Reklama

Wielki polityk i wizjoner Ryszard Petru dawno zdefiniował przyszłość polskiej polityki dosadnym: „wszyscy wszystko wiedzą”. Zdecydowana większość Polaków na starcie urlopów, gdzie człowiek stara się oderwać za wszelką cenę od szarzyzny i paranoi dnia codziennego, spodziewa się powrotu obostrzeń jeszcze przed jesienią. Nie będzie innego tematu numer jeden poza „pandemią”, a to oznacza, że wszelkie inne tematy staną się co najwyżej dodatkiem lub elementem tematu głównego. Od razu napiszę, że to nie są dobre wiadomości dla nas. PiS z „pandemią” zabrnął w kozi róg, wycofać się z tego obłędu nie może, bo na to tylko czeka „odświeżona” konkurencja polityczna, która w tym zakresie ma jeszcze bardziej chore pomysły.

W ogóle bym się nie zdziwił, gdyby jednym z pierwszych pomysłów „nowego” kierownictwa PO był obowiązek szczepień, a ktokolwiek liczy, że idiotyczne decyzje Niedzielskiego będą nazywane przez „opozycję” zamordyzmem, ten głęboko się przeliczy. Obiorą dokładnie przeciwny kierunek, więcej zamordyzmu, więcej lockdownu, więcej testów, więcej oddziałów „kowidowych”. Konkurencja PiS nie ma wyboru, „pandemia” jest bezkonkurencyjna i żadnej innej „narracji” narzucić się nie da. Wyczekiwane przez wielu mejle Dworczyka to w zasadzie jedyna alternatywa, ale nie do końca, z tego względu, że to również łączy się z tematem głównym. Presja na PiS ze strony PO zwiększy się wielokrotnie i wszystko stanie się eksperymentem na Polakach. Do takiego „nowego ładu” musimy się przygotować i o ile dotąd było nieciekawie, to za chwilę zrobi się jeszcze gorzej. Prawdopodobnie zmieni się też relacja władzy z „medykami”, pierwsze objawy już widać. Niejaki Fiałek złożył hołd powracającemu Tuskowi, nie jest też żadną tajemnicą, że w całym środowisku zdecydowana większość „j…e PiS”. Odpalenie protestów i to w trakcie „IV fali” nie będzie stanowiło większego problemu., resztę załatwią media.

Reklama

Nie stukam po klawiaturze po to, żeby straszyć i tak umęczonych Polaków, ale w myśl rzymskiego powiedzenia: „Jeśli chcesz pokoju, przygotuj się do wojny”. Jesteśmy skazani na to, żeby być mądrzejszymi od polityków, co nie jest specjalnie trudne i warto zacząć od rzeczy podstawowej. Za innych wypowiadał się nie będę, ale dla mnie święta wojna POPiS nie ma najmniejszego znaczenia. Obie partie traktuję jako narzędzia do realizacji własnych celów i nie są to byle jakie cele. Polacy od ponad półtora roku walczą o swoją wolność, zdrowie i wreszcie życie. Politycy ze wszystkich stron tymi najwyższymi wartościami się bawią i to w tragiczny sposób. Dopóki pomiędzy politykami będzie zgoda i jeden patent na „pandemię”, w Polsce nie zmieni się nic. Zostaniemy obciążeni wszystkimi kosztami tego barbarzyńskiego pomysłu na uprawianie polityki, o ile damy się wciągnąć w ich brudną i jałową wojenkę. Jedynie wybijaniem klina pomiędzy polityków, poprzez krytykę ich pomysłów zmierzających do „sanitaryzmu” i wspieraniem każdej inicjatywy zmierzającej w przeciwnym kierunku, da się to szaleństwo przetrwać.

