Reklama

Dość często słyszę, że „nie jestem w temacie” i w ogóle „nie znam się”. Taki urok Internetu, ale tym razem rzeczywiście średnio jestem w „temacie”, bo co jak co, ale babskie fatałaszki interesują mnie mało, chociaż do dziś krąży rodzinna legenda, że najlepszą sukienkę dziecku, to tata kupił. Z okazji dorosłych urodzin Córki postanowiłem powtórzyć swój historyczny sukces i poszliśmy do tych wszystkich butików hipermarketowych. Stary już jestem, jednak nie na tyle, żeby mieć jakieś poważne problemy z pamięcią. Przy pierwszym zakupie, jakieś 7 lat temu, jeszcze był spory wybór i przede wszystkim zupełnie inna jakość materiałów. Oczywiście bez wielkich szaleństw, jedwab, czy nawet czysta bawełna to nie była, ale jak się taką sukienkę brało z wieszaka, to przynajmniej nie parzyła.

Wczoraj obeszliśmy wzdłuż i wszerz dwie duże galerie, z wyjątkiem tych markowych butików, gdzie majtki kosztują 1500 zł. Efekt? Ani jednej i podkreślam raz jeszcze z pełnym oburzeniem, ani jednej sukienki, która nie przypominałaby ceraty, w najlepszym wypadku reklamówki foliowej. Nieskromnie powiem, że słowem, zwłaszcza pisanym, operuję dość przyzwoicie, jednak nie potrafię odnaleźć właściwych słów, które precyzyjnie opisałby „jakość” tych materiałów. Kto ma więcej niż 40 lat na pewno pamięta bistor, taki peerelowski wynalazek o wszechstronnym zastosowaniu. Szyto z tego wszystko, spodnie, sukienki, garnitury, bluzki, mnie do dziś w uszach brzmią słowa mamy i ciotek, które narzekały na bistor, ale przy tym, co wczoraj trzymałem w dłoniach, bistor to chiński jedwab, aksamit i 100% bawełny. Po długich poszukiwaniach odnalazłem chyba właściwe porównanie, te „sukienki” przypominały w dotyku i fakturze coś pomiędzy pakułami i gąbką do zmywania naczyń od tej szorstkiej strony. Papier ścierny z plastiku, z wplecionymi włóknami drutu kolczastego dla wzmocnienia konstrukcji. Jednak największym szokiem były jakieś takie krótkie pantalony, przed kolano i tu naprawdę nie żartuję i nie przesadzam, to było wykonane z pianki montażowej pomieszanej z sylikonem sanitarnym, żeby nadać produktowi nieco elastyczności.

Reklama

Co jest w tym wszystkim najbardziej groteskowego? Otóż te wszystkie stroje z pancernego plastiku są „eko”! Pojęcia nie mam ile ton emisji CO2 idzie w atmosferę przy produkcji jednej takiej kiecki z przemysłowej ceraty, ale przypuszczam, że więcej niż produkuje niemiecki diesel na jedynce pod górę. Nie wiem też przez jakie alergie i inne schorzenia przechodzą dzieci z biednych krajów, które to szyją za 5 centów na godzinę, ale szczerze odradzam kupowanie tego czegoś, choćby jako odzież ochronną. Coś niesamowitego, w jaki prosty sposób wpompowano ludziom do głów „ekologizm” i humanitaryzm. Producenci tej tandety rzekomo ratują planetę i chronią ludzkość, a w praktyce produkują jeden wielki toksyczny odpad i w dodatku do produkcji zatrudniają dzieci. Poszukiwanie w galeriach i najbardziej znanych butikach, czegokolwiek przypominającego naturalny materiał jest zajęciem, przy którym i Syzyf by się załamał. Dlatego wcale mnie nie dziwi, że nawet największe i najbardziej wybredne damy odwiedzają „szmateksy”, bo to już chyba jedyne miejsce, gdzie można kupić coś z lnu i bawełny albo chociaż coś, co nie pozdziera opuszków palców przy zakładaniu i zdejmowaniu.

