Reklama

Z „rejestrem ciąż” jest bardzo podobnie, jak ze „zbieraniem chrustu”, który nie jest chrustem, ale drewnem i się tego nie zbiera, tylko za to płaci ciężkie pieniądze, po długim czekaniu w kolejce. Czym jest ta najnowsza zabawka „mądrej” opozycji? Dokładnie nazywa się to System Informacji Medycznej, gdzie mają być gromadzone między innymi takie dane, jak grupa krwi pacjenta, czy leczenie alergii. I prawdę mówiąc sam nie rozumiem, po co ten system się pojawił, skoro dane dotyczące pacjenta są już gromadzone, chociażby w aplikacji e-pacjent. Wielu ludzi jest przewrażliwionych na tym punkcie i natychmiast uruchamia alarmy, które krzyczą, że chodzi o inwigilację. Niezmiennie się z tego śmieje i przypominam, że każdy posiadacz komputera, tabletu, czy telefonu z dostępem do Internetu po pierwsze jest niewolnikiem, a po drugie dostarczycielem wszelkich informacji na swój temat.

Jest więcej niż pewne, że o nowym systemie nikt by nie słyszał i nie mówił, gdyby się w nim nie pojawiła jedna rubryka dotycząca ciąży. Feministki i pozostałe „siostry”, jak zawsze ruszyły z tak idiotyczną odsieczą, jaką tylko one potrafią zorganizować. Długo i grubo się zastanawiałem, po co Kaczyńskiemu „rejestr ciąż”, bo dokładnie takie niedorzeczne argumenty padały, że to prezes PiS będzie miał narzędzie represji. W końcu przyszły mi do głowy dwie rzeczy. Pierwsza to osobista sprawa każdej kobiety, czy jest, czy nie jest w ciąży. W porządku, nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie tego kwestionował, tyle tylko, że od dziesiątek lat w rejestrach medycznych, które kiedyś nazywały się kartami zdrowia. Ba! Cały czas funkcjonują karty zdrowia dziecka, w których widnieją informacje dotyczące przebiegu ciąży. Poza tym jest też coś takiego jak „prowadzenie ciąży” i lekarz prowadzący posiadające pełne dane na temat pacjentki. Zatem ten argument jest tak mądry, jak mądre są aktywistki „moja macica, moja sprawa”. Druga rzecz jest związana z aborcją i pewnie stąd ta histeria. W jaki sposób się to łączy? Bardzo prosto, jeśli pacjentka w czerwcu zostanie zarejestrowana jako brzemienna, to najpóźniej na przełomie lutego i marca powinna zostać matką. Gdy tak się nie stanie, to wiadomo, że musiało dojść do aborcji albo poronienia. Ponownie zgoda, ale znów proste pytanie. A jak było dotąd? Ano dokładnie tak samo, tylko nie w komputerze dane były zapisane, ale na wspomnianych kartach zdrowia.

Reklama

Wiadomym jest, że jeśli kobieta chce dokonać aborcji i ma odrobinę rozumu w głowie, to nie idzie do ginekologa „na NFZ”, tylko prywatnie i to do takiego, który za odpowiednią kwotę zapewnia dyskrecję. O całej reszcie bzdur z prześladowaniami, reżimem i osobistym kontem Kaczyńskiego, który da mu prawo do podglądania Polek w ciąży, szkoda wspominać, z szacunku dla ludzkiej inteligencji. Za to warto zadać sobie po raz setny to samo pytanie. Po co Tusk i cała reszta się w takie pewne porażki pakuje? Prócz tego, że są to działania wyjątkowo prymitywne, to jeszcze w najmniejszym stopniu nie przynoszą korzyści i wręcz grożą stratami. Wydaje się, że działa tu jeden mechanizm, Tusk i jego pomagierzy wychodzą z założenia, że ich elektorat nie lubi się przemęczać i potrzebuje prostych impulsów. Pojawia się Kaczyński, pojawiają się kobiety w ciąży, co natychmiast kontrastuje ze starym kawalerem bez konta w banku i prawa jazdy, a dalej spirala toksycznych emocji sama się nakręca. Teoretycznie tak to działa i w praktyce trochę też, ale ma jedną zasadniczą wadę – nie da się tym wygrać wyborów.

Podobne akcje są adresowane wyłącznie do fanatyków, którzy mają siłę góra 20-25% głosów, natomiast reszcie Polaków cofa się treść żołądka, gdy tylko pojawiają się tematy obyczajowe, oklepane ze wszystkich stron. W czasach szalejących cen, rekordowej inflacji i deficytów energetycznych, „mądra” opozycja zajmuje się, za przeproszeniem, „d…ą Maryni”. Doskonała, ale też przygnębiająca ilustracja kondycji polskiej polityki, której niczym nowym podsumować się nie da. Rządzą nami nieudacznicy, udawani patrioci i propagandziści kopiujący Gierka, ale w kolejce do przejęcia władzy nie znajdziesz nikogo mądrzejszego, za to znajdziesz wielu… mniej mądrych. Od dwóch lat jestem polityczną sierotą, po prostu nie mam na kogo głosować, nie mówiąc o wspieraniu. Mało komfortowa sytuacja, ale też znana z przeszłości, chociażby czasów AWS i SLD. Widać taki nasz polski los.

