10.5 C
Biskupin
poniedziałek, 9 czerwca, 2025
Reklama
Strona główna Blog Strona 1123

Jak Jasiu o reformach słuchał i świntuszył

0

Drogie dzieci, tematem dzisiejsze lekcji w naszej Szkółce Niedzielnej są reformy. Nie Marysiu, nie te twojej babci, reformy bardziej grube i przełomowe. Te twojej babci są już dość leciwe i passe. Te o których mówimy są niczym Święty Graal dla polityków, wszyscy ich szukają, a żaden nie może do nich dojść. Bo w sercu to oni nie są czyści, oni mogą je poświęcić dla reelekcji. Jasiu, przestań świntuszyć, reelekcji nie reerekcji !

Nasi politycy wołają gromkim głosem: Reformować ! Niby naród tak chce. A naród chce, owszem, reformować, ale nauczyciele chcą reformować górników, górnicy chcą reformować kolejarzy, kolejarze chcą reformować lekarzy, lekarze chcą reformować stoczniowców… itd. Wszyscy chcą reformować wszystkich. W innych zawodach. Natomiast u siebie w branży… Co to branża Tadziu ? Milcz, nie przeszkadzaj, włącz sobie w domu internet ! Natomiast u siebie w branży reformują się za pomocą dodania nowych pieniążków. Ewentualnie istnieje jeszcze drugi punkt, mniej pracować. Dlatego panowie w Warszawie nie za bardzo chcą zmieniać coś innego niż zarobki, Wiedzą, że mogą skończyć jak taki pan ze Śląska, co teraz w Brukseli pracuje. W Brukseli Jasiu, nie w brukselce ! Buzek ten pan się nazywał. Jak wziął się za reformy, to nawet jego przyjaciele od niego uciekli i pozakładali nowe partie udając, że to nie oni. Więc, dzieci, widzicie, reformy w naszym kraju to bardzo ciężki kawałek chleba. Bardzo trudno jest reformować, ale jeszcze ciężej udawać, że się reformuje, a nic się nie robi. Na szczęście nasi politycy stają się powoli w tym mistrzami. Czy trudno im się dziwić, bo do reformowania trzeba mieć oprócz chęci wielką odwagę, a to u naszych polityków rzadka cecha, taka sama jak prawdomówność i pierwsza żona u polityków PiS.

Dzyń, dzyń.

O, już dzwonek. Do zobaczenia za tydzień. Chyba, że mnie nie będzie, bo idę na marsz protestacyjny w sprawie reformy Szkółki Niedzielnej. Będziemy chcieli 50% podwyżki i mniej godzin pracy w tygodniu. Zresztą może z tymi godzinami odpuścimy, ma być jakieś nowe święto w roku. Znowu wolne ! O tak, reformowanie świąt to nam najlepiej wychodzi !

panzerpapst

Reklama

Historia oparta na ?faktach identycznych?. O tym jak babcia przeżyła trzy ?publiczne? operacje i nie oślepła.

12

?Gdy my z chłopakami dokładali do pieca?, było tak. Byłem ja, ?młody? za pomocnika palacza, był starszy palacz i był łopatowy. Łopatowy jaki był taki był, ale jedno powiedzenie miał magiczne: ?na faktach identycznych?. Odrabiając służbę w Ludowym Wojsku Polskim, którą to łaskawość, pod naporem mojego wydumanego pacyfizmu, dała mi ówczesna władza, nauczyłem się życia jak nikt. Nauczyłem się życia, nie od kierownika kotłowni, nie od palacza, ale od łopatowego. ?Na faktach identycznych?. Na faktach identycznych opowiem Wam taką oto niewiarygodną historię o polskiej bezpłatnej służbie zdrowia. 82-letnia babcia, trzy lata temu trafiła do szpitala. W tym wieku, żadna rewelacja. W szpitalu okazało się, że babcia ma poważnie uszkodzoną wątrobę i musiał przejść przez trzy operacje. Wszystkie trzy operacje babcia przeżyła, przeżyła również szpital, to przedwojenny materiał, nie poddaje się z byle powodu.

