Reklama

Nie wiem czy też macie wrażenie, że bez mała wszystkie produkty żywnościowe (przetworzone) są dostosowane do potrzeb człowieka o przytępionym smaku i zapachu, człowieka z wiecznym niedoborem cukru i

Nie wiem czy też macie wrażenie, że bez mała wszystkie produkty żywnościowe (przetworzone) są dostosowane do potrzeb człowieka o przytępionym smaku i zapachu, człowieka z wiecznym niedoborem cukru i soli, za to nienawidzącego wszelkich tłuszczów i białek, a więc tego, z czego jest zbudowany. Chodzę po supermarkecie i czytam: Śledzie w śmietanie- jak się to śledziątko, bo to nie śledź, znajdzie w tej masie sosu i jakichś niezidentyfikowanych warzyw, to można powiedzieć, że jest się szczęściarzem. Przy czym dodajmy, iż sos śmietanowy nie składa się bynajmniej ze śmietany, o nie. Jest to mieszanka wody, maltodekstryny i odtłuszczonego (koniecznie) mleka w proszku, z dodatkiem kilku równie koniecznych konserwantów i dodatków smakowych. Prawdziwej śmietany tam nie uświadczysz. Ale, co gorsza, idę dalej: lody (nieważne czy z górnej, czy z dolnej półki) ?smaku to to nie ma wcale, bo czuć tylko szczypiącą w zęby słodycz. Jeszcze po pół godzinie czuć w gardle obrzydliwie przesłodzoną papkę, którą okazały się lody. Kilka kroków dalej, dział nabiału: masło ? 82 % tłuszczu, ?luksusowe?. Z tym że tłuszcz jest pochodzenia roślinnego, z małym dodatkiem aromatów. I częstokroć soli. Kotlety sojowe ? kto mógł nazwać papierowe kulki dumną nazwą kawałka mięsa?
I tak sobie idąc po sklepie nie można wyjść z zadziwienia- dlaczego produkty dobrej jakości, o nazwie świadczącej o prawdziwej zawartości i o proporcjach składników odżywczych jako tako zachowanych, stanowią mniejszość i są 3 razy droższe od reszty? Ukryte gdzieś pod stertą udawanego sera i podrabianej czekolady, przygniecione kolorowymi opakowaniami dietetycznych jogurtów i zupek (też mi nazwa na proszek ze skrobii i dodatków smakowych identycznych z naturalnymi). Mało kto lubi gorzką czekoladę. Masło traktuje się jak główną przyczynę otyłości a śmietana 30-stka w sklepie to już w ogóle hańba! Za to całe ściany obłożone chipsami- taaaaak, to coś zdrowego i potrzebnego. Nie mówię, niech sobie będą, w końcu żyjemy w wolnym kraju, ale zachowajmy proporcje- na 10 metrów chipsów- 50 metrów serów! Co najmniej 30 ze śmietaną i mlekiem ? mleko, to też ciekawy produkt- im mniej wartości odżywczych (i nie mówię tu o wapniu bo to nie jest główny składnik kości, jak próbuje się nam wmówić), czyli tłuszczu i białka, tym większy napis ZDROWA ŻYWNOŚĆ. Albo soki- 100 % soku naturalnego- zapomniano tylko dodać, że ten 100%-owy sok stanowi jakieś 20 % soku końcowego. Reszta to woda, cukier i aromat. Identyczny z naturalnym. Za chwilę to my zaczniemy być ?identyczni z naturalnymi?. Ale prędzej będziemy cukrzykami, o ile już nie jesteśmy. Przypominam- nie ujawniona cukrzyca objawia się wzmożonym apetytem na wszystko co zawiera cukier, ewentualnie i cukier, i sól, wiecznym przemęczeniem, drażliwością, niedokrwieniem kończyn, problemami ze spaniem i z wydalaniem, słowem, robi się z nas powoli wrak człowieka. Ale przede wszystkim- zaczynamy żywić awersję do wszystkich tych, którzy mówią nam to otwarcie. To właśnie wtedy cukier zaczyna nam zżerać mózg i to już właściwie koniec. Bo rzadko kto potrafi uwolnić się z nałogu cukrowego, gdy jego mózg myśli tylko o jednym- kiedy następna dawka.
Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że wskaźniki procentowe mówią same za siebie- tylu otyłych ludzi jeszcze nie było. Jeszcze nigdy nie zaakceptowano potulnie pomysłu polityków na usunięcie z telewizji jedynych ostoi zdrowia: smażenia, kotletów i śmietany. Czy nie ma już wolności słowa? Czy gdyby dziennikarz skomentował (a przynajmniej nazwał po imieniu) takie i podobne idee to zostałby zaszczuty?Czy może ma już mózg tak zacukrzony że uważa to za przejaw wspaniałomyślności. Nie zrzucam tu odpowiedzialności na dziennikarzy, bo to my wszyscy, robiąc zakupy, dokonujemy wyboru- czy chcemy być dobrowolnymi niewolnikami leków w przyszłości, czy też wiecznie wkurzonymi na rzeczywistość ludźmi rozumnymi? I tym optymistycznym akcentem kończę.

