Reklama

Tytułem wstępu. Na Salonie24 trwa wielka histeria z powodu prośby syna ministra Czumy o ujawnienie danych blogerki kataryna.

Tytułem wstępu. Na Salonie24 trwa wielka histeria z powodu prośby syna ministra Czumy o ujawnienie danych blogerki kataryna. Syn ministra uważa, że blogerka napisała na jego temat nieprawdę i chcę ją pozwać do sądu. Domaga się od właściciela portalu, niejakiego Janke, ujawnienia danych blogerki. Jeśli chodzi o tę prośbę, też bym jej nie spełnił, ponieważ nie jestem od tego aby wyręczać sądy i pokrzywdzonych, ale od tego by chronić piszących na portalu. Natomiast cała histeria jaką rozpętała kataryna z Janke jest tak obrzydliwą i obłudną, akcją, że postanowiłem nazwać rzecz po imieniu. Będę zawsze i wszędzie bronił wolności słowa i blogerów, którzy piszą co myślą, ale rzewnych apeli w wykonaniu zeszmaconych dziennikarzy i blogerów przetrawić nie potrafię. W związku z powyższym pozwoliłem sobie na wpisanie kilku słów na S24. Poniżej list otwarty do redaktora Janke, uprzedzam, że nie jest miły.

List otwarty do zeszmaconego redaktora Janke.

Reklama

Szanowny zeszmacony redaktorze Janke,

Najnudniejsze zjawisko świata, jakie obserwuje ludzkość, to zeszmacony dziennikarz apelujący w obronie wolności słowa, jedyna konkurencja dla polityka. Swego czasu szanowny zeszmacony obrońca anonimowości i swobody wypowiedzi, zeszmacił się na tyle, że z powodu niepoprawnego politycznie nicka usunął z portalu blogera, który nie popełnił żadnego przestępstwa poza faktem, że istniał. Dziś zeszmacony pan Janke broni poprawnie politycznie anonimowej blogerki, która uważa, że może sobie uprawiać ?niezależność?, wypisując dowolne łgarstwa pod adresem politycznych wrogów, bo przecież środowisko S24, nie plami się takim określeniem jak ?przeciwnik?.

Panie zeszmacony Janke, pan Czuma ma absolutną rację i piszę to jako bloger, nie zeszmacony dziennikarz. Każdy ma prawo bronić swojego dobrego imienia, choćby był synem ministra, o którym się nie ma najlepszej opinii. Tak funkcjonuje demokracja i odpowiedzialność za słowo. Nazywając pan szmaciarzem, nie tylko stwierdzam fakt, ale poddaję pana pewnemu intelektualnemu eksperymentowi. Pisze te słowa z pełną świadomością tego co mi z mocy prawa grozi i jeśli tylko wyrazi pan wolę zatargania mnie do sądu, natychmiast podaję personalia.

Pragnę również nadmienić, że zeszmaciła się pana blogerska faworyta kataryna, ta biedna uciśniona i zeszmacona blogerka domagała się ujawnienia moich danych, kiedy pisałem pod nickiem ketman. Wyjątkowo odrażający i płaczliwy apel zeszmaconej blogerki, chronionej przez zeszmaconego właściciela S24 zmusił mnie do skreślenia tych paru słów od serca. Gdyby poniższy list nie został odczytany właściwie, jednak padło tu określenie ?intelektualna?, to powiem wprost. Szmaciarz Janke i zeszmacona blogerka kataryna są ostatnimi szmaciarzami, którzy powinni pisać płaczliwe apele w obronie wolności słowa.

Z wyrazami pozdrawiam serdecznie parę szmaciarzy.

Matka Kurka

Reklama

57 KOMENTARZE

      • Szanowny gospodarzu!
        Zauważ, że nie pisałem do ciebie wprost, gdyż znam już uznawany przez ciebie rozkład monopoli: ty masz monopol na PRAWDĘ, cokolwiek napiszesz, ja zaś monopol na chamstwo. Nie czuję się zresztą w tej kwestii szczególnie wyróżniony, bynajmniej. Dlatego odezwałem się do Doroli, proponując jedną z możliwych odpowiedzi na jej pytanie.
        Zechciej również zauważyć, że silne emocje, o których pisałem a które biją wręcz z twojego tekstu, nie są – a przynajmniej nie muszą być – objawami patologicznymi, Gdybym uważał je jedynie za patologię, potraktowałbym je jak echo górala – wzruszeniem ramion.
        Pozdrawiam niezmiennie, nadal z jakąś taką elegancją, na jaką mnie stać – Tetryk

        • Szanowny Tetryku, zdarza mi
          Szanowny Tetryku, zdarza mi się pisać tak czy siak, również z Tobą, ale diagnoz się nie podejmuję. Możesz mnie zachwycać, albo wkurzyć, w każdym razie nigdy za w ciemię bitego Cię nie uważałem. Proszę zatem o skromny rewanż i gdybyś z łaski swojej nie raczył walić mnie w ciemię będę wdzięczny. Gdybyś nawet był z branży to diagnozowanie choroby po łączach, chyba nie jest profesjonalne?

          Wybacz, ale po Onet mam awersje do tego typu “elegancji” terapeutycznej, to po prostu prymitywne. Chcesz dowalić, to zrób to jak Pan Bóg przykazał, a nie jak Onet moderuje. Nie uważasz, że miałem prawo się zirytować nie na krytykę, ale jakość tej krytyki, uwłaczającą nie tylko mnie? Jest sto inteligentnych sposobów aby powiedzieć swoje, sięgnąłeś po 101 i najłatwiejszy. To wkurza. Pozdrawiam.

          • Dlaczego wciąż piszesz o chorobie?
            Nie biję cię w ciemię ani w nic innego; nie próbowałem nawet oceniać twojego tekstu, skąd zatem oskarżeni o krytykę ?

            Zauważyłem jedynie wysoki poziom emocji, sam przyznałem że nie wiem co z nim zrobić – i tyle. Ani słowa o chorobie czy nawet sugestii wartościującej ten poziom. Terapeuci to ludzie pomagający znaleźć ukojenie. To nie znaczy – przywracający zdrowie ani leczący z chorób. Zaznaczyłem zresztą, że ja się w takiej roli nie widzę ( i innych też nie widzę ).

            Zatem z kolejnymi pozdrowieniami mogę tylko życzyć ukojenia.
            Tetryk

          • A no właśnie o to chodzi, że
            A no właśnie o to chodzi, że nawet nie próbowałeś oceniać mojego tekstu. Myślę, że weterynarze, to też porządni ludzie, ale mimo wszystko nie odeślę Cię między wierszami do szczepienia. To nie jest trudne być “eleganckim”, jak widzisz, ale na szczęście nużące. Ucieszę się, kiedy następnym razem odniesiesz się do tekstu, albo chociaż spróbujesz, ze zdrowiem jakoś sobie poradzę, melisę sobie sprawię, za troskę oczywiście dziękuję. Pozdrawiam jednym wierszem, żeby się między nie doszukiwać.

