Reklama

Nie lubię tych wszystkich pseudo dyskusji i szopek w stylu kanistra z paliwem, na którym maluje się stawki podatków, co stało się politycznym rytuałem. Śmieszą mnie reżyserowane zakupy polityków, czy to jest Kaczyński w „Biedronce”, czy Trzaskowski w „Tesco”. Przeważnie stoję z boku, gdy liberałowie tłuką się z socjalistami, bo jedni i drudzy mnie nudzą swoimi doktrynami oderwanymi od realnego życia. Równie mocno bawią mnie „paragony grozy” znad morza, kto ma odrobinę rozumu ten wie w jaki sposób to działa i dlaczego się nie zmieni. I głównie z tych przyczyn nie włączam się w bieżące komentowanie drożyzny, wszak „niewidzialna ręka rynku” załatwia te kwestie po swojemu, ale tym razem robię wyjątek.

Od półtora miesiąca prowadzę remont chałupy, ponieważ jest to chałupa drewniana, to teoretycznie mogę się wyżalić jedynie na ceny drewna. Nic bardziej mylnego, do chałupy drewnianej potrzeba wielu materiałów budowlanych, łącznie z cementem. Po drugie buduję też taki mały garażo-warsztat i zaczynam od wylewania płyty żelbetonowej. Jest to wystarczający zakres pracy, aby się wypowiedzieć na temat cen materiałów budowlanych i to kategorycznie się wypowiedzieć. Na początek przychodzi do głowy jedno słowo – złodziejstwo. Wiem, że to mało oryginalne, ale jakoś to co się dzieje też finezją nie grzeszy. Podam dwa przykłady, jeden drewniany, drugi stalowy, gdzie powtarza się dokładnie ten sam mechanizm, który z wolnym rynkiem i handlem jako takim nie ma nic wspólnego. Na tarasie musiałem wymienić całą konstrukcję odpływu zbudowaną na płycie OSB i pamiętam do dziś własne słowa: „można by je zostawić, jak się podsuszy, ale nie ma co ryzykować dla paru groszy”. Po tych słowach przyszła szybka i brutalna weryfikacja. Wizyta w pierwszym markecie budowlanym i niespodzianka: „Panie, po pierwsze nigdzie nie ma, po drugie, to ja nie wiem w jakiej cenie mi to przyjdzie”. Przypomnę, że mówimy o podstawowym materiale budowlanym, nie jakiejś sztukaterii z brokatem. Dwa dni zajęło mi odnalezienie płyt w rozsądnej cenie 130 zł za 2500×125 cm i grubości 2 cm. Pozostałe „oferty zaczynały się od 230 zł, kończyły na 290 zł, czyli mówimy o cenie dwukrotnie wyższej.

Reklama

Nie wiem jak to teraz wygląda, ale za to wiem jak wyglądają ceny i dostępność siatki zbrojeniowej fi 8. Scenariusz się powtórzył, jadę do hurtowni i nawet nie pytam, czy jest siatka, która przecież być musi. Rozpędzam się z listą zakupów, a pani już na stracie gasi mój zapał niemal identyczną formułką, jaką wygłosił sprzedawca płyty OSB; „Proszę pana siatki nie mam, bo to co się dzieje z dostępnością i cenami, to jakieś szaleństwo”. Mógłbym podać jeszcze wiele przykładów, na przykład styropian jest prawdziwym białym krukiem na rynku budowlanym, oczywiście styropian w cenie, która nie jest czystym absurdem, ale nie ma sensu powielać tego samego „złodziejstwa” na 100 przykładach. Pytanie o co tutaj chodzi? Najprościej byłoby napisać, że to wina PiS albo Tuska, jednak to jest ten poziom prostoty, który ociera się o głupotę. Inne wytłumaczenie to zmowy cenowe, przerabialiśmy swego czasu to na maśle, budowlańcy na pewno pamiętają akcję z cenami dachówki. Problem polega jednak na tym, że to nie jest kwestia jednego produktu, ale całej gamy produktów od stali, przez styropian po drewno.

