Reklama

Stokłosa wcale nie musi być ostatnim bęk

Stokłosa wcale nie musi być ostatnim bękartem JOW, szykuje się kilka nowych, jeszcze bardziej spektakularnych i bezbolesnych porodów. Cała gromadka pokrzywdzonych z PO, z Chlebowskim, to ten co się pocił po cmentarzu i Ludwiczaku, ten co ku…i rzucał proponując SLD łapówę, na czele. Nie lubię pustych zarzutów o populizm, dlatego ewentualnym kandydatom do podobnych stwierdzeń grzecznie wyjaśniam co następuje. Naturalnie, że w każdym systemie, najbardziej nawet sprawnym i szczelnym, zdarzają się luki zwane patologiami. Większego sensu nie ma w pastwieniu się nad jakimś rozwiązaniem, z powodu niepożądanego incydentu. Prawda, nawet sama i tylko prawda, ale proszę łaskawie zwrócić uwagę, że ja nie piszę o jednym bękarcie JOW, ale o całej rodzinie wielodzietnej. Lista skompromitowanych posłów z samej PO już robi wrażenie, nie chcę ich tu wymieniać po kolei, bo jeszcze się przysłużę miernotom, niemniej to tylko jedna partia i bodaj z pięciu się zgłosiło do senatu. Trudno zatem mówić o niedoskonałości, czy innym przecieku, trzeba sobie powiedzieć po partyjnemu, że JOW ujawnił swój najsłabszy punkt zwany szerokim korytem. Kiedyś, na samym początku wskazywałem na nieco inne zagrożenie, mianowicie Radków Majdanów z Zulu Gula i to zagrożenie wcale nie minęło. Nie minęło zagrożenie mało inteligentnymi celebrytami, do tego pojawili się najzwyklejsi kryminaliści. Gdy się tak uparł niejaki… no właśnie, konsekwentnie nie będę wspominał tych panów ewentualnych senatorów, którym z nazwiska został tylko inicjał. W każdym razie chodziło mi o tego pana z SO, co to do sejmu podjeżdżał Hummerem i pokazywał dziennikarzom plik kasy zwinięty w recepturkę. Uprze się i nic mu nie zrobisz, jedynym ratunkiem jest to, że ma już wyrok, ale gdyby sprawa się toczyła, tudzież istnieją jeszcze możliwości odwoławcze i kasacyjne, no to pan z SO podobnie jak pan od sierdzących rzeźni, jest szanowanym senatorem i może sobie olać policyjne mandaty. Żyjemy w Polsce, gdzie zdolności do wykorzystywania szansy na łatwy chleb są doprowadzone do perfekcji, na same szczyty ludzkich i nawet nadludzkich możliwości. Senat ma realne szanse by stać się inną izbą niż izba refleksji. Na przykład izbą wytrzeźwień, przechowalnią zgranych sław ekranu i estrady, najbardziej komfortowym aresztem z uposażeniem o jakim może sobie pomarzyć największy boss więzienny. Przy tym wszystkim niepokojącym nie ma mowy o drobnym defekcie, trzeba mówić o szerokim froncie możliwości, właściwie ograniczonym tylko i wyłącznie prawomocnym wyrokiem. Można i nawet trzeba pytać, czy bez JOW było inaczej? Dla mnie to jest pytanie retoryczne, bo w tym niemodnym i krytykowanym systemie partyjnym, aż do takich patologii nie dochodziło. Przypomnę tylko kilka przypadków. Po kompromitacji SLD, wszyscy skompromitowani zostali odstrzeleni przez PARTIĘ. PO odstrzeliła swoich, PiS odstrzelił górala po skandalu ze starą pralką, bo na nową z politycznej diety nie starczyło.


Dlaczego tak się stało? Ano dlatego, że istnieje co najmniej kilka mechanizmów odsiewających czarne owce, część wygodna, część niewygodna dla partii. Poseł od firanek w Mercedesie startując z listy SLD wyznacza poziom całego ugrupowania, jak to się mówi u nas na wsi, trzeba świecić za niego oczami. Powód drugi, to te słynne „jedynki” na listach. W partii jest parcie na kasowanie znanych, którzy blokują listy. Co więcej ten mechanizm tak pięknie działa, że im bardziej znany ma coś na sumieniu, opublikowanego w mediach, tym większa radość w partyjnych szeregach. Radość już w pierwszym garniturze, bo i tam są problemy wraz z zapasami o zaszczytne miejsca, a schodząc niżej radości słychać coraz więcej. System partyjny, co by o nim nie mówić, jak się nie krzywić już na samą nazwę, daje to czego nie da JOW. System partyjny daje wstępną selekcję i ta selekcja jest niczym innym jak wynikiem presji społecznej, czyli wyborczej. Można mówić o czymś w rodzaju prawyborów, chociaż chyba lepiej i precyzyjniej będzie powiedzieć PRZEDWYBORÓW. Z powodu społecznego odbioru pewnych zgranych i skompromitowanych nazwisk, partia musi się liczyć z tym, że firmując miernoty i inne cmentarne hieny, przykleja do logo rozmaite zanieczyszczenia.

