Reklama

Czasy są takie, że trzeba dbać o zdrowie i trudno powiedzieć, które jest ważniejsze, to fizyczne, czy psychiczne. Stojąc przed takim dylematem, postanowiłem, że dziś zadbam o zdrowie psychiczne nie tylko swoje, ale i Szanownych Czytelników. Pośmiejemy się? Pewnie, że tak, chociaż zapewne nie wszystkim będzie do śmiechu. W senacie odbywa się cyrk zwany „komisją Pegesusa”, po odcinku dramatycznym, z udziałem małżeństwa Brejzów i opowieściach o biednych prześladowanych dzieciach, przyszedł czas na kabaretowy występ Romana Giertycha. Ci co nie widzieli występu gotowi uznać, że śmieszny, jak zawsze, był sam Giertych. Jest w tym sama prawda, na przykład opowiadał jakieś dziwne historie o tym, że Ziobro kończenie chciał dostać się do jego kancelarii, ale były znacznie lepsze kawałki.

Mecenas Giertych jest o krok od zmiany nazwy własnej na Roman G.,Czego brakuje, by taka zmiana się dokonała? Stawienia się lub doprowadzenie mecenasa do prokuratury, celem przedstawienia zarzutów. Wcześniej Giertych brał udział w przesłuchaniu, gdzie udawał nieprzytomnego, no ma chłop talent satyryczny, tak po prostu. Jednak prokurator wykazał się brakiem poczucia humoru i postanowił postawić Romanowi zarzuty. W odpowiedzi niedoszły podejrzany zaczął zapadać się pod ziemię. Listonosz nie znalazł go ani w domu, ani w kancelarii, ani na grillu u Tusków. Za to dzień w dzień widzieliśmy adwokata wspomnianych Tusków w mediach społecznościowych. Innymi słowy Giertych robił sobie jaja z wymiaru sprawiedliwości i rzecz jasna żadnej Radzie Adwokackiej takie zachowanie nie przeszkadza, podobnie jak mediom, które udostępniły mecenasowi czas antenowy. Poszukiwany podejrzany, bez problemu łączył się z TVN-em, w końcu kto jeśli nie „wolne media” mogą przygarnąć ściganych przez reżim dysydentów. Po tych wydarzeniach z czystym sumieniem można nawiązywać do tytułowego państwa z dykty, ale wówczas straciłby na sile gwóźdź kabaretowego programu, którym jest przesłuchania Giertycha w ramach posiedzenia komisji senackiej jako ofiary „pisowskiego państwa”.

Reklama

W senacie postawiono stolik dla świadków, przy nim krzesło, a obok zawisł wielki elektroniczny ekran z Romanem Giertychem. Z przebiegu posiedzenia dało się wywnioskować, że mecenas przebywa na urlopie w jakimś ciepłym kraju i ma w najgłębszym poważaniu wysiłki prokuratury. Mało tego, Giertych oskarżał we wszystkich możliwych kierunkach zgodnych z politycznym zapotrzebowaniem. Chciałoby się naiwnie jęknąć, że w podobnej sytuacji każdy Nowak i Kowalski już by siedzieli i to za legendarnego batonika, ale nie mieliśmy jęczeć tylko śmiać się. Z czego mnie się najbardziej chce śmiać? Ze wszystkich buńczucznych haseł PiS, które teraz zamieniają się w farsę i wracają echem rządów PO. Państwo z dykty jest tutaj zdecydowanym liderem, Giertych na pełnej… bezczelności robi sobie beczkę śmiechu z „obozu patriotycznego” i wszystkich prokuratorów, którzy mieli być nową jakością w wymiarze sprawiedliwości. Gdyby mi się chciało, to poszukałbym okoliczności łagodzących i może nawet usprawiedliwiających, w końcu na całym świecie zdarzają się takie przypadki, niejaki Asannge dajmy na to, ośmieszył wielkie USA, ale mi się nie chce szukać.

PiS przepoczwarza się w swojego śmiertelnego wroga i to sprawia, że poszukiwanie usprawiedliwienia jest zajęciem dla masochistów, cyników i fanatyków. Nie tak się umawialiśmy w 2015 roku i to nie tylko w tej, ale w wielu innych sprawach. Państwo z dykty wyprodukowanej przez PiS codziennie ośmiesza, kto chce. Byle „babcia Kasia” potrafi w ciągu miesiąca przedstawić kilka skeczy, nie wspominając o Marcie plującej w twarz policjantom. Nie wiem, czy podratowałem zdrowie psychiczne Szanownych Czytelników, obawiam się, że coś jednak mogło pójść nie tak, ale to nie moja wina, tylko stan faktyczny. Będziemy musieli się jakoś z tymi utraconymi marzeniami pogodzić i może nie tyle dobry, co czarny humor, jest najlepszym lekarstwem.

Reklama

27 KOMENTARZE

  1. Uśmiechnięty TŁUM celebrytów promuje hotel SKAZANEGO ZA OSZUSTWO “Wojtka na Zanzibarze”. Organizują HUCZNEGO SYLWESTRA.
    Czy to tam był mecenas Roman G.?

