Reklama

“Orzec czy życie jest czy nie jest warte trudu by je przeżyć, to odpowiedzieć na fundamentalne pytanie filozofii. Reszta (…) przychodzi później.”
Albert Camus, Mit Syzyfa


“Orzec czy życie jest czy nie jest warte trudu by je przeżyć, to odpowiedzieć na fundamentalne pytanie filozofii. Reszta (…) przychodzi później.”
Albert Camus, Mit Syzyfa

Reklama

Problem samobójstw jest bardzo rzadko poruszany w naszym społeczeństwie. Jest to swego rodzaju temat tabu. Często unikamy go w codziennych rozmowach, uważając, że problem nas nie dotyczy, lub nie istnieje. Zdarza się, że na samą myśl o tym zagadnieniu wyzwala się u nas strach oraz niechęć do wypowiadania się na ten temat. Z roku na rok rośnie ilość prób samobójczych. Co przerażające liczba ta wzrasta nawet w przypadku dzieci i młodzieży. W przypadku młodych w wieku 15 – 24 lat samobójstwo jest już na 3 miejscu wśród przyczyn śmierci. Nieunikniona jest więc próba zmierzenia się z tym problemem w XXI wieku.

Jedną z pierwszych definicji samobójstwa opracował Emil Durkheim. Według niego samobójstwem jest każdy przypadek śmierci, który jest wynikiem bezpośredniego negatywnego lub pozytywnego działania wykonanego przez samą ofiarę, która wie, jaki będzie rezultat tego działania. Analizował samobójstwa pod kątem uwarunkowań społecznych związanych z zaburzeniami jego funkcjonowania. Stąd wziął się wynikający z tych badań, społeczny kontekst zachowań suicydalnych. Zgodnie z podejściem E. Durkheima patologia społeczna stwarza patologię jednostki. Fakt ten, rozumiany jako fakt społeczny, śmiało możemy odnosić również do wszelkich innych przejawów patologii. Stworzył on pojęcie społeczeństwa suicydogennego, oskarżając niewłaściwie funkcjonujące społeczeństwo o stwarzanie dogodnych warunków sprzyjających dążeniom autodestrukcyjnym. Analizując samobójstwa i ich społeczne determinanty Durkheim wyróżnił cztery podstawowe rodzaje samobójstw:
– samobójstwo anomiczne będące przejawem zakłócenia ładu społecznego, wskaźnikiem jego rozregulowania, sytuacji w której zachowania jednostki są w za małym stopniu kontrolowane i stymulowane przez społeczeństwo. Inaczej mówiąc, jest to sytuacja dezintegracji społecznej, której efektem – a tym samym wskaźnikiem – jest m.in. narastanie samobójstw.
– fatalistyczne związane z sytuacją jednostkową. Jest to samobójstwo człowieka znajdującego się w sytuacji tragicznej, z której wyjścia są zablokowane również perspektywicznie. Samobójstwo to nie jest jednak kategorią czysto teoretyczną. Zagrożeni są nim bowiem rzeczywiście – i we własnym odczuciu – uwięzieni w niechcianej sytuacji życiowej: bez wyjścia i bez perspektyw.
– samobójstwo egoistyczne (będące wynikiem zbyt słabej integracji jednostki z grupą i społecznością. Samobójstwo to uważane jest z reguły za negatywny produkt współczesnych społeczeństw konsumpcyjnych, w których wysokim wskaźnikom rozwoju cywilizacyjnego towarzyszy często silne poczucie środowiskowego wyobcowania, dramat ludzi samotnych w tłumie. Ta właśnie alienacja bywa niekiedy przesłanką podjęcia decyzji samobójczej, choć i tu jej interpretacja wiąże się wyraźnie z socjologiczną teorią anomii. Według współczesnych teorii socjologiczna teoria anomii (m.in. R.K. Merton) to brak wzajemnego dopasowania akceptowanych w danej społeczności celów działania i faktycznie dostępnych, a przy tym dopuszczalnych środków ich realizowania przez jednostki.)
– samobójstwo altruistyczne (będące, przeciwnie, skutkiem zbyt silnej integracji ze środowiskiem, zbyt silnej identyfikacji z celami, interesami i oczekiwaniami grupy, zbyt daleko posuniętej socjalizacji.