JOW jest klasycznym „róbta co chceta”, nikt tu nikomu nie może niczego zabronić i byłoby to fantastycznym przejawem wolności w ujęciu zadowalającym najbardziej wybrednych liberałów, gdy nie jedno małe „lecz”. Lecz ciężko mówić o wolności, kiedy się rodzi anarchia. Czy komuś już się przyśniło, że przy pomocy pieniędzy, sławy, czy innych striptizów, mamy w senacie 100 szemranych typów do wynajęcia? Każdy zrobi co sobie tylko zamarzy zleceniodawca, a senat jak wiadomo, jest izbą zdolną jeśli nie ostatecznie zatrzymać proces legislacyjny, to poważnie go sparaliżować. Na te wszystkie argumenty da się odpowiedzieć jednym kontrargumentem. A partie?! Partie to niby co? Nie promują miernot w swoich szeregach, im większy cwaniak tym wyżej? Promują, pewnie, że promują i dlatego z uporem maniaka powtarzam, że w Polsce problemem nie jest system wyboru miernot, ale mierny system partyjny. Kto znajdzie lekarstwo na zdrowy, no w miarę zdrowy, system partyjny ten znajdzie klucz do poprawy jakości życia politycznego. Tak czy inaczej i nawet w obecnym systemie partyjnym jest więcej mechanizmów kontroli, w tym kontroli społecznej, niż w JOW gdzie jest wolna amerykanka. Obawiam się, że w obecnym stanie rzeczy JOW będzie większym źródłem patologii niż pożytku. Obym się mylił, ale jak wiadomo, praktycznie mi się to nie zdarza.

Reklama

PS Jest poniedziałek, ciężki dzień dla każdego, a na pewno dla wielu. Sumienia nie ma marudzić, niemniej idą święta i na żur trzeba wyżebrać. Proszę w tej intencji kliknąć tu i ówdzie i pamiętać o tym nieszczęsnym portalu ITI.

Reklama

45 KOMENTARZE

  1. Szansa czy zagrożenie?
    JOW-y, to bardzo dobra rzecz. Tylko musi być spełnionych kilka warunków, aby zadziałały. Po pierwsze, świadome społeczeństwo, czyli ludzie, którzy interesują się regionem, dbają o niego, a przede wszystkim mają silny kręgosłup moralny i minimum wiedzy na tematy gospodarki, polityki. Wtedy dokonują świadomych wyborów i z nich rozliczają danego delikwenta. Po drugie, stabilizacja ekonomiczna. Wczoraj, o 20:00 w TVP Info był kolejny odcinek cyklu List Gończy. Pokazywano wieś Kisielewo na Mazurach, w której długi czas dzielił i rządził facet (teraz siedzi w kryminale), który był takim loklanym władcą absolutnym, albo dla niego pracujesz, albo do piachu. Niestety wielu ludzi było od niego zależnych ekonomicznie i do tej pory nie chcą się wypowiadać. Czy tacy ludzie dokonają świadomych wyborów? Pytanie według mnie retoryczne. Po trzecie ostracyzm społeczny, przegiąłeś, wykorzystałeś stanowisko, wypadasz na margines. U nas taki ktoś, to podziw i szacun, bo on to umiał się “zakręcić”. I tak dalej. Brak JOW-ów, to też złe rozwiązanie. Żaden uczciwy, kreatywny człowiek nie wejdzie do Sejmu, Senatu, jak nie zagra np. z Tuskiem w piłkę i ze 3 razy na dzień nie powie mu, jaki to on wielki wódz jest. Myślę, że jedynym rozwiązaniem jest system mieszany. Taki podobno funcjanuje w Niemczech. Promujemy ludzi, a jak są dobrzy, to Partia, z której startowali dostaje bonus. I Edukcja młodego pokolenia, aby było świadome siebie, kraju, w którym chcą żyć.

    • Przy takich idealistycznych
      Przy takich idealistycznych założeniach, JOW nie ma żadnego znaczenia. Gdy założymy, że ludzie są inteligentni, mają wiedzę i kręgosłup moralny, to JOW jest kwiatkiem do kożucha. JOW miał być systemem zwalczającym patologię, a nie systemem dla elit moralno-intelektualnych, o których można sobie w wyborczej skali tylko pomarzyć. Tak naprawdę wszystko jest dobre w tak sterylnych warunkach, bo nie istnieje zagrożenie. Kiedy człowiek mądry i moralny, to za milion nie ukradnie bratka z miejskiej rabatki. Realnie, nie idealistycznie patrząc, JOW stworzył NIEOGRANICZONE możliwości dla wszelkiej maści mętów społecznych i odpadów politycznych. Takie są tak zwane realia

