Reklama

W tych dniach w Izraelu ruszyło podawanie trzeciej dawki „szczepionki” Pfizera, która miała być w 97% skuteczna po drugiej dawce. Według izraelskich polityków i tamtejszych „Horbanów” nie chodzi o uzupełnienie tych 3%, ale o to, że po kilku miesiącach gwałtownie spadła skuteczność „szczepionki” i stąd konieczna jest dawka przypominająca. Jak to w polityce, nowy cyrk rozpoczął się od wyjścia na arenę tych samych klanów. Jako pierwsi „szczepionkę przyjęli” prezydent Icchak Hercog wraz z żoną Michal. Parę chwil przed odpaleniem spektaklu do izraelskich mediów przedostała się informacja, że w magazynach zalega 80 000 „szczepionki”, której kończy się termin ważności. Politycy i „eksperci” kompletnie się tym nie przejęli, wyszli z założenia, że „ciemny lud” to kupi i tak się pewnie w sporej części stanie.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że jednym z głównym planów „pandemicznych” jest zbadanie stopnia skretynienia populacji i wyznaczenie granicy skretynienia populacyjnego. Od czasu, gdy politycy izraelscy i nie tylko, zapewniali, że „szczepienia” SĄ GWARANCJĄ powrotu do normalności, bo ich skuteczność graniczy ze 100%, minęło zaledwie kilka miesięcy. I co? Poza lekkim pomrukiem wśród posiadaczy „certyfikatów nieśmiertelności”, nie ma większego oporu. Wprawdzie należy się spodziewać, że frekwencja będzie niższa, bo część ludzi uczy się na własnych błędach, ale z całą pewnością nie będzie to 15, czy 25%, tylko znacznie więcej. Z czego te bezmyślne zachowania wynikają? Przede wszystkim z prostej sztuczki psychologicznej. Owieczkom wmówiono, że jeśli się „zaszczepią”, to nie tylko uzyskają nieśmiertelność „kowidową”, ale dołączą do grona ludzi myślących i odpowiedzialnych. No i prawie wszyscy „zaszczepieni” w to uwierzyli, a teraz musieliby się przyznać, przynajmniej przed samymi sobą, że są śmiertelnymi idiotami, którzy dali się oszukać prymitywnym politykom i cynicznym „lekarzom”, chociaż „prości” ludzie krzyczeli, że to blaga.

Reklama

Skala skretynienia populacji jest badana w dwóch kierunkach, po pierwsze chodzi o ilość, po drugie o jakość wciskanej głupoty. Pierwszy wskaźnik jest w zasadzie wyznaczony i można mówić co najmniej o połowie społeczeństwa w poszczególnych krajach, która kupiła „pandemię”. Rzecz jasna nie da się takiego wskaźnika podać precyzyjnie, dlatego 50% to baza, natomiast odchyły to jakieś 10 do 20% w obie strony. Przy takich wartościach politycy mogą liczyć na wygrane wybory, a koncerny farmaceutyczne i „eksperci” na gigantyczne zyski, podobnie jak media. Pierwszą i drugą dawkę kupiła większość, jeśli trzecią i czwartą kupi „jedynie” 40%, czy nawet 30%, to nadal mówimy i miliardach dolarów. Dodatkowo buduje się grupa fanatyków „szczepień”, która pójdzie za każdą głupotą, w tym polityczną, czyli politycy mają swój żelazny elektorat. Biznes kręci się w takim tempie i skali, że chętnych do rezygnacji z gigantycznych zysków nie będzie. Izrael w biznesie jest mistrzem, dlatego wyznacza trendy, które do Polski przenikną bardzo szybko, zwłaszcza, że w polskich magazynach nie zalega 80 000, ale najmniej 11 000 000 szczepionek.

Nie koniec na tym, jak się chwalili Morawiecki z Niedzielskim, Polska zamówiła 100 000 000 dawek, a w tej chwili Pfizer nie ma najmniejszych problemów z realizacją dostaw. Wniosek matematyczny jest jeden, za moment w Polsce będzie kilkadziesiąt milionów dawek, które sobie niczym słomiany miś zgniją w magazynach. Niestety dla polityków taka wersja wydarzeń nie jest złotym interesem, bo ten miś jest kurą znoszącą złote jajka i gdy ją zarżną stracą władzę i pieniądze. Z tych i wielu innych powodów IV fala jest nieunikniona. W przypadku polskiej wersji fali optymistycznie liczę na gwałtowny spadek zainteresowania trzecią dawką. Jakie podstawy? W Polsce spadek było widać po pierwszej dawce, poza tym czym innym jest żyć w poczuciu własnej genialności, a czym innym wyjść na kompletnego idiotę i dalej w to brnąć. Słynna polska przekorność, może obniżyć skalę skretynienia populacji.

