Reklama

Z prezesem Kaczyńskim jest tak, że jak popełni jakiś błąd, najczęściej kadrowy, to potrzebuje kilku lat na zrozumienie, co narobił. Choćby wszyscy albo chociaż wielu, powtarzało Kaczyńskiemu, że się po prostu pomylił, to efekt zawsze jest ten sam – przekonanie o tym, że jacyś szatani są czynni i przeszkadzają w genialnych rozgrywkach. W tej kwestii nic się nie zmienia i nawet, gdy kibicowałem PiS, co w sowim czasie miało sens, to o tej wadzie powtarzałem zawsze. Ostatnia pomyłka Kaczyńskiego jest szczególna dotkliwa, bo od niej właśnie zaczęło się wszystko, co najgorsze. Wymiana „Beaty od rosołu” na „Mateusza światowca”, to był początek staczania się PiS, chociaż na początku jeszcze tliły się nadzieje, że może tym razem prezes jednak trafił, jak z Andrzejem Dudą, który wygrał z „pewniakiem” Komorowskim.

Cud nie było, za to dzień w dzień Morawiecki ciągnął PiS w dół, ku niezadowoleniu sporej grupy wyborców i członków partii. Wyliczałem wiele razy ilu wrogów narobił sobie Morawiecki, dlatego dziś odpuszczę, poza tym, ten proces jest wyjątkowo dynamiczny i niemal co godzinę przybywa nowy wróg. Najważniejsze jest jednak to, że do Kaczyńskiego w końcu dotarło, że znów trafił kulą w płot i choćby jakimś nadzwyczajnym zbiegiem okoliczności w końcu udało się wyrwać kredyt z UE zwany KPO, to i tak mleko się rozlało. Morawiecki przestał być pomazańcem i stał się balastem, jednak tu i teraz jego dymisja przysporzyłaby jeszcze więcej problemów, niż Kaczyński osobistymi decyzjami wywołał. Jest niemal pewne, że do dymisji nie dojdzie, o rezygnacji Morawieckiego też raczej nie ma mowy, ale to już jest bardziej prawdopodobne. Przez ponad pięć lat Morawiecki był kreowany na wybitnego premiera, sam się na takiego kreował i robiła to cała wierchuszka PiS, często wbrew własnej woli. Zdymisjonowanie Morawieckiego w momencie dotkliwej prożki lub raczej całej serii porażek, byłoby przyznaniem się do spowodowania politycznej katastrofy.

Reklama

PiS nie może sobie na to pozwolić z wielu powodów. Przede wszystkim mamy kampanię i to jest zawsze trudny czas dla polityków, każdy nieostrożny krok zwiastuje porażkę. Taka rewolucja kadrowa, to coś więcej niż nieostrożny krok, wyrzucenie do kosza pięciu lat „cudów gospodarczych” i pozostałych „polskich ładów”, robiłoby za zabójczą symbolikę. Kaczyński musiałby znaleźć ekstra wyjaśnienie i jeszcze lepszego następcę Morawieckiego, żeby przeprowadzić podobną operację w miarę bezpiecznie i bezboleśnie, tym czasem nie ma ani jednego, ani drugiego. Sam na czele rządu nie stanie, w końcu dopiero co zrezygnował z wicepremiera, w kompromitujących okolicznościach. Następcą Morawieckiego najprawdopodobniej będzie Błaszczak, ale to tylko teoria związana z ewentualnym utrzymaniem władzy na trzecią kadencję. Pozostają prozaiczne wyjaśnienie w stylu: problemy osobiste, zdrowotne, ewentualnie jakaś posada w światowej instytucji, ale po pierwsze nikt takiej Morawieckiemu z dnia na dzień nie da, po drugie byłoby to propagandowa porażka w stylu Tuska.

Prócz tego istnieją przyczyny wewnątrzpartyjne, tak zwana „Zjednoczona Prawica” jest w rozsypce, a Morawiecki poustawiał w swoich ludzi w kluczowych miejscach, nie tylko w spółkach państwowych. Pozbycie się obecnego premiera oznaczałoby dużą wojną na górze i wzmocnienie Ziobro, tuż przed wyborami, czego Kaczyński na pewno nie chce. Z tych i wielu innych powód nie należy się spodziewać wielkich i gwałtownych ruchów politycznych, natomiast pozycja Morawieckiego poleciała gwałtownie w dół. O ile wytrzyma czekającą go serię upokorzeń, która już się zaczęła od wymownego braku zaproszenia na kryzysowe posiedzenie PiS, to będziemy go widzieć w roli premiera do czasu wyborów. Nie jest też dla mnie jasne, czy Kaczyński chce się Morawieckiego pozbyć na stałe, czy tylko umniejszyć jego rolę, ale to są w zasadzie nieistotne detale. Morawiecki wszystko, co najlepsze ma za sobą i oczywiście o zastąpieniu Kaczyńskiego też może zapomnieć i tylko z powodów politycznych na stanowisku premiera pozostanie, tak długo, jak długo wytrzyma.