  2. Szansa czy zagrożenie?
    JOW-y, to bardzo dobra rzecz. Tylko musi być spełnionych kilka warunków, aby zadziałały. Po pierwsze, świadome społeczeństwo, czyli ludzie, którzy interesują się regionem, dbają o niego, a przede wszystkim mają silny kręgosłup moralny i minimum wiedzy na tematy gospodarki, polityki. Wtedy dokonują świadomych wyborów i z nich rozliczają danego delikwenta. Po drugie, stabilizacja ekonomiczna. Wczoraj, o 20:00 w TVP Info był kolejny odcinek cyklu List Gończy. Pokazywano wieś Kisielewo na Mazurach, w której długi czas dzielił i rządził facet (teraz siedzi w kryminale), który był takim loklanym władcą absolutnym, albo dla niego pracujesz, albo do piachu. Niestety wielu ludzi było od niego zależnych ekonomicznie i do tej pory nie chcą się wypowiadać. Czy tacy ludzie dokonają świadomych wyborów? Pytanie według mnie retoryczne. Po trzecie ostracyzm społeczny, przegiąłeś, wykorzystałeś stanowisko, wypadasz na margines. U nas taki ktoś, to podziw i szacun, bo on to umiał się “zakręcić”. I tak dalej. Brak JOW-ów, to też złe rozwiązanie. Żaden uczciwy, kreatywny człowiek nie wejdzie do Sejmu, Senatu, jak nie zagra np. z Tuskiem w piłkę i ze 3 razy na dzień nie powie mu, jaki to on wielki wódz jest. Myślę, że jedynym rozwiązaniem jest system mieszany. Taki podobno funcjanuje w Niemczech. Promujemy ludzi, a jak są dobrzy, to Partia, z której startowali dostaje bonus. I Edukcja młodego pokolenia, aby było świadome siebie, kraju, w którym chcą żyć.

    • Przy takich idealistycznych
      Przy takich idealistycznych założeniach, JOW nie ma żadnego znaczenia. Gdy założymy, że ludzie są inteligentni, mają wiedzę i kręgosłup moralny, to JOW jest kwiatkiem do kożucha. JOW miał być systemem zwalczającym patologię, a nie systemem dla elit moralno-intelektualnych, o których można sobie w wyborczej skali tylko pomarzyć. Tak naprawdę wszystko jest dobre w tak sterylnych warunkach, bo nie istnieje zagrożenie. Kiedy człowiek mądry i moralny, to za milion nie ukradnie bratka z miejskiej rabatki. Realnie, nie idealistycznie patrząc, JOW stworzył NIEOGRANICZONE możliwości dla wszelkiej maści mętów społecznych i odpadów politycznych. Takie są tak zwane realia

  3. Szansa czy zagrożenie?
    JOW-y, to bardzo dobra rzecz. Tylko musi być spełnionych kilka warunków, aby zadziałały. Po pierwsze, świadome społeczeństwo, czyli ludzie, którzy interesują się regionem, dbają o niego, a przede wszystkim mają silny kręgosłup moralny i minimum wiedzy na tematy gospodarki, polityki. Wtedy dokonują świadomych wyborów i z nich rozliczają danego delikwenta. Po drugie, stabilizacja ekonomiczna. Wczoraj, o 20:00 w TVP Info był kolejny odcinek cyklu List Gończy. Pokazywano wieś Kisielewo na Mazurach, w której długi czas dzielił i rządził facet (teraz siedzi w kryminale), który był takim loklanym władcą absolutnym, albo dla niego pracujesz, albo do piachu. Niestety wielu ludzi było od niego zależnych ekonomicznie i do tej pory nie chcą się wypowiadać. Czy tacy ludzie dokonają świadomych wyborów? Pytanie według mnie retoryczne. Po trzecie ostracyzm społeczny, przegiąłeś, wykorzystałeś stanowisko, wypadasz na margines. U nas taki ktoś, to podziw i szacun, bo on to umiał się “zakręcić”. I tak dalej. Brak JOW-ów, to też złe rozwiązanie. Żaden uczciwy, kreatywny człowiek nie wejdzie do Sejmu, Senatu, jak nie zagra np. z Tuskiem w piłkę i ze 3 razy na dzień nie powie mu, jaki to on wielki wódz jest. Myślę, że jedynym rozwiązaniem jest system mieszany. Taki podobno funcjanuje w Niemczech. Promujemy ludzi, a jak są dobrzy, to Partia, z której startowali dostaje bonus. I Edukcja młodego pokolenia, aby było świadome siebie, kraju, w którym chcą żyć.

    • Przy takich idealistycznych
      Przy takich idealistycznych założeniach, JOW nie ma żadnego znaczenia. Gdy założymy, że ludzie są inteligentni, mają wiedzę i kręgosłup moralny, to JOW jest kwiatkiem do kożucha. JOW miał być systemem zwalczającym patologię, a nie systemem dla elit moralno-intelektualnych, o których można sobie w wyborczej skali tylko pomarzyć. Tak naprawdę wszystko jest dobre w tak sterylnych warunkach, bo nie istnieje zagrożenie. Kiedy człowiek mądry i moralny, to za milion nie ukradnie bratka z miejskiej rabatki. Realnie, nie idealistycznie patrząc, JOW stworzył NIEOGRANICZONE możliwości dla wszelkiej maści mętów społecznych i odpadów politycznych. Takie są tak zwane realia

  4. Z drugiej strony JOW-y w
    Z drugiej strony JOW-y w jakiś sposób sprawdziły się w samorządach. Pojawiło się wielu ciekawych ludzi, którzy swoje miasta, wsie popchnęli do przodu. Masz rację, w poprzednim wpisie przedstaiłem obraz bardzo idealistyczny, ale czyż nie jest naszym celem dążenie do doskonałości ?:) I tak sobie czasami myślę, że może tak trzeba od razu na głęboką wodę, bez asekuracji. Wszak gdzieś te elity muszą się ukształtować. Poza tym większość elit cywilizowanego świata, to byli złodzieje i wszelkiego rodzaju łapserdaki. Wszak frak dobrze leży dobrze dopiero w 3 pokoleniu.