Reklama

43 KOMENTARZE

  1. Jako podatnik ŻĄDAM, żeby te tzw. „szczepionki” były PŁATNE. Osoba, która przyjmie szprycę powinna mieć możliwość starania się o refundację. Dlaczego? W tej chwili rząd Mateusza M. kupuje hektolitry tego GW i magazynuje (?). Ale najpierw za nie płaci i zamawia kolejne hektolitry GW. Płacimy za to my – podatnicy. Te zakupy i zamówienia trzeba wyjąć spod kontroli rządu. Żadnych kontraktów w naszym imieniu. Pandemia nagle zniknie.

  2. Bo 20 milionów Polaków, posiadających jeszcze instynkt samozachowawczy, nie dało zmodyfikować sobie DNA narażając się na komplikacje po_wyszczepienne i zakrzepicę (=śmierć), i nie wzięło udziału w eksperymentach medycznych prowadzonych na światową skalę – mimo zmasowanej propagandy medialnej i rządowej oraz nacisków rządowych i stwarzaniu rozporządzeniami warunków do wykonywania Segregacji Sanitarnej przez różne instytucje i zakłady pracy w Polsce.

  3. Śmiem twierdzić, że czwartej fali nie będzie. Jeśli tutejszy zarządcy masy upadłościowej zarządzą czwartą falę to będzie to ich ostatni błąd, pokazujący, że szczepienia nie działają a to ich zmiecie z powierzchni ziemi. Poszczycili się sukcesem wyszczepienia ponad połowy kraju. Ewentualna czwarta fala zmusiła by ich do przyznania, że szczepienia są nic nie warte, chyba że niezaszprycowani mieli by być winni ale to też doprowadza do konkluzji, że szczepienia są o kant tyłka potłuc. Dostrzega to coraz więcej osób w moim otoczeniu, które po szprycę pobiegły w podskokach. Jeśli bardziej zależy im na utrzymaniu się przy stołkach a można tak zakładać widząc jak imponujące podwyżki sobie przyznali, będą się miotać, lawirować przed zagranicą, pozorować działania i tyle. Chyba, że są politycznymi kamikadze, ale raczej nie po to teraz przyjęli tak wielkie podwyżki by nagle działać na sposób grożący nie tylko realnym ich zdmuchnięciem ze stołków, ale wręcz kryterium ulicznym. Są siermiężni, ale to nie idioci. No i potrafią liczyć szekle.

    • Ja nie rozumiem, dlaczego dziennikarze (ci nie opłaceni przez wykonawców NWO) nie drążą tematu – zarządcy w Warszawie tubylczym ludem “walczą” od 1,5 roku z wywołaną “pandemią grypy” i jej nie zwalczyli? To co to jest za walka skoro te wszystkie lokdałny, dezynfekcje, kagańce i inne dystnse społeczne NIC NIE DAŁY!??? Po co kontynuować tę “walkę” skoro ona NIC nie daje? Taki temat trzeba drążyć! Bo skoro niedziele i jego “eksperci” zapowiedzieli, że będzie IV fala grypy tej jesieni w Polsce to oznacza, że ich wszystkie dotychczasowe działania NIC NIE DAŁY!!!