Każda osoba mająca dłużej do czynienia z nastolatkami, prędzej czy później zetknie się z kryzysem, jaki przeżywają nastolatki o średnim lub wysokim stopniu zagrożenia. Podstawowe znaczenie będzie miała wtedy umiejętność rozwiązania i stabilizacji sytuacji kryzysowej. Z przeprowadzonych badań i raportów wynika, że w ostatnich latach zwiększyły się znacznie rozmiary zjawisk patologicznych wśród młodzieży stając się jednym z zasadniczych problemów społecznych.

Maria Jarosz określając rozmiary zjawisk patologicznych w społeczeństwie polskim wskazała ich społeczno-ekonomiczne uwarunkowania. Po trzydziestu latach pozostają one podobne. Do społeczno-ekonomicznych przyczyn patologii wśród osób młodych zalicza: –
– ubóstwo
– wzrost populacyjny
– niedostateczne warunki mieszkaniowe
– industrializację
– urbanizację
– bezrobocie młodzieży
– rozbicie wspólnoty rodzinnej
– zanikanie tradycyjnych wartości
– wzrastającą rolę masmediów
– złe funkcjonowanie systemu opieki społecznej
– niewydolność systemu szkolno-wychowawczego.

Większość nieletnich samobójców pochodzi z rodzin rozbitych, w których stwierdzono degradację atmosfery uczuciowej lub zniszczenie więzi łączącej komórkę rodzinną w wyniku utraty jednego lub obojga rodziców. Często samobójstwa młodzieńcze uwarunkowane są brakiem harmonii w domu rodzinnym, niestałością i niekonsekwencją wychowania, atmosferą chłodu uczuciowego w domu, zbyt wielkimi wymaganiami stawianymi dziecku przez rodziców. Mówiąc o przyczynach tkwiących w środowisku rodzinnym, warto zwrócić uwagę, że często u podstaw samobójstw młodzieży leży tzw. zespół braku autorytetu, powstający w skutek niemożności uznania autorytetu najbliższych, zwłaszcza rodziców. Zespół ten cechuje się niepewnością, niedomogą zasad etycznych, błędnym wartościowaniem, spłyceniem reakcji adekwatnych i ogólną niedojrzałością osobowości. Osobnicy tacy są całkowicie zależni od środowiska, którego wszelkie negatywne zmiany prowokować ich mogą do zamachu samobójczego.
Zwłaszcza odczuwalny jest brak autorytetu ojca, który nie umiał być przewodnikiem, nie stworzył modelu pozwalającego na identyfikację, nie pomógł dziecku w prawidłowym odbiorze rzeczywistości przez określenie jej granic. Innym źródłem konfliktów było przesadne ograniczenie swobody, odczuwane przez młodocianych jako ograniczenie wolności, odebranie przysługujących im praw z racji wieku, w którym mają wzmożone poczucie dorosłości związane z osiągnięciem dojrzałości fizycznej. U osobników niezrównoważonych emocjonalnie dochodzi w takiej sytuacji do silnych protestów i czynów impulsywnych, z próbą samobójczą włącznie. Znaczna liczba niedoszłych samobójców miała konflikty i zaburzenia w sferze stosunku do przyjaciół i znajomych. Czuli się niezrozumiani, samotni, nie posiadający bliskich osób; zaprzeczali istnieniu przyjaźni, możliwości pomocy ze strony innych, czuli się otoczeni przez ludzi wrogo do nich ustosunkowanych, niechętnych, fałszywych. Samobójcy popadają w konflikty z coraz większą liczbą osób, są nastawieni wrogo do coraz większej liczby ludzi i zdarzeń, czując się niepewnie reagują na każde niepowodzenie czy frustrację coraz silniej, powodując nowe zaostrzenie konfliktów. Tym samym przyczyniają się do powstania nacechowanej konfliktami sytuacji życiowej, której nie potrafią rozwiązać i z której nie widzą innego wyjścia niż samobójstwo.
Duże znaczenie w kształtowaniu się dyspozycji motywacyjnych u młodych samobójców ma przełom procesu dojrzewania, który charakteryzuje się swoistą regresją i dezorganizacją osobowości. Dysponujący olbrzymim przypływem energii, a jednocześnie pogrążony w różnego rodzaju rozczarowaniach młody człowiek wybiera czyn impulsywny, kiedy napięcie staje się dla niego nie do zniesienia. W okresie dojrzewania pojęcie śmierci intelektualizuje się, aby doprowadzić do przekonania, że jest czymś niezgłębionym i fatalnym. Młodociani żonglują ideą śmierci, zaczynają ją nawet kojarzyć z ideą wolności. Jednak nieukształtowana struktura ich osobowości przeszkadza im w jednoczesnym tworzeniu zwykłych mechanizmów obrony życia, a niedojrzałość skierowuje ich wszelką agresywność nieraz przeciwko nim samym.

