Reklama

Pojedynek Wildstein ? Najsztub, grzmiały zapowiedzi, walka moralna stulecia. Nastawiłem się na wilki mecz, a tu tradycyjna polska kopanina, gra na czas i do swojej bramki. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Nie tak dawno pisałem o tym kto żyje z braku lustracji i ma się dobrze, wczoraj mieliśmy egzemplifikację mojego pisania. Egzemplifikacja to specjalny ukłon w stronę redaktora Wildsteina, który nie omieszkał w swoich wypowiedziach ?przydornować?,

czyli wzorem posła Dorna popisać się paroma cytatami ze znanych filozofów. Ciągle i niezmiennie, tego rodzaju popisy, uważam za intelektualną wioskę, wykształciuchostwo, tatuowanie na czole – jestem erudytą i intelektualistą. W wypadku redaktora Wildsteina jest to również nieuczciwa gra pozorów, Pan redaktor udaje intelektualistę i z zapałem babrze się w kwitach, ale o swoje papiery zapomniał zadbać. Zgodnie z ostrymi normami etycznymi i moralnymi, Pan redaktor nie powinien ?rżnąć? intelektualisty, tylko wstać, odważnie wypiąć pierś i powiedzieć: ?Popełniłem w młodości głupstwo, moja edukacja zakończyła się na szkole średniej i wykształcenie mam średnie?. Niestety Pan Bronisław jest spec od etyki dla innych Profesorów, co nie czytali Kanta i nie ucztowali z Platonem lub czytali, ale głośno nie leczą kompleksów. Pan redaktor średnio wykształcony rżnie profesora etyki i wykłada moralność, aż wióry lecą, przekonanie i łatwość z jaką mu przychodzi ocenianie innych jest czymś naturalnym dla profesora Wildsteina. Z tym się trzeba urodzić i to trzeba w sobie pielęgnować. Jestem, który jestem, albowiem wiem i nikt mi nie powie ? ulubiona sentencja profesora Bronisława.

W drugim narożniku mieliśmy redaktora Najsztuba, na co dzień chłop inteligentny i gardzący łacińskimi sentencjami, to powoduje, że redaktora Najsztuba da się słuchać i zwykle da się zrozumieć. Niestety tym razem redaktor Najsztub deklarując brak moralizowania, moralizował na potęgę, moralizował relatywizując. Widać było, że redaktor Najsztub jest podszyty stresem, no ale pojedynek z tak wybitnym moralistą jak Profesor etyki Wildstein nie może wzbudzać innych emocji. Pan redaktor Najsztub nie moralizując zaczął relatywnie moralizować, że Profesor Wolszczan dał się złamać i niósł to brzemię przez całe życie, w związku z tym nikt nie ma prawa oczekiwać od Profesora publicznej ekspiacji. Zapomnijmy na chwilę o lustracji i pojedynku, wróćmy na ziemię, do przeciętnego polskiego domu. W tym domu dziecko od dziecka słyszy, że jak się przyznasz, to masz odwagę cywilną i chociaż źle zrobiłeś mamusia Cię kocha i jest z ciebie dumna. Po tym akcie oskarżenia dziecko słyszy wyrok, źle zrobiłeś, ale zapomnijmy już o tym, więcej takich rzeczy nie rób, idź i bądź grzeczny.

Reklama

Nie wiem w jakich domach wychowywali się Profesor Wildstein i redaktor Najsztub, wiem że nie słuchali mamy, albo usłyszeli tylko część życiowych lekcji wygłaszanych przez mamy. Pan profesor Wildstein usłyszał: ?że jak się przyznasz, to masz odwagę cywilną? i już niedosłyszał, że mamusia jest z Ciebie dumna, ponieważ Pan profesor Bronek wcale nie wierzy w to co mówi. Pana Bronka nie bawi to, że ktoś się przyzna i upokorzy, to nie jest porządny materiał do moralizowania, to jest co najwyżej parę wierszy, licząc z cytatami z Kanta. Pana profesora Bronka podnieca ludzka słabość i marność, w tym Pan Bronek celuje i to mu leży. Nie ma też mowy, żeby Pan Bronek usłyszał koniec lekcji: ?źle zrobiłeś, ale zapomnijmy już o tym, więcej takich rzeczy nie rób?. Nie ma czegoś takiego jak zapomnijmy, jak zapomnimy, to z czego będziemy żyć, co my mamy poza moralizowaniem do powiedzenia.

