Reklama

Od samego początku twierdziłem, że powrót Tuska to głównie problem PO, nie PiS, które na tym powrocie wyłącznie zyska. Po kilku miesiącach nie ma najmniejszego sensu dyskutować z tą tezą, tym bardziej, że to nie teza, tylko aksjomat. Tusk nigdy nie był politykiem, zawsze pyskował i nic więcej nie robił, dopiero po 2005 roku spadły mu dary z niebios, ale wyłącznie dlatego, że stare kadry z Unii Demokratycznej albo się wykruszyły albo wymarły. Wszyscy chętnie wspominają debatę Tuska z Kaczyńskim, w której Tusk miał „zaorać”, „zmiażdżyć” i tak dalej. Mało kto pamięta, że była inna debata z innym Kaczyńskim, w trakcie kampanii prezydenckiej i tam Tusk wypadł dokładnie tak, jaki jest naprawdę. Również niewielu kojarzy debatę z Kwaśniewskim, czyli pierwszym wyżeraczem, który przeszedł przez marketingowe pranie mózgu, w tej potyczce Tusk też poległ i to z kretesem.

Od 2005 roku Tusk w polskiej polityce nie zrobił kompletnie nic poza nieustannym prowokowaniem i komentowaniem poczynań głównego wroga, a i to z czasem zużyło się całkowicie. Kilka dni temu ludzie pytali gdzie on w ogóle jest, w czasie dwóch kryzysów, jakie przez Polskę się przytaczają. Potem dał wywiad dla Wirtualnej Polski i było to tak słabe, że nawet Lis zapłakał. Dziś seria porażek została podsumowana odebranym prawem jazdy za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, ze co Tusk zebrał baty od swoich i prawie całej lewicy. Nic, kompletnie nic nie zostało z nietykalnego i wyszczekanego „pogromcy” Kaczyńskiego, właściwie każda większa akcja z udziałem Tuska kończy się kompromitacją i to wszystko widzą: media, otoczenie polityczne i wyborcy. Pojęcie nie mam, czy jest jeszcze ktoś, spoza fanatycznego grona zwolenników Tuska, kto choćby na chwilę wierzył i widział w Tusku polityka zdolnego pociągnąć za sobą tłumy. Co było minęło, a i to co było, to tylko sztucznie wykreowana postać „metapolityczna”, czyli człowiek bez jakiegokolwiek pomysłu na poważne uprawienie polityki, nie mówiąc o programie dla Polski.

Reklama

Na dyżurne pytanie: „Po co w takim razie się Tuskiem zajmować?”, udzielę bardziej rozbudowanej odpowiedzi. Przede wszystkim taką mamy rzeczywistość polityczną, przypomnę, że ten beznadziejny polityk jest mimo wszystko przewodniczącym największej partii opozycyjnej i tym samym, to potencjalny następca premiera RP. Strach i śmiech pomyśleć, jednak to wszystko niestety jest prawdą. Pozostawienie Tuska w spokoju oznacza pogodzenie się z wyżej przywołanymi zagrożeniami, a to nie jest coś, na co się godzę. Wreszcie po trzecie, przywoływanie kolejny raz kompromitacji, śmieszności i małości Tuska, odwraca uwagę od wygasającej, ale nadal czynnej paranoi. Oczywiście można udawać, że taki polityk i wszystkie z tym związane problemy nie istnieją, tylko pojawia się pytanie, czy poprzez zamykanie oczu problemy się same rozwiążą. Dopóki Tusk funkcjonuje w polskiej polityce i szkodzi Polsce, także w taki sposób, że jego aktywność rozgrzesza niemal wszystkie grzechy PiS, to Polacy mają problem, z którym muszą się zmierzyć. Z tej perspektywy warto i trzeba na każdym kroku powtarzać kim jest ten człowiek i w jakie bagno może nas ponownie wciągnąć.

