Reklama

Nie ma z kim przegrać?
Bez obaw, jest z kim. Ze społeczeństwem.

Nie ma z kim przegrać?
Bez obaw, jest z kim. Ze społeczeństwem.
Faktyczne rządy w Polsce sprawuje od 20 lat grupa tych samych, ciągle powtarzających się nazwisk. Kto nimi kieruje, nie wiem, ale odnoszę wrażenie, że gdyby zamienić słowo „poseł” na słowo „lobbysta”, bylibyśmy znacznie bliżej prawdy. Żeby nam sie nie nudziło i żebyśmy mieli złudzenie wpływu na cokolwiek i jakichś tam zmian, te zacne postaci co pewien czas odświeżają wizerunek i przewodzą kolejnym, w tym również przez siebie utworzonym partiom, dzięki czemu jeżdżąc ciągle mikrusem mamy wrażenie, że to już mercedes.
Wszyscy już rządzili i wszyscy po sobie zostawili niesmak. Wszyscy sprzeniewierzyli się ideom, które z patosem umieścili w nazwach swoich gremiów. Zawiedli zaufanie wyborców. Sprzeniewierzyli, bo nie maja żadnych idei prócz nieograniczonego dostępu do wodopoju. Właściwie można by ich jedynie ponumerować. Grupa I – Władza za Wszelka Cenę, grupa II – Żądni Władzy, grupa III – Władza dla Nas, grupa IV – TKM… i tak dalej.
Takie roboczo nadane nazwy przynajmniej odzwierciedlałyby rzeczywiste idee naszych partii. Co gorsze, zasiadają w nich polscy nieudacznicy bez życiorysów i bez perspektyw życiowych, gdyby ich pozbawić mandatu.
A ponieważ oni doskonale zdają sobie z tego sprawę, tak nam wyszykowali ordynację, by Polacy mogli wybierać tylko wśród nich.
Dotychczas wykazywaliśmy zdumiewającą bezbronność wybierając raz jednych, raz z drugich z nadzieją, że może ci nowi jakimś cudem będą lepsi. Ale gdzie tam. Doszliśmy do ściany. Już wszyscy rządzili i nie ma już komu uwierzyć, w kim wybierać. A tu wybierać trzeba.
To ich buńczuczne „nie ma z kim przegrać” możemy wybić im z głowy korzystając z tych marnych praw wyborczych, jakie nam przyznano. Warto jeszcze raz spróbować wpłynąć na to, kto nami rządzi i od kogo zależy nasz los.
A jak?
Punktem wyjścia rozumowania jest stwierdzenie, że rządzą nami partie, nie ludzie, zaś w partii rządzą przywódcy partyjni, a nie ich członkowie. W aktualnych realiach rządzą nami Tusk z Pawlakiem. Posłowie to tylko mięso partyjne, oni maja jedno zadanie – podnoszenie w odpowiednim momencie rączek i zgodne z dyscypliną partyjną naciskanie przycisków.
A skoro tak jest i było tak również we wszystkich poprzednich rozdaniach, to naszym patriotycznym imperatywem jest wyeliminowanie przywódców partyjnych.
Wystarczy, żeby wyborcy w okręgach, w których startują nasi czterej przywódcy – panowie Tusk, Kaczyński, Pawlak i Napieralski – poszli do urn z jednym zadaniem – zagłosować na byle kogo, najlepiej na tego ostatniego z listy, byle nie dopuścić do ponownego wyboru przywódców partyjnych.
W efekcie otrzymamy Sejm bez tych panów. A to już zupełnie nowa jakość.
Powie ktoś, że ci nowo wybrani to może być bezwolne stado bawołów i przeciwko temu nie będę oponować. Ale jest jakaś szansa, że to się z czasem wyklaruje.
Najważniejszym momentem jest po takich wyborach wybór premiera. I w tym momencie do głosu dochodzą uprawnienia Prezydenta. Jeżeli znajdzie takiego kandydata, który chociaż w części będzie odpowiadać wszystkim posłom i będzie FACHOWCEM, ale nie będzie przywódcą partyjnym, to pokazuje się światełko w tunelu. Dutkiewicz?
Taki bezpartyjny i akceptowany Premier może przecież włączyć cały skład Sejmu do prac nad przyszłością Polski.
Niech posłowie o przekonaniach lewicowych obradują i przedkładają propozycje rozwiązań w zakresie ochrony najuboższych, likwidacji bezrobocia, perspektywy dla młodych. Liberałowie niech myślą o tym, jak pomóc przedsiębiorcy, by mógł zdobywać kapitał przeznaczony na inwestycje, innowacje i dodatkowe zatrudnienie. Wcześniej czy później obie te grupy muszą sie spotkać, bo ktoś musi zarobić, by zrealizować postulaty tych z lewa. A żeby je zrealizować, to trzeba będzie w końcu porozmawiać o systemowych rozwiązaniach.
I może kiedyś (nie wykluczam, że to naiwne) z posłów – kiboli partyjnych i pachołków przywódców – uda się zrobić przedstawicieli Polaków..
A co z dotychczasowymi przywódcami?
A dać im to, co lubią najbardziej. Niech się dalej przekomarzają, ale już tylko w dzikich parkach i odludnych lasach. Kto się będzie chciał przyłączyć, wolna droga.
Możemy im nawet organizować ustawki i dyskretnie nie dostrzegać, że przychodzą na nie z kastetami. Niech sobie nawzajem wymierzają kary, wyręczą nas.
Gdybym miała więcej czasu, starałabym się pewnie tę myśl lepiej rozpropagować. Prasa tej możliwości nie podchwyci uwikłana w interesy i zależności, ale chyba możemy, jak Arabowie, wykorzystać Facebook. Może Polacy kupią pomysł?
Lepsze takie rozwiązanie niż oczekiwanie, aż się rozleje czara goryczy i zaczniemy się nawzajem napieprzać – nie bardzo wiedząc z kim i o co, chyba jedynie by udowodnić stwierdzenie B. Wattersona, iż najlepszym dowodem na istnienie we wszechświecie inteligentnych istot jest fakt, że nigdy nie chciały się z nami kontaktować.

