Reklama





Republican candidate for vice-president Paul Ryan

Reklama

 Walka o Biały Dom zaczyna przypominać regularną wojnę, w której to jak wiemy, jej plany trzeba zmieniać już następnego dnia.  Pierwszym przeciwnikiem Republikanów, który pojawił się na scenie jest tropikalny sztorm ISAAC.   Pod wpływem którego argumentów, Republikanie postanowili zrezygnować z poniedziałkowego, pierwszego dnia swojej Narodowej Konwencji.

To na niej we wtorek Mitt Romney przyjmie oficjalnie nominacje republikańską i zaprezentuje się w głównych mediach swoim rodakom, przedstawiając zręby swojego programu uzdrowienia Ameryki z ekonomicznej zapaści.  

Sezon walk o prezydencki fotel rozwija się w pełni, obie strony precyzują nagonkę  na wyborców i obstrzał konkurencji.  Zewsząd unosi się dym z niekoniecznie prawdziwych zarzutów i słychać medialne salwy armatnie mające zepchnąć przeciwnika do obrony, a nawet zmusić do wizerunkowego odwrotu. 

Wre praca menadzerów kampanii i nieustają wysiłki w gromadzeniu i zdobywaniu zasobów na decydujące starcie.  Nie śpią też pollsterzy, testując populację jak króliki, oferując zawiłe wykresy, ostatnie najświeższe rezultaty opinni publicznej na temat kandydatów.

Spójrzmy teraz na osobę kongresmena z Janesville, ze stanu Wisconsin (14 lat stażu w Kongresie), 42 letniego Paula Ryana, desygnowanego przez Republikanów na kandydata na wice – prezydenta, u boku Mitta Romneygo.

  Paul Ryan pochodzi z katolickiej rodziny irlandzkiej, jest najmłodszy z czwórki (dwóch braci i siostra) rodzeństwa.  Mając 16 lat stracił ojca (odkrył zmarłego w domu), następnie pomagał matce opiekować się chorą na Alzheimera babcią.  Po nagłej śmierci ojca (był prawnikiem), matka Paula poszła do szkoły nauczyć się nowego zawodu , aby rozpocząć działalność w swoim biznesie.  Młody Paul, aby zarobić przewracał hamburgery w McDonalds.

 Pamiętając smutną historię ojca, Paul dużo czasu spędza na siłowni.  Jednym z jego hobby jest polowanie z łuku, jest świetnym łucznikiem, chętnie słucha Led Zeppelin i Metallica.  W szkole średniej był wybrany prezydentem klasy. Ma żonę Jenny i 3–kę dzieci (wszystkie poniżej 10 lat).

 Romney  uchodząc za republikańskiego liberała, wybierając Ryana na swojego VP chciał przyciągnąć 6 listopada do urn wyborczych konserwatystów z Tea Party, czasem nazywanych  herbacianymi ewangielikami, ponieważ aż 60% z nich jest głębiej związana z religią, reszta to libertyni. 

 Zwykle rolą VP jest zasiadanie raz w tygodniu do lunchu z Prezydentem i podróżowanie do różnych krajów, zwykle z okazji pogrzebów głów państw i innych wybitnych osobistości.  VP zasiada również w Senacie i czasem może oddać decydujący głos.  

 Rush Limbaugh, lider konserwatywnego radia w USA, pogratulował Romneymu wyboru Ryana podkreślając, że wreszcie na politycznym szczycie będzie ktoś, kto myśli i mówi konserwatywnie tak jak Rush.

 Romney mógł wybrać Marco Rubio, młodego błyskotliwego senatora z Florydy (rodzice z Kuby), ale wówczas oskarżono by go o kokietowanie latynoskiego elektoratu i próbę zagarnięcia 29 elektorskich głosów z Florydy.

  Wybierając 42 letniego kongresmana ze stanu Wisconsin (WI, ma tylko 10 elektorskich głosów), gdzie w 2008 roku wygrał Obama, Romney podjął walkę o tzw. środkowy zachód pokazując, że chodzi mu nie tylko o wygraną, ale i o podjęcie koniecznych reform (Ryan jest specjalistą od budżetu) . 

 Ryan dosyć ostro nawołuje do zwiększenia wydobycia ropy i gazu w USA, upatrując w tym panaceum na rosnące ceny benzyny, wysokie bezrobocie i postępującą pauperyzację klasy średniej.  Jednocześnie wskazuje, że Obama przeciwdziała wydobywaniu ropy i gazu na terenach federalnych (wzrasta wydobycie na terenach prywatnych), ale wspomaga za to finansowo np. firmy naftowe z Brazylii i Meksyku.

 Oczywiście przegłosowana jeszcze przez demokratyczny Kongres i Senat, Obamacare jest jednym z głównych punktów debaty i krytyki.  Dla Ryana, który ma za sobą ok. 500 spotkań z wyborcami na ten temat Medicare, jest to okazja do zabłyśnięcia i pole do popisu.

