Najnowsze sondaże pokazują bardzo znaczącą różnicę między Obamą a McCainem.
Obama 50,4% – McCain 42,7%. Analitycy i politolodzy przepowiadają, że Obama otrzyma 355 tzw. głosów wyborczych, a McCain jedynie 155. Bitwa o prezydenturę wciąż trwa.Wczoraj bój toczył się o Arizonę, Newadę i Colorado. Wszystko wskazuje na to , że 2 z 3 stanów wygrał Obama, czeka ich jeszcze zajadła bitwa o Indianę i Północną Karolinę, gdzie przewaga Obamy jest zbyt mała, aby ogłaszać tam jego zwycięstwo. Alaska , odwiecznie wspierająca Republikanów, właśnie poparła Obamę. Czyż
Wybory w USA cd.
Jak prezydent wszystkich Polaków głosujących na PiS rechotał do kredytów zaciąganych w obcej walucie.
W czasach kryzysu i kiedy trwoga człowiek poszukuje wyjaśnienia, wsparcia, pocieszenia i uspokojenia. Kryzys jest, widać go gołym portfelem inwestorów giełdowych, kredytobiorców i importerów. Jakkolwiek nie wszyscy chcą używać słowa kryzys, ponieważ słowo jest mocne i ta moc ma czarny charakter, to nie ma powodu, aby udawać, że nic się nie dzieje. Jak mawiał Kwiczoł do Pyzdry, ?trzeba by jkimsik sposobem?, powiedzieć, że nie jest dobrze, ale z drugiej strony i w tym samym zdaniu, że nie ma tragedii. Człowiek czeka na takie magiczne słowa, bo jak widomo słowa w czas
Lubię robić na drutach
A co – już taka jestem!!!
Dziennikarstwo kreatywne, czyli rzecz o Janie Osieckim
Stwierdzenie, że media są czwartą władzą demokracji, jest już dość wyświechtane. W czasach, kiedy telewizja, radio i oczywiście internet weszły na stałe w krwiobieg życia społeczno ? politycznego, media stały się nie tylko kontrolerem i recenzentem polityki, lecz również jej kreatorem. W Polsce na własnej skórze mógł się przekonać o tym dobitnie Leszek Miller, którego media ?odstawiły? na boczny tor, a także Jarosław Kaczyński, którego ?określone środowiska? medialne pomalowały w niezmywalny strój despoty i oszołoma. Tu akurat, pomimo przesady, mia
Proszę wejdźcie, rozgośćcie się i czujcie się jak w swoim nowym domu. Klucze pod wycieraczką, piwo w lodówce.
Między deklaracjami, intencjami i pobożnymi życzeniami, magicznym słowem jawi się realizacja. Trwa wieczna walka miedzy intencjami i realizacją. Taką bitwę stoczyły również kontrowersje.net, walczyły realizacją z intencjami i deklaracjami. Jak widzicie wygrała realizacja i ponieważ jestem z tą realizacją związany emocjami, bólem, potem i nieprzespanymi nocami, uważam, że realizacja jest profesjonalna i urodziwa. Oczywiście Wasze zdanie może być zgoła odmienne, wszak gust ludzki na pstrym koniu jeździ. Ale tytułem globalnego usprawiedliwienia, muszę odpowiedzieć na
Rasa, wiek, kryzys – co zdecyduje?
Przewaga Baracka Obamy nad Johnem McCainem zmalała z 12 w czwartek do 5 punktów procentowych w niedzielę – według ogłoszonego dziś badania opinii publicznej Kontynuuj
Trzy zdania za biliony dolarów
Słowa Alana Greenspana, byłego szefa amerykańskiego FED, wywołały nie tylko w świecie finansjery mały szok. Piszę ?mały?, bo przy wielkim kryzysie, który już można nazwać śmiało ogólnoświatowym kryzysem ekonomicznym – słowa jednego człowieka to tylko mały kamyczek.
