Reklama

Absolutnie żadnej sztuczki, ani najmniejszego zabiegu „dziennikarskiego” w tytule nie zastosowałem, to są po prostu fakty, w dodatku potwierdzone na najwyższym szczeblu, o czym na końcu. W Polsce bardzo często pomysły rodzą się na pniu, a czasami nawet na kamieniu. Gaszenie pożarów i zajmowanie się jednym tematem, który akurat jest na szczycie debety publicznej, to również cecha charakterystyczna wszystkich rządów w Polsce, ale trzeba przyznać, że PiS ma w tym obszarze szczególne zasługi. Całymi miesiącami dyskutowaliśmy o wycince puszczy, koniach z Janowa, dwóch wieżach Kaczyńskiego, no i oczywiście o najmodniejszej chorobie na świecie, jednak w tym przypadku były to lata, nie miesiące.

Przy każdym takim temacie powstały cudowne recepty, magiczne eliksiry i na końcu, jak zwykle, plany rozjeżdżały się z rzeczywistością. Konflikt zbrojny na Ukrainie z natury rzeczy niesie za sobą znacznie większy potencjał niż konie janowskie i sosny białowieskie, jedynie pomór można uznać za konkurencję tej samej wagi. Jakie pomysły i strategie realizowaliśmy w przypadku zbiorowego amoku wirusowego, to już wszyscy wiemy i ostatnie decyzje o zdjęciu niemal wszystkich obostrzeń przy 10 000 przypadków, idealnie oddają skalę tej paranoi i tragifarsy. Czy wyciągnięto jakieś wnioski? Żadnych! Co więcej katastrofalne błędy, które kosztowały życie 200 000 Polaków, nadal są uznawane za jedyne słuszne decyzje podjęte przez najwyższej klasy fachowców. Jak się nie wyciąga wniosków, to wiadomo, że się w kółko popełnia te same błędy i dokładnie tak się dzieje w przypadku Ukrainy. Osłanianie twarzy szmatami i zamykanie stoków narciarskich, czyli DDM i lockdowny, zostały zastąpione dwoma innymi generalnymi fantasmagoriami. Napływ uchodźców z Ukrainy ma rozwiązać poważne problemy w Polsce, po pierwsze zlikwidować problem niżu demograficznego, po drugie dać potężny zastrzyk polskiej gospodarce.

Reklama

Przypomnę raz jeszcze, że to nie jest projekt, który powstał w wyniku szczegółowych analiz, symulacji i poszukiwania recepty na nasze bolączki. Nic z tych rzeczy, wszystko narodziło się po nawałnicy za naszą wschodnią granicą. W tym miejscu należy sobie zadać pytanie, dlaczego ci „wybitni” politycy PiS i „niepokorni”, którzy dostali zlecania na promowanie nowej strategii dla Polski, nie wpadli na to przed konfliktem na Ukrainie? Skoro kilka milionów Ukraińców miało być lekarstwem na polskie bolączki, to wystarczyło stworzyć te same warunki, jakie tworzy się dziś albo i znacznie mniej atrakcyjne, sprowadzone do łatwiejszego przekraczania granicy w celu podjęcia pracy i po kłopotach. W kolejny kroku pracujący w Polsce mogliby ściągnąć rodziny, pod warunkiem, że są je w stanie utrzymać. Nic takiego się nie stało i to też nie jest przypadek, tylko wynik naturalnych procesów. Każdy polski pracodawca, któremu brakowało pracowników mógł wysłać ogłoszenie, czy zlecić to odpowiednim firmom i jeśli tylko istniała wola po ukraińskiej stronie, pracownicy ustawiali się w kolejce. Taka rekrutacja działała, ale w odpowiedniej skali i przy rzeczywistym zapotrzebowaniu oraz zainteresowaniu. W efekcie do Polski przyjechało około 2 milionów Ukraińców, a potem proces naturalnej imigracji zarobkowej się wyciszył, bo nastąpiło wypełnienie luk na rynku pracy.