    Jechalem dziś autostradą, mijałem kierowcę, ktory nie miał czasu naprawić szyby, ktora nie chce się zamknac… Wiec wstawił zastępczą szybę z folii. Ale zrobił to bardzo solidnie, chyba trzy warstwy szyby z folii wstawił, więc przy prędkości 120 km/h jego auto wyglądało jak trójmasztowiec pod pełnymi żaglami. Niestety mecenas Roman G. Skonczył u mnie dzis na drugim miejscu….

  2. Zniewazenia policjantow uchodza bezkarnie przez sady, zemsta Iustitii za wspolprace z “rezimem” bedzie straszna, wiec nikt nie ma odwagi sie przeciwstawic srodowisku. Jak MK teskno za prawdziwym zamordyzmem, to bedzie juz niebawem, sily zewnetrzne destabilizujace kraj osiagna co chca. Uwazam, ze cel dalekosiezny, to rewizja strat terytorialnych. Odbedzie sie to w sposob miekki, przez rozklad panstwowosci i przygarniecie sasiednich landow do Europy. Nieustanne dorabianie “gęby” Polsce jest celowe – aby opinia publiczna nie protestowala. Niestety, czarno to widze, tym bardziej, ze dochodzi kwestia histerii kovidowej. Jezeli sie zarzuca zbiorowe morderstwa, to niszczy sie mosty porozumienia i zdrowego rozsadku.

  3. Romek jest nietykalny !!!
    Był w pierwszym rządzie PiS-u. wie tyle że prędzej zginie pod kołami ciężarówki w swojej wannie na środku skrzyżowania Marszałkowskiej i Jerozolimskich, niż Kaczka pozwoli mu zeznawać. Ten kabaret dla gawiedzi może potrwać jeszcze z 10 lat.

  4. W temacie dykty. Taka szopka u Dobromira:
    https://www.youtube.com/watch?v=xJ2Cx0LRNbw
    Mister O., o wdzięcznym oficjalnym przezwisku, które tu pominę gdyż jest słowem powszechnie uważanym za obraźliwe, pokazuje że umowne “dno i wodorosty”, to relatywnie szczyt wyżyn intelektualnych wobec poziomu tzw “władców samozwańców”, tudzież “wielkich konstruktorów” nakazów, zakazów i kar żartobliwie i nieustająco… , zaś prawdziwy umowny szczyt jest poza “ich” poziomem percepcji (zbyt duży kontrast – po mojemu “nie widzą lasu”).
    W uogólnieniu, poziom wszelakich komisji z których transmisje rezydują w niszy nie zaś w głównym przekazie, byłby wystarczającym powodem do zwyżkujących akcji rynku sznurów, wideł i pochodni, a także tanich substancji łatwopalnych i zużytych opon. Jednak celowe zepchnięcie w niszę odwleka termin nie tyle szturmu na szczyt kryształowej góry, ile zrównania jej z poziomem zero.
    Finalne słowa Ponimirskiego, tego od Dołęgi-Mostowicza, w teraźniejszości z powodzeniem dają się zastosować do przytłaczającej większości ciała “wielki konstruktorów”, czy rezydujących na wspomnianym szczycie góry, “władców samozwańców”. Gdyby odnieść się emocjonalnie, smutnym jest fakt że nie ma to zupełnie żadnego znaczenia dla lokalnie zamieszkałej przytłaczającej części homo rzekomo sapiens. Tyle że smutek niczego nie naprawi, nie rozwiąże i nie stworzy. Smutek podobnie jak wywołujące go fakty ma w celu nieme przyzwolenie, marazm, generalnie zniszczenie.
    Tak że jesteśmy… i inercyjnie…

    • @zkr
      Byłem, widziałem, serce rośnie!
      Długość konwoju – kiedy pierwsze ciężarówki wjeżdżały do prowincji Ontario, ostatnie dopiero dotarły na granicę Manitoby. To tak mniej więcej jak z Gdańska do Krakowa. A mają jeszcze do pokonania od zachodniej granicy Ontario do stolicy Kanady około 2000 km, czyli jak z Gdańska do Plovdiv, Bułgaria (pod turecką granicą). Na wszystkich przejazdach masa ludzi wspierająca ich akcję. Bardzo pokojowo ale w kilku miejscach szczepany się pojawiły – pognane natychmiast, policja tylko pilnowała żeby im krzywdy nie zrobić. Zostało założone konto pomocy dla kierowców z kwotą docelową 1 milion dolarów kanadyjskich. W tej chwili jest już 6 na koncie i wpłaty w dalszym ciągu wpływają. Banksterzy zablokowali konto ale po protestach częściowo odblokowali, w dalszym ciągu jednak szukają dziury w całym. Premier Kanady Justin Castro zwany dla niepoznaki Trudeau, nagle ogłosił, że spotkał się z kimś kowidem zarażonym i nie może się publicznie pokazywać – czytaj, ze strachu przed spotkaniem z kierowcami, nigdzie się publicznie nie pokaże. Oby tak dalej:-)