Trzeba przyznać, że „ekologizm” rozwija się w błyskawicznym tempie, do tego poziomu, który widzieliśmy w „Seksmisji” brakuje naprawdę niewiele. Wciskają nam plastik w każdej postaci, ubieramy się w plastik, jemy plastik, mieszkamy w plastiku i jeździmy plastikiem. Po drugiej stronie tego paranoicznego, ale też doskonale przemyślanego biznesu, mamy papierowe kubki, talerze i słomki, w komplecie z drewnianymi mieszadełkami, łyżkami, widelcami i nożami. Zaczęło się całkiem niewinnie i jak zwykle szlachetnie, od ratowania naszej ukochanej planety, kończy się… nie to się wcale nie kończy, obawiam się, że nawet w środku procesu jeszcze nie jesteśmy.

Reklama

13 KOMENTARZE

  1. Odniose sie do panskiego wczorajszego tytułu na YT

    Mam umiarkowane i przede wszystkim wolnosciowe poglady wiec zawsze z wielką pogardą patrzylem jak niektore osobistosci płyną z głownym, narzuconym politycznie poprawnym nurtem medialnym.
    To jednak jest nic w porownaniu z PISiorami ktorzy co do zasady nie sa poprawni ale nie przeszkodzilo im by płynąć na wysokiej FALI.
    Na kazdej ponadprawicowej i ponadlewicowej FALI głopoty.
    Szowmeni.
    Wyjatkowe gnoje bo zapatrujac sie na sondaże byli gotowi wdrożyc w zycie najgorsze okrucienstwa i najwieksze glupoty ktora widownia Kurskiego i TVNu czasowo popierała.

    PISdzielstwo to jest cos wiecej niz celebrytyzacja. To jest płyniecie na FALI ZBRODNI. Sa gotowi zniszczyc dowolną liczbe Polakow byle tylko wzrosło im poparcie.

    Co do plyniecia na wysokiej fali. Byl taki film “Czas surferów”. Jedna z glownych postaci byl Rysio sku..nek. PISiory sa wlasnie takimi Rysiami.
    Zrobią lockdown, embargo, zamkną lasy, utną palca a na koncu uciekną z walizką dolców

  2. To całe szaleństwo nie byłoby możliwe bez sukcesów w formatowaniu społeczeństw. Ludzie jeszcze są w stanie uwierzyć w każdą bzdurę, byleby była odpowiednio im zaserwowana. Dlatego też akceptują ten cały szajs, co powoli sprowadza ich do roli biomasy. Jedynym naszym ratunkiem jest albo całkowita niewiara w tę całą propagandę albo analizowanie każdego komunikatu pod kątem korzyści, które odniosą ci, co ten komunikat kazali rozpowszechnić. Opieranie się na danych i faktach to już wyższa szkoła jazdy.

    W przeciwnym przypadku grozi nam pasza z owadów, plastikowe ubrania, zimno, hulajnogi jako środek lokomocji i cosezonowe, depopulacyjne wyszczepienie. Jak już lucyferianie osiągną swoje cele, to globalne ocieplenie zniknie, podobnie jak ongiś dziura ozonowa.

    • Egon. Ty wychodzisz z zalozenia ze jest jakas ukryta prawda ktora jest z gola inna od tej ktora nam sie zapodaje.
      A mnie to lata kolo nosa.
      Bilans strat poprzez uczestnictwa w przeroznych szalenstwach i hucpach nie rekompensuje jakichkolwiek watpliwych i czysto teoretycznych korzysci (przyklad debilizmu covidowego aż nadto jaskrawy)..
      Nie wiem jak jest w przypadku plastiku bo nie natknalem sie na szczegolowe statystyki CO2. Zakladam ze te “eko” platiki naprawde moga byc eko. Ale ze kij ma 2 konce to rowniez wegiel moze byc bardziej eko niz inne zrodla energii jak np paliwa bio. To jest trudne do oszacowania.

      Nie wiem czy sa globalne spiski, ale na pewno jest stado baranów ktore hoduje Kurski i TVN.

  3. “EKO” na metce nic nie oznacza, jest przybijane na wszystkim od żarcia po opony samochodowe – dobrze wygląda. Co do jakości łachów.. wszelkie haemy itp sieci opylają tutaj towar, który z fabryk w różnych bantustanach wychodzi w cenie liczonej w centach. Wiedzą, że na polskim rynku konkurują z “odzieżą używaną”. Klient nie jest wybredny i ma niski budżet.