Z kolei Pan redaktor Najsztub, człowiek budzący we mnie sympatię i szacunek, też dokładnie nie słuchał mamy i usłyszał jedynie końcówkę lekcji: ?zapomnijmy już o tym, więcej takich rzeczy nie rób?. Nie usłyszał redaktor, ?źle zrobiłeś?, nie usłyszał ?miej odwagę cywilną?. Tak się nie da Panie redaktorze, najpierw trzeba się przyznać i nie kombinować. Jeśli tak będziemy wychowywać społeczeństwo, no to można wszystko świństwo uczynić drugiemu i jak kto wrażliwy, to każe ofierze w dupę się całować, bo on już swoje jako prześladowca przeszedł. Niewolno ludziom mówić takich rzeczy i Pan redaktor, kiedy będzie poszukiwał swoich kołpaków, albo bocznego lusterka tudzież radia samochodwego, niech sobie przypomni jakie bzdury opowiadał o samotności donosiciela, złodzieja prywatności drugiego człowieka. Zapomnijmy o lustracji, przypominajmy o zasadach funkcjonowania społecznego. Dla mnie kapuś, który jest dumny z tego co robił nadal jest potencjalnym kapusiem, czyli zagrożeniem mojej prywatności i nie trzeba tu wielkiej etyki, żeby się oczywistości dopatrzeć.

Chyba coś się udało z tego pojedynku wydobyć, pozostaje jeszcze rzecz najważniejsza, mianowicie co ma piernik do wiatraka. Co ma kondycja moralna Profesora Wolszczana do geniuszu Profesora? Nie mam bladego pojęcia, studenci w USA też nie mieli, dla nich Profesor był gwiazdą uczelni, ponieważ wykładał astronomię, nie etykę. Gdybym się chciał nauczyć filozofii poszedłbym na lekcje do socjopaty Nietzsche, jeśli chciałbym zostać kubistycznym malarzem lekcje brałbym u komunisty Picasso i takich przykładów można słać na kopy. U nas, w parafii Europy, dzieci mają uczyć się abecadła i tabliczki mnożenia u sióstr, ponieważ matematyka i abecadło jest etycznie powiązane.

Pytanie tylko z czym? Obawiam się, że z kolejnymi wierszówkami domorosłych filozofów z średnim wykształceniem. Koniec tych żałosnych przedstawień może nastąpić tylko po otwarciu wrót archiwalnych, o co prośbą, groźbą, żartem i powagą apeluję od lat, bodaj trzech. Dopóki z lustracji żyją politycy i dziennikarze, dopóty będziemy mieli kiepską kondycję polskiej astronomii i fantastyczne samopoczucie dyżurnych spowiedników. Apel do Pana Bronisława Wildsteina jest jak najbardziej poważny, fachowiec od moralności i Kanta, proszony jest, aby publicznie oświadczył, że kaganek oświaty zgasł mu na maturze. I proszę tylko nie mówić, że to nie ma znaczenia, że to osobista sprawa i czasy były ciężkie, bo ja odpowiem słowami redaktora.