Porażki Tuska są zwycięstwami Polaków i nieważne na jakim polu przegrywa. Polityka miesza się z popkulturą, socjologią, psychologią i wieloma innymi aspektami życia publicznego. Paradoksalnie utrata prawa jazdy ma większe znaczenie, niż brak reakcji na kryzys białoruski i „pandemiczny”. Nie należy takich historii lekceważyć, zwłaszcza, że elektorat PO i Tuska, ten spoza grupy fanatyków, jest mało wyrobiony politycznie i kieruje się emocjami. Ze wzmocnienia PO nic nam dobrego nie przyjdzie, to już bardziej rozsądne jest wzmacnianie „Konfederacji”, która nigdy nie będzie poważną partią władzy, ale może zostać niezbędnym koalicjantem i policjantem rządu prawicowego. Dlatego warto się zajmować Tuskiem i cieszyć się ze wszystkich klęsk, jakie go dotykają. Polska polityka potrafi zrazić dokumentnie, mnie się też nie chce w tym babrać, ale na sam dźwięk nazwiska Tusk włączają mi się wszystkie alarmy.

Reklama

13 KOMENTARZE

  1. Tusk to człowiek Merkel i wraz z nią odejdzie w niebyt. Na razie jest traktowany jak ostroga wbijana w dupę Morawieckiego, kiedy ten ociąga się z wprowadzeniem lucyferiańskiej agendy. Jeżeli chodzi o następcę tego ostatniego, to będzie to człowiek szerzej nieznany opinii publicznej, ale za to protegowany Synagogi Szatana. Schwabowa hodowla ma naprawdę wielką wydajność.

    • Synagoga szatana cofnęła już dawno rekomendację Morawieckiemu. Usunięty zostanie razem z przydatkami czyli PiSem. Prezes ma zostać dłużej w rządzie, żeby chroniony delfin mógł dokończyć dzieło zniszczenia i wyprowadzenia sztandaru.
      Sondaże drgnęły więc zaraz PJK zacznie spiskować z Zandbergiem i Tuskiem przeciwko swojemu elektoratowi. Partia jest niezwykle oporna i nie poddaje się rozwałce prowadzonej ze strony kierownictwa partii ale jak to mówił Kulej “nie ma twardych, są tylko źle trafieni”

    • A nie niemieckiego rządu??

      Podobno Tusk. To lepszy polityk od Kaczyńskiego, bo w przwcienstwie do Kaczyńskiego miał prawo jazdy.. Więc mamy symboliczne zamknięcie pewnego etapu w polskiej polityce.

      Tusko odebrano polityczne prawo jazdy na pokonanie PiSu. Teraz jeszcze zacznie zbierać baty od Trzaskowski ego…

  2. Niektóre stare dziadki do końca życia rozpamiętują wojny swoich młodych lat. Dziękuję! O ile ja sam młodziej się czuję w kontekście takich felietonów, kiedy zdam sobie sprawe jak bardzo mam głęboko Tuska z Kaczyńskim! Ten nierozłączny tandem służący wyłącznie li tylko polaryzacji sceny politycznej. Oni obaj to są zgodni współpracownicy w próbach utrwalenia partyjnego duopolu, na wzór największych zamordystycznych demokracji świata.

    Na szczęście Polska jest odwieczną i trwałą anomalią, w której nic nigdy nie układa się tak, jak wszędzie indziej. W tym przypadku mamy pozorną rywalizację dwóch socjalistycznych ośrodków na gruncie konserwatywnego z natury elektoratu (bo nasi lewicowi wyborcy w większości też są w gruncie rzeczy konserwatywni, tylko bardziej niekonsekwentni – w końcu wyrośli na polskim gruncie).

    Bawiąc się, z nadmiaru czasu przy łykendzie, w tak ważną dla wielu lemingów i pelikanów POPiS-ową gierkę, pn. czyje rządy były i byłyby lepsze dla Polski, zdecydowanie odpowiem, że PO. Ta organizacja utkwiła w lewackiej i globalistycznej retoryce, co działa na większośc Polaków jak płachta na byka. Ich rządy (Tuska) musiały liczyć się z ogromnym oporem społecznym, który znajdował odzwierciedlenie w PiS, przypisującym sobie retorykę prawicową i konserwatywną. PiS łatwo mobilizował taki elektorat i stale zagrażał PO. Przez to tamci coś tam nakradli, jak wszyscy, ale nie byli w stanie przeorać i zniszczyć polskiego społeczeństwa tak, jak teraz robi to PiS.

    Kiedy władza należy do PiS, wtedy wyłażą na wierzch masońskie wychowanie i lewackie ciągnoty Kaczyńskiego. Ponieważ to jest Polska, to mają one mocną ochronę społeczną, która wszystko przełyka (stąd ziemkiewiczowskie pelikany), byle tylko nie rządzili tamci-oni, uosobieni w Tusku. To w okresach psowskiej władzy “postęp” robi największe postępy w Polsce, a nasza kultura i gospodarka ponosi niepowetowane straty. Dlatego, nadzisiejszej tej socjalistycznej akademii, na która zostałem zaproszony powyższym felietonem, wiecowym obyczajem gromko zawołam: Niech żyje Platforma Obywatelska! Przewodniczący Donald Tusk (czy kogo oni tam mają), niech żyje!

