fbpx
18.2 C
Biskupin
środa, 15 maja, 2024
Reklama
Strona główna Blog Strona 1125

Artykuł mi wcięło – kto mi pomoże?

3

Pisałem długo, zrobiłem podgląd i wtedy Firefox padł. Czy jest jakiś sposób, żeby to odzyskać?

Reklama

Hallelujah!

3

O Matko Kurko Przenajświętsza, nie wiem gdzie powinnam się teraz udać, aby złożyć dziękczynienie za owocną rejestrację, bo nareszcie, jak widać, się udało :-). Na pewno powinnam podziękować jednemu z wcześniej (aczkolwiek też niedawno) zarejestrowanych Blogowiczów, bo to dzięki Jego podpowiedzi ostatecznie ominęłam wszystkie rafy i szczęśliwie dobiłam do brzegu. Co niniejszym czynię. DZIĘKUJĘ :-).
Pozdrawiam wszystkich począwszy od Gospodarza.
Życzę sukcesu w tym eksperymencie.
e-milka

Reklama

nie żebym sie wcinał

3

dobry wieczór,
nie jestem blogerem, nie blogował, jeśli już to czasami niezmiernie rzadko pozwalałem sobie na komentarze, tak będzie pewnie i tu. Uznałem jednak że powinienem powiedzie (napisać) coś o sobie, postaram się zrobić to nierozwlekle.

Reklama

Słowa zastrzeżone. Czy jeszcze wypada gotować pielmienie syberyjskie?

7

Różnie się już u nas walczyło, o pryncypia, o wartości, o wolność taką i siaką, ostatnio tu i ówdzie coraz intensywniej walczy się o słowa i na skojarzenia.

Reklama

Jestem, chociaż za cholerę nie wiem po co :)

2

Na początek wkleję swoja dzisiejszą notatkę z salonu- ojca.
Bo nie jestem taki płodny jak niektórzy – nie będę brudnym paluchem pokazywał:)

Czy lepiej wyskrobać czy sprzedać ? Oto jest pytanie?.

Reklama

powitanie

0

Witam wszystkich serdecznie!

Sledze “od dluzszego czasu poczyniania M-K na plaszczyznie polityczno-spoleczno-filozoficznego Pospolitego Ruszenia…i ciesze sie ze ruszyla platforma (toz to prawie pejoratywne jest) wymiany mysli i opinii…

Reklama

bractwo kurkowe

0

po dlugich upartych bojach o haslo dostepu – w koncu dostapilem zaszczytu przyjecia w szeregi ‘bractwa kurkowego’ 🙂

mysle ze sie nie ma co specjalnie obruszac na okreslanie bywalcow portalu jako swego rodzaju ‘zakonu’ z wielkim mistrzem m-k – w koncu prawie wszyscy dotad wypowiadajacy sie na forum w taki czy inny sposob wyrazaja sie o naszym wielkim mistrzu jako swoim guru

Reklama

Męczeństwo Cenckiewicza, a reforma IPN

15

Salon IV RP musi mieć nie tylko swoich depozytariuszy prawdy i głosicieli nowej historii Polski, takich jak Bronisław Wildstein, czy Jarosław Marek Rymkiewicz (ten of gryzienia żubra w d?), ale również męczenników za prawdę. Próbował się do tego dostosować naczelny ?Gazety Polskiej?, Tomasz Sakiewicz, którego siepacze z walterowskiej TVN chcieli wsadzić do więzienia (za notoryczne nie stawianie się na rozprawy), potem na ikonę chciano przerobić dziennikarza śledczego, Wojciecha Sumlińskiego, ale jego odporność psychiczna okazała się zbyt słaba.

