Reklama

Pieczone ziemniaczki, aby nie były ziemniaczkami spalonymi należy doglądać regularnie i wyjąć z piekarnika, kiedy się zarumienią. Nie wcześniej.

Pieczone ziemniaczki, aby nie były ziemniaczkami spalonymi należy doglądać regularnie i wyjąć z piekarnika, kiedy się zarumienią. Nie wcześniej. Nie jest to zadanie łatwe, jeśli chce się je wypełnić w sposób perfekcyjny. Dlatego Kubak do gotowania założył pelerynkę. Do piekarnika zaglądał co 5 minut, pachniało coraz ładniej, cebulka przypiekała się, masełko topiło i wszystko zmierzało ku szczęśliwemu końcowi.
Kubak nachylił się do piekarnika po raz kolejny, pooglądał zawartość naczynia żaroodpornego i wymamrotał pod nosem z zadowoleniem: No, no. Takich pyszności to nawet Chrobry Ottonowi nie przygotował na Zjazd!
Wypowiedział zdecydowanie w złą godzinę. Nagle coś pyknęło, syknęło i piekarnik zaczął się kręcić. Albo też kręciło się w głowie Kubaka. Nie minęła minuta, kiedy wszystko ustało i zrobiło się jakoś dziwnie. Gorąco w okolicach siedzenia. Super Kubak popatrzył w dół i z przerażeniem stwierdził, że siedzi na wielkim palenisku tuż obok pieczonej świni. Z pelerynki dymiło się porządnie. Zrzucił ją z siebie i zaczął deptać gasząc płomienie. Bolał Go tyłek. Czuł, że ma okropne bąble. Na pewno nie usiądzie przez następny miesiąc.
Rozejrzał się. Było dziwacznie. Na pewno nie było to Jego mieszkanie. Nie było Jego ziemniaczków. Byli ludzie, chyba z dziesięciu mężczyzn, którzy nic nie mówili, tylko gapili się na Niego dość głupkowato. Ubrani byli jakoś tak – niemodnie. Nagle wszystkich jakby coś przywróciło do życia. Rzucili się na Kubaka, zaczęli mówić jeden przez drugiego. Niby po polsku, ale dziwnie. Niby rozumiał, ale nie miał pewności.
Wszystko wskazywało na to, że uznali Go za intruza. Jakoś tak patrzyli nieprzyjaźnie. Nie zaproponowali herbatki. Zupełny brak ogłady. Krzyczeli o wiedźmach i czarach. Głupki. Co oni, ze średniowiecza, żeby takie bzdury opowiadać? Najgorsze, że wiedźmą chyba miał być On sam. Próbował tłumaczyć, że jest super bohaterem, że z Krakowa, że chętnie by wrócił, bo tam Mu się ziemniaczki spalą, ale chyba nie słuchali.
Jeden związywał go sznurem, drugi odstawiał już z ognia prosiaka najwyraźniej robiąc miejsce dla Kubaka. Myślał gorączkowo. Co to jest?
Nagle na horyzoncie pojawił się ktoś nowy. Ubrany też dziwacznie, ale ewidentnie dostojniej. Krzyczał, że Bolesław z Ottonem zasiadają do kolacji a prosiaka nie ma, że są same nieroby, że skończą jak poprzedni kucharze, że wygnanie, albo publiczne egzekucje.
Od razu zapomniano o Kubaku. Prosiak wrócił nad ogień.
Bolesław, prosiak i Otton. Nie mogło być mowy o pomyłce. Kubak znalazł portal czasowy. Skoro jego piekarnik przenosi w czasie, to czego należy się spodziewać po lodówce?!
I jak wrócić? Gdyby wrócił zaraz, jeszcze zdążyłby wyłączyć ziemniaczki. Powrót jest odwrotnością przybycia – myślał rozsądnie Kubak. – Wlazłem głową do piekarnika i powiedziałem coś o Zjeździe Gnieźnieńskim i wylądowałem na palenisku. Muszę tylko ten proces odwrócić.
Wskoczył na ogień obok prosiaka. Wkoło rozległy się krzyki, ktoś próbował złapać Go za pelerynkę. Wyszarpnął. Krzyknął Kraków 2010! Kraków 2010! Zaczął się kręcić, krzyki ucichły. Keidy wylądował na podłodze we własnej kuchni tyłek wciąż Mu płonął.
Kiedy opanował sytuację spojrzał podejrzliwie na piekarnik. Nic w nim nie było niezwykłego. Normalny, z termo obiegiem. A ziemniaczki tylko trochę zbyt upieczone.
Przez następne dni testował możliwości piekarnika. Był obolały. Za każdym razem lądował na piecu, rożnie, palenisku lub prosto w ognisku. Najgorsze były lądowania prehistoryczne, dość znośne te, w czasach po wynalezieniu piekarnika. Przez tydzień zdążył przepalić wszystkie spodnie, pelerynka wymagała regeneracji. Dorobił się też oparzeń najwyższego stopnia.
Czemu to musiał być piekarnik? Dlaczego nie szuflada? Albo pralka? Albo cokolwiek. Taki już los super bohatera. Jednak okłady z lodu przestały wystarczać.
Kubak cierpi. Nikt nie jest w stanie tego cierpienia w pełni zrozumieć. Bąble rozrosły się, są potężne, czerwone i piekące. Wydają się niemożliwe do pokonania i zaleczenia. Kubak pomyślał, że z tym podróżowaniem w czasie to idiotyzm. A niech sobie żyją w spokoju, ci dawni. Świat idzie do przodu, jeśli ktoś ma ochotę iść do tyłu to słusznie parzy sobie tyłek.
Zapakował walizki. Kota wsadził w klatkę. Piekarnik zabił gwoździami. Wyłączył gaz, prąd i wodę. Zamknął mieszkanie. Złapał PKS do Ciechocinka. Na grzeczne pytania: Może Pan usiądzie, pan taki obładowany! odpowiadał: Dziękuję, postoję.
W Ciechocinku pomoże Babcia. Babcia zawsze pomaga. Kubakowi należy się dłuższa rekonwalescencja. Zaiste fach super bohatera jest niebezpieczny i groźny. Kubak potrzebuje odpoczynku, pysznych zup i budyniu. Świat będzie musiał sobie poradzić przez czas jakiś bez Niego i Jego pelerynki.