Zapobieganie samobójstwom to problem o światowym znaczeniu. Zajmowali się nim uczeni z wielu krajów Europy oraz USA. Rosnąca liczba samobójstw wymusza podejmowanie kroków, które je powstrzymają. W Polsce najbardziej znaną osobą zajmującą się samobójstwami jest Brunon Hołyst. Uważa on, że zapobiegać zamachom samobójczym należy poprzez edukację społeczną, która stworzy postawy akceptujące życie, ułatwi rozwiązywanie problemów życiowych oraz adaptację do różnych nowych okoliczności życiowych, działania skierowane do populacji zagrożonej potencjalnie samobójstwem (np. osoby z chorobami terminalnymi, osoby uzależnione, przeżywające żałobę itp.) budujące postawy antysuicydalne, wpływ instytucjonalny i pozainstytucjonalny na osoby znajdujące się w sytuacji presuicydalnej (zintegrowane działania ośrodka interwencji kryzysowej, ośrodka pomocy społecznej, telefonu zaufania, służby zdrowia i innych), pomoc w sytuacji kryzysowej poprzez restytuowanie możliwości i motywacji do zachowania życia, oddziaływania postsuicydalne powinny uwzględniać fakt, że po odratowaniu życia osoby te nadal mają poważne kłopoty z radzeniem sobie z problemami życiowymi, funkcjonowaniem w społeczeństwie oraz to, że nadal są w nich bardzo silnie działające motywy sampbójcze.
Ponadto podkreśla się w literaturze, że celem działalności profilaktycznej jest zapobieganie negatywnym stanom rzeczy zarówno tym, które dopiero mają zaistnieć, jak i tym, które w postaci zalążkowej już istnieją. Każda odmiana profilaktyki zapobiega negatywnym stanom, które dotyczą różnych sfer życia społecznego, dlatego ogólnie mówi się o profilaktyce społecznej. Również w wychowaniu, podobnie jak w innych dziedzinach życia powinien skutecznie funkcjonować odpowiedni system działalności, zwany profilaktyką wychowawczą. Profilaktyka wychowawcza jest systemem działań racjonalnych, zapobiegających występowaniu i rozpowszechnianiu się zjawisk patologii społecznej, określanych jako niedostosowanie czy wykolejenie społeczne młodzieży.
Nie znany jest rozmiar tego zjawiska, jeśli próba samobójcza nie została powtórzona i nie doprowadziła do tragedii. Samobójstwo to nie tylko pojedynczy akt, to często proces, dążenie do unicestwienia siebie.

Z niezauważeniem tego, z brakiem reakcji, trudno się pogodzić najbliższym. Dlatego tak ważne jest być wtedy przy nich. Nie narzucać się, pytać wprost czego potrzebują, pomóc, dać im odczuć, że mają w nas oparcie. Samo uczestniczenie w pogrzebie, bez robienia z tego sensacji już może pomóc. Ważne jest w tej sytuacji wsparcie związków wyznaniowych. Wspólnota powinna wspierać, w żadnym wypadku nie odtrącać, żeby nie pogłębiać tragizmu sytuacji. Osobom wierzącym może pomóc wspólna, nie tylko indywidualna modlitwa. W niektórych przypadkach konieczna jest pomoc specjalistów.

Samobójstwo nie jest faktem społecznie akceptowanym. Osoby po dokonaniu nieudanej próby samobójczej niechętnie się przyznają przed sobą i otoczeniem do faktu wystąpienia tego problemu. W środkach masowego przekazu rozważało się to jako sensację, nieszczęście. Trudno było znaleźć publikację, która pomogłaby rozwiązać ten problem. Prawdziwa dyskusja na ten trudny temat zaczęła się stosunkowo niedawno. Okazało się również, iż to, co mówią zatrudnieni w telefonach zaufania, nie wykracza poza rutynową ogólną informację.