      • Szanowny gospodarzu!
        Zauważ, że nie pisałem do ciebie wprost, gdyż znam już uznawany przez ciebie rozkład monopoli: ty masz monopol na PRAWDĘ, cokolwiek napiszesz, ja zaś monopol na chamstwo. Nie czuję się zresztą w tej kwestii szczególnie wyróżniony, bynajmniej. Dlatego odezwałem się do Doroli, proponując jedną z możliwych odpowiedzi na jej pytanie.
        Zechciej również zauważyć, że silne emocje, o których pisałem a które biją wręcz z twojego tekstu, nie są – a przynajmniej nie muszą być – objawami patologicznymi, Gdybym uważał je jedynie za patologię, potraktowałbym je jak echo górala – wzruszeniem ramion.
        Pozdrawiam niezmiennie, nadal z jakąś taką elegancją, na jaką mnie stać – Tetryk

        • Szanowny Tetryku, zdarza mi
          Szanowny Tetryku, zdarza mi się pisać tak czy siak, również z Tobą, ale diagnoz się nie podejmuję. Możesz mnie zachwycać, albo wkurzyć, w każdym razie nigdy za w ciemię bitego Cię nie uważałem. Proszę zatem o skromny rewanż i gdybyś z łaski swojej nie raczył walić mnie w ciemię będę wdzięczny. Gdybyś nawet był z branży to diagnozowanie choroby po łączach, chyba nie jest profesjonalne?

          Wybacz, ale po Onet mam awersje do tego typu “elegancji” terapeutycznej, to po prostu prymitywne. Chcesz dowalić, to zrób to jak Pan Bóg przykazał, a nie jak Onet moderuje. Nie uważasz, że miałem prawo się zirytować nie na krytykę, ale jakość tej krytyki, uwłaczającą nie tylko mnie? Jest sto inteligentnych sposobów aby powiedzieć swoje, sięgnąłeś po 101 i najłatwiejszy. To wkurza. Pozdrawiam.

          • Dlaczego wciąż piszesz o chorobie?
            Nie biję cię w ciemię ani w nic innego; nie próbowałem nawet oceniać twojego tekstu, skąd zatem oskarżeni o krytykę ?

            Zauważyłem jedynie wysoki poziom emocji, sam przyznałem że nie wiem co z nim zrobić – i tyle. Ani słowa o chorobie czy nawet sugestii wartościującej ten poziom. Terapeuci to ludzie pomagający znaleźć ukojenie. To nie znaczy – przywracający zdrowie ani leczący z chorób. Zaznaczyłem zresztą, że ja się w takiej roli nie widzę ( i innych też nie widzę ).

            Zatem z kolejnymi pozdrowieniami mogę tylko życzyć ukojenia.
            Tetryk

          • A no właśnie o to chodzi, że
            A no właśnie o to chodzi, że nawet nie próbowałeś oceniać mojego tekstu. Myślę, że weterynarze, to też porządni ludzie, ale mimo wszystko nie odeślę Cię między wierszami do szczepienia. To nie jest trudne być “eleganckim”, jak widzisz, ale na szczęście nużące. Ucieszę się, kiedy następnym razem odniesiesz się do tekstu, albo chociaż spróbujesz, ze zdrowiem jakoś sobie poradzę, melisę sobie sprawię, za troskę oczywiście dziękuję. Pozdrawiam jednym wierszem, żeby się między nie doszukiwać.

      • Szanowny gospodarzu!
        Zauważ, że nie pisałem do ciebie wprost, gdyż znam już uznawany przez ciebie rozkład monopoli: ty masz monopol na PRAWDĘ, cokolwiek napiszesz, ja zaś monopol na chamstwo. Nie czuję się zresztą w tej kwestii szczególnie wyróżniony, bynajmniej. Dlatego odezwałem się do Doroli, proponując jedną z możliwych odpowiedzi na jej pytanie.
        Zechciej również zauważyć, że silne emocje, o których pisałem a które biją wręcz z twojego tekstu, nie są – a przynajmniej nie muszą być – objawami patologicznymi, Gdybym uważał je jedynie za patologię, potraktowałbym je jak echo górala – wzruszeniem ramion.
        Pozdrawiam niezmiennie, nadal z jakąś taką elegancją, na jaką mnie stać – Tetryk

        • Szanowny Tetryku, zdarza mi
          Szanowny Tetryku, zdarza mi się pisać tak czy siak, również z Tobą, ale diagnoz się nie podejmuję. Możesz mnie zachwycać, albo wkurzyć, w każdym razie nigdy za w ciemię bitego Cię nie uważałem. Proszę zatem o skromny rewanż i gdybyś z łaski swojej nie raczył walić mnie w ciemię będę wdzięczny. Gdybyś nawet był z branży to diagnozowanie choroby po łączach, chyba nie jest profesjonalne?

          Wybacz, ale po Onet mam awersje do tego typu “elegancji” terapeutycznej, to po prostu prymitywne. Chcesz dowalić, to zrób to jak Pan Bóg przykazał, a nie jak Onet moderuje. Nie uważasz, że miałem prawo się zirytować nie na krytykę, ale jakość tej krytyki, uwłaczającą nie tylko mnie? Jest sto inteligentnych sposobów aby powiedzieć swoje, sięgnąłeś po 101 i najłatwiejszy. To wkurza. Pozdrawiam.

          • Dlaczego wciąż piszesz o chorobie?
            Nie biję cię w ciemię ani w nic innego; nie próbowałem nawet oceniać twojego tekstu, skąd zatem oskarżeni o krytykę ?

            Zauważyłem jedynie wysoki poziom emocji, sam przyznałem że nie wiem co z nim zrobić – i tyle. Ani słowa o chorobie czy nawet sugestii wartościującej ten poziom. Terapeuci to ludzie pomagający znaleźć ukojenie. To nie znaczy – przywracający zdrowie ani leczący z chorób. Zaznaczyłem zresztą, że ja się w takiej roli nie widzę ( i innych też nie widzę ).

            Zatem z kolejnymi pozdrowieniami mogę tylko życzyć ukojenia.
            Tetryk

          • A no właśnie o to chodzi, że
            A no właśnie o to chodzi, że nawet nie próbowałeś oceniać mojego tekstu. Myślę, że weterynarze, to też porządni ludzie, ale mimo wszystko nie odeślę Cię między wierszami do szczepienia. To nie jest trudne być “eleganckim”, jak widzisz, ale na szczęście nużące. Ucieszę się, kiedy następnym razem odniesiesz się do tekstu, albo chociaż spróbujesz, ze zdrowiem jakoś sobie poradzę, melisę sobie sprawię, za troskę oczywiście dziękuję. Pozdrawiam jednym wierszem, żeby się między nie doszukiwać.

  1. Tak, ale…
    Przy całej mojej sympatii dla polskiej blogosfery i dynamicznego bulgotania w niej zachodzącego od czasu do czasu zastanawiam się, jak można określić granice dozwolonej krytyki. I czy w ogóle trzeba je określać.

    Od razu wyobrażam sobie kolejne stopnie blogerskiej dociekliwości:

    1. X prawdopodobnie nie ma całkiem transparentnej przeszłości.
    2. X chyba dwa lata temu coś wziął w łapę
    3. X jest łapówkarzem, bo inaczej firma Y nie dostałaby kontraktu (tu parę detali)
    4. X jest przestępcą, na dodatek recydywistą, bo (jak wyżej)
    5. X jest złodziejem, łapówkarzem, pedofilem, masonem, żydem i cyklistą. A może i komunistą. I bierze lewą kasę od Ganleya albo Putina. Każdy to wie.
    6. 15.stycznia 2008 X wziął 123456789 złotych łapówki od Y (tu pełne nazwiska).