Na horyzoncie ukazała się inna postać – dr Sławomir Cenckiewicz.
Pan Cenckiewicz zaistniał na dobre w świadomości szerszej publiczności jako współautor, z Piotrem Gontarczykiem, dziełka quasi historycznego, w założeniach demaskatorskiego, a tak naprawdę – czegoś w rodzaju pamfletu na Lecha Wałęsę – ?SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii?. Jednak jego kariera, zanim został historykiem na zamówienie, prowadzi przez stanowisko szefa komisji likwidacyjnej ds. WSI – a także przez synekurę w RN państwowej firmy Operator Logistyczny Paliw Płynnych Sp. z o. o. – z nadania PiS. Tak więc nasz ?bohater? jest najpierw członkiem układu politycznego – dopiero później historykiem.

Historia opozycji końca lat 70. została zapisana przez pp. Cenckiewicza i Gontarczyka głównie na użytek doraźny, polityczny, w formie paszkwilu.

Książka wydana przez IPN podzieliła Polskę na nowo, i to w wielu płaszczyznach. Politycznie jedni zarzucali innym wykorzystanie książki i samego Lecha Wałęsy do rozgrywek politycznych. Z drugiej strony zwolennicy spiskowych teorii budują na bazie indywidualnej sprawy byłego przywódcy ?Solidarności?, szeroką teorię esbeckiego układu, który jakoby doprowadził do Okrągłego Stołu, następnie się ?utrwalił? i ostatecznie opanował III Rzeczpospolitą.

Zwolennicy pracy twierdzą, że jej autorzy dopełnili staranności naukowej, że pozycja opracowana jest rzetelnie, doświadczenie archiwistyczne autorów, znajomość procedur, jakie panowały w służbach PRL – gwarantują, że informacje tam zawarte są PRAWDZIWE I WIARYGODNE. Ci sami zwolennicy milczeniem pomijają z kolei te informacje, że te materiały są kopiami. Że jak do tej pory nie natrafiono na oryginały dokumentacji (nie mówiąc już o odręcznych notatkach Wałęsy), nie ma również w archiwach mikrofilmów. Dlatego też trwa usilnie poszukiwanie ?złotego strzału?, dokumentu, lub oświadczenia samego Lech Wałęsy, które by potwierdziło jego świadomą i gorliwą współpracę z SB. W między czasie wypłynęła sprawa taśmy, jak miała być nagrana na jednym ze spotkań Wolnych Związków Zawodowych, na którym Lech Wałęsa miał się przyznać do współpracy. Okazuje się, że dowody, czyli stenogram tej taśmy, a także jej depozytariusz, Bogdan Borusewicz – zaprzeczają, że tego rodzaju oświadczenie zostało przez Wałęsę złożone.

Zwolennicy książki prześlizgują się nad tym, że została ona napisana przez historyków – ideologów, których nie tylko działalność naukowa – ale również uczestnictwo w różnych innych przedsięwzięciach – każe z dużą nieufnością odczytywać ich opinie. A opinii w książce jest wprawdzie mniej niż materiału źródłowego – ale są one jednoznaczne i tendencyjnie skierowane przeciwko Wałęsie.

Cenckiewicz złożył rezygnację ze stanowiska szefa jednej z komórek, pionu edukacji, IPN w Gdańsku. W oświadczeniu napisał, że jego decyzja jest podyktowana ?nieuzasadnionymi i brutalnymi atakami niektórych polityków ekipy rządzącej i mediów na Instytut Pamięci Narodowej, w tym na moją osobę, oraz zapowiedziami zmiany ustawy i okrojenia budżetu, postanowiłem dla dobra Instytutu zrezygnować z pracy w IPN?. – jak napisał w oświadczeniu.

