Reklama

Emeryci pod palmami i w Mercedesach z przyciemnymi szybami, to było jedno z większych oszustw w historii IIIRP. Nie napisałem, że największe, bo w tej dziedzinie jest olbrzymia konkurencja: „prywatyzacja” Balcerowicza, świadectwa NFI i wiele, wiele innych. Polacy zostali okradzeni potrójnie. Najpierw pieniądze trafiły do szulerów i szulerni, czy jak kto woli do inwestorów giełdowych, którzy mieli zarządzać kapitałem. Skutkiem tych operacji było golenie frajerów na niebotycznych prowizjach. Potem swoje zrobił „kryzys’ wywołany przez innych złodziei i wreszcie Tusk z Rostowskim okradli Polaków jak klasyczni złodzieje.

Pieniądze z OFE teoretycznie miały trafić do ZUS, w rzeczywistości łatały dziurę w finansach publicznych, która zaczęła przekraczać dozwolony przez UE poziom. Złodziejstwo odbyło się w biały dzień na tak zwanego chama, przy niebywałym oporze społecznym i trzeba przyznać, że nawet cześć „autorytetów”, choćby wspomniany Balcerowicz, otwarcie krytykowali Tuska i Rostowskiego. W tamtym czasie słowo „konstytucja” do modnych nie należało, ludzie i sędziowie nie palili świeczek przez Trybunałem Konstytucyjnym, ani przed żadnym innym sądem. Dzięki temu Rzepliński z kolegami i koleżankami z tej samej kasty mogli spokojnie orzec, że złamana umowa społeczna jest zgodna z konstytucją. Wyrok był tak idiotyczny i wpisujący się w złodziejstwo, że nie chcę siebie i Czytelników denerwować przywoływaniem sentencji. W takich okolicznościach „Zielona Wyspa” otarła się o Grecję, a na koniec Tusk oświadczył, że pieniądze w OFE nigdy nie należały do Polaków.

Reklama

Co się stało parę dni temu? Cud, prawdziwy cud, jakiego nie było w Polsce od 1989 roku i aż trudno uwierzyć, że ten cud został tak kiepsko opisany. Premier Mateusz Morawiecki przedstawił nową propozycję rządu, która zawiera dwie opcje. Pierwsza przewiduje, że wszystkie pieniądze z OFE z powrotem trafiają na indywidualne konta Polaków i każdy z nas będzie mógł wypłacić całą sumę jednorazowo lub w kilku transzach. Kwota ta podlega również dziedziczeniu. Przy przekazaniu pieniędzy z ZUS na konto indywidualne ma być pobrana opłata w wysokości 15% i na tym skupiły się wszystkie media z „liberałami”, krzycząc o złodziejstwie. Tymczasem rzecz jest prosta. Emerytury są opodatkowane i to znacznie wyżej, bo stawkami 18 i 32%. Opłata w wysokości 15% po pierwsze jest niższa, po drugie, przy wypłacie emerytury z OFE już nie będzie pobierany podatek.

Alternatywą jest pozostawienie kwoty w ZUS bez żadnych opłat i wtedy suma z OFE jest rozłożona na miesięczne emerytury, no i oczywiście jak cała emerytura podlega podatkom. Tak wygląda cud, o którym jeszcze miesiąc temu nikt nie myślał, a dziś tak wielu powtarza brednie o złodziejstwie. PiS mógł nie robić nic po złodziejstwie Tuska albo grać tym tematem cynicznie, na potrzeby politycznej kampanii. Zaproponowane rozwiązanie i zawarte w nim warianty powinny zadowolić każdego myślącego Polaka. Mówienie o jakimkolwiek „pisowskim” złodziejstwie, w chwili gdy absolutnie nic nie zostaje ukradzione, ale zostaje oddane Polakom, to jedno wielkie łgarstwo. Opłata, czy podatek od emerytury, obowiązują od zawsze i PiS nie ma z tym nic wspólnego. Naturalnie zawsze można powiedzieć, że należy zwrócić całą kasę Polakom bez pobierania podatków i wtedy jest uczciwie.

Problem polega na tym, że mówimy o 160 miliardach złotych, które już raz zostały przez Tuska i Rostowskiego ukradzione i tymi pieniędzmi zasypano dziurę w finansach publicznych. Zwrócenie 160 miliardów polegałoby na przerzucaniu z pustego w próżne, rząd musiałby wyjąć te pieniądze z budżetu lub zadłużyć Polskę. Propozycja PiS ma, bo musi mieć swoje wady, ale i tak jest fenomenem niespotykanym nigdy wcześniej. Ostatni zarzut dotyczy tego, że opłatą 15% rząd chce zebrać 20 miliardów na sfinansowanie „Piątki Kaczyńskiego”. W odpowiedzi zapytam, a czym jest ta piątka? Cała piątka to pieniądze przekazane Polakom: 500+ dla pierwszego dziecka, 13 emerytura/renta, brak PIT do 26 życia, obniżka PIT do 18% i lokalne połączenia autobusowe, tam gdzie nic nie dojeżdża lub dojeżdża dwa razy dziennie. Podsumowując. PiS oddaje Polakom pieniądze z OFE, w realnej formule, kto twierdzi inaczej, ten łże.