Reklama

38 KOMENTARZE

  1. żarcie z pecewu
    Sztuczna żywność to warunek istnienia ludzkości. Już od 20 wieku ludzi jest za dużo w stosunku do wydolności tradycyjnych, zdrowych metod produkcji żarcia. Bez fabryk żywności padlibyśmy z głodu.
    Tylko dzięki temu że potrafimy zrobić z 1 kg kaczych dziobów 10 kilo szynki może nas być coraz więcej i więcej.

    • A przydomowe ogródki??
      Ludzie tu gdzie mieszkam mają ogródki, wszyscy bez wyjątku, a kury nie spotkasz nigdzie. Tania, wszystko zeżre, działa bez mała jak kosz na śmieci organiczne, a jajko codziennie zniesie. A rosołek też niczego sobie. Ludziom się w dupach poprzewracało, tyle wam powiem. Lenie śmierdzące i narzekające, bo tych z bloku to akurat rozumiem że kur nie mają czy kozy. Ale jednak mnóstwo ludzi mogłoby to mieć i byliby 100 razy zdrowsi, szczuplejsi i jeszcze by zaoszczędzili. Nie przykładaliby też ręki do istnienia fabryk jajek i produkcji masowej kurczaków. Ludzi jest dużo, rozumiem, ale ziemia leży u nas ugorem i aż się prosi o zagospodarowanie.

      • żarcie z pecewu, albo żadne
        W wypadku całkowitej katastrofy przemysłu spożywczego (wojna, epidemia, czy inny meteor) cała ziemia jaka jest zdolna do obsiania nie wystarczy dla 6 mld ludzi, znaczna część niestety będzie musiała wymrzeć.
        Gdy katastrofa będzie mniejsza, to owszem, wykorzysta się każdy kawałek gruntu, jednak bez chemii wydajność rolnictwa gwałtownie spadnie i skutki też będą nieprzyjemne, tyle że na mniejszą skalę. Zauważ, że każdy ma zapasy jedzenia w lodówce na góra tydzień, wystarczy zatrzymanie produkcji w fabrykach żarcia, i po tygodniu zaczyna się totalny głód.
        Na tym właśnie polega przeludnienie świata, że żyjemy na styk, dzięki chemii, ale jak coś się stanie, no to kapota. W wyniku nadwyżki ludności nad ilością ziemi stale wisi ryzyko totalnej katastrofy w przypadku jakichś nieprzyjemnych zjawisk kosmicznych, światowych wojen, czy mikrobów.
        Niemożliwe aby rządy nie przygotowywały się na taką ewentualność, od nowego roku Unia chce wprowadzić całkowity zakaz produkcji jedzenia w domu, prywatne hodowanie jadalnych roślin będzie zakazane.Trzeba będzie prowadzić nielegalne hodowle szczypiorku na parapecie, nie ma rady.
        Chodzi o to żeby wszystkie pasze i ziemia służyły tylko masowym, wydajnym fabrykom żywności. Kto sam utuczy świnkę, ten nakarmi parę osób, ta świnka przepuszczona przez nowe technologie wyżywi setki ludzi za niską cenę.
        Ważna w tym planie jest też myśl, aby odzwyczaić ludzi od smaku prawdziwego jedzenia oraz zlikwidować konkurencję drobnych producentów.
        Jak widać, nie ma letko.

