Reklama

Prezydent będzie mediował między rządem i PiSem. W sprawie euro. Ale go nikt nie przekona, że wejście teraz do węża walutowego jest dobrym pomysłem.

Prezydent będzie mediował między rządem i PiSem. W sprawie euro. Ale go nikt nie przekona, że wejście teraz do węża walutowego jest dobrym pomysłem. Bo wprawdzie Balcerowicz miał rację schładzając gospodarkę w końcu ubiegłego wieku ale jego dogmatyzm doprowadził do przesady w tym dziele i mieliśmy pięć lat stagnacji. Teraz zatem też nie można przesadzać, bo możemy osiągnąć podobny efekt. Sam prezydent nie jest dogmatykiem i przyznaje, że liberalne metody zarządzania gospodarką też mają swoje zalety.

Wejście do ERM2 skutecznie chroni przed spekulantami. Ich działanie polega na tym, że sami wyprzedają złote będące w ich posiadaniu oraz przez propagandę skłaniają do tego innych. Propagandę podobną do tej, jaką w tym tygodniu o rzekomym deficycie budżetowym szerzyli u nas prominentni analitycy makroekonomiczni i wysoki urzędnik ?pozarządowej? władzy. Nadmiar złotych na rynku powoduje spadek ich wartości i otwiera drogę dla spekulacji opcjami. Kiedy w podtrzymywaniu kursu bierze udział Europejski Bank Centralny, to on skupuje nadmiar złotego, nie obawiając się straty, bo wartość naszej waluty pozostaje na stałym poziomie. Podobnie zresztą jak nasz Bank Narodowy. Kurs złotego zresztą jest teraz tak niski, że kierowany na niego atak jest już bardzo kosztowny.

Reklama

Wąż walutowy nie jest lekarstwem proponowanym przez rząd na kryzys, jak to próbuje prezydent sugerować. Jest sposobem na to aby wyeliminować wyprzedaż naszych towarów poniżej ich wartości. Co może doprowadzić do przedłużenia trwania u nas bessy.

Euro się stało politycznym wyróżnikiem. Wielce niewygodnym dla PiSu. Opowiadając bzdury o tym, że wskutek jego wprowadzenia wzrosną ceny, że nas nie stać teraz na wprowadzanie, że utracimy suwerenność, że nasz pieniądz zniknie – szczególnie głupie, na euro będą nasze znaki narodowe – PiS odsłania swą merytoryczną pustkę. Ujawnia odwoływanie się do społecznych odruchów, które dawniej jeszcze znajdowały posłuch. Teraz coraz mniej. Jednocześnie mobilizowanie ludzi wokół panicznych informacji zaczyna nabierać coraz to bardziej jednoznacznie szkodliwych dla gospodarki barw.

Aby znaleźć wyjście z narożnika, do jakiego się PiS na ochotnika wpędził, musi mediować. Dlatego z jednej strony głośne stwierdzenia, że euro nigdy i z drugie, że jednak.

To tak, jak marcinkiewiczowskie: nie stać nas na to aby nas nie było stać. On sobie rzecz załatwił. Nie wiem jak PiS.

Reklama

140 KOMENTARZE

  1. Laudate
    Neokeynesizm, który tu słusznie wyśmiewasz w istocie zakłada, że skoro w wymianie pieniądz jest substytutem towaru to i towar można nim zastąpić. Czyli Maria Antonina doradzająca głodnym jadanie ciastek z braku chleba była jednak bardziej ludzka. Bo spożywanie papieru zamiast chleba, doradzane przez naszych neokeynesistów całemu narodowi, jest bardziej cyniczne.

    A nikt się nie kwapi do tego aby ich pościnać.

  2. Laudate
    Neokeynesizm, który tu słusznie wyśmiewasz w istocie zakłada, że skoro w wymianie pieniądz jest substytutem towaru to i towar można nim zastąpić. Czyli Maria Antonina doradzająca głodnym jadanie ciastek z braku chleba była jednak bardziej ludzka. Bo spożywanie papieru zamiast chleba, doradzane przez naszych neokeynesistów całemu narodowi, jest bardziej cyniczne.

    A nikt się nie kwapi do tego aby ich pościnać.

  3. Laudate
    Neokeynesizm, który tu słusznie wyśmiewasz w istocie zakłada, że skoro w wymianie pieniądz jest substytutem towaru to i towar można nim zastąpić. Czyli Maria Antonina doradzająca głodnym jadanie ciastek z braku chleba była jednak bardziej ludzka. Bo spożywanie papieru zamiast chleba, doradzane przez naszych neokeynesistów całemu narodowi, jest bardziej cyniczne.

    A nikt się nie kwapi do tego aby ich pościnać.

  4. Laudate
    Neokeynesizm, który tu słusznie wyśmiewasz w istocie zakłada, że skoro w wymianie pieniądz jest substytutem towaru to i towar można nim zastąpić. Czyli Maria Antonina doradzająca głodnym jadanie ciastek z braku chleba była jednak bardziej ludzka. Bo spożywanie papieru zamiast chleba, doradzane przez naszych neokeynesistów całemu narodowi, jest bardziej cyniczne.

    A nikt się nie kwapi do tego aby ich pościnać.

  5. Laudate
    Neokeynesizm, który tu słusznie wyśmiewasz w istocie zakłada, że skoro w wymianie pieniądz jest substytutem towaru to i towar można nim zastąpić. Czyli Maria Antonina doradzająca głodnym jadanie ciastek z braku chleba była jednak bardziej ludzka. Bo spożywanie papieru zamiast chleba, doradzane przez naszych neokeynesistów całemu narodowi, jest bardziej cyniczne.

    A nikt się nie kwapi do tego aby ich pościnać.

  6. Laudate
    Neokeynesizm, który tu słusznie wyśmiewasz w istocie zakłada, że skoro w wymianie pieniądz jest substytutem towaru to i towar można nim zastąpić. Czyli Maria Antonina doradzająca głodnym jadanie ciastek z braku chleba była jednak bardziej ludzka. Bo spożywanie papieru zamiast chleba, doradzane przez naszych neokeynesistów całemu narodowi, jest bardziej cyniczne.

    A nikt się nie kwapi do tego aby ich pościnać.

  7. Laudate
    Neokeynesizm, który tu słusznie wyśmiewasz w istocie zakłada, że skoro w wymianie pieniądz jest substytutem towaru to i towar można nim zastąpić. Czyli Maria Antonina doradzająca głodnym jadanie ciastek z braku chleba była jednak bardziej ludzka. Bo spożywanie papieru zamiast chleba, doradzane przez naszych neokeynesistów całemu narodowi, jest bardziej cyniczne.

    A nikt się nie kwapi do tego aby ich pościnać.

  8. Sawo
    Kłamstwa propagandowe muszą być podnoszone na wysoki poziom tam, gdzie się nie dysponuje innymi argumentami. I ktoś, kto ma w sobie zakodowana przyzwoitość nie będzie skłonny do ich powtarzania. Dlatego wylecieli z PiSu intelektualiści. Pozostali są albo dostatecznie cyniczni albo zbyt mało zorientowani aby się przed ich powtarzaniem powstrzymywać.

    Przy tym ustawiczne bzdurzenie, że rząd nic nie robi albo, że sobie nie daje rady, też znajduje oddźwięk. Rzecz się sprawdza. Stale powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

  9. Sawo
    Kłamstwa propagandowe muszą być podnoszone na wysoki poziom tam, gdzie się nie dysponuje innymi argumentami. I ktoś, kto ma w sobie zakodowana przyzwoitość nie będzie skłonny do ich powtarzania. Dlatego wylecieli z PiSu intelektualiści. Pozostali są albo dostatecznie cyniczni albo zbyt mało zorientowani aby się przed ich powtarzaniem powstrzymywać.

    Przy tym ustawiczne bzdurzenie, że rząd nic nie robi albo, że sobie nie daje rady, też znajduje oddźwięk. Rzecz się sprawdza. Stale powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

  10. Sawo
    Kłamstwa propagandowe muszą być podnoszone na wysoki poziom tam, gdzie się nie dysponuje innymi argumentami. I ktoś, kto ma w sobie zakodowana przyzwoitość nie będzie skłonny do ich powtarzania. Dlatego wylecieli z PiSu intelektualiści. Pozostali są albo dostatecznie cyniczni albo zbyt mało zorientowani aby się przed ich powtarzaniem powstrzymywać.

    Przy tym ustawiczne bzdurzenie, że rząd nic nie robi albo, że sobie nie daje rady, też znajduje oddźwięk. Rzecz się sprawdza. Stale powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

  11. Sawo
    Kłamstwa propagandowe muszą być podnoszone na wysoki poziom tam, gdzie się nie dysponuje innymi argumentami. I ktoś, kto ma w sobie zakodowana przyzwoitość nie będzie skłonny do ich powtarzania. Dlatego wylecieli z PiSu intelektualiści. Pozostali są albo dostatecznie cyniczni albo zbyt mało zorientowani aby się przed ich powtarzaniem powstrzymywać.

    Przy tym ustawiczne bzdurzenie, że rząd nic nie robi albo, że sobie nie daje rady, też znajduje oddźwięk. Rzecz się sprawdza. Stale powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

  12. Sawo
    Kłamstwa propagandowe muszą być podnoszone na wysoki poziom tam, gdzie się nie dysponuje innymi argumentami. I ktoś, kto ma w sobie zakodowana przyzwoitość nie będzie skłonny do ich powtarzania. Dlatego wylecieli z PiSu intelektualiści. Pozostali są albo dostatecznie cyniczni albo zbyt mało zorientowani aby się przed ich powtarzaniem powstrzymywać.

    Przy tym ustawiczne bzdurzenie, że rząd nic nie robi albo, że sobie nie daje rady, też znajduje oddźwięk. Rzecz się sprawdza. Stale powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

  13. Sawo
    Kłamstwa propagandowe muszą być podnoszone na wysoki poziom tam, gdzie się nie dysponuje innymi argumentami. I ktoś, kto ma w sobie zakodowana przyzwoitość nie będzie skłonny do ich powtarzania. Dlatego wylecieli z PiSu intelektualiści. Pozostali są albo dostatecznie cyniczni albo zbyt mało zorientowani aby się przed ich powtarzaniem powstrzymywać.

    Przy tym ustawiczne bzdurzenie, że rząd nic nie robi albo, że sobie nie daje rady, też znajduje oddźwięk. Rzecz się sprawdza. Stale powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

  14. Sawo
    Kłamstwa propagandowe muszą być podnoszone na wysoki poziom tam, gdzie się nie dysponuje innymi argumentami. I ktoś, kto ma w sobie zakodowana przyzwoitość nie będzie skłonny do ich powtarzania. Dlatego wylecieli z PiSu intelektualiści. Pozostali są albo dostatecznie cyniczni albo zbyt mało zorientowani aby się przed ich powtarzaniem powstrzymywać.

