Reklama

Dosłownie taki tytuł przeczytałem na portalu „niepokornych” mediów, nie wkleję nazwy i nie podam źródła do tytułu, bo nie przejdzie mi przez klawiaturę. Za to samo zagadnienie polityczne, poruszone w tytule jest arcyciekawe i wiele mówi zarówno o Polsce, jak i o Niemcach. Wiele aspektów zwróciło moją uwagę, zacznę jednak od tego, który jest przedmiotem historycznego sporu. Cały świat nie ma problemu z datą wybuchu i zakończenia II Wojny Światowej. 1 września 1939 roku powszechnie uznaje się za datę wybuchu wojny, chociaż trzeba przyznać, że na przykład w takich USA, gdzie uczy się historii niemal wyłącznie związanej z USA, to dzień ataku na Pearl Harbor jest wyznacznikiem. Identycznie działo się w ZSRR i obecnej Rosji Ciągle Radzieckiej, z tą różnica, że oczywiście nie o Pearl Harbor chodzi, ale o zerwanie paktu Stalina z Hitlerem, co nastąpiło w ramach operacji Barbarossa.

Spór wokół końca wojny to już wyłącznie sprawa pomiędzy Rosją i resztą świata, dla Rosji jest to 9 maja, dla świata 8 maja 1945 roku. Różnica w datach ściśle wiąże się ze strefami czasowymi i godziną podpisania aktu kapitulacji, w Berlinie było 22:43 (8 maja), ale w Moskwie 0:43 (9 maja). Najbardziej charakterystyczne dla pisania historii przez polityków jest jednak to, że tak naprawdę wojna zakończyła się 7 maja 1945 roku, kiedy to we francuskim Reims Niemcy podpisały „pierwszą kapitulację”. Fakt ten zgubił się w historii, bo Stalin wpadł we wściekłość, że w tak doniosłej chwili zabrakło najwyższego rangą przedstawiciela Armii Radzieckiej, a podpis w imieniu ZSRR złożył niemal przypadkowy Wania. Towarzysz Stalin wymusił drugie podpisanie aktu, bardziej uroczyste i oddające hołd Armii Radzieckiej, ale i w tym przypadku doszło do niefortunnego wyboru godziny i stąd całe zamieszanie. Polityka, polityka i jeszcze raz polityka, zamiast prawdy historycznej, potrafi zmieniać fakty na tak generalnym poziomie, jak daty wybuchu i końca wojny. Dobrze, ale co to ma wspólnego z decyzją władz berlińskich, która dotyczy zakazu eksponowania flag ukraińskich w dniu 8 i 9 maja? Najkrócej mówiąc wszystko!

Reklama

Kto nie był w Berlinie, dawniej wschodnim, obecnie zjednoczonym, niech sobie znajdzie w Google: Pomnik Żołnierzy Radzieckich w Berlinie-Tiergarten. Byłem widziałem, nie tylko pomnik, ale całe grupy Niemców, które z autentycznym szacunkiem przed tym pomnikiem stały. Taki niemiecki fenomen, cześć oddana Armii Radzieckiej! Trudno mi powiedzieć z czego to dokładnie wynika, ale przypuszczam, że nie bez znaczenia jest NRD i całe dekady poniewierania Niemców w popkulturze. Kult ZSRR w NRD był obowiązkowy i trwała prawie pół wieku. Z kolei wszystkie filmy wojenne mówiły, zgodnie z prawdą zresztą, o złych, nieludzkich Niemcach i dobrym świecie, który ich pokonał. Mają i Niemcy swoje kompleksy, teraz to się trochę zmieniło i zaczynają powstawać propagandowe obrazy w gatunku „Nasze matki, nasi ojcowie”, ale nogi przed Armią Radziecką nadal się Niemcom uginają. Z tych względów Niemcy uznają obie daty zakończenia wojny i prawdopodobnie to jest główny powód decyzji władz berlińskich, aby flagi ukraińskie nie drażniły „radzieckich wyzwolicieli”. Decyzja ta ma jeszcze kilka innych ciekawych wątków, które idealnie pasują do polskich kompleksów.