Reklama

39 KOMENTARZE

  1. narzędzia demokracji
    Tak długo jak nowi się nie pojawią trzeba walczyć z systemem jedynymi dostępnymi środkami, czyli niegłosowaniem, głosami nieważnymi, lub oddanymi na Mikkego.
    Jak to nie pomoże to pozostaną środki tradycyjne: pierze, smoła, taczka.

  2. narzędzia demokracji
    Tak długo jak nowi się nie pojawią trzeba walczyć z systemem jedynymi dostępnymi środkami, czyli niegłosowaniem, głosami nieważnymi, lub oddanymi na Mikkego.
    Jak to nie pomoże to pozostaną środki tradycyjne: pierze, smoła, taczka.

  3. narzędzia demokracji
    Tak długo jak nowi się nie pojawią trzeba walczyć z systemem jedynymi dostępnymi środkami, czyli niegłosowaniem, głosami nieważnymi, lub oddanymi na Mikkego.
    Jak to nie pomoże to pozostaną środki tradycyjne: pierze, smoła, taczka.

  4. Dwie sprawy:
    1. Techniczna – głosowanie na osobę z końca listy nie jest rozwiązaniem, o ile pamiętam, początek i koniec listy to są dwie lokalizacje najbardziej pożądane przez kandydatów; jest jakiś taki mechanizm, że np. wyborcy, którzy decydują się poprzeć partię, ale nie wiedzą, kogo personalnie wybrać, zaznaczają osoby z końca.

    2. Merytoryczna – z tego, co pamiętam na temat ordynacji wyborczej proporcjonalnej, stosowanej w RP, przy odpowiednio dobrym wyniku PARTII jako całości do Sejmu dostają się również osoby przez partię promowane (z początku listy wyborczej w danym okręgu? kiedyś z tzw. listy krajowej?). Głosując na dowolną osobę ze środka, końca czy też początku listy danej partii, podbijamy wynik partii jako całości, zwiększając szansę na dostanie się do Sejmu osób, na które osobiście NIE głosowaliśmy.

    Jeżeli się mylę w którejkolwiek ze spraw, uprzejmie proszę osoby kompetentne o poprawki.