      • To o czym mówisz to nie jest “las”. “Nic nie danie”, baa…, nawet te “zgony”, to w świecie pasożytów poszły by w zapomnienie, ale zaniechanie zobowiązań ekonomicznych i finansowych, w tym ich ciągłości liczonej w miliardach, tudzież danie sygnału i przykładu innym zobowiązanym, że można pokazać środkowy palec, to grozi dla gwarantów daleko idącymi konsekwencjami, w tym prawdopodobnie i dla powinowatych krwią również. Zmień perspektywy na te z punktu widzenia czapki. To zupełnie zmienia percepcję i daje wiele odpowiedzi.
        “Las” to przepływy własności i wartości – w uproszczeniu. Może nie dokładnie się jakiś czas temu wyraziłem. To między innymi całkiem niezły ratunek dla obecnie komuchenlandu zza oceana, ale i pomniejszy dla …pejskiego komuchenlandu, a nawet kilku. Nie ma pomysłu na nowy tzw. system poza urojonymi bajkami o “nowym zrównoważonym zielonym końcu Świata” co to ani zrównoważy nie jest, ani zielony, ale gwarancję daje że duzi zarobią na rzeczach które będą się psuły a będą niezbędne bo bez tego… jaskinie. Za to stary tzw. system wyczerpał wszystkie resursy stąd cały prankdemia żeby przestał się równoważyć i podążył w stronę wrogiego przejęcia wszystkiego usprawiedliwionego zielonym, przy czym to ostatnie to jest również pewnego rodzaju żart bo nie o naturę chodzi a impulsy i ładunki elektryczne żartobliwie nazywane pieniędzmi.

        • Las jeśli dobrze zrozumiałem to jest piękne określenie. W sumie prościej byłoby gdyby to była cebula. Taką cebulę łatwo jest obrać zobaczyć co jest w środku, a może siedzi tam jakiś Rotschild z odstającymi uszami. Można go wyjąć i powiesić, co za problem? Przecież raz na jakiś czas się tak robiło. Z lasem jest gorzej. Ale ten las zmienia się na naszych oczach, tak jak kiedyś drzewa liściaste w dużym stopniu wyparły iglaki tak teraz bambus się panoszy. Kapitał powoli acz ewidentnie zmienia właściciela

  4. Rządzący nam zafundują czwartą falę by upchnąć jak najwięcej zastrzyków. W tym też celu wprowadzą też trzecią i czwartą turę szczepień. To maniakalne dążenie do wielokrotnego zaszczepienia wszystkich zacznie rodzić pytania o to, czy wolumen zamówień nie jest w jakiś sposób skorelowany z płatnościami pod stołem. Bo po jaką cholerę zamówiono około 100 milionów dawek dla kraju liczącego 37 milionów osób, i to w momencie, kiedy twierdzono że wystarczy zaszczepić 70 procent ludności dwoma dawkami?

    To wszystko dzieje się w kraju, gdzie rządzi partia podobno bardzo brzydząca się korupcją. Oskarżenie o korupcję w takiej skali może ją zdemolować w ciągu tygodni.

      • Kasa za te miliardy “wyszczepionek” to zaledwie zadatek na waciki. Gigantyczna kasa zacznie się dopiero wtedy, kiedy “wyszczepione” Szczepany, z organizmami osłabionymi eliksirami, będą ciężko chorowały na każde byle g..no. Z ciężką kasą w zębach będą leciały po lekarstwa na mały katarek, który dla nich może być ciężką chorobą.
        Cała ta srandemia wygląda momentami jak produkcja ludzi schorowanych w skali globalnej.

      • @nikt_ważny
        Oni nie robią tego dla kasy, ale dla lucyferiańskiego NWO. Jednak ta wiedza spowoduje u przysłowiowego Kowalskiego taki dysonans poznawczy, że porzez mechanizm wyparcia do niego wcale nie dotrze. Natomiast korupcja zapewne “chwyci” jako powód tej manii wyszczepiania. Jednocześnie dla PiSu zarzuty korupcyjne mogą być gwoździem do trumny.

        • Jak odejmiesz irracjonalne przymiotniki będzie wyglądać poważniej i prawdopodobniej.
          Robią to dla kasy tylko inaczej rozumiemy kasę. Ty pewnie założyłeś że to pieniądze, a ja mówię że to własność i wartość (kryterium ilościowe i jakościowe) wymierzone tzw. władzą. Do władzy zaś niezbędni zawsze są niewolnicy, szeroko rozumiani niewolnicy. Nie tacy na modłę hollywoodzką ale tacy bardziej jak pisał swego czasu Hilaire Belloc, no i na miarę obecnych czasów.
          Cała ta terminologia w rodzaju (n)a (w)łasną (o)dpowiedzialność, murarstwo, Lucy Ferryzm, powtarzanie jakiś idiotycznych hasełek i takie tam inne, to tylko brednie dla gawiedzi, odwracanie uwagi. Władza która daje swobodę w robieniu wszystkiego, od drobiazgów, po hodowlę homo rzekomo sapiens na organy czy dla zaspokojenia różnych zwyrodniałych upodobań. Temu zresztą służy każde wdrażane ideolo – by te nieakceptowalne rzeczy dostały w przyszłości nawet nie przyzwolenie ale były kwitowane najwyżej wzruszeniem ramionami. Poniekąd tzw Nowy Rzym ….pejski zresztą długo opracowywał metodologię ale nie tylko on.