 Ryan teraz musi się przygotować do swoich dwóch nowych wyzwań.  Jednym z nich jest telewizyjna debata kandydatów na VP, z Joe Bidenem, który ma duże doświadczenie w polityce międzynarodowej, ale czasem strzela gafy i plecie jak niejaki Piekarski na mękach.  Biden w 1988 roku ubiegał się o kandydaturę Partii Demokratycznej przeciwko Michaelowi Dukakisowi, ale stracił wszelkie szanse, gdy odkryto, że jego wspaniałe przemówienie, okazało się plagiatem zerżniętym z jednego z brytyjskich polityków.

 Drugim wyzwaniem, do którego przygotowuje się Ryan, jest jego VP – owska mowa na właśnie rozpoczynającą się Konwencję w Tampie na Florydzie.

 Do debaty w aspekcie spraw międzynarodowych przygotowuje go Serlor, ekspert i doradca Romneygo w/s Izraela i Bliskiego Wschodu.  Nad swoim przemówieniem na Konwencji, pracuje  z autorem przemówień b. prezydenta G.W.Busha, Johnem McConnellem, oraz autorem tekstu, którym w 2008 r. Sarah Palin, zelektryzowała konserwatywne doły partii republikańskiej, Mathew Scully.  Jednak Paul ma lepszą sytuacje od Sary, jego wyborcy już trochę poznali i polubili, jego też trudniej zaskoczyć niespodziewanym pytaniem.

 W ubiegłym tygodniu Ryan wystąpił na wiecu wyborczym w The Villages, na Florydzie, razem ze swoją matką, która tam mieszka w największym w USA skupisku emerytów.  Podkreślił on, że jego i Romneygo plan „uzdrowienia” opieki zdrowotnej w USA, nie  wprowadza żadnych zmian w istniejącym planie opieki dla osób mających dzisiaj 55 lat i starszych.  Przyrzekł też, że w przeciwieństwie do Obamy, nie będą kraść pieniędzy z istniejącego programu Medicare (Obama ostatnio zabrał ponad $700 mln, na swój plan).

 Ostatni raz kiedy w amerykańskich wyborach mieliśmy do czynienia z podobnym gatunkowo kandydatem na VP-a co Paul Ryan , był chyba duet J.F. Kennedyego i L.B. Johnsona.

 Tylko jeden republikański kandydat na prezydenta w niedalekiej historii wygrał stan Wisconsin, był nim Ronald Reagan w 1980 i 1984 roku. Padają opinie, że Ryan reprezentuje dziś sumienie Republikanów, tak jak Reagan reprezentował nadzieję konserwatystów.

 Wydaje się, że czas zauroczenia Obamą już mija, jego administracja nie ma żadnych nowych wielkich idei, wizji, a te które mieli okazało się, że nie pracują.  Więc, jak to bywa, wzieli się za obrzucanie błotem przeciwnika, a nuż się przylepi.  

 Niektóre wygłaszane opinie Obamy o kryzysowym stanie gospodarki naprawdę nie trzymają się kupy. Ostatnio np. ogłosił, że „prywatny sektor ma się dobrze”, co spotkało się zakłopotaniem i rozczarowaniem wyborców…

  Dlatego Romney wybrał na VP faceta, który skieruje debatę na tematy reform systemowych w gospodarce, której zadłużenie i stagnacja prowadzi USA nad kryzysową przepaść. 

 Ale jaki jest naprawdę Paul Ryan, kiedy oddzielimy go od oczekiwań konserwatystów z Tea Party?  Sądząc z głosowań w ciągu jego 7-u kadencji w Kongresie, niestety Ryan okazuje się typowym republikaninem ery Busha.  Zwykle głosował po linii partyjnej za niechcianymi przez konserwatystów wielkimi  programami rządowymi.  Był za Patriot Act, No Child Left Behind,  Department of  Homeland Security, Medicare Part D, TARP (Troubled Assets Relief Program).

  Konserwatywny  magazyn “The New American”, który oferuje ranking polityków porównując zgodność ich głosowań z Konstytucją, daje Ryanowi tylko 67%.  

 http://www.thenewamerican.com/files/Freedom_Index_112-3.pdf

 Wydaje się, że uderzenie tropikalnego sztormu niezbyt zakłóci Konwencję Partii Republikańskiej.  Dla zespołu Romney/Ryan na placu boju zostanie już tylko jeden przeciwnik: Barack Hussein Obama wraz z rezultatami swojej 4 letniej prezydentury.  Sekundantem w tej walce będą wyborcy, co prawda (aluzja do powiedzenia Józefa Stalina) oddane głosy będzie liczyła firma z Hiszpanii…

 Jacek K. Matysiak

Reklama