Reklama

Podczas gdy szanowne ministerstwo edukacji- indoktrynacji obraduje nad kolejną listą lektur, w szkole dzieją się takie oto dantejskie sceny: 85% klasy kombinuje, w jakim by tu fajnym miejscu zamon

Podczas gdy szanowne ministerstwo edukacji- indoktrynacji obraduje nad kolejną listą lektur, w szkole dzieją się takie oto dantejskie sceny: 85% klasy kombinuje, w jakim by tu fajnym miejscu zamontować ściągi. Nikomu nie przychodzi na myśl, że to może być oszustwo. Że to jest oszustwo, i to za przyzwoleniem szanownych profesorów. Bo nikt mi nie powie, że nie opłaca się ściągać, że to na dłuższą metę nie popłaca- dla ucznia liczą się korzyści doraźne- wystarczy kilka dodatkowych piątek na świadectwie, widok zakłopotanej nauczycielki gdy przyłapie- nie wie co ma robić, biedaczka, jedyne co może, to poprosić, żeby już przestali ściągać, bo obniży ocenę. Może. To nieprawda że ściąganie nie przynosi korzyści długoterminowych- młody człowiek, przygnieciony ogromem gówna, że się tak wyrażę, które mu cisną do głowy, i pokrzepiony zachowaniem nauczycielki(będzie na przyszłość bardziej uważał), dochodzi do wniosku, że w życiu też tak jest- oszustwo, które może pomóc w karierze, lub w jakimkolwiek innym poczynaniu, nie jest tak właściwie oszustwem. Można od czasu do czasu zapomnieć o zasadach moralnych, systepmie wartości, poglądach. Bo wiadomo, dobrze się człowiek postara, kłamstwo nie wyjdzie na jaw- a czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. I tak sobie idzie przez życie pewnym krokiem, w poczuciu, że jest lepszy od innych, bo nie musi tak się starać, żeby coś osiągnąć, nie musi oglądać się na innych- liczy się już tylko on sam.
Tak się kończy wpychanie dzieciom do głowy wiedzy krzyżówkowej, dat historycznych o takiej ważności jak np. rozejm w Sztumskiej Wsi, faktów tak istotnych jak długość rzeki Wisły, prawe dopływy, lewe dopływy.. A przy tym zero informacji jak traktować psa, w końcu najlepszego przyjaciela człowieka, jak rozumieć komunikaty z wydarzeń na świecie (dzisiejszych, nie z wieku XVII), co jeść, żeby być zdrowym (z pewnego podręcznika do biologii w gimnazjum dowiedziałam się, że powinnam spożywać 0,5 kg ziemniaków dzinnie i 1 jajko na tydzień). A potem się dziwimy, że coraz więcej cukrzyków, coraz więcej par potrzebuje in vitro, frekwencja wyborcza jest porażająca, a dziennikarze więcej emocji poświęcają ślubowi Dody zamiast problemowi psów wałęsających się po ulicach. Problemy się mnożą, a społeczeństwo coraz bardziej na nie obojętnieje, popada w swoistą apatię, z małymi przerwami na Taniec z Gwiazdami czy W 11. Kiedy aktualne pokolenie dzieci opuści mury szkół głupotologia społeczeństwa wzrośnie do kwadratu. Ja myślę że my już nie musimy przejmować się problemem nietolerancji np. wobec homoseksualistów- zaleje nas fala islamu (który przecież kocha gejów i lesbijki) i zmiecie resztki naszej kultury z powierzchni Ziemi. Nie będzie problemu nietolerancji, bo wszyscy będziemy należeć do jednej kultury, wszystkie kobiety będą podległe mężom, wszyscy się nasycimy tym, co teraz tak usilnie spraszamy sobie do domu na herbatkę. Imigranci nie marnują czasu, nie mają problemu z bezpłodnością ani nie kłopoczą się przyczynami kryzysu gospodarczego. A tylu ludzie wciąż bezgranicznie wierzy w ich pokojowe zamiary… Czy Wy nie macie oczu???

Reklama

28 KOMENTARZE

  1. Zmiany
    w szkolnictwie powinny zmienić mentalność ludzi, a przyznasz że mentalność ma wielki wpływ na postrzeganie świata i jego problemów: na chwilę obecną nie widzę większego ogólnoświatowego problemu jak zagrożenie związane z islamem, więc mogłoby się w szkole mówić o tym przynajmniej trochę. A że przy okazji przytoczyłam parę innych problemów, już typowo z naszego ogródka, nie powinno wpływać na odbiór przesłania.
    Zdrowe żywienie ma również ogromny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne społeczeństwa, a więc i zdrowe postrzeganie tego, co się wokół dzieje. Problem psów natomiast jest to również efekt pracy szkoły, gdyż nie ma dostatecznego poziomu nauczania o traktowaniu zwierząt, a za cel obiera się tylko ratowanie koni wiezionych na rzeź albo przepełnione schroniska, które się dokarmia, aby psie nieszczęści mogło nadal się mnożyć. Bo oczywiście strrylizacja to szczyt bestialstwa. Takie właśnie absurdy sprawiają, że wiele ludzie nie potrafi się połapać w otaczającej ich rzeczywistości i nie dostrzega zagrożenia. Taki był z grubsza mój zamysł- przdstawienie problemów powiązanych ze sobą na, powiedzmy, drugi rzut oka.

