Reklama

Minęło trochę czasu i może nie jest to wielkość, która leczy rany, ale na dystans już pozwala. Pierwsza reakcja po słowach Kaczyńskiego o nieznanej w prawie międzynarodowym „misji pokojowej NATO z zabezpieczeniem zbrojnym”, nie mogła być inna niż opuszczenie szczęki. Nic takiego w przyrodzie politycznej nie istnieje i jeśli traktować propozycję prezesa PiS poważnie, to po porostu jest to udział NATO w konflikcie zbrojnym, innymi słowy idziemy na wojnę. Na szczęście wszystko wskazuje, że tego pomysłu nikt nie potraktował poważnie, poza samymi politykami PiS, „niepokornymi” i grupą fanatycznych wyznawców. Taki komfort psychiczny pozwala na spokojnie uporządkować, pożal się Boże, politykę zagraniczną „Zjednoczonej prawicy”.

Lista porażek na tym bardzo ważnym froncie politycznym jest długa jak rolka papieru toaletowego i prawdę mówiąc nie potrafię sobie przypomnieć choćby jednego sukcesu. Jako typ irytujący i z niewyparzoną gębą znów napiszę coś, co się nikomu nie spodoba. Kaczyński był naprawdę dobrym politykiem, w polskich warunkach wręcz wybitnym, ale po pierwsze to przeszłość, po drugie dotyczyło wyłącznie polityki krajowej. O ile diagnozy i cześć recept wypisanych przez Kaczyńskiego na naszym polskim podwórku, kilka spraw uzdrowiło i kilka podleczyło, to poza granicami Polski ten polityk nie osiągnął nic. Dlaczego? Brutalnie mówiąc nigdy nie miał do tego talentu, podobnie jak do kadr. W efekcie Polska była przyjacielem i jest wrogiem Izraela, próbowała wstawać z kolan na salonach brukselskich, ale teraz czołga się przed TSUE i Komisją Europejską. Prawie wszystkie nadzieje PiS pokładał w Ameryce, tylko nie tej Bidena, założenia były takie, że Trump zaliczy dwie kadencje. Na końcu Orban, jedyny stały sojusznik Polski, swoim zwyczajem i doktryną odwrócił się, gdy Polska zaangażowaniem w konflikt na Ukrainie, zaczęła zagrażać Węgrom. Ta ostatnia porażka jest doskonałym tłem dla analizy straceńczej wyprawy Kaczyńskiego i Morawieckiego.

Reklama

Obojętnie z jakiego punktu wyjdziemy, zawsze trafimy do czarnej d… dziury. Choćby nawet pomysł z „misją pokojową NATO” był konsultowany z USA i UE, a nic na to nie wskazuje, to Polska wystąpiła w roli przynęty. Bogu dziękować Putin się nad tą głupotą w żaden sposób nie pochylił, co wskazuje, że nikt w Rosji polskich polityków nie traktuje poważnie, w kontekście ostatecznych decyzji NATO. Poza tym Putin widział, że parę chwil temu desperacko wygrzebywaliśmy się z dostarczenia Migów na Ukrainę. Gdybym był hazardzistą i miał na stole 10 żetonów, to 9 postawiłbym na Kaczyńskiego, jako pomysłodawcę startowania i lądowania Migów w Polsce, po misjach bojowych z udziałem polskich pilotów. Dlaczego taki zakład? W tym przypadku trudno pominąć osobiste zaangażowanie polityka i to w dodatku emocjonalne. Kaczyński jest święcie przekonany, że Putin zabił mu brata i w mojej ocenie ma rację, ale ta trauma jest najgorszym doradcą w tak napiętym czasie. Chęć upokorzenia i pokonania Putina, połączona z ostrą retoryką polityczną bez żadnego pokrycia, to drugi i jeszcze bardziej niebezpieczny punkt wyjścia.

