Reklama

Nie ma takiego daru niebios, który w rękach polityków Platformy Obywatelskiej nie przerodziłby się w produkt przemiany materii. Mają naturalny dar, są takimi specyficznymi Midasami i to się już raczej nie zmieni. W polityce brudna gra jest normą i nie ma najmniejszych wątpliwości, że politycy podsłuchują i podglądają się wzajemnie. Najczęściej te oczywistości zbywane są teoriami spiskowymi, ale bywają takie momenty, że afery toczą się przy otwartej kurtynie. O Watergate słyszeli prawie wszyscy i prawie wszyscy nawiązują do tej afery przy kolejnych, na przykład tak się stało, gdy rząd Obamy podsłuchiwał Merkel. W Polsce tradycje podsłuchów sięgają wiadomo jakich czasów i jasne jest też kto się nimi zajmował. Za rządów PO generalnie ci sami spece sprzed lat wykonywali usługi nowym szefom.

Czym się to razem wzięte różni od afery, która wybuchła tuż przed świętami? Gdybym był złośliwy wskazałbym tylko jedna różnicę w postaci cudownej pluskwy „Pegasus”, ale podejrzewam, że nie byłaby to udana złośliwość. Takiego sprzętu nie oddaje się byle frajerowi, no chyba, że się chce frajera podsłuchiwać. Jeśli PiS rzeczywiście nabył to coś, można niemal w ciemno założyć, że jako pierwsi byli podsłuchani politycy z PiS. Trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby we współczesnym świecie ufać producentowi smartfona, co dopiero firmom zajmującym się szpiegostwem z definicji. W Polsce można hakować wszystko co się chce, my nie mamy żadnego zabezpieczenia informatycznego i jeszcze przy tym te słynne serwery ruskie w PKW nie do końca były fikcją. Prócz tych banałów istnieje jeszcze jedna okoliczność wskazująca na kompletną głupotę polityków PO. Otóż oni wszyscy wiedzieli, jakie przekręty mają na koncie i co się dzieje z ich kumplami, patrz: Neumann, Gawłowski, Nowak. Tylko ktoś wyjątkowo głupi mógł zakładać, że kolejni bossowie z PO nie mają założonych „pluskiew” na telefonach. Jeśli chodzi o Brejzę to na niego można było stawiać dorobek życia, PiS niemal wprost dał do zrozumienia, że ma dostęp do jego telefonu.

Reklama

No i co? Jakieś wnioski? Typowe dla polityków „opozycji”, ale i po drugiej stronie jest bardzo podobnie. Niczego się nie nauczyli po tym, jak zostali ośmieszeni przez kelnerów i dalej im się wydaje, że poza kamerami mogą sobie pozwolić na falę szczerości i luzu. Z chwilą rozpoczęcia kampanii wyborczej Brejza miał niepowtarzalną okazję gadania do swojego telefonu takich rzeczy, które ogłupiłyby PiS całkowicie, ale do tego konieczna jest chociaż szklanka oleju w głowie. Tymczasem Brejza bredził sobie, jak zawsze o faszyzmie, TVP Kurskiego, konstytucji i tych wszystkich innych pierdołach, jakie i PiS i cała Polska znała na pamięć. Innymi słowy nikt nie potrzebował żadnych podsłuchów nie wspominając o „Pegasusie”, żeby wiedzieć czym Platforma Obywatelska „zaskoczy” w wyborach. Pomijając wszystkie inne okoliczności i podniety, jedno jest pewne. Politycy PO nie mają dla siebie litości, gdy publicznie twierdzą, że przegrali wybory przez „Pegasusa”. Jak mawiał klasyk stracili okazję do milczenia i z tą sromotą zostaną na długie lata.

Kolejny raz PO podnieca się jakimś ochłapem i wyciąga fałszywe analogie. Oni sobie kombinowali w ten sposób, że jak Tusk popłynął na „taśmach Sowy”, to Kaczyński popłynie na „Pegasusie”. Rzecz jasna nic takiego się nie stanie, wyborcy w swojej masie mają w najgłębszym poważaniu następne „łamanie konstytucji” i „drugą Białoruś”. Jeszcze parę dni sprawa się przetoczy przez TVN, paru wzmożonych moralistów zaproszonych do studia wyrazi swoje najgłębsze i eksperckie oburzenie i będziemy gadać o nowych sensacjach. PiS zrobił PO setki rożnych prezentów, ale finał zawsze jest ten sam, „najgłupsza na świecie opozycja” zamiast ostrożnie i z głową podejść do potknięć przeciwnika, to sam rusza na oślep i wybija sobie zęby na pierwszym wykopanym dołku. Scenariusz powtarzalny do bólu i śmiechu, dlatego i tym razem skończy się jak zawsze.

Reklama

6 KOMENTARZE

    • Przerwało. ..to rajd Kurskiego zaczyna zmuszać ludzi do postawienia sobie kilku pytań o izolację, kwarantannę, ilość wykonywanych cykli testu PCR oraz o to, czy Chazar może więcej. Ferment w narodzie zaczyna narastać, a jak przyjdą pierwsze rachunki za gaz i prąd, to dopiero się zacznie. Widocznie Bóg nad nami czuwa i nie pozwoli Kaczyńskiemu przymusowo nas wyeliksirować.

  1. “Niomm…” 🙂
    Nic nie jest tym czym się wydaje. Infantylność wygenerowana smartzarazą i pomedialną papą do karmienia homo rzekomo sapiens, jak widać wystarczy by nadal przytłaczająca większość wierzyła, że muzułmanie nie piją alkoholu, katolicy nie “bzykają” się przed ślubem, wybory nie są plebiscytem dawania głosu i generalnie istnieje jakiś zbiorowy wybór, tzw tęczyści nie bywają często zwyrodnialcami, tzw prawnicy nie są obiegowymi pasożytami, a hasłowa praworządność to nie kaganiec i kajdany, generalne “ludzie” są piękni, uczciwi, sprawiedliwi, nie kłamią, nie kradną a zabójstwa, przemoc i mordy to tylko chwilowe słabości. Dlatego też w zdychającej przestrzeni kontynentu nie ma tzw kary śmierci i nie ma czegoś takiego jak nieuchronność kary, za to kretynizm zwany zawieszeniem wykonania jest powszechnym procederem choć jeszcze powszechniejszy niska szkodliwość społeczna, oczywiście odpowiednio selektywnie stosowana.
    W duchu “świątecznym” gdyby ktoś nie pamiętał
    https://youtu.be/DBnENlXt-H4?t=95
    Pozdrawiam