Reklama

Takie felietony piszą się same i tylko trzeba dopasować tempo sygnałów podawanych z wątroby do tempa stukania po klawiaturze. Nie dało się na to patrzeć, nie dało się tego usprawiedliwiać, ale i tak jak zwykle znaleźli się eksperci, tym razem od „piłkarskiego realizmu”, którzy usprawiedliwi wszystko. Która szkoła motywacji, w jakiejkolwiek dziedzinie bazuje na: „jesteś do d..y i musisz mieć tego świadomość”? Jest tylko jedna taka szkoła i nazywa się „polska myśl szkoleniowa”. W porządku, od dawna nie jest dobrze i co najwyżej możemy się pocieszać przebłyskami, ale jeszcze nigdy nie było tak, żeby po fatalnych występach, a prawdę mówiąc po kompromitacji, tak wielu się zachwycało i to jeszcze stylem gry!

Polska w czterech meczach zagrała przyzwoicie jedną połową z Francję i gdy już się wszystko dzięki Bogu skończyło, nagle nastąpiła refleksja. Okazało się, że „najważniejszy jest cel”, to nie wszystko, bo jednak wypalanie oczu polskim kibicom i ośmieszanie się na całym świecie taką grą, to „duży problem”. No tak, problem jest i nawet nie tak trudno wskazać ojca tego problemu, który nazywa się Czesiek 711 Michniewicz, ale nie tak szybko panowie grajkowie. Pamięć kibica mam dobrą i do dziś brzmią mi w uszach słowa byłego piłkarza PSG Krychowiaka nie pozostawiające złudzeń, że Wersalu w naszej piłce nie będzie, a dokładnie cytując, to finezji nie będzie. Szczęsny, bramkarz Juventusu, z kolei mówił, że od tyłu, to my grać nie potrafimy. Na końcu Lewandowski, lider Barcelony i kapitan drużyny, podsumował, że piłkarze znają swoje ograniczania i muszą poziom umiejętności dostosować do bieżących piłkarskich potrzeb.

Reklama

Dopóki tym upokarzającym człapaniem, nie wspominając o najbardziej żałosnym prezencie od argentyńskiego trenera, który rozkazał oszczędzić Polaków, przechodziliśmy z punktu A do punktu B, to „liczył się cel”. Po odpadnięciu w fazie pucharowej katarskiego turnieju, nagle wszyscy przejrzeli na oczy i zobaczyli to, o czym wie każdy trampkarz z okręgówki – aby wygrać trzeba grać! Poziom gry połączony z poziomem wypowiedzi piłkarzy nie pozwala uniknąć najbardziej oczywistego skojarzenia, to jest po prostu polityka. Polska piłka nożna funkcjonuje dokładnie w taki sam sposób, jak polska polityka, z jednym wyjątkiem. Trener i piłkarze poszli dalej, oni mówili niemal wprost, że padną na kolana i będą się modlić o korzystny wynik, ponieważ: „nie potrafią grać finezyjnie”, „nie potrafią grać od tyłu”, „znają swoje ograniczenia”. Politycy mimo wszystko krzyczą, że wstaną z kolan i aż tak bardzo sami siebie nie poniżają, owszem powiedzą, że polityka to straszliwe bagno, ale zaraz potem zanurkują w tym bagnie po uszy.

Uprawiamy politykę w szatni i na boisku, by za parę chwili przecierać oczy ze zdumienia i wstydu, jakie fatalne to wszystko przynosi skutki. Wyznaczanie sobie celów minimalnych nie jest niczym złym, pod warunkiem, że takie cele traktujemy jako etapy celu nadrzędnego. Każdy normalny zespół jedzie na mistrzostwa po to, żeby je wygrać i dlatego najpierw musi zrealizować cele minimum, takie jak wyjście z grupy i kolejne zwycięstwa, aż do finału. Zespół, który za szczyt sukcesu uznaje samo wyjście z grupy połączone z wysoką porażką w pierwszym meczu fazy pucharowej, to jest partia polityczna, a nie drużyna. Trudno jednak się spodziewać innych zachowań i ambicji po piłkarzach i politykach, skoro kibice i wyborcy także wydają się być zachwyceni taką realizacją celów minimalnych.

Na szczęście dla Polski impreza w Katarze się skończyła, tym samym skończyło się pasmo upokorzeń. Obojętnie w jaki sposób ta żenada będzie przekuwana na sukces, prawdziwa piłka nożna i polityka niestety dzieje się poza nami. My w polityce i w sporcie przegrywamy z coraz większymi „kelnerami” i w dodatku czujemy się w tej atmosferze doniośle, patriotycznie, bo „daliśmy z siebie wszystko”. Nie tylko z siebie daliśmy wszystko, daliśmy jeszcze światu wszystko, co mamy, czyli „polską myśl szkoleniową” i polityczną, ale jakoś chętnych do naśladowania nie ma, może dlatego, że nikt nie lubi brać w d..ę i jeszcze się z tego cieszyć.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. Zgadzam się. Maleńkie piłkarskie Węgry nie wiedziały, że mają ograniczenia, podobnie nie najlepsza Arabia Saudyjska. Dlatego po bardzo solidnej serii treningów, potrały rozegrać świetne mecze.
    Bez rozrysowania “taktycznej wunderwaffe”. Po prostu gra.