Nie mamy nic, co możemy postawić na stole, no może poza 2 milionami przyjętych uchodźców, ale to za parę tygodni będzie wyłącznie naszym problemem. Wychodzeniem przed szereg z gołymi rękami, nie wspominając o innej części ciała, rozśmieszamy polskich wrogów i rozwścieczamy i tak chwiejnych sojuszników. Skutek będzie taki sam, jak wyżej opisany, zostaniemy sami, pomiędzy młotem wrogów i kowadłem sojuszników. Dla Polski nie ma innej strategii, niż w kwestiach militarnych chować się za plecami NATO i UE. Za to Polska może głośno krzyczeć i pokazywać dramatyczne obrazy z ukraińskich miast, które Ukraińcy propagandowo podkręcają, żeby Niemcom i Francji wybić z głowy interesy z Rosją. Tutaj kompletnie nic nie tracimy, bo Niemcy z Francją non stop starają się zredukować pozycję Polski w Europie, czyli przyjaźni i tak nie będzie. Nasza polityka zagraniczna za główny cel powinna obrać wbicie trwałego klina pomiędzy UE i Rosję, co jest w naszym zasięgu przy ciężkiej i konsekwentnej pracy, cała reszta to “memiczna” szarża Kaczyńskiego na kocie.

Reklama

17 KOMENTARZE

  1. W całej tej eskapadzie Kaczyńskiego i Morawieckiego do Kijowa jest jeden szczegół, na który (jak na razie) nikt nie zwrócił uwagi. Otóż z Warszawy do Kijowa jest około 800 kilometrów. Żaden pociąg, nawet specjalny, nie jest w stanie pokonać tej trasy tam i z powrotem w niecałą dobę. Planowo pociągi do Kijowa jadą około 18 godzin w jedną stronę. Zatem twierdzenie, że Kaczyński et consortes w niecałą dobę objechali w Warszawy do Kijowa pociągiem, a po drodze “wykonali” w Kijowie duża konferencję z Zeleńskim, to jest kolejna bezczelna ściema. Oczywiście to jest w całej tej żałosnej historii detal, ale bardzo znamienny dla sposobu traktowania Polaków przez propagandę PiS. A poza tym, moim zdaniem, ten “występ” Kaczyńskiego zwyczajnie go tylko ośmieszy. Po prostu odpowiedzią będzie ogólnoświatowa cisza. To zresztą już widać. Nikt poważnie tej idei Kaczyńskiego nie potraktował, nie ma na ten temat żadnych oficjalnych stanowisk państw zainteresowanych i nie zainteresowanych. Zapewne więc tylko Putin sobie zapamiętał, że kolejny Kaczyński próbował mu “podłożyć nogę”. A Putin podobno jest wyjątkowo pamiętliwy i wyjątkowo mściwy. Oby nie miał nowej okazji zemścić się na drugim Kaczyńskim. Przy okazji jeszcze dwie dygresje. Kaczyński bez maseczki wygląda już po prostu jak zmęczony życiem starzec. Zaś jego foto z obsługą rzekomego pociągu do Kijowa przypomniało mi mocno sławne “towarzyszki konduktorki” północno koreańskiego Kim Dżong Una (kto nie wie, niech sobie zagoogla:)). Wiem, to nie to same, ale skojarzenie niestety było niemal odruchowe.

  2. Największy kryzys, jaki dotyka Polskę, dotyczy braku przywództwa. To, że Kaczyński nie nadaje się do roli przewodnika narodu, powoli staje się bezdyskusyjne dla wszystkich. Zostają tylko spory między o to, czy objawiło się to w momencie, kiedy przespał wojnę komunistów z narodem, czy kiedy sam wojnę narodowi wypowiedział jako lokalny patron sanitaryzmu.

    Ale Kaczyński to jest nikt, jego groteskowa postać jest tylko efektem potwornego kryzysu polskiej duszy. Życiowa fujara nigdzie na świecie nie ma prawa mieć decydującego głosu. Nawet w klubie miłośników kotów, nie mówiąc o jakiejś partii politycznej czy całym państwie. Tylko że nigdzie, to jest kurwa, w Polsce. U nas Ubu zdobył poklask.