  2. Zmiany
    w szkolnictwie powinny zmienić mentalność ludzi, a przyznasz że mentalność ma wielki wpływ na postrzeganie świata i jego problemów: na chwilę obecną nie widzę większego ogólnoświatowego problemu jak zagrożenie związane z islamem, więc mogłoby się w szkole mówić o tym przynajmniej trochę. A że przy okazji przytoczyłam parę innych problemów, już typowo z naszego ogródka, nie powinno wpływać na odbiór przesłania.
    Zdrowe żywienie ma również ogromny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne społeczeństwa, a więc i zdrowe postrzeganie tego, co się wokół dzieje. Problem psów natomiast jest to również efekt pracy szkoły, gdyż nie ma dostatecznego poziomu nauczania o traktowaniu zwierząt, a za cel obiera się tylko ratowanie koni wiezionych na rzeź albo przepełnione schroniska, które się dokarmia, aby psie nieszczęści mogło nadal się mnożyć. Bo oczywiście strrylizacja to szczyt bestialstwa. Takie właśnie absurdy sprawiają, że wiele ludzie nie potrafi się połapać w otaczającej ich rzeczywistości i nie dostrzega zagrożenia. Taki był z grubsza mój zamysł- przdstawienie problemów powiązanych ze sobą na, powiedzmy, drugi rzut oka.

  3. Zmiany
    w szkolnictwie powinny zmienić mentalność ludzi, a przyznasz że mentalność ma wielki wpływ na postrzeganie świata i jego problemów: na chwilę obecną nie widzę większego ogólnoświatowego problemu jak zagrożenie związane z islamem, więc mogłoby się w szkole mówić o tym przynajmniej trochę. A że przy okazji przytoczyłam parę innych problemów, już typowo z naszego ogródka, nie powinno wpływać na odbiór przesłania.
    Zdrowe żywienie ma również ogromny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne społeczeństwa, a więc i zdrowe postrzeganie tego, co się wokół dzieje. Problem psów natomiast jest to również efekt pracy szkoły, gdyż nie ma dostatecznego poziomu nauczania o traktowaniu zwierząt, a za cel obiera się tylko ratowanie koni wiezionych na rzeź albo przepełnione schroniska, które się dokarmia, aby psie nieszczęści mogło nadal się mnożyć. Bo oczywiście strrylizacja to szczyt bestialstwa. Takie właśnie absurdy sprawiają, że wiele ludzie nie potrafi się połapać w otaczającej ich rzeczywistości i nie dostrzega zagrożenia. Taki był z grubsza mój zamysł- przdstawienie problemów powiązanych ze sobą na, powiedzmy, drugi rzut oka.

  4. Zmiany
    w szkolnictwie powinny zmienić mentalność ludzi, a przyznasz że mentalność ma wielki wpływ na postrzeganie świata i jego problemów: na chwilę obecną nie widzę większego ogólnoświatowego problemu jak zagrożenie związane z islamem, więc mogłoby się w szkole mówić o tym przynajmniej trochę. A że przy okazji przytoczyłam parę innych problemów, już typowo z naszego ogródka, nie powinno wpływać na odbiór przesłania.
    Zdrowe żywienie ma również ogromny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne społeczeństwa, a więc i zdrowe postrzeganie tego, co się wokół dzieje. Problem psów natomiast jest to również efekt pracy szkoły, gdyż nie ma dostatecznego poziomu nauczania o traktowaniu zwierząt, a za cel obiera się tylko ratowanie koni wiezionych na rzeź albo przepełnione schroniska, które się dokarmia, aby psie nieszczęści mogło nadal się mnożyć. Bo oczywiście strrylizacja to szczyt bestialstwa. Takie właśnie absurdy sprawiają, że wiele ludzie nie potrafi się połapać w otaczającej ich rzeczywistości i nie dostrzega zagrożenia. Taki był z grubsza mój zamysł- przdstawienie problemów powiązanych ze sobą na, powiedzmy, drugi rzut oka.

  5. Witam serdecznie,

    dodam kilka slow od siebie bo sam to przezylem. Studiowalem w Polsce i ukonczylem inzynierem. Bylo mi malo i poszedlem za zachodnia granice na dalsze studia (budownictwo). W Polsce profesorzy wykladali mi wiedze adekwatna do ich zarobkow, kupowanie i kopiowanie projektow bylo na porzadku dziennym. Sciaganie na egzaminie to bylo normalka, gotowce itepe.

