Reklama

Wczoraj połowa Polski widziała 57 000 Polaków zebranych na Stadionie Narodowym, który dokładnie rok temu był „szpitalem narodowym”. Wcześniej Polska widziała forum ekonomiczne w Karpaczu i setki przedstawicieli lepszego towarzycha, zgromadzonych w „Hotelu Gołębiewski”, gdzie nie zachowano żadnego dystansu i zakrywania twarzy. Polska mogła też zobaczyć jak na imieninach Mazurka ściskają się ze sobą politycy i dziennikarze wszystkich opcji, przy piciu wódki i wina. 40 000 głównie młodych ludzi tańczyło na Bemowie, gdy śpiewał Pato-Mata-Tata. Wreszcie we wszystkich studiach telewizyjnych prowadzone są rozmowy na żywo bez jakiegokolwiek reżimu sanitarnego i mierzenia wysokości sufitów. Gdy to wszystko Polacy zobaczyli na własne oczy, wychodzi Niedzielski i bełkocze, aby księża przypominali wiernym o zakładaniu maseczek.

Do kogo ta mowa i czy to się uda? Do nikogo i nie ma takiej możliwości, żeby się udało, powrotu do tego, co się działo rok temu nie będzie, w żadnym wypadku, poza jednym. Kaczyński i Morawiecki musieliby wyprowadzić wojsko na ulice i do hipermarketów, aby ludzie zapomnieli o wszystkich idiotyzmach i pełnej arogancji twórców paranoi „pandemicznej”. Czegoś takiego oczywiście nie zobaczymy, co oznacza, że nie będzie dyscypliny społecznej, jaką mieliśmy wczesnej i nie tylko o klientów, czy wiernych chodzi, ale też o drugą stroną, na którą nakłada się obowiązek egzekwowania kretyńskich i zamordystycznych przepisów DDM. Wystarczy rozejrzeć się po dyskontach, aby dostrzec, że do upominania klientów nie ma wielu chętnych, bo większość obsługi ma dość tych głupot. Widzieli idiotyczne „godziny dla seniora”, bezsensownie liczyli klientów, widzieli rękawiczki foliowe, o których dawno zapomniano, widzą płyny do dezynfekcji używane raz na 1000 klientów i wreszcie widzą tych samych klientów w maseczkach noszonych przez pół roku albo i bez maseczek. Podobne nastroje panują w policji, gdzie entuzjazm do egzekwowania DDM siadł może nie do zera, ale obsesji sprzed roku odbudować się nie da – mamy kryzys wiary w wirusa.

Reklama

Warto pamiętać, że policja to służby mundurowe podlegające reżimom zupełnie innym niż cywile, ale pomimo presji i podległości służbowej 40% policjantów się nie „zaszczepiło”. I teraz pytanie! Jaki oni mają stosunek do tego co się dzieje, ze szczególnym uwzględnieniem ścigania babć i dzieci za brak maseczki? Odpowiedzi długo szukać nie trzeba, za to można jeszcze dodać, że wśród tych 60% „zaszczepionych” z przekonania zrobiło to może 30%, reszta uległa presji. Brak entuzjazmu jest widoczny na każdym kroku i dodatkowo stymulowany odmawianiem przyjmowania mandatów. Spytajcie kogokolwiek, szwagra policjanta, kumpla z podstawówki albo znajomego sąsiada, czego policjanci nie cierpią najbardziej? Gwarantuję, że odpowiedź będzie jedna i jest nią właśnie kierowanie wniosków do sądu, co kosztuje 100 razy więcej pracy niż mandat, a pieniądze te same. Powszechną praktyką, która pozwala policji uciec od uciążliwej procedury są symboliczne mandaty, po 50 zł i nawet po 20 zł, co rozwiązuje kilka problemów naraz. Policja może się wykazać statystykami, policjanci nie muszą siedzieć po uszy w biurokracji, ukarany specjalnie nie cierpi. Niestety pozostaje taki problem, że system represji, co prawda w karykaturalnej formie, ale jednak działa. W związku z tym kto ma siłę powinien się temu przeciwstawiać, co jest o tyle bezpieczne, że sądy również mają dość i większość spraw umarzają.

