Reklama

Ruszyła sondażowa lawina i maszyneria, do tego widoku trzeba będzie się w najbliższym czasie przyzwyczaić. Nie jest to rzecz nowa i dlatego wszyscy wiemy, że sondaże albo sugerują na kogo mamy głosować, albo są zgadywanką zbudowaną na podstawie tysiąca rozmów telefonicznych. Istnieją jeszcze badania wewnętrzne, które przeprowadzają poszczególne i z reguły te większe partie, ale one do zwykłych szaraczków nie docierają i też do końca nie są miarodajne. Obojętnie jak potraktujemy sondaże powszechnie dostępne i partyjnie tajne, innego odniesienia do wstępnych proporcji, w zakresie wyborczych preferencji, nie mamy. Pomijając najbardziej kuriozalne badania wykonane przez partyjne przybudówki, widzimy dość jasny obraz sytuacji.

Każdy sondaż wskazuje na drugą turę wyborów i to jest właściwie przesądzone, o ile nie stanie się coś kompletnie nieprzewidywalnego, typu „pandemia” lub inne trzęsienie ziemi. Druga istotna informacja dotycząca drugiej tury jest taka, że Szymon Hołownia i Kosiniak-Kamysz zdobywają więcej głosów niż Rafał Trzaskowski. Wierzyć, czy nie wierzyć w to, co widać? W zasadzie nie ma żadnego powodu, aby sam układ sił kwestionować, ale wszelkie rozważania na temat pojedynku w drugiej turze pomiędzy kimś innym niż Andrzej Duda i Rafał Trzaskowski, nie mają najmniejszego sensu. Bardziej pewne jest to, że w drugiej turze spotkają się ci dwaj kandydaci, niż to, że do drugiej tury w ogóle dojdzie. Paradoks polega jednak na tym, że od pozostałych kandydatów będzie zależał wynik, przede wszystkim Trzaskowskiego i w jakimś stopniu Dudy. Im więcej Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Biedroń zabiorą Trzaskowskiemu, tym więcej będzie musiał odrobić, co wcale nie jest takie proste.

Reklama

Nie przypadkiem Polacy w II turze wolą głosować na Hołownię i Kosiniaka-Kamysza, niż na Trzaskowskiego. Powód jest bardzo prosty i chodzi o wojnę PO-PiS. W Polsce zawsze wybierało się prezydenta, który był koncyliacyjny lub takiego udawał. Wałęsa przegrał agresją z Kwaśniewskim, tak samo Komorowski został pokonany przez Andrzeja Dudę. Wśród czterech kandydatów zdobywających największą liczbę głosów Trzaskowski nie tylko jest najbardziej agresywny, ale taką przyjął strategię. Po pierwszy dniach najkrótszej w dziejach Polski kampanii jest jasne, że sztab PO nic nowego nie wymyślił i poszedł ostrym kursem anty-PiS. Dzięki temu Trzaskowskiemu udało się uzyskać poparcie na poziomie poparcia dla PO, ale powrót do punktu wyjścia w tak krótkiej kampanii będzie go kosztował bardzo wiele. Po 15 latach wojny PO-PiS ta część elektoratu, która zdecyduje o wyników wyborów, ma serdecznie dość, stąd ucieczka w kierunku innych opcji.

Hołownia i Kosiniak-Kamysz nieustannie podkreślają, że są obok niekończącego się sporu pomiędzy PO i PiS, że chcą „normalnej Polski” i będą jako prezydenci podejmować obiektywne i najlepsze dla Polski decyzje. Z takim przekazem jest im łatwiej przekonać „elektorat środka” i dlatego w II turze stanowiliby dla Andrzeja Dudy znacznie większe zagrożenie niż odwieczny i przewidywalny wróg z PO. Trzaskowski jest w pułapce, on tu i teraz musi być radykalny, inaczej wyżej wymienieni go połkną i nawet nie przeskoczy do drugiego etapu. Z kolei w finałowej rozgrywce partyjne pochodzenie i sposób prowadzenia kampanii, będzie gigantycznym obciążeniem dla Trzaskowskiego i prezentem dla Andrzeja Dudy. Wreszcie jest jeszcze jeden czynnik, który notorycznie definiuje słabość całej PO – brak programu. Polacy od Trzaskowskiego nie usłyszeli nic poza tym, że PiS jest zły, a takie gadanie naprawdę do nikogo poza partyjnymi fanatykami na poziomie kilkunastu procent, nie dociera.