Reklama

37 KOMENTARZE

  1. Czy aby tylko z pralką byłoby
    Czy aby tylko z pralką byłoby bezpieczniej? Taki bęben to się potrafi programatorem zatrzasnąć i Super Kubakowi mogłoby być trudniej wrócić. Tyłek zabąblony babcia wyleczy. Szybkiego powrotu Super Kubaku. Nasz świat potrzebuje Super Bohatera. Co z Kotem?

          • Para wodna przebywająca bez
            Para wodna przebywająca bez zameldowania w mokrofaowce. Bez podtekstów o jakimś tam sparowaniu. Ty słabeusz bez pary? To co powiedzieć o mnie? Dupa blada!

            PS: Jacku, Explorer exe mnie straszył. Ostatnio przycichł, dlatego nie molestuję Cię pocztą wewnętrzną. Przyznaję, że trochę się obawiam rady jak od FACHOWCÓW. Format, nic zrobić się nie da. Miałam niedawno i bym nie rada.:) Jakby gdyby coś, to Cię niecnie wykorzystam. Już możesz zacząć się bać.;)

          • ee tam – nie boję się 😉
            Sprecyzuj problem, w razie błędów najlepiej zrób screena i dawaj znać.
            Może co się uda.

            A jak nie, to format 😉

            pozdrawiam

            Acha – u mnie na moim jedno-wpisowym blogu są też inne ścieżki kontaktu do wykorzystania jakby co…

          • Żebym to ja wiedziała jak
            Żebym to ja wiedziała jak zrobić screena.:)) Formatowi teraz stanowcze NIE! Z innych ścieżek skorzystam, jakby co, za taką możliwość dziękując.:)

            A teraz przepraszając Super Kubaka za prywatę, pozdrawiam serdecznie bardzo dziękując nie mniej za życzliwość.:)

          • naciskasz jednoczesnie Alt + PrtScrn,
            potem otwierasz w accessories – paint i naciskasz jednocześnie Ctrl + V ….i gotowe, tylko trzeba jeszcze zapisać.

      • heh
        do mikrofalówki, to raczej nie.
        Znaczy jeszcze takiej dużej nie widziałem…
        No bo jak niby te 100 kg miałoby?

        No, chba, że Tobie chodziło rzeczywiście o mokrofalówkę.
        Ta nazwa mi do pralki ałkiem fajnie pasuje.
        I jeśli o pralkę Ci chodzi, to już rzeczywiście, rzeczywiście mogłoby się udać 😉

          • Para wodna przebywająca bez
            Para wodna przebywająca bez zameldowania w mokrofaowce. Bez podtekstów o jakimś tam sparowaniu. Ty słabeusz bez pary? To co powiedzieć o mnie? Dupa blada!

            PS: Jacku, Explorer exe mnie straszył. Ostatnio przycichł, dlatego nie molestuję Cię pocztą wewnętrzną. Przyznaję, że trochę się obawiam rady jak od FACHOWCÓW. Format, nic zrobić się nie da. Miałam niedawno i bym nie rada.:) Jakby gdyby coś, to Cię niecnie wykorzystam. Już możesz zacząć się bać.;)

          • ee tam – nie boję się 😉
            Sprecyzuj problem, w razie błędów najlepiej zrób screena i dawaj znać.
            Może co się uda.

            A jak nie, to format 😉

            pozdrawiam

            Acha – u mnie na moim jedno-wpisowym blogu są też inne ścieżki kontaktu do wykorzystania jakby co…

          • Żebym to ja wiedziała jak
            Żebym to ja wiedziała jak zrobić screena.:)) Formatowi teraz stanowcze NIE! Z innych ścieżek skorzystam, jakby co, za taką możliwość dziękując.:)

            A teraz przepraszając Super Kubaka za prywatę, pozdrawiam serdecznie bardzo dziękując nie mniej za życzliwość.:)

          • naciskasz jednoczesnie Alt + PrtScrn,
            potem otwierasz w accessories – paint i naciskasz jednocześnie Ctrl + V ….i gotowe, tylko trzeba jeszcze zapisać.

      • heh
        do mikrofalówki, to raczej nie.
        Znaczy jeszcze takiej dużej nie widziałem…
        No bo jak niby te 100 kg miałoby?

        No, chba, że Tobie chodziło rzeczywiście o mokrofalówkę.
        Ta nazwa mi do pralki ałkiem fajnie pasuje.
        I jeśli o pralkę Ci chodzi, to już rzeczywiście, rzeczywiście mogłoby się udać 😉