Każdy dzień z nowym komunikatem Niedzielskiego i nowym wydarzeniem pokazującym, jakie jaja sobie robi z „pandemii” lepsze towarzycho, jest nie do przecenienia. Ludzie na własne oczy zobaczyli, że są prymitywnie oszukiwani i tego nie da się niczym zstąpić, żadną statystyką, czy wypowiedzią „eksperta”. Pewne jest, że te najbardziej absurdalne elementy „pandemii” nie wrócą i przede wszystkim nie wróci autentyczny strach przed „kowidem”, jaki widzieliśmy w marcu 2020 roku i jeszcze po części na jesieni. Nie ma w tym przypadku, że osamotniony Niedzielski albo Kraska przebąkują coś o „odpowiedzialności” i zrzucają obowiązek przypominania o noszeniu maseczek na innych. Oni nie straszą, tylko się boją, bo wiedzą, że sytuacja diametralnie się zmieniła i ludzie się z wirusa śmieją, a obsługa sklepów i policja mają serdecznie dość użerania się z tymi, którzy mają odwagę wskazać na idiotyzmy „pandemiczne”.

PS Proszę Użytkowników Twittera o wrzucenie linku do felietonu.

Reklama

25 KOMENTARZE

  1. Dodajmy do tego i postawmy na pierwszym miejscu zmianę mediach. Da nich ten temat jest już wypalony i będzie zanikał. Wczoraj miałem okazję/przymus słuchać radia w drodze przez dobre pół dniai późno w noc i nie było tematu, że wszyscy zginiemy.

    Nawet nie to tylko, że Fabiański na pierwszym miejscu w serwisach ogólnokrajowej stacji FM ale nie było nawet wzmianki o zarazie. “Eksperci” i pandemiczni nadgorliwcy zostali z DDM jak ten luj. Dyplomowani debile oderwani od życia. To już taki grabarz Himilsbach miał na tyle oleju w głowie, że nie nauczył się nagielskiego, żeby nie wyjść na frajera, jak się Panu Rezyserowi zmieni opcja.

  2. Błaszczak chyba będzie kandydatem PiSu na prezydenta.

    Pojechał do USA, rozmawiał po angielsku swobodnie jak Biden lub Trump,

    z ministrem wojny USA gadał jak równy z równym,

    kupił dywizję najlepszych czołgów na świecie dla WP,

    i jeszcze zamierza ściągnąć do Polski amerykańską dywizję na dodatek.

    Czy to nie jest budowanie pozycji PiSu przed następnymi wyborami?

  3. Jak to często bywa, znowu zgadzam się z tezami p.Piotra. Ale i tym razem trzeba chyba dodać kilka refleksji. Pierwsza jest taka, że rozpętana przez władze paranoja około-covidowa mocno nadwyrężyła ogólne zaufanie obywateli do poczynań władzy. Inspiratorzy owej paranoi nie czytali chyba bajek Ezopa (głownie tej o pastuszku, wilkach i fałszywych alarmach). To w skali społecznej nie jest dobry skutek – dla obywateli oczywiście, nie dla władzy. Jeśli bowiem obecnie zdarzyłaby się prawdziwa epidemia, to wielu ludzi – pomnych doświadczeń w covidem – może mieć przysłowiowe “wywalone” na medialne ostrzeżenia o zagrożeniach. Kolejna refleksja to przypuszczenie, że inspiratorzy nieudanej “pandemii” (ilu by ich nie było i gdzie by nie byli) mogą tak łatwo nie ustąpić i wygenerować nową “pandemię” – tym razem rzeczywiście groźniejszą i bardziej realną (tego rodzaju próby już są). Czy i jak by to zadziałało, trudno obecnie przewidzieć. Następna refleksja to fakt, że “paszporty covidowe” bardzo skutecznie skłóciły ludzi, ale równie skutecznie skompromitowały wiele rządów uważanych dotychczas za “demokratyczne”. Nawet Szwajcarii nie udało się tego uniknąć (obrazki z Berna, które można zobaczyć na TT na pewną wstrząsnęły mocno wieloma Szwajcarami). Czy- i jakie to będzie miało następstwa dla owych “demokracji” także trudno obecnie przewidzieć. Ostatnia refleksja (na dzisiaj:)), to finansowe i ekonomiczne skutki tej covidowej paranoi. Skala społecznych długów finansowych, zdrowotnych i cywilizacyjnych jest obecnie porażająca. Jej skutki będziemy widzieć i ponosić przez długi czas.