  4. Najogólniej pisząc ekologizm produkują z głupoty, oraz pustki ideowej postmodernizmu. Marna namiastka religii dla ogłupionej ścierwo-mediami biomasy. Zauważmy, dla formalności, iż 98%, może nawet 99% populacji stanowią osobnicy zdolni uwierzyć we wszystko.
    Dobitnym dowodem pandemia kowida dziewiętnastego, czyli wydarzenie, które faktycznie nie zaistniało, bowiem na początku roku 2020 nie pojawiło się żadne nowe zagrożenie biologiczne. Wystarczyło postraszyć w mediach głupią gawiedź straszliwą chorobą bezobjawową i już osiągnięto efekt szczujni.
    Tzn. wyznawcy nowoczesnych zabobonów gotowi byli, gdyby tylko mogli, wysłać do gazu garstkę racjonalistów. Tj. zachowujących zdrowy rozsądek;
    = Odmawiających zakrywania twarzy szmatą, czy brania udziału w globalnym eksperymencie medycznym, pt. szczepimy się.
    Głębszych źródeł ekologizmu szukałbym w kompletnej nieznajomości chemii, oraz fizyki przez tabuny wykształciuchów.
    Polska odsłona plastikowej odzieży skrywa dramatyczny aspekt historyczny. Odziedziczyliśmy po PRLu rodzime tkactwo. Przemysł co prawda nieco zacofany technologicznie, jednak własny i pozwalający na wytwarzanie autentycznych ubrań.
    Włodarze III RP wszystko zniszczyli. Jesteśmy skazani na import, skoro własna wytwórczość przepadła.
    (Tu małe wyjaśnienie dla czytających mnie po cichu eko oszołomów. Chodzi mi o ubrania autentycznie naturalne, czyt. z surowców typu bawełna, len, normalne kurtki skórzane, prawdziwe kożuchy, itd. itp.
    Rzecz ująłem prosto, więc pojmiecie to również wy, zieloni aktywiści, wyzywający nas od faszystów.)
    Wracając do głównego tematu;
    Nic nie zapowiada rychłego zmierzchu tego debilizmu, gdyż bazuje on na odmóżdżeniu społeczeństw tzw. zachodu.
    Piszę tzw. zachodu, ponieważ kraje typu polin, także się do owego obszaru zaliczają. Powszechne otrzeźwienie być może nadejdzie, ale dopiero wówczas, gdy zielona komuna zaowocuje biedą i degradacją środowiska naturalnego.
    Tak się bowiem składa, iż im bardziej zielona idea, tym bardziej szkodliwa dla przyrody.
    Przykłady można podawać do znudzenia:
    Jak mawiali starożytni, omne trinum perfectum.
    Dlatego podaję poniżej tylko 3 argumenty. Kto mądry, ten mnie z pewnością zrozumie, z głupcami nie zamierzam polemizować. Szkoda czasu na jałowe dyskusje.
    1. Naturalne futro się rozłoży a sztuczny ciuch będzie zatruwał glebę przez wieki.
    2. Wiatraki i panele słoneczne produkują prąd nieprzewidywalnie, czyli nie nadają się do zasilania sieci, poza tym zużytych ogniw i tych nieszczęsnych wiatraków nie da się poddać recyklingowi.
    Ponad to oze zajmuje, praktycznie nieodwracalnie gigantyczny teren.
    3. Rezygnacja z obłędu pt. limity CO2 umożliwiłaby nam uruchomienie wystarczająco dużej mocy elektrowni węglowych, aby ludzie, z własnej woli, zmienili ogrzewanie z pieców na tani prąd elektryczny. Zanieczyszczenia pyłami, przy obecnym poziomie techniki, nie musimy się obawiać, ponieważ odpowiednie filtry można zainstalować w elektrowniach. Ogrzewanie na prąd jest najwygodniejsze.
    Prawda, że proste?
    Pytanie retoryczne.
    Daruję sobie wymienianie kolejnych absurdów wynikających z wciskania na rynek samochodów elektrycznych, bo wymagałoby to dosłownie referatu. Ograniczę się zatem tu do stwierdzenia:
    To równie realne, jak gwarantowana przez premiera Mateusza Morawieckiego, rządowa cena węgla, tona po 996 zł.