    Przy tym ustawiczne bzdurzenie, że rząd nic nie robi albo, że sobie nie daje rady, też znajduje oddźwięk. Rzecz się sprawdza. Stale powtarzane kłamstwo staje się prawdą.

    • To się chyba nazywa
      To się chyba nazywa publicystyka. Długo, rozważnie, chłodno, grzecznie, przez to fachowo, ale gdzieś tak w 2/3 bez sensu i nudno. Kiedy ci wszyscy fachowcy zrozumieją, że te ich teksty są jak opisy przyrody, które co prawda bywają potrzebnym dodatkiem, ale tylko dodatkiem. Chciałbym spytać, co w tym tekście jest podmiotem, co orzeczeniem. Gdzie tu są bohaterowie, gdzie akcja, gdzie wątek, jeśli już brak wielowątkowości? Nie znam się, gdzieś od 20 lat jestem hipisem, może dlatego wolę żywych ludzi, takich co puszczają bąki po kapuśniaku i bekają po piwie, a potem biorą się za robotę i wychodzi im na przykład “Zwrotnik raka”. Chyba nigdy nie dorosnę, do takich tekstów na pewno.

      • He, he
        Nie czepiał byś się tekstu gdybyś zobaczył Kuczyńskiego na żywo. Słuchanie zblazowanego Kuczyńskiego w CNBC Biznes to jest dopiero przeżycie. Polecam w celach poznawczych.
        PS
        Ja stawiam na opcię zalecaną przez BŚ, a co do 5 zł Tuska to proponuję analom jeszcze raz przeczytać jego wypowiedź.

        • @Duraleksie
          Ale przynajmniej doceniam, że dwie opcje (BŚ i MFW) przedstawił i uczciwie powiedział, jakie jest jego zdanie. Natomiast kwestia oceny tych 5 zł to, moim zdaniem, brak dobrej woli interpretacynej takich jak on (inni, Jankowiak, Rybiński powtarzają tę samą mantrę). Bo przecież uprawniona byłaby interpretacja celowej (genialnej?) ściemy: rzucam liczbę, a działać zaczynam od razu.

          • Co deficytu pełna zgoda, bo mądrego tu nie ma.
            Mógłby opisać dlaczego stawiam na opcję Bś, ale jest późno, a nie da się tego napisać w dwóch zdaniach. Natomiast co do tych pięciu złotych to któryś geniusz powiedział, że to działanie wbrew teoriom książkowym. Coś mi się zdaje, że Tusk, a w zasadzie Rostowski, dopisał nowy rozdział, a reszta towarzystwa mu najzwyczajniej zazdrości. Inna sprawa, że niby co oni teraz mają powiedzieć? Odszczekać nie potrafią, bo ucierpiałaby ich pozycja zawodowa.
            PS
            Nie lubię szczekać, ale jak trzeba to nawet zawyję.

      • jestem starej daty
        Jestem starej daty, z tych pierwszych hippiesów – jakie oni strasznie nudne rzeczy czytali i pisali! Ja się od Kuczyńskiego kilku rzeczy dowiedzialam (np. różnica między MFW a BŚ w ocenie polskiej strategii antykryzysowej), niektóre moje intuicje potwierdził (np. że gra na zwyżkę zlotego, ta z przeszłości i ta ewentualna w przyszłości to też jest spekulacja, czyli "brudna" gra na swój – spekulantów – zysk; że jeśli złoty pójdzie w górę to unijne dotacje polecą w dół i inne trywia) no i najważniejsze – całą sytuację jakoś tam uporządkował. A Zwrotniki raka i koziorżca "nudnej" publicystyki w życiu nie wykluczają.

        • Spodziewałem się takiej
          Spodziewałem się takiej odpowiedzi, że to dwa światy, publicystyka i “Zwrotnik raka” i upieram się , że nie. Jeśli ktoś mnie pyta o coś na czym mam szczęście się znać, a pytający nie ma szczęścia i się nie zna, to tłumaczę tak jakby się nie znał, aby ten co się nie zna, wiedział o czym mówię. Proste prawda? A ci panowie zachowują się tak, że jeden drugiemu tłumaczy, że zna się lepiej i całą resztę mają w dupie. Na pamięć wiem jak wymienić rozrząd w Maluchu, podejrzewam, że nie jest to Twoja silna strona, ale daję Ci pełną gwarancję, że dwa piwa plus 15 minut instruktażu na “żywym” Maluchu i wiesz wszystko o rozrządzie Malucha, bo to banał, tylko tak groźnie brzmi. Natomiast jak Cie postraszę, że ci głowic ę w Maluchu wywali, korbowody wyjdą bokiem, bo to trzeba się znać Bóg wie jak, to oczywiście pójdziesz do mechanika, a ten Cię oskubie i jeszcze dołoży niezbędnych napraw.

          Ci ludzie nie piszą do mnie, oni piszą do siebie o sobie. Więcej o ekonomi dowiedziałem się od Duralexa, cenobity i zakutego łba, z którymi średnio ostatnio się zgadzam, chociaż gdzie mi do niech z wiedzą, niż od tych wszystkich mdłych fachowców. Mam wrażenie, że oni się boją normalnych słów i zwykłego języka, to mogłoby osłabić ich fachowość. A co do prognoz MFW i innych JP Morgan, to pisałem wprost językiem ludzi co sami dłubali w rozrządach, to jest jedno wielkie skurwysyństwo i złodziejstwo w czystej postaci, nie żadna tam gra i spekulacja, ale złodziejstwu i skurwysyństwo. Nie wymagam już tak prostackiego języka jak mój od Pana Kuczyńskiego, ale owijanie stolca w bawełnę mumifikuje zastany bajzel. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skóra Leppera, to jest też tak, że taki medialnie poważny nie może powiedzieć za dużo, bo go zjedzą w “środowisku”, natomiast taki niepoważny anonimowy Lepper jak ja może sobie pozwolić na wiele, łącznie z rozwijaniem stolca z bawełny.

          • prawda, na rozrządzie Malucha się nie znam
            Na rozrządzie Malucha się nie znam, ale swojego czasu wieszakiem, takim od ubrań, umialam go zapalac. Mam nadzieję, że do tych starych doświadczeń nie będę musiała powracać. Nie wydaje mi się, żeby Kuczyński w cokolwiek owijał. Zgoda, też wolę Duralexa, Cenobitę czy Zakutą Pałę (choć jego świętego oburzenia na spekulantów i cynicznych bankowych złodziei do końca nie podzielam). I zdradzę Ci jeszcze jedno osobiste doświadczenie. Zawodowe. Mój były szef nie puścił mi na antenę dwóch rozmów, z Balcerowiczem i z Węcławskim. Bo, jego zdaniem, były za mądre, nie dla zwykłych ludzi. Zupełnie jakbym Ciebie słyszała.

          • Na temat nie puszczania
            Na temat nie puszczania rozmów na antenie radia, musiałbyś podgadać z moją żoną. Szanuję Balcerowicza i chyba jest to ostatni doktrynalny liberał, którego bym oszczędził. Miał hopla na punkcie monetaryzmu i inflacji, ale w przeciwieństwie do jego kolegów dokonał tego, co sobie założył i tu “piąteczka”. Natomiast Balcerowicz jako polityk i gadająca głowa to chodząca katastrofa. To za jego czasów UD padła, a jego pogawędki zawsze sprowadzały się do jednego “ciąć wydatki”. No i w końcu ministrowanie w czasie AWS, było niemal katastrofą i o tyle słusznie przywołałaś Balcerowicza, że ten uciekł do dziury Bauca, prezesowania UD i znalazł prestiżową posadę w NBP. Tusk ma dokładnie te same okoliczności i motywacje. Balcerowicz to mądry chłop i odważny, ale błędy popełniał również niemałe i na antenie marudził, dlatego szefowi się nie dziwię.

          • Żonę pozdrów
            Nie to, żebym się podlizywała, ale Żonę pozdrów, tym bardziej jesli się zna na gadaniu z balcerowiczopodobnymi na antenie. Ale wiesz, pikanterii sytuacji dodaje wypowiedź sekretarki, która się żaliła, że ona i jej córka nie mogły tego faceta, jednego z niewielu mądrych, znowu posluchać. Z oceną jego ministrowania w rządzie z AWS się nie zgadzam. Wyprowadził UW z rządu, kiedy mu Kwach liniowy zawetował, a Piskorczycy zaczęli koło d.. robić. Upadek Mumii miał bardziej skomplikowane przyczyny. Jedną z nich był Tusk z Olechowskim. Ale pewnie tak musiało się stać. Formacja przejściowa, w której miałam wielu przyjaciół.

    • To się chyba nazywa
      To się chyba nazywa publicystyka. Długo, rozważnie, chłodno, grzecznie, przez to fachowo, ale gdzieś tak w 2/3 bez sensu i nudno. Kiedy ci wszyscy fachowcy zrozumieją, że te ich teksty są jak opisy przyrody, które co prawda bywają potrzebnym dodatkiem, ale tylko dodatkiem. Chciałbym spytać, co w tym tekście jest podmiotem, co orzeczeniem. Gdzie tu są bohaterowie, gdzie akcja, gdzie wątek, jeśli już brak wielowątkowości? Nie znam się, gdzieś od 20 lat jestem hipisem, może dlatego wolę żywych ludzi, takich co puszczają bąki po kapuśniaku i bekają po piwie, a potem biorą się za robotę i wychodzi im na przykład “Zwrotnik raka”. Chyba nigdy nie dorosnę, do takich tekstów na pewno.

      • He, he
        Nie czepiał byś się tekstu gdybyś zobaczył Kuczyńskiego na żywo. Słuchanie zblazowanego Kuczyńskiego w CNBC Biznes to jest dopiero przeżycie. Polecam w celach poznawczych.
        PS
        Ja stawiam na opcię zalecaną przez BŚ, a co do 5 zł Tuska to proponuję analom jeszcze raz przeczytać jego wypowiedź.

        • @Duraleksie
          Ale przynajmniej doceniam, że dwie opcje (BŚ i MFW) przedstawił i uczciwie powiedział, jakie jest jego zdanie. Natomiast kwestia oceny tych 5 zł to, moim zdaniem, brak dobrej woli interpretacynej takich jak on (inni, Jankowiak, Rybiński powtarzają tę samą mantrę). Bo przecież uprawniona byłaby interpretacja celowej (genialnej?) ściemy: rzucam liczbę, a działać zaczynam od razu.