Wyszła wymęczona babcia ze szpitala i od tego momentu zaczęła się dramatyczna historia babci. Babcia w szpitalu przeżyła trzy operacje, niestety szpital sprzedał babci bakterię, która robi w Polsce zawrotną karierę. O bakterii babcia nie miała zielonego pojęcia, bo i skąd mogła mieć, kiedy przez trzy lata lekarze nie wiedzieli o co chodzi. Bakteria ofiarowana babci przez szpital nazywa się chlamydia. Wystarczy w google wpisać hasło, żeby się pozbyć złudzeń co do chlamydii. Chlamydia atakuje różne organy, babcia miała to nieszczęście, że bakteria zaatakowała oczy. Od ośrodka do ośrodka, wszystko dzięki Bogu bezpłatnie, jeździła babcia i skarżyła się na piekące i opuchnięte oczy. Jeździła przez trzy lata, dostawała refundowane kropelki i refundowane antybiotyki. Przez trzy lata babcia płaciła za wynajęcie ?taksówki? i niemal cotygodniowe wizyty u darmowego okulisty. Cieszyła się babcia, że tylko za ?taryfę? trzeba płacić, nie trzeba płacić za lekarza.

Po trzech latach, bez efektu terapeutycznego i z coraz większym bólem, dotarła babcia do prywatnego gabinetu. Okazało się, że tam po raz pierwszy wykonano babci badanie dna oka i stwierdzono kataraktę i prawdopodobne zakażenie bakteryjne. Nazbierała babcia diagnoz jak ubogi w torbę i z płaczem wróciła do domu, przymierzając się do umierania. Po dwóch dniach załamania i perswazji ze strony wnucząt, babcia zdecydowała się na ratowanie wzroku. Za wizytę w prywatnym gabinecie zapłaciła 60 zł. Po wizycie trzeba było zrobić wymaz z oka.

Najbliższe laboratorium mikrobiologiczne mieściło się w byłym ośrodku wojewódzkim, 30 kilometrów od babci domu. Wnuki zawiozły babcię, wcześniej błagając kierowniczkę laboratorium, żeby pobrała wymaz z oka, ponieważ tylko ona w całym laboratorium miała odpowiednie kwalifikacje, reszta personelu nie była przeszkolona. Wszystkie badania mikrobiologiczne są w Polsce płatne. Babcia wyłożyła 80 PLN za wymazy z oczu i usłyszała od Pani kierownik, że na jej zdrowe oko, to badanie nic nie da, ponieważ babcia ?pachnie? Pani kierownik chlamydią.

Wnuczęta słysząc diagnozę, zasugerowały badanie na chlamydię i usłyszały odpowiedź, że to laboratorium nie ma takiej możliwości, ale oddalone o 110 km laboratorium robi takie badania, oczywiście płatne. Babcia trafiła do wielkiego miasta do mikrobiologicznego gabinetu, który był w stanie, za jedyne 120 zł., stwierdzić obecność chalmydii. Po trzech dniach ?na telefon? wnukowie uzyskali wiadomość, że babcia jest zarażona złośliwą bakterią. Wróciła babcia do prywatnego gabinetu zapłaciła 60 zł. i dostała ?celowane? antybiotyki, co w języku normalnych ludzi oznacza, że antybiotyk był właściwy do zwalczania namierzonej bakterii. Szpitalna bakteria zwana chalmydią, ma to do siebie, że jest uodporniona na większość antybiotyków i wymaga radykalnej terapii.

Babcia przez dwa tygodnie miała zażywać ?końskie? dawki antybiotyku, ponieważ z chlamydią chodziła 3 rok. Po dwóch tygodniach, uszkodzona wątroba babci odmówiła posłuszeństwa, a babcia trafiła na badanie USG, płatne badanie (60 zł.), ponieważ w ośrodku trzeba było czekać 4 tygodnie. Badanie wykazało, że wątroba jest opuchnięta i wymaga odpoczynku, głownie od niewłaściwej diety i antybiotyków. Musiała babcia wykupić kolejne leki i zadbać o dietę. Po kuracji antybiotykowej, wymagane jest powtórne badanie na chlamydię, czyli podróż na 110 km i 120 zł., w jedną stronę. Bogu dziękować chlamydia umarła, babcia odetchnęła z ulgą, i podskoczyła z radością, przytrzymując się za nadwyrężona wątrobę.