    Nawiasem mówiąc, grono ludzi szczerze go nienawidzących na pewno powiększy się w najbliższych miesiącach. Do ludzi dotrze, jak zdradziecko doprowadził do zmiany stosunków narodowościowych w Polsce. A wczorajszy debilny wyskok pokazał, że jest gotów zafundować Polsce jeszcze coś gorszego, wojnę.

    Ponownie napiszę, z goryczą, że Polska ma na swój sposób szczęście. Rządy PiS doprowadziły polskie wojsko do takiego stanu, że się do niczego nie nadaje. Nie jest w stanie spełnić nawet tego, co prezesina od bezpieczeństwa nieporadnie opisywał w Kijowie, czyli nie może nawet “samo się obronić”. Gdyby było czym i kim, polskie czołgi już by szły na odsiecz Kijowa, a w tym czasie bialoruski specnaz chwytałby przyczułki na Wiśle. Ewakuacja rządu została w tamtym roku przećwiczona. Na szczęście mocy wystarczyło tylko na kolejową salonkę i enuncjacje na poziomie kabaretu politycznego.

    • Tak jest. To jeszcze jeden argument za tym, że pandemia to ściema. Tymczasem na Ukrainie jest gruźlica lekooporna, AIDS i może coś jeszcze. Już nie mówiąc o niskim “wyszczepieniu” na C19. I jakoś nie słyszę larum Horbanów i Sutkowskich. Gdzie oni się pochowali?

  3. W sumie dobrze, że wierchuszka Ruskich była zajęta planowaniem kolejnych operacji i nie zauważyła wyskoku Kaczyńskiego. O ile z Putinem mu się upiekło, to niejedne natowskie gacie zabrązowiły się po takim dictum. Teraz już wiedzą że trzeba będzie pilnować Kaczyńskiego jak wujka, który po pijaku robi awantury na rodzinnych imprezach. Niestety ucierpi na tym też Polska, która przestanie być traktowana poważnie.

    Rządy tandemu Kaczyński / Morawiecki skończą się tym, że pieniędzy z funduszu odbudowy nie będzie, Polska będzie przeczołgiwana przez różnych unijnych biurokratów pod różnymi pretekstami, a my będziemy borykać się z wielomilionową masą uchodźców i przesiedleńców próbując łagodzić narastającą wzajemną wrogość. Na deser Kaczyński dowali nam jeszcze przymusowe szczepienia, bo mu się znowu coś uroi.

  4. Mam kilka oczywistych oczywistości, które jakoś umykają.
    Nº 1. Żaden ale to żaden Premier czy Prezydent nie pojedzie do oblężonej stolicy innego państwa jeśli przejazd i pobyt tam nie zostały ustalone z obiema stronami konfliktu. Jest tak, gdyż zobowiązania rasowego polityka są przede wszystkim wobec swojego kraju. Chodzi o ciągłość decyzyjną, operacyjną, bezpieczeństwo państwa itp itd. Siłą rozpędu i zwyczaju dyplomatycznego reguły te mają zastosowanie także wobec polskojęzycznych mężyków stanu formatu kieszonkowego.
    Nº 2. Jeśli ta wycieczka rzeczywiście miała błogosławieństwo UE, to zapewne przejazd był konsultowany na linii Bruksela-Moskwa. Tym samym bohaterstwo odpada. Choć w Warszawie mogą o tym nie wiedzieć.
    Nº 3. Po to pojechali Premierzy Czech i Słowenii aby “nasi” dwaj geniusze nie “przejęli” kontroli nad Dowództwem NATO i Radą Bezpieczeństwa ONZ. Obydwaj dobrze wypełnili swoje zadanie z korzyścią także dla Polski.
    Nº 4. Co do czasu trwania wycieczki to nie będę spekulował. Należy jednak pamiętać że, to spora odległość. Do Hrubieszowa czy Medyki mogli dotrzeć drogą powietrzną a tam konieczna jest zmiana wózków na szeroki tor. Torowiska na Ukrainie są w niewiele lepszym stanie niż ich drogi. Więc w express nie za bardzo wierzę. Pomimo uzgodnień dyplomatycznych co do przebiegu trasy, należy brać poprawkę na fakt prowadzenia działań wojennych, które obejmują całe terytorium Ukrainy i możliwość wystąpienia wszelkich okoliczności potęgujących ryzyko z tym związane.