          • Co deficytu pełna zgoda, bo mądrego tu nie ma.
            Mógłby opisać dlaczego stawiam na opcję Bś, ale jest późno, a nie da się tego napisać w dwóch zdaniach. Natomiast co do tych pięciu złotych to któryś geniusz powiedział, że to działanie wbrew teoriom książkowym. Coś mi się zdaje, że Tusk, a w zasadzie Rostowski, dopisał nowy rozdział, a reszta towarzystwa mu najzwyczajniej zazdrości. Inna sprawa, że niby co oni teraz mają powiedzieć? Odszczekać nie potrafią, bo ucierpiałaby ich pozycja zawodowa.
            PS
            Nie lubię szczekać, ale jak trzeba to nawet zawyję.

      • jestem starej daty
        Jestem starej daty, z tych pierwszych hippiesów – jakie oni strasznie nudne rzeczy czytali i pisali! Ja się od Kuczyńskiego kilku rzeczy dowiedzialam (np. różnica między MFW a BŚ w ocenie polskiej strategii antykryzysowej), niektóre moje intuicje potwierdził (np. że gra na zwyżkę zlotego, ta z przeszłości i ta ewentualna w przyszłości to też jest spekulacja, czyli "brudna" gra na swój – spekulantów – zysk; że jeśli złoty pójdzie w górę to unijne dotacje polecą w dół i inne trywia) no i najważniejsze – całą sytuację jakoś tam uporządkował. A Zwrotniki raka i koziorżca "nudnej" publicystyki w życiu nie wykluczają.

        • Spodziewałem się takiej
          Spodziewałem się takiej odpowiedzi, że to dwa światy, publicystyka i “Zwrotnik raka” i upieram się , że nie. Jeśli ktoś mnie pyta o coś na czym mam szczęście się znać, a pytający nie ma szczęścia i się nie zna, to tłumaczę tak jakby się nie znał, aby ten co się nie zna, wiedział o czym mówię. Proste prawda? A ci panowie zachowują się tak, że jeden drugiemu tłumaczy, że zna się lepiej i całą resztę mają w dupie. Na pamięć wiem jak wymienić rozrząd w Maluchu, podejrzewam, że nie jest to Twoja silna strona, ale daję Ci pełną gwarancję, że dwa piwa plus 15 minut instruktażu na “żywym” Maluchu i wiesz wszystko o rozrządzie Malucha, bo to banał, tylko tak groźnie brzmi. Natomiast jak Cie postraszę, że ci głowic ę w Maluchu wywali, korbowody wyjdą bokiem, bo to trzeba się znać Bóg wie jak, to oczywiście pójdziesz do mechanika, a ten Cię oskubie i jeszcze dołoży niezbędnych napraw.

          Ci ludzie nie piszą do mnie, oni piszą do siebie o sobie. Więcej o ekonomi dowiedziałem się od Duralexa, cenobity i zakutego łba, z którymi średnio ostatnio się zgadzam, chociaż gdzie mi do niech z wiedzą, niż od tych wszystkich mdłych fachowców. Mam wrażenie, że oni się boją normalnych słów i zwykłego języka, to mogłoby osłabić ich fachowość. A co do prognoz MFW i innych JP Morgan, to pisałem wprost językiem ludzi co sami dłubali w rozrządach, to jest jedno wielkie skurwysyństwo i złodziejstwo w czystej postaci, nie żadna tam gra i spekulacja, ale złodziejstwu i skurwysyństwo. Nie wymagam już tak prostackiego języka jak mój od Pana Kuczyńskiego, ale owijanie stolca w bawełnę mumifikuje zastany bajzel. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skóra Leppera, to jest też tak, że taki medialnie poważny nie może powiedzieć za dużo, bo go zjedzą w “środowisku”, natomiast taki niepoważny anonimowy Lepper jak ja może sobie pozwolić na wiele, łącznie z rozwijaniem stolca z bawełny.

          • prawda, na rozrządzie Malucha się nie znam
            Na rozrządzie Malucha się nie znam, ale swojego czasu wieszakiem, takim od ubrań, umialam go zapalac. Mam nadzieję, że do tych starych doświadczeń nie będę musiała powracać. Nie wydaje mi się, żeby Kuczyński w cokolwiek owijał. Zgoda, też wolę Duralexa, Cenobitę czy Zakutą Pałę (choć jego świętego oburzenia na spekulantów i cynicznych bankowych złodziei do końca nie podzielam). I zdradzę Ci jeszcze jedno osobiste doświadczenie. Zawodowe. Mój były szef nie puścił mi na antenę dwóch rozmów, z Balcerowiczem i z Węcławskim. Bo, jego zdaniem, były za mądre, nie dla zwykłych ludzi. Zupełnie jakbym Ciebie słyszała.

          • Na temat nie puszczania
            Na temat nie puszczania rozmów na antenie radia, musiałbyś podgadać z moją żoną. Szanuję Balcerowicza i chyba jest to ostatni doktrynalny liberał, którego bym oszczędził. Miał hopla na punkcie monetaryzmu i inflacji, ale w przeciwieństwie do jego kolegów dokonał tego, co sobie założył i tu “piąteczka”. Natomiast Balcerowicz jako polityk i gadająca głowa to chodząca katastrofa. To za jego czasów UD padła, a jego pogawędki zawsze sprowadzały się do jednego “ciąć wydatki”. No i w końcu ministrowanie w czasie AWS, było niemal katastrofą i o tyle słusznie przywołałaś Balcerowicza, że ten uciekł do dziury Bauca, prezesowania UD i znalazł prestiżową posadę w NBP. Tusk ma dokładnie te same okoliczności i motywacje. Balcerowicz to mądry chłop i odważny, ale błędy popełniał również niemałe i na antenie marudził, dlatego szefowi się nie dziwię.

          • Żonę pozdrów
            Nie to, żebym się podlizywała, ale Żonę pozdrów, tym bardziej jesli się zna na gadaniu z balcerowiczopodobnymi na antenie. Ale wiesz, pikanterii sytuacji dodaje wypowiedź sekretarki, która się żaliła, że ona i jej córka nie mogły tego faceta, jednego z niewielu mądrych, znowu posluchać. Z oceną jego ministrowania w rządzie z AWS się nie zgadzam. Wyprowadził UW z rządu, kiedy mu Kwach liniowy zawetował, a Piskorczycy zaczęli koło d.. robić. Upadek Mumii miał bardziej skomplikowane przyczyny. Jedną z nich był Tusk z Olechowskim. Ale pewnie tak musiało się stać. Formacja przejściowa, w której miałam wielu przyjaciół.

    • To się chyba nazywa
      To się chyba nazywa publicystyka. Długo, rozważnie, chłodno, grzecznie, przez to fachowo, ale gdzieś tak w 2/3 bez sensu i nudno. Kiedy ci wszyscy fachowcy zrozumieją, że te ich teksty są jak opisy przyrody, które co prawda bywają potrzebnym dodatkiem, ale tylko dodatkiem. Chciałbym spytać, co w tym tekście jest podmiotem, co orzeczeniem. Gdzie tu są bohaterowie, gdzie akcja, gdzie wątek, jeśli już brak wielowątkowości? Nie znam się, gdzieś od 20 lat jestem hipisem, może dlatego wolę żywych ludzi, takich co puszczają bąki po kapuśniaku i bekają po piwie, a potem biorą się za robotę i wychodzi im na przykład “Zwrotnik raka”. Chyba nigdy nie dorosnę, do takich tekstów na pewno.

      • He, he
        Nie czepiał byś się tekstu gdybyś zobaczył Kuczyńskiego na żywo. Słuchanie zblazowanego Kuczyńskiego w CNBC Biznes to jest dopiero przeżycie. Polecam w celach poznawczych.
        PS
        Ja stawiam na opcię zalecaną przez BŚ, a co do 5 zł Tuska to proponuję analom jeszcze raz przeczytać jego wypowiedź.

        • @Duraleksie
          Ale przynajmniej doceniam, że dwie opcje (BŚ i MFW) przedstawił i uczciwie powiedział, jakie jest jego zdanie. Natomiast kwestia oceny tych 5 zł to, moim zdaniem, brak dobrej woli interpretacynej takich jak on (inni, Jankowiak, Rybiński powtarzają tę samą mantrę). Bo przecież uprawniona byłaby interpretacja celowej (genialnej?) ściemy: rzucam liczbę, a działać zaczynam od razu.

          • Co deficytu pełna zgoda, bo mądrego tu nie ma.
            Mógłby opisać dlaczego stawiam na opcję Bś, ale jest późno, a nie da się tego napisać w dwóch zdaniach. Natomiast co do tych pięciu złotych to któryś geniusz powiedział, że to działanie wbrew teoriom książkowym. Coś mi się zdaje, że Tusk, a w zasadzie Rostowski, dopisał nowy rozdział, a reszta towarzystwa mu najzwyczajniej zazdrości. Inna sprawa, że niby co oni teraz mają powiedzieć? Odszczekać nie potrafią, bo ucierpiałaby ich pozycja zawodowa.
            PS
            Nie lubię szczekać, ale jak trzeba to nawet zawyję.

      • jestem starej daty
        Jestem starej daty, z tych pierwszych hippiesów – jakie oni strasznie nudne rzeczy czytali i pisali! Ja się od Kuczyńskiego kilku rzeczy dowiedzialam (np. różnica między MFW a BŚ w ocenie polskiej strategii antykryzysowej), niektóre moje intuicje potwierdził (np. że gra na zwyżkę zlotego, ta z przeszłości i ta ewentualna w przyszłości to też jest spekulacja, czyli "brudna" gra na swój – spekulantów – zysk; że jeśli złoty pójdzie w górę to unijne dotacje polecą w dół i inne trywia) no i najważniejsze – całą sytuację jakoś tam uporządkował. A Zwrotniki raka i koziorżca "nudnej" publicystyki w życiu nie wykluczają.

        • Spodziewałem się takiej
          Spodziewałem się takiej odpowiedzi, że to dwa światy, publicystyka i “Zwrotnik raka” i upieram się , że nie. Jeśli ktoś mnie pyta o coś na czym mam szczęście się znać, a pytający nie ma szczęścia i się nie zna, to tłumaczę tak jakby się nie znał, aby ten co się nie zna, wiedział o czym mówię. Proste prawda? A ci panowie zachowują się tak, że jeden drugiemu tłumaczy, że zna się lepiej i całą resztę mają w dupie. Na pamięć wiem jak wymienić rozrząd w Maluchu, podejrzewam, że nie jest to Twoja silna strona, ale daję Ci pełną gwarancję, że dwa piwa plus 15 minut instruktażu na “żywym” Maluchu i wiesz wszystko o rozrządzie Malucha, bo to banał, tylko tak groźnie brzmi. Natomiast jak Cie postraszę, że ci głowic ę w Maluchu wywali, korbowody wyjdą bokiem, bo to trzeba się znać Bóg wie jak, to oczywiście pójdziesz do mechanika, a ten Cię oskubie i jeszcze dołoży niezbędnych napraw.