    No i dylemat. Czy po X wszystkie te opinie mają spłynąć jak woda po kaczce? Czy którąś z nich może się poczuć obrażony i pozwać do sądu… no właśnie kogo? A może kataryn(a) to jest blogerska spółdzielnia i nie da się udowodnić, że to napisała konkretna osoba? A może to jest bot komputerowy czwartej generacji? Dość prymitywny, ale zawsze bot?

    Wydaje mi się, że w takiej sytuacji nie X powinien występować do Jankego/Kuraka/Mikiego etc. o personalia/numery IP, tylko właściwy prokurator, po rozpoczęciu właściwego dochodzenia. No tak, tylko czy prokurator będzie się zajmował sprawą o zniesławienie przez bota?

    Wolność słowa wolnością słowa, ale pewne minimum ochrony godności człowieka wypadałoby zachować. W wypadku publikacji takiego tekstu (nawet jako listu do redakcji) w papierowej gazecie, redaktor może być (i bywa) pozwany do sądu.

    Oczywiście, w tym konkretnym przypadku Czuma junior jest komiczny i niepotrzebnie się napina, bo i tak do prokuratora nie pójdzie. Myślę raczej o ogólniejszej zasadzie.

    • Mam lepiej, bo nie mam zbyt
      Mam lepiej, bo nie mam zbyt dużo sympatii do polskiej blogosfery. W ogóle nie przechodzi mi przez usta ten termin. Pisząc ten tekst miałem pełną świadomość tego czym to się skończy. Idź się lecz, frustracja, święte oburzenie i tak dalej – prymitywna norma, uboga percepcja. Internet jest pełen znachorów i terapeutów oraz estetów, którzy widzą brzydkie słowo, ale już ślepi są na skurwysyń*kie czyny.

      Jak widzę takie akcje jak ta Janke i kataryny, to żadna frustracja, stany maniakalne, czy inna psychoza mnie nie ogrania. Ogrania mnie tylko pusty śmiech i z czystej przyzwoitości, tak przyzwoitości, nazywam szmacenie, szmaceniem. Cóż to takiego jest wolność i nietykalność blogera? Kolejna rasa panów? Nie czuję się żadnym blogerem i podlegam takim samym regułom jak moja sąsiadka, która w życiu komputera nie dotknie.

      Robienie takich afer i to przez takie miernoty, które postępowały gorzej niż Czuma, napawa odrazą. Jeśli coś się pisze o kimś to trzeba mieć odwagę temu komuś spojrzeć w oczy. Można kogoś nazwać szmaciarzem złodziejem i ku*wą nawet, ale trzeba się liczyć po pierwsze z rewanżem po drugie z odpowiedzialnością. Jeśli ktoś się czuje poszkodowany moimi słowami ma święte prawo domagać się mojej głowy. Janke na swoje ideologiczne potrzeby produkuje najemną męczennicę, oni nie mają pojęcia czym jest wolność słowa, to cenzorzy.

      • Dwa słowa,
        Rozumiem, że własne treści, które wielokrotnie były pełne insynuacji, kłamstw i wszelkiej maści nadużyć, uważasz za całkiem wporzo. Sam pamiętam jak żaliłeś się na onecie pisząc “usuwają mnie”. Nie przyszło Ci do głowy, że najzwyczajniej w świecie łamałeś nawet tamtejsze, bardzo liberalne przecież zasady?

        • A gdzie ja piszę, że
          A gdzie ja piszę, że “wporzo”? Z tego co pamiętam Ty również pisałeś, że jestem anonimowy i gdybym nie był dawno mi się “czapa” należy. Moje dane są dostępne, jeśli ktoś się czuje urażony może korzystać z demokracji i prawa, absolutnie się od tego nie uchylam. To co robi kataryna i Janke to wyżyny prymitywu, obłudy i prostactwa, do tego żałość okrutna.

          • Pomyliłeś mnie z kimś innym
            ws. tej “czapy”. Owszem – pisałem o anonimowości ale tylko w kontekście, że anonimowość pozwala Ci na niemal bezkarne napisanie dowolnej treści – z insynuacjami, kłamstwami itp. w roli głównej, które to treści cieszyły się specjalną ochroną nawet wówczas gdy oczywiste nadużycia w nich zawarte były widoczne jak na tacy. O ile pamiętam – zadałem wówczas pytanie dlaczego tak popularny bloger nie jest cytowany np. przez gazety drukowane? Odpowiedź jest chyba oczywista. I to tyle w temacie anonimowości.

            To, że Twoje treści traktowałeś “wporzo” wynika wprost z żalenia się na “usuwanie”. Zamiast pójść po rozum do głowy i przyjąć do wiadomości, że po prostu przegiąłeś, wyżalałeś się na “niesprawiedliwość”. Co więcej – obarczyłeś tym “usuwaniem” bodaj “bojówki pisowskie”, choć z oczywistych względów nikt (poza moderatorami) nie może czegokolwiek usunąć. Swoje użalanie podpierałeś “argumentem”, że “donoszą na mnie”.
            To kuriozalne wręcz postawienie sprawy wzbudziło mój autentyczny niepokój. Okazuje się bowiem, że ktoś, kto widzi najzwyklejsze łamanie prawa NIE POWINIEN reagować bo zostanie nazwany “donosicielem”.
            Zaiste – dziwne masz podejście do demokracji i prawa, na które tak szumnie się powołujesz.

            Nie chcę wdawać się w boje na temat prymitywu, obłudy i prostactwa bo musiałbym wkleić tu praktycznie każdy z Twoich tekstów. Bez urazy MatkoKurko – w tych kwestiach powinieneś wypowiadać się jako ostatni.

            Jestem zwolennikiem szeroko pojętej wolności słowa.
            Ale zdecydowanym przeciwnikiem absolutnej, wychodząc z dość oczywistej zasady – moja wolność kończy się tam gdzie Twoja zaczyna. I tu masz kolejny kamyczek do własnego ogródka – zdecydowanie poszerzyłeś granice wolności własnej.
            I dlatego nie dziwi mnie, że innych traktujesz “prymitywem, obłudą i prostactwem” a jak się komu nie podoba to niech idzie do sądu. I zobacz gdzie są Twoje granice. Zwróć szczególną uwagę na to, że nie trzeba Cię po sądach ciągać (bo i po co?). Wystarczy przesunąć granice własnej wolności i potraktować Ciebie dokładnie tak samo. Tylko do czego to doprowadzi? Jedynie do wzajemnego obrzucania się błotem. Co więcej – “podpieranie się” epitetami naprawdę nie prowadzi do nadania większej wagi swoim argumentom. Raczej – wręcz przeciwnie.