    • Istotą propozycji jest: nie
      Istotą propozycji jest: nie wybierać przywódców partyjnych.
      Założyłam, ze wyborcy biorąc do ręki listę np. PO sympatyzują z nią i nie chcą przenosić głosów na inną listę. Podobnie z pozostałymi. Istota to nie stawiać krzyżyka przy nazwisku D.Tusk. Kto z tej listy zostanie wybrany – ze środka czy końca listy – jest w tym pierwszym kroku obojętne. Byle nie Tusk. Nie zostanie wybrany, jeśli nikt nie postawi przy nim krzyżyka lub otrzyma tak znikomą liczbę głosów, że do Sejmu nie wejdzie.
      Jeżeli ten manewr udałoby się też wykonać w stosunku do pozostałych liderów, to mamy Sejm bez szefów, a przy okazji czytelne votum nieufności dla systemu partyjnego, bo jak można poważać partię odrzucając jej przywódcę?

  5. Dwie sprawy:
    1. Techniczna – głosowanie na osobę z końca listy nie jest rozwiązaniem, o ile pamiętam, początek i koniec listy to są dwie lokalizacje najbardziej pożądane przez kandydatów; jest jakiś taki mechanizm, że np. wyborcy, którzy decydują się poprzeć partię, ale nie wiedzą, kogo personalnie wybrać, zaznaczają osoby z końca.

    2. Merytoryczna – z tego, co pamiętam na temat ordynacji wyborczej proporcjonalnej, stosowanej w RP, przy odpowiednio dobrym wyniku PARTII jako całości do Sejmu dostają się również osoby przez partię promowane (z początku listy wyborczej w danym okręgu? kiedyś z tzw. listy krajowej?). Głosując na dowolną osobę ze środka, końca czy też początku listy danej partii, podbijamy wynik partii jako całości, zwiększając szansę na dostanie się do Sejmu osób, na które osobiście NIE głosowaliśmy.

    Jeżeli się mylę w którejkolwiek ze spraw, uprzejmie proszę osoby kompetentne o poprawki.

    • Istotą propozycji jest: nie
      Istotą propozycji jest: nie wybierać przywódców partyjnych.
      Założyłam, ze wyborcy biorąc do ręki listę np. PO sympatyzują z nią i nie chcą przenosić głosów na inną listę. Podobnie z pozostałymi. Istota to nie stawiać krzyżyka przy nazwisku D.Tusk. Kto z tej listy zostanie wybrany – ze środka czy końca listy – jest w tym pierwszym kroku obojętne. Byle nie Tusk. Nie zostanie wybrany, jeśli nikt nie postawi przy nim krzyżyka lub otrzyma tak znikomą liczbę głosów, że do Sejmu nie wejdzie.
      Jeżeli ten manewr udałoby się też wykonać w stosunku do pozostałych liderów, to mamy Sejm bez szefów, a przy okazji czytelne votum nieufności dla systemu partyjnego, bo jak można poważać partię odrzucając jej przywódcę?

  6. Dwie sprawy:
    1. Techniczna – głosowanie na osobę z końca listy nie jest rozwiązaniem, o ile pamiętam, początek i koniec listy to są dwie lokalizacje najbardziej pożądane przez kandydatów; jest jakiś taki mechanizm, że np. wyborcy, którzy decydują się poprzeć partię, ale nie wiedzą, kogo personalnie wybrać, zaznaczają osoby z końca.

    2. Merytoryczna – z tego, co pamiętam na temat ordynacji wyborczej proporcjonalnej, stosowanej w RP, przy odpowiednio dobrym wyniku PARTII jako całości do Sejmu dostają się również osoby przez partię promowane (z początku listy wyborczej w danym okręgu? kiedyś z tzw. listy krajowej?). Głosując na dowolną osobę ze środka, końca czy też początku listy danej partii, podbijamy wynik partii jako całości, zwiększając szansę na dostanie się do Sejmu osób, na które osobiście NIE głosowaliśmy.

    Jeżeli się mylę w którejkolwiek ze spraw, uprzejmie proszę osoby kompetentne o poprawki.