  5. Szkoła, i to, co ona serwuje młodym. Dlaczego ja, rocznik 1948, wiem, że Greta Thunberg pieprzy kretyństwa, a młodsi tego nie wiedza ? Ratowanie planety ?? Planeta sobie sama poradzi. Ludzie z całą ich infrastrukturą stanowią cieniutką warstewkę pleśni na powierzchni Ziemi. Jasne.
    A Europa stanowi ok. 2% całej powierzchni kuli ziemskiej czyli ok. 7,5% powierzchni lądów. Stale do mnie dzwonią akwizytorzy paneli, pomp i ostatnio już nie tylko zachęcają, ale wręcz wygrażają karami za nie zainstalowanie czegośtam, co uratuje świat. Można się jakoś bronić ?

    • @Lukrecja Trzeba się bronić i nie mieć skrupułów. Ja zawsze im mówię na odwrót, tzn. jeśli mają ofertę dla mieszkańców mojego województwa to odpowiadam że nie mieszkam już w tym województwie. Mają ofertę dla osób w moim przedziale wiekowym – mówię że to mnie nie dotyczy. Jakaś prezentacja ma się odbyć np. w sobotę – mówię że mam już inne plany na ten dzień. Akwizytorom mówię że już mam wszystko a nawet więcej i rozłączam się. Nie można wchodzić z nimi w dyskusje tylko stanowczo kończyć rozmowę. Skutek – jakiś zabłąkany akwizytor dzwoni raz na 2 miesiące.

  6. Wszystkie te ubrania są sprowadzane z Chin. Nie tylko ubrania, ale wszystko co można kupić w Chinach za 2 centy i w Europie sprzedać za 2 $. Nawet opłaca się pomimo opłaty za transport i cła. Tymczasem Chinole produkują towary w typowy dla gospodarki socjalistycznej formule “dużo aby wykonać plan” kosztem jakości. To co Pan widział jeszcze nie jest najgorsze. Proszę mi uwierzyć.

  7. Swietnie pan to zauwazyl, jak na faceta. Te rzeczy faktycznie roione sa z pianki poliuretanowej, albo pakul. Co ciekawe jak sie niektore kupi, zabierze w torbie do zamknietego samochodu, to mozna astmy dostac. One rowniez aktywnie, w czasie poruszania rozpadaja sie na bardzo drobne wlokna, ktore wdychamy…Bardzo powoli przyzwyczaili nas do szkodliwego szajsu, bawelna, krepliny, bistory i jedwab zniknely i sa tylko w najdrozszych sklepach-takich gdzie rzecz kosztuje 300 dolcow za sztuke. To jest taki trend jaki zauwazalam w latach 70-tych, kiedy zamieszkalam w Afryce. Przykladowo buty mieli tylko Baty, wszystkie plastikowe. Dla nas, przybyszy z komuny, gdzie buty byly obowiazkowo skorzane, to bylo nie do pomyslenia. Ale Afryka kupowala. A teraz nagle stalo sie do pomyslenia wszedzie. Przy produkcji tego musi byc uzywana nieprawdopodona ilosc rozpuszczalnikow chemicznych i chemii w ogole. Nieprawdopodobna.

  8. Poziom wiedzy tzw. ogółu ludności jest wystarczająco niski, aby ekologizm kwitł i wciąż przybierał na sile. Jego aktywiści często odwracają fakty naukowe, celem udowodnienia słuszności swej szarlatanerii.
    Najdobitniejszy przykład to demonizowanie dwutlenku węgla, który jest dosłownie gazem życia. Większa jego zawartość w atmosferze skutkuje podwyższeniem wydajności fotosyntezy. Zatem, rozumując logicznie, im więcej CO2 procentowo w powietrzu, tym lepiej. Tym czasem obłęd pt. walka z globalnym ociepleniem opiera się na nieszczęsnym ograniczaniu emisji. Wielowymiarowa głupota, co rozumie każdy, kto ukończył dawną podstawówkę. Nie wiem, jak po niezliczonych reformach wygląda edukacja początkowa w XXI wieku. Miałem szczęście ukończyć szkoły jeszcze w starym stylu. Jeśli ktoś za fizyką nie przepada, może podeprzeć się historią. Klimat, nawet w czasie dziejów, że tak powiem, pisanych, zmieniał się w obie strony. Tzn. było zarówno cieplej niż dziś, jak i zimniej. Co na to powiecie eko-oszołomy?
    Niech wam św. Greta objawi, jak to możliwe, że siły natury nie poddają się głosowaniu unijnych, ani nawet światowych biurokratów.