Czasy są tak chore, nomen omen, że sympatie polityczne mogą wieść na jeszcze większe manowce, niż wiodły kiedykolwiek. Wybieranie i obrona mniejszego zła, w obliczu zła powszechnego to moralne i intelektualne kalectwo. Niech się biją między sobą o co chcą, jak chcą i gdzie chcą, czas najwyższy odwrócić rolę i traktować polityków, w taki sposób, w jaki politycy traktują nas. Pilnujmy własnych interesów, praw i wolności, bo wspieranie w aktualnej sytuacji jakiejkolwiek kliki partyjnej nie tylko jest głupotą, ale samobójstwem. Politycy rzucili nas na pastwę „pandemii” i mają ludzi za mięso armatnie, na tej idiotycznej i spreparowanej wojnie. Za parę tygodni odpalą kolejny front, plany od dawna leżą w szufladach i wtedy liczyć się będzie tylko i wyłącznie jeden podział polityczny – My albo oni. I to było na tyle, jeśli chodzi o obywatela w relacjach z władzą i opozycją.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Radio Erewań dawno temu tak odpowiedziało swojemu słuchaczowi: “Wojny nie będzie, ale rozgorzeje taka walka o pokój, że tu kamień na kamieniu nie pozostanie”.

    Po tym co wczoraj wydalił był z siebie pisowski gensek, żoliborski geniusz (cytat): “Wielką weryfikacją naszego sukcesu był czas COVID-u”, to wychodzi na to, że ta nadchodząca walka z “pandemią” w wykonaniu POPISU dla Polski skończy się tym, iż obie “wojujące strony” odniosą “oszałamiające sukcesy” w tej walce, baa, niejako, jak to się mówi, skazane są na sukces, tak jak w tym dowcipie z radiem Erewań, że tu kamień na kamieniu nie pozostanie …

  2. Tych z Państwa, dla których konkluzja felitonu jest pewną nowinką, pragnę upewnić, że nie wchodzicie na dziewiczy teren, nie zaczynacie orki na ugorze ani nie musicie nieść kaganka oświaty. Są w Polsce liczne środowiska, które nie dały się wciągnąć w efekciarskie po-pisy gółwnego nurtu. Ludzie, którzy stawiani w sytuacjach wyboru(ów) nie wybierali mniejszego zła, tylko zawsze dobro największe, czyli własną tożsamość. Niewrażliwi na szyderstwa w rodzaju margines, plankton czy populizm ani na głupkowate rezonowanie o marnowaniu głosu.

    Teraz, kiedy oszukany i rozczarowany elektorat popada w zniechęcenie, zachodzi niebezpieczeństwo popełnienia innego strasznego błędu, a mianowicie całkowite odwrócenie się od polityki. A tak się nie da. Największe i najszlachetniejsze osobiste czyny i najbardziej zmyślna strategia przetrwania w jakimś osobistym kręgu nie przemogą sytuacji politycznej. Zawsze okoliczności polityki krajowej i światowej będą miały większy wpływ na indywidualne losy, niż indywidualny wysiłek w życiu prywatnym.

    Dlatego zamiast odrzucenia polityki w ogóle, trzeba zmienić do niej podejście. Bez polityki się nie obejdzie, a w walce politycznej w każdym ustroju biorą udział stronnictwa, a nie wolni strzelcy. Ale strzelcy zawsze powinni zostawać wolni… Na to teraz z taką korektą można przeczytać i przyswoić sobie ostatni akapit z dzisiejszego z artyukułu. To wynik bolesnych przeżyć autora, a w takich chwilach jesteśmy najbliżej prawdy.

  3. Podział na zwolenników PO z satelitami i PiS przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. To teatrzyk kabuki dla ludu. Kolejny reality show.

    Prawdziwa linia podziału przebiega pomiędzy tymi, co odrzucają lucyferiańskie projekty transformacji świata a tymi, co na nich skorzystają, albo w Nowym Porządku Świata będą czuli się dobrze.

    Ci drudzy nie będą mieć nic przeciwko porzuceniu Boga, transformacji genetycznej przy pomocy preparatów mRNA, pełnej kontroli zachowań, jedzeniu larw robali zamiast mięsa, chińskiemu kredytowi społecznemu i elektronicznemu pieniądzu z datą ważności. Będą w dupie, ale i tam będą potrafili się urządzić.