          Ci ludzie nie piszą do mnie, oni piszą do siebie o sobie. Więcej o ekonomi dowiedziałem się od Duralexa, cenobity i zakutego łba, z którymi średnio ostatnio się zgadzam, chociaż gdzie mi do niech z wiedzą, niż od tych wszystkich mdłych fachowców. Mam wrażenie, że oni się boją normalnych słów i zwykłego języka, to mogłoby osłabić ich fachowość. A co do prognoz MFW i innych JP Morgan, to pisałem wprost językiem ludzi co sami dłubali w rozrządach, to jest jedno wielkie skurwysyństwo i złodziejstwo w czystej postaci, nie żadna tam gra i spekulacja, ale złodziejstwu i skurwysyństwo. Nie wymagam już tak prostackiego języka jak mój od Pana Kuczyńskiego, ale owijanie stolca w bawełnę mumifikuje zastany bajzel. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skóra Leppera, to jest też tak, że taki medialnie poważny nie może powiedzieć za dużo, bo go zjedzą w “środowisku”, natomiast taki niepoważny anonimowy Lepper jak ja może sobie pozwolić na wiele, łącznie z rozwijaniem stolca z bawełny.

          • prawda, na rozrządzie Malucha się nie znam
            Na rozrządzie Malucha się nie znam, ale swojego czasu wieszakiem, takim od ubrań, umialam go zapalac. Mam nadzieję, że do tych starych doświadczeń nie będę musiała powracać. Nie wydaje mi się, żeby Kuczyński w cokolwiek owijał. Zgoda, też wolę Duralexa, Cenobitę czy Zakutą Pałę (choć jego świętego oburzenia na spekulantów i cynicznych bankowych złodziei do końca nie podzielam). I zdradzę Ci jeszcze jedno osobiste doświadczenie. Zawodowe. Mój były szef nie puścił mi na antenę dwóch rozmów, z Balcerowiczem i z Węcławskim. Bo, jego zdaniem, były za mądre, nie dla zwykłych ludzi. Zupełnie jakbym Ciebie słyszała.

          • Na temat nie puszczania
            Na temat nie puszczania rozmów na antenie radia, musiałbyś podgadać z moją żoną. Szanuję Balcerowicza i chyba jest to ostatni doktrynalny liberał, którego bym oszczędził. Miał hopla na punkcie monetaryzmu i inflacji, ale w przeciwieństwie do jego kolegów dokonał tego, co sobie założył i tu “piąteczka”. Natomiast Balcerowicz jako polityk i gadająca głowa to chodząca katastrofa. To za jego czasów UD padła, a jego pogawędki zawsze sprowadzały się do jednego “ciąć wydatki”. No i w końcu ministrowanie w czasie AWS, było niemal katastrofą i o tyle słusznie przywołałaś Balcerowicza, że ten uciekł do dziury Bauca, prezesowania UD i znalazł prestiżową posadę w NBP. Tusk ma dokładnie te same okoliczności i motywacje. Balcerowicz to mądry chłop i odważny, ale błędy popełniał również niemałe i na antenie marudził, dlatego szefowi się nie dziwię.

          • Żonę pozdrów
            Nie to, żebym się podlizywała, ale Żonę pozdrów, tym bardziej jesli się zna na gadaniu z balcerowiczopodobnymi na antenie. Ale wiesz, pikanterii sytuacji dodaje wypowiedź sekretarki, która się żaliła, że ona i jej córka nie mogły tego faceta, jednego z niewielu mądrych, znowu posluchać. Z oceną jego ministrowania w rządzie z AWS się nie zgadzam. Wyprowadził UW z rządu, kiedy mu Kwach liniowy zawetował, a Piskorczycy zaczęli koło d.. robić. Upadek Mumii miał bardziej skomplikowane przyczyny. Jedną z nich był Tusk z Olechowskim. Ale pewnie tak musiało się stać. Formacja przejściowa, w której miałam wielu przyjaciół.

    • To się chyba nazywa
      To się chyba nazywa publicystyka. Długo, rozważnie, chłodno, grzecznie, przez to fachowo, ale gdzieś tak w 2/3 bez sensu i nudno. Kiedy ci wszyscy fachowcy zrozumieją, że te ich teksty są jak opisy przyrody, które co prawda bywają potrzebnym dodatkiem, ale tylko dodatkiem. Chciałbym spytać, co w tym tekście jest podmiotem, co orzeczeniem. Gdzie tu są bohaterowie, gdzie akcja, gdzie wątek, jeśli już brak wielowątkowości? Nie znam się, gdzieś od 20 lat jestem hipisem, może dlatego wolę żywych ludzi, takich co puszczają bąki po kapuśniaku i bekają po piwie, a potem biorą się za robotę i wychodzi im na przykład “Zwrotnik raka”. Chyba nigdy nie dorosnę, do takich tekstów na pewno.

      • He, he
        Nie czepiał byś się tekstu gdybyś zobaczył Kuczyńskiego na żywo. Słuchanie zblazowanego Kuczyńskiego w CNBC Biznes to jest dopiero przeżycie. Polecam w celach poznawczych.
        PS
        Ja stawiam na opcię zalecaną przez BŚ, a co do 5 zł Tuska to proponuję analom jeszcze raz przeczytać jego wypowiedź.

        • @Duraleksie
          Ale przynajmniej doceniam, że dwie opcje (BŚ i MFW) przedstawił i uczciwie powiedział, jakie jest jego zdanie. Natomiast kwestia oceny tych 5 zł to, moim zdaniem, brak dobrej woli interpretacynej takich jak on (inni, Jankowiak, Rybiński powtarzają tę samą mantrę). Bo przecież uprawniona byłaby interpretacja celowej (genialnej?) ściemy: rzucam liczbę, a działać zaczynam od razu.

          • Co deficytu pełna zgoda, bo mądrego tu nie ma.
            Mógłby opisać dlaczego stawiam na opcję Bś, ale jest późno, a nie da się tego napisać w dwóch zdaniach. Natomiast co do tych pięciu złotych to któryś geniusz powiedział, że to działanie wbrew teoriom książkowym. Coś mi się zdaje, że Tusk, a w zasadzie Rostowski, dopisał nowy rozdział, a reszta towarzystwa mu najzwyczajniej zazdrości. Inna sprawa, że niby co oni teraz mają powiedzieć? Odszczekać nie potrafią, bo ucierpiałaby ich pozycja zawodowa.
            PS
            Nie lubię szczekać, ale jak trzeba to nawet zawyję.

      • jestem starej daty
        Jestem starej daty, z tych pierwszych hippiesów – jakie oni strasznie nudne rzeczy czytali i pisali! Ja się od Kuczyńskiego kilku rzeczy dowiedzialam (np. różnica między MFW a BŚ w ocenie polskiej strategii antykryzysowej), niektóre moje intuicje potwierdził (np. że gra na zwyżkę zlotego, ta z przeszłości i ta ewentualna w przyszłości to też jest spekulacja, czyli "brudna" gra na swój – spekulantów – zysk; że jeśli złoty pójdzie w górę to unijne dotacje polecą w dół i inne trywia) no i najważniejsze – całą sytuację jakoś tam uporządkował. A Zwrotniki raka i koziorżca "nudnej" publicystyki w życiu nie wykluczają.

        • Spodziewałem się takiej
          Spodziewałem się takiej odpowiedzi, że to dwa światy, publicystyka i “Zwrotnik raka” i upieram się , że nie. Jeśli ktoś mnie pyta o coś na czym mam szczęście się znać, a pytający nie ma szczęścia i się nie zna, to tłumaczę tak jakby się nie znał, aby ten co się nie zna, wiedział o czym mówię. Proste prawda? A ci panowie zachowują się tak, że jeden drugiemu tłumaczy, że zna się lepiej i całą resztę mają w dupie. Na pamięć wiem jak wymienić rozrząd w Maluchu, podejrzewam, że nie jest to Twoja silna strona, ale daję Ci pełną gwarancję, że dwa piwa plus 15 minut instruktażu na “żywym” Maluchu i wiesz wszystko o rozrządzie Malucha, bo to banał, tylko tak groźnie brzmi. Natomiast jak Cie postraszę, że ci głowic ę w Maluchu wywali, korbowody wyjdą bokiem, bo to trzeba się znać Bóg wie jak, to oczywiście pójdziesz do mechanika, a ten Cię oskubie i jeszcze dołoży niezbędnych napraw.

          Ci ludzie nie piszą do mnie, oni piszą do siebie o sobie. Więcej o ekonomi dowiedziałem się od Duralexa, cenobity i zakutego łba, z którymi średnio ostatnio się zgadzam, chociaż gdzie mi do niech z wiedzą, niż od tych wszystkich mdłych fachowców. Mam wrażenie, że oni się boją normalnych słów i zwykłego języka, to mogłoby osłabić ich fachowość. A co do prognoz MFW i innych JP Morgan, to pisałem wprost językiem ludzi co sami dłubali w rozrządach, to jest jedno wielkie skurwysyństwo i złodziejstwo w czystej postaci, nie żadna tam gra i spekulacja, ale złodziejstwu i skurwysyństwo. Nie wymagam już tak prostackiego języka jak mój od Pana Kuczyńskiego, ale owijanie stolca w bawełnę mumifikuje zastany bajzel. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skóra Leppera, to jest też tak, że taki medialnie poważny nie może powiedzieć za dużo, bo go zjedzą w “środowisku”, natomiast taki niepoważny anonimowy Lepper jak ja może sobie pozwolić na wiele, łącznie z rozwijaniem stolca z bawełny.

          • prawda, na rozrządzie Malucha się nie znam
            Na rozrządzie Malucha się nie znam, ale swojego czasu wieszakiem, takim od ubrań, umialam go zapalac. Mam nadzieję, że do tych starych doświadczeń nie będę musiała powracać. Nie wydaje mi się, żeby Kuczyński w cokolwiek owijał. Zgoda, też wolę Duralexa, Cenobitę czy Zakutą Pałę (choć jego świętego oburzenia na spekulantów i cynicznych bankowych złodziei do końca nie podzielam). I zdradzę Ci jeszcze jedno osobiste doświadczenie. Zawodowe. Mój były szef nie puścił mi na antenę dwóch rozmów, z Balcerowiczem i z Węcławskim. Bo, jego zdaniem, były za mądre, nie dla zwykłych ludzi. Zupełnie jakbym Ciebie słyszała.

