Reklama

Proszę się nie obawiać, nie będę zanudzał statystykami, porównaniami do Szwecji i Włoch, zestawieniami „niezaszczepionych” i zaszczepionych zgonów w Izraelu, podzielę się tylko obserwacjami socjologicznymi. Dwa razy udało mi się wygospodarować wolne dni w czasie weekendu i dzięki temu mogłem w ekspresowym tempie zwiedzić Pomorze i kawałek warmińsko-mazurskiego. Jeśli napiszę że od Ostródy po Świnoujście spotkać kogoś zachowującego DDM, graniczyło z cudem, to pewnie nikogo nie zaskoczę, bo w tym roku bardzo wielu Polaków widziało to na własne oczy i w tym jest cała siła. Według wszelkich statystyk zostały pobite wszelkie rekordy, nie tylko nad Bałtykiem i jeziorami, ale również na południu Polski, czyli w górach.

Pierwsza ważna konkluzja jest taka, że naród patriotycznie wybrał Polskę, chociaż prawdziwy powód masowych wyjazdów na „polskie” urlopy to „paszport kowidowy” i „pandemia”. Nawet „zaszczepieni”, nie licząc tych najbardziej „naukowych” i tych, którzy byli bardzo zdeterminowani, z różnych powodów, często rodzinnych, odpoczywali w Polsce. W proporcjach wygląda to tak, że około 15–17% wyjechało na urlop zagraniczny, cała reszta zwiedzała Polskę. Za „paszportem kowidowym” idą rozmaite zakazy i nakazy, w każdym kraju inne, w dodatku wprowadzano je w sposób chaotyczny i wielokrotnie zmieniano decyzję. Dobrym przykładem jest Chorwacja, gadzie najpierw obowiązywały testy lub „paszporty”, potem ten obowiązek zniesiono, by na końcu znów do niego wrócić. W Polsce na czas urlopów chore przepisy „pandemiczne” się nie zmieniały i co więcej Polscy mieli pełną wiedzę, jak wygląda rzeczywistość, dlatego chętnie zostali na swoim, zamiast ryzykować wyjazdy do obcych krajów i zderzyć się z nieprzyjemnościami. Cała tajemnica rekordowego sezonu turystycznego w Polsce, ale na tym nie koniec ważnych konkluzji.

Reklama

Spacerowałem po dwóch najbardziej znanych promenadach w Polsce, pierwsza to Sopot, druga Międzyzdroje. Prawie bezbłędnie dało się rozpoznać promil turystów, którzy na promenadzie chodzili w maseczkach. W 90% byli to Niemcy, około 10% starsi ludzie napakowani TVN i TVP Info, ale jeszcze raz podkreślam, że w sumie był to promil, nie procent. W gastronomii doszedł jeszcze jeden, może dwa promile, w tym sensie, że troje na 1000 podchodziło do baru w maseczkach. Z całego urlopu szczególnie utkwiły mi w pamięci dwie sceny i zacznę od niemieckiego małżeństwa z dwójką dzieci, wszyscy wyposażeni w maseczki z filtrem. Weszli do „przedsionka” molo w Międzyzdrojach, rozejrzeli się dookoła, nie zobaczyli jednego Polaka w maseczce i najpierw młodzi, potem starsi zdjęli kajdany z twarzy. Druga scena to gromadka dzieci prowadzona przez animatorkę, nie liczyłem, ale tak na oko co najmniej 40 dzieciaków. Już za tydzień w szkole będą się odbywać cyrki DDM, łącznie z zajęciami na WF-ie, a w Międzyzdrojach te dzieciaki trzymały się za ręce, tworzyły stado mew albo ławicę rybek. Krzyku, kaszlania, kichania i ton „aerozolu poziomego” w tej zabawie nie brakowało. Nikt z obserwatorów i rodziców, nie krzyczał i nie protestował w ramach kolportażu bredni o „siewcach śmierci” i „transmisjach wirusa przez dzieci”. Konkluzja? Nie wirus przeraża Polaków, ale polityczne i medialne szczucie, podparte karami, zakazami i nakazami.

