Reklama

Pomysły na wpisy mają w sobie coś z owoców.

Pomysły na wpisy mają w sobie coś z owoców. Najpierw pojawia się pączek, który rozwija się w kwiat, ten – zapylony – więdnie, wtedy siadam i piszę, a spod klawiatury wychodzi już owoc, słodki lub kwaśny, to już zazwyczaj czytelnicy smakują. Nie zawsze jest w ten sposób, czasem pomysł dojrzewa w tempie egzotycznym, jak kwiat (i owoc) jednej nocy, ale jednak częściej rzeczy dzieją się w tempie umiarkowanym.

Reklama

Tak też było i tym razem, pomysł zakiełkował już ładnych parę dni temu, a pyłkiem okazała się ankieta Kuraka. Odpowiedziałem na „tak”, ponieważ na ogół jestem pełen dobrej woli i pozytywnych uczuć do wszystkich istot, a w okresie świątecznym to nawet kurom zdarza się mówić ludzkim głosem, nie tylko w Wigilię wieczorem. Niemniej ankieta sprowokowała mnie do zajęcia się uczuciem miłości, w przypadku ograniczonym do istot płci przeciwnej, z którymi nie łączą mnie więzy krwi. Znaczy, nie będących moją matką, córką ani spokrewnioną kobitą. Znaczy jeszcze bardziej zawężając, nie interesuje mnie (w tym wpisie), co na ten temat pisał Św. Augustyn i inni, chodzi mi o taką miłość, co to dzieci rysują na ławkach, serce i BM+ET=WM.

Otóż z moich obserwacji i doświadczenia wynika, że w życiu mężczyzny można wyróżnić trzy zasadnicze rodzaje miłości, które nb. mogą się ze sobą mieszać, przenikać i wymieniać. Kolejność jest chronologiczna, ale niekoniecznie, o czym za chwilę

Pierwszy rodzaj to młodzieńcze zafascynowanie, przywołane przeze mnie przy okazji tekstu o muzyce. Stan ten lubię również nazywać za Bambim, tym od Disneya „zaświergoleniem”. Zacytuję: „Młody człowiek nie może spać, zachłystuje się nieznanym dotychczas uczuciem, fascynacja rozciąga się na obraz, głos, a nawet zapach (również perfum) ukochanej osoby. Wśród objawów zafascynowania może pojawić się także jeden szczególny – mechanizm, który nie pozwala przypomnieć sobie twarzy ani głosu ukochanej osoby i sprawia, że tym bardziej chcemy ją oglądać, słuchać jej i przebywać w jej pobliżu.” Miła rzecz, jednak nieco kłopotliwa dla delikwenta i otoczenia. Zdarza się również, że obiekt uczuć jest tak zażenowany psim przywiązaniem, że miłości nie odwzajemnia. Au.

Rodzaj drugi, kiedy do głosu dochodzą hormony, można streścić jako pożądanie. Zapatrzenie w powabne kształty osoby płci przeciwnej, zasłuchanie w seksowny głos, zadotknięcie w miękkości lub przeciwnie, twardości, czy wreszcie zawąchanie i zasmakowanie… Ileż znam małżeństw, zawartych ze względu na udany seks, niekiedy nawet bardzo udany! A to wystarczy na trochę, ale niestety nie na zawsze. Plusem jest niewątpliwy napływ endorfin i euforia, towarzysząca temu okresowi, znaczy radość życia. W szczegółowych opisach dużo lepszy jest Markiz.

I trzeci rodzaj miłości, czyli najkrócej rzecz ujmując – lojalność i zaufanie. Obecny zwłaszcza w starych dobrych małżeństwach, chociaż nie tylko. Zauroczenie i wspaniały seks niekonieczne, natomiast ważne jest poczucie, że na drugą połówkę można liczyć w każdej sytuacji, że można zaufać w każdej sprawie – od pożyczki w banku do przypilnowania prania albo gotującego się makaronu. I że współmałżonek nie obgada za plecami, że będzie bronić przed złymi językami albo przynajmniej sam ugryzie się w jęzor, zamiast coś głupiego chlapnąć.

Naturalną rzeczą jest przejście tych etapów w podanej wyżej kolejności, ze stopniowym wygasaniem początkowych. Niemniej ciulem ostatnim byłbym, gdybym zaprzeczył, że możliwe są kombinacje i nawroty etapów w kolejności innej niż podana. Takie np. zaświergolenie dużo młodszą panią w wykonaniu pana, który etap „lojalność i zaufanie” powinien przynajmniej rozpocząć, bywa ciężki w odbiorze dla otoczenia, o dotychczasowej partnerce nie wspominając.

Mam nadzieję, że udało mi się nie strywializować zbytnio tego pięknego uczucia, zwłaszcza że jakże pięknie (i, co tu kryć, inaczej) opisał etapy miłości Bułat Okudżawa:

„Pierwsza miłość z wiatrem gna, z niepokoju drży.
Druga miłość życie zna i z tej pierwszej drwi.
A ta trzecia jak tchórz w drzwiach przekręca klucz
i walizkę ma spakowaną już.”

