Reklama

 

Reklama

 

Oj zbulwersował się nam Grzegorz Lato, sternik PZPN, zbulwersował wielce. Dziennikarska lwica Monika Olejnik, tak w rozmowie z ministrem Drzewieckim podsumowała koniec współpracy związku z Leo Beenhakkerem:

Może z takimi prostakami trudno lepiej się komunikować?

Nie wiem do jakich szkół pani Monika chadzała, ale Grzegorz Lato pewnie do dobrych, bo w mig pojął tą potwarz. Jeśli dziennikarka, publicznie zacnego grona PZPN nie przeprosi, i to szybko, to spotka się z panem Lato w sądzie.

Prostak pana Latę obraża, i słusznie. Ja tam na jego miejscu, po fatalnie przegranym meczu, też łyknąłbym kilka głębszych i pobiegł przed pierwszą lepszą kamerę i sitko mikrofonu, by obwieścić urbi et orbi, że pan Beenhakker może spadać na drzewo. Tak właśnie zachowują się kulturalni ludzie, nie mogący pogodzić się z porażką kadry, którą własną działaczowską krwawicą i hektolitrami wypitej wódki, tak usilnie wspierają zarówno w meczach wyjazdowych, jak i domowych.

Dotychczas to Monikę Olejnik przepraszano. A to Lech Kaczyński powiedział:"Stokrotka, uważaj!", by przysłać później róże. A to poseł Kurski obdarowywał maskotkami PiS i przygrywał na gitarze rosyjskie szlagiery. Znów były minister Szczygło, chyba realizując jakieś swoje fantazje erotyczne, wręczył dziennikarce pejcz. Musiał ten ostatni prezent nie za bardzo się spodobać, gdyż później na przechowanie dostał go od Olejnik… poseł Palikot.

Teraz okazuje się, że zamiast prezentu, Olejnik dostanie wezwanie do sądu.

Bo przeprosić Grzegorza Latę publicznie, to byłby chyba największy obciach w jej dziennikarskiej karierze.

 

Reklama

2 KOMENTARZE