Tuż po śmierci, osoby najbliższe mogą odczuwać szok i ogłuszenie, nie wierzyć w to, co się stało i zaprzeczać realności straty. Choć jest to częsta reakcja na każdy rodzaj śmierci, to w przypadku samobójstwa może się ona wiązać z długotrwałym odrzucaniem prawdziwej przyczyny zgonu. W niektórych rodzinach powstają mity na temat samobójczej śmierci jednego z członków, które mogą przyjmować postać przekonania “to był wypadek” lub “to było morderstwo”. Choć tego typu mity mogą pełnić funkcje ochronne (np. względem dzieci) i zmniejszają poczucie wstydu wobec otoczenia, to niekiedy są niebezpieczne – uniemożliwiają dzielenie się reakcjami emocjonalnymi na śmierć, utrudniają szukanie pomocy psychologicznej, a w przypadku ich nagłego obalenia (np. jeden z członków rodziny przypadkiem odkrywa prawdę na temat przyczyny śmierci krewnego) mogą zaburzać przebieg procesu żałoby czy nawet zwiększać ryzyko zachowań autodestrukcyjnych i samobójczych. Wstyd i stygmatyzacja mogą prowadzić do izolacji społecznej członków rodziny samobójcy. To z kolei, często prowadzi do zmniejszonej ilości wsparcia społecznego, co utrudnia radzenia sobie ze stratą i zwiększa stres związany z przeżywaną żałobą. Okazuje się, że z jednej strony sami członkowie rodziny samobójcy mogą unikać kontaktów społecznych, a z drugiej strony osoby, które je znają mogą zmniejszać liczbę kontaktów z nimi. Przyczyna tego może często tkwić nie tyle w niechęci do bliskich samobójcy ale raczej w niepewności jak z nimi rozmawiać lub czy wspominać o fakcie samobójczego charakteru śmierci. Także przeprowadzanie skromnego pogrzebu, z małą liczbą uczestników, choć zapewnia bliskim zmarłego poczucie bezpieczeństwa, to zmniejsza szansę uzyskania potrzebnego im wsparcia psychologicznego i innych rodzajów pomocy.
Ważnym źródłem wsparcia są członkowie rodziny, znajomi i przyjaciele, których gotowość do nieoceniającego słuchania i udzielania najprostszej nawet pomocy w zakresie codziennych obowiązków może okazać się bezcenna. Bardzo ważnym i dla wielu osób skutecznym źródłem pomocy jest uczestnictwo w popularnych w wielu krajach grupach samopomocy i wsparcia. Jedną z ważnych funkcji spełnianych przez tego typu grupy jest danie ich członkom poczucia, że ich uczucia i przeżycia są czymś normalnym oraz możliwości przebywania wśród ludzi, którzy doświadczyli tego samego i rozumieją, czasami nawet bez słów.

Każdorazowo śmierć osoby bliskiej, zwłaszcza wtedy gdy zmarły odebrał sobie życie to przeżycie traumatyczne nie tylko dla rodziny, ale także dla osób z najbliższego otoczenia. Samobójstwo jest tematem tabu, otoczonym niezdrową aurą ciekawości. Wiele osób nie wie jak w takiej sytuacji zareagować, jak wesprzeć cierpiących nie tylko z powodu żałoby, ale też borykających się z wyrzutami sumienia, z brakiem odpowiedzi na niekończące się pytania. Czy można było temu zapobiec, co zrobiłem źle. Dlaczego nie widziałem, nie zareagowałem w porę. Zazwyczaj przyszły samobójca wysyła mniej lub bardziej wyraźne sygnały dotyczące tego co chce zrobić. Jego najbliższe otoczenie zazwyczaj wie jaki jest stan zdrowia, status członka rodziny, sąsiada, znajomego. Próby samobójcze to wołanie o pomoc. Zdanie sobie sprawy, że bliska osoba może rozważać odebranie sobie życia jest bardzo przykre. Naturalne jest w tej sytuacji odczuwanie paniki, czy nawet unikanie myśli na ten temat. Ludzie rozważający popełnienie samobójstwa często czują się odizolowani i osamotnieni. Mogą myśleć, że nikt nie może zrozumieć ich emocjonalnego bólu i nikt nie może im pomóc. Kiedy nie mogą znaleźć żadnego innego sposobu poradzenia sobie z odczuwanym bólem, samobójstwo może wydawać się jedynym wyjściem. Rodzina samobójcy potrzebuje wsparcia nie tylko w czasie gdy spadnie na nią ten zawsze, mimo czasem wyraźnych sygnałów, nagły cios, ale też przez cały czas żałoby, która trwa długo. Przełomowym momentem jest rocznica tragedii, kiedy to wracają bolesne wspomnienia. Potrzeba minimum półtora roku, żeby mogła wrócić do normalnego życia.