    Po studiach obudzilem sie z reka w nocniku.Po wizycie w biurze projektowym na zachodzie nie bylo mi do smiechu kiedy zaginano mnie na podstawowych zagadnieniach. Mit ‘najmondrzejszego’ polskiego inzyniera prysnal jak banka. Ze wstydem zapisalem sie na studia i znowu zostalem studentem. Tutaj profesor wyklada adekwatnie do swej wiedzy, na egzaminie egzekwuje to z cala surowoscia. Jestem w systemie nauczania w ktorym niemozliwe jest sciaganie bo na egzamin mozna zabrac wszystko! Ksiazki, notatki, zadania, normy, doslownie wszystko. Inzynier ma wiedziec gdzie co znalezc i jak uzyc a nie odpowiadac na pytania: prosze podac wzor na…

    Moze kiedys splodze tekst o moich doswiadczeniach z obu systemow ktore poznalem. Dodam jeszcze ze Polski Stadion Narodowy projektuja Niemcy i sie pytam gdzie ten polski ‘mondry’ inzynier??

    • zdechł mit polskiego inżyniera
      Polski świetny inżynier zaginający głupich Niemców to już faktycznie nieaktualny mit. Gdzież są te samorodki myśli inżynierskiej, te makgajwery potrafiące spawać dżdżownicą? Ano szykują się do pomostówki, siedzą na Zachodzie, albo żyją z hurtowni piwa.
      Upowszechnienie wyższego wykształcenia wymusiło obniżenie jego poziomu. Teraz takie studia może skończyć naprawdę każdy, nie tylko pracowity, albo zdolny a leniwy jak było kiedyś. Leniwy i głupi również się załapie.
      Po uczelni krążą tabuny studentów obsługiwane przez stale malejącą garstkę “uczonych”. Wszelkie praktyczne, laboratoryjne zajęcia stają się fikcją. Kiepska sprawa, trzeba albo obficie sypnąć szmalem, zatrudnić więcej “uczonych”, wyposażyć uczelnie w prawdziwy sprzęt i porządne pracownie, albo drastycznie obciąć limit przyjęć i brać tylko elitę po dobrych technikach.

  6. Witam serdecznie,

    dodam kilka slow od siebie bo sam to przezylem. Studiowalem w Polsce i ukonczylem inzynierem. Bylo mi malo i poszedlem za zachodnia granice na dalsze studia (budownictwo). W Polsce profesorzy wykladali mi wiedze adekwatna do ich zarobkow, kupowanie i kopiowanie projektow bylo na porzadku dziennym. Sciaganie na egzaminie to bylo normalka, gotowce itepe.

    Po studiach obudzilem sie z reka w nocniku.Po wizycie w biurze projektowym na zachodzie nie bylo mi do smiechu kiedy zaginano mnie na podstawowych zagadnieniach. Mit ‘najmondrzejszego’ polskiego inzyniera prysnal jak banka. Ze wstydem zapisalem sie na studia i znowu zostalem studentem. Tutaj profesor wyklada adekwatnie do swej wiedzy, na egzaminie egzekwuje to z cala surowoscia. Jestem w systemie nauczania w ktorym niemozliwe jest sciaganie bo na egzamin mozna zabrac wszystko! Ksiazki, notatki, zadania, normy, doslownie wszystko. Inzynier ma wiedziec gdzie co znalezc i jak uzyc a nie odpowiadac na pytania: prosze podac wzor na…

    Moze kiedys splodze tekst o moich doswiadczeniach z obu systemow ktore poznalem. Dodam jeszcze ze Polski Stadion Narodowy projektuja Niemcy i sie pytam gdzie ten polski ‘mondry’ inzynier??

    • zdechł mit polskiego inżyniera
      Polski świetny inżynier zaginający głupich Niemców to już faktycznie nieaktualny mit. Gdzież są te samorodki myśli inżynierskiej, te makgajwery potrafiące spawać dżdżownicą? Ano szykują się do pomostówki, siedzą na Zachodzie, albo żyją z hurtowni piwa.
      Upowszechnienie wyższego wykształcenia wymusiło obniżenie jego poziomu. Teraz takie studia może skończyć naprawdę każdy, nie tylko pracowity, albo zdolny a leniwy jak było kiedyś. Leniwy i głupi również się załapie.
      Po uczelni krążą tabuny studentów obsługiwane przez stale malejącą garstkę “uczonych”. Wszelkie praktyczne, laboratoryjne zajęcia stają się fikcją. Kiepska sprawa, trzeba albo obficie sypnąć szmalem, zatrudnić więcej “uczonych”, wyposażyć uczelnie w prawdziwy sprzęt i porządne pracownie, albo drastycznie obciąć limit przyjęć i brać tylko elitę po dobrych technikach.

