygnowali z kupowania i wyjazdów urlopowych, chociaż dzień w dzień widzą i słyszą, jak jest drogo. Jeśli przyjdzie jakaś refleksja, to najwcześniej na jesieni, gdy zrobi się szaro, buro i bardzo niewesoło.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Polacy mają dużo oszczędności, które rząd im zabiera produkując inflację. Do tego 270-400mld zł. wykreowane z powietrza i wpuszczone w obieg przez dwa lata. Dlatego lepiej te pieniądze wydać póki jeszcze coś tam wartają, niż chomikować w celu powieszenia w WC zamiast srajtaśmy.

  2. “Tak się jakoś składa, że zdecydowana większość Polaków myśli o węglu drzewnym na grilla, a nie kamiennym do pieca”.

    I słusznie. Od tego jest rząd, żeby przygotować ekonomicznie społeczeństwo na nadejście kryzysu.

    Rząd powiniem przygotować rezerwy do zakupu paliw kopalnych (węgiel/ropa/gaz) oraz zmniejszyć wykorzystanie – https://biznes.interia.pl/finanse/news-bilet-za-9-euro-miliony-sprzedanych-biletow-i-mniej-korkow,nId,6126926

    Można? można. Rząd jest od tego, żeby przygotować to systemowo.

  3. Powodem zachowań opisanych w felietonie jest chęć prowadzenia normalnego życia, nawet w dystopijnych czasach. Nie ma co teraz zamartwiać się przyszłością, na którą i tak nie ma się wpływu.

    A przyszłość nie będzie wesoła i będziemy w nią zmierzać z najgorszym rządem w nowożytnej historii. Poradzimy sobie, tak jak za komuny i Balcerowicza. I właśnie to najbardziej niepokoi tę lucyferiańską ekipę, która nam szykuje kolejne piekło na ziemi.

  4. Dodam jeszcze, że po raz pierwszy od wielu lat nie stać nas na wyjazd z własną, dużą, wygodną przyczepą, bo ostatnie, podwojone opłaty pożerają większość naszych emerytur, o zakupach codziennych nie wspomnę. Ja mam niską emeryturę jako kobieta, która wychowała 4 dzieci, bo tak to jest u nas ustawione do dupy. Mąż ma całkiem przyzwoitą po 51 latach tyrania. Mimo to zaczyna nam brakować na wiele spraw. Co mają powiedzieć emeryci o niższych dochodach?

  5. Zadłużenie

    Poland: Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 362,895 53.80% $9,590
    2020 342,738 57.10% $9,058
    2019 272,364 45.60% $7,175
    2018 286,778 48.80% $7,552
    Czechia: Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 122,114 41.90% $11,411
    2020 92,605 37.70% $8,653
    2019 75,873 30.10% $7,095
    2018 79,825 32.10% $7,495
    Slovakia: Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 72,451 63.10% $13,270
    2020 62,782 59.70% $11,499
    2019 50,692 48.10% $9,288
    2018 52,439 49.60% $9,621
    Hungary: Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 135,874 76.80% $13,963
    2020 124,702 79.60% $12,815
    2019 107,069 65.50% $10,959
    2018 110,886 69.10% $11,34

    Sweden: Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 227,749 36.70% $21,943
    2020 214,578 39.60% $20,674
    2019 186,294 34.90% $18,038
    2018 216,116 38.90% $21,12
    Denmark : Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 145,887 36.70% $24,980
    2020 149,921 42.10% $25,671
    2019 116,665 33.60% $20,036
    2018 121,326 34.00% $20,896
    Norway: Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 232,063 48.10% $43,043
    2020 169,517 46.80% $31,442
    2019 165,772 40.94% $30,884
    2018 173,305 39.66% $32,526
    Finland: Evolution of debt
    Date Debt ($M) Debt (%GDP) Debt Per Capita
    2021 196,814 65.80% $35,566
    2020 187,379 69.00% $33,861
    2019 160,033 59.60% $28,964
    2018 164,893 59.80% $29,883

    Wyjasnienia – najmniejsze restrykcje pandemiczne mialy kraje skandynawskie a zwlaszcza Szwecja.
    Bezwzlednie najwieksze gnojenie Slowacja.
    Nadmierna smiertelnosc krajow skandynawskich dyskusyjna wrecz zerowa, grupa wyszechradzka 20%

    Najlepszy bilans (nie mowiac nawet o wolnosci) Szwecja
    Najwieksi frajerzy to Slowacja którą długo kazaly nasladowac platforniame q..y

  6. Dziś rząd w dzienniku mówił, że inflacja w sierpniu zacznie spadać Ja wolę wysoką inflację od kacapskich bomb na łeb, czego doświadczają nasi przyjaciele, którzy ustami ambasadora Melnyka powiedzieli, że Polacy to był dla Ukraińców taki sam wróg jak hitlerowcy czy sowieci A więc Matko Kurko więcej optymizmu, walnij szkocką z lodem i bądź optymistą

  7. Były oficer wywiadu piechoty morskiej USA, a później inspektor ONZ ds. broni Scott Ritter dociera ze swoimi analizami dotyczącymi wojny na Ukrainie do szerokiej publiczności w mediach społecznościowych i telewizji. Tym razem dzieli się swoimi przemyśleniami na temat przyszłości NATO i mówi o rozwoju sytuacji gospodarczej w UE, a w szczególności w Niemczech.
    https://zygumntbialas.neon24.info/post/168502,scott-ritter-o-ukrainie-nato-i-europie-30-06-2022

    PS Jeżeli link się wam nie otworzy musicie skorzystać z bramki proxysite, tylko z serwerów USA lub z przeglądarki TOR. Jest jeszcze trzecia możliwość, zmiana ustawień w swojej przeglądarce. Np w Operze wchodzicie w ustawienia, później w zaawansowane, prywatność i bezpieczeństwo i szukacie /system/. Gdy już tam dotrzecie włączacie funkcję DNS over i wtedy otwiera wam się okno. Tam włączacie cloudflare lub cloudflare for families. To wszystko. Wtedy taki link, jak ten wyżej, który teraz wam się nie otwiera, po tym przestawieniu w przeglądarce otworzy wam się bez problemu. Te sposoby zostały opisane na stronie “wolne media” przez jednego z internautów i to działa.

  8. Pan Piotr znów mówi o “dodruku” no to weźmy temat krzywej rentowności. Dlaczego Banki Centralne nie “drukują” jak Wenezuela, Argentyna, Afryka? Ale bawią się w skup obligacji. No to weźmy główną działalność banków komercyjnych. Banki inwestują w obligacje. I to czy im się opłaca udzielać kredytów wyznacza krzywa rentowności. Dla przykładu USA: https://fred.stlouisfed.org/series/T10Y3M
    Jeśli jest nisko, bankom nie opłaca się udzielać kredytów. A kredyty to kreacja pieniądza.
    Jaki kraj w Europie prowadzi najbardziej “luźną politykę monetarną”? Szwajcaria. A zarazem mają “najluźniejszą politykę monetarną”. A stopy % dalej poniżej 0. Jak to się ma do Pana teorii? Czy stopy wpływają na ilość kredytów, otóż w pewnym stopniu tak. Ale dużo bardziej krzywa rentowności. Stopy można podwyższać do inflacji CPI. Ale to doprowadzi do stagflacji. Zdusimy inflację monetarną. Do okolic zera. Banki zakręcą akcje kredytową spłaszczając krzywą rentowności. Ale ta inflacja ma źródło w szokach podażowych. I one zostaną. Tego Pan chce? Stagflacji?