Reklama

Gdy się stawia taką radykalną tezę, to wypadałoby podać argumenty, nieprawdaż panie Matka Kurka? Czy ja wiem, nie sadzę, aby to była konieczność. W obliczu tego, co widać gołym okiem podawanie argumentów do tytułowej tezy wydaje się zbędną produkcją banałów, ale podejmę się tego jałowego zdania, z przyczyn formalnych i retorycznych. Obojętnie jak będziemy psioczyć i kwestionować, to Internet cięgle jest wskaźnikiem społecznych nastrojów i to potężnym wskaźnikiem. Po wczorajszym „PILNE”, które poniosło się przez cały świat, bardzo szybko nastąpiło przewartościowanie smutnej wiadomości o śmierci królowej Elżbiety II i od tego zacznę argumentowanie.

Na portalu Twitter pojawiły się dawno niewidziane trendy, a wśród nich „Diana” z ponad milionową liczbą wyświetleń oraz Meghan z mniej więcej połową liczby, którą uzyskała Diana. Łatwo się domyślić w czym rzecz i o kogo chodzi. Obie panie: Diana Spencer i Meghan Markle były w centrum uwagi zarówno królestwa, jak i świata, bo obie miały ostry konflikt z pałacem. O ile imię Meghan było przywoływane w rożnym kontekście i bardzo często pojawiały się negatywne opinie, to w przypadku Diany wskazywano na niewinną ofiarę intryg królewskich, co ostatecznie doprowadziło do jej śmierci. Mało mnie obchodzą miłosne perypetie, nawet w wydaniu królewskim, niemniej jednak przy całej prawdzie o romansie Karola, który rozpoczął cykl zdrad, uznawanie Diany za skromną i powściągliwą dziewczynę jest co najmniej groteskowe. Jej romanse nie mieściły się na palcach jednej reki i non stop dostarczały tematów plotkarskiej prasie, zresztą okoliczności śmierci również były ściśle związane ze słabością do mężczyzn, głównie bogatych mężczyzn. Mimo wszystko kult zrodzony wokół tej osoby nie raz przyćmił i wręcz upokorzył brytyjski konserwatyzm.

Reklama

Przypomnę, że po śmierci Diany Elżbieta II bardzo długo obserwowała, jak poddani składają kwiaty przed pałacem i dopiero po licznych komentarzach krytycznych wywołanych brakiem reakcji, królowa zdecydowała się na wydanie oświadczenia i osobiste wizytę przy bramie. Paradoks polega na tym, że po śmierci królowej Diana znów stanęła do rywalizacji i niekoniecznie ją przegrała. Z czego się bierze ta siła? Bynajmniej nie z brytyjskiego konserwatyzmu, tylko z popkulturowej, nazwijmy to litościwie, infantylności. Bajka o fałszywym kopciuszku sprzedała się fantastycznie, do tego stopnia, że skądinąd aktorka Meghan Markle próbowała zagrać w drugim odcinku serialu. Udało się średnio, ale tylko dlatego, że to kiepska aktorka i fatalnie odegrała swoją rolę, natomiast życiowa rola Diany do dziś jest przedmiotem kultu niczym Marusia z „Czterech pancernych”. Sama Elżbieta II też przyczyniała się do porażki brytyjskiego konserwatyzmu. Nie ma przypadku w tym, że za jedno z ważniejszych momentów w jej panowaniu uznano założenie kapelusza.

Żart? Nic podobnego, niebieski kapelusz z żółtymi kwiatami symbolizującymi flagę Unii Europejskiej, znalazł się wczoraj na czołówkach wszystkich portali świata. Gest ten Elżbieta II wykonała przed referendum dotyczącym brexitu i trudno uznać protest królewski przeciw uniezależnieniu się królestwa od wpływów biurokracji brukselskiej, za konserwatywną politykę. Życie rodziny królewskiej stało się jednym wielkim tabloidem i tego argumentu nie podważy nikt, jeśli nie zamknie całej brytyjskiej prasy i Internetu. Mówienie o tym, że Buckingham Palace jest ostatnią ostoją tradycji i konserwatyzmu, to niestety mało śmieszny żart. Od co najmniej pół wieku Buckingham Palace był pierwowzorem dla Rodziny Kardashianów i tak samo jest w przestrzeni publicznej traktowany. Prawda jest taka, że mamy do czynienia z upadkiem konserwatyzmu i najdobitniej to widać nie w Wielkiej Brytanii, tylko w Watykanie, gdzie papież stał się celebrytą i bohaterem kolorowej prasy. Rządzi popkultura i to w mało ambitnym wydaniu, komu się chce może przytaczać tysiąc dowodów, że tak się dzieje, dla mnie to „oczywista oczywistość”.