Za tydzień Polacy wrócą do swoich zawodowych zajęć, dzieci do obowiązków szkolnych. Pewnym jest, że zaplanowana „IV fala” pociągnie za sobą cały szereg nowych paranoi DDM i „szczepiennych”. Nie mam też złudzeń, że zachowania wakacyjne Polaków przetrwają w sezonie infekcyjnym, w takiej skali, w jakiej się uwidoczniły, ale trzecia i najważniejsza konkluzja jest dla mnie jasna. Czym innym jest naturalny strach przed „pandemią”, a taki istniał przez pierwsze pół roku, u niektórych do roku, czym innym świadomość, że „pandemia” to jedna wielka blaga napędzana „inżynierią społeczną”. Najmniej 60% Polaków ma tę świadomość, co oznacza, że każda próba gnojenia i zaszczuwania odbije się na politycznych i medialnych „pandemikach”. Owszem Polacy założą maseczki i nie będą się „niezaszczepieni” pchać do restauracji, jeśli socjopata Niedzielski z „radą medyczną” taką segregację wprowadzą, ale z pełną wiedzą teoretyczną i empiryczną, kto im tę paranoję zafundował. Politycy i media straciły koronny argument, którym jest autentyczny strach przed „śmiercionośnym wirusem” i utraty tego narzędzia propagandowego nie da się zastąpić niczym. Na wakacjach Polacy nabyli świadomość stadną!

Reklama

19 KOMENTARZE

  1. Polacy nie nabyli żadnej “świadomości stadnej”, a media i politycy, którzy nas uciskają nie poniosą (w najbliższej przyszłości) żadnych konsekwencji. Skoro w połowie czerwca w wyborach uzupełniających w Rzeszowie 91% wyborców zagłosowało na kandydatów prolockdownowych, to niby co się miało zmienić od tamtego czasu przez 2 i pół miesiąca? Nasz naród jest obecnie w tak fatalnym stanie, że nagradza swoich ciemiężycieli. Żyjemy w czymś w rodzaju narodowego syndromu sztokholmskiego.
    Moim zdaniem prawdziwy bunt mas zacznie się dopiero za kilka lat, gdy ludzie zaczną odczuwać skutki “zielonego ładu” Unii Europejskiej/PiS-u, czyli pauperyzację większą i gwałtowniejszą od tej z lat 90., połączoną z brakiem dostępu do mięsa i produktów odzwierzęcych oraz likwidacją motoryzacji (bo w to, że Polacy, którzy teraz jeżdżą używanymi samochodami za kilka-, kilkanaście tysięcy, nagle przesiądą się do elektrycznych “cudeniek” za ponad 100 koła, to wierzyć może tylko ktoś niespełna rozumu). To wszystko połączone z co najmniej kilkukrotnym wzrostem cen energii, wody, wszelkich towarów i usług, upadkiem przemysłu, być może wprowadzeniem podatku katastralnego, zapaścią demograficzną (z powodu biedy kolejna fala emigracyjna młodzieży i jeszcze większa niechęć do płodzenia dzieci), zapaścią systemu opieki społecznej i zapaścią służby zdrowia sprawi, że ludzie po prostu będą musieli wyjść na ulice, nawet gdyby nie chcieli, bo nie będzie się dawało żyć. Teraz, w dobie covidiańskiej szajby jednak, mimo wszystko, da się żyć, czego dowodzą tłumy na wakacjach.

    • Kandydata Konfederacji, jak i samą Konfederację gubi to, że są zbyt blisko Kościoła i są zbyt radykalni jeśli chodzi o chociażby sprawy aborcji. Ludzie po prostu wybrali “mniejsze zło”. Co do jesieni, to uważam, że jeśli będą próbowali znowu wprowadzać covidowy zamordyzm, będzie im to zrobić bardzo ciężko. świat się już pokapował o co w tej szopce chodzi, ludzie chodzą w maskach po to, by mandatu nie dostać, a nie dlatego, że boją się wirusa. Uzasadnieniem tego, że będzie ciężko wprowadzić kolejny lockdown niech będzie fakt, że mnóstwo przedsiębiorców, którzy w czasie kolejnych “fal” byli zamknięci, wygrywa w sądach sprawy z sanepidami. Aczkolwiek trzeba dodać, że ta jesień będzie decydująca. Jeśli teraz się damy, to po nas. Jeśli się postawimy, można jeszcze coś uratować, oby jak najwięcej.