Reklama

16 KOMENTARZE

  1. Tak jak Broniarz, który

    Tak jak Broniarz, który wyciągnął notesik i walnął ulubiony tekst nauczycieli – że OECD kłamie bo nauczyciele pracują po 12!!! godzin dziennie, bo 58 godzin podzielić na 5 dni to 12 codziennie. (to chyba z korepetycjami 100 zł za godzinę?) 

    I tu kłania się ulubiony problem polskiej szkoły, czytanie ze zrozumieniem.

    Przede wszystkim z raportu OECD wynika, że polscy nauczyciele są jednymi z najlepiej ZARABIAJĄCYCH w bogatych państwach zachodu.

    Poza tym pracują na to dużo krócej niż w pozostałych krajach. Bo w innych krajach sprawdzanie klasówek chyba nie jest wliczane do pensum, prawda? 

    Raz w miesiącu duży sprawdzian. Raz w miesiącu godzina z rodzicami. 

    • W panstwach zachodu

      W panstwach zachodu nauczyciel pracuje 8 godzin dziennie, ale przy tablicy nie może więcej niż pensum, czyli 24 godziny tygodniowo. Pozostałe godziny to sprawdzanie sprawdzianów, sprawy szkolne z dyrekcją, rozmowy z rodzicami codziennie – kiedy tylko jakiś rodzic ma potrzebę, wypełnianie dzienników i inna biurokracja – takie mam info od koleżanki, która jest nauczycielką w Belgii. Przy tym zero stękania, że coś się robi po godzinach.

    • Nasza sasiadka – przyjaciolka

      Nasza sasiadka – przyjaciolka jest nauczysielka matematyki, a naszego Ziecia siostra jest nauczycielka j.angielskiego.

      Obie pracuja w Secondary School / High School po 8hr. dziennie (godziny pracy 8:30 – 4:30) …i wiecie co?

      Oni wcale nie poprawiaja klasowek, wypracowan (tests, project…) w domu!

      Q**a! Co za system!? Nawet za PRLnie bylo takiego sQ***synstwa!!!

      Nauczyciele sprawdzali "klasowki", "dyktanda", zeszyty w klasach, albo w "pokojach nauczycielskich"!

      POgonic na drzewo tych leniwych shmuck'ow! 😉

  2. Tak jak Broniarz, który

    Tak jak Broniarz, który wyciągnął notesik i walnął ulubiony tekst nauczycieli – że OECD kłamie bo nauczyciele pracują po 12!!! godzin dziennie, bo 58 godzin podzielić na 5 dni to 12 codziennie. (to chyba z korepetycjami 100 zł za godzinę?) 

    I tu kłania się ulubiony problem polskiej szkoły, czytanie ze zrozumieniem.

    Przede wszystkim z raportu OECD wynika, że polscy nauczyciele są jednymi z najlepiej ZARABIAJĄCYCH w bogatych państwach zachodu.

    Poza tym pracują na to dużo krócej niż w pozostałych krajach. Bo w innych krajach sprawdzanie klasówek chyba nie jest wliczane do pensum, prawda? 

    Raz w miesiącu duży sprawdzian. Raz w miesiącu godzina z rodzicami. 

    • W panstwach zachodu

      W panstwach zachodu nauczyciel pracuje 8 godzin dziennie, ale przy tablicy nie może więcej niż pensum, czyli 24 godziny tygodniowo. Pozostałe godziny to sprawdzanie sprawdzianów, sprawy szkolne z dyrekcją, rozmowy z rodzicami codziennie – kiedy tylko jakiś rodzic ma potrzebę, wypełnianie dzienników i inna biurokracja – takie mam info od koleżanki, która jest nauczycielką w Belgii. Przy tym zero stękania, że coś się robi po godzinach.

    • Nasza sasiadka – przyjaciolka

      Nasza sasiadka – przyjaciolka jest nauczysielka matematyki, a naszego Ziecia siostra jest nauczycielka j.angielskiego.

      Obie pracuja w Secondary School / High School po 8hr. dziennie (godziny pracy 8:30 – 4:30) …i wiecie co?

      Oni wcale nie poprawiaja klasowek, wypracowan (tests, project…) w domu!

      Q**a! Co za system!? Nawet za PRLnie bylo takiego sQ***synstwa!!!

      Nauczyciele sprawdzali "klasowki", "dyktanda", zeszyty w klasach, albo w "pokojach nauczycielskich"!

      POgonic na drzewo tych leniwych shmuck'ow! 😉

  3. Małe, choć bardzo istotne,

    Małe, choć bardzo istotne, sprostowanie: z tekstu można zrozumieć, że będzie jakieś przekazanie pieniędzy z ZUS na konta indywidualne. Otóż nie. Przekazanie na konta indywidualne owszem będzie, ale tylko tego co pozostało w OFE. PO swego czasu zwinęło około 50% ówczesnych wkładów w OFE, reszta tam została i teraz jest rozmowa tylko o tym.

  4. Małe, choć bardzo istotne,

    Małe, choć bardzo istotne, sprostowanie: z tekstu można zrozumieć, że będzie jakieś przekazanie pieniędzy z ZUS na konta indywidualne. Otóż nie. Przekazanie na konta indywidualne owszem będzie, ale tylko tego co pozostało w OFE. PO swego czasu zwinęło około 50% ówczesnych wkładów w OFE, reszta tam została i teraz jest rozmowa tylko o tym.