W tej chwili do Polski napływa zupełnie inna grupa Ukraińców, złożona głównie z kobiet i dzieci, co oznacza, że zdecydowana większość tej grupy pracy nie podejmie. Trudno też powiedzieć ilu z nich w Polsce zostanie, zatem zastrzyk dla gospodarki i wyż demograficzny, to jedynie pobożne życzenia „strategów” z PiS, natomiast poniesione koszty są realne i bardzo wysokie. Wcześniejszy naturalny i korzystny dla Polski proces, został zastąpiony polityczną głupotą, która wprost się wyraża słowami Kaczyńskiego:

Mamy zasadę – żadnych relokacji. Jak ktoś chce tu zostać, to zostaje, a jak chce wyjechać, to wyjeżdża. Nikogo nie zmuszamy do niczego. I druga zasada – nie chodzimy po prośbie. Oczywiście uważamy, że należy nam się jakaś pomoc, ale po prośbie nie chodzimy. Jesteśmy państwem w zupełnie dobrej kondycji, przeszło trzy razy bogatszym niż na początku lat 90 i przeszło trzy razy bogatszym niż Ukraina, licząc na głowę mieszkańca.

Kaczyński z Morawieckim uznali, że da się na siłę z kilku milionów uchodźców ukraińskich kobiet i dzieci, zrobić wykwalifikowanych pracowników i prawdziwych Polaków. Biorąc pod uwagę założenia i okoliczności tego projektu, nie ma najmniejszego sensu się do niego poważnie odnosić, to są zwyczajne brednie, które bardzo szybko zweryfikuje życie.

Reklama

35 KOMENTARZE

  1. Chazarskiej władzuni wszystko jedno, nad kim panuje, byleby byli posłuszni. Nawet dla nich jest lepiej, gdy poddani żrą się między sobą, bo wtedy władzunia nie jest zagrożona. Tak więc jako społeczeństwo dostaliśmy od nich swój preparat mRNA. Jednak polski organizm społeczny jest niezwykle odporny i ma wprost legendarną zdolność asymilacji.

    Natomiast nad niemiłściwie nam panującymi zawisła klątwa. Odkąd postanowili pokazać nam swoje prawdziwe totalitarno-zamordystyczne oblicze, to nic nie idzie zgodnie z ich zamiarami. Jakby sam Bóg wkładał im kij w szprychy.

    • Bez żartów. To nie 1 kwietnia….

      Jeśli Premier Morawiecki chce amerykańską dywizję pancerną w Polsce to pierwsze co powiniem zrobic to zapronować poligon w Drawsku dla amerykanów i realne plany na szybką budowę dużego lotniska obok plus budynków dla US Army.

      To były realne plany, nad ktorymi pentagon sie pochyli i zastanowi.

  2. “(…)W tej chwili do Polski napływa zupełnie inna grupa Ukraińców, złożona głównie z kobiet i dzieci, co oznacza, że zdecydowana większość tej grupy pracy nie podejmie.(…)”
    Z pracą dla kobiet w Polsce od dawna były schody. Pamiętam czasy, już “za demokracji”, gdy absolwenci uniwerków, chodzili od firmy do firmy i żebrali o pracę. Byłam jedną z tych absolwentek i trochę czasu mi zajęło, zanim ja znalazłam. Bez żadnych pleców i pomocy, co było rzadkością w moim otoczeniu. Od kilku lat sytuacja była opanowana, myślę że w dużej mierze dzięki 500+, gdy kobiety zaczęto znów traktować podmiotowo, bo zaczęły kalkulować opłacalność codziennych dojazdów i zostawiania dzieci z opiekunką vs 2 lub 3 razy 500. Sytuacja się znormalizowała, większość i tak została w pracy, bo praca to nie tylko pieniądze ale też kontakty z ludźmi i samorozwój. Trochę odeszło, bo kalkulacja wyszła im taka, że lepiej zostać z dziećmi w domu. Reszta na tym zyskała bo zaczęto pracę kobiet bardziej cenić, zarówno w przenośni jak i dosłownie. Po 2016 dostały w końcu stałą pracę moje koleżanki, które przez długi czas albo pracowały dorywczo, albo chałupniczo albo wcale. A pracować chciały, bo dzieci już odchowane. Sytuację trochę popsuła pandemia, część małych firm zaczęła kuleć, część padła, niektóre prowadzone przez kobiety. Zanim udało się wyjść z tego pandemijnego bagna, znowu nowe zamieszanie i chaos.
    Gdzieś czytałam, że Ukrainki niby nie chcą pieniędzy tylko pracy. No to wszystko fajnie, tylko praca w Polsce to też towar, niekiedy bardzo cenny. Na prowincji pomoc za załatwienie pracy dla kobiety, np. w szkole, to przysługa, którą wyświadcza się rodzinie, znajomym a ludzie z tzw. ulicy przez długi czas odchodzili z kwitkiem, pytając o pracę w szkole. Było tak też w niektórych dużych miastach. Ukrainki być może akurat w nią nie celują. Ale w jaką by nie celowały, skutkiem będzie obniżenie płacy dla Polek i wzrost bezrobocia. Było już naprawdę nieźle ale widocznie ten stan komuś przeszkadzał.