W desperacji i monotonni można się chwycić „pandemii”, tyle tylko, że akurat budowlanka najsłabiej odczuła zmiany „pandemiczne”, dość wspomnieć słynne zamykanie centrów handlowych, przy otwartych „Castromach”, co skończyło się masowymi remontami w czasie lockdownu. Nie jest to zatem przyczyna złodziejskich cen, ale tak się głośno zastanawiam, czy ta okazja nie uczyniła złodzieja. W ogólnej paranoi, w mętnej wodzie, która zalała naszą rzeczywistość, takie „biznesy” robi się najlepiej. Skoro non stop utrzymuje się w społeczeństwie stan permanentnego zagrożenia, to ludzie chcą uporządkować swoje sprawy, zaczynając od tych najważniejszych, czyli domów i mieszkań. Naród bombardowany liczbą zgonów i przypadków szaleństwa cenowego nie zauważa albo liczy się z tym, że będzie jeszcze gorzej i tym grają producenci, bo sprzedawcy mają znacznie mniej do powiedzenia. Wielu, bardzo wielu zależy, aby paranoja nie miała końca i wśród nich na pewno są też deweloperzy, jednak cen mieszkań nie polecam sprawdzać, bo to grozi ciężkim zawałem albo zakrzepicą.

Reklama

24 KOMENTARZE

  1. Żadna okazja nie czyni złodzieja ale bajeczka dobra. To złodziej wybiera sobie okazję. Złodziejstwo nie jest jednostką choroby prankdemicznej tylko wychowaniem i stylem życia. To taka bezpośrednia nazwa na pasożytowanie. Pasożyty nazwywają to “wolny zawód” tyle że sam tzw “zawód” to pojęcie niewolnicze trącące zapisami …pejskimi.

  2. Kaseta to takie coś, co sprawia, że tylne koło ma kilka przełożeń. Jest integralna częścią roweru szosowego, MTB, przełajowego i zwykłego turystycznego. Występuje niemal w każdej odmianie (8,9, 10, 11, 12, a nawet 13 koronek), jest produkowana głównie przez 3 firmy a mimo to jest symbolem pandemii w przemyśle rowerowym, bo … brakuje kaset. Nie brakuje rowerów (na początku zabrakło rowerów ale znowu są dostępne), nie brakuje dętek, opon, łańcuchów (często łańcuch jest sprzedawany razem z kasetą). Jestem na 100% pewien, że w budowlance brakuje pewnych acz kluczowych elementów. Czemu? Bo są kluczowe. Podobnie jak kaseta w rowerze.

  3. Wolny rynek, czy zmowa, trudno powiedzieć. Na pewno gigantyczny popyt jest. Osobiście wprowadziłem się na osiedle deweloperskie (90 domów) w 2017. Teraz obok powstaje następne takie, i jakieś jeszcze 50 innych budów w promieniu 500 m. Śląsk, małe miasteczko. Sąsiednia wioseczka, 20 poniemieckich chałup, 5 trochę nowszych budowli + 10 domów w budowie. 4 lata temu był 1.

    • Z popytem to racja, w dużych miastach jest istny szał, w atrakcyjnych mniejszych miejscowościach też, nawet na zapadłych dziurach coś się dzieje. Ekipy budowlane mają roboty od groma, w składach budowalnych drzwi się nie zamykają. Natomiast ci, którzy siedzą w nieruchomościach mówią, że to jest bańka.
      Ja się tak czasem zastanawiam czy Polacy są tak bogaci czy tyle osób poszło w kredyty (bo tanie) i buduje.

      • @miguel
        Tak działa prawo popytu i podaży. Ludzie się chcą budować za wszelką cenę. W domu na prowincji, z ogrodem łatwiej przetrwać antywolnościowe szaleństwa wladzy, niż w małym mieszkanku miasta zamienionego w getto. Ten wzrost cen oznacza też że inwestorzy oczekują że lockdowny będą stałym elementem krajobrazu.

        • Albo że trzeba się szybko utuczyć…

          Chwytają okazję żeby wyrwać portfel i uciekać…. ale tak się nie buduje stabilnej gospodarki.

          Tusk jest niezadowolony, że dziennikarze zadają mu pytanie. Cóż, demokracja potrafi być wkurzająca, jak się pierdziało na tronie w Brukseli.