Okazuje się, że szczegółowe informacje podawane w mediach mają wpływ na wzrost samobójstw naśladowczych, często grupowych. Mają wpływ nie tylko na młodzież, ale też na osoby dorosłe. Rozgłos powoduje następujące po nim samobójstwa naśladowcze.
Informując o samobójstwie należy zwrócić uwagę na następujące sprawy. Trzeba za wszelką cenę unikać sensacyjnego rozgłosu w mediach wokół przypadków samobójstw, szczególnie wówczas, gdy zamieszana jest w nie jakaś znana osobistość. Informację na ten temat należy ograniczyć do absolutnego minimum. Jeśli owa znana osoba miała problem ze zdrowiem psychicznym, należy również o tym wspomnieć. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby uniknąć przesady i wyolbrzymiania.. Nie powinno się także zamieszczać fotografii zmarłych, ani opisywać metody samobójstwa i miejsca, w którym je popełniono. Tytuły na pierwszej stronie gazet nigdy nie są właściwym miejscem dla informacji o samobójstwie. Należy unikać szczegółowych opisów użytej metody samobójstwa i sposobu jej przygotowania. Badania wykazały, że przekazywane przez media informacje wpływają na wybór metody samobójstwa w danym przypadku. Pewne miejsca – mosty, wysokie budynki, tory kolejowe itd., tradycyjnie kojarzone są z samobójstwem, a dodatkowy rozgłos w mediach zwiększa ryzyko, że skorzysta z nich więcej ludzi.
Nie powinno się opisywać samobójstwa ani jako czegoś niewytłumaczalnego, ani też w sposób nadmiernie uproszczony. Nigdy nie jest ono skutkiem jednego czynnika czy zdarzenia. Spowodowane jest zwykle złożoną interakcją wielu czynników takich jak choroba fizyczna, psychiczna, nadużywanie środków psychoaktywnych, problemy rodzinne, konflikty interpersonalne i stresujące wydarzenia życiowe. Podanie informacji, że do samobójstwa przyczyniło się wiele czynników byłoby korzystne. Nie należy przedstawiać samobójstwa jako metody radzenia sobie z problemami. Informując o samobójstwie w mediach trzeba brać pod uwagę jego wpływ na członków rodziny i inne pozostałe przy życiu osoby, zarówno w sensie ich napiętnowania społecznego, jak i cierpień psychicznych. Gloryfikowanie ofiar samobójstwa, przedstawianych jako męczenników godnych podziwu opinii publicznej może sugerować osobom podatnym, że ich otoczenie darzy takie zachowania szacunkiem. Zamiast tego należy położyć nacisk na żałobę po śmierci samobójcy. Odstraszająco może działać opisywanie fizycznych następstw prób samobójczych bez skutku śmiertelnego (uszkodzenie mózgu, porażenia, itd).
Media mogą aktywnie przyczyniać się do zapobiegania samobójstwom publikując wraz z wiadomością o samobójstwie informację w której podadzą listę dostępnych placówek psychiatrycznych, poradni zdrowia psychicznego, oraz telefonów zaufania, z aktualnymi adresami i numerami telefonów. Mogą też informować jakie są sygnały ostrzegawcze zachowań samobójczych.

Zapobieganie samobójstwom zależy nie tylko od fachowych kwalifikacji osób profesjonalnie zajmujących się tą dziedziną, lecz przede wszystkim od zwykłej ludzkiej dobroci. W sytuacji tzw. kryzysu samobójczego poszukuje się pomocy drugiego człowieka. Zwłaszcza nauczyciele postawieni na drodze życiowej młodych ludzi powinni być dla nich oparciem. Zobowiązani są czynić tak, by instynkt życia u młodych ludzi był silniejszy niż instynkt śmierci. Choć samobójstwo jest prawdziwą zagadką, to jednak każdy może mu zapobiec. Powinno się szanować życie takim, jakie jest. Nieważne co się dzieje, wszędzie i o każdej porze można otrzymać pomoc. Wystarczy opowiedzieć o swoim problemie dorosłym lub po prostu porozmawiać szczerze z przyjaciółmi albo z osobą bliską. Jedna rozmowa może uratować komuś życie.