    • @ taktyczny
      W obecnej sytuacji podziały polityczne straciły znaczenie. Liczy się to, kto chciałby zniszczyć naród terrorem sanitarnym, zamordyzmem, cenzurą, segregacją i odmawianiem podstawowych praw obywatelskich. Tacy są prawie we wszystkich partiach i od czasu do czasu dokonują coming out’u. Nie powinniśmy tych aktów zapominać. Na tych ludzi powinna spaść dożywotnia infamia i pogarda. Niech owi naśladowcy Hitlera nie zaznają spokoju ani teraz, ani w wieczności.

      • @Egon O.: “Liczy się to, kto chciałby zniszczyć naród terrorem sanitarnym, zamordyzmem, cenzurą, segregacją i odmawianiem podstawowych praw obywatelskich.”

        No właśnie, kto? PiS czy PO? Śmiem twierdzić, że w stosunku do innych krajów europejskich Polska stanowi obecnie wręcz awangardę wolności oraz realnych swobód obywatelskich. Realnych, czyli nie mam tu na myśli litery przepisów tylko “rzeczywistą rzeczywistość”. Czy gdyby obecnie rządziła konkurencja nadal mielibyśmy ją i je? Wprawdzie nie potrafię podać argumentów, ale intuicyjnie sądzę, że nie.

        • @ Don Myszores
          Moim zdaniem to zależy. PiS optuje za mniejszym zakresem zniewolenia, ale go realizuje sprawnie. PO jest za totalnym zamordyzmem, ale wiadomo jak tam u nich z wdrożeniem czegokolwiek. Uważam że zakres wolności to nasza, społeczna zasługa. Oni grają tak, jak im przeciwnik pozwala.

  3. Jako żem od zawsze antysystemowiec, jednym słowem “oszołom”, uważający spór po z pisem, za całkowicie fałszywy, powiem znów coś politycznie niepoprawnego;
    Po kradło, jak wszyscy, a pis Polskę zwija. Zgadza się, dokładnie napisałem to, co myślę.
    Obrzydzają naszą państwowość tzw. statystycznemu Kowalskiemu. Przykładem choćby wciąż trwająca świrusowa kretyniada. M.in program masowych odgórnie ogłoszonych przez władzę aresztów domowych ochrzcili mianem narodowa kwarantanna. Zamykają kopalnie, czyli robią to, co uczyniłaby platforma. Wówczas wybuchłyby masowe protesty, być może rozruchy, a pis powoli wszystko likwiduje i cisza panuje, jakby kto konopiami indyjskimi zasiał.
    Trwa dożynanie rodzimej przedsiębiorczości i własności, a większość się cieszy, bo wujek Jarkacz kolejne zasiłki rozdaje. Ten program nazwali nowym polskim ładem.
    Wszystko co szkodliwe, nikczemne, głupie, czy zdradzieckie, nosi w oficjalnej narracji szlachetne imiona. Idzie o to, aby obrzydzić, nieświadomej realiów, zawsze durnej większości, każdą świętość, lub wartość.
    Polacy, w swej masie, raczej powinienem powiedzieć biomasie, znienawidzą ostatecznie zarówno własną niepodległość, jak i tożsamość.
    Oto wielkie dzieło niedoszłego emerytowanego zbawcy narodu.
    Platforma zostawiła kraj w kondycji, “chuj, dupa i kamieni kupa”, że tak ministerialną elegancją pojadę.
    Po pisie polskiego państwa, nawet w tak żałosnym stanie, już nie będzie.

  4. Kilka miesięcy temu napisałem tutaj że, Tusk wrócił bo dostał takie zadanie i że, jeśli chce pozostać w polityce to musi przypodobać się nowemu kanclerzowi. Cóż, od jakiegoś czasu wygląda na to że, nowa władza za Odrą ma inne plany względem polskich kukiełek i w tych planach nie ma miejsca dla Tuska. Utrata prawka zaboli go znacznie mniej niż odsunięcie od korytka i to nie przez wyborców, lecz przez decydentów z Berlina.