  4. “Dlatego zamiast odrzucenia polityki w ogóle, trzeba zmienić do niej podejście. Bez polityki się nie obejdzie, a w walce politycznej w każdym ustroju biorą udział stronnictwa, a nie wolni strzelcy. Ale strzelcy zawsze powinni zostawać wolni…”

    Problem polega na tym, ze wszystkie “stronnictwa”, pomijajac roznice natury kosmetycznej, maja jeden prosty cel, i poza tym celem nie ma miejsca na glupoty takie jak interes elektoratu, czy w ogole interes narodowy, bo samo sformulowanie interesu narodowego, nawet nie zawracam sobie glowy nadzieja na jego realizacje, przekracza kwalifikacje zarowno merytoryczne, jak i etyczne dzisiejszych politykow.
    Ten cel sprowadza sie do osiagniecia maksymalnej korzysci materialnej i statusu spolecznego przez wybrancow “suwerena” a potem ugruntowanie i zabezpieczenie zdobytej pozycji…Ten wspolny interes laczy ich ponad wszelkimi trywialnymi podzialami, a swiadomosc tego, ze ich pozycja zawsze wisi na wlosku, wyksztalca w tych ludziach wrogosc w stosunku do wyborcow, ktorzy z “dawcow” zamieniaja sie w zagrozenia dla ich statusu, w skutek czego politycy staraja sie ograniczyc to zagrozenie, ograniczajac na rozne sposoby realny wplyw wyborcow na sposob sprawowania wladzy. Politycy nie sa jedyna grupa zawodowa w stosunku do ktorej mozna zaobserwowac te dynamike. Lekarze, prawnicy… nawet nauczyciele maja swiadomosc swojego grupowego interesu.

    Interesu spoleczenstwa reprezentuje nas absolutnie nikt.

    Co z tego wynika? Nic dobrego.
    W dzisiejszych warunkach jedyna droga naprzod, niestety, jest kompletny cynizm w odniesieniu do polityki i przeorientowanie sie na aktywnosc w ramach stowarzyszen o zblizonych pogladach, presja na system i jego destabilizacja poprzez nieposluszenstwo obywatelskie do granicy lamania prawa.
    Nie brzmi to obiecujaco, ale innnej drogi nie ma i nie bedzie. System kontroli spolecznej, ktory jest obecnie wprowadzany w zycie, jest egzystencjalnym zagrozeniem dla istnienia narodow i podstawowych praw czlowieka i to jest tylko mniejsza czesc problemu.
    Celem jego jest cos wiecej niz tylko mitygacja zapasci golbalnego modelu ekonomicznego opartego na globalizacji i maksymalizacji zyskow kosztem drenazu kapitalu spolecznego.
    Celem jego jest stworzenie permanentnej elity wyjetej spod kontroli ogolu spoleczenstwa, pauperyzacja i odebranie mozliwosci awansu spolecznego opartego na czynnikach merytorycznych. Srodki do osiagniecia tego celu obejmuja uzycie najnowszych technologii z dziedziny farmakologii i nadzoru informatyczngo, i na wypracowanie metod ich neutralizacji nalezy polozyc najwiekszy nacisk.

    • Nie ma czegoś takiego, jak interes społeczeństwa. Nierówności i podziały są istotą życia także społecznego, są niezbędne do rozwoju. Życie społeczne może toczyć się tylko tak, że coraz inna grupa społeczna dochodzi do decydującego głosu w państwie. Na marginesie, nie wolno tego mylić z demokracją, która jest zaledwie jednym z wielu możliwych ustrojów. Ja pisze o przemianach trwjącvch pokolenia.

      Natomiast interes narodowy to co innego. Jest możliwy do określenia obiektywnie. Narody szczególnie świadome swoje roli mogą nawet same sobie wyznaczać cel i sens swojego istnienia.

      Po tych i kilku innych możliwych zastrzeżeniach, z wieloma rzeczami zgadzam się. Napisałeś co i ja, tylko swoimi słowami. Kogo intersuje, może zajrzeć do tego artykułu sprzed 10 lat, co znalazłem na swoim koncie w Kontorwesjach. Nie wiem, skąd tu jest, czy ja to tutaj pisałem czy jakoś zagrgowało się z innego miejsca, ale chyba nawet lepiej wtedy mi wyszło, niż teraz.
      https://www.kontrowersje.net/aplauz_czy_gwizdy_nie_ma_znaczenia/

  5. Dla wiekszosci zelaznego elektoratu PIS, ktory ma dobrze ponad 65 lokdown nie bedie problemem, a tylko radoscia… Oni i tak siedza w domach, nigdzie nie chodza, nie podrozuja, a co najwazniejsze trzesa portkami przed “smiercionosnym wirusem”. m wiecej beda siedziec w domu przed ekranem, tym wiecej PIS bedzie im mogl resetowac klepki ciaglym straszeniem przed Tuskiem. Wiec nie zgodze sie z autorem w tym wzgledzie, ze lokdown bedzie w tym srodowisku tematem numer jeden.