  7. Witam serdecznie,

    dodam kilka slow od siebie bo sam to przezylem. Studiowalem w Polsce i ukonczylem inzynierem. Bylo mi malo i poszedlem za zachodnia granice na dalsze studia (budownictwo). W Polsce profesorzy wykladali mi wiedze adekwatna do ich zarobkow, kupowanie i kopiowanie projektow bylo na porzadku dziennym. Sciaganie na egzaminie to bylo normalka, gotowce itepe.

    Po studiach obudzilem sie z reka w nocniku.Po wizycie w biurze projektowym na zachodzie nie bylo mi do smiechu kiedy zaginano mnie na podstawowych zagadnieniach. Mit ‘najmondrzejszego’ polskiego inzyniera prysnal jak banka. Ze wstydem zapisalem sie na studia i znowu zostalem studentem. Tutaj profesor wyklada adekwatnie do swej wiedzy, na egzaminie egzekwuje to z cala surowoscia. Jestem w systemie nauczania w ktorym niemozliwe jest sciaganie bo na egzamin mozna zabrac wszystko! Ksiazki, notatki, zadania, normy, doslownie wszystko. Inzynier ma wiedziec gdzie co znalezc i jak uzyc a nie odpowiadac na pytania: prosze podac wzor na…

    Moze kiedys splodze tekst o moich doswiadczeniach z obu systemow ktore poznalem. Dodam jeszcze ze Polski Stadion Narodowy projektuja Niemcy i sie pytam gdzie ten polski ‘mondry’ inzynier??

    • zdechł mit polskiego inżyniera
      Polski świetny inżynier zaginający głupich Niemców to już faktycznie nieaktualny mit. Gdzież są te samorodki myśli inżynierskiej, te makgajwery potrafiące spawać dżdżownicą? Ano szykują się do pomostówki, siedzą na Zachodzie, albo żyją z hurtowni piwa.
      Upowszechnienie wyższego wykształcenia wymusiło obniżenie jego poziomu. Teraz takie studia może skończyć naprawdę każdy, nie tylko pracowity, albo zdolny a leniwy jak było kiedyś. Leniwy i głupi również się załapie.
      Po uczelni krążą tabuny studentów obsługiwane przez stale malejącą garstkę “uczonych”. Wszelkie praktyczne, laboratoryjne zajęcia stają się fikcją. Kiepska sprawa, trzeba albo obficie sypnąć szmalem, zatrudnić więcej “uczonych”, wyposażyć uczelnie w prawdziwy sprzęt i porządne pracownie, albo drastycznie obciąć limit przyjęć i brać tylko elitę po dobrych technikach.

  8. Witam serdecznie,

    dodam kilka slow od siebie bo sam to przezylem. Studiowalem w Polsce i ukonczylem inzynierem. Bylo mi malo i poszedlem za zachodnia granice na dalsze studia (budownictwo). W Polsce profesorzy wykladali mi wiedze adekwatna do ich zarobkow, kupowanie i kopiowanie projektow bylo na porzadku dziennym. Sciaganie na egzaminie to bylo normalka, gotowce itepe.

    Po studiach obudzilem sie z reka w nocniku.Po wizycie w biurze projektowym na zachodzie nie bylo mi do smiechu kiedy zaginano mnie na podstawowych zagadnieniach. Mit ‘najmondrzejszego’ polskiego inzyniera prysnal jak banka. Ze wstydem zapisalem sie na studia i znowu zostalem studentem. Tutaj profesor wyklada adekwatnie do swej wiedzy, na egzaminie egzekwuje to z cala surowoscia. Jestem w systemie nauczania w ktorym niemozliwe jest sciaganie bo na egzamin mozna zabrac wszystko! Ksiazki, notatki, zadania, normy, doslownie wszystko. Inzynier ma wiedziec gdzie co znalezc i jak uzyc a nie odpowiadac na pytania: prosze podac wzor na…

    Moze kiedys splodze tekst o moich doswiadczeniach z obu systemow ktore poznalem. Dodam jeszcze ze Polski Stadion Narodowy projektuja Niemcy i sie pytam gdzie ten polski ‘mondry’ inzynier??

    • zdechł mit polskiego inżyniera
      Polski świetny inżynier zaginający głupich Niemców to już faktycznie nieaktualny mit. Gdzież są te samorodki myśli inżynierskiej, te makgajwery potrafiące spawać dżdżownicą? Ano szykują się do pomostówki, siedzą na Zachodzie, albo żyją z hurtowni piwa.
      Upowszechnienie wyższego wykształcenia wymusiło obniżenie jego poziomu. Teraz takie studia może skończyć naprawdę każdy, nie tylko pracowity, albo zdolny a leniwy jak było kiedyś. Leniwy i głupi również się załapie.
      Po uczelni krążą tabuny studentów obsługiwane przez stale malejącą garstkę “uczonych”. Wszelkie praktyczne, laboratoryjne zajęcia stają się fikcją. Kiepska sprawa, trzeba albo obficie sypnąć szmalem, zatrudnić więcej “uczonych”, wyposażyć uczelnie w prawdziwy sprzęt i porządne pracownie, albo drastycznie obciąć limit przyjęć i brać tylko elitę po dobrych technikach.