Radość była przedwczesna, chlamydia wywołała przewlekłe zapalenie spojówek, które trzeba było leczyć. Natomiast zaćma zaczynała przybierać niebezpieczną postać, tak zwane stwardnienie, które powoduje komplikacje, przy ewentualnym zabiegu. Zaćmę można w Polsce usunąć bezpłatnie, w ramach obowiązującego sytemu opieki zdrowotnej. Z tym, że na taką operację, w zależności od ośrodka czeka się od 2 do 3 lat. Jest to wystarczająco dużo czasu aby oślepnąć, ale nie jest tak źle, operację można wykonać prywatnie, ba nawet często w tym samy ośrodku, gdzie się wykonuje bezpłatnie i rękoma tego samego chirurga. Koszt operacji to 2900 zł. W najtańszej wersji. Babcia jeszcze o tym nie wie, wnukowie z troski o serce babci nie postawiły babci przed bezlitosnym wyrokiem.

Podsumowanie losów babci. Babcia trafiła do publicznego szpitala z uszkodzoną wątrobą, które jej zaleczono, po trzech operacjach, co babcia przeżyła. Ze szpitala wyniosła babcia złośliwą bakterię, a ta doprowadziła do chronicznego zapalenia spojówek, terapii antybiotykowej powodującej ponowne uszkodzenie wątroby i trzyletniej gehenny babci, wydającej potworne pieniądze na opłacenie kosztów podróży, częstych wizyt w gabinetach lekarzy i zakup lekarstw. Teraz babcia ma przed sobą kolejne wyzwanie, może pójść na płatną operację zaćmy, w ośrodku oddalonym o 30 km i jak wiemy koszt takiej operacji to 2900 zł. Albo może babcia, ślepnąc przez trzy lata, pójść na operacje do publicznej służby zdrowia. Taka operacja wiąże się z gwarancją złapania chlamydii i bez gwarancji złapania żółtaczki, co babcię czeka po tej operacji, to już wiecie, wystarczy jeszcze raz przeczytać tę samą historię i zestawić koszty.

Reklama

IPN – jajeczko częściowo śmierdzące

1

Śmiech mnie ogarnia, jak słyszę i czytam opinie o rzekomej bezstronności i apolityczności tej instytucji. Wystarczy spojrzeć na strukturę i skład Kolegium IPN, gdzie na 11. jego członków możemy jedynie o profesorze Andrzeju Paczkowskim powiedzieć – niezależny naukowiec. Kurtyka, Radziejowska – Fedyszak, Ryba, Urbański – to najjaskrawsze przykłady uwiązania politycznego, jednoznacznie po stronie Prawa i Sprawiedliwości. Do dziś pamiętam konferencję prasową Janusz Kurtyki, który siedząc obok Jarosława Kaczyńskiego, wówczas premiera, zadeklarował, że będzie mu służył, jak najlepiej będzie mógł.

Problem bezstronności IPN nie opiera się tylko na tym, że pod jego egidą wyszła książka o Lechu Wałęsie, w której trudno doszukiwać się bezstronności i rzetelności historycznej.Przypominam, że książkę recenzowali między innymi szef Kolegium, profesor Chojnowski, oraz tacy ?bezstronni? historycy i socjologowie, jak Andrzej Zybertowicz i Andrzej Nowak.

Wielu krytyków tej instytucji zwraca uwagę nie tylko na sprawy, które są w polu zainteresowania mediów, ale pojawiają się zarzuty dużo poważniejsze. Otóż generalnie historykom zatrudnionym w IPN zarzuca się nieetyczność i nie trzymanie się zasad bezstronności i bezinteresowności naukowej, oraz nierzetelność i braku sceptycyzmu przy analizie materiałów źródłowych – czyli głównie teczek, archiwów służb bezpieczeństwa PRL. Widać to także przy książce o Lechu Wałęsie, gdzie rzeczywiście jest ona przyczynkiem do historii – materiały nie zostały skonfrontowane z poglądami, opiniami uczestników wydarzeń, na jakich się skupia.książka.