  6. My, ze wszystkich stron krytykowani, radykałowie, od początku głosiliśmy prawdę pouczającą, iż pis, po, jedno zło. Cieszy mnie, choć to gorzka satysfakcja, otrzeźwienie nielicznych wyznawców prezesa. Ponoć lepiej późno, niż wcale, lecz co do słuszności przysłowia;
    Akurat w tym przypadku pewien nie jestem. Obłęd pt. fałszywa pandemia rozwinął się już do stopnia katastrofalnego. Poza tym nie jesteśmy w stanie, w żaden sposób, wywierać nacisku na polityków. Pozostaje zachować własne człowieczeństwo. Nasi przodkowie byli poddani nieporównanie większej presji, a pomimo tego, przetrwali. Komentowanie kolejnych bredni i miotania się żoliborskiego genialnego stratega, można sobie darować. Odkąd mu zabrakło, elegancko się wyrażając, trafnych porad Pani Basi, wszyscy widzą jego prawdziwą naturę. Stary przygłup z ewidentnymi ograniczeniami emocjonalnymi. Jako odwiecznego, że tak powiem, wyborcę konserwatywnego, interesuje mnie oczywiście sytuacja w obozie tzw. realnej prawicy. Konfederacja, po mojemu, zmierza niestety w błędnym kierunku, ale to problem godzien osobnego wpisu.

  7. z Cyklu Morawiecki u Sowy…

    Przypomnialem sobie, ze ostatnio, przy okazji “Churchill: Walking With Destiny”, mialem okazje przeczytac troche na temat brytjskiej sceny politycznej z konca 19-stego i poczatku 20 wieku.
    Poprawilem pozniej jakas godzina rozmaitych klipow z wystapieniami tamtejszych politykow z tego i nieco pozniejszego okresu. Erudycja, maniery i poziom wypowiedzi…
    Tutaj mialem krotka refleksje na temat swoistej “magii” elit i na czym ona polegala…
    Otoz wszystko opiera sie na projekcji wyzszosci wlasnych kompetencji nad kompetencjami osoby ktora ma znalezc sie nizej w spolecznej hierarchii.
    W ten sposob, ze osoba z plebsu ma zdac sobie sprawe, ze jej zrozumienie tematu jest bardzo slabe i dla dobra “nas wszystkich” powinna scedowac podejmowanie decyzji na rzecz osoby bardziej kompetentnej.
    Na tym caly trik polega.
    Generatorem kompetencji, realnych i pozorowanych, tradycyjnie byla prestizowa wyzsza edukacja, ktora w duzej mierze zarezerwowana byla dla bardzo waskiej grupy ludzi, wywodzacych sie glownie ze sfer zamoznych.
    W ten sposob “elita” pozostawala w “rodzinie”.
    Upowszechnienie dostepu do edukacji umozliwilo ludziom o nizszym statusie materialnym konkurowac w sferze kompetencji z ludzmi tradycyjnie wywodzacymi sie z wyzszych sfer, co przelozylo sie poczatkowo na ogolnie wyzsza produktywnosc,
    ale tez znacznie podnioslo oddolna presje na elity.
    Na gorze zrobilo sie ciasno, dodatkowo, w ekonomii opartej na spekulacji, zaczeli sie pojawiac ludzie znikad.
    Dzieki takiemu np. BTC, dwudziestolatek o wyksztalceniu na poziomie niepelnej podstawowki sprzed “boomu” edukacyjnego,
    dzieki wyjatkowemu zbiegowi okolicznosci moze w dzisiejszych czasach posiadac fortune, ktora pozwoli mu konkurowac z elita
    w przestrzeni materialnej.
    Przez jakis czas elitom pozostawal jeszcze atut wywornosci, ale ten byl dosyc prosty do skopiowania, a powszechny dostep do multimedialnych urzadzen rejestrujacych zdemaskowal faktyczna pospolitosc tych ludzi.