Reklama

28 KOMENTARZE

  1. Przydługie może,
    ale cenne! Powiem tylko, że i u Juniora, i w jego otoczeniu widzę symptomy, które MOGŁYBY się rozwinąć w kierunku opisywanym tutaj. Robię wszystko, żeby tak się nie stało, ale czy to się uda – będę wiedział za jakieś 8-10 lat. A wcale nie jest łatwo przeprowadzić dzieciaka przez ten wiek – 13-18 lat to jeszcze nie koniec…

    • To i tak wydanie drugie,
      To i tak wydanie drugie, bardzo skrócone Quackie. Kilka miesięcy temu pisałam pracę na ten temat. Próbowałam zrobić z tego coś bardziej “zjadliwego”, ale…Może to ten deszcz, może to ta mgła? Gdybym czekała aż, to pewnie byłoby na św. Nigdy.

      Bardzo bliska mi osoba niedawno i mi się przypomniało i…Wiem, że nie łatwo zauważyć niepokojące symptomy, ale jeśli ma się kontakt z dzieckiem…Co ja mówię! Przecież mieliśmy. Przynajmniej tak nam się wydawało.

      PS: Dobrze, że nie posłuchałam Izis i nie dałam bez skrótów.;)

  2. Przydługie może,
    ale cenne! Powiem tylko, że i u Juniora, i w jego otoczeniu widzę symptomy, które MOGŁYBY się rozwinąć w kierunku opisywanym tutaj. Robię wszystko, żeby tak się nie stało, ale czy to się uda – będę wiedział za jakieś 8-10 lat. A wcale nie jest łatwo przeprowadzić dzieciaka przez ten wiek – 13-18 lat to jeszcze nie koniec…

    • To i tak wydanie drugie,
      To i tak wydanie drugie, bardzo skrócone Quackie. Kilka miesięcy temu pisałam pracę na ten temat. Próbowałam zrobić z tego coś bardziej “zjadliwego”, ale…Może to ten deszcz, może to ta mgła? Gdybym czekała aż, to pewnie byłoby na św. Nigdy.

      Bardzo bliska mi osoba niedawno i mi się przypomniało i…Wiem, że nie łatwo zauważyć niepokojące symptomy, ale jeśli ma się kontakt z dzieckiem…Co ja mówię! Przecież mieliśmy. Przynajmniej tak nam się wydawało.

      PS: Dobrze, że nie posłuchałam Izis i nie dałam bez skrótów.;)

  3. Poruszyłaś temat trudny.
    Witaj! Moim skromnym zdaniem ogromną rolę w wychowaniu człowieka mają rodzice. Myślę, że bardzo ważne jest poważne traktowanie człowieka od jego poczęcia. Każdy jego problem jest problemem bardzo poważnym, czy to zepsuta lalka lub samochodzik. To tak jak dla nas zepsuty samochód, lodówka czy inny sprzęt. My umiemy sobie z tym poradzić a dziecko w każdej sytuacji wymaga wsparcia i wytłumaczenia problemu. To my musimy zapracować sobie na zaufanie dziecka od najmłodszych lat i uczyć ich radzenia sobie w różnych sytuacjach. Jeżeli zauważamy coś niepokojącego w wieku dojrzewania, niestety jest już za późno. Dziecko szybciej zaufa obcemu i to nie zawsze, niestety, odpowiedniemu człowiekowi niż rodzicowi.
    Jeszcze jedno takie moje przemyślenie. Mamy bardzo rozpowszechniane tzw. szkoły rodzenia, oczywiście płatne. Uczą oddychać przy porodzie i prowadzą gimnastykę żeby łatwiej się rodziło. Przecież każdy poród jest inny i od tego są lekarze i położne. Oni doskonale poród prowadzą i mówią co kobieta powinna w danej chwili robić , znam to z autopsji, dwa razy rodziłam i każdy poród był inny.
    Czy zatem nie lepsze byłyby szkoły dla rodziców i to obowiązkowe i bezpłatne? Nie sztuką jest urodzić dziecko i zapewnić mu byt materialny ale musimy być pedagogami, psychologami a w niektórych przypadkach i lekarzami. Najważniejsze jednak jest przebywanie z dzieckiem i ogrom cierpliwości. Poznajemy wtedy własne dzieci i każdą odmienną reakcję wychwytujemy natychmiast.
    Niestety, czasem mimo starań nie możemy ustrzec dzieci ani siebie od sytuacji ekstremalnych.