      • @vespa crabro
        “Kandydata Konfederacji, jak i samą Konfederację gubi to, że są zbyt blisko Kościoła i są zbyt radykalni jeśli chodzi o chociażby sprawy aborcji. Ludzie po prostu wybrali “mniejsze zło”.”

        Jeśli ktoś bardziej nienawidzi Kościoła (katolicyzm to fundament polskiej tożsamości od początku jej ukonstytuowania się, czy się to komuś podoba, czy nie) niż kocha wolność i tak samo: bardziej chce hurtowego zarzynania polskich dzieci i dobijania tym samym polskiej demografii, niż wolności, to kij takim ludziom w oko. Konfa nie powinna zabiegać o głosy takich degeneratów, bo to już nie są Polacy (nawet, jeśli mają obywatelstwo RP i na co dzień posługują się językiem polskim). Tylko katolickie odrodzenie duchowe i nacjonalistyczno-kulturowe może zapewnić przetrwanie narodowi polskiemu. Gdyby dzisiejsi Polacy mieli mentalność i tożsamość religijno-kulturową tych przedwojennych, to o żadnych lockdownach i przymusowych szczepieniach (w tym dzieci) eksperymentalnym szajsem by nie było mowy (chyba, że po jakiejś krwawej wojnie domowej zdradzieckiego rządu z narodem).

  2. Wakacje dobitnie pokazują, ze ludzie nie boją się wirusa. Za to boją się szaleństwa i nieobliczalności władzy oraz jej “ekspertów”. Wystarczy posłuchać niektórych wystąpień, by dojść do wniosku że rządzą nami ludzi o wątpliwej kondycji psychicznej, zdolni do wprowadzenia w życie dowolnego absurdu.

    Mam nadzieję, że mający wprowadzać te absurdy w życie funkcjonariusze także byli na wakacjach i mogli się przekonać z jak groźną chorobą mają do czynienia.

  3. A ja cały czas gorąco polecam śledzenie szczepionkowej latarni morskiej dla świata. Tam się rozwija katastrofa na skalę epicką. NOPy po nowemu nazwane deltą rozkręcają się mimo że jeszcze jest tam szczyt lata.

    https://www.timesofisrael.com/liveblog_entry/7-hospitals-warn-theyve-reached-their-limit-will-stop-accepting-covid-patients/

    trochę informacji od lekarzy z kilku szpitali: z hospitalizownych jeden ma 100% zaszeczepionych, inni 80-90%; pani doktor Dorit Blishtein: od marca do szpitala trafia coraz więcej pacjentów z rzadką (wcześniej) chorobą autoimmnologiczną, zakrzepy krwi powodują uszkodzenia różnych narządów: mózg, serce, płuca, nerki, skóra. Jeśli chodzi o główne media to wrzucane jest to pod covid zaś winą obarczają niezaszczepionych i nienoszących maseczki, standard.

