Reklama

Jeżeli idziesz parnego dnia końca czerwca szczerym polem nieśpiesznie , wietrzyk omdlały prawie nie owiewa, zwłaszcza, że powietrze tak gęste, iż powiew tylko z trudem może wionąć….Na horyzoncie sł

Jeżeli idziesz parnego dnia końca czerwca szczerym polem nieśpiesznie , wietrzyk omdlały prawie nie owiewa, zwłaszcza, że powietrze tak gęste, iż powiew tylko z trudem może wionąć….Na horyzoncie słychać szum dziecinnych samochodzików, czasem ptak zerwie się z ziemi, gdy go zaskoczysz zmroczonego upałem. Więc jeżeli idziesz parnego dnia przez wielkie pole plantacji ziemniaka to dziwisz się , że tak wielkie i dorodne porosły krzaki, tak wiele kwiecia na nich i takie jest wszystko pięknie, soczyście zielone, a kwiaty takie białe i urodziwe. Gdy pod stopą jakiś żuczek a nawet stonka to starasz się nie nadepnąć choć zwykle nawet zmieniasz tor opuszczanej stopy by brudna plama została z robaczka. Chmury i mgiełka pochłonęły widzialne widmo słońca ale czujesz na skórze jego ciepło, dłoni nie można w pięść zacisnąć a na ciele tyle potu, że zaraz zaczną się robić strumyki. Grudki ziemi pękają bezgłośnie pod stopami, rozglądasz się i nikogo w zasięgu wzroku nie widać.Nikogusieńko. I nagle zapach czujesz. Rozkoszny. Bardzo delikatny. Niedefiniowalny. Nieinwazyjny. Roślinny. Zapach przebija się do świadomości powoli, ospale, delektujesz się i nie chce się myśleć. Ale po chwili przychodzi pytanie. Co to? Skąd to? Na nawietrznej bezkresna plantacja ziemniaków. Na zawietrznej dojrzewające łany rzepaku przygięte do ziemi od ciężaru brunatniejących strączków. No więc niuchasz jak pies myśliwski. Wiatr górny, wiatr trochę niższy łapiesz. Zapach jednolicie zawisł w powietrzu. Jakby go rozpylono delikatnie, żadnych smug gęściejszych, żadnych nut wyróżnialnych, jednorodny jak poświata. Pochylasz się do kwiatów skrajnego rzędu rozłożystych łodyg. Białe pięciopłatkowe piękności, gdy patrzysz z bliska. Ale nie czuć z nich woni wyraźnej. Coś obiecują ale nie do końca spełniają swoją obietnicę. Ale wchodzisz w redliny ostrożnie kilka kroków i zapach się doskonali. Co za rozkosz. Nie dusząca, przejrzysta, pajęcza.

Pachnidło ziemniaczane. Czy robił ktoś z kwiatu ziemniaka perfumy? Czy doceniłby jego zapach Jan Baptiste Grenouille? Czy włączyłby go do swojego czarodziejskiego bukietu? A może tylko wzmocniłby i uznał, że tylko ten roślinny składnik potrzebny mu do życiowego dzieła?
Zapach tak delikatny, że młoda matka mogłaby nim pachnieć karmiąc dzieciątko.

Reklama

Perfumy ziemniaczane, dezodoranty, wody toaletowe, kremy?
Kampania reklamowa, piękne twarze, slogany. Kartoflana Coco Chanel …Czy myślał ktoś o tym by wykorzystać?

Takie to mysli przelatywały przez głowę wędrowca idącego parnego dnia…

Pod podanym linkiem znajduje się prezentacja wyrzeźbiona cierpliwie i pracowicie przez ini2.
Jeśli ktoś w zimne jesienno-zimowe dni zapragnie przypomnieć sobie słoneczne, pachnące lato, wtedy niech korzysta. Plik ma 6.73 MB.

http://w266.wrzuta.pl/plik/9Wsoh5DKoRZ/kartoflane_pachnidlo

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Wierzę Ci na słowo,
    gdyż ni cholery nie mogę sobie przypomnieć zapachu kwiatów ziemniaczanych … a powinienem, bo dawno temu dostawaliśmy z bratem od stryja 1 zł (aluminiowe) za 1 butelkę zebranej stonki, więc trochę się tego nawdychałem. Dla mnie to był wtedy zapach prawdziwych pieniądzy …

    • Ja też w dzieciństwie spędziłem dużo
      czasu na kartofliskach. Całe dzieciństwo na wsi.
      Ziemniaki owszem kojarzyły mi się ale z dymem ogniska i spaloną skórą. Tym większy szok.