Zanim ruszyło to reżyserowane szaleństwo zwane „pandemią”, Andrzej Duda i PiS mieli przedstawić mocną ofertą programową, jak czynili przed każdymi wyborami. Trudno się spodziewać, żeby tym razem było inaczej i to ostatnia istotna przewaga obecnego kandydata nad wszystkimi konkurentami, szczególnie nad Trzaskowskim. Jest więcej niż pewne, że za chwilę Andrzej Duda wraz z członkami rządu i ze wsparciem Jarosława Kaczyńskiego przedstawi program zbudowany na konkretach i wtedy kampania zacznie się od nowa. Biorąc pod uwagę wszystkie wskazane okoliczności i fakty, gołym okiem widać, że Trzaskowski to najłatwiejszy, a momentami wręcz bezbronny przeciwnik dla Andrzeja Dudy.

Reklama

20 KOMENTARZE

  1. Ja bym tam Trzaskowskiego nie

    Ja bym tam Trzaskowskiego nie lekceważył. Potencjalni wyborcy w ramach odreagowywania "zajoba", mogą owrócić się od Dudy, głosując przeciw niemu, lub nie pojawiając się przy urnach. A wtedy antyPiS przejmuje pałeczkę…

    Na szczęście Trzaskowski nie jest kandydatem akceptowanym dla obecnej administracji amerykańskiej i zapewne możemy się spodziewać jakieś dostawy materiałów kompromitujących go. Chyba że ekipa Trumpa, bardzo zajęta pacyfikacją komunistycznej insurekcji, nie będzie mieć na to czasu.

    • No może i możesz mieć rację,

      No może i możesz mieć rację, ale wg mnie to dla usiaków jesteśmy jakimś tam średnim kleksem na mapie europy.

      Co do odwracania się od Dudusia, to jestem w stanie zagłosować w 1 turze na kogoś innego, tak żeby dać prztyczka w nos, ale w drugiej, to "wicie, rozumicie" po prostu nie ma bata, jest Duda i nawet nie długo, długo nic, tylko po prostu nic.

      • Ze względu na położenie

        Ze względu na położenie geostrategiczne Polska jest jednym z pięciu najważniejszych krajów dla USA. Może tego tak nie okazują (nadal mamy botoksową lady za ambasadora), ale tak jest. Dlatego nie mogą sobie pozwolić na antyamerykańskiego prezydenta w Polsce.

  2. Ja bym tam Trzaskowskiego nie

    Ja bym tam Trzaskowskiego nie lekceważył. Potencjalni wyborcy w ramach odreagowywania "zajoba", mogą owrócić się od Dudy, głosując przeciw niemu, lub nie pojawiając się przy urnach. A wtedy antyPiS przejmuje pałeczkę…

    Na szczęście Trzaskowski nie jest kandydatem akceptowanym dla obecnej administracji amerykańskiej i zapewne możemy się spodziewać jakieś dostawy materiałów kompromitujących go. Chyba że ekipa Trumpa, bardzo zajęta pacyfikacją komunistycznej insurekcji, nie będzie mieć na to czasu.

    • No może i możesz mieć rację,

      No może i możesz mieć rację, ale wg mnie to dla usiaków jesteśmy jakimś tam średnim kleksem na mapie europy.

      Co do odwracania się od Dudusia, to jestem w stanie zagłosować w 1 turze na kogoś innego, tak żeby dać prztyczka w nos, ale w drugiej, to "wicie, rozumicie" po prostu nie ma bata, jest Duda i nawet nie długo, długo nic, tylko po prostu nic.

      • Ze względu na położenie

        Ze względu na położenie geostrategiczne Polska jest jednym z pięciu najważniejszych krajów dla USA. Może tego tak nie okazują (nadal mamy botoksową lady za ambasadora), ale tak jest. Dlatego nie mogą sobie pozwolić na antyamerykańskiego prezydenta w Polsce.

  3. Marzeniem i celem łączącym

    Marzeniem i celem łączącym PiS i PO jest system dwupartyjny. Obydwie zdegenerowane struktury wiedzą jedna o drugiej wszystko i zapewniają sobie nawzajem bezkarność, niezależnie od tego, która strona układu sprawuje aktualnie władzę. Panuje międzi nimi pełna symbioza. Właśnie ten stan rzeczy opisuje hasło PiS-PO, jedno zło. Ciekawe, że ta rzucająca się w oczy diagnoza doprowadza do furii bardziej pismenów niż peowców, ale to może temat na inną okazję.

