Reklama

Chodziłem do szkoły, tak się jakoś złożyło, w dodatku chodziłem bardzo długo, bo aż 17 lat. Przez cały ten czas na lekcjach historii uczyłem się historii, no chyba, że z kolegą graliśmy w statki, a na lekcjach biologii poznawaliśmy wiedzę z zakresu biologii. Ponieważ urodziłem się w PRL-u, to doskonale pamiętam, że w szkołach uczono nas straszliwych bzdur, na przykład o „bohaterze” Karolu Świerczewskim, który się kulom nie kłaniał albo o towarzyszu Leninie, co to chciał wyzwolić polską klasę robotniczą, ale faszyści z Piłsudskim na czele wywołali wojnę w 1920 roku. Było sporo przemilczeń historycznych, o Katyniu nie mówił żaden podręcznik, natomiast o Armii Krajowej uczono mnie dopiero pod koniec LO. Po ukończeniu szkoły średniej i potem studiów, o tym co się dzieje w tak zwanym systemie edukacji, dowiadywałem się dzięki mediom, nie nauczycielom.

„Lista lektur” – hasło przewodnie prawie każdego ministra edukacji i każdego rządu, chyba tylko wprowadzenie i postulowanie likwidacji lekcji religii w szkołach, wywoływało większe dyskusje. Zamiast „martyrologicznego” Mickiewicza wprowadzamy nowoczesnego Gombrowicza, by po 4 latach wyrzucić nihilistę Gombrowicza i wrócić do obowiązkowego czytania „Trylogii”. I tak przez jakieś 25 lat. Oddzielnym wątkiem była wojna o najbardziej współczesną historię, ale te wojnę prawda przegrała na całej linii. Do podręczników nie przedostało się ani jedno prawdziwe słowo o tym, czym rzeczywiście był „Okrągły stół” i kim był Lech Wałęsa, za to pojawiły się takie pomysły, chyba nawet po części zrealizowane, żeby uczyć dzieci o wielkim Polaku… Jurku Owsiaku. Tylko to króciutkie przypomnienie, jak się politycy bawili kosztem dzieci i edukacji pozbawionej ideologii, pokazuje, czym się przede wszystkim zajmują kolejni ministrowie. Zawsze chodzi o, nomen omen, produkcję nowych kadr, które będą wrzucać do urny właściwie skreślone karty.

Reklama

Proces ten zaczyna się na etapie doboru autora podręcznika, bo nie oszukujmy się, że dr Magdalena Środa będzie „nauczać”, czegoś innego niż tych wszystkich niedorzeczności, jakie opowiada w przestrzeni publicznej. I w drugą stronę, prof. Roszkowski, o którym jest od jakiegoś czasu głośno, pójdzie ze swoim kagankiem oświaty w dokładnie przeciwnym ideologicznym kierunku. Powstaje zatem pytanie, czy ministrowie edukacji nie wiedzą, czym się kończy wybór konkretnego autora związanego z konkretną linią polityczno-ideologiczną? Wiedzą doskonale i właśnie dlatego tak postępują, to cała tajemnica ciągłych wojen i traktowania dzieci, jak polityczne mięso armatnie. Najnowsza wojna o podręcznik „HiT”, jak zawsze jest naszpikowana serią kłamstw z obu stron, z tym, że atakujący kłamią bardziej. Zapoznałem się z aferalnym fragmentem podręcznika „HiT” lub raczej próbowałem się zapoznać, bo nigdzie w tej książce nie pada porównanie in vitro do „hodowli dzieci” i tym bardziej Roszkowski nie twierdzi, że dzieci poczęte w taki sposób są przez nikogo nie kochane. Natomiast jest odniesienie do bardzo makabrycznego procederu, który ma miejsce w Chinach i polega na… no właśnie nie wiem jak to nazwać, inaczej niż zostało nazwane. Dzieci podłączone do sztucznych macic, to jest jednak całkowicie coś innego i niezwykle groźnego, niż sztuczne zapłodnienie.

Pod oceną tego barbarzyństwa , którą wystawił Roszkowski, prawie w pełni się podpisuję, ale na takie oceny nie ma miejsca w instrukcji obsługi pralki, czy w podręczniku do historii, co chyba jest jasne, dla każdego wyedukowanego człowieka, potrafiącego odróżnić historię od biologii. Mówienie o „lewackiej nagonce” na podręcznik, w sytuacji, gdy autor sam prowokuje ideologiczną biologią w rozdziałach historycznych, to łagodnie mówiąc hipokryzja. Trzeba było napisać podręcznik do historii, oparty na historycznych faktach, z podaniem źródeł, jak na przykład teczka pozostawiona przez Kiszczaka. Wówczas mielibyśmy początek historycznej edukacji, zamiast bicia piany o „życiu poczętym”, czego 90% społeczeństwa, po 30 latach strzelania tymi samymi „argumentami”, nie trawi. Nie jest prawdą, że „HiT” atakuje i poniża dzieci narodzone dzięki sztucznemu zapłodnieniu, za to prawdą jest, że minister Czarnek z premedytacją postąpił tak samo, jak wszyscy jego poprzednicy i pewnie następcy też. Powstał 123 podręcznik „hodowania wyborcy”, czyli to, co politycy lubią najbardziej i nie ma takich szans, aby ta książka przyniosła jakikolwiek pożytek, ona już jest spalona i bardzo szybko zostanie przemielona, chociaż zdecydowana większość treści jest dobrym materiałem edukacyjnym.