    Czy ten trener Arabii Saudyjskiej, który chce trenować reprezentację Polski, jest dobry?

  2. Ponieważ nie oglądam TV od 13 lat, mogę napisać tylko jedno.

    Wszystko do d…y.

    Strona NIE-WIERZE-NIKOMU.PL nie będzie już aktualizowana z prostego powodu, zostało już napisane.
    – Wszystko o Pandemio Ściemie i Pseudo Szczepionkach
    na  prawda-o-covid-19 

    – Wszystko o wprowadzanym NWO i Wielkim Resecie
    na wielki-reset-nwo

    – Wszystko o  oszustwie klimatycznym, czyli kłamstwie, że jakoby wytwarzany przez człowieka CO2 ma wpływ na ocieplenie klimatu
    ( gdy tymczasem to tylko pretekst do wprowadzania NWO i Wielkiego Resetu )
    na  katastrofa-co2

    http://nie-wierze-nikomu.pl/index.php/aktualnosci/146-wszystko-bylo-juz-powiedziane-i-napisane

  3. w sprawie klimatu i pandemii cos przypomne.
    Mitem jest ze w Szwecji eksperci byli przeciwko idiotycznym represjom sanitarnym
    To byl przypadek jak wygrana w kumulacji Powerballa.
    Przeciwko byla grupa trzymajaca wladze. 3 powiazanych ze sobą osobiscie starszych panow (niepisany szef wszystkich szegow Giesecke dzis wiek 73 lata, szef agencji zdrowia Carslon 69 lat, Tegnell glowny epidemiolog 66 lat) + premier robotnik w dziecinstwie adoptowany przez drwala.
    Przeciwko nim podpisalo sie 2000 innych szwedzkich “ekpertów”. Taka sama kupa gnoju jak u nas i generalnie wszedzie.
    https://www.nyteknik.se/samhalle/forskare-kritiska-till-fhm-s-strategi-att-mota-coronaviruset-6991882

  4. Jestem kibicem piwnym, więc mam dystans do powtarzających się wciąż, że tak to wyrażę, piłkarskich wzmożeń.
    Ludzie, o co wam tak właściwie chodzi?
    Kopacze nie dorastają siatkarzom do pięt, jeżeli idzie o poziom, że tak powiem, osiągnięć w zasięgu drużyny. To w siatkówce mogliśmy żywić realne nadzieje na, drugą z rzędu, obronę tytułu mistrza świata.
    Kopacze grali wystarczająco dobrze, aby się na turniej dostać i tyle w temacie.
    Cieszy, że tyle zdołali wykopać, bo równie prawdopodobny scenariusz brzmi;
    Odpadamy w barażach ze Szwedami i na katarski mundial nie jedziemy.
    Oczywiście uważam, że Michniewicz zawalił kompletnie:
    Uparta gra jednym napastnikiem, Nie wykorzystał optymalnie potencjału zawodników, patrz m.in sytuacja Grosickiego, brak strategii, bo rozpaczliwa obrona wyglądała żałośnie, itd. itp.
    Cześka powinien, moim zdaniem, zastąpić Marek Papszun, czyli jedyny znany mi w Polsce trener wyróżniający się niesłychanym etosem pracy i konsekwentnym dążeniem do celu, z każdym rokiem wyższego.
    Przecież mógłby równocześnie prowadzić Raków i reprezentację.
    Takie pobożne życzenia kibica-żłopusia z polskiej prowincji. Jestem niemal pewien, że wszystko zostanie po staremu.
    Kopacze musieliby zacząć naśladować siatkarzy, lub koszykarzy, jeżeli mamy realnie coś w przyszłości osiągnąć. Selekcjoner reprezentacji, to przysłowiowa wisienka na torcie. Cały system należałoby zmienić, zaczynając od programu szkolenia młodzieży.
    Poza wszystkim;
    Nie rozumiem robienia ze sportu jakiejś metafizyki, wartości wyższej. To prymitywna rozrywka, całkowicie jałowa, bo zwyczajnie marnuje się na nią czas, właściwie bezproduktywnie, jeśli mówimy o własnym rozwoju:
    intelektualnym, estetycznym, czy fizycznym.
    Mówię to jako nałogowo śledzący mecze i inne zawody sportowe, faktycznie wszelakiego rodzaju.
    Sympatycznie się przy tym coś popija, ale żeby się szczególnie emocjonować…
    Bez przesady, więcej luzu Szanowni Panowie.