      • Zaiste jest bańka. Sam teraz robię elewację z drewna i kamienia. Materiały kupiłem w XII 2020r” po starych cenach”. Jak to zwykle bywa, teraz musiałem dokupić resztówki na wykończenie. A że wcześniej kupiłem w hurtowni, to mi policzyli po staremu. Ale sprzedawca potwierdza że, jest bańka i że hossa się kończy. Za kilka miesięcy ceny materiałów wystopują. Moja rada: kto może niech poczeka.

  4. To kolejny przykład, że pandemia, to celowe działanie. Jest okazja wydoić frajerów, to się doi. W zasadzie wszystko “idzie” z Chin, a przynajmniej większość. Wystarczyło troszkę zablokować dostawy, a wiele towarów stało się deficytowe. Dla mnie z tego są dwa wnioski. Pierwszy, to taki, że strategiczne dla kraju towary powinny być produkowane w Polsce przez polskie firmy. Przykładem jest min. rolnictwo. Ile to ja słyszę, jak to rolnicy mają dobrze, itp. Powinniśmy mieć polską żywność, nawet jeśli miałaby by być droższa. Wyobrażacie sobie w czasie blokady, konfliktu import żywności. To samo dotyczy energetyki, farmacji, itp. Drugi wniosek jest taki, że ludzie pogłupieli. Gdyby nastąpił wzrost cen i nagle radykalnie zmniejszyłaby się ilość klientów, to nastąpiłaby weryfikacja cen. Ceny domów skoczyły w kosmos. W mojej okolicy domek 100 m w stanie deweloperskim na 6 ar działce, to koszt 420 tys. W tym roku już nie ma szans na taki, a po nowym roku mówią, że będzie to koszt około 450 tys. Ludzie zapożyczają się na potęgę. Kilkoro moich znajomych, ludzie po 50-tce, mający gdzie mieszkać, zdecydowało się na taki zakup i wzięcie częściowego kredytu. Sami pchają się w łapy banksterów.

  5. @nikt_ważny
    Pełna zgoda. Okazja nie czyni złodzieja. Dowodem np. skrajnie różna postawa Japończyków i Usraelitów wobec klęski żywiołowej. Trzęsienie ziemi, tak to fukushimskie, że tak powiem, vs zniszczenie przez huragan Nowego Orleanu. Japończycy postępowali generalnie godnie i szlachetnie, natomiast w Nowym Orleanie pojawił się bandytyzm rodem z najbrutalniejszych filmów post apokaliptycznych.
    Co do budowlanki;
    Znajomy fachowiec, taki, co to i wodę i elektrykę od trzydziestu lat zakłada, powiedział mi ostatnio, że takiego wariactwa z cenami nigdy nie było i musi ten bałagan pierdolnąć. Sporo ludzi zdecydowała się na remont, bo im lockdownem przymusowy darmowy urlop władza sprezentowała.

  6. Bardzo Cię Kurka proszę, nie ma czegoś takiego jak żelbeton, jest tylko i wyłącznie ŻELBET!
    Co do cen materiałów, to jest okazja, to szarpią ile mogą, za pół roku im przejdzie, a ludzie się najedzą.
    A! I co do cen niektórych materiałów, to zachęcam do zakupu z wolnych środków złota i srebra (co najmniej 20-30%), bo inflacja jest sroga i tak można się zabezpieczyć. Kupić, zakopać i czekać.

  7. Z cukrem też były akcje, ale to dosyć szybko wraca do normy o ile jest konkurencja. Ktoś pamięta kwiecień 2020 i ropa po 0$ za baryłkę? Oczywiście nie było takich transakcji po prostu popyt spadł tak bardzo. Teraz ropę mamy w okolicach 70. Żelazo w ciągu roku podrażało o 100% to jakie mają być ceny. Marże można sobie zawyżać kiedy wszystkiego brakuje.
    O wiele groźniejsze są rozwiązania systemowe serwowane przez polityków wypychające całą produkcje do Chin i generalnie Azji bo oni mają tam wywalone na te wszystkie dyrektywy. To jest sztuczna drożyzna i inflacja, bo wiadomo jak nie będzie inflacji to będzie bezrobocie, a żaden polityk tego nie przeżyje.