      • Na prowincji, gdzie jedynym pracodawcą jest szkoła i urząd, nie ma za bardzo wyboru. Zwłaszcza jeżeli chce się mieć stabilną sytuację i etat. Przy prywaciarzu zatrudniającym 2 osoby na zlecenie raczej trudno zaplanować przyszłość i dzieci. I tu masz odpowiedź.
        Niby stres, niby marne zarobki ale 80% to nauczyciele dyplomowani, którzy mają jednak coś koło średniej krajowej czyli jak za 18-godzinny etat i 2 miesiące urlopu w wakacje, chyba nie tak źle. Owszem jest trochę pracy w domu, sprawdzania kartkówek, ale w domu, w wygodnym fotelu z kawką, też inny komfort, niż reszty pracującej w biurze, która te swoje 8 godzin musi odsiedzieć przy biurku.

        • Trochę Panią podpuściłem, ale znam klimaty z najbliższego otoczenia, długo by dyskutować…. W kontekście ewentualnej konkurecji ze strony ludności napływowej, akurat w szkolnictwie nie ma się czego obawiać. Obok niezbędnych pleców (których napływowi nie mają), są jeszcze rozmaite wymogi formalne, których nie przeskoczą. A i związki zawodowe nie śpią……

          • OK. Napisałam tak gwoli wyjaśnienia, bo być może niewiele osób zdaje sobie sprawę o co chodzi z tą pracą w szkole. A teraz w kontekście Ukrainę tak do końca też nie wiadomo, czy tej niszy nie będą chciały zająć a sprawy formalne zostawi się na boku. Od czasu jak dowiedziałam się, że w szkole można uczyć tylko z licencjatem, bez przygotowania pedagogicznego i 5 przedmiotów po łebkach po rocznych studiach podyplomowych, nic mnie już nie zdziwi.

      • Praca w szkole to kilka dużych problemów. Np niespecjalnie można zmienic pracę jak w tej szkole jest podła atmosfera, użeranie sie z agresywnymi dziecmi i ich rodzicami. PiSowi jakoś nie wyszły te zmiany.

        Natomiast jesli chodzi chodzi pensje nauczycieli z doswiadczeniem plus ilosc lekcji no to wygląda naprawdę nieźle.
        Jesli ktoś chce pokazac teraz ile klasówek trzeba sprawdzic w domu, to zalezy od orzedmiotu wykladanego.

        Ale moim zdaniem, duza ilosc kartkowek i klasowek w klasie, to niski poziom nauczania i patologia, a nie dowod “wysokiego poziomu”.

        • Wysoki poziom to już był. Jak trzeba było mieć magistra z każdego nauczanego przedmiotu i przygotowanie pedagogiczne. Od wejścia Polski do Unii potworzyły się jakieś dziwne furtki co w rezultacie doprowadziło do spadku poziomu w szkołach ale i na studiach. Duża ilość kartkówek nie musi oznaczać wysokiego tego poziomu, zwłaszcza gdy są to testy. A one są coraz częściej.

  3. Wyobraźmy sobie prawdziwych uchodźców, których na pewno trochę jest, powiedzmy kobieta w dwójką dzieci, z okolic Ukrainy, gdzie toczą się walki i są zniszczenia. Za jakiś czas wojna się skończy, i wojenny socjal w Polsce też. Czy tacy uchodźcy wrócą do zniszczonych miast? Część może i tak, szczególnie tacy, co uciekli trochę na zapas, i będą mieli do czego wrócić. A tacy, którym świat się zawalił, raczej zostaną; dołączy małżonek, znajdą pracę.

