Reklama

Biografia Balcerowicza, jednego z największych szkodników w dziejach Polski jest dość dobrze znana, ale dla porządku i dla młodszych skrócone CV warto przedstawić. Balcerowicz jak większość oświeconych demokratów zaczynał w PZPR i to bardzo wcześnie, bo w wieku 22 lat. Był jednym z tych młodych i zdolnych junaków socjalizmu, którym partia rodzicielka pozwalała posmakować zachodnich frykasów, dlatego kilkukrotnie wysyłano go na staże do imperialistycznych uczelni. Jednocześnie w latach 1978–1980 pracował w Instytucie Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu przy KC PZPR i był odpowiedzialny za nadania socjalistycznej gospodarce ludzkiej twarzy, a konkretnie za urynkowienie socjalizmu. Dalej to już wszystko jasne, sprzedaż polskiego majątku za bezcen, przerobienie Polaków na tanią siłę roboczą, oddanie całych sektorów, od energetycznych po bankowe, w ręce obcego kapitału.

Tak z grubsza przedstawia się sylwetka realnego socjalisty, który w ramach prawdy etapu przemalował się na liberała. Z Morawieckim było odwrotnie, on teoretycznie stał po przeciwnej stronie, podobnie jak jego ojciec był antysocjalistycznym rewolucjonistą z barwnym życiorysem. Legendą obrosła opowieść o młodym, zaledwie siedemnastoletnim Mateuszu, któremu esbecy mieli nakazać wykopanie grobu w lesie, ale szczęśliwie było to tylko taka esbecka „zabawa”. Jakim cudem tak radykalny opozycjonista trafił w czasach Balcerowicza do rad nadzorczych różnych instytucji, by potem za grube miliony robić karierę w banku, tego nie wiedzą najstarsi oficerowie prowadzący. W każdym razie Morawiecki doskonale sobie radził pod rządami: AWS, SLD, PiS, PO i znów PiS. Zawsze pełnił jakąś istotną funkcję, łącznie z doradcą Donalda Tuska i wszystkimi się dogadywał. Od zawsze też był liberałem i brzydził się socjalizmem, co dobitnie wyraził podczas sławetnej rozmowy o misce ryżu i perspektywie, którą zmienia wojna. Jeszcze kilka lat temu, powiedzmy jakieś 8 do 9 lat, Morawiecki o takich pomysłach jak 500 + mówił dokładnie to samo, co Balcerowicz.

Reklama

Od 2015 roku wszystko się zmieniło i zapiekły liberał, do tego bankier, stał się twarzą społecznej wrażliwości. Obok Jarosława Kaczyńskiego, Morawiecki najczęściej był całowany po rękach przez wdzięcznych emerytów i matki z dziećmi na ręku. Nauczył się też paru sztuczek od swojego dawnego szefa Tuska, między innymi zainwestował w „kurtkę powodziową”, w wersji pomorowej i tak odziany dostarczał zakupy samotnym staruszkom, żeby nie narażali się na kontakt z mikrobem. Wszelkiego rodzaju piątek, czwórek, tarcz i ładów, nie jest w stanie zliczyć i wymienić sam Morawiecki, chociaż uchodzi za geniusza, bo kto inny byłby w stanie łączyć funkcję premiera i ministra finansów. Pomimo krytyki wewnątrz koalicji i to nie tylko ze strony Zbigniewa Ziobro, ale tak zwanego „zakonu PC”, czyli starej gwardii zawsze obecnej przy Jarosławie Kaczyńskim, wszechmocny premier Morawiecki był i jest nietykalny. Po Kaczyńskim, a może i przed nim, ma największą władzę w Polsce, szczególnie w odniesieniu do decyzji i programów gospodarczych. W konsekwencji Morawiecki, podobnie jak w swoim czasie Balcerowicz, jest głównym „reformatorem” odpowiedzialnym za stan polskiej gospodarki.

Na początku, w latach 2015-2020, szło całkiem nieźle i nie zgodzę się, że bieda, która się do nas zbliża, to skutek 500+, czyli programu jakich wiele na świecie, dość wspomnieć Niemcy, czy Irlandię. Bieda idzie z zupełnie innych powodów, mianowicie dla kariery politycznej Morawiecki zadłużył Polskę gorzej niż Gierek i w przeciwieństwie do Gierka, prócz przekopu mierzei wiślanej, nic z tego długo nie wybudował, żadnego bloku z wielkiej płyty, żadnej huty, czy elektrociepłowni i nawet fabryki samochodów elektrycznych. Zadłużanie Polski na gigantyczną skalę zaczęło się w czasie pomoru i trwa w czasie „wojny”. Bankier socjalista wprowadził Polaków w pułapkę, w której nie opłaca się oszczędzać, bo zrepolonizowane banki proponują Polakom 1% na lokatach, przy 13% inflacji, za to wszystkie podstawowe koszty od chleba z masłem, przez energię, aż po ratę kredytu poszły wielokrotnie w górę. Dokładnie to samo zrobił Balcerowicz, tylko innych użył narzędzi.

Reklama

13 KOMENTARZE

  1. Nigdy nie popieralem POPISu ale na ten konflikt patrze w sposob szczegolny. Kogo bardziej nie lubie / lub na kogo bym postawil u bukmacherow ten zwykle wygrywa.
    Zdrajcow tysiaclecia z PIS powinno odsunac sie od wladzy ale szans na to wielkich nie daje.
    2 lata tancowali na covidowej smyczy berlinskiej a teraz znalezli sobie pana w Kijowie.
    Problemem jest ze opozycji w Polsce nie ma. Sa tylko rozne pisowskie przystawki.