  9. Islamie !!! Przybywaj natychmiast !!!
    Szczególnie pociągająca, wydała mi się jedna z konsekwencji opanowania naszej kultury przez islam: “wszystkie kobiety będą podległe mężom”.
    Co prawda formalnie mężem nie jestem, ale jako tzw. partner życiowy, muszę się użerać z istotą, która:
    – zajmuje się naukowo feminizmem
    – konsekwentnie realizuje go w praktyce
    – ma nade mną druzgocącą przewagę intelektualną i moralną.
    Nie ukrywam, taki Islam mógłby być prawdziwym wsparciem dla mężczyzny, w jego nierównej walce 🙂

    Pozdrawiam

  10. Islamie !!! Przybywaj natychmiast !!!
    Szczególnie pociągająca, wydała mi się jedna z konsekwencji opanowania naszej kultury przez islam: “wszystkie kobiety będą podległe mężom”.
    Co prawda formalnie mężem nie jestem, ale jako tzw. partner życiowy, muszę się użerać z istotą, która:
    – zajmuje się naukowo feminizmem
    – konsekwentnie realizuje go w praktyce
    – ma nade mną druzgocącą przewagę intelektualną i moralną.
    Nie ukrywam, taki Islam mógłby być prawdziwym wsparciem dla mężczyzny, w jego nierównej walce 🙂

    Pozdrawiam

  11. Islamie !!! Przybywaj natychmiast !!!
    Szczególnie pociągająca, wydała mi się jedna z konsekwencji opanowania naszej kultury przez islam: “wszystkie kobiety będą podległe mężom”.
    Co prawda formalnie mężem nie jestem, ale jako tzw. partner życiowy, muszę się użerać z istotą, która:
    – zajmuje się naukowo feminizmem
    – konsekwentnie realizuje go w praktyce
    – ma nade mną druzgocącą przewagę intelektualną i moralną.
    Nie ukrywam, taki Islam mógłby być prawdziwym wsparciem dla mężczyzny, w jego nierównej walce 🙂

    Pozdrawiam

  12. Islamie !!! Przybywaj natychmiast !!!
    Szczególnie pociągająca, wydała mi się jedna z konsekwencji opanowania naszej kultury przez islam: “wszystkie kobiety będą podległe mężom”.
    Co prawda formalnie mężem nie jestem, ale jako tzw. partner życiowy, muszę się użerać z istotą, która:
    – zajmuje się naukowo feminizmem
    – konsekwentnie realizuje go w praktyce
    – ma nade mną druzgocącą przewagę intelektualną i moralną.
    Nie ukrywam, taki Islam mógłby być prawdziwym wsparciem dla mężczyzny, w jego nierównej walce 🙂

    Pozdrawiam

  13. I znowu mamy “Słoń a sprawa polska”
    Czy w wariancie bardziej obcesowym, erotomanowi to wszystko kojarzy się z …
    Tak naprawdę wciąż Jiima nie rozumie związku między sensownym skądinąd artykułem (owszem, ściąganie to JEST przestępstwo – nie jest to “niemoralne”, ale bezprawne) a podsumowaniem, w którym zmieścili się wszechobecni ostatnio geje i przerażający mułzułmanie z Afganistanu. I jak to ma się do traktowania psa?
    Wojna cywilizacji może i istnieje, ale na płaszczyźnie o wiele bardziej pofałdowanej niż “nasza wspaniała europejska cywilizacja” kontra “mułzułmańscy barbarzyńcy” i stan naszego szkolnictwa z tym nie ma wiele wspólnego.
    A uczenie się “bzdur” wbrew pozorom jest potrzebne. To raz. Jak traktować psa, to cię powinni, droga niezadowolona nauczyć w domu (mnie nauczyli), a nie w szkole, gdzie owszem, nasłychałom się tekstów typu “sobaka najlepszym przyjacielem ciełowieka” ale niewiele ponadto. Generalnie – mylisz dwie funkcje, wychowawczą i edukacyjną. Wyprowadzanie sobaki na spacer (i posprzątanie po niej g…) to wychowanie, a nie edukacja. A edukacja jest potrzebna, ponieważ ciełowiek wyedukowany jest mniej podatny na propagandę w stylu “rozpi… samolot o biurowiec to dostaniesz nagrodę w raju”