    • Istotą propozycji jest: nie
      Istotą propozycji jest: nie wybierać przywódców partyjnych.
      Założyłam, ze wyborcy biorąc do ręki listę np. PO sympatyzują z nią i nie chcą przenosić głosów na inną listę. Podobnie z pozostałymi. Istota to nie stawiać krzyżyka przy nazwisku D.Tusk. Kto z tej listy zostanie wybrany – ze środka czy końca listy – jest w tym pierwszym kroku obojętne. Byle nie Tusk. Nie zostanie wybrany, jeśli nikt nie postawi przy nim krzyżyka lub otrzyma tak znikomą liczbę głosów, że do Sejmu nie wejdzie.
      Jeżeli ten manewr udałoby się też wykonać w stosunku do pozostałych liderów, to mamy Sejm bez szefów, a przy okazji czytelne votum nieufności dla systemu partyjnego, bo jak można poważać partię odrzucając jej przywódcę?

  7. “W wyborach w 2001 uzyskał
    “W wyborach w 2001 uzyskał mandat poselski na Sejm IV kadencji jako kandydat Samoobrony RP z okręgu koszalińskiego, uzyskując 498 głosów. Jest to najmniejsza liczba głosów w historii Sejmu III RP wystarczająca do uzyskania mandatu posła (nie uwzględniając wyników osób wybieranych uprzednio z listy krajowej). Mandat zapewnił mu kandydujący w tym samym okręgu Andrzej Lepper, który otrzymał wówczas 44 814 głosów. Do 2005 pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Skarbu Państwa. Zasiadał też w Komisji do Spraw Unii Europejskiej oraz piętnastu podkomisjach.”
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_%C5%81%C4%85czny

    U mnie na wsi z takim wynikiem nie zostałby sołtysem.

    • To robi wrażenie, ale ja
      To robi wrażenie, ale ja powtórzę nie wiem, który raz. Wiara, że metoda grzebania w gównie zmieni gówno w miedź, jest wiarą naiwną. Potrzeba co najmniej rudy, żeby dokopać się kruszcu. Naprawdę jest zupełnie obojętne czy poseł Niesiołowski i Brudziński dostaną się z JOW, czy z ordynacji, której nikt nie rozumie. Tak jak obojętnie dostał się Stokłosa. Wystarczy spojrzeć na męki PJN, nie powiem, ja tez straciłem wiarę, ale co by nie mówić jeśli taka SO dostało się do sejmu i PSL dostaje systematycznie, to PJN powinien być samodzielną partią rządzącą. Kasa misie i etaty. Nie wynaleziono lepszego systemu niż partyjny, problem polega na tym, że my nie mamy takiego systemu. U nas do polityki rwą się gołodupcy, a nie znudzeni bogactwem ekscentrycy z planem przejścia do historii. Nie da się bez ciężkich milionów i przynajmniej jednej TV zbudować w Polsce partii i tiu jest sedno wszystkich bolączek.

      • Nie miało zrobić wrażenia,
        Nie miało zrobić wrażenia, było raczej wyrazem beznadziei. Polecę jeszcze bardziej naiwnie. W skrócie. Dokładne prześwietlenie każdego kandydata. Może prawybory? Startować może każdy kto ma do tego prawo. Głosowanie do skutku aż kandydat uzyska przewagę. Mniejsze okręgi wyborcze i wtedy nie potrzeba reklamować się w ogólnopolskiej tv. Taki np. Tygodnik ciechanowski czyta w mojej bliższej i dalszej okolicy prawie każdy. Kandydat nie przywożony w teczce. Ma znać problemy wyborców których reprezentuje. Nie wygra kandydat popierany przeze mnie? Trudno. Większość w tym przypadku ma zawsze rację. Może w ten sposób uniknęłoby się sytuacji takich jak ta powyżej przeze mnie przytoczona? Wiem, wiem, żeby gdzieś zajść trzeba mieć dojścia, ale…

        Najlepszy jest system partyjny. Zgoda. My nie mamy takiego systemu. Zgoda. Co można zrobić bez ciężkich milionów i przynajmniej jednej tv? Widzisz jakieś wyjście z tej sytuacji? Nawet ja nie jestem aż tak naiwna żeby uwierzyć, że ci, którzy mogą cokolwiek zmienić na lepsze, kiwną palcem. Nie opłaca się im.