– Byłem w błędzie zakładając, że poczucie własnego interesu organizacji, zwłaszcza banków i innych, sprawi, że same będą najlepiej potrafiły chronić interesy swoich akcjonariuszy – powiedział guru finansowy – Myliliśmy się w bardzo wielu przypadkach. Do dziś nie mogę zrozumieć, co się stało – dodał następnie.
Słowa te zostały wypowiedziane na Kapitolu, na posiedzeniu specjalnej komisji Izby Reprezentantów.
I ja Greenspanowi wierzę? i jednocześnie nie.
Proszę zwrócić uwagę – posiedzenie komisji federalnej dotyczy szefa ciała federalnego, jakie ma stać na czele systemu nadzoru i kontroli finansów całego państwa, z przemożnym, wpływem na całe finanse światowe, a działania szefa FED nie mogły być nie skorelowane z działalnością nadzorczą amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) oraz Departamentem Skarbu?
Zachodzi więc proste pytanie – czy rozmawiamy o finansach i kryzysie państwa liberalnego, czy może jednak o tym, jak państwo, poprzez swoje instytucje, przez wiele lat oddziaływało na Wall Street?
Alan Greenspan może udawać, że nie zdawał sobie sprawy, z tego co się dzieje. Lub inaczej – jego ponad dwudziestoletnia działalność tak go znieczuliła na to, co rynek komunikuje, że nie był wstanie przyznać się, że jego polityka kreowania pieniądza, poprzez niskie stopy procentowe, kiedyś musi się skończyć.
Prawda jest dość brutalna – to najpierw amerykańskie instytucje rządowe uruchomiły procedury umożliwiające kreowanie taniego kredytu, który następnie stał się podstawą do tworzenia mechanizmów tak zwanych instrumentów pochodnych, a potem nie potrafiły dokonać następnej regulacji – czyli ograniczenia przepływu pustych wartości finansowych, wynikających z ich mnożenia, pomiędzy bankami i innymi instytucjami finansowymi całego Świata. Problem nie polega więc na tym, że to wolny rynek finansów się nie obronił, lecz na tym, że zabrakło na nim realnych instrumentów samokontroli. To z kolei jest winą instytucji prawa i nadzoru finansowego, które przez wiele lat dawały złudną gwarancję, że zawsze mogą takie mechanizmy uruchomić. Rezultatem jest deficyt budżetu USA, na poziomie ponad 11,3 biliona USD, oraz to, że amerykańskie papiery dłużne są w Chinach?
Problem nie leży oczywiście tylko po stronie Greenspana, ani nawet po stronie instytucji nadzoru rządu amerykańskiego. Problem polega na tym, że instytucje finansowe, instytucje globalne, uwierzyły, że ich sztuczne instrumenty i aktywa, oderwane od realnego pieniądza i faktycznych aktywów finansowych są bezpieczne – i że są realne.
Podstawowym powodem kryzysu jest to, że kredyty były następnie zaliczane do aktywów banków – i stawały się podstawą do tworzenia ryzykownych papierów wartościowych i instrumentów pochodnych, tak zwanych derywatów. Były one następnie wprowadzane do obrotu, banki nimi obracały między sobą, a do tego wychodziły one poza ich oficjalny system księgowy. Są to tak naprawdę puste pieniądze, które do tego były sztucznie podtrzymywane przez agencje ratingowe, które nadawały im sztucznie wysokie noty. Warto wspomnieć, że firmy ratingowe są to narzędzia komisji papierów wartościowych Stanów Zjednoczonych, czyli SEC.
Banki przestały operować realnymi pieniędzmi i realnymi wartościami (nawet realnymi zapisami księgowymi), lecz zaczęły posługiwać się wartościami wirtualnymi, czymś w rodzaju binarnego zapisu wartości. Można napisać, że ma to wiele wspólnego z pojęciem kreatywnej księgowości, gdzie instrumenty finansowe zaczęły żyć własnym życiem. Jeżeli dodamy do tego, że większość ruchu odbywa się pomiędzy bankami – okaże się, że wirtualna stopa zysku może być generowana na poziomie praktycznie dowolnym. I okazało się, że wyjęcie z tego jednego kamyka – w tym wypadku upadek systemy kredytów hipotecznych, sprowokowany brakiem kontroli nad zabezpieczeniami kredytowymi (co z kolei wynikało z kreacji kredytu poprzez niskie stopy procentowe) – może zawalić cały system – i co gorzej – całą gospodarkę światową. Może nastąpić zachwianie całej gospodarki, z powodu braku wolnego kapitału.
