Reklama

Kto by pomyślał, prawda? Prócz paru wariatów, którzy coś tam pamiętali z lekcji biologii w szkole podstawowej i mieli odwagę przeciwstawiać się ogólnemu ogłupieniu, nikt nie pomyślał. Wszyscy „eksperci” powtarzali największe herezje, przeczące podstawom nauki, ale czego się nie robi dla kariery i pieniędzy? Najbardziej zabawne w tym wszystkim jest to, że mamy do czynienia z absolutnym ciemnogrodem i słynnym „brakiem edukacji”, jednak nie dotyczy to babci z lubelskiego, robotnika z Łodzi, czy chłopa z Biskupina, ale „młodych wykształconych, z wielkich miast”, a także profesorów i pozostałych medyków. Takie brednie, jak 100% skuteczność szczepionek, nie wspominając o tym, że „zaszczepieni” mieli nie umierać i nawet nie trafiać do szpitali, rozprowadzali ludzie odpowiedzialni za nasze życie i zdrowie.

Dziś po kolei każda z tych bredni jest demaskowana i obalana, przez kogo? Nie, nie przez „oszołomów”, ale te same środowiska, którym zmieniły się priorytety i lista sponsorów, ewentualnie sponsorzy pozostali ci sami, natomiast zlecenia nabrały nowych rozwojowych kierunków. „Poważne”, czytaj największe media, publikują sensację za sensacją i wszystko znów „ustalili naukowcy”. Okazuje się, że w USA prognozowana liczba zgonów jest większa od poprzedniego roku, polski lek, jak nazywano cały cyrk z osoczem, nawiasem mówiąc firmowany przez Prezydenta RP, z dnia na dzień przestał działać i dalej cisza nad tymi trumnami. Żaden z tych wybitnych „ekspertów” za nic nie odpowiedział i już nie marzę o odpowiedzialności karnej, chociaż wszystkie te barbarzyńskie eksperymenty medyczne zakończyły się tragicznie, ale oni nadal bez zająknięcia wypowiadają w telewizjach i na portalach swoje brednie. Ma to wszystko też dobra stronę, miliony widzów i użytkowników Internetu na samo hasło: Horban, Sutkowski, Pyrć, Simon, dostaje drgawek, alergii, czy napadów śmiechu i niczego więcej nie muszą widzieć, słyszeć albo czytać. Wystarczy dźwięk lub widok pierwszych sylab nazwiska „eksperta’ i jest po wszystkim.

Reklama

O mechanizmach tej topornej inżynierii powiedziano wszystko, cytując klasyka „wszyscy, wszystko wiedzą”, pod warunkiem, że chcą wiedzieć, a nie na przykład wierzyć. Jedno z zabawniejszych pytań i diagnoz jednocześnie brzmi: „czy nie wierzysz w wirusa?”. A skądże, pewnie, że nie wierzę, wirus to fałszywy bóg, jestem ateistą i odrzucam wiarę w wirusa. W tym aspekcie też bywa śmiesznie, bo to przecież „medycy” ciągle powtarzali, że kto nie wierzy w istnienie wirusa, ten heretyk. Z drugiej strony wiara czyni cuda, na przykład takie, że „zaszczepieni” dwoma dawkami mają pełną odporność i dlatego potrzebują trzeciej i czwartej dawki albo trafiają do szpitala, ponieważ mają łagodne objawy „kowida”. Za wszystko odpowiada „wiara w wirusa”, która zastępuje myślenie i to takie na poziomie dziecka poznającego świat. Ile razy „eksperci” i słuchający ich „światli ludzie, pokładający wiarę w naukę”, sparzyli się na tych całkowicie niedorzecznych tezach i diagnozach? Setki, może i tysiące, jednak wiara, że za 123 ręka wsadzona do ognia nie przypiecze się tym razem.

Takich „zaskoczeń” będzie jeszcze wiele, naturalnie nie kapłani religii wirusa, którzy nie są tacy głupi, żeby wkładać łapy do ognia, będą zaskoczeni, ale grube miliony z oparzonymi łapkami zaczną biegać i pytać kto im to zrobił. Cóż, trzeba było słuchać ciemnogrodu i „oszołomów”, którzy od początku i na podstawie prostej znajomości życia, mówili czym to się skończy. Niestety do końca jeszcze daleko, to dopiero pierwsze akty wiary, jakie z hukiem spadają z ołtarzy, „najciekawsze” dopiero przed nami. W tej operacji wszystko od początku do końca jest bezczelne, dlatego wcale bym się nie zdziwił, gdy po wszystkim twórcy z detalami opisali, jak zrobili idiotów z całej rzeszy wiernych. Taki na przykład Zukerberg zrobił to bez najmniejszych oporów, mówiąc wprost jak wielu idiotów powierzyło mu swoje dane osobiste, ale jak wiemy niewiele na tym stracił, raczej zyskał. Siła wiary!