    • @klamar
      Terror policyjny ma swój cel. Po pierwsze pokazuje siłę i brutalność aparatów przymusu (dlatego nie mają nic przeciwko rozpowszechnianiu takich scen w internecie), po drugie kompromituje państwa tego terroru używające. A państw narodowych w planie epigonów Weishaupta ma nie być.

      • Doświadczenia stanu wojennego w Polsce pokazały, że brutalność aparatu przymusu na swoje, dość realne, ograniczenia. Ona jest skuteczna, dopóki ludzie nie chcę się z policją bić. Dopóki się boją, nie chcą kłopotów, nie czują się wystarczająco silni. Codzienna dokuczliwość “lockdownów” i paszportów covidowych mocno te ograniczenia obniża. Ludzie coraz bardziej mają dość tej paranoi, a codzienne trudności życiowe pogłębiają te frustracje. To w końcu musi się przesilić na niekorzyść władzy. Jest takie bardzo trafne powiedzenie, że “na bagnetach nie da się długo siedzieć”. Ja doskonale pamiętam, jak było w Polsce w stanie wojennym. Kiedy rozwścieczony (choć niemal bezbronny) tłum ruszał masą na zomowców, to ci – po zęby uzbrojeni – zomowcy uciekali w popłochu gubiąc po drodze swoje uzbrojenie. Do dziś w krakowskiej Nowej Hucie ludzie mają w domach kolekcje pałek, tarcz i hełmów zomowskich zdobytych w podobnych okolicznościach. Tego rodzaju sceny było też widać ostatnio w Melbourne. Zatem nadzieje władz na to, że siłą spacyfikują opór społeczny są, moim zdaniem, mocno przesadne. A stosowanie siłowego przymusu to dla władz jest faktyczne samobójstwo. Na szczęście “nasi” są zbyt tchórzliwi, aby się na to zdobyć. A może tylko nie są pewni “lojalności” służb i aparatu przymusu?

        • @ klamar
          Dlatego obecne reżimy mogą posunąć się tak daleko, jak na to pozwala odpowiednia tresura formacji policyjnych. W tej kategorii dominują jak na razie Francuzi i Australijczycy. Im bardziej policja będzie oderwana od społeczeństwa i będzie miała bardziej wyprane mózgi, tym będzie bardziej przydatna covidowej mafii. Oczywiście do czasu, kiedy nie zwróci się przeciwko swoim dysponentom.

    • 2-ma ręcami się podpisuję. Dodałbym jeszcze 2 rzeczy: nadszarpnięcie autorytetu lekarzy / utratę zaufania do nich (a to jest bardzo ważne dla skuteczności leczenia) oraz nieufność wobec prawdziwych szczepionek. W perspektywie paru/nastu lat możemy mieć powrót naprawdę groźnych chorób zakaźnych: gruźlica, polio, krztusiec, błonica, WZW. Osobną sprawą jest czarna ospa, której jak wiadomo “już nie ma” i nie szczepi się od 40 lat. Więc jak się pojawi, to niestety my dziadersi z blizną na ramieniu będziemy musieli grzebać młodych.

  4. Niedzielski znalazł się w naprawdę trudnym położeniu. Z jednej strony entropia rozkłada lokalny covidiański reżim, z drugiej coraz brutalniej naciska światowa covidiańska mafia, tracącą przyczółki, utrzymywane dotąd przez wyhodowanych przez nią polityków. Strach zagląda w oczy, zwieracze popuszczają, a kiedyś udzielona gwarancja bezkarności staje się równie skuteczna jak preparaty mRNA.

    Ale to nie jest jeszcze zwycięstwo sił normalności. Oni czekają na każdą chwilę słabości, by uderzyć. Dlatego społeczeństwo, o ile chce być wolne, nie może popuścić pressingu. Nawet odrobinę. Dopóki covidianie nie dostaną w nagrodę swojej dawki smoły i pierza.