  2. Gdy się dokładnie wczytać w ich biografie, to wspomnianych dżentelmenów łączy o wiele więcej, niż dzieli. Tak jest dlatego, że do identycznych działań wybiera się bardzo podobnych ludzi. Od końca lat osiemdziesiątych “stajnia rock’a’fella” dostarcza nam takich osobników, by wykorzystać pracowitość i łatwowierność Polaków. I dopóki będziemy nadal tak naiwni i łatwowierni, to taka sytuacja będzie się powtarzać.

  3. Mój bank (bynajmniej nie zrepolonizowany) oferuje 4% na koncie oszczędnościowym, przy całkowicie elastycznym dostępie. W Niemczech dla odmiany ze świecą szukać lokaty powyżej 0.5%. Dopóki banki nie mają problemów z dostępem do pieniędzy, to nie poprawią warunków oszczędzania.

    Na inflacji PiS się wyłoży, chyba że znowu będzie jakaś mobilizująca katastrofa krótko przed wyborami. Ale moim zdaniem się ma się co cieszyć, bo alternatywy są też niezbyt obiecujące.

  4. 500+ jednak ma koszty obsługi. Osobiście wolałbym dobrowolny wybór 700 odliczenia od podatku, a 500 do wyboru. Ale to tylko moja opinia. Na pewno były krzywdy, a ten program był jakimś zadośćuczynieniem. Generalnie, te pieniądze i tak byłyby jakoś wydane więc nie uważam ich za mocno inflacyjne. Kraje z dużym socjałem jak “południowcy” biorą je nawet z QE(które podobno jest inflacyjne, a przecież takie Włochy choćby, miały inflacje niższą odkąd program QE wystartował, oczywiście przed 2020). Ludzie mylą QE z dodrukiem a dodruk w UE, UK czy USA obecnie nie występuje. Ale on NISZCZY GOSPODARKE, to jest niesamowicie ważne. Co do lokat, to widziałem już gdzieś oferty na kilka procent, bank to bank i ma przecież jakąś ochronę kapitału. Do 100k euro chyba. Więcej w żadnym bym po “cypryzacji” lokat nie trzymał i tak. Dla mnie taki system taniego pieniądza, daje niesamowite możliwości i nie narzekam. Ale co miałem zrobić? Musiałem się dostosować. Ale rozumiem też innych, jak to mawia Buffet “nie inwestuj w coś, jeśli doskonale tego nie znasz” i to jest według mnie prawda. Dużo typów sensownych aktyw ma swoje 5 minut, nawet ciężko mi mówić że któreś jest lepsze czy gorsze. Ale rozumiem że kogoś niszczy zmienność, nerwowo nie daje rady, zawiłości rynku a przecież są ogromne i nie dla niego. I tutaj rozstrzał między lokatą a kredytem, to jednak dramat. No ale też… Co ja mogę zrobić.

  5. “Opozycjonisci” i ich dzieci, to aktorzy spektaklu jednego rezysera. Tego, ktory finansowal “opozycje” “antykomunistyczna”. Przeciez nie podskocza. Morawiecki junior to nawet nie wyglada na szczegolnie inteligentnego, zreszta jak i dyrektorka Belsatu….Zostali wypromowani do zadan identycznych do tych jakie mieli ich rodzice. Oklamac Polakow, ze buduje sie silny kraj.

  6. […] Po pierwsze trzeba mieć telefon i to nie taki, którym się dzwoni i odbiera rozmowy, ale taki z ekranem i aplikacjami. Po drugie trzeba zainstalować aplikację IKO PKO i poprzez tę aplikację założyć lokatę. Po trzecie oferta dotyczy każdej osoby dorosłej, ale jest też “oferta specjalna” dla osób 60+, które mają telefony z aplikacjami albo zdrowe stawy i przejdą się do placówki bankowej. Po czwarte 5,75% jest oprocentowaniem w skali roku, ale w przypadku 60+ pieniędzy nie można ruszyć przez dwa lata. I wreszcie po piąte, co roku trzeba zapłacić 19% „podatku Belki” od „zysków” z oprocentowania. Jeszcze raz podkreślę, że to wszystko dzieje się przy 13% inflacji, co oznacza, że lokata PKO BP jest doskonałym pożeraczem oszczędności. Taką propozycję, nie tylko Polakom, ale też głównie swoim wyborcom, przygotował polski bank podległy rządowi PiS. Ogólnie rzecz biorąc osiemdziesięcioletnia babcia z Podkarpacia kupi sobie za parę tysięcy „Ajfona” albo innego „Hułałeja”, potem zainstaluje aplikację i już może „oszczędzać” przez dwa lata zyskując „nawet 5,75%”. Gdybym nie wiedział, kto jest autorem tej oferty, to dałbym głowę, że jest nim Tusk albo Petru. Z drugiej strony nie daleko upada Morawiecki, doradca Tuska, od samego Tuska. […]

  7. […] Cóż więcej da się powiedzieć? Człowiek znający życie i historię doskonale wie czym się to skończy i jak bardzo źle się skończy. Problem w tym, że każdy przejaw wiedzy i zdrowego rozsądku nazywa się dziś: „ruską narracją”, „ruską propagandą”, „ruską onucą”, „klakierami Putina”. Dopóki prawdziwy głód nie zajrzą w oczy, dopóki w brzuchu nie zacznie burczeć, dopóki jeszcze parę złotych pobłyskuje w portfelu, nie ma chętnych i odważnych, żeby mówić prawdę. Polski i Polaków zwyczajnie nie stać na utrzymanie dwóch milionów gości, których wizyta nie tylko się przedłuża, ale w ogóle końca nie widać. Łatwo wyjąć człowiekowi mózg i wypełnić puste miejsce emocjami, ale w drugą stronę operacja jest znacznie trudniejsza i czasochłonna. Zanim rozum Polakom wróci, może być za późno na życie we własnym kraju. […]