Reklama

Ruszyła prawdziwa lawina komentarzy i za nią teorii, również spiskowych, bo zakup Twittera przez Elona Muska to wydarzenie bez precedensu. W Internecie istnieje prawie dwa miliardy stron, ale wśród nich największe zasięgi mają monopole, do których należy Twitter. Z takimi portalami nie ma żartów, wiedzą to wszyscy, którzy znają się na biznesie i polityce. Powszechna i prawdziwa diagnoza sukcesu Bidena jest taka, że wygrał dzięki internetowym monopolistom, cenzurujących Trumpa. Sam fakt, że Facebook i Twitter zablokowały byłego prezydenta USA mówi bardzo wiele o politycznym znaczeniu tych mediów. Naiwnością byłoby też twierdzić, że tak duże biznesy są wyłączone spod kontroli służb. Legenda o pucybucie, który staje się milionerem w tej branży nie obowiązuje. Owszem na początku może jakiś przypadkowy człowiek wpaść na genialny pomysł, ale gdy zaczynamy mówić o miliardach dolarów, to ten człowiek ma dwie drogi do wyboru: zgodzi się na propozycję nie do odrzucenia albo przestanie być właścicielem zbyt dużego portalu, aby pozostawić go bez kontroli.

Musk już przez ten proces przeszedł, być najbogatszym człowiekiem w USA, to zapewne bardzo przyjemne uczucie, ale droga na szczyt musiała biec wzdłuż wielu poważnych gabinetów, gdzie przybija się pieczątki, wcześniej ustalając warunki. W związku z opisanymi okolicznościami nie mam mowy, aby oddać w niepowołane ręce tak potężne narzędzie propagandowe, jakim jest Twitter. Dlatego też bardzo ostrożnie podchodzę do entuzjastycznych opinii głoszących pełną wolność. Gdyby w grę wchodził wyłącznie biznes, bez polityki, to strategia jest bardzo prosta. Wystarczy, że Musk zbuduje antyFaceboka i reszta zrobi się sama. Przywrócenie konta Trumpa to byłby marketingowy samograj i symboliczne ustawienie ram wolności. Na portalu, gdzie przeważa polityka i rozmaite ideologie, zasięgi budują się samoistnie, bo wynikają z niekończących się sporów. Jeśli Musk nie będzie przeszkadzał w odwiecznej nawalance, to nic więcej robić nie musi. Pytanie, czy będzie mógł sobie na taki komfort pozwolić? W USA jest o tyle dobrze, że dwie rywalizujące ze sobą grupy polityczne mają mniej więcej równy potencjał, w każdym razie nie jest to gra do jednej bramki. Oznacza to tyle, że Musk nie będzie miał nacisków i propozycji nie do odrzucenia tylko od nowoczesnych i tolerancyjnych, ale też konserwatywni mają swoje metody.

Reklama

Pewne jest, że już sam proces zakupu musiał być poprzedzony wizytami w wielu dużych gabinetach, gdzie zapadły konkretne decyzje i umowy. Reakcje w Internecie wskazują, że nie są to korzystne ustalenia dla lewicy, powstał jeden wielki jazgot po tamtej stronie, ale to tylko reakcja alergiczna. Biznes i polityka rządzą się innymi prawami, tutaj się liczy, liczy i jeszcze raz liczy, a pieniądze i głosy w tej wyliczance zajmują czołowe miejsca. Z polityczną przynależnością Muska jest sporo problemów, jednoznacznej i konsekwentnej postawy raczej nie znajdziemy, co doskonale obrazuje jego zachowanie przy pierwszej i kolejnych dawkach. Najpierw Musk był przeciw, potem zmienił zdanie i wiadomo, że ta zmiana nie nastąpiła dobrowolnie, tylko pod presją. W Polsce sensacyjną zmianę właściciela portalu, wielu komentuje zerojedynkowo, „prawi” się cieszą, że to ich człowiek przejął Twittera, #silnirazem histeryzują. Problem w tym, że USA to nie Polska i nie cały świat, przechylenie wajchy w jedną stronę oznacza utratę połowy zysków i szczególnie dotyczy to przechylenia w prawo. W USA jeszcze jako taka równowaga polityczna obowiązuje, natomiast w Europie mamy zdecydowaną przewagę mediów i odbiorców liberalno-lewicowych.

Musk zna się na robieniu pieniędzy i skoro wydał 44 miliardy dolarów, to trudno mi uwierzyć, aby nie miał planu i gruntu do prowadzenia tak dużego biznesu. Jaki to jest plan dowiemy się w najbliższych tygodniach. Jeśli uda się nowemu właścicielowi balansować pomiędzy grupami wpływów w taki sposób, że przełoży się to na wolność słowa, to stworzy „nową jakość” i zarobi sporo kasy. Gdy uwikła się w polityczne gierki i nowe algorytmy cenzury, Twitter pozostanie takim, jakim jest i oby się jeszcze gorzej nie porobiło. Czekam na pierwsze decyzje nowego właściciela, bo one będą decydujące.