Uważam jednak, że w obliczu poważnego pytania ankiety należy się Czytelnikom pewne rozróżnienie, tak żeby wiedzieli, z czym do ludzi. A tak przy okazji: Kuraku, co z tą ankietą? Na jakim etapie jesteśmy? I co z wzajemnością wobec tych, co są na „tak”?
 

Reklama

40 KOMENTARZE

  1. Ankieta jest dla mnie bardzo
    Ankieta jest dla mnie bardzo ważna, jako pierwszy udzieliłem poprawnej odpowiedzi. Bardzo lubię ludzi, którzy mnie kochają, tych co mnie nie kochają siłą rzeczy uważam za podejrzanych. Nie wiem jak można mnie nie kochać, to trzeba być wypranym z uczuć.

  2. Ankieta jest dla mnie bardzo
    Ankieta jest dla mnie bardzo ważna, jako pierwszy udzieliłem poprawnej odpowiedzi. Bardzo lubię ludzi, którzy mnie kochają, tych co mnie nie kochają siłą rzeczy uważam za podejrzanych. Nie wiem jak można mnie nie kochać, to trzeba być wypranym z uczuć.

  3. Ha
    I to jest trudne pytanie, ponieważ głosując, WIEDZIAŁEM, że Kurak jest płci całkiem nieprzeciwnej. W związku z czym etap drugi odpada, jeżeli o mnie chodzi.

    Zapewne więc chodzi o kombinację etapów I i III, w proporcjach dynamicznie zmieniających się, przy czym kombinacja taka nie zwalnia od mniej lub bardziej dosadnego zaakcentowania różnicy zdań, jeżeli takowa występuje. Czego i Tobie życzę.

    • A teraz półpoważnie. Co tam
      A teraz półpoważnie. Co tam się będę wysilać, “zacytuję” Quackie`go.
      “Odpowiedziałam na “TAK”, ponieważ na ogół jestem pełna dobrej woli i pozytywnych uczuć do wszystkich istot, a w okresie świątecznym to nawet kurom zdarza się mówić ludzkim głosem, nie tylko w Wigilię wieczorem.”

      A poza tym Drogi Quackie, każdy z wymienionych przez Ciebie etapów ma swoje zalety i czas, do którego trzeba dorosnąć. Ja tradycyjna żem jest, ale podobno miłość nie zna granic i kondomów, zatem nie wtrącam się w oną, jeśli mnie nie dotyczy osobiście.:)

  4. Ha
    I to jest trudne pytanie, ponieważ głosując, WIEDZIAŁEM, że Kurak jest płci całkiem nieprzeciwnej. W związku z czym etap drugi odpada, jeżeli o mnie chodzi.

    Zapewne więc chodzi o kombinację etapów I i III, w proporcjach dynamicznie zmieniających się, przy czym kombinacja taka nie zwalnia od mniej lub bardziej dosadnego zaakcentowania różnicy zdań, jeżeli takowa występuje. Czego i Tobie życzę.

    • A teraz półpoważnie. Co tam
      A teraz półpoważnie. Co tam się będę wysilać, “zacytuję” Quackie`go.
      “Odpowiedziałam na “TAK”, ponieważ na ogół jestem pełna dobrej woli i pozytywnych uczuć do wszystkich istot, a w okresie świątecznym to nawet kurom zdarza się mówić ludzkim głosem, nie tylko w Wigilię wieczorem.”

      A poza tym Drogi Quackie, każdy z wymienionych przez Ciebie etapów ma swoje zalety i czas, do którego trzeba dorosnąć. Ja tradycyjna żem jest, ale podobno miłość nie zna granic i kondomów, zatem nie wtrącam się w oną, jeśli mnie nie dotyczy osobiście.:)

  5. Schematy, tak
    Czerwony, marchewka, Mickiewicz, to są te krzywe gaussowe wzorcowe odpowiedzi?

    A tolerancja dostaje ciężkie baty na widok takiego człeka, co to i komiczny, i żałosny potrafi być, zwłaszcza jak próbuje racjonalizować swoje decyzje. Hihi :- P

    Edit: nie marchewka, tylko jabłko ofkors. Pewnie dlatego mi się pomyliło, że mnie dzieci średnio co pół roku próbują tą ankietą wkręcić, tylko zamiast owocu jest pytanie o warzywo.

  6. Schematy, tak
    Czerwony, marchewka, Mickiewicz, to są te krzywe gaussowe wzorcowe odpowiedzi?

    A tolerancja dostaje ciężkie baty na widok takiego człeka, co to i komiczny, i żałosny potrafi być, zwłaszcza jak próbuje racjonalizować swoje decyzje. Hihi :- P

    Edit: nie marchewka, tylko jabłko ofkors. Pewnie dlatego mi się pomyliło, że mnie dzieci średnio co pół roku próbują tą ankietą wkręcić, tylko zamiast owocu jest pytanie o warzywo.