          • Na temat nie puszczania
            Na temat nie puszczania rozmów na antenie radia, musiałbyś podgadać z moją żoną. Szanuję Balcerowicza i chyba jest to ostatni doktrynalny liberał, którego bym oszczędził. Miał hopla na punkcie monetaryzmu i inflacji, ale w przeciwieństwie do jego kolegów dokonał tego, co sobie założył i tu “piąteczka”. Natomiast Balcerowicz jako polityk i gadająca głowa to chodząca katastrofa. To za jego czasów UD padła, a jego pogawędki zawsze sprowadzały się do jednego “ciąć wydatki”. No i w końcu ministrowanie w czasie AWS, było niemal katastrofą i o tyle słusznie przywołałaś Balcerowicza, że ten uciekł do dziury Bauca, prezesowania UD i znalazł prestiżową posadę w NBP. Tusk ma dokładnie te same okoliczności i motywacje. Balcerowicz to mądry chłop i odważny, ale błędy popełniał również niemałe i na antenie marudził, dlatego szefowi się nie dziwię.

          • Żonę pozdrów
            Nie to, żebym się podlizywała, ale Żonę pozdrów, tym bardziej jesli się zna na gadaniu z balcerowiczopodobnymi na antenie. Ale wiesz, pikanterii sytuacji dodaje wypowiedź sekretarki, która się żaliła, że ona i jej córka nie mogły tego faceta, jednego z niewielu mądrych, znowu posluchać. Z oceną jego ministrowania w rządzie z AWS się nie zgadzam. Wyprowadził UW z rządu, kiedy mu Kwach liniowy zawetował, a Piskorczycy zaczęli koło d.. robić. Upadek Mumii miał bardziej skomplikowane przyczyny. Jedną z nich był Tusk z Olechowskim. Ale pewnie tak musiało się stać. Formacja przejściowa, w której miałam wielu przyjaciół.

    • To się chyba nazywa
      To się chyba nazywa publicystyka. Długo, rozważnie, chłodno, grzecznie, przez to fachowo, ale gdzieś tak w 2/3 bez sensu i nudno. Kiedy ci wszyscy fachowcy zrozumieją, że te ich teksty są jak opisy przyrody, które co prawda bywają potrzebnym dodatkiem, ale tylko dodatkiem. Chciałbym spytać, co w tym tekście jest podmiotem, co orzeczeniem. Gdzie tu są bohaterowie, gdzie akcja, gdzie wątek, jeśli już brak wielowątkowości? Nie znam się, gdzieś od 20 lat jestem hipisem, może dlatego wolę żywych ludzi, takich co puszczają bąki po kapuśniaku i bekają po piwie, a potem biorą się za robotę i wychodzi im na przykład “Zwrotnik raka”. Chyba nigdy nie dorosnę, do takich tekstów na pewno.

      • He, he
        Nie czepiał byś się tekstu gdybyś zobaczył Kuczyńskiego na żywo. Słuchanie zblazowanego Kuczyńskiego w CNBC Biznes to jest dopiero przeżycie. Polecam w celach poznawczych.
        PS
        Ja stawiam na opcię zalecaną przez BŚ, a co do 5 zł Tuska to proponuję analom jeszcze raz przeczytać jego wypowiedź.

        • @Duraleksie
          Ale przynajmniej doceniam, że dwie opcje (BŚ i MFW) przedstawił i uczciwie powiedział, jakie jest jego zdanie. Natomiast kwestia oceny tych 5 zł to, moim zdaniem, brak dobrej woli interpretacynej takich jak on (inni, Jankowiak, Rybiński powtarzają tę samą mantrę). Bo przecież uprawniona byłaby interpretacja celowej (genialnej?) ściemy: rzucam liczbę, a działać zaczynam od razu.

          • Co deficytu pełna zgoda, bo mądrego tu nie ma.
            Mógłby opisać dlaczego stawiam na opcję Bś, ale jest późno, a nie da się tego napisać w dwóch zdaniach. Natomiast co do tych pięciu złotych to któryś geniusz powiedział, że to działanie wbrew teoriom książkowym. Coś mi się zdaje, że Tusk, a w zasadzie Rostowski, dopisał nowy rozdział, a reszta towarzystwa mu najzwyczajniej zazdrości. Inna sprawa, że niby co oni teraz mają powiedzieć? Odszczekać nie potrafią, bo ucierpiałaby ich pozycja zawodowa.
            PS
            Nie lubię szczekać, ale jak trzeba to nawet zawyję.

      • jestem starej daty
        Jestem starej daty, z tych pierwszych hippiesów – jakie oni strasznie nudne rzeczy czytali i pisali! Ja się od Kuczyńskiego kilku rzeczy dowiedzialam (np. różnica między MFW a BŚ w ocenie polskiej strategii antykryzysowej), niektóre moje intuicje potwierdził (np. że gra na zwyżkę zlotego, ta z przeszłości i ta ewentualna w przyszłości to też jest spekulacja, czyli "brudna" gra na swój – spekulantów – zysk; że jeśli złoty pójdzie w górę to unijne dotacje polecą w dół i inne trywia) no i najważniejsze – całą sytuację jakoś tam uporządkował. A Zwrotniki raka i koziorżca "nudnej" publicystyki w życiu nie wykluczają.

        • Spodziewałem się takiej
          Spodziewałem się takiej odpowiedzi, że to dwa światy, publicystyka i “Zwrotnik raka” i upieram się , że nie. Jeśli ktoś mnie pyta o coś na czym mam szczęście się znać, a pytający nie ma szczęścia i się nie zna, to tłumaczę tak jakby się nie znał, aby ten co się nie zna, wiedział o czym mówię. Proste prawda? A ci panowie zachowują się tak, że jeden drugiemu tłumaczy, że zna się lepiej i całą resztę mają w dupie. Na pamięć wiem jak wymienić rozrząd w Maluchu, podejrzewam, że nie jest to Twoja silna strona, ale daję Ci pełną gwarancję, że dwa piwa plus 15 minut instruktażu na “żywym” Maluchu i wiesz wszystko o rozrządzie Malucha, bo to banał, tylko tak groźnie brzmi. Natomiast jak Cie postraszę, że ci głowic ę w Maluchu wywali, korbowody wyjdą bokiem, bo to trzeba się znać Bóg wie jak, to oczywiście pójdziesz do mechanika, a ten Cię oskubie i jeszcze dołoży niezbędnych napraw.

          Ci ludzie nie piszą do mnie, oni piszą do siebie o sobie. Więcej o ekonomi dowiedziałem się od Duralexa, cenobity i zakutego łba, z którymi średnio ostatnio się zgadzam, chociaż gdzie mi do niech z wiedzą, niż od tych wszystkich mdłych fachowców. Mam wrażenie, że oni się boją normalnych słów i zwykłego języka, to mogłoby osłabić ich fachowość. A co do prognoz MFW i innych JP Morgan, to pisałem wprost językiem ludzi co sami dłubali w rozrządach, to jest jedno wielkie skurwysyństwo i złodziejstwo w czystej postaci, nie żadna tam gra i spekulacja, ale złodziejstwu i skurwysyństwo. Nie wymagam już tak prostackiego języka jak mój od Pana Kuczyńskiego, ale owijanie stolca w bawełnę mumifikuje zastany bajzel. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skóra Leppera, to jest też tak, że taki medialnie poważny nie może powiedzieć za dużo, bo go zjedzą w “środowisku”, natomiast taki niepoważny anonimowy Lepper jak ja może sobie pozwolić na wiele, łącznie z rozwijaniem stolca z bawełny.

          • prawda, na rozrządzie Malucha się nie znam
            Na rozrządzie Malucha się nie znam, ale swojego czasu wieszakiem, takim od ubrań, umialam go zapalac. Mam nadzieję, że do tych starych doświadczeń nie będę musiała powracać. Nie wydaje mi się, żeby Kuczyński w cokolwiek owijał. Zgoda, też wolę Duralexa, Cenobitę czy Zakutą Pałę (choć jego świętego oburzenia na spekulantów i cynicznych bankowych złodziei do końca nie podzielam). I zdradzę Ci jeszcze jedno osobiste doświadczenie. Zawodowe. Mój były szef nie puścił mi na antenę dwóch rozmów, z Balcerowiczem i z Węcławskim. Bo, jego zdaniem, były za mądre, nie dla zwykłych ludzi. Zupełnie jakbym Ciebie słyszała.

          • Na temat nie puszczania
            Na temat nie puszczania rozmów na antenie radia, musiałbyś podgadać z moją żoną. Szanuję Balcerowicza i chyba jest to ostatni doktrynalny liberał, którego bym oszczędził. Miał hopla na punkcie monetaryzmu i inflacji, ale w przeciwieństwie do jego kolegów dokonał tego, co sobie założył i tu “piąteczka”. Natomiast Balcerowicz jako polityk i gadająca głowa to chodząca katastrofa. To za jego czasów UD padła, a jego pogawędki zawsze sprowadzały się do jednego “ciąć wydatki”. No i w końcu ministrowanie w czasie AWS, było niemal katastrofą i o tyle słusznie przywołałaś Balcerowicza, że ten uciekł do dziury Bauca, prezesowania UD i znalazł prestiżową posadę w NBP. Tusk ma dokładnie te same okoliczności i motywacje. Balcerowicz to mądry chłop i odważny, ale błędy popełniał również niemałe i na antenie marudził, dlatego szefowi się nie dziwię.

          • Żonę pozdrów
            Nie to, żebym się podlizywała, ale Żonę pozdrów, tym bardziej jesli się zna na gadaniu z balcerowiczopodobnymi na antenie. Ale wiesz, pikanterii sytuacji dodaje wypowiedź sekretarki, która się żaliła, że ona i jej córka nie mogły tego faceta, jednego z niewielu mądrych, znowu posluchać. Z oceną jego ministrowania w rządzie z AWS się nie zgadzam. Wyprowadził UW z rządu, kiedy mu Kwach liniowy zawetował, a Piskorczycy zaczęli koło d.. robić. Upadek Mumii miał bardziej skomplikowane przyczyny. Jedną z nich był Tusk z Olechowskim. Ale pewnie tak musiało się stać. Formacja przejściowa, w której miałam wielu przyjaciół.

    • To się chyba nazywa
      To się chyba nazywa publicystyka. Długo, rozważnie, chłodno, grzecznie, przez to fachowo, ale gdzieś tak w 2/3 bez sensu i nudno. Kiedy ci wszyscy fachowcy zrozumieją, że te ich teksty są jak opisy przyrody, które co prawda bywają potrzebnym dodatkiem, ale tylko dodatkiem. Chciałbym spytać, co w tym tekście jest podmiotem, co orzeczeniem. Gdzie tu są bohaterowie, gdzie akcja, gdzie wątek, jeśli już brak wielowątkowości? Nie znam się, gdzieś od 20 lat jestem hipisem, może dlatego wolę żywych ludzi, takich co puszczają bąki po kapuśniaku i bekają po piwie, a potem biorą się za robotę i wychodzi im na przykład “Zwrotnik raka”. Chyba nigdy nie dorosnę, do takich tekstów na pewno.