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. A w tym czasie we Francji Macron likwiduje parlament. I takie tam bzdety z praworządności.

    W 1942 generał de Gaulle wybrał sobie Narodową Radę Oporu czyli parlament, ktory przygotował ważne prawa obowiązujące we Francji od wyzwolenia przez kilkadziesiat lat.

    Za parę dni są wybory we Francji i Macron ogłosił, że wzorując się na de Gaulle’u następnego dnia po wyborach parlamentarnych, powoła parlament zastępczy, który opracuje nowe fundamentalne prawa dla Francji.

    W skład tego nowego parlamentu wejdą: wybrani przez Macrona urzędnicy, wybrani przez Macrona biznesmeni, wybrani przez Macrona sportowcy i kilku losowo wybranych przedstawicieli Ludu.

  2. Rejestry ciąż i wszelkie inne zdrowotne rejestry są zapisane jako jeden z “kamieni milowych” KPO. Najskrytsze dane medyczne mają być przez sieć dostępne dla odpowiednich gremiów. Dla których dokładnie? Myślę, że się o tym nie dowiemy. Opozycja = Koalicja. PiS = PO. Razem mają zadanie prowadzić nas do eurokomuny.
    “(…) tools aimed at aggregating data from various devices performing medical measurements or measurements related to the patient’s lifestyle, which shall then be transferred to the Patient’s Internet Account (IKP), as well as through the implementation of the project aiming at development of artificial intelligence algorithms; and support for the doctor’s decision-making process.
    It shall also include the building of a central repository of medical data and creating
    and providing an electronic bank (repository) of medical data (medical documentation).”
    https://ec.europa.eu/info/system/files/com_2022_268_1_annex_en.pdf
    Strona 165
    Tajemnica lekarska znika.

    • A na końcu tego sondażu plasuje się Ewa Kopacz, na którą zagłosowało tylko 1,2 proc. Krótko mówiąc premier, która z tych wszystkich wymienionych była najlepsza, bo uratowała Polskę przed pseudopandemią “świńskiej grypy” i szczepieniami, których skutkiem była fala narkolepsji i poronień, dostała od ankietowanych jełopów dużo mniej poważania, niż ewidentni zdrajcy, którzy mordują i pauperyzują naród oraz likwidują niepodległość na rzecz UE. Jak Polska ma przetrwać, skoro większość naszego narodu to kompletni debile?

  3. Falicz, beton pisowski w pigułce.

    “Na calym normalnym swiecie XXX to norma.”

    Nie po to wypierdku lewacki głosowaliśmy na PiS żeby mieć to samo co na świecie.

    Gdybym chciał mieć parady zboczeńców, zielony ład czy oddanie suwerenności do podmiotów zagranicznych to bym głosował na tych którzy bezpośrednio to reklamowali.

    Nie głosowałem za totalitarnym państwem które do wszystkiego się wpieprza pod przykrywką “bo wszędzie tak jest”.

    Tak już przesiąkłeś lewactwem, że pewnie Trudna Justyna to twój wymarzony przywódca.

    Tu w Polsce, nie wszyscy jeszcze zgłupieli do reszty jak sparszywiały Zachód.

  4. > jakie panstwa uwazasz za normalne?

    Nie interesuje mnie to.

    Interesują mnie konkretne rozwiązania.

    Jeżeli nie ma go w żadnym państwie to nadal go chcę.

    Nie ma drugiej Polski na świecie. To co może być dobre dla nich nie musi być dobre dla nas.

    Dlatego cenię sobie państwa narodowe a nie jeden, “pasujący wszystkim” porządek świata.

  5. Andrusiewicz się wygadał, że zostało to narzucone przez eurokołchoz: “Patient Summary ma obowiązywać w Unii Europejskiej od przyszłego roku. Jego wdrożenie jest obligatoryjne dla wszystkich państw Wspólnoty. Objęcie ciąży obowiązkiem raportowym jest jak najbardziej zasadne w świetle istotności tej informacji z perspektywy prowadzonego procesu leczniczego”.

  6. […] Jaką „strategię” przyjęła opozycyjna konkurencja Kaczyńskiego, Morawieckiego i Glapińskiego? Wystawiła do boju swoich rycerzy, jak to się mówiło w podstawówce, z zakutymi łbami. Na balkonie sejmowym pojawiła się Jachira i zaczęła zrzucać jakieś śmieci, udające banknoty. Przed mównicą stanęła następna grupa oszołomów z plakatami i transparentami. Coś to Szanownym Rodakom przypomina? Zgadza się, jako żywo „pasztet wigilijny” i „nie pucz kiedy odjadę”, czyli największa tragikomedia sejmowa w wykonaniu opozycji, jaką dotąd widzieliśmy. Wyciągnęli wnioski z tej historycznej kompromitacji i serii porażek wyborczych, jakie po tej i wielu innych wygłupach zaliczyli? Jak widać, wyciągnęli tyle, na ile ich stać i ponownie weszli do tej samej rzeki, żeby nie powiedzieć ścieku. W Polsce wszelkie przejawy agresji sprzedają się fatalnie, choćby ludzie wyli z bólu i w słusznej sprawie protestowali, to zawsze przeważają komentarze: „oczywiście można protestować, ale nie tak, kultury trochę”. […]