Jednak już dziś na stronie IPN pojawił się komunikat Mateusza Szpytmy, Zastępca Dyrektora Sekretariatu Prezesa IPN, w brzmieniu;

W związku z licznymi spekulacjami medialnymi Instytut Pamięci Narodowej dementuje pogłoski, jakoby przedstawiciele kierownictwa Platformy Obywatelskiej bądź Rządu wywierali naciski na władze IPN w celu zwolnienia z pracy dr. Sławomira Cenckiewicza, łącząc tę kwestię z groźbą uszczuplenia budżetu IPN

No to właściwie jak jest? Były naciski, czy ich nie było? Tak wyraźne odcięcie się macierzystej instytucji od jej pracownika, wskazuje, że coś z tym jest nie tak.
W sieci pojawiły się informacje, że dymisja Cenckiewicza nie jest związana z domniemanymi naciskami na niego, czy na prezesa Janusza Kurtykę, lecz po prostu tym, że szanowny Pan Doktor nie wywiązywał się jak należy ze swojej pracy administracyjnej, lecz sobie bimbał i jeździł na ?spotkania autorskie? i konferencje.
Inna pogłoska jest taka, że chodzi o stypendium amerykańskie, które Cenckiewicz ma dostać – w związku z tym i tak by odszedł. A lepiej jest odejść w glorii pokrzywdzonego i zlinczowanego przez pałkarzy Tuska – niż z powodu niekompetencji.

Cenckiewicz usiłuje wplątać w tą sprawę marszałka Senatu, Bogdana Borusewicza, czy posła PO, Arkadiusza Rybickiego, sugeruje, że postawiono również ultimatum Januszowi Kurtyce – 30 mln mniej budżetu IPN albo głowa Cenckiewicza. Nie przedstawia na to jednak żadnych dowodów.
I stawia w ten sposób w niezręcznej sytuacji samego Kurtykę, ponieważ prezes IPN wychodzi w tej sprawie nie tylko na ?handlarza żywym towarem?, lecz wręcz na człowieka podatnego na naciski?

Cenckiewicz odszedł z powodu domniemanych nacisków? i w sprzeciwie wobec nich. Dość połamana konstrukcja.

Pojawiły się opinie, że sprawa Sławomira Cenckiewicza to element szerszej sprawy, gdzie głównym celem jest Janusz Kurtyka, oraz zmiana ustawy o działalności Instytutu Pamięci Narodowej. Mam nadzieję, że tak jest w rzeczywistości.

IPN ma zbyt szeroki zakres działalności, który pozwala poszczególnym ekipom rządzącym wykorzystywać go do manipulacji politycznej. Najczęściej – do realizacji określonej polityki historycznej.

Jest oczywiste, że historia, szczególnie ta, która się toczy na przestrzeni żyjących pokoleń – nie jest i nie może być interpretowana przez wszystkich jednakowo. Szczególnie w sytuacji takiego kraju, jak Polska, których przez 60 lat przechodził tak różnorodne dzieje.
Jednak nie jest tak, że opracowania historyczne nie mogą być wszechstronnie weryfikowane – jeżeli pozwala na to prawo, oraz żyją jeszcze świadkowie wydarzeń.

Problem IPN polega na tym, że jest on instytucją państwową, mającą szeroki – zbyt szeroki – zakres działania.

Przypomnijmy, że jego skład wchodzą cztery główne biura;

* Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu,
* Biuro Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów,
* Biuro Edukacji Publicznej,
* Biuro Lustracyjne

Zakres działań IPN obejmuje lata 1944 – 1990. I powinien prowadzić zadania tylko w tym zakresie – a na pewno tylko zadania natury dochodzeniowej. Jak się okazuje, książka poświęcona Lechowi Wałęsie, wykracza poza wspomniany okres, ponieważ dotyczy także działań byłego prezydenta w latach 1990 – 95.

Problem IPN zasadza się na olbrzymim zakresie jego działalności – ponieważ prowadzi on działalność i dochodzeniową, lustracyjną, jest archiwum, na bazie którego mają być prowadzone badania naukowe – i jest również jednostką edukacyjną. Ten problem jest również zwielokrotniony przez obsadę personalna tej instytucji. Biorą pod uwagę, że twarzami IPN są w tej chwili ludzie z nadania politycznego – Andrzej Gwiazda, Barbara Fedyszak – Radziejowska, Andrzej Urbański, Mieczysław Ryba – członkowie Kolegium, czy Janusz Kurtyka (prezes), Jacek Wygoda (człowiek kojarzony ze Zbigniewem Ziobro), Piotr Gontarczyk – szefowie Biura Lustracyjnego – trudno uwierzyć w bezstronność tej instytucji.

