Reklama

Pierwsze reakcje na pewne nazwiska, ale też tematy zawsze są takie same: „ale po co o tym pisać?”. Pytanie z pozoru rozsądne, jednak w praktyce jest tylko pustym zawołaniem. Jeśli ktoś poważnie zajmuje się analizą polityczną, czy nawet społeczną, to może o Tusku albo Kaczyńskim napisać wiele, niekoniecznie mądrych rzeczy, natomiast, gdy będzie udawał, że ci politycy nie istnieją albo nie mają znaczenia dla biegu zdarzeń, to niech się zajmie czymś innym, bo się na swojej robocie nie zna. Wychodząc z takiego założenia, nie sposób pominąć ostatnich wydarzeń z udziałem Tuska, ale to nie jedyny powód. Tak się składa, że to Tuskowi powierzono teraz misję zwalczania PiS i co za tym idzie misję przejęcia władzy, dlatego też warto wiedzieć, co ta potencjalna władza sobą reprezentuje.

Zdaję sobie sprawę, że ostatnie zdanie wywołało gromki śmiech, w końcu co jak co, ale możliwości Tuska są wszystkim doskonale znane, mimo wszystko mam wrażenie, że chyba nie do końca tak jest. Większość ocen odnosi się do Tuska z okresu 2005–2013 i tutaj rzeczywiście wszystko jest jasne, co oznacza, że szkoda pary na jałowe powielanie frazesów. W moim przekonaniu tego Tuska już nie ma, a złośliwa historia zatoczyła koło i ustawiła „króla Europy” na początku politycznego życiorysu. Mam prawie 50 lat i wiele w polskiej polityce widziałem na własne oczy, między innymi Tuska z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Był to sepleniący polityk z drugiego szeregu, chociaż zawsze z ambicjami przerastającymi możliwości. Jego „legendarna” błyskotliwość w tamtym czasie i aż do 2005 roku nie istniała. Dla zobrazowania prawdziwości tej krótkiej charakterystyki podam dwa przykłady. Po drugiej kadencji Kwaśniewskiego w obozie III RP nastąpiła panika i niemoc, do tego stopnia, że nie potrafili wskazać jednego kandydata na prezydenta. W końcu zmuszono do startu Cimoszewicza, wcześniej swoją kandydaturę zgłosił Tusk, co wywołało jedną wielką konsternację i sondażowe poparcie na poziomie 5%.

Reklama

Tusk przez 16 lat obecności w polityce dorobił się takiej pozycji, która uczyniła go egzotycznym kandydatem na prezydenta. Wprawdzie potem sprawy potoczyły się błyskawicznie, bo poważni ludzie na Tuska postawili, ale on sam w tej grze był pionkiem i ostatecznie przegrał. Drugi przykład odnosi się do słynnej debaty z Kaczyńskim. Pamiętam doskonale, jak Lis płakał w mediach, że Tusk lekceważy przeciwnika, który jest od niego sprawniejszy i bardziej doświadczony. Dziś te słowa wydają się dziwne, zwłaszcza w ustach Lisa, ale wówczas tak Tusk był postrzegany, dopiero po tej debacie i wcześniej po wielomiesięcznym szkoleniu Tusk stał się zawodowym trollem politycznym. Używam tego sformułowania konsekwentnie i nie jest to inwektywa, tylko precyzyjnie oddany potencjał polityczny. Tusk w szczycie swojej kariery używał wyłącznie jednego narzędzia politycznego – prowokacja połączona z pyskówką. Przez dwie kadencje nie robił nic innego, a przy mediach, które w całości były pod kapciem PO, Tusk uchodził za wybitnie sprawnego mówcę, o wyjątkowo błyskotliwych ripostach.