            Pozdrawiam

          • Okowita daj spokój, mam Ci
            Okowita daj spokój, mam Ci przypomnieć co pisałeś o mnie, o Tusku i innych ?popaprańcach?, mam Ci policzyć ile Twoich testów wykasował Onet? Renty by Ci nie starczyło na procesy. Różnica między mną i Tobą jest taka, że ja się sowich grzechów nie wypieram, a moje dane osobowe są znane i do dyspozycji. Odgrażałaś się i jakoś nie korzystasz z donosu sądowego. Różnica też jest taka, że nigdy w życiu nie zgłosiłem żadnego tekstu do usunięcia ani na Onet, ani na żadnym innym portalu, nie jestem warującym cenzorem od tego jest prawo. I chyba nie chcesz mi powiedzieć, że sztabowcy PiS na Onet nie pomawiali, nie lżyli i to na poziomie napisów w szaletach. Strasznie razi to Twoje święte oburzenie, robiłeś dokładnie to samo i co najwyżej możemy się poporzucać, kto bardziej, ale dziewicy to mi nie odgrywaj. Jakoś nie widziałem Twojego świętego oburzenia gdy pisałem o Palikocie, chory byłeś, czy na urlopie?

          • Chętnie zapoznam się z listą
            tych moich tekstów.

            Wracając do meritum – znowu się żalisz co to o Tobie nie wypisywano. Zapominasz, że sam stosowałeś taki sposób komunikowania się ze światem. Przypomnę Ci jak nazwałeś mnie “kłamcą piszącym półprawdy” po tym jak opublikowałem pewien tekst o Tusku. Zarzuciłeś mi m.in., że napisałem o wyniku wyborczym Tuska w roku 1993 a NIE NAPISAŁEM o wyniku Kaczyńskiego. “Podparłeś” swoje wywody jakąś “marną gorzałą” czy czymś w takim stylu. I tu też ciekawostka – jakoś łatwo przychodzi Ci to “podpieranie się” a jednocześnie użalasz się, że wielu potraktowało Ciebie DOKŁADNIE TAK SAMO. A przecież kto sieje wiatr, zbiera burzę….

            Napisałem wcześniej, że nie mam najmniejszego zamiaru wszczynać jakichś bzdurnych procesów, o które się wręcz dopraszasz. Napisałem wyraźnie – jeśli stosujesz swoją miarę to licz się z tym, że właśnie ta Twoja miara wróci do Ciebie bumerangiem. Kto sieje…

            I jeszcze jedno – przypomniałem sobie sprawę “ukrywania się za anonimowością”. Dotyczyła Twojego tekstu o Ziemkiewiczu. Bez urazy – ale pozwoliłeś sobie na dość (powiem delikatnie) złośliwe przekręcanie jego nazwiska. Z, jak zwykle, niezwykłą lekkością. Interesowało mnie wówczas jak byś zareagował gdyby Ciebie in Twoje nazwisko potraktowano tak samo.
            I zaznaczam wyraźnie – nie mam najmniejszego zamiaru stosować podobnych praktyk wobec Ciebie.
            Z czystego szacunku do rodziców i nazwiska, których przecież sobie nie wybieramy…

            Co mnie obchodzą jacyś inni (jak piszesz) “sztabowcy PiS”? Do nich zgłaszaj pretensje bo ja z nimi nie mam nic wspólnego choć wielokrotnie nazywano mnie “sztabowcem, ubekiem” itp. “grzecznościami”.

            W dalszym ciągu nie rozumiesz meritum ws. treści, które są usuwane z różnych portali. Może spróbuję jeszcze raz – nie jest sztuką napisanie czegokolwiek.
            Sztuką jest zrozumienie, że taka treść może być po prostu niezgodna z obowiązującymi zasadami, ustalanymi przez administratorów. Jeśli więc odwołujesz się do prawa, to zacznij może od
            tego, że ono po prostu jest i należy przynajmniej starać się do niego stosować. I nie usprawiedliwiaj się tym, że “nigdy nie zgłosiłeś”. Jak zobaczysz okradaną staruszkę, to też nie zgłosisz z obawy, że ktoś nazwie Ciebie “donosicielem”?

            Pozdrawiam

          • Dobra Okwita, widzę, że
            Dobra Okwita, widzę, że jesteś w formie, a ja nie mam ochoty na Onetowe wspominki i Twoje elaboraty na jedno kopyto. Ty się oczywiście nie żalisz i nie pomawiasz, tekstów Ci Onet nie usuwał i w ogóle jesteś przystojną blondynką. Wybacz nudzisz. Powtarzam do swoich grzechów się przyznaję, a Twoja spowiedź jest męcząca, zwłaszcza, że za cudze grzechy żałujesz i do siebie się modlisz.

      • Trochę się wcinam między wódkę a zakąskę.
        Niespecjalnie odniosłeś się do mojego komentarza (może był za długi?), czy też uznałeś go za nie na temat. Bo powtarzasz swoje opinie o zeszmaceniu J&k , a mnie chodziło o to, by wymyślić zasady, według których gospodarze/admini powinni upubliczniać dane blogerów, skoro sami blogerzy niespecjalnie się do tego palą. Krótko mówiąc – określmy granice wolności słowa w anonimowym blogowaniu.

        Da się?

        Swoją drogą, już sobie wyobrażam te wiece poparcia dla ukrycia tożsamości kataryna/y. Janke, Sakiewicz, Pospieszalski. I Pietrzak coś by zaśpiewał. A redaktor Skowroński opisał. W tle transparenty Solidarności i górnicy palący opony… Później prezydent wspominający na spontanicznym spotkaniu z młodzieżą w Pierdziszewie o dramatycznym łamaniu praw człowieka.

        Najlepsze jaja będą po ujawnieniu.

        • Absolutnie się nie da. Na tym
          Absolutnie się nie da. Na tym portalu na pewno nikt nie będzie ujawniał niczyich danych. O tego jest prokuratura i oni to zrobią bez mojej woli jeśli mają stosowne kwity. Poza tym to bicie piany, prawie na każdym portalu podajesz nick i mail, takimi danymi dysponuje.

          Protesty będą przecież już protestował prezes Wildstein przyniesiony w pisowskiej teczce przeciw politycznym nadaniom w PR Trójka.

  2. Tak, ale…
    Przy całej mojej sympatii dla polskiej blogosfery i dynamicznego bulgotania w niej zachodzącego od czasu do czasu zastanawiam się, jak można określić granice dozwolonej krytyki. I czy w ogóle trzeba je określać.

    Od razu wyobrażam sobie kolejne stopnie blogerskiej dociekliwości:

    1. X prawdopodobnie nie ma całkiem transparentnej przeszłości.
    2. X chyba dwa lata temu coś wziął w łapę
    3. X jest łapówkarzem, bo inaczej firma Y nie dostałaby kontraktu (tu parę detali)
    4. X jest przestępcą, na dodatek recydywistą, bo (jak wyżej)
    5. X jest złodziejem, łapówkarzem, pedofilem, masonem, żydem i cyklistą. A może i komunistą. I bierze lewą kasę od Ganleya albo Putina. Każdy to wie.
    6. 15.stycznia 2008 X wziął 123456789 złotych łapówki od Y (tu pełne nazwiska).