    • Akurat
      tak się składa że coś o psach wiem i jest to wiedza wyniesiona z domu, nie zaprzeczam, ale tocząc przyjemne rozmowy, w których usiłowałam zachować dla siebie wylewającą się ze mnie żółć (przyczyną której było słuchanie rozmówcy) z moimi rówieśnikami na temat traktowania psów po prostu mnie krew zalewała(oprócz żółci). Niewiedza ich jest wręcz przerażająca i szkoła powinna to naprawić, i to jak najszybciej. Bo już wiem, że ich dom rodzinny tego nie zrobi. Taka jest smutna rzeczywistość. A to, że mój tekst trochę nie trzyma się kupy można złożyć na karb fascynacji zabiegiem literackim o nazwie “strumień świadomości”. Albo na brak czasu na uporządkowanie wątków pobocznych.

  14. I znowu mamy “Słoń a sprawa polska”
    Czy w wariancie bardziej obcesowym, erotomanowi to wszystko kojarzy się z …
    Tak naprawdę wciąż Jiima nie rozumie związku między sensownym skądinąd artykułem (owszem, ściąganie to JEST przestępstwo – nie jest to “niemoralne”, ale bezprawne) a podsumowaniem, w którym zmieścili się wszechobecni ostatnio geje i przerażający mułzułmanie z Afganistanu. I jak to ma się do traktowania psa?
    Wojna cywilizacji może i istnieje, ale na płaszczyźnie o wiele bardziej pofałdowanej niż “nasza wspaniała europejska cywilizacja” kontra “mułzułmańscy barbarzyńcy” i stan naszego szkolnictwa z tym nie ma wiele wspólnego.
    A uczenie się “bzdur” wbrew pozorom jest potrzebne. To raz. Jak traktować psa, to cię powinni, droga niezadowolona nauczyć w domu (mnie nauczyli), a nie w szkole, gdzie owszem, nasłychałom się tekstów typu “sobaka najlepszym przyjacielem ciełowieka” ale niewiele ponadto. Generalnie – mylisz dwie funkcje, wychowawczą i edukacyjną. Wyprowadzanie sobaki na spacer (i posprzątanie po niej g…) to wychowanie, a nie edukacja. A edukacja jest potrzebna, ponieważ ciełowiek wyedukowany jest mniej podatny na propagandę w stylu “rozpi… samolot o biurowiec to dostaniesz nagrodę w raju”

    • Akurat
      tak się składa że coś o psach wiem i jest to wiedza wyniesiona z domu, nie zaprzeczam, ale tocząc przyjemne rozmowy, w których usiłowałam zachować dla siebie wylewającą się ze mnie żółć (przyczyną której było słuchanie rozmówcy) z moimi rówieśnikami na temat traktowania psów po prostu mnie krew zalewała(oprócz żółci). Niewiedza ich jest wręcz przerażająca i szkoła powinna to naprawić, i to jak najszybciej. Bo już wiem, że ich dom rodzinny tego nie zrobi. Taka jest smutna rzeczywistość. A to, że mój tekst trochę nie trzyma się kupy można złożyć na karb fascynacji zabiegiem literackim o nazwie “strumień świadomości”. Albo na brak czasu na uporządkowanie wątków pobocznych.

  15. I znowu mamy “Słoń a sprawa polska”
    Czy w wariancie bardziej obcesowym, erotomanowi to wszystko kojarzy się z …
    Tak naprawdę wciąż Jiima nie rozumie związku między sensownym skądinąd artykułem (owszem, ściąganie to JEST przestępstwo – nie jest to “niemoralne”, ale bezprawne) a podsumowaniem, w którym zmieścili się wszechobecni ostatnio geje i przerażający mułzułmanie z Afganistanu. I jak to ma się do traktowania psa?
    Wojna cywilizacji może i istnieje, ale na płaszczyźnie o wiele bardziej pofałdowanej niż “nasza wspaniała europejska cywilizacja” kontra “mułzułmańscy barbarzyńcy” i stan naszego szkolnictwa z tym nie ma wiele wspólnego.
    A uczenie się “bzdur” wbrew pozorom jest potrzebne. To raz. Jak traktować psa, to cię powinni, droga niezadowolona nauczyć w domu (mnie nauczyli), a nie w szkole, gdzie owszem, nasłychałom się tekstów typu “sobaka najlepszym przyjacielem ciełowieka” ale niewiele ponadto. Generalnie – mylisz dwie funkcje, wychowawczą i edukacyjną. Wyprowadzanie sobaki na spacer (i posprzątanie po niej g…) to wychowanie, a nie edukacja. A edukacja jest potrzebna, ponieważ ciełowiek wyedukowany jest mniej podatny na propagandę w stylu “rozpi… samolot o biurowiec to dostaniesz nagrodę w raju”