    Przez “elite” nie rozumiem jakies danej, wzglednie stalej grupy ludzi. Mam na mysli ludzi w pewnym stanie swiadomosci, ktorzy osiagnawszy jakiegos rodzaju sukces zaczyna widziec przewage, jaka ten sukces daje im w spoleczenstwie.
    To oczywiscie ogromna satysfakcja, ktora czesto autentycznie nalezy sie osobom ktore ciezka praca, czy wyjatkowymi zdolnosciami(uwazanymi za porzadane w spoleczenstwie) odniosly sukces,
    ale samozadowolenie to fenomenalne uczucie i jest bardzo uzalezniajace, tak jak ciezkie narkotyki. Doslownie. Na poziomie neuroprzekaznikow, zazywanie twardych narkotykow uruchamia w mozgu procesy zblizone do naturalnego mechanizmu nagrody.
    Jezeli, dla naszej osobowosci, twarde narkotyki sa silniejsze niz wiezi rodzinne, spoleczne, przyzwoitosc obyczajowa, czy nawet instynkt samozachowawczy, a na poziomie biologicznym sa substytutywne z naturalnymi procesami motywacyjnymi,
    koniecznosc utrzymania dominujacej pozycji w spoleczenstwie dla osiagniecia nagrody jest dzialaniem rownie kompulsywnym.

    Wniosek z tego przydlugiego wynurzenia jest taki, ze obecnie jedyna realna os podzialu w spoleczenstwie przebiega pomiedzy dwiema grupami ludzi z niedoborem dopaminy… ludzmi, ktorych permanentna presje na ich miejsce w drabinie spolecznej doprowadza do stanu ostatecznej desperacji,
    a ludzmi, ktorzy czuja sie odcinani od wzglednie egalitarnego mechanizmu promocji i awansu spolecznego.

    Byloby absolutnie fantastycznym odkryciem, gdyby okazalo sie, ze obecna kultura konsumpcji, bezpieczenstwa i zadowolenia, wtlaczana permanentnie do glowy za pomoca wszystkich dostepnych srodkow przekazu,
    doprowadzil

    • a spoleczenstwa do stanu histerii i desperacji poprzez nadstymulacje ich mechanizmu nagrody, i teraz w ramach najnowszego programu pt.”management of expectations” trzeba wszystkich jakims gownem nacpac, zeby im przyblokowac neuroreceptory…

    • ” osoba z plebsu ma zdac sobie sprawe, ze jej zrozumienie tematu jest bardzo slabe i dla dobra “nas wszystkich” powinna scedowac podejmowanie decyzji na rzecz osoby bardziej kompetentnej”

      Taki cel przyświeca np. konferencjom Niedzielskiego. Dużo “mądrze i fachowo” brzmiących słów oraz terminów ma sprawić, że zwykły słuchacz nie zrozumiawszy tego bełkotu zostaje w ten sposób zmiękczony i przygotowany na przyjęcie konkluzji, w której otrzymuje konkretne polecenie. Np. zaszczep się.
      To klasyka NLP-owskiego języka perswazji. Dodatkowym uwiarygodnieniem przekazu jest jeszcze m. in. zastosowanie autorytetu zewnętrznego w postaci nie dość, że Ministra Zdrowia to jeszcze Doktora Nauk. Nie ważne jakich…

      Tok myślenia słuchacza ma przebiegać następująco:

      Jest źle, szaleje wirus, trup się ściele, Bergamo, śmierć pod respiratorem, wariant [np. delta], mutacje itd. Minister z doktoratem(!) to wszystko wyjaśniał, ale ja nie wiele zrozumiała/em bo się na tym nie znam, gdyż nie mam tak wysokiego wykształcenia, jak ON. Ale skoro on się zna (minister z doktoratem) to trzeba zrobić tak, jak on mówi. Założę szmatę na twarz, zostanę w domu, poczekam na szczepionkę, a jak się pojawi to zaszczepię się. Nie dla siebie, bo to nie ważne. Dla INNYCH.

      W dużej mierze zadziałało. Na szczęście nie tak, jak oczekiwali.