    No i dylemat. Czy po X wszystkie te opinie mają spłynąć jak woda po kaczce? Czy którąś z nich może się poczuć obrażony i pozwać do sądu… no właśnie kogo? A może kataryn(a) to jest blogerska spółdzielnia i nie da się udowodnić, że to napisała konkretna osoba? A może to jest bot komputerowy czwartej generacji? Dość prymitywny, ale zawsze bot?

    Wydaje mi się, że w takiej sytuacji nie X powinien występować do Jankego/Kuraka/Mikiego etc. o personalia/numery IP, tylko właściwy prokurator, po rozpoczęciu właściwego dochodzenia. No tak, tylko czy prokurator będzie się zajmował sprawą o zniesławienie przez bota?

    Wolność słowa wolnością słowa, ale pewne minimum ochrony godności człowieka wypadałoby zachować. W wypadku publikacji takiego tekstu (nawet jako listu do redakcji) w papierowej gazecie, redaktor może być (i bywa) pozwany do sądu.

    Oczywiście, w tym konkretnym przypadku Czuma junior jest komiczny i niepotrzebnie się napina, bo i tak do prokuratora nie pójdzie. Myślę raczej o ogólniejszej zasadzie.

    • Mam lepiej, bo nie mam zbyt
      Mam lepiej, bo nie mam zbyt dużo sympatii do polskiej blogosfery. W ogóle nie przechodzi mi przez usta ten termin. Pisząc ten tekst miałem pełną świadomość tego czym to się skończy. Idź się lecz, frustracja, święte oburzenie i tak dalej – prymitywna norma, uboga percepcja. Internet jest pełen znachorów i terapeutów oraz estetów, którzy widzą brzydkie słowo, ale już ślepi są na skurwysyń*kie czyny.

      Jak widzę takie akcje jak ta Janke i kataryny, to żadna frustracja, stany maniakalne, czy inna psychoza mnie nie ogrania. Ogrania mnie tylko pusty śmiech i z czystej przyzwoitości, tak przyzwoitości, nazywam szmacenie, szmaceniem. Cóż to takiego jest wolność i nietykalność blogera? Kolejna rasa panów? Nie czuję się żadnym blogerem i podlegam takim samym regułom jak moja sąsiadka, która w życiu komputera nie dotknie.

      Robienie takich afer i to przez takie miernoty, które postępowały gorzej niż Czuma, napawa odrazą. Jeśli coś się pisze o kimś to trzeba mieć odwagę temu komuś spojrzeć w oczy. Można kogoś nazwać szmaciarzem złodziejem i ku*wą nawet, ale trzeba się liczyć po pierwsze z rewanżem po drugie z odpowiedzialnością. Jeśli ktoś się czuje poszkodowany moimi słowami ma święte prawo domagać się mojej głowy. Janke na swoje ideologiczne potrzeby produkuje najemną męczennicę, oni nie mają pojęcia czym jest wolność słowa, to cenzorzy.

      • Dwa słowa,
        Rozumiem, że własne treści, które wielokrotnie były pełne insynuacji, kłamstw i wszelkiej maści nadużyć, uważasz za całkiem wporzo. Sam pamiętam jak żaliłeś się na onecie pisząc “usuwają mnie”. Nie przyszło Ci do głowy, że najzwyczajniej w świecie łamałeś nawet tamtejsze, bardzo liberalne przecież zasady?

        • A gdzie ja piszę, że
          A gdzie ja piszę, że “wporzo”? Z tego co pamiętam Ty również pisałeś, że jestem anonimowy i gdybym nie był dawno mi się “czapa” należy. Moje dane są dostępne, jeśli ktoś się czuje urażony może korzystać z demokracji i prawa, absolutnie się od tego nie uchylam. To co robi kataryna i Janke to wyżyny prymitywu, obłudy i prostactwa, do tego żałość okrutna.

          • Pomyliłeś mnie z kimś innym
            ws. tej “czapy”. Owszem – pisałem o anonimowości ale tylko w kontekście, że anonimowość pozwala Ci na niemal bezkarne napisanie dowolnej treści – z insynuacjami, kłamstwami itp. w roli głównej, które to treści cieszyły się specjalną ochroną nawet wówczas gdy oczywiste nadużycia w nich zawarte były widoczne jak na tacy. O ile pamiętam – zadałem wówczas pytanie dlaczego tak popularny bloger nie jest cytowany np. przez gazety drukowane? Odpowiedź jest chyba oczywista. I to tyle w temacie anonimowości.

            To, że Twoje treści traktowałeś “wporzo” wynika wprost z żalenia się na “usuwanie”. Zamiast pójść po rozum do głowy i przyjąć do wiadomości, że po prostu przegiąłeś, wyżalałeś się na “niesprawiedliwość”. Co więcej – obarczyłeś tym “usuwaniem” bodaj “bojówki pisowskie”, choć z oczywistych względów nikt (poza moderatorami) nie może czegokolwiek usunąć. Swoje użalanie podpierałeś “argumentem”, że “donoszą na mnie”.
            To kuriozalne wręcz postawienie sprawy wzbudziło mój autentyczny niepokój. Okazuje się bowiem, że ktoś, kto widzi najzwyklejsze łamanie prawa NIE POWINIEN reagować bo zostanie nazwany “donosicielem”.
            Zaiste – dziwne masz podejście do demokracji i prawa, na które tak szumnie się powołujesz.

            Nie chcę wdawać się w boje na temat prymitywu, obłudy i prostactwa bo musiałbym wkleić tu praktycznie każdy z Twoich tekstów. Bez urazy MatkoKurko – w tych kwestiach powinieneś wypowiadać się jako ostatni.

            Jestem zwolennikiem szeroko pojętej wolności słowa.
            Ale zdecydowanym przeciwnikiem absolutnej, wychodząc z dość oczywistej zasady – moja wolność kończy się tam gdzie Twoja zaczyna. I tu masz kolejny kamyczek do własnego ogródka – zdecydowanie poszerzyłeś granice wolności własnej.
            I dlatego nie dziwi mnie, że innych traktujesz “prymitywem, obłudą i prostactwem” a jak się komu nie podoba to niech idzie do sądu. I zobacz gdzie są Twoje granice. Zwróć szczególną uwagę na to, że nie trzeba Cię po sądach ciągać (bo i po co?). Wystarczy przesunąć granice własnej wolności i potraktować Ciebie dokładnie tak samo. Tylko do czego to doprowadzi? Jedynie do wzajemnego obrzucania się błotem. Co więcej – “podpieranie się” epitetami naprawdę nie prowadzi do nadania większej wagi swoim argumentom. Raczej – wręcz przeciwnie.

            Pozdrawiam

          • Okowita daj spokój, mam Ci
            Okowita daj spokój, mam Ci przypomnieć co pisałeś o mnie, o Tusku i innych ?popaprańcach?, mam Ci policzyć ile Twoich testów wykasował Onet? Renty by Ci nie starczyło na procesy. Różnica między mną i Tobą jest taka, że ja się sowich grzechów nie wypieram, a moje dane osobowe są znane i do dyspozycji. Odgrażałaś się i jakoś nie korzystasz z donosu sądowego. Różnica też jest taka, że nigdy w życiu nie zgłosiłem żadnego tekstu do usunięcia ani na Onet, ani na żadnym innym portalu, nie jestem warującym cenzorem od tego jest prawo. I chyba nie chcesz mi powiedzieć, że sztabowcy PiS na Onet nie pomawiali, nie lżyli i to na poziomie napisów w szaletach. Strasznie razi to Twoje święte oburzenie, robiłeś dokładnie to samo i co najwyżej możemy się poporzucać, kto bardziej, ale dziewicy to mi nie odgrywaj. Jakoś nie widziałem Twojego świętego oburzenia gdy pisałem o Palikocie, chory byłeś, czy na urlopie?