      Myślę, że zadziałała aura, która przydusiła pole gęstym powietrzem i wtedy zapach zintensyfikował się jak w słoju przykrytym pokrywką. Mimo tak sprzyjających warunków był mało intensywny. Więc pewnie przy każdej innej pogodzie można by go wyczuwać tylko w porywach. Uleciałby w niebo.
      Plantacja jest eksperymentalna więc to może jakaś mało znana odmiana ziemniaka o niezwyczajnych właściwościach.

  2. Wierzę Ci na słowo,
    gdyż ni cholery nie mogę sobie przypomnieć zapachu kwiatów ziemniaczanych … a powinienem, bo dawno temu dostawaliśmy z bratem od stryja 1 zł (aluminiowe) za 1 butelkę zebranej stonki, więc trochę się tego nawdychałem. Dla mnie to był wtedy zapach prawdziwych pieniądzy …

    • Ja też w dzieciństwie spędziłem dużo
      czasu na kartofliskach. Całe dzieciństwo na wsi.
      Ziemniaki owszem kojarzyły mi się ale z dymem ogniska i spaloną skórą. Tym większy szok.

      Myślę, że zadziałała aura, która przydusiła pole gęstym powietrzem i wtedy zapach zintensyfikował się jak w słoju przykrytym pokrywką. Mimo tak sprzyjających warunków był mało intensywny. Więc pewnie przy każdej innej pogodzie można by go wyczuwać tylko w porywach. Uleciałby w niebo.
      Plantacja jest eksperymentalna więc to może jakaś mało znana odmiana ziemniaka o niezwyczajnych właściwościach.

    • Niemądrych żartów jeszcze się ode mnie doczekasz
      drogi Ja, jak prawie codzień upuszczam krwi swojej radości życia i prześlizguję się po powierzchni mądrości.

      Zastanawiam się, czy tytuł jest udany. Już ziemniaczane pachnidło mogłoby być mniej stymulujące dla rozpolitykowanych koleżanek i kolegów.

      Tekst powstał ad-hoc po weekendowym spacerze bez próby jakiejkolwiek umieszczenia w nim kolejnych denek (dno) niczym w matrioszce.

      Dzisiaj moja znajoma pani biolog zestrzeliła mnie na ziemię stwierdzeniem, że wszystkie psiankowate (czy jakoś tak) do których ziemniak się zalicza ładnie pachną. Nawet pomidory.

      Potwierdziła to również moja matka. A więc Ameryki nie odkryłem. Ale swoje niezwykłe osobiste doświadczenie dodałem do skarbonki, gdzie takie skarby każdy przechowuje.

    • Niemądrych żartów jeszcze się ode mnie doczekasz
      drogi Ja, jak prawie codzień upuszczam krwi swojej radości życia i prześlizguję się po powierzchni mądrości.

      Zastanawiam się, czy tytuł jest udany. Już ziemniaczane pachnidło mogłoby być mniej stymulujące dla rozpolitykowanych koleżanek i kolegów.

      Tekst powstał ad-hoc po weekendowym spacerze bez próby jakiejkolwiek umieszczenia w nim kolejnych denek (dno) niczym w matrioszce.

      Dzisiaj moja znajoma pani biolog zestrzeliła mnie na ziemię stwierdzeniem, że wszystkie psiankowate (czy jakoś tak) do których ziemniak się zalicza ładnie pachną. Nawet pomidory.

      Potwierdziła to również moja matka. A więc Ameryki nie odkryłem. Ale swoje niezwykłe osobiste doświadczenie dodałem do skarbonki, gdzie takie skarby każdy przechowuje.