  4. Pan Piotr przy każdej okacji stawia za pewnik, że inne kraje (a szczególnie Niemcy) zawsze wszystko mają super zaplanowane, i zawsze postępują wyłącznie w swoim egoistycznym interesie.

    Skoro tak, to Niemcom przyjęcie podobnej _rzeszy_ uchodźców w ciągu ostatnich 7 lat musiało się opłacać, bo przecież inaczej by przecież tego nie robili? A skoro im się opłaciło i opłaca, to dlaczego w Polsce miałoby to nie działać? Pewne różnice przemawiają jedynie na korzyść Polski: bliskość językowa i kulturowa oraz większa chęć do pracy. Jeśli chodzi o strukturę społeczną, to Niemcy akurat bardzo żałowali, że przyjeżdżają prawie sami mężczyźni, bez kobiet i dzieci.

  5. Przygłupy z Nowogrodzkiej już przed Olimpiadą nastawiali nas na milion “uchodźców”. Normalny człowiek, nie jakiś tam strateg, jak spodziewa się kogoś, to zaraz myśli, gdzie przybyszów położyć, co dać jeść. Milion ludzi w dom, to jest milion łóżek, dwa miliony koców, milion puszek mielonki na dzień itd. To trzeba gdzieś zgromadzić, przeweźć, wstawić, ugotować, wyrzuć śmiecie. Pojawia się problem skali, ale sam przebieg myślenia jest na poziomie zwykłej gospodyni domowej.

    Tymczasem wszystko, co zrobiły pisiory, to zapytania do wojewodów i samorządów o “miejsca noclegowe”. I tyle. Ta władza jest nieudolna poniżej wszelkiego poziomu. 1050 lat dziejów Polski i nie było głupszej. Historia przyzna mi rację, bo to już widać. To, że nachodźców jest dwa miliony i jeszcze jakoś udało się ich rozlokować, to sprawka obywateli, równie głupich jak władza, bo przecież ona nie wzieła się z kosmosu. Tylko że są sprawniejsi organizacyjnie, bo jednak przyznajmy, ludzi w typie fizycznym i mentalnym jak Kaczyńskie przecież nie spotyka się na ulicy, czyż nie? Ten to musi być podrzutek Obcych, na bank.

    Władza oczywiście przypisuje sobie ten organizacyjny sukces, ale to nie jest niczym nowym. Po każdym sykcesie sportowym taki np. Duda też się popisuje dumny, jakby sam z górki zjechał. Od początku są o to niesnaski między fajnopolakami i pisiorami, ale ja się w kłótnie w obcej rodzinie nie mieszam. Za to martwi mnie to, o czym jest felieton. Nie mieliśmy do tej pory znaczącej mniejszości narodowej i nie jest nam do niczego potrzebna. Specyfika ukraińska to jest temat na inne rozważania, ale od razu trzeba uciąć fałszywe głosy o bliskości kulturowej czy przyjaźni. Obok niewątpliwego pokrewieństwa (ok. 1/3 Ukraińców ma polskie korzenie) i dość odległego podobieństwa mowy, istnieje między nami przepaść cywilizacyjna, w rozumieniu Konecznego, oraz dokładna do najmniejszego szczegółu sprzeczność interesów narodowych, co z kolei prosto objaśnił Dmowski. Dlatego czuj duch. A Kaczyńskiego dołączyć do tagu #nieutoniesz.

      • To jest płytka uwaga, powiedziałby koniunkturalna. Interes narodowy Polski oraz polski jest taki sam od 1000 lat, a nie zmienia się co pokolenie. Dmowski w Polsce nie jest czytany, zaś już jego metoda praktycznie nie jest stosowana. Gdybyś chociaż czytał, to może nie głosiłbyś własnej, zbieżnej z ukraińską propagandy.