          • Chętnie zapoznam się z listą
            tych moich tekstów.

            Wracając do meritum – znowu się żalisz co to o Tobie nie wypisywano. Zapominasz, że sam stosowałeś taki sposób komunikowania się ze światem. Przypomnę Ci jak nazwałeś mnie “kłamcą piszącym półprawdy” po tym jak opublikowałem pewien tekst o Tusku. Zarzuciłeś mi m.in., że napisałem o wyniku wyborczym Tuska w roku 1993 a NIE NAPISAŁEM o wyniku Kaczyńskiego. “Podparłeś” swoje wywody jakąś “marną gorzałą” czy czymś w takim stylu. I tu też ciekawostka – jakoś łatwo przychodzi Ci to “podpieranie się” a jednocześnie użalasz się, że wielu potraktowało Ciebie DOKŁADNIE TAK SAMO. A przecież kto sieje wiatr, zbiera burzę….

            Napisałem wcześniej, że nie mam najmniejszego zamiaru wszczynać jakichś bzdurnych procesów, o które się wręcz dopraszasz. Napisałem wyraźnie – jeśli stosujesz swoją miarę to licz się z tym, że właśnie ta Twoja miara wróci do Ciebie bumerangiem. Kto sieje…

            I jeszcze jedno – przypomniałem sobie sprawę “ukrywania się za anonimowością”. Dotyczyła Twojego tekstu o Ziemkiewiczu. Bez urazy – ale pozwoliłeś sobie na dość (powiem delikatnie) złośliwe przekręcanie jego nazwiska. Z, jak zwykle, niezwykłą lekkością. Interesowało mnie wówczas jak byś zareagował gdyby Ciebie in Twoje nazwisko potraktowano tak samo.
            I zaznaczam wyraźnie – nie mam najmniejszego zamiaru stosować podobnych praktyk wobec Ciebie.
            Z czystego szacunku do rodziców i nazwiska, których przecież sobie nie wybieramy…

            Co mnie obchodzą jacyś inni (jak piszesz) “sztabowcy PiS”? Do nich zgłaszaj pretensje bo ja z nimi nie mam nic wspólnego choć wielokrotnie nazywano mnie “sztabowcem, ubekiem” itp. “grzecznościami”.

            W dalszym ciągu nie rozumiesz meritum ws. treści, które są usuwane z różnych portali. Może spróbuję jeszcze raz – nie jest sztuką napisanie czegokolwiek.
            Sztuką jest zrozumienie, że taka treść może być po prostu niezgodna z obowiązującymi zasadami, ustalanymi przez administratorów. Jeśli więc odwołujesz się do prawa, to zacznij może od
            tego, że ono po prostu jest i należy przynajmniej starać się do niego stosować. I nie usprawiedliwiaj się tym, że “nigdy nie zgłosiłeś”. Jak zobaczysz okradaną staruszkę, to też nie zgłosisz z obawy, że ktoś nazwie Ciebie “donosicielem”?

            Pozdrawiam

          • Dobra Okwita, widzę, że
            Dobra Okwita, widzę, że jesteś w formie, a ja nie mam ochoty na Onetowe wspominki i Twoje elaboraty na jedno kopyto. Ty się oczywiście nie żalisz i nie pomawiasz, tekstów Ci Onet nie usuwał i w ogóle jesteś przystojną blondynką. Wybacz nudzisz. Powtarzam do swoich grzechów się przyznaję, a Twoja spowiedź jest męcząca, zwłaszcza, że za cudze grzechy żałujesz i do siebie się modlisz.

      • Trochę się wcinam między wódkę a zakąskę.
        Niespecjalnie odniosłeś się do mojego komentarza (może był za długi?), czy też uznałeś go za nie na temat. Bo powtarzasz swoje opinie o zeszmaceniu J&k , a mnie chodziło o to, by wymyślić zasady, według których gospodarze/admini powinni upubliczniać dane blogerów, skoro sami blogerzy niespecjalnie się do tego palą. Krótko mówiąc – określmy granice wolności słowa w anonimowym blogowaniu.

        Da się?

        Swoją drogą, już sobie wyobrażam te wiece poparcia dla ukrycia tożsamości kataryna/y. Janke, Sakiewicz, Pospieszalski. I Pietrzak coś by zaśpiewał. A redaktor Skowroński opisał. W tle transparenty Solidarności i górnicy palący opony… Później prezydent wspominający na spontanicznym spotkaniu z młodzieżą w Pierdziszewie o dramatycznym łamaniu praw człowieka.

        Najlepsze jaja będą po ujawnieniu.

        • Absolutnie się nie da. Na tym
          Absolutnie się nie da. Na tym portalu na pewno nikt nie będzie ujawniał niczyich danych. O tego jest prokuratura i oni to zrobią bez mojej woli jeśli mają stosowne kwity. Poza tym to bicie piany, prawie na każdym portalu podajesz nick i mail, takimi danymi dysponuje.

          Protesty będą przecież już protestował prezes Wildstein przyniesiony w pisowskiej teczce przeciw politycznym nadaniom w PR Trójka.

  3. Tak, ale…
    Przy całej mojej sympatii dla polskiej blogosfery i dynamicznego bulgotania w niej zachodzącego od czasu do czasu zastanawiam się, jak można określić granice dozwolonej krytyki. I czy w ogóle trzeba je określać.

    Od razu wyobrażam sobie kolejne stopnie blogerskiej dociekliwości:

    1. X prawdopodobnie nie ma całkiem transparentnej przeszłości.
    2. X chyba dwa lata temu coś wziął w łapę
    3. X jest łapówkarzem, bo inaczej firma Y nie dostałaby kontraktu (tu parę detali)
    4. X jest przestępcą, na dodatek recydywistą, bo (jak wyżej)
    5. X jest złodziejem, łapówkarzem, pedofilem, masonem, żydem i cyklistą. A może i komunistą. I bierze lewą kasę od Ganleya albo Putina. Każdy to wie.
    6. 15.stycznia 2008 X wziął 123456789 złotych łapówki od Y (tu pełne nazwiska).

    No i dylemat. Czy po X wszystkie te opinie mają spłynąć jak woda po kaczce? Czy którąś z nich może się poczuć obrażony i pozwać do sądu… no właśnie kogo? A może kataryn(a) to jest blogerska spółdzielnia i nie da się udowodnić, że to napisała konkretna osoba? A może to jest bot komputerowy czwartej generacji? Dość prymitywny, ale zawsze bot?

    Wydaje mi się, że w takiej sytuacji nie X powinien występować do Jankego/Kuraka/Mikiego etc. o personalia/numery IP, tylko właściwy prokurator, po rozpoczęciu właściwego dochodzenia. No tak, tylko czy prokurator będzie się zajmował sprawą o zniesławienie przez bota?