  5. Z drugiej strony JOW-y w
    Z drugiej strony JOW-y w jakiś sposób sprawdziły się w samorządach. Pojawiło się wielu ciekawych ludzi, którzy swoje miasta, wsie popchnęli do przodu. Masz rację, w poprzednim wpisie przedstaiłem obraz bardzo idealistyczny, ale czyż nie jest naszym celem dążenie do doskonałości ?:) I tak sobie czasami myślę, że może tak trzeba od razu na głęboką wodę, bez asekuracji. Wszak gdzieś te elity muszą się ukształtować. Poza tym większość elit cywilizowanego świata, to byli złodzieje i wszelkiego rodzaju łapserdaki. Wszak frak dobrze leży dobrze dopiero w 3 pokoleniu.

  6. Z drugiej strony JOW-y w
    Z drugiej strony JOW-y w jakiś sposób sprawdziły się w samorządach. Pojawiło się wielu ciekawych ludzi, którzy swoje miasta, wsie popchnęli do przodu. Masz rację, w poprzednim wpisie przedstaiłem obraz bardzo idealistyczny, ale czyż nie jest naszym celem dążenie do doskonałości ?:) I tak sobie czasami myślę, że może tak trzeba od razu na głęboką wodę, bez asekuracji. Wszak gdzieś te elity muszą się ukształtować. Poza tym większość elit cywilizowanego świata, to byli złodzieje i wszelkiego rodzaju łapserdaki. Wszak frak dobrze leży dobrze dopiero w 3 pokoleniu.

  7. W USA i UK występuje takie
    W USA i UK występuje takie zjawisko jak senator niezależny? USA i UK to najlepszy przykład jaki można podać na obronę mojej tezy. Najsilniejsze SYSTEMY PARTYJNE. Tam niezależny nie ma szans, zresztą nawet nie wiem czy jest taka możliwość, wydaje mi się że nie. Silne partie z wielowiekowymi tradycjami nie pozwalają sobie na wystawianie ewidentnych przekręciarzy. W Polsce może wystartować każdy męt i już są zapowiedzi. Cała armia skompromitowanych polityków i lokalnych gwiazdeczek idzie do senatu. Taki Stokłosa ma w portfelu połowę elektoratu ze swojego okręgu. W polskich realiach JOW otwiera szerokie koryto dla tego typu miernot i tego nie można nie widzieć. A przekładnie JOW z USA i UK na polskie realia jest nieporozumieniem, zwłaszcza, że tu wbrew pozorom żadnej analogii nie ma. W USA i UK JOW jest oparty na SYSTEMIE PARTYJNYM. W Polsce jest pospolite ruszenie, większe szanse ma efekciarz, striptizerka, czy szemrany biznesmen, niż kompetentny niemedialny i średnio sytuowany polityk.

  8. W USA i UK występuje takie
    W USA i UK występuje takie zjawisko jak senator niezależny? USA i UK to najlepszy przykład jaki można podać na obronę mojej tezy. Najsilniejsze SYSTEMY PARTYJNE. Tam niezależny nie ma szans, zresztą nawet nie wiem czy jest taka możliwość, wydaje mi się że nie. Silne partie z wielowiekowymi tradycjami nie pozwalają sobie na wystawianie ewidentnych przekręciarzy. W Polsce może wystartować każdy męt i już są zapowiedzi. Cała armia skompromitowanych polityków i lokalnych gwiazdeczek idzie do senatu. Taki Stokłosa ma w portfelu połowę elektoratu ze swojego okręgu. W polskich realiach JOW otwiera szerokie koryto dla tego typu miernot i tego nie można nie widzieć. A przekładnie JOW z USA i UK na polskie realia jest nieporozumieniem, zwłaszcza, że tu wbrew pozorom żadnej analogii nie ma. W USA i UK JOW jest oparty na SYSTEMIE PARTYJNYM. W Polsce jest pospolite ruszenie, większe szanse ma efekciarz, striptizerka, czy szemrany biznesmen, niż kompetentny niemedialny i średnio sytuowany polityk.

  9. W USA i UK występuje takie
    W USA i UK występuje takie zjawisko jak senator niezależny? USA i UK to najlepszy przykład jaki można podać na obronę mojej tezy. Najsilniejsze SYSTEMY PARTYJNE. Tam niezależny nie ma szans, zresztą nawet nie wiem czy jest taka możliwość, wydaje mi się że nie. Silne partie z wielowiekowymi tradycjami nie pozwalają sobie na wystawianie ewidentnych przekręciarzy. W Polsce może wystartować każdy męt i już są zapowiedzi. Cała armia skompromitowanych polityków i lokalnych gwiazdeczek idzie do senatu. Taki Stokłosa ma w portfelu połowę elektoratu ze swojego okręgu. W polskich realiach JOW otwiera szerokie koryto dla tego typu miernot i tego nie można nie widzieć. A przekładnie JOW z USA i UK na polskie realia jest nieporozumieniem, zwłaszcza, że tu wbrew pozorom żadnej analogii nie ma. W USA i UK JOW jest oparty na SYSTEMIE PARTYJNYM. W Polsce jest pospolite ruszenie, większe szanse ma efekciarz, striptizerka, czy szemrany biznesmen, niż kompetentny niemedialny i średnio sytuowany polityk.