W Polsce taka decyzja byłaby nie do przepchnięcia i to bez względu na to, jaka opcja polityczna sprawuje władzę nad dowolnym polskim miastem. U nas przejdzie każdy idiotyzm, bo rzecz jasna ekspozycja flag ukraińskich w tych dniach jest całkowitym idiotyzmem, byle ustrzec się przed tym: „co ludzie powiedzą”. Jak znam życie i głupotę polskich polityków każdego szczebla i proweniencji, to w Polsce flag ukraińskich w dniach 8-9 maja nie zabraknie. Skąd to przekonanie? Z życia wzięte i ostatnich doświadczeń. Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej był tak obchodzony, że Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej obok narodowej kokardy, miał w klapę marynarki wpiętą kokardę ukraińską. Niemieckie kompleksy przy naszych nie ma mają żadnych szans. Niemcy politycy zginają kark wyłącznie przed silniejszymi, polscy wcześniej, czy później przed wszystkimi. Decyzja władz berlińskich jest racjonalna politycznie i historycznie, dlatego w Polsce w życiu by nie przeszła.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. Z kronikarskiego obowiązku wspomnijmy, że równocześnie wprowadzono zakaz eksponowania flag rosyjskich. Tym samym problem polityczny został sprowadzony do kwestii porządkowej, a w roli leśniczego przepędzającego z lasu dwie rozwydrzone bandy występują tym razem Niemcy.

    Ofiacjalne delegacje mogą sobie przyjść ku miejscom pamięci z flagami i symbolami jakie uważają za stosowne, natomiast ulice i kamienice nie są niczyje inne, tylko niemieckie. Nie mogę się nadziwić prostocie tego rozwiązania. Podobnie jak tymczasowi Żydzi obecnego sezonu, czyli Ukraińcy. Ambasador Melnyk, przy którym gbur Deszczyca jawi się niemalże jako wysłannik dyplomacji papieskiej, aż się wściekł. Okazuje się, że nie cały świat chce być pomalowany na żółto i na niebiesko, a co gorsza sino-sraczkowe zostało zrównane z trójkolorowym rosyjskim.

    Nasze barwy zaznały już każdej zniewagi ze strony ludzi sprawujących pod nimi władzę. Miliśmy już na 2 Maja różowe baloniki, które miały udowadniać, żę białe i czerwone osobno dzielą, natomiast połączone dają wszechograniającyą słodką jednolitość. Mieliśmy czkoladowego Możeła. Były kotyliony w barwach Monako. Mamy obcą flagę ponad polską w Sejmie. Mamy teraz ukraińskiego sługusa, który nawet na najwyższym urzędzie i dniu mającym bardzo konkretny wymiar upamiętnienia, nie potrafił wyzbyć się postawy najgorszego raba. Taki materiał mamy.

    Wydaje mi się jednak, że teraz jest więcej biało-czerwonych na domach. A to o to chodzi. Kiedy my się zmienimy jako naród, to innego formatu ludzie pojawią się u seru rządów. Zaczynając od takich prostych spraw jak symbolika, na której też wszystko się potem kończy, bo przecież nieograniczone prawo do deydowania, jakie wymbole można eksponować jest podstawowym wyrazem suwerenności.

    • @taktyczny

      Taka refleksja – dzisiaj pojechałem z mojej zapadłej wsi pod Terespolem do Janowa Podlaskiego. Nie jechałem tą drogą od chyba 4 czy pięciu lat – proszę sobie wyobrazić moje zdumienie!! Tylu polskich flag zawieszonych na prywatnych domach, czy też nawet na bramach prowadzących do posesji, jeszcze nie widziałem!! Coś chyba w Polakach się zrobiło pozytywnego. Tak sobie myślę, że to coś pozytywnego … Przecież żadnego święta nie ma … Tak sami z siebie ludzie mają te flagi polskie wywieszone …

  2. ‘Decyzja władz berlińskich jest racjonalna politycznie i historycznie, dlatego w Polsce w życiu by nie przeszła.’
    Ech, znowu ta wspaniała, racjonalna Zagranica, i zacofana Polska, rodem z łam GW.

    Dlaczego Niemcy tak czczą armię nadal czerwoną, od której dostali manto, jest pokrętnie zrozumiałe. Otóż dlatego, że ona wyzwoliła ich od Nazistów. To ich oficjalna wersja historii – oni nie ponoszą winy za zbrodnie WW2, bo zostali sterroryzowani przez Nazistów. Nie jest to narzucone Niemcom na siłę, oni naprawdę w to wierzą.

    Nb. w/w pomnik to w samym Berlinie niejedyne takie miejsce. Ćwierć wieku temu jeżdżąc sobie po Berlinie rowerem natknąłem się na skwer otoczony sporymi, zadbanymi cokołami, na których złotymi literami widniały cytaty ze Stalina.

  3. Moim zdaniem nawet najbardziej pacyfistycznie nastawienie Niemcy mają w sobie jakieś dziwne poczucie wyższości nad innymi nacjami, a to w mieszance z kryzysem ekonomicznym i biedą, oraz bismarcką dyscyplina również w przyszłości może dać szanse dla dewiantów pokroju Hitlera.