Wyraźnie należy oddzielić różne funkcje instytutu. Jego działalność edukacyjna – jest imponująca. Ilość opracowań, ilość zebranych i udostępnionych materiałów, szczególnie z okresu działania komunistycznego aparatu represji jest olbrzymia.Wydawnictwa stałe, takie jak Biuletyn, książki, publikacje internetowe – czy akcje, takie jak w rocznice Sierpnia, czy Powstania Warszawskiego – są przyjmowane z pełną aprobatą.

IPN postrzegany jest jednak publicznie przez pryzmat nie działalności edukacyjnej i naukowej – lecz politycznej. Już za czasów poprzedniego szefa, profesora Leona Kieresa, dochodziło do sytuacji, gdzie jego decyzje, dotyczące na przykład przesunięcia części akt do zbioru zastrzeżonego – wzbudzał duże emocje. Ten zbiór jest teraz czymś, co stanowi polisę ubezpieczeniową dla jego szefa, Janusz Kurtyki. Największym problemem IPN są właśnie akta bezpieki.

Akta bezpieki są poddawane jawnej manipulacji – i praktycznie każdy może z nich zrobić sobie dowolny użytek, pod płaszczykiem ?pracy naukowej?. Sprawa Stanisława Wielgusa, Milana Suboticia, czy Lecha Wałęsy pokazują mechanizmy, jakimi się Kurtyka może posługiwać.

W czerwcu zeszłego roku Kurtyka ogłosił, że na jego biurku leży lista, składająca się z 500 nazwisk agentów komunistycznej służby bezpieczeństwa. Politycy i komentatorzy, jak zwykle, dali się złapać na lep newsa i długo debatowali – ujawnić, nie ujawnić, całą w połowie, w kawałkach. I oczywiście ? kto tam się znajduje. Nikt nie zadawał pytań – na jakiej podstawie i kto może to zrobić? Czy Janusz Kurtyka działa w imieniu prawdy historycznej, czy może na zlecenie? polityczne?

Niemalże równolegle z tą informacją pojawiła się inna – taka, ze Janusz Kurtyka arbitralną decyzją przesunął ze zbioru zastrzeżonego do części dostępnej ogólnie dużą cześć akt – zawartość zbioru zastrzeżonego zmniejszyła się dwukrotnie. Prawdopodobnie znajdowały się tam również akta Lecha Wałęsy.

A trzecia z tych informacji czerwcowych mówiła, że w strukturach państwa i polityki, jak zbadało Biuro Lustracyjne IPN działa około 500 byłych agentów SB ? inaczej OZI?
Mało kto pamięta, że te trzy informacje zbiegły się datą, z terminem ogłoszenia uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego, dotyczącego niezgodności pisowskiej ustawy lustracyjnej z przepisami prawa, głównie z Konstytucją RP.

Kurtyka nie zdecydował się na ogłoszenie tych 500 nazwisk – zapewne nie uzyskał przyzwolenia Jarosława Kaczyńskiego na tego rodzaju działania. Ale po tym przykładzie widać, jak łatwo można dokonać manipulacji materiałami i dokumentami, które tak naprawdę nie mają żadnej ochrony prawnej.

Pisanie o IPN jako o instytucji naukowej i stojącej na straży pamięci narodowej – jest półprawdą. Funkcje i zadania IPN zostały poddane zbyt ścisłej kontroli politycznej – nie państwowej – lecz politycznej. IPN w rękach tych ludzi, którzy obecnie stoją na jego czele, nie jest narzędziem rozliczeń zbrodni komunistycznych – lecz jest narzędziem walki politycznej.

Walka polityczna rozgrywa się też na płaszczyźnie edukacyjnej, czego przykładem są tak zwane pakiety edukacyjne, z których te dotyczące stanu wojennego czy powojennej konspiracji spotkały się zmieszanym odbiorem.