      • He, he
        Nie czepiał byś się tekstu gdybyś zobaczył Kuczyńskiego na żywo. Słuchanie zblazowanego Kuczyńskiego w CNBC Biznes to jest dopiero przeżycie. Polecam w celach poznawczych.
        PS
        Ja stawiam na opcię zalecaną przez BŚ, a co do 5 zł Tuska to proponuję analom jeszcze raz przeczytać jego wypowiedź.

        • @Duraleksie
          Ale przynajmniej doceniam, że dwie opcje (BŚ i MFW) przedstawił i uczciwie powiedział, jakie jest jego zdanie. Natomiast kwestia oceny tych 5 zł to, moim zdaniem, brak dobrej woli interpretacynej takich jak on (inni, Jankowiak, Rybiński powtarzają tę samą mantrę). Bo przecież uprawniona byłaby interpretacja celowej (genialnej?) ściemy: rzucam liczbę, a działać zaczynam od razu.

          • Co deficytu pełna zgoda, bo mądrego tu nie ma.
            Mógłby opisać dlaczego stawiam na opcję Bś, ale jest późno, a nie da się tego napisać w dwóch zdaniach. Natomiast co do tych pięciu złotych to któryś geniusz powiedział, że to działanie wbrew teoriom książkowym. Coś mi się zdaje, że Tusk, a w zasadzie Rostowski, dopisał nowy rozdział, a reszta towarzystwa mu najzwyczajniej zazdrości. Inna sprawa, że niby co oni teraz mają powiedzieć? Odszczekać nie potrafią, bo ucierpiałaby ich pozycja zawodowa.
            PS
            Nie lubię szczekać, ale jak trzeba to nawet zawyję.

      • jestem starej daty
        Jestem starej daty, z tych pierwszych hippiesów – jakie oni strasznie nudne rzeczy czytali i pisali! Ja się od Kuczyńskiego kilku rzeczy dowiedzialam (np. różnica między MFW a BŚ w ocenie polskiej strategii antykryzysowej), niektóre moje intuicje potwierdził (np. że gra na zwyżkę zlotego, ta z przeszłości i ta ewentualna w przyszłości to też jest spekulacja, czyli "brudna" gra na swój – spekulantów – zysk; że jeśli złoty pójdzie w górę to unijne dotacje polecą w dół i inne trywia) no i najważniejsze – całą sytuację jakoś tam uporządkował. A Zwrotniki raka i koziorżca "nudnej" publicystyki w życiu nie wykluczają.

        • Spodziewałem się takiej
          Spodziewałem się takiej odpowiedzi, że to dwa światy, publicystyka i “Zwrotnik raka” i upieram się , że nie. Jeśli ktoś mnie pyta o coś na czym mam szczęście się znać, a pytający nie ma szczęścia i się nie zna, to tłumaczę tak jakby się nie znał, aby ten co się nie zna, wiedział o czym mówię. Proste prawda? A ci panowie zachowują się tak, że jeden drugiemu tłumaczy, że zna się lepiej i całą resztę mają w dupie. Na pamięć wiem jak wymienić rozrząd w Maluchu, podejrzewam, że nie jest to Twoja silna strona, ale daję Ci pełną gwarancję, że dwa piwa plus 15 minut instruktażu na “żywym” Maluchu i wiesz wszystko o rozrządzie Malucha, bo to banał, tylko tak groźnie brzmi. Natomiast jak Cie postraszę, że ci głowic ę w Maluchu wywali, korbowody wyjdą bokiem, bo to trzeba się znać Bóg wie jak, to oczywiście pójdziesz do mechanika, a ten Cię oskubie i jeszcze dołoży niezbędnych napraw.

          Ci ludzie nie piszą do mnie, oni piszą do siebie o sobie. Więcej o ekonomi dowiedziałem się od Duralexa, cenobity i zakutego łba, z którymi średnio ostatnio się zgadzam, chociaż gdzie mi do niech z wiedzą, niż od tych wszystkich mdłych fachowców. Mam wrażenie, że oni się boją normalnych słów i zwykłego języka, to mogłoby osłabić ich fachowość. A co do prognoz MFW i innych JP Morgan, to pisałem wprost językiem ludzi co sami dłubali w rozrządach, to jest jedno wielkie skurwysyństwo i złodziejstwo w czystej postaci, nie żadna tam gra i spekulacja, ale złodziejstwu i skurwysyństwo. Nie wymagam już tak prostackiego języka jak mój od Pana Kuczyńskiego, ale owijanie stolca w bawełnę mumifikuje zastany bajzel. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skóra Leppera, to jest też tak, że taki medialnie poważny nie może powiedzieć za dużo, bo go zjedzą w “środowisku”, natomiast taki niepoważny anonimowy Lepper jak ja może sobie pozwolić na wiele, łącznie z rozwijaniem stolca z bawełny.

          • prawda, na rozrządzie Malucha się nie znam
            Na rozrządzie Malucha się nie znam, ale swojego czasu wieszakiem, takim od ubrań, umialam go zapalac. Mam nadzieję, że do tych starych doświadczeń nie będę musiała powracać. Nie wydaje mi się, żeby Kuczyński w cokolwiek owijał. Zgoda, też wolę Duralexa, Cenobitę czy Zakutą Pałę (choć jego świętego oburzenia na spekulantów i cynicznych bankowych złodziei do końca nie podzielam). I zdradzę Ci jeszcze jedno osobiste doświadczenie. Zawodowe. Mój były szef nie puścił mi na antenę dwóch rozmów, z Balcerowiczem i z Węcławskim. Bo, jego zdaniem, były za mądre, nie dla zwykłych ludzi. Zupełnie jakbym Ciebie słyszała.

          • Na temat nie puszczania
            Na temat nie puszczania rozmów na antenie radia, musiałbyś podgadać z moją żoną. Szanuję Balcerowicza i chyba jest to ostatni doktrynalny liberał, którego bym oszczędził. Miał hopla na punkcie monetaryzmu i inflacji, ale w przeciwieństwie do jego kolegów dokonał tego, co sobie założył i tu “piąteczka”. Natomiast Balcerowicz jako polityk i gadająca głowa to chodząca katastrofa. To za jego czasów UD padła, a jego pogawędki zawsze sprowadzały się do jednego “ciąć wydatki”. No i w końcu ministrowanie w czasie AWS, było niemal katastrofą i o tyle słusznie przywołałaś Balcerowicza, że ten uciekł do dziury Bauca, prezesowania UD i znalazł prestiżową posadę w NBP. Tusk ma dokładnie te same okoliczności i motywacje. Balcerowicz to mądry chłop i odważny, ale błędy popełniał również niemałe i na antenie marudził, dlatego szefowi się nie dziwię.

          • Żonę pozdrów
            Nie to, żebym się podlizywała, ale Żonę pozdrów, tym bardziej jesli się zna na gadaniu z balcerowiczopodobnymi na antenie. Ale wiesz, pikanterii sytuacji dodaje wypowiedź sekretarki, która się żaliła, że ona i jej córka nie mogły tego faceta, jednego z niewielu mądrych, znowu posluchać. Z oceną jego ministrowania w rządzie z AWS się nie zgadzam. Wyprowadził UW z rządu, kiedy mu Kwach liniowy zawetował, a Piskorczycy zaczęli koło d.. robić. Upadek Mumii miał bardziej skomplikowane przyczyny. Jedną z nich był Tusk z Olechowskim. Ale pewnie tak musiało się stać. Formacja przejściowa, w której miałam wielu przyjaciół.

    • To się chyba nazywa
      To się chyba nazywa publicystyka. Długo, rozważnie, chłodno, grzecznie, przez to fachowo, ale gdzieś tak w 2/3 bez sensu i nudno. Kiedy ci wszyscy fachowcy zrozumieją, że te ich teksty są jak opisy przyrody, które co prawda bywają potrzebnym dodatkiem, ale tylko dodatkiem. Chciałbym spytać, co w tym tekście jest podmiotem, co orzeczeniem. Gdzie tu są bohaterowie, gdzie akcja, gdzie wątek, jeśli już brak wielowątkowości? Nie znam się, gdzieś od 20 lat jestem hipisem, może dlatego wolę żywych ludzi, takich co puszczają bąki po kapuśniaku i bekają po piwie, a potem biorą się za robotę i wychodzi im na przykład “Zwrotnik raka”. Chyba nigdy nie dorosnę, do takich tekstów na pewno.

      • He, he
        Nie czepiał byś się tekstu gdybyś zobaczył Kuczyńskiego na żywo. Słuchanie zblazowanego Kuczyńskiego w CNBC Biznes to jest dopiero przeżycie. Polecam w celach poznawczych.
        PS
        Ja stawiam na opcię zalecaną przez BŚ, a co do 5 zł Tuska to proponuję analom jeszcze raz przeczytać jego wypowiedź.

        • @Duraleksie
          Ale przynajmniej doceniam, że dwie opcje (BŚ i MFW) przedstawił i uczciwie powiedział, jakie jest jego zdanie. Natomiast kwestia oceny tych 5 zł to, moim zdaniem, brak dobrej woli interpretacynej takich jak on (inni, Jankowiak, Rybiński powtarzają tę samą mantrę). Bo przecież uprawniona byłaby interpretacja celowej (genialnej?) ściemy: rzucam liczbę, a działać zaczynam od razu.

          • Co deficytu pełna zgoda, bo mądrego tu nie ma.
            Mógłby opisać dlaczego stawiam na opcję Bś, ale jest późno, a nie da się tego napisać w dwóch zdaniach. Natomiast co do tych pięciu złotych to któryś geniusz powiedział, że to działanie wbrew teoriom książkowym. Coś mi się zdaje, że Tusk, a w zasadzie Rostowski, dopisał nowy rozdział, a reszta towarzystwa mu najzwyczajniej zazdrości. Inna sprawa, że niby co oni teraz mają powiedzieć? Odszczekać nie potrafią, bo ucierpiałaby ich pozycja zawodowa.
            PS
            Nie lubię szczekać, ale jak trzeba to nawet zawyję.

      • jestem starej daty
        Jestem starej daty, z tych pierwszych hippiesów – jakie oni strasznie nudne rzeczy czytali i pisali! Ja się od Kuczyńskiego kilku rzeczy dowiedzialam (np. różnica między MFW a BŚ w ocenie polskiej strategii antykryzysowej), niektóre moje intuicje potwierdził (np. że gra na zwyżkę zlotego, ta z przeszłości i ta ewentualna w przyszłości to też jest spekulacja, czyli "brudna" gra na swój – spekulantów – zysk; że jeśli złoty pójdzie w górę to unijne dotacje polecą w dół i inne trywia) no i najważniejsze – całą sytuację jakoś tam uporządkował. A Zwrotniki raka i koziorżca "nudnej" publicystyki w życiu nie wykluczają.