To nie jest żadne bohaterstwo, ludzie bardziej prześladowani kończyli studia i to nie prawda, że nie jest ważne, jakie wykształcenie ma Pan Bronisław Wildstein, ponieważ każdy z nas ocenia i tylko nam wmówiono, że nie oceniamy. Pan redaktor Wildstein jest autorytetem moralnym, wie o moralności i etyce wszystko i o każdym mówi z takim przekonaniem, z takim namaszczeniem, że winien przedstawić swoje kompetencje: zawód, wykształcenie, dorobek naukowy. Pan redaktor powinien dać przykład wszystkim, co coś rozpaczliwie skrywają, że nie ma się czego bać, nie ma się co szczypać ze swoimi słabościami, trzeba milionom mówić, kiedy się puściło bąki i skończyło edukację, dopóki ostatni z milionów nie powie, w porządku, idź Pan w cholerę, wybaczam.

Reklama

6 KOMENTARZE

  1. Mozna skonczyc 3 fakultety,
    Mozna skonczyc 3 fakultety, zrobic doktorat z habilitacja i pozostac kretynem i lachudra. Mozna tez nie skonczyc studiow, a mimo to stac sie czlowiekiem madrym, wartym sluchania i nasladowania. Wtedy mozna tez nie odczuwac wstydu z powodu braku formalnego wyksztalcenia.

    Z powyzszym zastrzezeniem, tekst MK trafia w sedno, i co do oceny tej dyskusji telewizyjnej, i co do istoty problemu. Pochlebiam sobie, ze wiele tez zgodnych z moimi.

    Pozdrawiam

  2. dwie postawy
    Bronislaw Wildstein mnie nie rozczarowal, bo i niczego sie po nim nie spodziewalam. Co innego Najsztub. Cenie go za zazwyczaj wnikliwe oceny i ten niezbedny rodzaj dystansu, ktory przenosi dyskusje na nieco wyzszy poziom percepcji rzeczywistosci. Tym razem tego zabraklo. Najsztub dal sie wtloczyc w plaska, schematyczna ocene my/oni. My czyli ci ktorzy sa przeciwni lustracji w obecnym ksztalcie tzn. ze sa przeciwnikami prawdy. I Oni ktorzy maja inkwizytorskie zapedy palenia na stosie tych co zbladzili. A przeciez i jedna postawa i druga jest falszywa i Najsztub jako czlowiek inteligentny i niezly dziennikarz powinien to wiedziec. Dal sie ubrac w buty Wildsteina. Przykre

  3. co z rektoratu, co od Boga
    Twoj strzal, drogi Markizie, moze o niewiele, ale jednak mija cel. Okazuje sie wiec po raz nie pierwszy i nie ostatni, ze formalne wyksztalcenie nie chroni od popelniania bledow logicznych…

    Nie twierdzilem ani tego, ze p. Wildstein nalezy do moich autorytetow, ani tego, ze wyksztalcenie jest nieistotne.

    Do wykonywania niektorych zawodow formalne wyksztalcenie jest wrecz niezbedne, i bardzo dobrze. Ale i tam nie stanowi warunku wystarczajacego do dobrego dzialania, a jedynie warunek konieczny.

    W niektorych innych obszarach aktywnosci, nie tylko zawodowej, formalne wyksztalcenie jest wskazane, moze byc bardzo pozyteczne, ale niezbedne jednak nie jest.

    Nalezy do nich miedzy innymi dzialalnosc artystyczna oraz pisarska, w tym publicystyczna. Tam liczy sie nie dyplom, ale to, jak i co sie pisze, czyli jak i co sie mysli. Mozna miec dyplom i wypisywac dranstwa, kretynstwa i dyrdymaly, mozna tez nie miec dyplomu i pisac rzeczy madre, ciekawe i wazkie albo dowcipne.

    Gdybym mial sie tego uczyc od kogos, to wolalbym od “profesora” z talentem i faktycznymi dokonaniami, niz od formalnego, niechby belwederskiego, ale bez iskry Bozej i rozumu w glowie.

    Ponadto, jesli czyjes pisanie ma charakter moralizatorski, liczy sie tez to, jaki przyklad daje sie samemu, rowniez w sferze odwagi cywilnej.