Dalszym elementem tego systemu jest krach giełdowy – do którego jest co raz bliżej. Ale o tym za dni kilka.
Azrael
Zdrowie służby, czy służba zdrowiu
Trzymałem się od tego tematu z daleka, poniekąd dlatego, że jako ojciec dwójki niewielkich Polaków, mam do sprawy stosunek mocno emocjonalny. Nie lubię taniego populizmu, ale obawiam się, że w tej konkretnej sprawie zdaje się że go nie uniknę. Zapraszam!
Cały nasz wspaniały naród emocjonuje się zagadnieniem ? zali komercjalizować czy nie? A jeśli tak, to jak? Czy samorząd powinien mieć 51% czy może 26% samorząd a 25% pracownicy? I takie tam inne. Obraduje rząd, prezydent zwołuje szczyt, tworzy się stół, organizuje sympozja, strajkuje, pisze odezwy, a
Mein Kampf.
W 1979 roku, zadzwonił do mnie Karol i zapytał, czy się nie pogniewam, jeżeli on przyjmie imiona Jarosław Lech? Odpowiedziałem, och, Karol, daj spokój, wystarczy, że uszanujesz nas liczbą rzymską. Jedna pałeczka dla mnie a druga dla Brata. Tak też się stało.
W 1980 roku, postanowiłem przywalić mocniej. Razem z Bratem, Walentynowicz i Gwiazdą, założyłem Solidarność. Na czele postawiłem marionetkę Bolka. To był z mojej strony dobry ruch. Bolek mógł sobie w Arłamowie łowić ryby, skupiać na sobie uwagę władz, esbecji i społeczeństwa a ja niezauważony przez nikogo, planować i prowadzić wojnę patryzancką.
Parę lat później miałem telefon od króla Szwecji. Sondował, czy przyjąłbym pokojową nagrodę Nobla. Jako bóg wojny, nie mogłem zdradzić towarzyszy broni i nagle stać się aniołkiem. Byłem zbyt radykalnie nastawiony na walkę zbrojną, żeby zgodzić się na nagrodę pokoju. Grzecznie odmówiłem, polecając Bolka.
Negocjacje przy okrągłym stole, z racji swojego radykalizmu – odpuściłem. Brat robił za wtykę. Ja miałem notesik i tylko stawiałem ptaszki przy nazwiskach, to znaczy rysowałem komuś albo gołąbka albo jastrząbka. Wiedziałem, że wszyscy ci, co mają przy nazwiskach gołąbki, będą kiedyś umoczeni. Bratu postawiłem jastrząbka, żeby miał dobre pole position do walki o przyszłą prezydenturę.
Potem wygralim wybory. Rządzilim dwa lata. Następnie w połowie kadencji odpuścilim, nie dalim rady, bo szatani byli nadzwyczaj czynni. Przyśpieszone wybory przegralim. W tym miejscu pozdrawiam polskojęzyczne media z kapitałem niemiecko-żydowskim.
To były krótkie wspomnienia. Teraz zabieram się w ciszy i spokoju ośrodka prezydenckiego do pisania programu dla nowej partii. Moja nowa partia będzie się nazywać – Jeszcze Lepsze Prawo i Jeszcze Większa Sprawiedliwość ( JLPiJWS ).
Klarysew 26.10.2008.
J.K.
Znowu zmiany :-((
Już się człowiek przyzwyczaił, a tu znowu zmiany.
Z czerwonego paska gdzieś zniknęły: “lista blogerów” i “ostatnio dodane”.