  8. “W wyborach w 2001 uzyskał
    “W wyborach w 2001 uzyskał mandat poselski na Sejm IV kadencji jako kandydat Samoobrony RP z okręgu koszalińskiego, uzyskując 498 głosów. Jest to najmniejsza liczba głosów w historii Sejmu III RP wystarczająca do uzyskania mandatu posła (nie uwzględniając wyników osób wybieranych uprzednio z listy krajowej). Mandat zapewnił mu kandydujący w tym samym okręgu Andrzej Lepper, który otrzymał wówczas 44 814 głosów. Do 2005 pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Skarbu Państwa. Zasiadał też w Komisji do Spraw Unii Europejskiej oraz piętnastu podkomisjach.”
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_%C5%81%C4%85czny

    U mnie na wsi z takim wynikiem nie zostałby sołtysem.

    • To robi wrażenie, ale ja
      To robi wrażenie, ale ja powtórzę nie wiem, który raz. Wiara, że metoda grzebania w gównie zmieni gówno w miedź, jest wiarą naiwną. Potrzeba co najmniej rudy, żeby dokopać się kruszcu. Naprawdę jest zupełnie obojętne czy poseł Niesiołowski i Brudziński dostaną się z JOW, czy z ordynacji, której nikt nie rozumie. Tak jak obojętnie dostał się Stokłosa. Wystarczy spojrzeć na męki PJN, nie powiem, ja tez straciłem wiarę, ale co by nie mówić jeśli taka SO dostało się do sejmu i PSL dostaje systematycznie, to PJN powinien być samodzielną partią rządzącą. Kasa misie i etaty. Nie wynaleziono lepszego systemu niż partyjny, problem polega na tym, że my nie mamy takiego systemu. U nas do polityki rwą się gołodupcy, a nie znudzeni bogactwem ekscentrycy z planem przejścia do historii. Nie da się bez ciężkich milionów i przynajmniej jednej TV zbudować w Polsce partii i tiu jest sedno wszystkich bolączek.

      • Nie miało zrobić wrażenia,
        Nie miało zrobić wrażenia, było raczej wyrazem beznadziei. Polecę jeszcze bardziej naiwnie. W skrócie. Dokładne prześwietlenie każdego kandydata. Może prawybory? Startować może każdy kto ma do tego prawo. Głosowanie do skutku aż kandydat uzyska przewagę. Mniejsze okręgi wyborcze i wtedy nie potrzeba reklamować się w ogólnopolskiej tv. Taki np. Tygodnik ciechanowski czyta w mojej bliższej i dalszej okolicy prawie każdy. Kandydat nie przywożony w teczce. Ma znać problemy wyborców których reprezentuje. Nie wygra kandydat popierany przeze mnie? Trudno. Większość w tym przypadku ma zawsze rację. Może w ten sposób uniknęłoby się sytuacji takich jak ta powyżej przeze mnie przytoczona? Wiem, wiem, żeby gdzieś zajść trzeba mieć dojścia, ale…

        Najlepszy jest system partyjny. Zgoda. My nie mamy takiego systemu. Zgoda. Co można zrobić bez ciężkich milionów i przynajmniej jednej tv? Widzisz jakieś wyjście z tej sytuacji? Nawet ja nie jestem aż tak naiwna żeby uwierzyć, że ci, którzy mogą cokolwiek zmienić na lepsze, kiwną palcem. Nie opłaca się im.

  9. “W wyborach w 2001 uzyskał
    “W wyborach w 2001 uzyskał mandat poselski na Sejm IV kadencji jako kandydat Samoobrony RP z okręgu koszalińskiego, uzyskując 498 głosów. Jest to najmniejsza liczba głosów w historii Sejmu III RP wystarczająca do uzyskania mandatu posła (nie uwzględniając wyników osób wybieranych uprzednio z listy krajowej). Mandat zapewnił mu kandydujący w tym samym okręgu Andrzej Lepper, który otrzymał wówczas 44 814 głosów. Do 2005 pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Komisji Skarbu Państwa. Zasiadał też w Komisji do Spraw Unii Europejskiej oraz piętnastu podkomisjach.”
    http://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_%C5%81%C4%85czny

    U mnie na wsi z takim wynikiem nie zostałby sołtysem.

