Reklama

Wysokie bezrobocie, szczególnie wśród młodych ludzi, dotyka już niemal wszystkich mieszkańców Unii Europejskiej. Nawet kraje, które dotychczas wychodziły obronną ręką z kryzysu, jak Holandia czy Francja, muszą zmierzyć się ze słabnącym wzrostem gospodarczym. Jedynie jeszcze Niemcy mogą zanotować pozytywne wskaźniki ekonomiczne.
Czy można liczyć na to, że Niemcy w ramach tzw. „solidarności europejskiej”, ochoczo rzucą się pomagać krajom, które znalazły się w kryzysie finansowym? Jest to nierealne i niemożliwe. W rzeczywistości, byłoby to nawet zbyt duże obciążenie dla jednego kraju, aby ratować całą strefę euro. A co więcej, na inne kraje, inne narodowości, nie rozciąga się poczucie wspólnoty narodu niemieckiego.
Wyobraźmy sobie czysto hipotetycznie, że rząd niemiecki, w celu ratowania deficytu budżetowego krajów południa Europy, zasila częścią swoich dochodów budżety tych krajów. Podanie tej informacji do niemieckiej opinii społecznej, mogłoby natychmiast wywołać zamieszki i upadek tego pro-europejskiego rządu. Dlatego żaden rząd niemiecki nie podejmie takich działań.
Koncepcja Niemiec na uratowanie strefy euro jest nieco inna i wynika z ich własnych doświadczeń:
W czasie administracji Gerharda Schrödera Niemcy poprawiły swoją nieefektywną gospodarkę realizując poważne reformy strukturalne i dokonując oszczędności budżetowych. W efekcie tych działań osiągnięto nadwyżkę na rachunku bieżącym (eksport > import), zmniejszono deficyt budżetowy, znacząco obniżono poziom bezrobocia. A to wszystko głównie dzięki ekspansji eksportowej. Nie zapominajmy, że wtedy właśnie przed produktami z Niemiec szeroko otworzyły się rynki europejskie, bo zbiegło się to z wprowadzeniem wspólnej waluty. Natomiast obecna sytuacja ekonomiczna jest zupełnie inna.
Jednak, zdaniem polityków niemieckich, to właśnie jest sprawdzona, uniwersalna recepta na uzdrowienie gospodarki. Skoro Niemcom się udało, to inne kraje w strefie euro powinny teraz zrobić tak samo! Dlatego głoszone są hasła: „surowości finansowej”, drastycznych reform strukturalnych, likwidacji nieefektywnej biurokracji, poprawy produktywności, czy wreszcie zniesienia przepisów prawa pracy. Zmiany te mają zapewnić krajom w kryzysie uzyskanie przewagi konkurencyjnej i tym samym uzdrowienie ekonomii. Niemcy wręcz mówią wprost: „nie istnieją inne rozwiązania oprócz głębokich oszczędności i reform”.
Jednak od kiedy zaczął się kryzys zadłużenia europejskiego i kraje „upadłościowe” zaczęły realizować wymuszoną „politykę oszczędności”, to stan zarówno budżetu, jak i społeczeństwa tych państw, tylko się znacząco pogarsza. Wystarczy spojrzeć na dwa wskaźniki: rośnie poziom zadłużenia publicznego oraz stopa bezrobocia. Pomimo wspierania tych krajów znaczącymi środkami pieniężnymi, ich ekonomia stacza się coraz szybciej. Życie pokazało, że strategie forsowane przez Niemcy, to nie jest droga prowadząca do rozwiązania obecnego kryzysu.
Realną poprawę ekonomii i perspektyw dla społeczeństwa mogłyby przynieść następujące wydarzenia:
1. Demontaż strefy euro. Każdy kraj odzyskuje walutę narodową, a co za tym idzie pojawia się kurs wymiany walut.  Jednocześnie zlikwidowana jest  strefa wolnego handlu, dzięki czemu kraje odzyskują prawo ustanawiania taryf. Rozwiązania te umożliwiłyby rozwój przemysłu rodzimego.
2. Decyzja Niemiec o przyznaniu krajom strefy euro olbrzymiej „dotacji” na rozwój ich gospodarki.
3. Wykup przez Europejski Bank Centralny obligacji rządowych krajów strefy euro. Coś podobnego sugeruje nawet obecny prezydent Francji – François Hollande.
Nawiasem mówiąc, działania opisane we wszystkich trzech punktach, są prawem każdego suwerennego kraju.
Czy możliwe jest wprowadzenie któregokolwiek z tych rozwiązań?
Propozycja pierwsza – całkowitego demontażu strefy euro i powrotu do taryf jest zbyt radykalna jak na obecne realia Unii Europejskiej. Z drugiej jednak strony, pozostałe dwa rozwiązania wymagałyby od Niemiec wzięcia na siebie części kosztów wyprowadzenia z kryzysu innych krajów. Na co żaden Niemiec się po prostu nie zgodzi.
Dlatego Niemcy jak mantrę powtarzają, że każdy kraj powinien sam ponosić odpowiedzialność i nieprzerwanie żądają wprowadzenia oszczędności oraz reform „strukturalnych”. Pomimo, że szkody wyrządzone przez tę strategię, stają się coraz bardziej widoczne.
 

Reklama