Sam Janusz Kurtyka jest obciążony grzechem politycznym, ponieważ przed wyborami szefa instytutu brał udział w niesmacznej prowokacji wobec swojego konkurenta, Andrzeja Przewoźnika, polegającej na ujawnieniu spreparowanej fałszywki – która wyszła z oddziału krakowskiego, w którym Kurtyka pracował.

Inną, zapomnianą już sprawą, świadczącą o politycznym uwikłaniu IPN, jest ujawnienie przez IPN materiałów o domniemanej współpracy Jacka Kuronia ze służbą bezpieczeństwa w latach 80?, co miało sugerować, że środowisko KOR było uprzywilejowane, i co za tym idzie – Okrągły Stół był uzgodnionym porozumieniem tego środowiska i służb specjalnych PRL.

Warto także wspomnieć o mniej lub bardziej kontrolowanych przeciekach z samego instytutu, w tym o największej tego rodzaju sprawie, czyli o informacji o wieloletniej działalności konfidenta Stanisława Wielgusa.

Instytut Pamięci Narodowej zaangażował się jednoznacznie w projekt tworzenia, pisania na nowo historii czasów najnowszych – zgodnie z kanonami tak zwanej polityki historycznej IV RP.
IPN powinien, w formie ustawy, zostać podzielony, pion dochodzeniowy oddany pod kuratelę ministra sprawiedliwości – a zaoszczędzone pieniądze – oddane prawdziwym jednostkom naukowym.

Reklama

po wyjściu na zakupy

0

Po drodze wstąpiłem do zaprzyjaźnionego pubu. I całkiem przypadkowo dokument Ewy Ewart obejrzałem. O Korei Północnej. O obozach “pracy”. O torturach i eksperymentach medycznych prowadzonych przez ludzi, przy których dr Mengele przedszkolakiem jest.
W pubie martwa cisza zapadła.

Reklama

lustracja a sprawa polska

6

dziwi mnie niezmiernie w tym kraju zwanym polska stosunek do lustracji wyrazany przez wiekszosc na forach – zwlaszcza przez ludzi deklarujacych osobista wiare, stricte katolicki punkt widzenia, i przywiazanie do kosciola – czyli w skrocie tzw. wartosci chrzescijanskie, ktore sa ponoc oparte na milosci, nawet do nieprzyjaciol i wybaczeniu…

Reklama

Prezydenckie bale

7

11 Listopada czeka nas prawdziwa feta, hucznie obchodzone 90 lecie Niepodległości RP. Zapewne będą przemówienia, przemarsz wojsk , pikniki ( oby nie w deszczu) itp. igrzyska dla mas. Głownie przyciągające narodowych katolików spod znaku falangi czy mieczy chrobrego. Wieczorem zaś ma się odbyć wielki bal na sto par w teatrze wielkim. Ma się odbyć ,ale czy się odbędzie?

Reklama

Dlaczego PiS wkurza nas i smieszy? Skad sie bierze satyra?

7

Polowe tantiem od tego wpisu jestem winien Pegazowi…

Reklama

Czy ktoś widział dzióbdzióba? Co się stało z osławioną, zadymiarską sławą, partii PiS?

10

Czy ktoś widział dzióbdzióba? Co się stało z osławioną, złą sławą, partią PiS? Co się stało w sensie obecności, bo co się stało w ogóle to wiemy, partia zebrała baty i jakoś nie chce się zagoić. Nie ma partii PiS, wiadomo, że nie ma w TVN24, ponieważ poseł Suski przekonał prezesa, że posłowie Bielan, Kamiński i Kurski nie znają się na mediach. Nie ma też partii PiS w ogóle, nie ma partii PiS tam gdzie się jej można było spodziewać. Ostatni spektakularnych ?sukces? partii PiS, to bezpartyjna wizyta w Gruzji, Pana prezydenta PiS. Sukces jest połowiczny ponieważ nie udało się wywołać wojny z Rosją i jakby upadł, już na starcie, plan Unii B, czyli wschodnie skrzydło pod dowództwem Lecha Kaczyńskiego, jako alternatywa dla Francji i Niemiec.