    • Moim zdaniem Niedzielski (i nie tylko on) jest już skazany na przysłowiowe “zrzucenie z sanek”. Niedawna, całkowicie idiotyczna, konwencja PiS-u w sprawie wsi, pozwala przypuszczać, że Kaczyński podjął już decyzję o wcześniejszych wyborach (inna sprawa, na ile będzie w stanie ją zrealizować). Więc zaczyna cyrk przed-wyborczy. Nadal doradzają mu jednak kompletni idioci (to problem Kaczyńskiego, nie nasz). Myślę, że w przedwyborczych zamierzeniach Kaczyńskiego jest również spektakularne wyrzucenie Niedzielskiego, Kraski i paru innych idiotów (Pudy? Moskala? Dworczyka? Matynia?), oraz weryfikacja polityki covidowej (mało jednak, moim zdaniem, prawdopodobna). To wszystko są oczywiście moje amatorskie dywagacje – zobaczymy jak to się będzie rozwijało. W każdym razie Niedzielski jest już chyba “na wylocie” i to może dla nas być dobra wiadomość. Może, choć nie musi.

      • “Kaczyński podjął już decyzję o wcześniejszych wyborach…” – Wszystko na to wskazuje. Warto zwrócić uwagę na działania pana Tuska, który znowu zaczyna straszenie “totalną opozycją”, co w istocie jest ratowaniem d…y PiSowi (podobnie jak w zeszłym roku na przełomie października/listopada wścieklice ratowały PiS przed gniewem ludu i pomrukami episkopatu). Wygląda na to, że totalsi nie są gotowi/nie chcą przejąć władzy i woleliby, żeby PiS sobie jeszcze chwilę porządził. Albo żeby dokończył likwidację Polski.

  5. @Knock.out.4
    Człowieku, istnieją granice inteligencji, wyczucia, skuteczności, że tak modern polishem pojadę, spamerskiego trollowania. Dla zainteresowanych wątkiem czołgowym:
    https://pawelklimczewski.pl/2021/10/08/czolgi-czolgi-komu-komu-bo-ide-do-domu/
    Jak widać, z powyżej podlinkowanego tekstu, pis, to popłuczyny po nieboszczce PZPR. Dlatego narracja srowidowa będzie kontynuowana. Innej recepty na kryzys władzy aparat partyjny nie widzi i nie znajdzie. Nieważne, iż ta nachalna propaganda nikogo nie przekona. Może jedynie zmęczyć już ogłupionych i w części, zapewne niewielkiej, lecz mnie każdy nawrócony cieszy, przepchnie tych nieszczęśników na jasną stronę mocy.
    Ponieśliśmy potworne straty. Zarówno gospodarcze, jak i ludzkie. Nie zamierzam tu szkód wyliczać, bo wielką księgę trzeba by napisać, żeby wszystko przyzwoicie wyliczyć i choćby ogólnikowo bilans zrujnowania oszacować. Dość powiedzieć, że efekty zdrady i tchórzostwa obecnej, za przeproszeniem, elyty, będziemy odczuwać w skali pokoleń, nie zaś lat.
    Niedzielski wie, że nic realnie mu nie grozi. Nikt nie odbierze cyborgowi majątku, nie zostanie powieszony za ludobójstwo. Jedyne, co faktycznie może stracić, to ministerialny stołek, ale to w sumie drobna niedogodność. Przecież należy do grona ustawionych urzędasów, którzy sprawdzą się na każdym odcinku, na który ich władająca właśnie partia skieruje.
    Nie mam zielonego pojęcia, co sobie nowego Jarosław Kaczyński wykombinował. Moim zdaniem zawsze bzdurzył, być może dlatego nigdy się nie przekonałem do, że tak zażartuję, jego wizji Polski.
    Kraj znajduje się właściwie na skraju załamania finansowego. Tak długo trwać zwyczajnie się nie da. Jakiś przełom, którego się, swoją drogą obawiam, nastąpić musi, bowiem deszcz brukselskich eurasów nie spadnie.
    @Smartboy
    A może polin w miejsce III RP? Korzenni by przybyli i cały burdel, swoimi, eufemistycznie mówiąc, sprawdzonymi w Palestynie metodami, błyskawicznie uprzątnęli.