  8. “ustawa medialna ” A UBER “bolt i uber nowe przepisy” itp
    *nie pamietam kiedy bo temat mnie mało intresował (jedynie “odnotowałem”
    **nie znam szczegółów, (bo z tematem nie mam nic wspólnego)

    cz2. CZY UBER(itp) zniknął ? oczywiscie ze działa dalej….
    zrobili odpowiednie “mach machu” i wszystko…. sobie nadal działają…. [na chlopski rozum z bełkot-tvn bedzie to samo]
    (oczywiscie przy temacie “medialnej ustawy” zaden pół-inteligent tego przykładu-UBERa nie podał, masakra….. chociąz troche możńa by “zgaśić” tych kretywnów z opcji antypolskiej/antypisu/antyrządu)
    – skoro wiadomo ze ta “telewicja” nie zniknie to tak samo jak nie znikna UBER….
    pojawaia sie pytanie, o co chodzi z tym bełkotem… jak nie wiadomo … to o piniądz 😉
    oczywiście chodzi takze o to aby walić walić w rząd / w pis , taki standard
    (a tak pozatym to jak sie slucha tych “tekstów” na w/w temat osób z najgłupszej/ych partii (tekstów na potrzeby wewnętrze?) to sie tylko potwierdza tam jest dno

  9. To jest fakt, ludzie uciekaja od rzeczywistosci w prace. Ale wzrostu cen w Polsce nie mozna tym uzasadnic. Slyszalam,ze cale drewno i wiele innych materialow z Polski wykupuja Stany i Niemcy. Stany moga napedzac wzrost cen, pponiewaz wpompowali 5 miliardow pustych dolarow w swoj rynek i ludzie wydaja to rowniez na remonty domow. Poza tym ze wzgledu na wzrost cen domow w USA idzie w tej chwili pelna para konstrukcja nowych deweloperskich projektow, kolo mnie cale polacie ziemi sa zabudowywane nowymi domami i townhomami. Ceny podniosly sie przez 8 miesiecy o srednio 50%. Wiec jest to raj dla deweloperow. I oni wykupuja wiekszosc materialow. Poza tym w USA mamy oficjalnie juz 10% inflacje, w Polsce oczywiscie “rzad patriotow” nic takiego nie obliczy i nie oglosi, bo przeciez mamy nieustajacy “sukces gospodarczy”. Ktow ie, moze ta inflacja jest nawet wyzsza?

  10. Jeśli mnie pamięć nie myli, to ostatnio takie szaleństwo z materiałami budowlanymi (ceny+/dostępność-) było w szczycie bańki spekulacyjnej na mieszkaniach w 2008. A zaraz potem Lehmann Brothers i “kryzys gospodarczy”. Zetknąłem się kiedyś z opinią jakoby globalna koniunktura gospodarcza oscylowała w cyklach ok. 11-letnich, co autor tłumaczył cyklem aktywności słońca, która z kolei wpływała na wielkość plonów czyli ceny żywności. Być może plandemia miała na celu zamaskować/złagodzić kolejny kryzys gospodarczy?

  11. ” Gdy zobaczyłem na liczniku Wirtualnej Polski, skąd ściągam dane o zakażeniach i zgonach, że mamy zero zgonów w danym dniu, wiedziałem, że coś się kroi. To fatalny znak dla tych, którzy chcą kontynuować dotychczasową politykę sanitaryzmu, lockdownów i trzymania towarzystwa w niejasnym stanie nieograniczanego zawieszania wolności obywatelskich. Odłóżmy na razie dywagacje DLACZEGO i KTO to robi, te wszystkie teorie, które są na tyle ciężko weryfikowalne, że zaraz podpadają pod spiskowe wersje (które w większości przypadków historia potwierdza po jakimś czasie). Przyjmijmy wersję oficjalną. Szczepienia są zbawieniem dla świata, czy świat tego chce czy nie, czy szczepionka działa czy nie, bo to da nam powód, by się otworzyć. Jeśli przyjmie się ten dogmat, to cała reszta jest już tego konsekwencją.