        • Spodziewałem się takiej
          Spodziewałem się takiej odpowiedzi, że to dwa światy, publicystyka i “Zwrotnik raka” i upieram się , że nie. Jeśli ktoś mnie pyta o coś na czym mam szczęście się znać, a pytający nie ma szczęścia i się nie zna, to tłumaczę tak jakby się nie znał, aby ten co się nie zna, wiedział o czym mówię. Proste prawda? A ci panowie zachowują się tak, że jeden drugiemu tłumaczy, że zna się lepiej i całą resztę mają w dupie. Na pamięć wiem jak wymienić rozrząd w Maluchu, podejrzewam, że nie jest to Twoja silna strona, ale daję Ci pełną gwarancję, że dwa piwa plus 15 minut instruktażu na “żywym” Maluchu i wiesz wszystko o rozrządzie Malucha, bo to banał, tylko tak groźnie brzmi. Natomiast jak Cie postraszę, że ci głowic ę w Maluchu wywali, korbowody wyjdą bokiem, bo to trzeba się znać Bóg wie jak, to oczywiście pójdziesz do mechanika, a ten Cię oskubie i jeszcze dołoży niezbędnych napraw.

          Ci ludzie nie piszą do mnie, oni piszą do siebie o sobie. Więcej o ekonomi dowiedziałem się od Duralexa, cenobity i zakutego łba, z którymi średnio ostatnio się zgadzam, chociaż gdzie mi do niech z wiedzą, niż od tych wszystkich mdłych fachowców. Mam wrażenie, że oni się boją normalnych słów i zwykłego języka, to mogłoby osłabić ich fachowość. A co do prognoz MFW i innych JP Morgan, to pisałem wprost językiem ludzi co sami dłubali w rozrządach, to jest jedno wielkie skurwysyństwo i złodziejstwo w czystej postaci, nie żadna tam gra i spekulacja, ale złodziejstwu i skurwysyństwo. Nie wymagam już tak prostackiego języka jak mój od Pana Kuczyńskiego, ale owijanie stolca w bawełnę mumifikuje zastany bajzel. Coraz bardziej zaczyna mi się podobać skóra Leppera, to jest też tak, że taki medialnie poważny nie może powiedzieć za dużo, bo go zjedzą w “środowisku”, natomiast taki niepoważny anonimowy Lepper jak ja może sobie pozwolić na wiele, łącznie z rozwijaniem stolca z bawełny.

          • prawda, na rozrządzie Malucha się nie znam
            Na rozrządzie Malucha się nie znam, ale swojego czasu wieszakiem, takim od ubrań, umialam go zapalac. Mam nadzieję, że do tych starych doświadczeń nie będę musiała powracać. Nie wydaje mi się, żeby Kuczyński w cokolwiek owijał. Zgoda, też wolę Duralexa, Cenobitę czy Zakutą Pałę (choć jego świętego oburzenia na spekulantów i cynicznych bankowych złodziei do końca nie podzielam). I zdradzę Ci jeszcze jedno osobiste doświadczenie. Zawodowe. Mój były szef nie puścił mi na antenę dwóch rozmów, z Balcerowiczem i z Węcławskim. Bo, jego zdaniem, były za mądre, nie dla zwykłych ludzi. Zupełnie jakbym Ciebie słyszała.

          • Na temat nie puszczania
            Na temat nie puszczania rozmów na antenie radia, musiałbyś podgadać z moją żoną. Szanuję Balcerowicza i chyba jest to ostatni doktrynalny liberał, którego bym oszczędził. Miał hopla na punkcie monetaryzmu i inflacji, ale w przeciwieństwie do jego kolegów dokonał tego, co sobie założył i tu “piąteczka”. Natomiast Balcerowicz jako polityk i gadająca głowa to chodząca katastrofa. To za jego czasów UD padła, a jego pogawędki zawsze sprowadzały się do jednego “ciąć wydatki”. No i w końcu ministrowanie w czasie AWS, było niemal katastrofą i o tyle słusznie przywołałaś Balcerowicza, że ten uciekł do dziury Bauca, prezesowania UD i znalazł prestiżową posadę w NBP. Tusk ma dokładnie te same okoliczności i motywacje. Balcerowicz to mądry chłop i odważny, ale błędy popełniał również niemałe i na antenie marudził, dlatego szefowi się nie dziwię.

          • Żonę pozdrów
            Nie to, żebym się podlizywała, ale Żonę pozdrów, tym bardziej jesli się zna na gadaniu z balcerowiczopodobnymi na antenie. Ale wiesz, pikanterii sytuacji dodaje wypowiedź sekretarki, która się żaliła, że ona i jej córka nie mogły tego faceta, jednego z niewielu mądrych, znowu posluchać. Z oceną jego ministrowania w rządzie z AWS się nie zgadzam. Wyprowadził UW z rządu, kiedy mu Kwach liniowy zawetował, a Piskorczycy zaczęli koło d.. robić. Upadek Mumii miał bardziej skomplikowane przyczyny. Jedną z nich był Tusk z Olechowskim. Ale pewnie tak musiało się stać. Formacja przejściowa, w której miałam wielu przyjaciół.

    • uczeni na drzewo!
      Ludzie, nie zapominajcie o tym że istnieją dwie nie przystające do siebie ekonomie. Ekonomia państwa, i ?ekonomia? obywatela. To co opłacalne dla konkretnego człowieka z reguły nie jest opłacalne dla państwa, i na odwrót.. Jedyne sensowne pytanie jakie można sobie zadać, brzmi ? ?co mam robić żeby mieć więcej i lepiej?. Nie ma sensu pytać chemika kwantowego o przepis na domowy bimber, bo z punktu widzenia chemii kwantowej prawdopodobieństwo powstania bimbru jest nieskończenie bliskie zera. I tyle się dowiesz od speca.

      Ekonomista jest człowiekiem państwa, czyli grupy składającej się z polityków, urzędników i aparatu finansowego. Celem państwa jest pomyślność tej szeroko rozumianej rodziny, odseparowanie jej od problemów życia dotykających społeczeństwo, oraz spełnianie swej ambicji rządzenia. Państwo jakoby idealne, czyli strzegące tylko ogólnych zasad i chroniące obywatela przed rozbojem, nie istnieje, bo takie ograniczenie roli, niweluje większość przyjemności płynących z rządzenia.

      Co z tego wynika? Ano to, że budowanie dobrobytu trzeba zacząć od siebie, i na sobie skończyć. Jeśli to brzmi egoistycznie, to dla poprawy mniemania o sobie można wmawiać, że suma pojedynczych zadowolonych z siebie obywateli tworzy zadowolony naród (co nie jest prawdą, ale nie szkodzi tak myśleć).

      Pytanie o cokolwiek teoretyków ma jeszcze tą wadę, że ?naukowiec? ( w cudzysłowie, bo od jakichś 10 lat nie istnieje w Polsce taka grupa zawodowa, są tylko tzw nauczyciele akademiccy), który zrobił doktorat, a nie daj boże habilitację na głoszeniu teorii, iż Ziemia jest częściowo płaska, nie może już nigdy otwarcie zmienić zdania, zanegowałby przecież cały sens swej roboty, i wręcz życia. Musi do końca stać na swoim i klepać pierdoły.

    • uczeni na drzewo!
      Ludzie, nie zapominajcie o tym że istnieją dwie nie przystające do siebie ekonomie. Ekonomia państwa, i ?ekonomia? obywatela. To co opłacalne dla konkretnego człowieka z reguły nie jest opłacalne dla państwa, i na odwrót.. Jedyne sensowne pytanie jakie można sobie zadać, brzmi ? ?co mam robić żeby mieć więcej i lepiej?. Nie ma sensu pytać chemika kwantowego o przepis na domowy bimber, bo z punktu widzenia chemii kwantowej prawdopodobieństwo powstania bimbru jest nieskończenie bliskie zera. I tyle się dowiesz od speca.

      Ekonomista jest człowiekiem państwa, czyli grupy składającej się z polityków, urzędników i aparatu finansowego. Celem państwa jest pomyślność tej szeroko rozumianej rodziny, odseparowanie jej od problemów życia dotykających społeczeństwo, oraz spełnianie swej ambicji rządzenia. Państwo jakoby idealne, czyli strzegące tylko ogólnych zasad i chroniące obywatela przed rozbojem, nie istnieje, bo takie ograniczenie roli, niweluje większość przyjemności płynących z rządzenia.

      Co z tego wynika? Ano to, że budowanie dobrobytu trzeba zacząć od siebie, i na sobie skończyć. Jeśli to brzmi egoistycznie, to dla poprawy mniemania o sobie można wmawiać, że suma pojedynczych zadowolonych z siebie obywateli tworzy zadowolony naród (co nie jest prawdą, ale nie szkodzi tak myśleć).

      Pytanie o cokolwiek teoretyków ma jeszcze tą wadę, że ?naukowiec? ( w cudzysłowie, bo od jakichś 10 lat nie istnieje w Polsce taka grupa zawodowa, są tylko tzw nauczyciele akademiccy), który zrobił doktorat, a nie daj boże habilitację na głoszeniu teorii, iż Ziemia jest częściowo płaska, nie może już nigdy otwarcie zmienić zdania, zanegowałby przecież cały sens swej roboty, i wręcz życia. Musi do końca stać na swoim i klepać pierdoły.

    • uczeni na drzewo!
      Ludzie, nie zapominajcie o tym że istnieją dwie nie przystające do siebie ekonomie. Ekonomia państwa, i ?ekonomia? obywatela. To co opłacalne dla konkretnego człowieka z reguły nie jest opłacalne dla państwa, i na odwrót.. Jedyne sensowne pytanie jakie można sobie zadać, brzmi ? ?co mam robić żeby mieć więcej i lepiej?. Nie ma sensu pytać chemika kwantowego o przepis na domowy bimber, bo z punktu widzenia chemii kwantowej prawdopodobieństwo powstania bimbru jest nieskończenie bliskie zera. I tyle się dowiesz od speca.

      Ekonomista jest człowiekiem państwa, czyli grupy składającej się z polityków, urzędników i aparatu finansowego. Celem państwa jest pomyślność tej szeroko rozumianej rodziny, odseparowanie jej od problemów życia dotykających społeczeństwo, oraz spełnianie swej ambicji rządzenia. Państwo jakoby idealne, czyli strzegące tylko ogólnych zasad i chroniące obywatela przed rozbojem, nie istnieje, bo takie ograniczenie roli, niweluje większość przyjemności płynących z rządzenia.

      Co z tego wynika? Ano to, że budowanie dobrobytu trzeba zacząć od siebie, i na sobie skończyć. Jeśli to brzmi egoistycznie, to dla poprawy mniemania o sobie można wmawiać, że suma pojedynczych zadowolonych z siebie obywateli tworzy zadowolony naród (co nie jest prawdą, ale nie szkodzi tak myśleć).