Reklama

18 KOMENTARZE

  1. Brytyjski konserwatyzm polega na tym że jeszcze funkcjonuje takie coś, jak ta ceremonialna monarchia. To Elżbieta II ograniczyła tron do ceremoniału gdyż nie chciała sprawować realnej władzy, pomimo istnienia takiej możliwości. Zamiast tego wybrała pieski i konne przejażdżki oraz bierne przyglądanie się jak gnije jej imperium. To istotnie postawa godna konserwatywnego monarchy.

  2. Nieporozumieniem jest doszukiwanie się konserwatyzmu tam, gdzie go nigdy nie było. Brytole, a właściwie Angole zbudowali imperium “nad którym nigdy nie zachodziło słońce” dzięki swojej rzutkości i innowacyjności. Ich rzekomy konserwatyzm to jest nietrafiona diagnoza wiktoriańskiej stagnacji a potem zjazdu w dół z oglądaniem się za siebie. Zaszli wcześniej wysoko i tylko dlatego zjazd chwilę trwa.

    Brytyjskie elity akurat się zdegenerowały, podczas gdy takie jak polskie zostały wybite, ale efekt jest wszędzie tan sam. Brak prawdziwych elitarnych wzorców toruje drogę tandecie, której głównym motorem jest nieznajomość i brak szacunku dla zdobyczy minionych pokoleń, czyli właśnie brak konserwatyzmu. Bo konserwatyzm jest cechą elitarną a jego nośnikiem są ludzie o najwyższych społecznych kompetencjach.

    Możemy to samo obserwować u siebie. Utarło się mówić, że polska wieś jest konserwatywna. To nonsens. Wieś nasza współczesna jest tylko w miarę stabilna. A dzieje się to sposobem zorganizowania społeczności, gdzie ludzie żyją blisko siebie, nie są anonimowi i chociaż niechętnie, to liczą się z opinią innych. Ci sami ludzie po wyjeździe do wielkich miast momentalnie zamieniają w się w “nowoczesnych” “europejskich” tandeciarzy, bo oni w sobie nigdy nie byli konserwatywni, nigdy nie byli elitarni.

  3. To prawda @Egon
    Brytole zawinęli się ze swoich kolonii w raptem kilkanaście lat, bezdyskusyjnie kapitulując przed Jankesami po kryzysie sueskim. Kanada, Australia, Nowa Zelandia już ostro idą ku ustrojowi republikańskiemu, który jest tam jedynie kwestią czasu. Owszem próbują jeszcze ratować londyńskie City. Rzecz w tym, że jego siła potrwa tak długo jak długo będą tego chcieli amerykanie. Potęga USA, Chin i Indii w walce o hegemonię, surowce, Afrykę i Amerykę Płd. zepchnie monarchię brytyjską do skansenu na wyspach. Podobnie będzie z resztą naszego kontynentu. Nikt, a już zwłaszcza zwycięzcy, nie będzie oglądał się na przegranych i maruderów dłużej niż jest to konieczne.

      • Graczu, co najmniej 2 z 3 krajow ktore wymieniles w przeszlosci mialo wyjatkowego pirdolca na punkcie ograniczania palenia papierosow

        Gdy wczesniej, kroczek po kroczku ludziom odbierano podstawowe prawa pod pretekstem ochrony zdrowia to milczano. Korwin Mikke (nie palacy) byl za to bardzo spostrzegawczy a porowania do 3 rzeszy wcale nie byly na wyrost.
        Musy szczepien do ktorych zapewne nawiazywales to po prostu konsekwencja wczesniej obranej strategii
        Wszystko rzecz jasna dla twojego dobra

        ja nie pale (ponadto m.in. nie slodze w trosce o żęby), tyton odebral mi waznego czlonka rodziny ale leje cieplym moczem na wszelkie cywilizacje zycia, i te z lewa i te z prawa