Jednak problem zasadza się głównie na tym, że materiały esbeckie, które mogą być przeglądane i analizowane przez praktycznie każdego, kto znajdzie sobie albo jakiś program badawczy albo będzie chciał udowodnić dowolną tezę polityczną – będą dostępne dla niego praktycznie bez żadnych przeszkód.

Polityka historyczna, pisana esbeckim teczkami – pod egidą instytucji demokratycznego państwa?Czy to jest sukces polskiej demokracji?

Ostatnio, po całej zawierusze wokół książki Cenckiewicza i Gontarczyka, pojawiły się hasła – ręce precz od IPN. Nie, właśnie nadszedł ten moment, kiedy po 10. latach działania, po klęskach lustracyjnych – należy się przyjrzeć ustawie o działalności tej instytucji.

IPN należy przekształcić. Zachować jego wszystkie zadania – ale należy go rozparcelować i poszczególne funkcjonalności oddać pod kontrolę różnych instytucji. Nie może tak potężna instytucja pozostawać praktycznie poza kontrolą. należy oddzielić pion lustracyjny od pionu śledczego i badawczego, archiwa poddać niezależnej kontroli – a działalność edukacyjną poddać kontroli MEN.

Azrael

Reklama

Nadzieja

3

Co prawda już starożytni twierdzili, że nadzieja matką głupich, ale ja ciągle mam jakieś nowe nadzieje. Mam też taką związaną z Matką_Kurką.

Reklama

www.demoskopia.pl ? O dziwo domena była wolna. Nikt się tym nie interesuje?

59

Moim zdaniem treściwa nazwa i do tego powinna się dobrze pozycjonować. Zgadzam się z wieloma uwagami, że nazwa jest fatalna i ma same wady. Kojarzy się z jakimś projektem “anty”, promuje konkurencję, jest kalką. Nazwa moim zdaniem powinna zawierać się w słowach, które oddadzą istotę tego miejsca. Forum wymiany myśli, tej trochę gorszej, bo oddolnej no i jakoś trzeba w to wszytsko wplątać tę nieszczęsną niezależność, czy jak kto woli wolność. Licze na wszą twórczość. Yo la może ustawić poprzeczkę :). Im szybciej to zrobimy tym lepiej. Oczywiście salun24, będzie przekierowany na nowa nazwę, tak że reklama nie przepadnie.

Wszyscy, którzy mieli problemy z logowaniem z adresów wp, o2, onet, mogą już sie logować, mam nadzieję, bez najmniejszych problemów. Poprawiliśmy co mogliśmy. Napiszcie, czy pomogło.

Ponieważ ktoś to musiał zrobić, więc biorę to na siebie:

1) Za popularność będzie odpowiadać liczba komentarzy pod blogiem. W tej chwili nie ma żadnego uczciwego kryterium, a pojawiają się już teksty, w związku z tym, musze coś z tym zrobić, coś więcej niż o tym gadać. Póki nie usłyszę lepszej propozycji, będzie jak postanowione.
2) Potrzebna jest nam promocja strony, być może słowo VIP zrobiło równie fatalne wrażenie, jak słowo klilaność. Dlatego zamierzam uruchomić coś co się będzie nazywało, ?Kurak poleca?. Niestety jesteśmy skazani na mój gust, dopóki nie wygadamy się w kwestii do końca i nie wymyślimy czegoś lepszego.
3) W tej chwili są zdjęte wszelkie rangi postów z wyjątkiem postu Komunikaty. Zdaje się, że za pozycję postu odpowiada jeszcze opcja ?świeżości? postu nie liczby komentarzy, ale to się zmieni.

Zachęcam do pisania tekstów, które zawsze chcieliście napisać, ale nie było gdzie i dla kogo pisać. Teksty zweryfikują wszystko, i klikalność i vipowatość.

Pozdrawiam Matka Kurka

Reklama