Jaki Tusk jest dziś? Prawie autentyczny, jeszcze parę przebłysków i wyuczonych sztuczek mu zostało, ale wystarczył Kurski i Kłeczek, aby wydobyć Tuska z Tuska. Pierwsze starcie tych godnych siebie przeciwników mogło wskazywać na przypadek, ale przy drugim czas zauważyć regułę. Prostym narzędziem, czyli tak zwanym odbiciem piłeczki, Kłeczek i Kurski wyprowadzili Tuska z równowagi, do tego stopnia, że kolejny raz zapomniał języka w gębie, no i dokładnie taki zawsze był Tusk, zanim się nim zajęli spece od prania mózgu. Na rytualne pytanie: „ale po co o tym pisać”, odpowiem bardzo rzeczowo i krótko. Tusk cały swój powrót zbudował na legendzie pogromcy PiS. Wszyscy wyznawcy krzyczeli, że Tusk zje PiS na śniadanie, jak kiedyś Kaczyńskiego w debacie. Tymczasem cała Polska widzi, jak jeden reporter od Kurskiego, robi z Tuska marmoladę. Oczywiście nie brakuje zaklinaczy rzeczywistości, którzy widzą jak „Tusk zaorał”, ale prawda jest brutalna, prości ludzie, prostymi metodami spuścili ze „zbawcy” powietrze. Jedyny argument polityczny, jakim Tusk dysponował, na starcie został może jeszcze nie wytrącony, ale bardzo poważnie zredukowany. Tusk wrócił na swoje miejsce, to nie jest Tusk z 2008 roku, ale sprzed 2005 roku.

Reklama

9 KOMENTARZE

  1. Tusk to tylko didaskalia. W tym samym czasie rząd szykuje nam przymusowe “wyszczepienie”, określając jakie grupy zawodowe mają mu podlegać. Nie lepiej, aby sami dali przykład, szczepiąc się wraz z rodzinami. Jak do tego dodamy jeszcze wszystkich członków PiSu i ich rodziny, posłów i senatorów, “radę medyczną” i milicję, to będzie dobrze. A niezaszczepieni poczekają, by się przekonać że preparaty są tak bezpieczne, jak twierdzą ich promotorzy.

    • Egon O. “Pandemia”, to tylko fragment czegoś ogromnego i potwornego, mianowicie Drugiej Rewolucji Komunistycznej. Tak jak pierwsza, jest ona zaplanowana i finansowana przez żydowskich miliarderów . To co się obecnie dzieje, to moim zdaniem wstęp do terroru jakiego jeszcze świat nie widział. Rewolucja bolszewicka pochłonęła miliony ofiar, ta pochłonie miliardy. Strzał z Mauzera zastąpił zastrzyk a ulotkę i wiece, TV i Internet. Bezmiar kłamstwa, bezprawia i cenzury, będzie ich znakiem firmowym. Może to czarnowidztwo ale tak to czarno widzę.

  2. Kogo ta humorystycznie urzędnicza pie..oła obchodzi? Jedyne co się liczy by nigdy ale to nigdy do koryta nie doszedł ponownie, on ani nikt z jego kamandy. Temat zapchaj dziura.
    Największym zagrożeniem jest w tej chwili drugi z padawanów pełniący funkcję pierwszego (gra słów niezamierzona) oraz jego kamraci. To oni walą Goebelsem i po …pejsku i to oni mają aspirację na nowe gejstapo i eses. PO takich tekstach jak np. dzisiaj to drzewiej kamienie już leciały (a czasem i benzyna) a tu nic. Wszyscy patrzą na przysłowiowe “cycki dody”. Tyle że cycki obwisną ale zamordyzm i tyrania zostanie i będzie po klejnotach kopać codziennie.

  3. STASI przekazało swoją gwiazdę BND. W końcu runął mur więc musiało się to tak skończyć. Marny aktorzyna nie zna się dokładnie na NICZYM. Za to ma inne talenty, których niemieckie służby nie mogły nie docenić. On może (i robił to) wkuć “na blachę” spory, przygotowany dla niego tekst z działu ekonomii. Wyduka go robiąc mądre miny i… ucieka. Zauważcie, że ten zdradziecki debil nie chce odpowiadać na żadne pytania. Boi się ich, jak ognia. A gdy nie może uciec, zamiast odpowiedzi, usłyszeć można jego organu mowy napastliwe uwagi. Nie chce już więcej o nim słyszeć, czytać, czy wypowiadać się na jego temat. On powinien gnić w pierdlu.

  4. A tymczasem euroosioł, niejaki Kuźmiuk (typowo “polskie” nazwisko), pie…li o “nadwyżce budżetowej” wysokości 28mld, ale, przypadkiem, nie ustosunkował się, do 270mld długu, który ekipa plandemiusza zaciągnęła…. Hmm, 28 vs 270, ale o czym tu dyskutować, jest “sukces”…