  8. Rudaweb
    4 lipca 2021 o 20:17 Odpowiedz

    Lista hańby – ośrodków w Polsce, które zgłosiły się do wykonywania na zlecenie Pfizera eksperymentu w postaci podawania preparatu genetycznego dzieciom w wieku od 6 miesięcy do 12 lat:
    IN-VIVO Bydgoszcz
    Bydgoszcz, Poland, 85-048
    Centrum Badan Klinicznych JCI
    Krakow, Poland, 30-348
    Osrodek Badan Klinicznych AppleTreeClinics
    Lodz, Poland, 90-349
    GRAVITA. Diagnostyka i Leczenie nieplodnosci
    Lodz, Poland, 91-347
    Rodzinne Centrum Medyczne Lubmed
    Lubon, Poland, 62-030
    Niepubliczny Zaklad Lecznictwa Ambulatoryjnego MICHALKOWICE
    Siemianowice Slaskie, Poland, 41-103
    Nasz Lekarz Osrodek Badan Klinicznych
    Torun, Poland, 87-100
    Provita 001
    Warszawa, Poland, 02-647
    https://clinicaltrials.gov/ct2/show/NCT04816643?term=bnt162b2&draw=4

  9. Nieogarniających rzeczywistości właścicieli kotów tudzież innych mistrzów, tych od gumowego strzelania do tzw obywateli i to z perspektywą ostrą, możecie sobie odpuścić bo to tylko aktorzy i to dość marni. Dobrze że blisko, bo zakopacz co najmniej na metr w głąb piasku będzie można chociaż najpierw bezie trzeba się przedrzeć przez bojówki aktywistyczne chwasotajdów bąkobójców i chwastolizów bójcoludów, oczywiście niebinarnie zwyrodniałych.

    Gospodarz nie na te rzeczy co trzeba uwagą zwrócił w monologach przedstawienia z gorączki sobotniej nienocy choć w sumie dobrze że w tym kawałku odpuścił, bo kluczem jest nie komediowa para małego i mniejszego, a nieco wyrośnięty mordechaj wykonawca znanego powiedzenia wspomnianego małego: to nie są wasze “pieniądze”, a jak nie oddacie “co nie wasze” to was umodnimy na modłę podpiaskowoą. To ostatnie jest całkiem fajnym scenariuszem bo w pod koniec ostatniej dziesiątki śmiało wyjdzie najwięcej z pół tylko stadka, co sami rzekomo sapiens sobie uczynią i to żadna nowość. Skoro dla obnażania się za granicami sprzedanej i upadłej rzekomo sapiens jest w stanie popełnić odroczone samobójstwo w dwóch dawkach to raczej krzywa udanego scenariusz rośnie, bo np. wbrew narracji Gospodarza (cały czas mi kanalizowaniem zajeżdża choć nieświadomym, chociaż kto go tam wie bo dziś mamy znowu takie niby “pitu” o tym że w sumie lepiej na persenie się nie wychylać z chałupy bo samo się od samego śmiechu zrobi – “tak, tak, a świstak w te sreberka”) nowe pokolenie lekko przeddorosłych rzekomo sapiens, jednak nieco bardziej jest kujukuju, tyle że oficjalnie odwrotną narrację się tworzy – taka tzw socjotechnika jak to na wojnie z okupowanymi tubylcami. Jak już jesteśmy przy zliczaniu obowiązującej zabójczej mody to w tym zakresie tak trzy rzędy wielkości up i będzie się zgrubnie zgadzać. Kwestia kto zlicza i kwity na piasek wystawia co co pierwszoręcznych dowodów znowu przybyło.

    Ach… jak ktoś lubi takie tam apo i postapo wizjonerstwo to taka jedna opowieść zdąża w kierunku masowego występowania braków możliwości jakichkolwiek, w powstrzymaniu tak niekontrolowanego podziału komórek, jak i nasilającego się wpływu czynników związanych rozwojem natury jak i cywilizacji, od pyłków po promienie różnego rodzaju.
    Parafrazując legendę Rubikonu: Kropki zostały połączone. Religijnie zwieńczając zaś: “Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu, który by nie był zwalony”co przewrotnie można nie dosłownie również rozumieć.