    • Akurat
      tak się składa że coś o psach wiem i jest to wiedza wyniesiona z domu, nie zaprzeczam, ale tocząc przyjemne rozmowy, w których usiłowałam zachować dla siebie wylewającą się ze mnie żółć (przyczyną której było słuchanie rozmówcy) z moimi rówieśnikami na temat traktowania psów po prostu mnie krew zalewała(oprócz żółci). Niewiedza ich jest wręcz przerażająca i szkoła powinna to naprawić, i to jak najszybciej. Bo już wiem, że ich dom rodzinny tego nie zrobi. Taka jest smutna rzeczywistość. A to, że mój tekst trochę nie trzyma się kupy można złożyć na karb fascynacji zabiegiem literackim o nazwie “strumień świadomości”. Albo na brak czasu na uporządkowanie wątków pobocznych.

  16. I znowu mamy “Słoń a sprawa polska”
    Czy w wariancie bardziej obcesowym, erotomanowi to wszystko kojarzy się z …
    Tak naprawdę wciąż Jiima nie rozumie związku między sensownym skądinąd artykułem (owszem, ściąganie to JEST przestępstwo – nie jest to “niemoralne”, ale bezprawne) a podsumowaniem, w którym zmieścili się wszechobecni ostatnio geje i przerażający mułzułmanie z Afganistanu. I jak to ma się do traktowania psa?
    Wojna cywilizacji może i istnieje, ale na płaszczyźnie o wiele bardziej pofałdowanej niż “nasza wspaniała europejska cywilizacja” kontra “mułzułmańscy barbarzyńcy” i stan naszego szkolnictwa z tym nie ma wiele wspólnego.
    A uczenie się “bzdur” wbrew pozorom jest potrzebne. To raz. Jak traktować psa, to cię powinni, droga niezadowolona nauczyć w domu (mnie nauczyli), a nie w szkole, gdzie owszem, nasłychałom się tekstów typu “sobaka najlepszym przyjacielem ciełowieka” ale niewiele ponadto. Generalnie – mylisz dwie funkcje, wychowawczą i edukacyjną. Wyprowadzanie sobaki na spacer (i posprzątanie po niej g…) to wychowanie, a nie edukacja. A edukacja jest potrzebna, ponieważ ciełowiek wyedukowany jest mniej podatny na propagandę w stylu “rozpi… samolot o biurowiec to dostaniesz nagrodę w raju”

    • Akurat
      tak się składa że coś o psach wiem i jest to wiedza wyniesiona z domu, nie zaprzeczam, ale tocząc przyjemne rozmowy, w których usiłowałam zachować dla siebie wylewającą się ze mnie żółć (przyczyną której było słuchanie rozmówcy) z moimi rówieśnikami na temat traktowania psów po prostu mnie krew zalewała(oprócz żółci). Niewiedza ich jest wręcz przerażająca i szkoła powinna to naprawić, i to jak najszybciej. Bo już wiem, że ich dom rodzinny tego nie zrobi. Taka jest smutna rzeczywistość. A to, że mój tekst trochę nie trzyma się kupy można złożyć na karb fascynacji zabiegiem literackim o nazwie “strumień świadomości”. Albo na brak czasu na uporządkowanie wątków pobocznych.

  17. Dlaczego
    nie uczyć dzieci w szkole, jak postępować z psem??? Czy naprawdę szkoła ma uczyć tylko pierdół, które nikomu się w życiu nie przydadzą( a jak ktoś będzie ich potrzebował to sobie znajdzie w pierwszej lepszej encyklopedii czy w internecie) czy też ma nieco szerszy zasięg- ma uczyć życia? Moim zdaniem zbyt wielu ludzi nie wynosi wiedzy na temat traktowania zwierząt z domu rodzinnego i w tym momencie szkoła powinna zareagować. Powinna uczyć tego, czego widocznie rodziców tych dzieci nie nauczono, a więc czego nie mają możliwości przekazać swoim pociechom. W innym wypadku nadal będziemy obserwować jak mieszkaniec bloku, wiecznie zapracowany, kupuje sobie psa rasy husky po czym wyprowadza go na spacer 3 razy dziennie, w tym w największe słońce. A to, że psu jest gorąco i jest coraz bardziej sfrustrowany, bo nie może się wybiegać- tego przeciętne dziecko nie wie. W ogóle sprawa psów w Polsce to jest oddzielny temat, więc nie wchodzę w szczegóły. Ale szkoła powinna uczyć PRZEDE WSZYSTKIM życia, wiedza na tematy poboczne oczywiście też jest ważna, ale tylko sensowna-tzn. taka, która może nam pomóc dokonywać wyborów w sprawach, z którymi każdy z nas wcześniej czy później będzie miał do czynienia. A nie typu zaznaczenie na mapie konturowej Afryki Doliny Konga. Bo to się po prostu mija z celem.