    Wolność słowa wolnością słowa, ale pewne minimum ochrony godności człowieka wypadałoby zachować. W wypadku publikacji takiego tekstu (nawet jako listu do redakcji) w papierowej gazecie, redaktor może być (i bywa) pozwany do sądu.

    Oczywiście, w tym konkretnym przypadku Czuma junior jest komiczny i niepotrzebnie się napina, bo i tak do prokuratora nie pójdzie. Myślę raczej o ogólniejszej zasadzie.

    • Mam lepiej, bo nie mam zbyt
      Mam lepiej, bo nie mam zbyt dużo sympatii do polskiej blogosfery. W ogóle nie przechodzi mi przez usta ten termin. Pisząc ten tekst miałem pełną świadomość tego czym to się skończy. Idź się lecz, frustracja, święte oburzenie i tak dalej – prymitywna norma, uboga percepcja. Internet jest pełen znachorów i terapeutów oraz estetów, którzy widzą brzydkie słowo, ale już ślepi są na skurwysyń*kie czyny.

      Jak widzę takie akcje jak ta Janke i kataryny, to żadna frustracja, stany maniakalne, czy inna psychoza mnie nie ogrania. Ogrania mnie tylko pusty śmiech i z czystej przyzwoitości, tak przyzwoitości, nazywam szmacenie, szmaceniem. Cóż to takiego jest wolność i nietykalność blogera? Kolejna rasa panów? Nie czuję się żadnym blogerem i podlegam takim samym regułom jak moja sąsiadka, która w życiu komputera nie dotknie.

      Robienie takich afer i to przez takie miernoty, które postępowały gorzej niż Czuma, napawa odrazą. Jeśli coś się pisze o kimś to trzeba mieć odwagę temu komuś spojrzeć w oczy. Można kogoś nazwać szmaciarzem złodziejem i ku*wą nawet, ale trzeba się liczyć po pierwsze z rewanżem po drugie z odpowiedzialnością. Jeśli ktoś się czuje poszkodowany moimi słowami ma święte prawo domagać się mojej głowy. Janke na swoje ideologiczne potrzeby produkuje najemną męczennicę, oni nie mają pojęcia czym jest wolność słowa, to cenzorzy.

      • Dwa słowa,
        Rozumiem, że własne treści, które wielokrotnie były pełne insynuacji, kłamstw i wszelkiej maści nadużyć, uważasz za całkiem wporzo. Sam pamiętam jak żaliłeś się na onecie pisząc “usuwają mnie”. Nie przyszło Ci do głowy, że najzwyczajniej w świecie łamałeś nawet tamtejsze, bardzo liberalne przecież zasady?

        • A gdzie ja piszę, że
          A gdzie ja piszę, że “wporzo”? Z tego co pamiętam Ty również pisałeś, że jestem anonimowy i gdybym nie był dawno mi się “czapa” należy. Moje dane są dostępne, jeśli ktoś się czuje urażony może korzystać z demokracji i prawa, absolutnie się od tego nie uchylam. To co robi kataryna i Janke to wyżyny prymitywu, obłudy i prostactwa, do tego żałość okrutna.

          • Pomyliłeś mnie z kimś innym
            ws. tej “czapy”. Owszem – pisałem o anonimowości ale tylko w kontekście, że anonimowość pozwala Ci na niemal bezkarne napisanie dowolnej treści – z insynuacjami, kłamstwami itp. w roli głównej, które to treści cieszyły się specjalną ochroną nawet wówczas gdy oczywiste nadużycia w nich zawarte były widoczne jak na tacy. O ile pamiętam – zadałem wówczas pytanie dlaczego tak popularny bloger nie jest cytowany np. przez gazety drukowane? Odpowiedź jest chyba oczywista. I to tyle w temacie anonimowości.

            To, że Twoje treści traktowałeś “wporzo” wynika wprost z żalenia się na “usuwanie”. Zamiast pójść po rozum do głowy i przyjąć do wiadomości, że po prostu przegiąłeś, wyżalałeś się na “niesprawiedliwość”. Co więcej – obarczyłeś tym “usuwaniem” bodaj “bojówki pisowskie”, choć z oczywistych względów nikt (poza moderatorami) nie może czegokolwiek usunąć. Swoje użalanie podpierałeś “argumentem”, że “donoszą na mnie”.
            To kuriozalne wręcz postawienie sprawy wzbudziło mój autentyczny niepokój. Okazuje się bowiem, że ktoś, kto widzi najzwyklejsze łamanie prawa NIE POWINIEN reagować bo zostanie nazwany “donosicielem”.
            Zaiste – dziwne masz podejście do demokracji i prawa, na które tak szumnie się powołujesz.

            Nie chcę wdawać się w boje na temat prymitywu, obłudy i prostactwa bo musiałbym wkleić tu praktycznie każdy z Twoich tekstów. Bez urazy MatkoKurko – w tych kwestiach powinieneś wypowiadać się jako ostatni.

            Jestem zwolennikiem szeroko pojętej wolności słowa.
            Ale zdecydowanym przeciwnikiem absolutnej, wychodząc z dość oczywistej zasady – moja wolność kończy się tam gdzie Twoja zaczyna. I tu masz kolejny kamyczek do własnego ogródka – zdecydowanie poszerzyłeś granice wolności własnej.
            I dlatego nie dziwi mnie, że innych traktujesz “prymitywem, obłudą i prostactwem” a jak się komu nie podoba to niech idzie do sądu. I zobacz gdzie są Twoje granice. Zwróć szczególną uwagę na to, że nie trzeba Cię po sądach ciągać (bo i po co?). Wystarczy przesunąć granice własnej wolności i potraktować Ciebie dokładnie tak samo. Tylko do czego to doprowadzi? Jedynie do wzajemnego obrzucania się błotem. Co więcej – “podpieranie się” epitetami naprawdę nie prowadzi do nadania większej wagi swoim argumentom. Raczej – wręcz przeciwnie.

            Pozdrawiam

          • Okowita daj spokój, mam Ci
            Okowita daj spokój, mam Ci przypomnieć co pisałeś o mnie, o Tusku i innych ?popaprańcach?, mam Ci policzyć ile Twoich testów wykasował Onet? Renty by Ci nie starczyło na procesy. Różnica między mną i Tobą jest taka, że ja się sowich grzechów nie wypieram, a moje dane osobowe są znane i do dyspozycji. Odgrażałaś się i jakoś nie korzystasz z donosu sądowego. Różnica też jest taka, że nigdy w życiu nie zgłosiłem żadnego tekstu do usunięcia ani na Onet, ani na żadnym innym portalu, nie jestem warującym cenzorem od tego jest prawo. I chyba nie chcesz mi powiedzieć, że sztabowcy PiS na Onet nie pomawiali, nie lżyli i to na poziomie napisów w szaletach. Strasznie razi to Twoje święte oburzenie, robiłeś dokładnie to samo i co najwyżej możemy się poporzucać, kto bardziej, ale dziewicy to mi nie odgrywaj. Jakoś nie widziałem Twojego świętego oburzenia gdy pisałem o Palikocie, chory byłeś, czy na urlopie?