    • To robi wrażenie, ale ja
      To robi wrażenie, ale ja powtórzę nie wiem, który raz. Wiara, że metoda grzebania w gównie zmieni gówno w miedź, jest wiarą naiwną. Potrzeba co najmniej rudy, żeby dokopać się kruszcu. Naprawdę jest zupełnie obojętne czy poseł Niesiołowski i Brudziński dostaną się z JOW, czy z ordynacji, której nikt nie rozumie. Tak jak obojętnie dostał się Stokłosa. Wystarczy spojrzeć na męki PJN, nie powiem, ja tez straciłem wiarę, ale co by nie mówić jeśli taka SO dostało się do sejmu i PSL dostaje systematycznie, to PJN powinien być samodzielną partią rządzącą. Kasa misie i etaty. Nie wynaleziono lepszego systemu niż partyjny, problem polega na tym, że my nie mamy takiego systemu. U nas do polityki rwą się gołodupcy, a nie znudzeni bogactwem ekscentrycy z planem przejścia do historii. Nie da się bez ciężkich milionów i przynajmniej jednej TV zbudować w Polsce partii i tiu jest sedno wszystkich bolączek.

      • Nie miało zrobić wrażenia,
        Nie miało zrobić wrażenia, było raczej wyrazem beznadziei. Polecę jeszcze bardziej naiwnie. W skrócie. Dokładne prześwietlenie każdego kandydata. Może prawybory? Startować może każdy kto ma do tego prawo. Głosowanie do skutku aż kandydat uzyska przewagę. Mniejsze okręgi wyborcze i wtedy nie potrzeba reklamować się w ogólnopolskiej tv. Taki np. Tygodnik ciechanowski czyta w mojej bliższej i dalszej okolicy prawie każdy. Kandydat nie przywożony w teczce. Ma znać problemy wyborców których reprezentuje. Nie wygra kandydat popierany przeze mnie? Trudno. Większość w tym przypadku ma zawsze rację. Może w ten sposób uniknęłoby się sytuacji takich jak ta powyżej przeze mnie przytoczona? Wiem, wiem, żeby gdzieś zajść trzeba mieć dojścia, ale…

        Najlepszy jest system partyjny. Zgoda. My nie mamy takiego systemu. Zgoda. Co można zrobić bez ciężkich milionów i przynajmniej jednej tv? Widzisz jakieś wyjście z tej sytuacji? Nawet ja nie jestem aż tak naiwna żeby uwierzyć, że ci, którzy mogą cokolwiek zmienić na lepsze, kiwną palcem. Nie opłaca się im.

  10. Jaki system wyborów?
    W artykule podnoszona jest teza, że w chwili obecnej głosujemy na atrapy (maski) partii, a nie na ich rzeczywiste idee i cele oraz rzeczywiste postawy ich reprezentantów.
    Jest w tym wiele racji.
    Ale jak zapewnić decydujący głos tej grupie wyborców, która może i umie zajrzeć za atrapę.
    W przeszłości było wiele w tym względzie różnych propozycji.
    Najczęściej dyskutowane propozycje dotyczyły proporcjonalnego lub większościowego systemu wyborów, ich zalet i wad.
    Nic tak wszakże nie racjonalizuje postaw i wyborów ludzi jak to wszystko, co jest związane z ich pieniędzmi.
    Dlatego więc racjonalny wybór mogą zapewnić ci co najwięcej wnoszą do spółki akcyjnej, zwanej Polską.
    Zasada byłaby prosta: każdy wpłacony 1000zł. podatku = 1 głos.
    W dniu wyborów otrzymujemy tyle kartek ile mamy głosów.
    I nie byłoby prawdą, że przegłosowaliby nas nasi bogacze, bo relatywnie ujmując to oni płacą najniższe podatki.