        • Czy Ty mówisz poważnie z tą Unią???
          Bo jeśli tak to naprawdę mamy już katastrofę na skalę światową. Upadek rozumu i triumf głupoty w najgorszym wydaniu, bo podającą się za coś “wyższego”, międzynarodowego i wszechwładnego. A to ci. Nie wiedziałam że żyjemy w aż tak głupim świecie- to nie potrzeba będzie nawet katastrofy- kilka lat i sami się wykończymy, przy pomocy norm i ustaw unijnych.

          • Unia zabiera nam jedzenie
            Tak, niestety to prawda, chcą zmusić do sztucznego żarcia. Link do omówienia tych przepisów już podrzucił Juzwa.
            Są tam te elementy o których pisałem, czyli zakaz samowolnego produkowania żywności, przymusowe faszerowanie zwierzyny antybiotykami i tak dalej.

  2. żarcie z pecewu
    Sztuczna żywność to warunek istnienia ludzkości. Już od 20 wieku ludzi jest za dużo w stosunku do wydolności tradycyjnych, zdrowych metod produkcji żarcia. Bez fabryk żywności padlibyśmy z głodu.
    Tylko dzięki temu że potrafimy zrobić z 1 kg kaczych dziobów 10 kilo szynki może nas być coraz więcej i więcej.

    • A przydomowe ogródki??
      Ludzie tu gdzie mieszkam mają ogródki, wszyscy bez wyjątku, a kury nie spotkasz nigdzie. Tania, wszystko zeżre, działa bez mała jak kosz na śmieci organiczne, a jajko codziennie zniesie. A rosołek też niczego sobie. Ludziom się w dupach poprzewracało, tyle wam powiem. Lenie śmierdzące i narzekające, bo tych z bloku to akurat rozumiem że kur nie mają czy kozy. Ale jednak mnóstwo ludzi mogłoby to mieć i byliby 100 razy zdrowsi, szczuplejsi i jeszcze by zaoszczędzili. Nie przykładaliby też ręki do istnienia fabryk jajek i produkcji masowej kurczaków. Ludzi jest dużo, rozumiem, ale ziemia leży u nas ugorem i aż się prosi o zagospodarowanie.

      • żarcie z pecewu, albo żadne
        W wypadku całkowitej katastrofy przemysłu spożywczego (wojna, epidemia, czy inny meteor) cała ziemia jaka jest zdolna do obsiania nie wystarczy dla 6 mld ludzi, znaczna część niestety będzie musiała wymrzeć.
        Gdy katastrofa będzie mniejsza, to owszem, wykorzysta się każdy kawałek gruntu, jednak bez chemii wydajność rolnictwa gwałtownie spadnie i skutki też będą nieprzyjemne, tyle że na mniejszą skalę. Zauważ, że każdy ma zapasy jedzenia w lodówce na góra tydzień, wystarczy zatrzymanie produkcji w fabrykach żarcia, i po tygodniu zaczyna się totalny głód.
        Na tym właśnie polega przeludnienie świata, że żyjemy na styk, dzięki chemii, ale jak coś się stanie, no to kapota. W wyniku nadwyżki ludności nad ilością ziemi stale wisi ryzyko totalnej katastrofy w przypadku jakichś nieprzyjemnych zjawisk kosmicznych, światowych wojen, czy mikrobów.
        Niemożliwe aby rządy nie przygotowywały się na taką ewentualność, od nowego roku Unia chce wprowadzić całkowity zakaz produkcji jedzenia w domu, prywatne hodowanie jadalnych roślin będzie zakazane.Trzeba będzie prowadzić nielegalne hodowle szczypiorku na parapecie, nie ma rady.
        Chodzi o to żeby wszystkie pasze i ziemia służyły tylko masowym, wydajnym fabrykom żywności. Kto sam utuczy świnkę, ten nakarmi parę osób, ta świnka przepuszczona przez nowe technologie wyżywi setki ludzi za niską cenę.
        Ważna w tym planie jest też myśl, aby odzwyczaić ludzi od smaku prawdziwego jedzenia oraz zlikwidować konkurencję drobnych producentów.
        Jak widać, nie ma letko.