  10. Miałem cale zycie na obserwowanie polskiej prowincji
    I mam podstawy sądzić, że JOWy niczego nie zmienią. W pewnym stopniu tylko usankcjonują obecny stan rzeczy. Może tyle to zmieni, że ci, którzy teraz mają realną władzę i wpływy, przestaną się pierniczyć z kręceniem partiami politycznymi (co pewnie bywa bardziej skomplikowane, meczące i kosztowne) a bardziej otwarcie będą grac na siebie. Żeby to opisać, nie starczy krótki komentarz, bo to temat na parę solidnych książek. W sytuacji, gdy życie (w sensie jak najbardziej ścisłym i dosłownym) tysięcy ludzi zależy od jednego faceta, który nosi w tylnej kieszeni spodni lokalnych policjantów i biskupów, a nawet jest w stanie stworzyć i sfinansować opozycję dla samego siebie (sic!), nadzieja na jakieś cudowne panaceum nie czeka na swoją kolej, tylko zdycha pierwsza.

  11. Miałem cale zycie na obserwowanie polskiej prowincji
    I mam podstawy sądzić, że JOWy niczego nie zmienią. W pewnym stopniu tylko usankcjonują obecny stan rzeczy. Może tyle to zmieni, że ci, którzy teraz mają realną władzę i wpływy, przestaną się pierniczyć z kręceniem partiami politycznymi (co pewnie bywa bardziej skomplikowane, meczące i kosztowne) a bardziej otwarcie będą grac na siebie. Żeby to opisać, nie starczy krótki komentarz, bo to temat na parę solidnych książek. W sytuacji, gdy życie (w sensie jak najbardziej ścisłym i dosłownym) tysięcy ludzi zależy od jednego faceta, który nosi w tylnej kieszeni spodni lokalnych policjantów i biskupów, a nawet jest w stanie stworzyć i sfinansować opozycję dla samego siebie (sic!), nadzieja na jakieś cudowne panaceum nie czeka na swoją kolej, tylko zdycha pierwsza.

  12. Miałem cale zycie na obserwowanie polskiej prowincji
    I mam podstawy sądzić, że JOWy niczego nie zmienią. W pewnym stopniu tylko usankcjonują obecny stan rzeczy. Może tyle to zmieni, że ci, którzy teraz mają realną władzę i wpływy, przestaną się pierniczyć z kręceniem partiami politycznymi (co pewnie bywa bardziej skomplikowane, meczące i kosztowne) a bardziej otwarcie będą grac na siebie. Żeby to opisać, nie starczy krótki komentarz, bo to temat na parę solidnych książek. W sytuacji, gdy życie (w sensie jak najbardziej ścisłym i dosłownym) tysięcy ludzi zależy od jednego faceta, który nosi w tylnej kieszeni spodni lokalnych policjantów i biskupów, a nawet jest w stanie stworzyć i sfinansować opozycję dla samego siebie (sic!), nadzieja na jakieś cudowne panaceum nie czeka na swoją kolej, tylko zdycha pierwsza.

  13. 0/1?
    Opcja zero-jedynkowa nic tu nie zaradzi. Nie ma – moim zdaniem – alternatywy: JOW albo system proporcjonalny. Najmniej błędów popełnia się usuwając na bieżąco usterki tego co już działa. Działa słabo, ale działa.

    Bezmyślne naśladownictwo rozwiązań z innych krajów też nie jest dobrym rozwiązaniem. Chociaż przeciętny Amerykanin czy Brytyjczyk nie różni się od przeciętnego Polaka – jest idiotą (http://wiadomosci.onet.pl/media/co-czytaja-polacy-zaskakujace-wyniki-badan,1,4245257,wiadomosc.html), to jednak postawy obywatelskie w tych krajach odbiegają zasadniczo od postaw Kowalskiego, który swoje państwo ma za nic (czemu coraz trudniej się dziwić).

    Jeżeli przy czymś należy gmerać, to przy obecnym systemie partyjnym. Nie widzę powodu, dla którego organizacje takie jak partie nie mają z mocy prawa stosować przejrzystych, czy też jak nazywa to Madame Pitera – transparentnych, zasad demokracji wewnętrznej. Trzy proste zasady: wolność członkostwa, wolność kandydowania, wolność wyboru. Gdy okaże się, że układ upierdziela nowego czy niezależnego (spoza układu obecnych władz) kandydata w sposób niedemokratyczny, to jest wówczas szansa, że przy konieczności przestrzegania jasnych procedur wyboru ten syf ujrzy światło dzienne, a nie zostanie zamieciony pod dywan. Żadnego pozbywania się kontrkandydatów bez walki wyborczej. Żadnego dyscyplinowania kontrkandydatów włącznie z wyjebaniem z partii bez walki na programy. Niech Tusk, Kaczyński e tutti quanti posmakują demokracji także w ramach swoich struktur. Jest co prawda zawsze niebezpieczeństwo, że do głosu będą dochodzić populiści, ale jest też szansa, że widząc ewidentny faul na dobrym kandydacie, partia zostanie upierdzielona w wyborach, a w ostateczności upieprzona z mocy prawa.