Reklama

12 KOMENTARZE

    • Ten artykul… ktos to pisal na serio?
      Floryda to dla plemienia nowa ziemia obiecana. Bez stanowego podatku dochodowego FL jest jednym wielkim letniskiem dla tych tlustych misiow, ktorzy kupujac tam wielomilionowe posesje i uzyskujac domicyl zyja jak dawniej wlasciciele plantacji i jeszcze oszczedzaja w ten sposob niewyobrazalne dla plebsu pieniadze…

      Poza tym, DeSantis juz lata temu zlozyl hold lenny plemiennym mocodawcom, a gwarancje bezwzglednego tepienia antysemityzmu to kamien wegielny blyskotliwej kariery tego nowego wcielenia amerykanskiego republikanizmu…

      Twarda postawa wobec rewolucji ideolo- to w mojej ocenie tylko element repertuaru i sposob na zdobycie popularnosci wsrod coraz bardziej zmeczonych coraz bardziej wykolejona obyczajowa haratanina Amerykanow. Pozyjemy zobaczymy, chcialbym sie mylic, ale jego “big talk” to standardowe polityczne “over promise, under deliver”. Obyczajowka to tylko taran, ktorym rozbito w drzazgi stara ?Ameryke… Narzedzie… Zuzylo sie stare, znajdzie sie nowe…

  1. To nie Kaczyński będzie decydować o dymisji Morawieckiego, ale kontrolerzy tego ostatniego. I tu sprawa jest przesądzona odkąd Morawiecki zignorował polecenie Kissingera w sprawie Ukrainy. A że nie zrobił tego w pojedynkę, to poleci razem z Dudą i Kaczyńskim. Ciekawe jaką to przybierze formę i czy zostanie dokonane jednorazowo, czy na raty. Świadomość tego wydarzenia dotarła już do zainteresowanych, więc będziemy świadkami niezłej politycznej agonii, może nawet z podkarpackim akcentem.

  2. Napisałem to pod poprzednim artykułem ale tutaj to bardziej pasuje.
    Pinokio walczy teraz z problemami, które sam stworzył (za przyzwoleniem kaczora). Zgodził się i podpisał pod wszystkimi idiotyzmami, które eurokołchoz podsunął a teraz rżnie głupa i “walczy” ze złą “łunią”. Mam znajomego, “beton pisowski”, ale zanim jeszcze pinokio popodpisywał wszystkie zgody na “kasę za praworządność”, ten znajomy twierdził, że Polska żadnej kasy nie dostanie. Nie potrafił jednak wytłumaczyć dlaczego pinokio, podobno znakomity ekonomista (a może ekonom), mający podobno znakomite relacje osobiste ze wszystkimi politykami eurokołchzu i dysponujący (mam nadzieję) danymi wywiadowczymi, nie wiedział, że tej kasy Polska nie dostanie. Co więcej, dał do ręki eurokołchozowi dodatkowy bat na Polskę i teraz sie dziwi, że eurokołchoz tego bata używa.
    “Tak, słuszną linię ma nasza władza. Jest to taka władza, która innej linii mieć nie może. Ma taką, na jaką ją stać, i nie ma w tym nic dziwnego.”

  3. Ja cały czas trzymam się tezy, że prezes w kwestii wymiany premiera nie jest decyzyjny. Obstawiam, że robi tylko minę do złej gry i tworzy wrażenie kontroli a realnie jest trzymany za jaja. Jakieś grube harcerstwo macza tu swoje paluszki. Zauważcie, że od lat PJK w przekazie medialnym służy do zbierania batów wizerunkowych, jest trochę taka spluwaczką. Do bycia gwiazdą służą kolejni pomazańcy ale jak widać prezes akceptuje pokornie taką rolę.

  4. Pinokio od poczatku od poczatku oszukuje wszystkich a na koncu stwierdza ze jego oszukano.

    Zadnych funduszow odbudowy byc nie powinno bo to nie tylko kredyty ale rowniez przelana kasa z tortu gwarantowanego.
    Nie powinno byc zadnych mechanizmow praworzadnosci na jakie sie zgodzil (Ziobrysta Kowalski bronil Pinokia i mowil ze mu ufa)
    I nie powinno byc zadnych represji sanitarnych ktore Ziobro wspieral i nasylalal prokurature na pracownikow DPSy gdy byly pojedyczne zgony. Pod pretesktem walki z pandemia utworzono te fundusze

  5. https://ciekaweliczby.pl/zatrudnienie_kprm_2021/
    Jak zmieniało się zatrudnienie i wynagrodzenia w Kancelarii Premiera

    Przeciętne zatrudnienie w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w latach:

    2015-2021 (za rządów PiS, 6 lat) – zwiększyło się ↑ z 555 osób do 725 osób (wzrost o 170 osób, czyli o 31%)

    2007-2015 (za rządów PO-PSL, 8 lat) – spadło ↓ z 601 osób do 555 osób (spadek o 46 osób, czyli o 8%)

    Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto na 1 pełnozatrudnionego w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w latach:

    2015-2021 (za rządów PiS, 6 lat) – zwiększyło się ↑ z 8 018 zł do 11 053 zł (wzrost o 3 035 zł, czyli o 38%)

    2007-2015 (za rządów PO-PSL, 8 lat) – zwiększyło się ↑ z 6115 zł do 8 018 zł (wzrost o 1 903 zł, czyli o 31%)