          • @nikt_ważny
            Ideologia i przymiotniki to nie odwracanie uwagi. To istota zdarzeń, które mają miejsce od wieków. Władza (często absolutna) to tylko efekt uboczny tych działań. Tak, jak wiadoma reakcja po niebieskich pigułkach na kurzą ślepotę.

          • @Egon O.
            Niestety nie. Ideolo to są bzdury dla niewolników. Takie narzędzie by niewolnik pozostał niewolnikiem wierząc w owe bzdury.
            Narzędzie! Precyzyjniej – współczesne kajdany. Takie samo narzędzie jak tzw. pieniądze czy tzw. prawo. To są narzędzia. Ważne jest jest czego jesteś właścicielem z tytułu relacji “pan”-“sługa” i na co możesz to wymienić z innymi “panami”. Właśnie z braku zrozumienia elementarnych relacji i zajmowania się ideolo znacząca większość jest niewolnikami losu a nie panami swojego losu. Prościej? Znacząca większość jest z tego tytułu wieloznacznie biedna. Biedna bo wierzy w (tu użyję narracji gawiedzi) tzw. “pierdolety dla potłuczonych” i patrzy na “cycki dody”.
            Nie widzą lasu. Nie są w stanie nawet go rozpoznać bo nigdy go nie widzieli.
            Mamy XXI wiek w którym wszystko co ważne jest czymś innym niż znamy z historycznych definicji. W publicznych szkołach tego nie uczą. Właściwie publiczne szkoły też nie są już dawno tym o czym mówi definicja.

    • > po jaką cholerę zamówiono około 100 milionów dawek dla kraju liczącego 37 milionów osób

      Celem jest wyszczepienie całej populacji Ziemi. Ponieważ biednych krajów na to nie stać to za nie będzie becelować bogata Północ (w tym Polska).

      W całej sprawie mnie najbardziej dziwi czym jest Pfizer że kraje na całym świecie MUSIAŁY podpisać takie a nie inne umowy z nim (wyższość umowy nad każdym prawem lokalnym, obrona przed i pokrycie wszelkich roszczeń w związku ze szczepionkami przez państwo, płatność za zakontraktowaną ilość niezależnie od faktycznego zużycia).

  5. “Trudno oprzeć się wrażeniu, że jednym z głównym planów „pandemicznych” jest zbadanie stopnia skretynienia populacji i wyznaczenie granicy skretynienia populacyjnego.”

    Podpisuję się pod tym stwierdzeniem. To jest, przede wszystkim badanie na ogromną skalę zachowania ludzi.
    Cała to operacja to badanie-test-eksperyment-doświadczenie na ludziach i dotyczy on sprawdzenia ich reakcji na stan pandemii.
    Opracowanie wyników doświadczenia trochę potrwa i wtedy przyjdzie poważniejszy wirus.

  6. E tam, nie nasze zmartwienie. Martwić się będą Niemcy, którzy nas wykupią.
    https://www.tvp.info/55185223/fit-for-55-anna-zalewska-o-reformie-klimatycznej-o-zaskakujacych-slowach-niemieckiego-polityka-michaela-blossa
    Albo się nie będą martwić. Oni też mają mnóstwo biomasy do utylizacji. Jaki piękny świat powstanie, urwał nać. Myślę, że nikt nie będzie zawracał sobie głowy podcieraniem „tyłków” niedobitkom nazistów. Sami w końcu zdechną i po kłopocie