Reklama

10 KOMENTARZE

  1. Prawdopodobnie Twitter będzie służyć jako platforma do upuszczania pary przez ludzi wkurzonych przez obecnie rządzących. Tych jest bardzo wielu. Ta cała schwabowa hodowla wypuściła “przywódców” o najniższej jakości od czasów historycznych i ich dalsze rządy grożą wszędzie wybuchami społecznymi, o ile nastroje społeczeństw nie zostaną odpowiednio skanalizowane. Do tego właśnie posłuży muskowy Twitter – abyśmy sobie wirtualnie poprotestowali.

  2. Minister Błaszczak wyrasta na najbardziej skutecznego ministra w rządzie.

    Podpisał umowę na czołgi mimo że amerykanie nie chcieli.

    Załatwił że już teraz żołnierze są szkoleni na te czołgi, wiec ominie dwa lata “szkolenia indywidualnego i zgrywania podoodziałów”.

    Załatwił z rządem anglii, że oddadza nam SWOJE czołgi do walki, a już niedługo niemcy zainstalują nowiutkie wieże i działa i będzie nowiutki i nowoczesny challenger 3

    Miał odwagę pojechać do amerykanskiego ministra obrony i zaproponowac, żeby amerykanie wypożyczyli nam abramsy w zamian za nasze “czołgi” ktore oddajemy ukrainie. Mimo że sie nie zgodzile, ttzeba docenic ze walczy o nasze.

  3. Co będzie zobaczymy, ale ogólna zasada jest taka żeby tej części społeczeństwa, która nie jest jeszcze do końca ogłupiona podstawiać odpowiednich idoli.

    Z bliska w Polsce widać to szczególnie wyraźnie – dla ogłupionych wykształciuchów wystarczyło dwa metry mułu i Platforma, natomiast reszcie podstawiono grupę Kurdupla.
    Z kolei w Stanach przedtem za “patriotę” robił Trump, teraz może będzie Musk. I tak to idzie…

  4. Co Musk zrobi z tweeterem to nie wiadomo. Z całą pewnością zwietrzył jakiś dobry interes niekoniecznie finansowy. Jak dotąd Musk nie specjalnie sie angażował w główny nurt zmian. Przynajmniej nie w sposób jakoś bardzo widoczny. Czasem nawet szpile macherom światowym wbijał. Co jednak nie oznacza, że w kluczowym momencie nie dokona istotnego zwrotu. Natomiast co do tego czy “uwolni” tweeter to jestem bardzo sceptyczny. Przy czym nie oceniam tu postawy Elona ani jego planów bo tych nie znam. Nawet jeżeli chciałby to może i tak mu się to nie udać. Internety to zbyt potężne narzędzie, żeby je pozostawić same sobie. Gdyby tak nie było sieć nie byłaby systematycznie dokręcana cenzurą. Mozna sprowadzać temat do maziania kredkami po wirtualnym asfalcie jak tu ongiś przy każdej okazji dowodzono. Faktem jednak jest, że gdyby nie internet nie wiedzielibyśmy tutaj o proteście truckerów w Kanadzie. I również w drugą stronę gdyby nie internet lempartowa i jej lafiryndy skończyłyby jako banda rozwrzeszczanych frustratek, które nikogo nie obchodzą. Nie. Tweeter nie będzie wolny nawet jeżeli Musk rzeczywiście chciałby niczym Prometeusz ten ogień ludzkości podarować. Kredki kredkami ale mając pod kontrolą to narzędzie jednym klikiem można wysłac informację do miliardów ludzi i tak samo jednym klikiem miliardy ludzi mozna informacji pozbawić. Cokolwiek, żeby oddać sprawiedliwość, działania Elona jak dotą wydają sie dość interesujące…

    @Knock Out. Bardzo ciekawe spostrzeżenie względem Błaszczaka. I trudno się z Tobą nie zgodzic przynajmniej na obecnym etapie. Błaszczak wyrasta trochę na takiego powiatowego dyrektora. Nie jest może specjalnie lotny i reformowalny ale z całą pewnością ma więcej oleju w głowie niż jego pryncypał.

  5. Podzielam ostrożność Gospodarza. Moim zdaniem Twitter nie stanie się ostoją wolności, co najwyżej wentylem bezpieczeństwa dla systemu- może będzie zgoda na “nagonkę” na jakąś kukiełkę symbolizującą obecne zmiany, lud się ucieszy, a decydenci będą dalej robić swoje, może pojawią się jacyś “niepokorni” i tyle. Elon Musk wygląda mi w tej układance na koncesjonowaną opozycję- skrytykuje to, co się dzieje, oburzy się, ale będzie iść “po linii”.