  5. W Stanach praktycznie żadne media nie poinformowały o wizycie Kaczora i Morawieckiego w Kijowie.
    P.S.
    Dzisiaj rano Żeleński przemawiał przez satelite w Kongresie amerykańskim. Bardzo dobre przemówienie, napisane przez kogoś w Waszyngtonie. Angielskie Żelenskiego jest lepszy niż Dudy i Morawieckiego. Orban mówi dość płynnie po angielsku chociaż z silnym akcentem. Języka nauczył sie w Anglii gdzie był stypendystą… Sorosa! Cwany i inteligentny gość. Tezy autora o polityce zagranicznej Kaczora niestety prawdziwe.

  6. A mnie prezes zaskoczył pozytywnie. Okazało się, że Jarkacz nie jest tak durny, jak tu wielokrotnie wyrokowałem. Jest dużo głupszy i dzięki temu nic, z jego kijowskiej wyprawy, na nasze szczęście nie wyniknie.
    Ten szaleniec naprawdę marzy o III wojnie światowej. Jego horyzonty ograniczają się do partyjnych nasiadówek. Jarosław Kaczyński to człowiek, który, cytując Marcina Masnego, nie wie nic o niczym.
    Zapewne dlatego ubzdurał sobie, że wystarczy zaskrzeczeć na natowskich urzędasów, aby na Moskali rakiety z atomówkami wysłali. Tępota umysłowa na poziomie groteski. Jak powinien działać autentycznie wybitny polski polityk?
    Tzn. czego bym się po prawdziwym mężu stanu spodziewał.
    1. Minimalne angażowanie Polski w konflikt na Ukrainie. Wystarczy spojrzeć na Wiktora Orbana, żeby zdać sobie sprawę z różnicy intelektualnej pomiędzy przywódcą węgierskim, a naszym, niedoszłym emerytowanym zbawcom narodu.
    2. Robić hałas nie na wschodzie, lecz na zachodzie. Skoro biurwy z UE tak miłują każdego przybysza w myśl zasady;
    “Wszyscy ludzie będą braćmi.”
    To trzeba im tych uchodźców podwozić do ichniego postępowego raju. Tymczasem pisowcy już się zgodzili na żądania niemieckie, odnośnie zatrzymywania pociągów. Szkopy, tak otwarci na świat, uchodźców u siebie nie chcą.
    3. Należy naprawić, najpierw w ogóle zbudować, relacje z Białorusią. Przyjść z pomocą mogliby Chińczycy, ponieważ na ukraińskiej awanturze Władimira też tracą, więc szlak omijający Dzikie Pola, również leży w ich interesie.
    Problem z naszymi, tfu, politycznymi elitami polega także na tym, iż nie widzą i nie rozumieją obecnej sytuacji geopolitycznej. Kaczyński zatrzymał się 40 lat temu, gdy panował ład dwubiegunowy USA, kontra ZSRR. Żyjemy w epoce przełomu. Nadchodzi bowiem czas Azji, z dominującą rolą Chin. Poza tym zbliża się, wielkimi krokami, gigantyczny kryzys żywnościowy. UE spadnie gospodarczo z powodu wdrażania zielonej ideologii, która musi skończyć się, drastycznym obniżeniem poziomu życia, poddanych temu niby ekologicznemu szaleństwu.
    Słowem;
    Wiele się dzieje i trzeba wciąż aktualizować swój zasób wiedzy. Żoliborski strateg stanowi zaprzeczenie tej postawy.