Reklama

Jestem przekonany, że nie ma takiej ilości złotych rogów, których „opozycja” nie przerobiłaby na sznury i to na własne szyje. Cokolwiek się pojawi, do politycznego wykorzystania, natychmiast jest rozszarpywane tak, że nawet wióry nie zostają. Czy afera z „Pegasusem” miała polityczny potencjał? Dopóki politycy PiS nie zaczęli się miotać jak dzieci, a na końcu Kaczyński ich wszystkich ośmieszył, to nie miała. Potem pewne możliwości były, ale rzecz jasna nie takie, jak sobie wyobrażali: Tusk, Brejza i Giertych. Dlaczego? Sprawa dotyczy wyłącznie polityków i to politycy machają łopatkami w tej piaskownicy, chociaż jak zawsze odpalono propagandę, że każdemu się to może przydarzyć. W taki sam sposób próbowano bronić „najwyższej kasty” sędziowskiej, ale jak widać „opozycja” nie wyciągnęła żadnych wniosków.

Przeciętnego Polaka mało obchodzi, że politycy, czytaj złodzieje i kłamcy, nawzajem się podsłuchują i prześladują, to nie jest coś, co będzie spędzać sen z powiek Kowalskiego i Nowaka. Polacy w ostatnim czasie patrzyli na swoje odcinki wypłat, rent i emerytur, żeby zobaczyć jak bardzo zyskali albo stracili na „polskim ładzie”. Gdy politycy zajmują się sami sobą reszta społeczeństwa ziewa i przełącza telewizory na seriale. Sprawy polityków, co najwyżej mogą zaangażować grupy politycznych wyznawców i niewielką liczbę obywateli, którym dobro Polski leży na sercu. Doskonałym przykładem jest Smoleńsk, nikt nie był w stanie przewidzieć tak nieprawdopodobnej tragedii, ale gdy się wydarzyła, to po paru miesiącach było jasne, że politycznie PiS na tym nie zyska, tylko straci. „Pegasusa” nie da się porównać ze Smoleńskiem, tymczasem TVN i PO zrobiły z tej zadymki prawdziwe tsunami, pomnożyli propagandowo Smoleńsk razy dwa i to na starcie skazało całą operację na niepowodzenie. Bezsensowne odpalenie komisji senackiej, pozbawionej jakichkolwiek możliwości, poza propagandowym spektaklem, rozładowało minę pozostawioną przy Nowogrodzkiej.

Reklama

Media dopełniły obrazu niemocy i im więcej epatowano tym, jakie to krepujące, że Kamiński z Wąsikiem słyszeli, gdy Brejza, za przeproszeniem, robi kupę, tym bardziej Polacy oglądali seriale. Po drodze PO dostała jeszcze jeden złoty róg w postaci inicjatywy Kukiza i jestem więcej niż pewny, że Tusk z Budką odebrali to jako prowokację i tajną misję, na którą Kukiza wysłał Kaczyński. Tymczasem wystarczy tylko trochę znać Kukiza, żeby widzieć jak niedojrzałym i nieprzewidywalnym jest politykiem. Przecież to wizytówka Kukiza i typowa akcja „antysystemowa”, gdzie wszyscy za wszystko odpowiadają po równo i wprowadźmy JOW-y. Jeszcze parę dni temu wydawało się, że pomysł Kukiza, aby powołać komisję śledczą, ale obejmującą okres od 2005 do 2022 roku, będzie przez PO wsparty. Wszystko się pozmieniało po ostrej wymianie zdań pomiędzy Budką i Kukizem i teraz wygląda na to, że PO jednak się przestraszyła zakresu prac komisji. „Opozycja” otrzymała całe mnóstwo darów od PiS, w tym od samego Kaczyńskiego i nie potrafiła z tym zrobić nic sensownego. Najprościej byłoby napisać, że przyczyną takiego stanu rzeczy jest najzwyklejsza w świecie głupota, ale tutaj chyba działa coś jeszcze.

Aferę z „Pegasusem” rozkręcał Giertych, który wcześniej obiecał PO złote góry, w związku z inną aferą. „Dwie wieże Kaczyńskiego” miały przewrócić układ polityczny do góry nogami, ale jedyne co zrobiły, to ośmieszyły Giertycha i PO, wzmocniły PiS i w konsekwencji przedłużyły rządy „Zjednoczonej Prawicy” i Andrzeja Dudy. Giertych jest jonaszem PO, gdziekolwiek się pojawi, tam wcześniej niż później dochodzi do katastrofy politycznej i wizerunkowej. Cała „opozycja” z przyległymi mediami nie ma cierpliwości w działaniu i rzuca się na cudowne rozwiązania z taką siłą, że po chwili temat się dusi i umiera pod ciężarem propagandy. I tak się dziwnie składa, że w tle zawsze pojawia się Giertych Trojański, co daje pełną gwarancję porażki. Scenariusz jak z „Dnia świstaka”, z tą różnicą, że PO nie stać na jakąkolwiek refleksję, co akurat cieszy.

Reklama

25 KOMENTARZE

  1. Słaby punkt pisu wskazał przypadkowo jego aparatczyk wysokiego szczebla, czyli pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. Piotr Naimski wprost oznajmił Ewie Stankiewicz;
    “Zerwę pani ten program!”
    Pomimo tego, że rozmawiał z dziennikarką tak dla partii zasłużoną, telewizja republika wywiad faktycznie wycofała.
    Wniosek;
    Obawiają się tego, że, parafrazując prezesa Jacka Kurskiego, ciemny lud nie kupi narracji pt. ceny rosną z winy Tuska. Donek mógłby w sumie wykorzystać obecną sytuację, nazwijmy to, startu zielonego ładu. Przecież ekoszaleńcy dopiero się rozpędzają. Jeszcze nam życie, swoimi obłąkanymi pomysłami, utrudnią w stopniu dziś, dla większości, niewyobrażalnym. To wszystko jest możliwe również dzięki postawie Lecha Kaczyńskiego, Beaty Szydło i Mateusza Morawieckiego. Gdyby totalni zaczęli ten fakt, przy każdej okazji, przypominać, to kurwizyjna hagada o niewinnym pisie długo by się nie ostała. Przynajmniej w opinii znaczącej grupy widzów. Wystarczyłoby wydrukować ulotki z trzema nazwiskami, a pod każdym data podpisania kolejnej, klimatycznej decyzji unijnego molocha.
    Co by wydział propagandy rządowej zrobił z podrzuconym gorącym kartoflem?
    Oddać tym samym?
    Przecież Tuskowi to nie zaszkodzi, bo jego elektorat składa się przede wszystkim z ludzi kompletnie omamionych nową ideologią. Oni naprawdę zdaje się wierzą w to, iż energia może powstawać praktycznie z niczego. Np. nie zauważają sprzeczności dwóch twierdzeń:
    1. Można zastąpić spalanie węgla kamiennego fotowoltaiką.
    2. Nocą ogniwa nie produkują energii a za dnia nie wytwarzają jej równomiernie, więc nie można ich, w żadnym razie, uznać za stabilne i przewidywalne źródło zasilania.
    Dlatego, nic pisowi by nie pomogła, ewentualna odpowiedź pod adresem platformiarzy w stylu;
    (Wy też zielony ład popieracie.)
    Wszelkie, że tak powiem, granie na Pegasusie, jest skazane na klęskę. Czego totalni nie pojmują, ponieważ towarzycho oderwało się całkowicie od realiów życia tzw. statystycznego Kowalskiego.