      • Zależy czy będziemy w zasięgu czy oberwiemy tylko promieniowaniem ;-). Zwykłem mawiać że na to co nadchodzi nikt nie jest przygotowany.
        Przytłaczająca większość zwyczajnie nie pojmuje skali zdarzeń i skali ich częstości. Z perspektywy przeciętnego homo rzekomo sapiens wszystko wygląda na dość stabilne a ewentualna dynamika która jest w continuum jedynie drobną fluktuacją na osi zdaje się być katastrofą za którą niby odpowiada homo rzekomo sapiens w swojej mnogości i mnogości swoich działań. Klasyczny błąd perspektywy i to jeszcze w ograniczonej wykładnią dwuwymiarowej percepcji trójwymiarowo opisanego (i wbijanego w biedne głowy) Świata dziedzinie. Trochę to wszystko bardziej złożone jest, a widoczna gwiazda naszego układu dość często “emanuje swoim blaskiem” wpływając na pomniejsze elementy układu, nie mówiąc już o zjawiskach w obrębie tych elementów.
        Nie naruszając jednak percepcji homo rzekomo sapiens proponuję na chwilę zatrzymać się na https://www.youtube.com/watch?v=i93Z7zljQ7I

      • Ja panów, dalibóg, nie rozumiem, bo nie rozumiem, o czym piszecie. Bohaterem mojego wpisu nie było SŁONECZKO, które zrobi, co zrobi i kiedy zrobi, ani PLANETA, która zrobi jw. ale Franz Timmermans i jego FIT 55 . W myśl tych założeń rozbieramy Ostrołękę, likwidujemy Turów, borykamy się z awariami Bełchatowa. Jeśli możemy (możemy?) się jakoś zabezpieczyć, to tylko tu, ale nasze władze nie widzą chyba problemu, i po cholerę nam takie władze. Ja płacę w tym roku o 30 zł więcej miesięcznie za prąd, przy niezmienionym zużyciu. Mam wziąć kredyt na voltanikę i biedować spłacając ten kredyt do końca moich dni, czy postawić wiatraczek ?? No, co panowie radzicie?

        • @Lukrecjo
          Chodzi Ci co zrobić z tym twoim słoneczkiem czy zwyczajnie o te 30 zł.
          Paradoksalnie więcej masz możliwości w zakresie tegoż słoneczka, niż w zakresie 30 pln, chyba że potrafisz doraźnie zreorganizować zużycie tego co ci system dostarcza, to te 30 nie problem jest, o ile nie jesteś już przy minimum zużycia, bez zmywarki, z pralką bez suszarki, bez telewizji i wielu innych rzeczy które są na prąd choć mają (jeszcze) wariant na korbę ;-).

          To ostatnie nie zadziała bo plan timciów różnych jest inny i nie chodzi o zielony coś tam, tylko o stałe karmienie i karmę dla pasożytów. Projekt nakazu zwanego żartobliwie prawem już istnieje, w którym to za dwutlenki, zwłaszcza węgla będzie od przychodu “rypane” każdemu łącznie z emerytami od czegoś co kiedyś było na starość a teraz jest obciążeniem dla pasożytów “bo ludzie za długo żyją” jak mówi nasz prajm dzielny melepeta.

          Kredyt i voltanika to karmienie systemu zwłaszcza kiedy nadwyżki wracają do byłych oficerów trzyliterowców (wtedy dwu). Pasożyty co najmniej trzeba zagłodzić a nie je wspierać w pasożytnictwie.

          • Jakieś wskazówki, jak timciów i innych pasożytów zagłodzić? Bo te kredyty, wiatraczki i voltanikui to był z mojej strony zart. A za 30 zł miesięcznie to trochę piwa można by kupić

  7. Tak dla porządku, bo chyba nie wszyscy mają tego świadomość:
    wieści rozgłaszane przez Izrael – jeśli nie są potwierdzone z kilku niezależnych źródeł – mają taką samą wartość jak wiadomości o “polskich obozach” albo jak te rozgłaszane przez Koreę Północną.
    Kto się tam naprawdę “szczepi”, w jakich ilościach oraz jakim preparatem, czy może solą fizjologiczną, to licho wie. Jedyne co wiemy to to co oni chcą żeby świat o nich myślał, całą resztę należy wziąć w nawias.