        • Czy Ty mówisz poważnie z tą Unią???
          Bo jeśli tak to naprawdę mamy już katastrofę na skalę światową. Upadek rozumu i triumf głupoty w najgorszym wydaniu, bo podającą się za coś “wyższego”, międzynarodowego i wszechwładnego. A to ci. Nie wiedziałam że żyjemy w aż tak głupim świecie- to nie potrzeba będzie nawet katastrofy- kilka lat i sami się wykończymy, przy pomocy norm i ustaw unijnych.

          • Unia zabiera nam jedzenie
            Tak, niestety to prawda, chcą zmusić do sztucznego żarcia. Link do omówienia tych przepisów już podrzucił Juzwa.
            Są tam te elementy o których pisałem, czyli zakaz samowolnego produkowania żywności, przymusowe faszerowanie zwierzyny antybiotykami i tak dalej.

  3. Zabrałaś mi temat ale tak jest jak się jest leniwcem.
    Zbierałam się już miesiąc by o tym problemie napisać. To o czym piszesz to jest wierzchołek góry, Dzisiejsze Polskie dziewczyny sa stosunkowo szczupłe. gdy były niemowlętami ich matki gotowały jeszcze zupki używały normalne mleko. Dziś sa dostępne gotowe Gerberki jak ta mazie się pieszczotliwie nazywa, a podstawa jest preparat do karmienia niemowląt. Nie mleko, nie odżywka, ale PREPARAT jak dla blojrelów. Nie chcę byc złym prorokiem, chciałabym sie mylić, ale podejrzewa, że za naście lat na dyskotece w Londynie czy w Berlinie Polki nie będa wyróżniały sie uroda, wdziękiem i piękna figurą. Telewizja w Angli na wszystkich trzech podstawowych programach nadaje do południa na okrągło programy o gotowaniu, żywieniu itp. Za późno Ich dziewczyny wyglądają jak słonice. Wszystkie. Naprawdę. Do moich podopiecznych w Salisbury przyjeżdżały wnuczki. szczupłej nie spotkałam. A było ich naprawdę dużo. I nie jest to uwarunkowane genetycznie. Figury moim podopiecznym mogłam pozazdrościć , a te panie miały 80+.

  4. Zabrałaś mi temat ale tak jest jak się jest leniwcem.
    Zbierałam się już miesiąc by o tym problemie napisać. To o czym piszesz to jest wierzchołek góry, Dzisiejsze Polskie dziewczyny sa stosunkowo szczupłe. gdy były niemowlętami ich matki gotowały jeszcze zupki używały normalne mleko. Dziś sa dostępne gotowe Gerberki jak ta mazie się pieszczotliwie nazywa, a podstawa jest preparat do karmienia niemowląt. Nie mleko, nie odżywka, ale PREPARAT jak dla blojrelów. Nie chcę byc złym prorokiem, chciałabym sie mylić, ale podejrzewa, że za naście lat na dyskotece w Londynie czy w Berlinie Polki nie będa wyróżniały sie uroda, wdziękiem i piękna figurą. Telewizja w Angli na wszystkich trzech podstawowych programach nadaje do południa na okrągło programy o gotowaniu, żywieniu itp. Za późno Ich dziewczyny wyglądają jak słonice. Wszystkie. Naprawdę. Do moich podopiecznych w Salisbury przyjeżdżały wnuczki. szczupłej nie spotkałam. A było ich naprawdę dużo. I nie jest to uwarunkowane genetycznie. Figury moim podopiecznym mogłam pozazdrościć , a te panie miały 80+.

  5. Niestety
    Żeby to były “plastereczki ziemniaczków wysmażone w oleju roślinnym posolone do smaku”, to bym nic nie mówiła. Ale tam ziemniaka nie uświadczysz, przynajmniej w większości. A 82 % tłuszczu roślinnego w maśle to nie jest dobrze, to jest nienormalne. Podkreślam, ROŚLINNEGO. I jakie EKO + natura- soja jest w większości modyfikowana genetycznie i produkowana masowo. To jest taka sama masówka jak ogórki czy pomidorki polskie w środku zimy- ilość, a nie jakość.
    A jeszcze co mnie zastanawia to to, że w Polsce nie można uprawiać maku. W Czechach całe wielkie pola makowe i wszystko na eksport do Polski na makówki i makowce. Widać politycy nie jedzą makówek na wigilię to mak im się tylko z narkotyzowaniem się kojarzy. Kolejny absurd.