  4. @Kłębek Nerwów;
    Myślę identycznie, jak Szanowny Kolega. Czerwcowy plebiscyt w Rzeszowie pokazał, że Polacy stanowią kilka procent obywateli III RP. Cała reszta utraciła fundamentalną dla naszej tożsamości cechę, czyli umiłowanie wolności. Lockdown wielu ludziom zniszczył życie, wielu już wpędził w nędzę, a pomimo tego, masowego przebudzenia na horyzoncie nie widać. Pojawiają się natomiast finansowe efekty szaleństwa władzy. Rolnicy protestują, a media głównego ścieku przemilczają temat, bowiem ekscytują się kolejnymi pokazówkami. Ostatnio na topie są, hue-hue Afganki z dziećmi, co to je podstępny Białorus na poliniackiej granicy zainstalował.
    Zgodzę się oczywiście z tezą, iż kluczowa będzie tegoroczna jesień. Jeżeli cokolwiek zdołamy uratować, to jedynie teraz. Wielorakie straty już porażają swym ogromem, lecz może być jeszcze gorzej, niż zdołamy sobie obecnie sytuację wyobrażać. Podtrzymuję pogląd, wątły płomyk nadziei, iż wielki reset, w polskim wydaniu, zawali się, potknie, o lokalne warunki, czyt. debilizm i cwaniactwo tubylczych elit. Już wywołali inflację, bowiem drożeje wszystko, tyle, że w różnym stopniu. Podejrzewam, że znajdujemy się na początku załamania ekonomicznego. Rządowe urzędasy już wprost zapowiadają tzw. czwartą falę. Mówiąc po ludzku dalsze rujnowanie gospodarki.

    • Co do inflacji to nie jest to “debilizm” tylko planowe wypłukiwanie Polaków z oszczędności.
      Oszczędności mają to do siebie, że dają ludziom większą niezależność od władzy, a to stoi całkowicie w poprzek wdrażanej przez Pandemiusza “nowej normalności”. Przypuszczam, że w którymś kolejnym kroku tego wdrażania wezmą się również za nieruchomości bo to jest technicznie dosyć prosta sprawa.

  5. “…Weszli do „przedsionka” molo w Międzyzdrojach, rozejrzeli się dookoła, nie zobaczyli jednego Polaka w maseczce i najpierw młodzi, potem starsi zdjęli kajdany z twarzy…”.
    Ja z kolei, można powiedzieć przecieram szlaki lokalnie, na terenie opanowanym dość solidnie przez kowidian i entuzjastów szczepień, czyli w okolicach Warszawy. Wczoraj miałam fajną sytuację w Kolejach Mazowieckich. Wsiadłam z nastoletnią córką, obie bez masek, do załadowanego pasażerami pociągu. Jak okiem sięgnąć, wszyscy omaseczkowani. Znalazłyśmy wolne miejsce i nieco zmieszana siedziałam twardo obok gościa w masce chirurgicznej, który jakoś tak dłużej na mnie zerkał. W pewnym momencie, w połowie podróży, facet ściągnął z twarzy maskę i wrzucił do kosza. Uśmiechnęłam się pod nosem i w fajnym nastroju, mimo padającego deszczu, wysiadłyśmy z pociągu. Nie wiem, czy to mój widok, czy nie skłonił tego pana do wyrzucenia maski, ale myślę że tak. Duża część niewolników potrzebuje impulsu by zrzucić kaganiec. Takim impulsem jesteśmy my.

    • Dokładnie! Ostatnio wróciłem do udziału w niedzielnych mszach, po tym jak wygoniono mnie na okres ponad roku – z powodu limitów i kagańców.
      Frekwencja ok. 30% tego co było przed plandemią. Prawie wszyscy poza mną i bardzo malutkimi dziećmi – zakagańcowani. Ostatnio starszy gość w ławce za mną spierał się z żoną nie chcąc nałożyć kagańca “bo ten pan przed nami (czyli ja) nie ma” 😀 Niestety żona przekonała go, że ma założyć kaganiec … “bo tak trzeba”. Ale kropla drąży skałę! mam nadzieję …

  6. Państwa poważne przygotowują się także na, że tak powiem, gorący przebieg wydarzeń. M.in Rosjanie się mobilizują w skali niespotykanej od czasów upadku Związku Radzieckiego. Tymczasem w naszej ziemniaczanej republice trwają podchody pod wprowadzenie totalitaryzmu, metodą, po wielkiemu cichu, że tak Turnauem pojadę.
    https://www.youtube.com/watch?v=04OsHxdTSZg&t=160s
    Naprawdę przyzwoity program Realitom wyszedł. Pan Mecenas jasno tłumaczy, z prawniczego, na polski, co w sejmie zamierzają we wrześniu przegłosować.