    A więc co trzeba zrobić jak nie idzie? No bo nie idzie. Hulajnogi nie zadziałały i pazerność nie okazała się kluczem do wzmocnienia naturalnego strachu. Jesteśmy średnio zaszczepieni, ale i tak lepiej niż Francuzi czy Japończycy. A tu słabo przybyło z powodu loterii, zwłaszcza, że zapisali się bardziej ci, co i tak jeszcze przed nią się zaszczepili, niż ci, co na widok wouczera pobiegli do punktu szczepień. Była też obdzwonka, która także źle poszła. 2% skuteczności to słaby wynik, ale trzeba było być bardzo naiwnym by myśleć, że telemarketer przekona kogoś, kto wytrzymał zmasowany atak mediów i zatroskanych przyjaciół. No, tu też nie wyszło. I jak się doda alarmistycznie dobre dane (sic!) zakaźne, to wychodzi, że organiczna motywacja przyrostu zaszczepionych – czyli strach przebrany w maskę poświęcenia się dla ogółu – wyczerpała się. A tu jeszcze połowa luda do zaszczepienia. Co więc robić?

    No, wymyślono Deltę. No, bo jak już wszyscy wiedzą, że Wuhan w odwrocie i nawet nie ma na kim przysiąść, bo to albo szczypnięci, albo ozdrowieńcy, to trzeba wymyśleć coś innego, aby motywacja była. O Delcie zrobię później wpis, bo to też ciekawa zagwozdka, ale tu wystarczy w tym temacie, że ma ona działać na jeszcze niezaszczepionych i przygotowywać szczepniętych na trzeci strzał. Dość też w temacie, zanim go opuścimy i zapowiemy na przyszłość, aby stwierdzić, że manewr się udał, ale… przekonał tylko przekonanych, to znaczy, że z powodu Delty niewielu nieszczypniętych da się przekonać do „ostatniej prostej”. A więc i tu przyrostów nie będzie.

    Jaki jest więc scenariusz na tzw. IV Falę? Po pierwsze, na tyle propagandowo skuteczny, że ci co mają w nią wierzyć (głównie szczypnięci) i tak bardzo są przekonani o jej nieuchronności, choć dane na razie niczego takiego nie pokazują. To jeszcze raz potwierdza tezę, którą uprawiam od dawna: dane epidemiologiczne będą stanowiły coraz mniejsze uzasadnienie decyzji pandemicznych, a coraz większą rolę będzie odgrywała propaganda ukierunkowana na zaszczepienie wszystkich. W zapowiedzianym wpisie o Delcie postaram się pokazać jak można zrobić dowolną falę, gdyby się tylko chciało. Czy władza z tego skorzysta – zobaczymy. Na razie zapowiada, że tak.

    Wiedziałem, że jak będzie słabo szło, to chłopaki wezmą się wreszcie do roboty, bo przysypiali. Od samego początku koronawirusa, kiedy jeszcze wierzyłem w jego pandemiczność, przewidywałem powstanie klasy foliarzy-płaskoziemców, którzy nie tyle odjadą, ale ich logiczne pytania o podstawy pandemii i reakcji władz będą bocznikowane jako wariactwo. I że przeciwstawi się ich koronaentuzjastom. Jedynym argumentem, że powariowano będą dowolne zeznania samonominujących się ekspertów oraz to, że wierzy w nie większość, co nie koniecznie jest prawdą obiektywną, ale bywa już prawdą medialną. I widać, że panowie postanowili rozwinąć ten temat. To znaczy, jak się okazuje, że szczepionka nie chroni, to aby zamieszać w tym niewdzięcznym temacie, trzymając strzykawkę w ręku krzyczy się „łapaj nieszczepa!”. By wytłumaczyć przyszłe lockdowny i oddalić od siebie zarzuty o to, że kolejny raz władze zrobią to samo a będą miały nadzieje na inne rezultaty, to trzeba znaleźć winnego zastępczego. Będzie nim niezaszczepiony foliarz, choć to kompletnie nielogiczne. No bo jak – jeśli szczepionka działa, to zaszczepieni są bezpieczni, jeśli nie działa – to po kiego się kłuć?

    Więcej https://dziennikzarazy.pl/28-07-divide-et-vaccine/#comment-3084