  11. Jaki system wyborów?
    W artykule podnoszona jest teza, że w chwili obecnej głosujemy na atrapy (maski) partii, a nie na ich rzeczywiste idee i cele oraz rzeczywiste postawy ich reprezentantów.
    Jest w tym wiele racji.
    Ale jak zapewnić decydujący głos tej grupie wyborców, która może i umie zajrzeć za atrapę.
    W przeszłości było wiele w tym względzie różnych propozycji.
    Najczęściej dyskutowane propozycje dotyczyły proporcjonalnego lub większościowego systemu wyborów, ich zalet i wad.
    Nic tak wszakże nie racjonalizuje postaw i wyborów ludzi jak to wszystko, co jest związane z ich pieniędzmi.
    Dlatego więc racjonalny wybór mogą zapewnić ci co najwięcej wnoszą do spółki akcyjnej, zwanej Polską.
    Zasada byłaby prosta: każdy wpłacony 1000zł. podatku = 1 głos.
    W dniu wyborów otrzymujemy tyle kartek ile mamy głosów.
    I nie byłoby prawdą, że przegłosowaliby nas nasi bogacze, bo relatywnie ujmując to oni płacą najniższe podatki.

  12. Jaki system wyborów?
    W artykule podnoszona jest teza, że w chwili obecnej głosujemy na atrapy (maski) partii, a nie na ich rzeczywiste idee i cele oraz rzeczywiste postawy ich reprezentantów.
    Jest w tym wiele racji.
    Ale jak zapewnić decydujący głos tej grupie wyborców, która może i umie zajrzeć za atrapę.
    W przeszłości było wiele w tym względzie różnych propozycji.
    Najczęściej dyskutowane propozycje dotyczyły proporcjonalnego lub większościowego systemu wyborów, ich zalet i wad.
    Nic tak wszakże nie racjonalizuje postaw i wyborów ludzi jak to wszystko, co jest związane z ich pieniędzmi.
    Dlatego więc racjonalny wybór mogą zapewnić ci co najwięcej wnoszą do spółki akcyjnej, zwanej Polską.
    Zasada byłaby prosta: każdy wpłacony 1000zł. podatku = 1 głos.
    W dniu wyborów otrzymujemy tyle kartek ile mamy głosów.
    I nie byłoby prawdą, że przegłosowaliby nas nasi bogacze, bo relatywnie ujmując to oni płacą najniższe podatki.

  13. to mój projekt:)
    Rozłożył kartkę wyraźnie zadowolony z ukończenia ciężkiej pracy. To jego dzieło, dziecko, które ma zamiar wydać na świat. Idealne zaokrąglenia, rękojeść proporcjonalna do większościowej reszty. Nie będzie dzieła utajniał, a je upowszechni, niech każdy ma równy dostęp.
    Złożył zamówienie na rzemienie na allegro, przez media i prywatnie. Przez allegro dostał ziemniaka, przez media doszedł stolec, a znajomi poklepali po plecach wyciągając ze spodni puste kieszenie.
    Wybrał medialne rozwiązanie, jednak nie udało się tego bicza ukręcić.

  14. to mój projekt:)
    Rozłożył kartkę wyraźnie zadowolony z ukończenia ciężkiej pracy. To jego dzieło, dziecko, które ma zamiar wydać na świat. Idealne zaokrąglenia, rękojeść proporcjonalna do większościowej reszty. Nie będzie dzieła utajniał, a je upowszechni, niech każdy ma równy dostęp.
    Złożył zamówienie na rzemienie na allegro, przez media i prywatnie. Przez allegro dostał ziemniaka, przez media doszedł stolec, a znajomi poklepali po plecach wyciągając ze spodni puste kieszenie.
    Wybrał medialne rozwiązanie, jednak nie udało się tego bicza ukręcić.

  15. to mój projekt:)
    Rozłożył kartkę wyraźnie zadowolony z ukończenia ciężkiej pracy. To jego dzieło, dziecko, które ma zamiar wydać na świat. Idealne zaokrąglenia, rękojeść proporcjonalna do większościowej reszty. Nie będzie dzieła utajniał, a je upowszechni, niech każdy ma równy dostęp.
    Złożył zamówienie na rzemienie na allegro, przez media i prywatnie. Przez allegro dostał ziemniaka, przez media doszedł stolec, a znajomi poklepali po plecach wyciągając ze spodni puste kieszenie.
    Wybrał medialne rozwiązanie, jednak nie udało się tego bicza ukręcić.