          • Uf, ulżyło mi:)
            O ile można popracować nad nastolatkami (mam już to poza sobą), to z dorosłymi nie za bardzo. Uczą się na własnych błędach ku zmartwieniu rodziców. Możemy tylko przy nich być i wspierać. Ale serce zawsze boli i cieszy się tak samo.

  4. Poruszyłaś temat trudny.
    Witaj! Moim skromnym zdaniem ogromną rolę w wychowaniu człowieka mają rodzice. Myślę, że bardzo ważne jest poważne traktowanie człowieka od jego poczęcia. Każdy jego problem jest problemem bardzo poważnym, czy to zepsuta lalka lub samochodzik. To tak jak dla nas zepsuty samochód, lodówka czy inny sprzęt. My umiemy sobie z tym poradzić a dziecko w każdej sytuacji wymaga wsparcia i wytłumaczenia problemu. To my musimy zapracować sobie na zaufanie dziecka od najmłodszych lat i uczyć ich radzenia sobie w różnych sytuacjach. Jeżeli zauważamy coś niepokojącego w wieku dojrzewania, niestety jest już za późno. Dziecko szybciej zaufa obcemu i to nie zawsze, niestety, odpowiedniemu człowiekowi niż rodzicowi.
    Jeszcze jedno takie moje przemyślenie. Mamy bardzo rozpowszechniane tzw. szkoły rodzenia, oczywiście płatne. Uczą oddychać przy porodzie i prowadzą gimnastykę żeby łatwiej się rodziło. Przecież każdy poród jest inny i od tego są lekarze i położne. Oni doskonale poród prowadzą i mówią co kobieta powinna w danej chwili robić , znam to z autopsji, dwa razy rodziłam i każdy poród był inny.
    Czy zatem nie lepsze byłyby szkoły dla rodziców i to obowiązkowe i bezpłatne? Nie sztuką jest urodzić dziecko i zapewnić mu byt materialny ale musimy być pedagogami, psychologami a w niektórych przypadkach i lekarzami. Najważniejsze jednak jest przebywanie z dzieckiem i ogrom cierpliwości. Poznajemy wtedy własne dzieci i każdą odmienną reakcję wychwytujemy natychmiast.
    Niestety, czasem mimo starań nie możemy ustrzec dzieci ani siebie od sytuacji ekstremalnych.

          • Uf, ulżyło mi:)
            O ile można popracować nad nastolatkami (mam już to poza sobą), to z dorosłymi nie za bardzo. Uczą się na własnych błędach ku zmartwieniu rodziców. Możemy tylko przy nich być i wspierać. Ale serce zawsze boli i cieszy się tak samo.

  5. Tego czy zawsze, to nie
    Tego czy zawsze, to nie jestem tak do końca pewna Yo lu. Na razie mi się nie śpieszy. Dziś było warto, bo zobaczyłam z rana, że przestało w końcu deszczowo ze śniegiem i Słońce w pełni.

    Bądź częściej, jeśli tylko możesz i chcesz.:)

  6. Tego czy zawsze, to nie
    Tego czy zawsze, to nie jestem tak do końca pewna Yo lu. Na razie mi się nie śpieszy. Dziś było warto, bo zobaczyłam z rana, że przestało w końcu deszczowo ze śniegiem i Słońce w pełni.

    Bądź częściej, jeśli tylko możesz i chcesz.:)

  7. Tuż obok nas
    Z nadzieją na szczęśliwe zakończenie ciemnych myśli pieczar. Tych, co żyć nie dają, tych, co życie chcą odebrać… kłopoty są przejściowe, śmierć jest permanentna… impuls chwilowej niemocy popycha do śmierci, a życie – to, co nic nie warte – to jest to, za co dziękujemy każdego poranka.
    .
    .

  8. Tuż obok nas
    Z nadzieją na szczęśliwe zakończenie ciemnych myśli pieczar. Tych, co żyć nie dają, tych, co życie chcą odebrać… kłopoty są przejściowe, śmierć jest permanentna… impuls chwilowej niemocy popycha do śmierci, a życie – to, co nic nie warte – to jest to, za co dziękujemy każdego poranka.
    .
    .