Reklama

Musi czytelnik wiedzieć, że każdy widzi siebie w odbiciu innych. Te rejony samego siebie, które wystawia na światło dzienne, czyli wzrok innych, są jasne i przejrzyste.

Musi czytelnik wiedzieć, że każdy widzi siebie w odbiciu innych. Te rejony samego siebie, które wystawia na światło dzienne, czyli wzrok innych, są jasne i przejrzyste. Badając psychikę człowieka, i w tym celu schodząc coraz głębiej docieramy do rejonów mniej przejrzystych, coraz bardziej mętnych, a w końcu już zupełnie ciemnych i ponurych. Tu mieszczą się nieodkryte połacie osobowości, których nie znamy bo nikt ich nigdy nie dostrzegł. Nikt nie pozostwił tam śladu swojego spojrzenia, przez co sami nie wiemy że istnieją! To przerażające gdy coś się stamtąd wyłoni na powierzchnię.

Niewzruszony Nasz Bohater, zupełnie lekceważył sobie wszelkie objawy nadchodzącego nieszczęścia. Wycofywał się coraz bardziej ze świata i chował w sobie. Aż w końcu stało się, bach, i nie było odwrotu.
Pewnego dnia, wieczorem, już kiedy dzień chylił się ku końcowi, Bohater Nasz, lekko znudzony, nie mogąc zasnąć, podjął się następującej zabawy. Zamiast klasycznego liczenia baranów przeskakujących przez płot, jako osoba bardziej niż inne subtelna i wysublimowana, przystąpił do próby wyobrażenia sobie nicości, wierząc, że myśląc o niczym, po prostu zbudzi się za moment, ale już następnego dnia.
Próba wyobrażenia sobie niczego. Dziwna z tym sprawa. Czuł, że trochę to potrafi zrobić, koncentrował się, wyprężał, aż do momentu, w którym przechodziło go mrowie. Wydawało się mu że już “nic” ma, że wreszcie się udało, gdy w ostatniej chwili wszystko gdzieś pryskało. Trzeba było zaczynać zabawę od początku. Męczył się więc, przez godzinę i nie osiągnął nic prócz udręki. Rozbudził się zupełnie, przeszedł kilka razy po pokoju, i próbował dalej. Ale nicość była nieubłagana. Nie dała się złowić, ani nawet zrozumieć. W tej męczarni musiało dojść do tragedii. Napięcie wewnętrzne Naszego Bohatera wzrastało, aż w końcu przekroczyło krytyczny poziom i doszło do przeraźliwego zwarcia. Posypały się iskry.

Reklama

Stało się to czego obawialiśmy się najbardziej. Wnętrze się wyłoniło i pożarło zewnętrze, które stało się wewnętrze wobec dotychczasowego zewnętrza. To co kryło się w środku człowieka wyskoczyło na zewnątrz, a to co było z wierzchu zostało zepchnięte do środka. W skutek tego incydentu Nasz Bohater zapadł się sam w sobie i przeniósł do wnętrza własnego mózgu.
Takie są skutki braku równowagi między wewnętrzną i zewnętrzną stroną życia. Wieczorna przygoda przyspieszyła tylko to, co było nieuniknione.

CDN
Wewnątrz własnego mózgu. Rozpoczyna się eksploracja i dramatyczne poszukiwania wyjścia.

Reklama

4 KOMENTARZE