    Pozostaje tylko pytanie kto ma uchwalić takie prawo? A tego to ja już nie wiem. Do tego czasu partie będą rządzić tak jak PZPN – poza kontrolą.

  14. 0/1?
    Opcja zero-jedynkowa nic tu nie zaradzi. Nie ma – moim zdaniem – alternatywy: JOW albo system proporcjonalny. Najmniej błędów popełnia się usuwając na bieżąco usterki tego co już działa. Działa słabo, ale działa.

    Bezmyślne naśladownictwo rozwiązań z innych krajów też nie jest dobrym rozwiązaniem. Chociaż przeciętny Amerykanin czy Brytyjczyk nie różni się od przeciętnego Polaka – jest idiotą (http://wiadomosci.onet.pl/media/co-czytaja-polacy-zaskakujace-wyniki-badan,1,4245257,wiadomosc.html), to jednak postawy obywatelskie w tych krajach odbiegają zasadniczo od postaw Kowalskiego, który swoje państwo ma za nic (czemu coraz trudniej się dziwić).

    Jeżeli przy czymś należy gmerać, to przy obecnym systemie partyjnym. Nie widzę powodu, dla którego organizacje takie jak partie nie mają z mocy prawa stosować przejrzystych, czy też jak nazywa to Madame Pitera – transparentnych, zasad demokracji wewnętrznej. Trzy proste zasady: wolność członkostwa, wolność kandydowania, wolność wyboru. Gdy okaże się, że układ upierdziela nowego czy niezależnego (spoza układu obecnych władz) kandydata w sposób niedemokratyczny, to jest wówczas szansa, że przy konieczności przestrzegania jasnych procedur wyboru ten syf ujrzy światło dzienne, a nie zostanie zamieciony pod dywan. Żadnego pozbywania się kontrkandydatów bez walki wyborczej. Żadnego dyscyplinowania kontrkandydatów włącznie z wyjebaniem z partii bez walki na programy. Niech Tusk, Kaczyński e tutti quanti posmakują demokracji także w ramach swoich struktur. Jest co prawda zawsze niebezpieczeństwo, że do głosu będą dochodzić populiści, ale jest też szansa, że widząc ewidentny faul na dobrym kandydacie, partia zostanie upierdzielona w wyborach, a w ostateczności upieprzona z mocy prawa.

    Pozostaje tylko pytanie kto ma uchwalić takie prawo? A tego to ja już nie wiem. Do tego czasu partie będą rządzić tak jak PZPN – poza kontrolą.

  15. 0/1?
    Opcja zero-jedynkowa nic tu nie zaradzi. Nie ma – moim zdaniem – alternatywy: JOW albo system proporcjonalny. Najmniej błędów popełnia się usuwając na bieżąco usterki tego co już działa. Działa słabo, ale działa.

    Bezmyślne naśladownictwo rozwiązań z innych krajów też nie jest dobrym rozwiązaniem. Chociaż przeciętny Amerykanin czy Brytyjczyk nie różni się od przeciętnego Polaka – jest idiotą (http://wiadomosci.onet.pl/media/co-czytaja-polacy-zaskakujace-wyniki-badan,1,4245257,wiadomosc.html), to jednak postawy obywatelskie w tych krajach odbiegają zasadniczo od postaw Kowalskiego, który swoje państwo ma za nic (czemu coraz trudniej się dziwić).

    Jeżeli przy czymś należy gmerać, to przy obecnym systemie partyjnym. Nie widzę powodu, dla którego organizacje takie jak partie nie mają z mocy prawa stosować przejrzystych, czy też jak nazywa to Madame Pitera – transparentnych, zasad demokracji wewnętrznej. Trzy proste zasady: wolność członkostwa, wolność kandydowania, wolność wyboru. Gdy okaże się, że układ upierdziela nowego czy niezależnego (spoza układu obecnych władz) kandydata w sposób niedemokratyczny, to jest wówczas szansa, że przy konieczności przestrzegania jasnych procedur wyboru ten syf ujrzy światło dzienne, a nie zostanie zamieciony pod dywan. Żadnego pozbywania się kontrkandydatów bez walki wyborczej. Żadnego dyscyplinowania kontrkandydatów włącznie z wyjebaniem z partii bez walki na programy. Niech Tusk, Kaczyński e tutti quanti posmakują demokracji także w ramach swoich struktur. Jest co prawda zawsze niebezpieczeństwo, że do głosu będą dochodzić populiści, ale jest też szansa, że widząc ewidentny faul na dobrym kandydacie, partia zostanie upierdzielona w wyborach, a w ostateczności upieprzona z mocy prawa.