Od tej pory było parę pikiet, pisanie historii na nowo, krzyczenie z megafonu do toruńskich stoczniowców z Nocnej Zmiany, ale na tym koniec. Jak na PiS, działaniami PiS można się martwić. A przecież okazji nie brakowało. Trybunał Stanu dla Jasińskiego zakończył się jakąś bladą konferencją, ze skromną delegacją drugiego garnituru. Niby były jakieś brawka dla szeryfa Ziobro, ale gdzie im do dawnej spontanicznej siły okazywanej choćby na komisjach śledczych, czy komisjach sejmowych, na których posłanka Szczypińska monitoruje oko kamery, by ocenzurować występy kolegów.

Z IPN odszedł Gontarczyk, czy Cenkiewicz, dla mnie obojętnym jest czy Flip, czy Flap i nadal niewiele się dzieje. Nie ma ruchu w interesie, nikt nie krzyczy o polityce historycznej i waleniu się fundamentów polskiej racji stanu. Były jakieś pojedyncze wrzaski, tylko nie bardzo wiadomo czy to świadczy o proteście, czy bezsilności. Dzióbdzióba nikt nie widzi, dzióbdziób się nie wychyla i warto się zastanowić, co jest przyczyną tak nienaturalnego zachowania.

Najbardziej radosną przyczyną, byłoby zmęczenie materiału, partia padła kondycyjnie, zagoniła się na śmierć, nie wytrzymała pressingu. Tę radosną przyczynę można by odtrąbić jako szczęśliwy dla nas koniec, gdyby nie przyczyna druga. Przyczyna druga, każe postawić się nad pytaniem. Co oni kombinują? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, nawet nie umiem odpowiedzieć, czy w ogóle coś kombinują. Podejrzewam natomiast, że ze względu na lichą kondycję, kombinują co wykombinować.

Pewien nie jestem, śmiem tylko przypuszczać, że nie ma już komu brać się za zadymy, bohaterowie i animatorzy zadym są zmęczeni. Widzą, że miotanie się na haczyku coraz bardziej boli i daje coraz mniejsze szanse na to, żeby nie zostać złowionym i to na własną przynętę. Pan Donald jedzie po bandzie z kastracją, adoruje prawicowe klimaty, a pan Kaczyński miast reagować, pisze nowa historię dla bliżej już nieznanego WZZ. Objawy są pocieszające, jak jest naprawdę, póki co nie wiemy.

Będą wybory do PE, to się dowiemy czegoś więcej, dowiemy się w jakim miejscu stoimy i czy jest to miejsce w pobliżu sondaży, czy może zupełnie gdzie indziej. W takiej kondycji zadymiarskiej, PiS wydaje się partią zrezygnowanych, partią, którą tylko cud może uratować, partią niezdolną już do niczego, nawet do podgrzewania konfliktu, z którego partia żyje. Martwić się absencją PiSu nie zamierzam, martwi mnie natomiast przepaść miedzy PO i konkurencją.

PO jest w tej chwili jak MU, dokopie w rezerwowym składzie pierwszemu w polskiej kopanej lidze, mimo wszystko pierwszym jest PiS, o reszcie nie wspomnę, bo i nie ma o czym. Nie służy to rozwojowi dyscypliny zwanej polityką, potrzeba nam świeżej krwi, tylko gdzie jej szukać, za dwie czekolady nikt żyły nie wystawi. Przy tym systemie finansowania partii, wygrać może Abramowicz, jeśli kupi sobie na przykład LPR czy SLD i na starcie zrobi parę transferów. Innej drogi rozwoju nie widzę.

Reklama

Franc Fiszer – c.d. uplynniania remanentow

1

uzyty surowiec – z miedzywojnia; wykonanie – sprzed paru lat:…

Reklama

Wolszczan nie musi za nic przepraszać

5

Stosunek osobisty każdego wobec tego, co się dzieje wokół profesora Aleksandra Wolszczana jest oczywiście powiązany z dwoma zagadnieniami. Po pierwsze, z naszym stosunkiem do lustracji jako takiej, po drugie, ze zrozumieniem i akceptacją moralnej postawy samego astronoma – lub brakiem akceptacji. Dlatego też każda opinia będzie subiektywna.

Reklama