          • Chętnie zapoznam się z listą
            tych moich tekstów.

            Wracając do meritum – znowu się żalisz co to o Tobie nie wypisywano. Zapominasz, że sam stosowałeś taki sposób komunikowania się ze światem. Przypomnę Ci jak nazwałeś mnie “kłamcą piszącym półprawdy” po tym jak opublikowałem pewien tekst o Tusku. Zarzuciłeś mi m.in., że napisałem o wyniku wyborczym Tuska w roku 1993 a NIE NAPISAŁEM o wyniku Kaczyńskiego. “Podparłeś” swoje wywody jakąś “marną gorzałą” czy czymś w takim stylu. I tu też ciekawostka – jakoś łatwo przychodzi Ci to “podpieranie się” a jednocześnie użalasz się, że wielu potraktowało Ciebie DOKŁADNIE TAK SAMO. A przecież kto sieje wiatr, zbiera burzę….

            Napisałem wcześniej, że nie mam najmniejszego zamiaru wszczynać jakichś bzdurnych procesów, o które się wręcz dopraszasz. Napisałem wyraźnie – jeśli stosujesz swoją miarę to licz się z tym, że właśnie ta Twoja miara wróci do Ciebie bumerangiem. Kto sieje…

            I jeszcze jedno – przypomniałem sobie sprawę “ukrywania się za anonimowością”. Dotyczyła Twojego tekstu o Ziemkiewiczu. Bez urazy – ale pozwoliłeś sobie na dość (powiem delikatnie) złośliwe przekręcanie jego nazwiska. Z, jak zwykle, niezwykłą lekkością. Interesowało mnie wówczas jak byś zareagował gdyby Ciebie in Twoje nazwisko potraktowano tak samo.
            I zaznaczam wyraźnie – nie mam najmniejszego zamiaru stosować podobnych praktyk wobec Ciebie.
            Z czystego szacunku do rodziców i nazwiska, których przecież sobie nie wybieramy…

            Co mnie obchodzą jacyś inni (jak piszesz) “sztabowcy PiS”? Do nich zgłaszaj pretensje bo ja z nimi nie mam nic wspólnego choć wielokrotnie nazywano mnie “sztabowcem, ubekiem” itp. “grzecznościami”.

            W dalszym ciągu nie rozumiesz meritum ws. treści, które są usuwane z różnych portali. Może spróbuję jeszcze raz – nie jest sztuką napisanie czegokolwiek.
            Sztuką jest zrozumienie, że taka treść może być po prostu niezgodna z obowiązującymi zasadami, ustalanymi przez administratorów. Jeśli więc odwołujesz się do prawa, to zacznij może od
            tego, że ono po prostu jest i należy przynajmniej starać się do niego stosować. I nie usprawiedliwiaj się tym, że “nigdy nie zgłosiłeś”. Jak zobaczysz okradaną staruszkę, to też nie zgłosisz z obawy, że ktoś nazwie Ciebie “donosicielem”?

            Pozdrawiam

          • Dobra Okwita, widzę, że
            Dobra Okwita, widzę, że jesteś w formie, a ja nie mam ochoty na Onetowe wspominki i Twoje elaboraty na jedno kopyto. Ty się oczywiście nie żalisz i nie pomawiasz, tekstów Ci Onet nie usuwał i w ogóle jesteś przystojną blondynką. Wybacz nudzisz. Powtarzam do swoich grzechów się przyznaję, a Twoja spowiedź jest męcząca, zwłaszcza, że za cudze grzechy żałujesz i do siebie się modlisz.

      • Trochę się wcinam między wódkę a zakąskę.
        Niespecjalnie odniosłeś się do mojego komentarza (może był za długi?), czy też uznałeś go za nie na temat. Bo powtarzasz swoje opinie o zeszmaceniu J&k , a mnie chodziło o to, by wymyślić zasady, według których gospodarze/admini powinni upubliczniać dane blogerów, skoro sami blogerzy niespecjalnie się do tego palą. Krótko mówiąc – określmy granice wolności słowa w anonimowym blogowaniu.

        Da się?

        Swoją drogą, już sobie wyobrażam te wiece poparcia dla ukrycia tożsamości kataryna/y. Janke, Sakiewicz, Pospieszalski. I Pietrzak coś by zaśpiewał. A redaktor Skowroński opisał. W tle transparenty Solidarności i górnicy palący opony… Później prezydent wspominający na spontanicznym spotkaniu z młodzieżą w Pierdziszewie o dramatycznym łamaniu praw człowieka.

        Najlepsze jaja będą po ujawnieniu.

        • Absolutnie się nie da. Na tym
          Absolutnie się nie da. Na tym portalu na pewno nikt nie będzie ujawniał niczyich danych. O tego jest prokuratura i oni to zrobią bez mojej woli jeśli mają stosowne kwity. Poza tym to bicie piany, prawie na każdym portalu podajesz nick i mail, takimi danymi dysponuje.

          Protesty będą przecież już protestował prezes Wildstein przyniesiony w pisowskiej teczce przeciw politycznym nadaniom w PR Trójka.

  4. Hmm
    Pozwoliłem sobie wkleić Twój list na Forum_Kraj portalu gazeta.pl z tego powodu, że kataryna udziela się tam od czasu do czasu. Lament i skowyt tam panuje w dniu dzisiejszym, a może kilka informacji , które zawarłeś w liście otworzą oczy towarzystwu wojującemu o honor dublowanej_kataryny.
    Twojej przygody na S24 nie znałem, bo z przyczyn estetycznych tam nie zaglądam, ale przeczytałem teraz w zarysie przygody_ketmana i wszystko co zawarłeś w liście zdaje się potwierdzać tezę o zeszmaceniu jaśniepaństwa.
    Pozdrawiam, Twój czytelnik od_ho_ho

  5. Hmm
    Pozwoliłem sobie wkleić Twój list na Forum_Kraj portalu gazeta.pl z tego powodu, że kataryna udziela się tam od czasu do czasu. Lament i skowyt tam panuje w dniu dzisiejszym, a może kilka informacji , które zawarłeś w liście otworzą oczy towarzystwu wojującemu o honor dublowanej_kataryny.
    Twojej przygody na S24 nie znałem, bo z przyczyn estetycznych tam nie zaglądam, ale przeczytałem teraz w zarysie przygody_ketmana i wszystko co zawarłeś w liście zdaje się potwierdzać tezę o zeszmaceniu jaśniepaństwa.
    Pozdrawiam, Twój czytelnik od_ho_ho

  6. Hmm
    Pozwoliłem sobie wkleić Twój list na Forum_Kraj portalu gazeta.pl z tego powodu, że kataryna udziela się tam od czasu do czasu. Lament i skowyt tam panuje w dniu dzisiejszym, a może kilka informacji , które zawarłeś w liście otworzą oczy towarzystwu wojującemu o honor dublowanej_kataryny.
    Twojej przygody na S24 nie znałem, bo z przyczyn estetycznych tam nie zaglądam, ale przeczytałem teraz w zarysie przygody_ketmana i wszystko co zawarłeś w liście zdaje się potwierdzać tezę o zeszmaceniu jaśniepaństwa.
    Pozdrawiam, Twój czytelnik od_ho_ho