        Wykorzystam twój głos, żeby zachęcić każdego do wyrobienia sobie zdania przez zapoznania się z tekstem Dmoskiego o kwestii ukraińskiej. Jest niedługi, akurat na poobiedni piątkowy odpoczynek. Oprócz samej merytoryki rozważań dostarczy też przyjemności obcowania z logiką przekazu, erudycją i wspaniałą polszczyzną. Na dole link, ale przedtem cytat, który coraz się pojawia w przestrzeni pyblicznej a nie każdy wie, że pochodzi właśnie z tego tekstu:
        “Zniknie pokusa do pod­palania swego domu po to, żeby się od niego zajął dom sąsiada.” – Czy nie z tym mamy do czynienia w awanturniczej retoryce Kaczyńskiego i reszty klasy politycznej? A mówisz, że Dmoski żył dawno…

        Tekst on-line jest m.in. tutaj: http://www.binek.pl/t01.html

        • Sam chciałem sobie zrobić przyjemność i przeczytać jeszcze raz, przez co zobaczyłem ,że tekst pod tym linkiem jest w środku wycięty. Mimo wszystko pouczający. Dostępny też w innych miejscach, dostępny w pdf, jak ktoś chce, to podeślę. Miłej lektury.

        • Ciekawy tekst z 1930, dzięki. W międzyczasie była 2WŚ (którą Dmowski mógł jakoś antycypować), zimna wojna (której na pewno nie mógł sobie wyobrazić, bo była możliwa tylko dzięki broni jądrowej) i unia europejska.

          Główna teza, zresztą w dużym stopniu słuszna jest taka, że niezależna Ukraina została stworzona przez Niemcy, by osłabić Polskę (i Rosję). Czyli wrogość między Polską i Ukrainą jest nadal w interesie Niemiec (Rosji zresztą też). Stąd też ruskie i niemieckie pachołki tak chętnie podkreślają wszelkie różnice, które są rzekomo nie do przezwyciężenia.

          • Można sobie zadać pytanie, w czyim interesie jest wrogość między Polską a Rosją? Czy nie przypadkiem w interesie pewnego państwa, które co kilka lat wywołuje wojny to tu to tam, a z Ukrainy zrobiło sobie po 2014 teren do załatwiania brudnych interesów, prania brudnych pieniędzy, hodowania dziwnych wirusów i bakterii oraz wspierania banderyzmu?

          • @Iwonn: zapewne tak. Jednak w interesie tegoż państwa jest również istnienie Polski, czego nie można powiedzieć o niektórych sąsiadach.

          • @Zacny Wuj
            W interesie tego państwa jest raczej kontrola regionu – nie należy tego mylić z istnieniem państwa polskiego bo z ich punku widzenia równie dobrze może to być Polin, Ukropolin czy cokolwiek innego.

          • > wrogość między Polską i Ukrainą jest nadal w interesie Niemiec (Rosji zresztą też).

            Wrogość pomiędzy Polską a Ukrainą wynika z przeciwnych interesów i to jest podstawa, którą wypadałoby znać czytając Dmowskiego. Relacje osobiste pomiędzy Polakami a Ukraińcami nie maja absolutnie żadnego znaczenia wobec tychże interesów.

            Ludzie wzmacniający Ukrainę są wrogami Polski, koniec, kropka.

            W interesie Polski jest istnienie Ukrainy z przetrąconym kręgosłupem. Tak żeby osłabić Rosję ale nie pozwolić Ukrainie być rywalem Polski. W interesie Polski jest też debanderyzacja Ukrainy, kryminalizacja wszelkich ruchów odwołujących się do tej ideologii… i Rosja robi cholernie dobrą robotę w tym zakresie.

            Z drugiej strony nie jest w naszym interesie silna Rosja z wolnymi zasobami, które mogłaby wykorzystać do prób kontrolowania Polski.

            Z trzeciej strony 😉
            Polska NIE będzie realizowała swojego interesu do póki nie będzie suwerenna więc żadne unie europejskie czy bycie kolonią Amerykanów. A bez realizowania tego interesu zawsze będziemy skazani na życie poniżej naszego potencjału.

            Wiele celów, ograniczone środki i brak własnego ośrodka władzy… jest co robić.

  6. Co najmniej pięć orderów Orła Białego dla Putina:

    1. W ciągu paru dni zniweczył dwieście lat propagandy antypolskiej na Ukrainie (mozolnie sączonej najpierw przez Austrię, potem przez Niemcy, Rosję i Rosję sowiecką) ? nie mówiąc już o zniweczeniu stu lat propagandy komunistycznej. W epoce smartfonów cały świat już widzi odwieczną ohydę na Kremlu i nawet BBC porównuje Putina do Hitlera.