PS Proszę Użytkowników Twittera o wrzucenie linku do felietonu.

Reklama

13 KOMENTARZE

  1. Zawsze tak jest jak rzeczywistość zaczyna podważać mity. Teraz mamy z czymś takim do czynienia. Wymienieni przez Gospodarza celebryccy “eksperci” albo mówią to, co im dawcy grantów nakazują, albo po prostu brakuje im rzetelnej wiedzy i opierają się na wspomnianych mitach i zabobonach.

    Jednak sądzę że prawdziwi eksperci, zatrudnieni przez promotorów “zajoba” doskonale wiedzą w czym rzecz. Ale tego nie mówią publicznie, bo wtedy skończyliby na drzewach lub latarniach. Ciekawe kto chciałby usłyszeć że lockdown potrwa miesiące, że maski trzeba będzie zakładać dożywotnio, że szczepienie trzeba będzie powtarzać co pół roku by odnowić swoją subskrypcję na prawa obywatelskie, że podrasowano wirusa po to, by można było na masową skalę wypróbować technologię mRNA i że wszczepiane “białko kolca” jest patogenem. Dlatego więc oszukano i oszukuje się ludzi. Ale już zaczyna się przebudzenie i po nim nie zostanie autorytet na autorytecie.

  2. Wykształceni z wielkich miast zostali zaprogramowani i wytresowani, argumentami ich nie przekonasz. Generalnie im bardziej wykształcony, tym bardziej wyprany. Z prostą kasjerką porozmawiasz normalnie jak z człowiekiem, wie o co w tym wszystkim chodzi.
    Korposzczury i “elita” to dzbany do kwadratu…

    • Nie im bardziej wykształcony tym bardziej wyprany, tylko im bardziej chcący być w elicie i nie należeć do grupy ciemnogrodu. Czyli jak jeszcze niedawno (do plandemii), wstyd było przyznać się w gronie znajomych do popierania PiSu a wszyscy co byli za PełO obnosili się z tym w około bez wahania i z poczuciem wyższości, bo przynależność do popierania peło była od razu przynależnością do tych lepszych, do elyty, do europejczyków, do światowców! Ci oświeceni oglądali TVN24 a ciemnogrodzianie TVP INFO itp. No i wszystko się zgadza także w liczbie wyeliksirowanych – ci światli i światowi wyeliksirowali się chyba 2 razy liczniej niż ci ciemnogrodzianie nieaspirujący do elyty europejskości i tęczowości.

  3. Mozna by sie tu pokusić o kolejną wnikliwą analizę sytuacji i pewnie byłaby jak najbardziej trafna. Podobnie jak słowa wsystkich Was którzy sie tu już wypowiedzieli. Ja jednak przewrotnie stwierdzę, że warto było czekać i obstawać przy swoim zdaniu, żeby teraz móc powiedzieć: no popatrz kto by sie spodziewał…

  4. […] Do kogo ta mowa i czy to się uda? Do nikogo i nie ma takiej możliwości, żeby się udało, powrotu do tego, co się działo rok temu nie będzie, w żadnym wypadku, poza jednym. Kaczyński i Morawiecki musieliby wyprowadzić wojsko na ulice i do hipermarketów, aby ludzie zapomnieli o wszystkich idiotyzmach i pełnej arogancji twórców paranoi „pandemicznej”. Czegoś takiego oczywiście nie zobaczymy, co oznacza, że nie będzie dyscypliny społecznej, jaką mieliśmy wczesnej i nie tylko o klientów, czy wiernych chodzi, ale też o drugą stroną, na którą nakłada się obowiązek egzekwowania kretyńskich i zamordystycznych przepisów DDM. Wystarczy rozejrzeć się po dyskontach, aby dostrzec, że do upominania klientów nie ma wielu chętnych, bo większość obsługi ma dość tych głupot. Widzieli idiotyczne „godziny dla seniora”, bezsensownie liczyli klientów, widzieli rękawiczki foliowe, o których dawno zapomniano, widzą płyny do dezynfekcji używane raz na 1000 klientów i wreszcie widzą tych samych klientów w maseczkach noszonych przez pół roku albo i bez maseczek. Podobne nastroje panują w policji, gdzie entuzjazm do egzekwowania DDM siadł może nie do zera, ale obsesji sprzed roku odbudować się nie da – mamy kryzys wiary w wirusa. […]