    • @Jacuś C
      “Kanada, Australia, Nowa Zelandia już ostro idą ku ustrojowi republikańskiemu…”
      Jaka jest Twoja definicja “ustroju republikańskiego”?
      Na własnej skórze doświadczam przepoczwarzania się ustroju jako tako wolnościowego w Kanadzie, na ustrój totalitarny, cyrk z pandemią to jeszcze przyspieszył. To samo dzieje się w Australii i Nowej Zelandii. Z definicji wynika, że “Republika to typ ustroju, w którym władza nie przysługuje nikomu z racji tradycji czy urodzenia, fundamentalną zasadą jest obieralność i kadencyjność”.
      Jest tylko taki mały problem, te same rodziny trzymają władzę (np. Trudeau – Kanada), albo przyszła władza jest tresowana przez dziwne gremia (jak np. WEF). Wszyscy obecni władcy wymienianych krajów przeszli szkolenie u kanalii schwaba. Tak więc wychodzi na to, że bez względu czy jest to zwane monarchią czy też ustrojem demokratycznym, tudzież republikańskim, to i tak rządzą ci których pociągający za sznurki wybiorą, a publice rzucają ochłap pod tytułem “wybory” i publika się cieszy, że ma jakiś wpływ na to, kto nimi rządzi…

    • Jeden wielki cyrk, groteskowy przerost formy nad treścią, tandetny i kosztowny teatr dla najmniej wymagającej gawiedzi… W takim nonsensownym świecie pozorów żyjemy – kobieta 70 lat udawała królową, aż pewnie sama uwierzyła, że nią jest. Śmiechu warta cała ta “monarchia”. Dla mnie to obraza rozumu, kpina ze zdrowego rozsądku, monstrualna aberracja. Trudno wręcz wyobrazić sobie coś mniej realnego, a zarazem bardziej pretensjonalnego. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co trzeba mieć w głowie, by pasjonować się czymś podobnym (to o poddanych zza kanału La Manche). Umarł człowiek, co dla jego bliskich zawsze jest zrozumiałym bólem, ale obiektywnie patrząc tym tylko różnił się on od innych, że wszyscy pozostali umówili się, iż będą mu całe życie czapkować wedle ściśle określonego rytuału, a on udając śmiertelną powagę będzie to czapkowanie przyjmował.
      Nawet prawdziwi monarchowie trafiają w po skończonej grze razem z pionkami do tego samego pudełka, to co powiedzieć o tym przypadku?

    • @Daniel
      Przy całkowitym braku sympati do tej zbieraniny podszywającej się pod szyld “żydzi”, ten tzw. “rabin” brzmi dość nieżydowsko. Miałem niewątpliwą nieprzyjemność pracować z tą chołotą udającą żydów w obecnym centrum żydowszczyzny zwanym Nowym Jorkiem i akcent tego “rabina” jest bardzo odległy od rzeczywistego akcentu udawaczy żydów. Nie znam oficjalnych statystyk (jeśli takowe istnieją), ale wielu z tych osobników podających się za żydów, nimi nie są. Po prostu przykryli się parasolką “żydowstwa” żeby się zabezpieczyć przed jakąkolwiek odpowiedzialnością za swoje przekręty. Kiedy zostaną nakryci na jakimkolwiek szalbierstwie, to natychmiast krzyczą – aj-waj, antysemici nas atakują! I sądy, tu następna niespodzianka, praktycznie opanowane przez “żydów”, oczywiście wydadzą wyrok uniewinniający – ot i surpriza….

  4. Adam66 – w ostatnich 20 latach do NY i nie tylko, przybyło bardzo dużo Żydów z Rosji. Zastanawiam się czy oni coś wiedzieli o czym my nie mieliśmy pojęcia o Ukrainie? Tubylcy pomagali im rozkręcać “biznes” w okolicznościach takich że wszystko im wolno. Nauczył się życia w wielkim mieście a potem robił co chciał. U nas i na świecie sądy, prokuratura to były zarezerwowane tylko dla nich i do dzisiaj to trwa. Dziadziuś sędzia jest zatrudniony gdyż nie ma kto go zastąpić, skorumpowany “świat”.

    • @naturalna Marysia
      Tak, bardzo dużo ich wyjechało z Rosji, już pod koniec lat 80tych, kedy byłem we Włoszech to oni też tam przyjeżdżali. Z tym, że my czekaliśmy prawie 3 lata na wyjazd do innego kraju, a oni parę tygodni. Wielu z nich otwarcie się śmiało z tego jakimi to oni są “żydami”, po prostu podali się za żydów żeby z tego “raju na ziemi” uciec. Ale jak wiadomo, żydzi planują z dużym wyprzedzeniem, więc wcale bym się nie zdziwił, że już wtedy był zarysowany plan rozwalenia Ukrainy. Przecież projekt “polin” został zaplanowany już bardzo dawno i krok po kroku jest realizowany, ale ponieważ dzieje się to powoli i przy okazji różnych innych wydarzeń globalnych, to większość ludzi tego nie widzi…