    2. Doprowadził do tego, że po raz pierwszy od roku 1920 Ukraińcy biją się poważnie z najeźdźcą rosyjskim. ?Bratnij narod? ukraiński stracony już na zawsze. To początek końca Rosji jako imperium. Na nieszczęście Putina, obserwuje to konkurencyjna ohyda w Pekinie.

    3. Doprowadził do tego, że odradzająca się stara Rzeczpospolita (Międzymorze / pierwsza Unia Europejska itp.) teraz otrzyma znaczne wsparcie od Anglików i Amerykanów ? aby zneutralizować zagrożenie ze strony rodzącego się kondominium niemiecko-rosyjskiego. Przy okazji kulejąca polska demografia dostala potężny zastrzyk wzmacniający.

    4. Swoimi zbrodniami wojennymi (bombardowaniem szpitali położniczych itp.) ? pokazywanymi codziennie na ekranach bilionów smartfonów ? ostatecznie pogrzebał ?dorobek? marksizmu-leninizmu. To już koniec związunia.

    5. Doprowadził do tego, że PiS będzie rządził w Polsce przez następne 20 lat.

    Mało?

  7. Teza w tytule jest oczywista, pytanie po co? Jaki jest cel? Czy chodzi o to,ze nowi najezdzcy beda musieli sie zarejestrowac i otrzymywac dochod podstawowy po wieki wiekow, a co za tym idzie rowniez Polacy, bo gospodarka padnie? Teraz jeszcze wiadomo, ze Tzw pomoc na zniszczenia gospodarki po pandemii ma byc zuzyta na uchodzcow. To juz samo w sobie orwellowska rzeczywistosc.

    • Faktem jest, ze tak sie teraz podporzadkowuje wielkie narody, zalewajac ich fala nachodzcow, ktorzy sa nie tylko tansi w obsludze, ale i maja nizsze oczekiwania niz tubylcy. Mozna ich tez latwiej kontrolowac, bo ich pozycja w kraju jest slabsza. Zrobiono to Anglikom, Niemcom, Szwedom, teraz sie robi Amerykanom i Polakom. I to jak na moj gust jest umowa z Putinem tez.

  8. “Napływ uchodźców z Ukrainy ma rozwiązać poważne problemy w Polsce, po pierwsze zlikwidować problem niżu demograficznego, po drugie dać potężny zastrzyk polskiej gospodarce.”

    Taka jest mniej więcej narracja oficjalna, czyli przekaz PiSu dla gawiedzi.
    W rzeczywistości napływ “uchodźców” ma rozwiązać jeden najpoważniejszy problem – problem Polski jako dużego jednolitego etnicznie kraju.
    Instalacja potężnej ukraińskiej mniejszości ma taki właśnie cel, a cała reszta to mniej lub bardziej przypadkowe efekty uboczne.

    • Dokładnie tak. Od wielu lat globaliści mają w agendzie maksymalne wymieszanie kultur, narodów, religii. Czyli wszystkiego tego co określa tożsamość danej grupy. Takim wymieszanym motłochem łatwiej się później rządzi. To prawdopodobnie jest kolejny element tego planu.

  9. Mądrzy ludzie przestrzegali przed obecną inwazją, lecz nasza klasa polityczna ich nie słuchała.
    https://www.youtube.com/watch?v=izx_z1r4cxg
    Kto wie, może w przyszłości powstanie drugi tom “Hajdamaków”. Tym razem akcja będzie toczyć się na ziemiach na zachód od Bugu.
    Właściwie postawione pytanie nie brzmi czy dojdzie do katastrofy, lecz kiedy ona nastąpi.
    Polskę czeka w tym roku gigantyczny kryzys gospodarczy, wywołany głównie przez fatalną politykę pisu. Dojdą do problemów finansowych także konflikty etniczne. Właśnie tracimy, nieodwracalnie, wielki atut naszego kraju. Tzn. brak licznych mniejszości narodowych. Wszystko wskazuje na to, że już za kilka miesięcy Polska przemieni się w kraj realnie obojga narodów. Dodatkowo skazany na konflikty wewnętrzne, bowiem turańskość Ukraińców stanowi dla rozbrojonych postmodernistycznych poliniaków śmiertelne zagrożenie. Cieszmy się dzisiejszą chwilą względnego spokoju, ponieważ złe dni, a może i lata, już czekają za progiem i niedługo nastaną.