Dzieje się tak wiele w naszej umęczonej Ojczyźnie, że trudno się odnaleźć w tym natłoku wydarzeń, ale wszystkie nasze lokalne swady nie mają większego znaczenia w wymiarze międzynarodowym. Nawet Unia Europejska i Komisja Europejska przestały się interesować przestrzeganiem praworządności w Polsce, bo władzę przejęła „koalicja 13 grudnia”. Nowa władza może robić co chce, z wyjątkiem prześladowania „osób LGBT” i pozostawiania śladu węglowego. Dopóki w „uśmiechniętej Polsce” powiewa radośnie gwieździsta flaga, „terror praworządności” będzie dla UE nie zauważalny.
Takie stanowisko brukselskich lub raczej berlińskich nadzorców, daje Tuskowi pełną swobodę działania i on z tej swobody korzysta. Z buta wszedł do TVP, nieco łagodniej do Prokuratury Krajowej i jeszcze nie wiadomo jak wejdzie do Trybunału Konstytucyjnego, ale jest w tym wszystkim jedno i wcale nie małe ALE. Za wielką wodą odbędą się wybory i sporo znaków na niebie łączy się ze znakami na Ziemi w jedną profetyczną całość. Joe Biden jest tak beznadziejnym i wyśmiewanym prezydentem, że większość Amerykanów w tej chwili chce głosować na Donalda Trumpa. W jaki sposób Tusk reaguje na ten całkiem prawdopodobny scenariusz? Krótko mówiąc jak gówniarz, który jest przekonany, że da się uprawiać poważną politykę zagraniczną techniką ośmieszanie „Kaczora”.
Największy problem Tuska i z Tuskiem polega na tym, że on jest silny, gdy mu media i zagraniczni mocodawcy trzymają przeciwników za ramiona i jeszcze do tego duszą powrozem. W starciu bezpośrednim Tusk nie istnieje albo staje się pośmiewiskiem. Oczywiście można się czepiać i zarzucać małostkowość wszystkim krytykom, którzy wklejają zdjęcie Tuska wkładającemu Junkerowi marynarkę na ramiona, ale to jest tylko jeden z kadrów pokazujących status Tuska na tak zwanym Zachodzie. Ten sam Junker kpił w obecności Donalda Trumpa i Donalda Tuska, że o jednego Donalda jest tu za dużo, a sam Trump zbył milczeniem dowcip Tuska o „Tusk Tower”. Parę lat później w rewanżu Tusk niczym sztubak przyłożył dwa palce do pleców Trumpa udając, że do niego strzela.
Tak wygląda cała polityka zagraniczna w wykonaniu i z udziałem Donalda Tuska i gdy znów się pojawiły problemy poza Polską, które mają zasadniczy wpływ na losy Polski, ten sam polityk okazał się takim samym pajacem. Po głosowaniu w sensacie USA, niekorzystnym dla Ukrainy, Tusk w swoim „stylu” postanowił napisać kilka „oryginalnych” słów i zaatakował konserwatywnych senatorów USA. Jestem dziwnie przekonany, że pisząc o wstydzie i przewracającym się w grobie Reaganie, nawet nie myślał, że to się przedostanie do USA. Kolejny raz chciał dokopać Kaczyńskiemu i Dudzie, ale się pomylił i dostał odpowiedź od amerykańskich senatorów, poczym zamilkł.
Komentarz do głośnej wypowiedzi Trumpa odnoszącej się do płacenia za bezpieczeństwo w ramach struktur NATO, był jeszcze głupszy, ale już bardzo prowincjonalny i bezpośredni, bo skierowany wyłącznie do prezydenta Andrzeja Dudy. O wynikach wyborów w USA trudno w tej chwili przesądzać, ale jedno jest pewne, jeśli wybory wygra Donald Trump, to wiele po dowcipach Tuska nie zostanie. Amerykanie w takiej piaskownicy bawić się nie będą i jeśli cokolwiek zagrozi ich biznesom, na przykład elektrowniom atomowym w Polsce, to się po Tusku przejadą i on nawet nie piśnie. Europejskie wsparcie to jest sporo, jednak nie na tyle dużo, aby sobie pozwalać na pyskowanie w stronę całego świata. Tusk może sobie brylować w TVN, w Discovery już nie podskoczy.
Tak tu pusto a naród taki wspaniały.:https://twitter.com/antybeton/status/1759104293070610902
[…] na tym ostatnim etapie tempo nie musi być tak zwrotne, jakie było do tej pory. Zanim powstała „koalicja 13 grudnia” stanowczo się uparłem, że to towarzystwo sklejone tylko wyłącznie nienawiścią do PiS, […]