    Pozostaje tylko pytanie kto ma uchwalić takie prawo? A tego to ja już nie wiem. Do tego czasu partie będą rządzić tak jak PZPN – poza kontrolą.

  16. najpierw dać szmal ludowi
    Klucz do tego, czy jakakolwiek demokracja (prawdziwa, partyjna, bezpośrednia, ludowa, itd) w ogóle jakoś działa leży w wielkości PKB na łeb mieszkańca.
    Zadaniem demokracji jest bowiem podział dobrobytu i przywilejów, stąd po pierwsze musi być tych dóbr sporo, po drugie cześć łupu przydzielona społeczeństwu po zabraniu swojej działki przez władzę też musi być niemała.
    Niespełnienie owego warunku minimum dobrobytu jest przyczyną klęski demokracji w biednych krajach.
    Forma demokracji jest więc sprawą drugorzędną, państwa złożone z nażartych obywateli mogą uprawiać dowolne zabawy formą demokratyczną, łącznie ze sprowadzeniem jej do całkowitej fikcji, a i tak będzie to gładko zaakceptowane.

  17. najpierw dać szmal ludowi
    Klucz do tego, czy jakakolwiek demokracja (prawdziwa, partyjna, bezpośrednia, ludowa, itd) w ogóle jakoś działa leży w wielkości PKB na łeb mieszkańca.
    Zadaniem demokracji jest bowiem podział dobrobytu i przywilejów, stąd po pierwsze musi być tych dóbr sporo, po drugie cześć łupu przydzielona społeczeństwu po zabraniu swojej działki przez władzę też musi być niemała.
    Niespełnienie owego warunku minimum dobrobytu jest przyczyną klęski demokracji w biednych krajach.
    Forma demokracji jest więc sprawą drugorzędną, państwa złożone z nażartych obywateli mogą uprawiać dowolne zabawy formą demokratyczną, łącznie ze sprowadzeniem jej do całkowitej fikcji, a i tak będzie to gładko zaakceptowane.

  18. najpierw dać szmal ludowi
    Klucz do tego, czy jakakolwiek demokracja (prawdziwa, partyjna, bezpośrednia, ludowa, itd) w ogóle jakoś działa leży w wielkości PKB na łeb mieszkańca.
    Zadaniem demokracji jest bowiem podział dobrobytu i przywilejów, stąd po pierwsze musi być tych dóbr sporo, po drugie cześć łupu przydzielona społeczeństwu po zabraniu swojej działki przez władzę też musi być niemała.
    Niespełnienie owego warunku minimum dobrobytu jest przyczyną klęski demokracji w biednych krajach.
    Forma demokracji jest więc sprawą drugorzędną, państwa złożone z nażartych obywateli mogą uprawiać dowolne zabawy formą demokratyczną, łącznie ze sprowadzeniem jej do całkowitej fikcji, a i tak będzie to gładko zaakceptowane.

  19. No to mamy poukładaną wiedzę.
    No to mamy poukładaną wiedzę. Niezależny senator w USA i UK to biały kruk, a dzieje się tak dlatego, że system partyjny z tradycjami nie daje wielkich szans tym spoza systemu. Można uważać, że to źle, ale powtórzę raz jeszcze. Żadna partia w Polsce nie wystawiłaby Stokłosy i Chlebowskiego, teraz startują sobie sami i jako lokalni zadymiarze, czy jak kto woli bossowie, mają nieliche szanse. No może taki Chlebowski co się jeszcze nie zdążył nachapać, nie za bardzo., ale Misiak? Wcale bym się nie zdziwił gdyby wygrał. Zgadza się, JOW z natury rzeczy bez silnego systemu partyjnego zwiększa szanse striptizerek i Stokłosów. Nawet SLD nie zdecyduje się na Ciocilinę na listach, ale już jakaś Jola czy inna Frytka z “teleszoła” pójdzie sobie sama, bez pytania. Owszem mamy i teraz “gwiazdy” i osobliwości w sejmie, ale to mimo wszystko wymaga większego zachodu, Trzeba się zapisać do partii, komuś tam podporządkować, włazić w tyłek, żeby dostać najlepsze miejsce na liście. No i partie nie mogą z takimi osobnikami przesadzać, co już zrozumiały. W JOW te wszystkie przeszkody znikają i liczba osobliwości jest nieograniczona. W proporcjonalnym mimo wszystko istniała jakaś partyjna weryfikacja, ludzie spaleni wylatywali z list. Teraz sami sobie panami. Nie jestem jakimś wielkim przeciwnikiem JOW, ja tylko mówię, że JOW w polskich realiach pogłębi patologię, doniosły przykład już na to mieliśmy. Wcześniej bodaj jeden senator mógł być niezależny. W tej chwili skolko ugodno, i każdy zadymiarz co ma sporo szmalu i prokuraturę na karku zamiast na adwokatów wyda na immunitet. Jestem co do tego więcej niż pewny, że zobaczymy na listach takie perełki jakich mało.