    Partie głównego nurtu, również te spoza duopolu POPiS, widzą nieco inne doraźne korzyści z opanowania urzędu prezydenta, a nawet tylko udziału w kampanii wyborczej o ten urząd. W efekcie urządzanych między nimi igrzysk prezydentem do tej pory był skrywający ponurą przeszłość nocny stróż, wiecznie narąbany, dobijający się o trzecie krzesło, żeby na nim stanąć i tańczyć, jak mu zagrają. Z taką to ofertą wychodzi do Polaków układ okrągłego stołu. Żrąc się między sobą, niezwykle solidarnie stara się wykazywać, że dla niego nie ma alternatywy. To nieprawda.

    Kandydatów jest kilkunastu. Przekaz każdego z nich do kogoś trafia. Zamiast naiwnie kalkulować szanse pod wpływem sondaży wyjętych z kapelusza, zamiast wspierać mniejsze zło lub głosować przeciwko komuś, wszyscy wyborcy powinni zagłosować zgodnie ze swoimi preferencjami. Szczególnie w pierwszej turze powinniśmy się po prostu policzyć. To będą wybory oficjalne, ale bez wiążącego wyniku, bo jest jeszcze druga tura. Idelana sytaucja, żeby każdy odważył się powiedzieć sprawdzam. Wyniki mogą być znamienne.

  4. Marzeniem i celem łączącym

    Marzeniem i celem łączącym PiS i PO jest system dwupartyjny. Obydwie zdegenerowane struktury wiedzą jedna o drugiej wszystko i zapewniają sobie nawzajem bezkarność, niezależnie od tego, która strona układu sprawuje aktualnie władzę. Panuje międzi nimi pełna symbioza. Właśnie ten stan rzeczy opisuje hasło PiS-PO, jedno zło. Ciekawe, że ta rzucająca się w oczy diagnoza doprowadza do furii bardziej pismenów niż peowców, ale to może temat na inną okazję.

    Partie głównego nurtu, również te spoza duopolu POPiS, widzą nieco inne doraźne korzyści z opanowania urzędu prezydenta, a nawet tylko udziału w kampanii wyborczej o ten urząd. W efekcie urządzanych między nimi igrzysk prezydentem do tej pory był skrywający ponurą przeszłość nocny stróż, wiecznie narąbany, dobijający się o trzecie krzesło, żeby na nim stanąć i tańczyć, jak mu zagrają. Z taką to ofertą wychodzi do Polaków układ okrągłego stołu. Żrąc się między sobą, niezwykle solidarnie stara się wykazywać, że dla niego nie ma alternatywy. To nieprawda.

    Kandydatów jest kilkunastu. Przekaz każdego z nich do kogoś trafia. Zamiast naiwnie kalkulować szanse pod wpływem sondaży wyjętych z kapelusza, zamiast wspierać mniejsze zło lub głosować przeciwko komuś, wszyscy wyborcy powinni zagłosować zgodnie ze swoimi preferencjami. Szczególnie w pierwszej turze powinniśmy się po prostu policzyć. To będą wybory oficjalne, ale bez wiążącego wyniku, bo jest jeszcze druga tura. Idelana sytaucja, żeby każdy odważył się powiedzieć sprawdzam. Wyniki mogą być znamienne.

  5. Miałam pecha bo dopadła mnie

    Miałam pecha bo dopadła mnie sondażownia.Kilka wniosków.Sprzedaja dane oszustom proponującym szanse na wygrane itp. Nękają sondażami na absurdalne tematy i wyplątanie się kosztuje trochę nerwów i cierpliwości. O jakiej reprezentatywnej grupie mowa w takich okolicznościach kiedy normalny człowiek myśli tylko o tym ,żeby się wreszcie odpieprzyli.

  6. Miałam pecha bo dopadła mnie

    Miałam pecha bo dopadła mnie sondażownia.Kilka wniosków.Sprzedaja dane oszustom proponującym szanse na wygrane itp. Nękają sondażami na absurdalne tematy i wyplątanie się kosztuje trochę nerwów i cierpliwości. O jakiej reprezentatywnej grupie mowa w takich okolicznościach kiedy normalny człowiek myśli tylko o tym ,żeby się wreszcie odpieprzyli.