Reklama

14 KOMENTARZE

  1. Komuna miala swoje zalety. Nie bylo idiotycznych sporow natury swiatopogladowej.

    Ostatnie 2 lata mielismy przesrane bo inaczej byc nie moglo. Zapoczatkowana przez Szumowskiego walka z wirusem w Polsce nosila znamiona ideologii pro-life co bylo widoczne w antyszwedzkich i antyplatformianych komentarzach.
    Czarnek swoje do pieca tez dokładał.
    Finowie w marcu 2020 mieli analizy ze szkoly zwiekszą zakaznosc o 10% i dzis wiekszosc sie pod tym podpisze. To powinno sie przelozyc na 5% wieksze ilosci zgonow.

    Czarnek to lewak i siewca smierci odpowiedzialny za mordowanie staruszkow w DSach.
    Co wiecej morduje sie polskich staruszkow takze przy pomocy dzieci ukrainskich i milionow doroslych Ukraincow róbta co chceta – normalnie drugi Wołyń

  2. Wreszcie PiS zaczyna działać tak jak w krajach anglosaskich.
    Dokladnie sprawdza jak wyglada problem w rzeczywistosci, informuje o tym publicznie. Teraz tylko ostatni krok-jak to związać.

    Odra jest zanieczyszczana regularnie – wskazują pierwsze wyniki kontroli prowadzonych przez Wody Polskie. W jej dorzeczu wykryto już setki nielegalnych wylotów ścieków – czytamy w czwartkowym wydaniu „Rzeczpospolitej”.

  3. ‘Pod oceną tego barbarzyństwa , którą wystawił Roszkowski, prawie w pełni się podpisuję, ale na takie oceny nie ma miejsca w instrukcji obsługi pralki, czy w podręczniku do historii, co chyba jest jasne, dla każdego wyedukowanego człowieka, potrafiącego odróżnić historię od biologii.’
    Niezła demagogia. Równie dobrze można napisać, że w podręczniku historii nie ma miejsca na opis skutków kontaktu ludzkiego organizmu z syberyjskim mrozem, lub też cyjanowodorem, znanym również pod nazwą handlową Zyklon-B, bo to przecież biologia.

    W ocenie podręcznika do HiT prof. Roszkowskiego osobiście idę na skróty, wyrabiając sobie bardzo pozytywne zdanie na podstawie dwóch argumentów:
    1. Lewacka nagonka świadczy mocno na korzyść dzieła.
    2. Poprzednie książki autora są przynajmniej porządne, a chwilami wybitne.

    Szkoła bez ideologii to bzdura i mrzonka, taka sama jak apolityczny rząd, czy chociażby bezalkoholowa wódka. Ideologia w szkole była, jest i będzie. W związku z tym lepiej, by była ta właściwa.

  4. Jaja się dopiero zaczęły…jakiś burmistrz chyba w Ustrzykach zakazał używania tego podręcznika do czego nie ma absolutnie żadnych uprawnień…

    Podręcznik jest jednym z do wyboru.
    Tak, jest napisany z pozycji konserwatywnych…
    a co nie może?

    Nie ma historii pozbawionej ideologii.
    To dziecinna naiwność.
    Taki Staś Poniatowski raz jest przedstawiany jako zdrajca a raz jako wielki patriota .

    Jak będzie na lekcji dyskutowany lub nawet krytykowany to przecież zupełnie odrębna sprawa.

    Dla mnie najzabawniejsze jest to, że Roszkowski dostał onegdaj Order Odrodzenia Polski za osiągnięcia między innymi dydaktyczne od….
    Aleksandra Gumowego-Olka Kwaśniewskiego

  5. sprawdzalem o co w ogole chodzi

    “”Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju »produkcję«? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać”.

    PARAFRAZA

    “Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu do GWAŁTU, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli JAK U ZWIERZĄT. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju »produkcję«? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej. Ileż to razy słyszymy od ludzi wykolejonych: nie byłem kochany w dzieciństwie, nikt mi nic nie dał, więc sam sobie muszę brać”.

  6. Jestem ateistą z wyboru, dlatego uważam, że wszelkie postępactwo, z lgbt i innymi zwyrodnieniami, powinno być tępione. Po z górą dwóch latach fałszywej pandemii jestem jeszcze bardziej pewien swoich osądów socjologicznych. Konserwatywny ateusz, realnie, może przetrwać jedynie w społeczeństwie fundamentalnie katolickim. Niestety kościół swoje idee odrzucił, obecnie już oficjalnie, więc tzw. cywilizacja zachodu musi zdechnąć, w odrażający sposób z resztą.
    Pis niezwykle skutecznie kompromituje tradycjonalizm, patriotyzm i wszystko, co każdy prawy Polak poważa i kocha. Wybrańcy prezesa, z charakterystyczną dla nich siermiężnością i niemocą umysłową, wzorowo odpychają większość od poprawnych zachowań, zarówno obyczajowych, jak i kulturowych. Tym samym otwierają drogę dla promowania w Polsce obrzydliwej, mówiąc Krzysztofem Karoniem, “antykultury”.
    Nie istnieje żadna opcja w rodzaju, społeczeństwa oświeconego. Tłum był, jest i będzie:
    irracjonalny, targany najprostszymi odruchami, prostacki, bezdennie zabobonny, nazywając rzecz jednym słowem głupi.
    Właśnie z tego powodu lepiej, żeby ludzie wierzyli w to, że warto być dobrym, niż w to, że istnieje 56 płci. Poza tym wiara w życie wieczne motywowała wielu do prób pracy nad sobą, natomiast mądrości typu:
    “Róbta, co chceta!”
    Zachęcają do dogadzania sobie kosztem innych. Nie da się zbudować cywilizacji, w tym ma się rozumieć również dobrobytu, gdy bazuje się na postmodernistycznym bzdurzeniu.