  9. Paliwo z plastiku:
    https://www.auto-swiat.pl/wiadomosci/aktualnosci/handerek-technologies-ta-polska-firma-chce-robic-paliwo-z-plastiku/4drm04y
    Oto technologia, w którą, w kraju rządzonym przez rozumnych włodarzy, wiele by inwestowano.
    Wytwarzanie ubrań z plastikowych odpadów to skrajny debilizm, ze wszech miar szkodliwy z resztą.
    Natomiast produkcja paliwa z tworzyw sztucznych to autentyczna szansa na recykling, we właściwym znaczeniu tego słowa. Cywilizacja techniczna wcale nie musi degradować środowiska naturalnego w znacznym stopniu. Niestety wymaga to podejmowania racjonalnych decyzji, wsparcia dla nudnej nauki, zamiast medialnego ratowania planety.
    Co najważniejsze niezbędna jest odwaga osobista rządzących, czyli cecha, która u naszych politykierów nie występuje, nawet w ilościach śladowych. Dowodem choćby plandemia, przeciwko której zaprotestował jedynie jeden poseł. Nikt, poza Grzegorzem Braunem, wprost nie sprzeciwił się tej mistyfikacji.
    Wracając do zagadnień, z dziedziny szeroko definiowanej energetyki;
    Wyznawcy oze, czyli odnawialnych źródeł energii, stanowią odpowiednik łysenkowców. Czyt. idiotów twierdzących, że w syberyjskiej tundrze wyrośnie pszenica. Ta ostatnia była zapewne zbyt mało uświadomiona politycznie, bo rosnąć tam nie chciała.
    To samo tyczy się wiatraków i paneli fotowoltaicznych. Pomimo niekończącej się i skrajnie nachalnej propagandy, w tym chamskiego dzwonienia przez tępych akwizytorów na numery prywatne, owe hue-hue darmowe elektrownie nie działają. Kosztują wielokrotnie więcej, niż bloki węglowe, a co najważniejsze są absolutnie nieprzydatne jako ich zamiennik, ponieważ produkują prąd kiedy chcą. Ich kapryśność wyklucza je również tym samym jako składnik w bilansie energetycznym, bowiem najlepiej nie zmieniać ustawień bloku węglowego. Optymalnie, dla jego trwałości, uruchomić go, ustawić na odpowiednią moc i możliwie mało regulacji stosować. Co stoi w jawnej sprzeczności z obecnie wymuszaną ustawowo współpracą węgla z oze.
    Ekologiści przypominają najbardziej fanatycznych komunistów, którzy nędzę panującą w Związku Radzieckim tłumaczyli zbyt słabym jego zakomuszeniem.
    Lekiem na problemy wywoływane przez socjalizm miało być, więcej socjalizmu.
    Turbiny wiatrowe nie zdały egzaminu?
    Rozwiązanie jest proste, trzeba postawić więcej tych architektonicznych potworów.
    (energetyka24.com/oze/wiadomosci/kryzys-wiatrowy-w-niemczech-zbudowano-ok-4-razy-mniej-turbin-niz-potrzeba)
    Czasami, dla swoistej poprawy humoru, zaglądam na energetyka24.com. Treści tworzone przez opłaconych szubrawców, lub totalnych szaleńców także wypada znać. Choćby dlatego, aby umieć je obalić w rzeczowej polemice. Program fit for 55 doprowadzi do masowej biedy. Dopiero wówczas wściekły motłoch, inaczej demoliberalnego społeczeństwa kulturalnie nazwać nie potrafię, być może odrobinę otrzeźwieje i wywiezie na taczkach proroków nowego ładu.