    Od tego miejsca w pelni zgadzam sie z MK, ze dzialalnosc publicystyczna p. Wildsteina do wybitnych nie nalezy, a kostium moralizatora wydaje sie dla niego jednak nieco za duzy…

    Pozdrawiam

    P.S.
    Josip Brodski, bodaj najwybitniejszy poeta XX wieku, i to w obszarze 2 jezykow (rosyjskiego i angielskiego), laureat nagrody Nobla oraz profesor literatury paru powaznych amerykanskich uczelni, formalna edukacje zakonczyl majac lat 15.

    Warto przeczytac fragment protokolu z rozprawy, ktora zakonczyla sie jego 5-letnia zsylka:

    ?????: ? ?????? ????? ???? ??????????????
    ????????: ????. ????-??????????.
    ?????: ? ??? ??? ???????, ??? ?? ????? ??? ????????? ??? ? ???????
    ????????: ?????. (??? ??????). ? ??? ????????? ???? ? ???? ??????????????
    ?????: ? ?? ??????? ??????
    ????????: ?????
    ?????: ????? ???? ??????? ?? ???????? ??????? ???, ??? ???????… ??? ????…
    ????????: ? ?? ?????, ??? ??? ?????? ????????????.
    ?????: ? ??? ???
    ????????: ? ?????, ???… (??????????)… ?? ????…

    (…)
    Sedzia: A w ogole kim pan jest z zawodu?
    Brodski: Poeta. Poeta-tlumaczem.
    Sedzia: A kto panu potwierdzil, ze pan jest poeta? Kto zaliczyl pana do poetow?
    Brodski: Nikt. A kto zaliczyl mnie do gatunku ludzkiego?
    Sedzia: Czy pan sie tego uczyl?
    Brodski: Czego?
    Sedzia: Zeby zostac poeta? Nie probowal pan ukonczyc uczelni, gdzie tworza… gdzie ucza…
    Brodski: Ja nie sadzilem, ze to sie zdobywa wyksztalceniem.
    Sedzia: A czym w takim razie?
    Brodski: Ja mysle, ze… ze to od Boga. (…)

    Warto przeczytac calosc zapisu – np. http://www.polit.ru/culture/2004/03/14/brodsky1.html

  4. nadzieja, sen i śmiech

    "Dla przeciwwagi wielu uciążliwości życia niebo ofiarowało człowiekowi trzy rzeczy: nadzieję, sen i śmiech." (Immanuel Kant) Względem nadziei: że TVN odpuści sobie goszczenie gwiazdy konkurencji, nawet jeśli jest to profesor Wildstein; a kolega Najsztub że powróci do formy.

  5. Matko Droga

    Mylisz dwie sprawy podstawowe: wykształcenie oraz ukończenie pewnego szczebla procesu nauczania (zwanego w naszym kraju nieslusznie edukacją). Otóż można być człowiekiem wykształconym, nie ukończywszy żadnej sformalizowanej uczelni, można też być ćwokiem z tytułem docenta (Docenci marcowi – mówi to Panu coś ?). Czepianie sie Wildsteina o jakieś dyplomy przypomina mi komentarze z Onetu dot. Kubicy – a średnią szkołę skończył ? No nie skończył, i ch*j – za to umie coś, czego zazdroszczą mu miliony innych. W ramach koncertu życzeń dedykuję Panu piosenkę Sojki: "Przyzwoitośc to waluta". Polecam sprawdzić to słowo: "przyzwoitość", a wtedy będzie Pan wiedział o czym mowi Wildstein, nawet jeśli wplecie do tekstu łacińskie sentencje.

  6. hmmmmm

    No to mam zagwozdke, bo mam wykształcenie średnie a do tego najbardziej debilne z debilnych średnich bo było to Liceum Zawodowe, studia zaczynalem kilka razy ale nieskończyłem razu ani jednego, choć szczęsliwie tekst ten nie jest o formalnym wykształceniu. A jedyna osoba dla której chciałbym byc autorytetem to mój syn, reszta ludzkości mi zwisa