Reklama

W polityce zmienianie zdanie to jeden z pierwszych manewrów jakiego się uczy młody adept. Można nie umieć wielu rzeczy, nie wiedzieć jak się zachować, w której ręce trzyma się nóż, jak się mówi po polsku, ale zmieniać zdanie trzeba umieć bo inaczej zamiast kariery politycznej pozostaje niedochodowa przyzwoitość.

Redakcja ma pewien problem z analizą zmiennych zdania, w tym konkretnym przypadku, który za chwile zamierza opisać. Nagłówki medialne krzyczą, że SLD zmienia zdanie w sprawie ustawy medialnej i grozi wsparciem weta prezydenta. Redakcja już się nauczyła, że jak media krzyczą tak, to zwykle trzeba czytać inaczej i gdzie indziej ucho przykładać. Po nagłówku jest treść i w treści czytamy, że po zmianie jaką wprowadziła PO, SLD odmawia poparcia ustawy. Na zdrowy redakcyjny rozum chronologia zmian jest oczywista. PO zmieniła zapis, czyli zdanie, SLD zmieniła stanowisko, czyli też zdanie. Kto tu zatem jest praprzyczyną zmienionych zdań?

Reklama

Tego oczywiście nie rozstrzygniemy, bo oprócz umiejętności zmieniania zdania, polityk uczy się też i być może jako pierwotnej czynności, wciskania kitu. Gdy wiadomo, że polityk w czymś zawinił i wiadomo to dla postronnego obywatela, to dla polityka jest jasne, że to polityczne działania konkurencji. Ciekawa sprawa nawiasem mówiąc, jeśli jeden polityk chce drugiemu politykowi dokopać, ubliża mu działaniami politycznymi. Redakcja rozwodzi się o politycznym sporze i ani słowa nie powiedziała o przedmiocie sporu. W zasadzie to nie jest ważne, ale chodzi o to, że SLD chciało z budżetu finansować media i PO też, teraz PO nie chce finansować, a SLD podpisywać ustawy. Coś redakcja czuje, że misja TVP znów jest zagrożona, a i nie daj Boże upolitycznienie TVP grozi.

Reklama

3 KOMENTARZE