  6. Niestety
    Żeby to były “plastereczki ziemniaczków wysmażone w oleju roślinnym posolone do smaku”, to bym nic nie mówiła. Ale tam ziemniaka nie uświadczysz, przynajmniej w większości. A 82 % tłuszczu roślinnego w maśle to nie jest dobrze, to jest nienormalne. Podkreślam, ROŚLINNEGO. I jakie EKO + natura- soja jest w większości modyfikowana genetycznie i produkowana masowo. To jest taka sama masówka jak ogórki czy pomidorki polskie w środku zimy- ilość, a nie jakość.
    A jeszcze co mnie zastanawia to to, że w Polsce nie można uprawiać maku. W Czechach całe wielkie pola makowe i wszystko na eksport do Polski na makówki i makowce. Widać politycy nie jedzą makówek na wigilię to mak im się tylko z narkotyzowaniem się kojarzy. Kolejny absurd.

  7. sprawiedliwie i skromnie
    Sprawiedliwy podział całkiem odpada, bo wtedy obniży się standard życia tej części ludu, która ma najwięcej do gadania.
    Tego co naprawdę dobre, czyli dobre jedzenie, fajne działki pod domki itd, jest jednak za mało jak na 6 mld chętnych.
    Albo cieniutkie jedzonko dla wszystkich, albo 80% klepie biedę a reszta żyje fajnie. Nie widzę tu trzeciej drogi.

  8. sprawiedliwie i skromnie
    Sprawiedliwy podział całkiem odpada, bo wtedy obniży się standard życia tej części ludu, która ma najwięcej do gadania.
    Tego co naprawdę dobre, czyli dobre jedzenie, fajne działki pod domki itd, jest jednak za mało jak na 6 mld chętnych.
    Albo cieniutkie jedzonko dla wszystkich, albo 80% klepie biedę a reszta żyje fajnie. Nie widzę tu trzeciej drogi.

  9. Słyszałam że nie można
    uprawiać maku w Polsce, przyznam że jestem na tyle leniwa że nie będę się bawić w szukanie odpowiednich przepisów więc można mnie uznać za nieodpowiedzialną akurat w tej dziedzinie. Jednakże pojeździwszy trochę po Polsce nie widziałam ani jednego pola makowego a w znacznie mniejszym stopniu zjeździwszy Czechy miejscami aż się czuje jego intensywny zapach.
    I proszę mi tu nie wciskać kitu że miejsca nie ma na kury, bo jak już mówiłam, miejsce jest, ale nikomu się robić nie chce. Nie polecam wszystkim ludziom na całym świecie rzucić się na pierwszy lepszy skrawek ziemi i zacząć coś na nim kombinować, ale śmiem twierdzić, że nie ma takiego zagrożenia. Ziemia niszczeje i nic się tam nie dzieje, chwasty szumią i zielony gaj za jakiś czas.
    Tak zachwalacie serek tofu, a kto jadł ser z mleka koziego? Z własnej przydomowej kozy. Nie zajmuje dużo miejsca, co nasra to w ziemię wsiąknie i zasili a co zje to jej. Nie widzę problemu, żeby 6 mld ludzi się tak rozpierzchło ze swoimi kurami i kozami, że zginiemy w tłoku. Po prostu jest to bajeczka, takie rzeczy się nie zdarzają. Nie wynaleziono jeszcze tak skutecznego i taniego leku na rozum żeby wszyscy nagle zaczęli tak się zachowywać.
    Większym zagrożeniem jest właśnie ukierunkowanie na produkcję masową, przy jednoczesnym wpajaniu miłości do cukru i soli. Zginiemy marnie jak tak dalej pójdzie a mam liczne dowody na to, czym to się kończy, ślepa wiara lekarzom.
    Również pozdrawiam