  18. Dlaczego
    nie uczyć dzieci w szkole, jak postępować z psem??? Czy naprawdę szkoła ma uczyć tylko pierdół, które nikomu się w życiu nie przydadzą( a jak ktoś będzie ich potrzebował to sobie znajdzie w pierwszej lepszej encyklopedii czy w internecie) czy też ma nieco szerszy zasięg- ma uczyć życia? Moim zdaniem zbyt wielu ludzi nie wynosi wiedzy na temat traktowania zwierząt z domu rodzinnego i w tym momencie szkoła powinna zareagować. Powinna uczyć tego, czego widocznie rodziców tych dzieci nie nauczono, a więc czego nie mają możliwości przekazać swoim pociechom. W innym wypadku nadal będziemy obserwować jak mieszkaniec bloku, wiecznie zapracowany, kupuje sobie psa rasy husky po czym wyprowadza go na spacer 3 razy dziennie, w tym w największe słońce. A to, że psu jest gorąco i jest coraz bardziej sfrustrowany, bo nie może się wybiegać- tego przeciętne dziecko nie wie. W ogóle sprawa psów w Polsce to jest oddzielny temat, więc nie wchodzę w szczegóły. Ale szkoła powinna uczyć PRZEDE WSZYSTKIM życia, wiedza na tematy poboczne oczywiście też jest ważna, ale tylko sensowna-tzn. taka, która może nam pomóc dokonywać wyborów w sprawach, z którymi każdy z nas wcześniej czy później będzie miał do czynienia. A nie typu zaznaczenie na mapie konturowej Afryki Doliny Konga. Bo to się po prostu mija z celem.

  19. Dlaczego
    nie uczyć dzieci w szkole, jak postępować z psem??? Czy naprawdę szkoła ma uczyć tylko pierdół, które nikomu się w życiu nie przydadzą( a jak ktoś będzie ich potrzebował to sobie znajdzie w pierwszej lepszej encyklopedii czy w internecie) czy też ma nieco szerszy zasięg- ma uczyć życia? Moim zdaniem zbyt wielu ludzi nie wynosi wiedzy na temat traktowania zwierząt z domu rodzinnego i w tym momencie szkoła powinna zareagować. Powinna uczyć tego, czego widocznie rodziców tych dzieci nie nauczono, a więc czego nie mają możliwości przekazać swoim pociechom. W innym wypadku nadal będziemy obserwować jak mieszkaniec bloku, wiecznie zapracowany, kupuje sobie psa rasy husky po czym wyprowadza go na spacer 3 razy dziennie, w tym w największe słońce. A to, że psu jest gorąco i jest coraz bardziej sfrustrowany, bo nie może się wybiegać- tego przeciętne dziecko nie wie. W ogóle sprawa psów w Polsce to jest oddzielny temat, więc nie wchodzę w szczegóły. Ale szkoła powinna uczyć PRZEDE WSZYSTKIM życia, wiedza na tematy poboczne oczywiście też jest ważna, ale tylko sensowna-tzn. taka, która może nam pomóc dokonywać wyborów w sprawach, z którymi każdy z nas wcześniej czy później będzie miał do czynienia. A nie typu zaznaczenie na mapie konturowej Afryki Doliny Konga. Bo to się po prostu mija z celem.

  20. Dlaczego
    nie uczyć dzieci w szkole, jak postępować z psem??? Czy naprawdę szkoła ma uczyć tylko pierdół, które nikomu się w życiu nie przydadzą( a jak ktoś będzie ich potrzebował to sobie znajdzie w pierwszej lepszej encyklopedii czy w internecie) czy też ma nieco szerszy zasięg- ma uczyć życia? Moim zdaniem zbyt wielu ludzi nie wynosi wiedzy na temat traktowania zwierząt z domu rodzinnego i w tym momencie szkoła powinna zareagować. Powinna uczyć tego, czego widocznie rodziców tych dzieci nie nauczono, a więc czego nie mają możliwości przekazać swoim pociechom. W innym wypadku nadal będziemy obserwować jak mieszkaniec bloku, wiecznie zapracowany, kupuje sobie psa rasy husky po czym wyprowadza go na spacer 3 razy dziennie, w tym w największe słońce. A to, że psu jest gorąco i jest coraz bardziej sfrustrowany, bo nie może się wybiegać- tego przeciętne dziecko nie wie. W ogóle sprawa psów w Polsce to jest oddzielny temat, więc nie wchodzę w szczegóły. Ale szkoła powinna uczyć PRZEDE WSZYSTKIM życia, wiedza na tematy poboczne oczywiście też jest ważna, ale tylko sensowna-tzn. taka, która może nam pomóc dokonywać wyborów w sprawach, z którymi każdy z nas wcześniej czy później będzie miał do czynienia. A nie typu zaznaczenie na mapie konturowej Afryki Doliny Konga. Bo to się po prostu mija z celem.