  20. No to mamy poukładaną wiedzę.
    No to mamy poukładaną wiedzę. Niezależny senator w USA i UK to biały kruk, a dzieje się tak dlatego, że system partyjny z tradycjami nie daje wielkich szans tym spoza systemu. Można uważać, że to źle, ale powtórzę raz jeszcze. Żadna partia w Polsce nie wystawiłaby Stokłosy i Chlebowskiego, teraz startują sobie sami i jako lokalni zadymiarze, czy jak kto woli bossowie, mają nieliche szanse. No może taki Chlebowski co się jeszcze nie zdążył nachapać, nie za bardzo., ale Misiak? Wcale bym się nie zdziwił gdyby wygrał. Zgadza się, JOW z natury rzeczy bez silnego systemu partyjnego zwiększa szanse striptizerek i Stokłosów. Nawet SLD nie zdecyduje się na Ciocilinę na listach, ale już jakaś Jola czy inna Frytka z “teleszoła” pójdzie sobie sama, bez pytania. Owszem mamy i teraz “gwiazdy” i osobliwości w sejmie, ale to mimo wszystko wymaga większego zachodu, Trzeba się zapisać do partii, komuś tam podporządkować, włazić w tyłek, żeby dostać najlepsze miejsce na liście. No i partie nie mogą z takimi osobnikami przesadzać, co już zrozumiały. W JOW te wszystkie przeszkody znikają i liczba osobliwości jest nieograniczona. W proporcjonalnym mimo wszystko istniała jakaś partyjna weryfikacja, ludzie spaleni wylatywali z list. Teraz sami sobie panami. Nie jestem jakimś wielkim przeciwnikiem JOW, ja tylko mówię, że JOW w polskich realiach pogłębi patologię, doniosły przykład już na to mieliśmy. Wcześniej bodaj jeden senator mógł być niezależny. W tej chwili skolko ugodno, i każdy zadymiarz co ma sporo szmalu i prokuraturę na karku zamiast na adwokatów wyda na immunitet. Jestem co do tego więcej niż pewny, że zobaczymy na listach takie perełki jakich mało.

  21. No to mamy poukładaną wiedzę.
    No to mamy poukładaną wiedzę. Niezależny senator w USA i UK to biały kruk, a dzieje się tak dlatego, że system partyjny z tradycjami nie daje wielkich szans tym spoza systemu. Można uważać, że to źle, ale powtórzę raz jeszcze. Żadna partia w Polsce nie wystawiłaby Stokłosy i Chlebowskiego, teraz startują sobie sami i jako lokalni zadymiarze, czy jak kto woli bossowie, mają nieliche szanse. No może taki Chlebowski co się jeszcze nie zdążył nachapać, nie za bardzo., ale Misiak? Wcale bym się nie zdziwił gdyby wygrał. Zgadza się, JOW z natury rzeczy bez silnego systemu partyjnego zwiększa szanse striptizerek i Stokłosów. Nawet SLD nie zdecyduje się na Ciocilinę na listach, ale już jakaś Jola czy inna Frytka z “teleszoła” pójdzie sobie sama, bez pytania. Owszem mamy i teraz “gwiazdy” i osobliwości w sejmie, ale to mimo wszystko wymaga większego zachodu, Trzeba się zapisać do partii, komuś tam podporządkować, włazić w tyłek, żeby dostać najlepsze miejsce na liście. No i partie nie mogą z takimi osobnikami przesadzać, co już zrozumiały. W JOW te wszystkie przeszkody znikają i liczba osobliwości jest nieograniczona. W proporcjonalnym mimo wszystko istniała jakaś partyjna weryfikacja, ludzie spaleni wylatywali z list. Teraz sami sobie panami. Nie jestem jakimś wielkim przeciwnikiem JOW, ja tylko mówię, że JOW w polskich realiach pogłębi patologię, doniosły przykład już na to mieliśmy. Wcześniej bodaj jeden senator mógł być niezależny. W tej chwili skolko ugodno, i każdy zadymiarz co ma sporo szmalu i prokuraturę na karku zamiast na adwokatów wyda na immunitet. Jestem co do tego więcej niż pewny, że zobaczymy na listach takie perełki jakich mało.

  22. To proste, niby nie bardzo
    To proste, niby nie bardzo odkrywcze, a genialne i często zapominane.
    “Najmniej błędów popełnia się usuwając na bieżąco usterki tego co już działa. Działa słabo, ale działa.”
    Ja bym tego nie lekceważyła. Ale fakt, dopiero przyszłam i przeczytałam wszystko na FF ( fast forward).
    Pozdrawiam

  23. To proste, niby nie bardzo
    To proste, niby nie bardzo odkrywcze, a genialne i często zapominane.
    “Najmniej błędów popełnia się usuwając na bieżąco usterki tego co już działa. Działa słabo, ale działa.”
    Ja bym tego nie lekceważyła. Ale fakt, dopiero przyszłam i przeczytałam wszystko na FF ( fast forward).
    Pozdrawiam

  24. To proste, niby nie bardzo
    To proste, niby nie bardzo odkrywcze, a genialne i często zapominane.
    “Najmniej błędów popełnia się usuwając na bieżąco usterki tego co już działa. Działa słabo, ale działa.”
    Ja bym tego nie lekceważyła. Ale fakt, dopiero przyszłam i przeczytałam wszystko na FF ( fast forward).
    Pozdrawiam