  10. Słyszałam że nie można
    uprawiać maku w Polsce, przyznam że jestem na tyle leniwa że nie będę się bawić w szukanie odpowiednich przepisów więc można mnie uznać za nieodpowiedzialną akurat w tej dziedzinie. Jednakże pojeździwszy trochę po Polsce nie widziałam ani jednego pola makowego a w znacznie mniejszym stopniu zjeździwszy Czechy miejscami aż się czuje jego intensywny zapach.
    I proszę mi tu nie wciskać kitu że miejsca nie ma na kury, bo jak już mówiłam, miejsce jest, ale nikomu się robić nie chce. Nie polecam wszystkim ludziom na całym świecie rzucić się na pierwszy lepszy skrawek ziemi i zacząć coś na nim kombinować, ale śmiem twierdzić, że nie ma takiego zagrożenia. Ziemia niszczeje i nic się tam nie dzieje, chwasty szumią i zielony gaj za jakiś czas.
    Tak zachwalacie serek tofu, a kto jadł ser z mleka koziego? Z własnej przydomowej kozy. Nie zajmuje dużo miejsca, co nasra to w ziemię wsiąknie i zasili a co zje to jej. Nie widzę problemu, żeby 6 mld ludzi się tak rozpierzchło ze swoimi kurami i kozami, że zginiemy w tłoku. Po prostu jest to bajeczka, takie rzeczy się nie zdarzają. Nie wynaleziono jeszcze tak skutecznego i taniego leku na rozum żeby wszyscy nagle zaczęli tak się zachowywać.
    Większym zagrożeniem jest właśnie ukierunkowanie na produkcję masową, przy jednoczesnym wpajaniu miłości do cukru i soli. Zginiemy marnie jak tak dalej pójdzie a mam liczne dowody na to, czym to się kończy, ślepa wiara lekarzom.
    Również pozdrawiam

  11. > Wiecznie Niezadowolona: “cukier zaczyna nam zżerać mózg”
    To jakaś pomyłka. Cukier prosty, glukoza to podstawowy składnik pozwalający mózgowi działać, żyć.
    Kolejne pomyłki to:
    “rzadko kto potrafi uwolnić się z nałogu cukrowego, gdy jego mózg myśli tylko o jednym- kiedy następna dawka”
    To nie jest “przyzwyczajenie” mózgu.

    “Czy może ma już mózg tak zacukrzony że…”

    Mózg nigdy nie jest “zacukrzony”, co najwyżej poziom cukru we krwi jest podniesiony w stosunku do normy. Mózg nigdy nie “weźmie” więcej niż mu potrzeba.

    Inaczej jest, gdy poziom cukru we krwi spadnie poniżej normatywnego poziomu. Następuje zaburzenie pracy mózgu, bo nie ma on “pożywienia”.

    Nie będę się rozpisywał wielce, ale swoje stwierdzenia opieram na doświadczeniu. Na doświadczeniu diabetyka (cukrzyka) z ponad 25-letnim stażem; od początku na insulinie. Wierz mi wiem coś, a nawet więcej niż co, o parze “cukier-mózg”. Stwierdzenia wyżej wypunktowane, to błędne stereotypy szeroko funkcjonujące. Istota “nałogu cukrowego” na pewno ie leży w mózgu. Choć może trochę tak, ale to jest zjawisko raczej… mhmm… wtórne.

    pozdr

  12. > Wiecznie Niezadowolona: “cukier zaczyna nam zżerać mózg”
    To jakaś pomyłka. Cukier prosty, glukoza to podstawowy składnik pozwalający mózgowi działać, żyć.
    Kolejne pomyłki to:
    “rzadko kto potrafi uwolnić się z nałogu cukrowego, gdy jego mózg myśli tylko o jednym- kiedy następna dawka”
    To nie jest “przyzwyczajenie” mózgu.

    “Czy może ma już mózg tak zacukrzony że…”

    Mózg nigdy nie jest “zacukrzony”, co najwyżej poziom cukru we krwi jest podniesiony w stosunku do normy. Mózg nigdy nie “weźmie” więcej niż mu potrzeba.

    Inaczej jest, gdy poziom cukru we krwi spadnie poniżej normatywnego poziomu. Następuje zaburzenie pracy mózgu, bo nie ma on “pożywienia”.

    Nie będę się rozpisywał wielce, ale swoje stwierdzenia opieram na doświadczeniu. Na doświadczeniu diabetyka (cukrzyka) z ponad 25-letnim stażem; od początku na insulinie. Wierz mi wiem coś, a nawet więcej niż co, o parze “cukier-mózg”. Stwierdzenia wyżej wypunktowane, to błędne stereotypy szeroko funkcjonujące. Istota “nałogu cukrowego” na pewno ie leży w mózgu. Choć może trochę tak, ale to jest zjawisko raczej… mhmm… wtórne.

    pozdr