    • Cześć @Roxanne
      QR czy coś co dopiero nadejdzie to tylko takie narzędzie, co ma naprawić m.in. błąd tzw otwartych granic, plus kilka pomniejszych błędów które naruszyły pojęcia władzy, własności, wartości czy wyceny.
      Model ekonomiczny się sypnął, bo zabrakło kontroli przepływów dla zasobów, a tam w okolicach czapki, homo rzekomo sapiens to tylko zasób a nie ludzie. Pojęcie człowieka to istnieje przy kostkach, no powiedzmy do kolan. Inna sprawa że model kulawy był od początku ale garniaki w rozpiętych medialnie kołnierzykach, zupełnie nie jarzą że istnieje coś takiego jak dziedzina tworząca perspektywę, która w rzeczywistym świecie zawsze jest ograniczona i tym samy wprowadza ograniczenia do związanej z nią perspektywy.
      W pełni dynamicznym układzie chodzi o delikatną kontrolę przepływów. QR jest przejściowy bo identyfikacja właściwie już nabiera nowych rumieńców. Kiedyś problemem była lokalizacja. Dziś co do centymetrów można określić pozycję konkretnej osoby albo stwierdzić czy nie udaje kogoś innego. Tyle źródeł informacji, tyle markerów które dobrowolnie nosi każdy homo rzekomo sapiens, bo niby są niezbędne w tzw. cywilizacji. Wystarczy spiąć algorytmami i cyk. Nic nie trzeba “w(sz)czepiać”. Otwarta księga. A różne takie “instytucje” coraz więcej danych spinają i gromadzą w jednym miejscu interfejsami. “Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Komuchen …pejskie.
      Cała ta rzekoma rewolucja jest czymś innym niż się wydaje. Nikogo nie trzeba identyfikować i lokalizować. Trzeba tylko raz oznaczyć i spisać. Żadne QR też nie będą potrzebne. Raz oznaczony broczy jak ranny zwierz (coż za analogia wyszła mi w czasach preparatów) za sobą zostawiają ślad. A co by się nie upłynnił i nie zniknął ze spisów to od czasu do czasu trzeba uzależniając go od czegoś co dostarcza system, dodatkowo spisać aktualizując informację.

      Las.

      Oczywiście jest panaceum tyle że nie ma pewności czy nie byłoby gorsze od choroby. Nietrudno odgadnąć jakie bo stosuje się je od wieków.

    • Zupełnie nie ukrywają że kto nie chce byś częścią systemu “zrównoważonego nowego ładu zielonego końca Świata” tego co najmniej izolują, potem zamkną w “rezerwatach” (część już wybudowali inne są w budowie z szybko następującymi i znaczącymi postępami), a jak będzie fikał to mu się wypadek zdarzy i sam sobie będzie winien bo fikał (n)a (w)łasną (o)dppowiedzialność.
      Zresztą…
      Nigdy, patrząc na faktografię, nie ukrywali. Tyle że teraz znaczą “wygodnych” a nie “niewygodnych”. Lekcja odrobiona. Ci pierwsi zwykle dają na to przyzwolenie, a Ci drudzy od zarania dziejów nie lubili naruszania tzw. prywatnej wolności. Wystarczyło zamienić i potrenować z tzw. modą. Działa? Działa!
      Na zieloną modłę proponuję zająć się zbieraniem szmat, butelek i benzyny.

  8. […] Za tydzień Polacy wrócą do swoich zawodowych zajęć, dzieci do obowiązków szkolnych. Pewnym jest, że zaplanowana „IV fala” pociągnie za sobą cały szereg nowych paranoi DDM i „szczepiennych”. Nie mam też złudzeń, że zachowania wakacyjne Polaków przetrwają w sezonie infekcyjnym, w takiej skali, w jakiej się uwidoczniły, ale trzecia i najważniejsza konkluzja jest dla mnie jasna. Czym innym jest naturalny strach przed „pandemią”, a taki istniał przez pierwsze pół roku, u niektórych do roku, czym innym świadomość, że „pandemia” to jedna wielka blaga napędzana „inżynierią społeczną”. Najmniej 60% Polaków ma te świadomość, co oznacza, że każda próba gnojenia i zaszczuwania odbije się na politycznych i medialnych „pandemikach”. Owszem Polacy założą maseczki i nie będą się „niezaszczepieni” pchać do restauracji, jeśli socjopata Niedzielski z „rady medyczną” taką segregację wprowadzą, ale z pełną wiedzą teoretyczną i empiryczną, kto im tę paranoję zafundował. Politycy i media straciły koronny argument, którym jest autentyczny strach przed „śmiercionośnym wirusem” i utraty tego narzędzia propagandowego nie da się zastąpić niczym. Na wakacjach Polacy nabyli świadomość stadną! […]