      Pytanie o cokolwiek teoretyków ma jeszcze tą wadę, że ?naukowiec? ( w cudzysłowie, bo od jakichś 10 lat nie istnieje w Polsce taka grupa zawodowa, są tylko tzw nauczyciele akademiccy), który zrobił doktorat, a nie daj boże habilitację na głoszeniu teorii, iż Ziemia jest częściowo płaska, nie może już nigdy otwarcie zmienić zdania, zanegowałby przecież cały sens swej roboty, i wręcz życia. Musi do końca stać na swoim i klepać pierdoły.

    • uczeni na drzewo!
      Ludzie, nie zapominajcie o tym że istnieją dwie nie przystające do siebie ekonomie. Ekonomia państwa, i ?ekonomia? obywatela. To co opłacalne dla konkretnego człowieka z reguły nie jest opłacalne dla państwa, i na odwrót.. Jedyne sensowne pytanie jakie można sobie zadać, brzmi ? ?co mam robić żeby mieć więcej i lepiej?. Nie ma sensu pytać chemika kwantowego o przepis na domowy bimber, bo z punktu widzenia chemii kwantowej prawdopodobieństwo powstania bimbru jest nieskończenie bliskie zera. I tyle się dowiesz od speca.

      Ekonomista jest człowiekiem państwa, czyli grupy składającej się z polityków, urzędników i aparatu finansowego. Celem państwa jest pomyślność tej szeroko rozumianej rodziny, odseparowanie jej od problemów życia dotykających społeczeństwo, oraz spełnianie swej ambicji rządzenia. Państwo jakoby idealne, czyli strzegące tylko ogólnych zasad i chroniące obywatela przed rozbojem, nie istnieje, bo takie ograniczenie roli, niweluje większość przyjemności płynących z rządzenia.

      Co z tego wynika? Ano to, że budowanie dobrobytu trzeba zacząć od siebie, i na sobie skończyć. Jeśli to brzmi egoistycznie, to dla poprawy mniemania o sobie można wmawiać, że suma pojedynczych zadowolonych z siebie obywateli tworzy zadowolony naród (co nie jest prawdą, ale nie szkodzi tak myśleć).

      Pytanie o cokolwiek teoretyków ma jeszcze tą wadę, że ?naukowiec? ( w cudzysłowie, bo od jakichś 10 lat nie istnieje w Polsce taka grupa zawodowa, są tylko tzw nauczyciele akademiccy), który zrobił doktorat, a nie daj boże habilitację na głoszeniu teorii, iż Ziemia jest częściowo płaska, nie może już nigdy otwarcie zmienić zdania, zanegowałby przecież cały sens swej roboty, i wręcz życia. Musi do końca stać na swoim i klepać pierdoły.

    • uczeni na drzewo!
      Ludzie, nie zapominajcie o tym że istnieją dwie nie przystające do siebie ekonomie. Ekonomia państwa, i ?ekonomia? obywatela. To co opłacalne dla konkretnego człowieka z reguły nie jest opłacalne dla państwa, i na odwrót.. Jedyne sensowne pytanie jakie można sobie zadać, brzmi ? ?co mam robić żeby mieć więcej i lepiej?. Nie ma sensu pytać chemika kwantowego o przepis na domowy bimber, bo z punktu widzenia chemii kwantowej prawdopodobieństwo powstania bimbru jest nieskończenie bliskie zera. I tyle się dowiesz od speca.

      Ekonomista jest człowiekiem państwa, czyli grupy składającej się z polityków, urzędników i aparatu finansowego. Celem państwa jest pomyślność tej szeroko rozumianej rodziny, odseparowanie jej od problemów życia dotykających społeczeństwo, oraz spełnianie swej ambicji rządzenia. Państwo jakoby idealne, czyli strzegące tylko ogólnych zasad i chroniące obywatela przed rozbojem, nie istnieje, bo takie ograniczenie roli, niweluje większość przyjemności płynących z rządzenia.

      Co z tego wynika? Ano to, że budowanie dobrobytu trzeba zacząć od siebie, i na sobie skończyć. Jeśli to brzmi egoistycznie, to dla poprawy mniemania o sobie można wmawiać, że suma pojedynczych zadowolonych z siebie obywateli tworzy zadowolony naród (co nie jest prawdą, ale nie szkodzi tak myśleć).

      Pytanie o cokolwiek teoretyków ma jeszcze tą wadę, że ?naukowiec? ( w cudzysłowie, bo od jakichś 10 lat nie istnieje w Polsce taka grupa zawodowa, są tylko tzw nauczyciele akademiccy), który zrobił doktorat, a nie daj boże habilitację na głoszeniu teorii, iż Ziemia jest częściowo płaska, nie może już nigdy otwarcie zmienić zdania, zanegowałby przecież cały sens swej roboty, i wręcz życia. Musi do końca stać na swoim i klepać pierdoły.

    • uczeni na drzewo!
      Ludzie, nie zapominajcie o tym że istnieją dwie nie przystające do siebie ekonomie. Ekonomia państwa, i ?ekonomia? obywatela. To co opłacalne dla konkretnego człowieka z reguły nie jest opłacalne dla państwa, i na odwrót.. Jedyne sensowne pytanie jakie można sobie zadać, brzmi ? ?co mam robić żeby mieć więcej i lepiej?. Nie ma sensu pytać chemika kwantowego o przepis na domowy bimber, bo z punktu widzenia chemii kwantowej prawdopodobieństwo powstania bimbru jest nieskończenie bliskie zera. I tyle się dowiesz od speca.

      Ekonomista jest człowiekiem państwa, czyli grupy składającej się z polityków, urzędników i aparatu finansowego. Celem państwa jest pomyślność tej szeroko rozumianej rodziny, odseparowanie jej od problemów życia dotykających społeczeństwo, oraz spełnianie swej ambicji rządzenia. Państwo jakoby idealne, czyli strzegące tylko ogólnych zasad i chroniące obywatela przed rozbojem, nie istnieje, bo takie ograniczenie roli, niweluje większość przyjemności płynących z rządzenia.

      Co z tego wynika? Ano to, że budowanie dobrobytu trzeba zacząć od siebie, i na sobie skończyć. Jeśli to brzmi egoistycznie, to dla poprawy mniemania o sobie można wmawiać, że suma pojedynczych zadowolonych z siebie obywateli tworzy zadowolony naród (co nie jest prawdą, ale nie szkodzi tak myśleć).

      Pytanie o cokolwiek teoretyków ma jeszcze tą wadę, że ?naukowiec? ( w cudzysłowie, bo od jakichś 10 lat nie istnieje w Polsce taka grupa zawodowa, są tylko tzw nauczyciele akademiccy), który zrobił doktorat, a nie daj boże habilitację na głoszeniu teorii, iż Ziemia jest częściowo płaska, nie może już nigdy otwarcie zmienić zdania, zanegowałby przecież cały sens swej roboty, i wręcz życia. Musi do końca stać na swoim i klepać pierdoły.

    • uczeni na drzewo!
      Ludzie, nie zapominajcie o tym że istnieją dwie nie przystające do siebie ekonomie. Ekonomia państwa, i ?ekonomia? obywatela. To co opłacalne dla konkretnego człowieka z reguły nie jest opłacalne dla państwa, i na odwrót.. Jedyne sensowne pytanie jakie można sobie zadać, brzmi ? ?co mam robić żeby mieć więcej i lepiej?. Nie ma sensu pytać chemika kwantowego o przepis na domowy bimber, bo z punktu widzenia chemii kwantowej prawdopodobieństwo powstania bimbru jest nieskończenie bliskie zera. I tyle się dowiesz od speca.

      Ekonomista jest człowiekiem państwa, czyli grupy składającej się z polityków, urzędników i aparatu finansowego. Celem państwa jest pomyślność tej szeroko rozumianej rodziny, odseparowanie jej od problemów życia dotykających społeczeństwo, oraz spełnianie swej ambicji rządzenia. Państwo jakoby idealne, czyli strzegące tylko ogólnych zasad i chroniące obywatela przed rozbojem, nie istnieje, bo takie ograniczenie roli, niweluje większość przyjemności płynących z rządzenia.

      Co z tego wynika? Ano to, że budowanie dobrobytu trzeba zacząć od siebie, i na sobie skończyć. Jeśli to brzmi egoistycznie, to dla poprawy mniemania o sobie można wmawiać, że suma pojedynczych zadowolonych z siebie obywateli tworzy zadowolony naród (co nie jest prawdą, ale nie szkodzi tak myśleć).

      Pytanie o cokolwiek teoretyków ma jeszcze tą wadę, że ?naukowiec? ( w cudzysłowie, bo od jakichś 10 lat nie istnieje w Polsce taka grupa zawodowa, są tylko tzw nauczyciele akademiccy), który zrobił doktorat, a nie daj boże habilitację na głoszeniu teorii, iż Ziemia jest częściowo płaska, nie może już nigdy otwarcie zmienić zdania, zanegowałby przecież cały sens swej roboty, i wręcz życia. Musi do końca stać na swoim i klepać pierdoły.

  15. Precyzuję, Warszawianko – Zdegustowało mnie pisanie pani Olejnik
    ("pisanie" w sensie tego konkretnego artykułu "sraczkopodobnego") a zwłaszcza  to co napisała o uchybieniach nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
    Sorki za brak precyzji, Sawo, ale widocznie słońce mi uderzyło do głowy, zrobiłem sobie półgodzinny seans kąpielowy na tarasie i pisałem nieprzjrzystym skrótem myślowym.

    Natomiast Kuczyński miodzio. Nie zgadzam się z Matką. Kuczyński, jak dla mnie gada, komiksem o ekonomii dla małych dzieci. Trudno sobie wyobrazić przejrzystszą formę wypowiedzi. I wcale nie epatuje czarodziejską terminologią.
    Zapamiętałem sobie stronę w swojej przeglądarce. Tam można ciekawe rzeczy przeczytać czasami. Dzięki dla Ninki. 🙂

  16. Precyzuję, Warszawianko – Zdegustowało mnie pisanie pani Olejnik
    ("pisanie" w sensie tego konkretnego artykułu "sraczkopodobnego") a zwłaszcza  to co napisała o uchybieniach nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
    Sorki za brak precyzji, Sawo, ale widocznie słońce mi uderzyło do głowy, zrobiłem sobie półgodzinny seans kąpielowy na tarasie i pisałem nieprzjrzystym skrótem myślowym.

    Natomiast Kuczyński miodzio. Nie zgadzam się z Matką. Kuczyński, jak dla mnie gada, komiksem o ekonomii dla małych dzieci. Trudno sobie wyobrazić przejrzystszą formę wypowiedzi. I wcale nie epatuje czarodziejską terminologią.
    Zapamiętałem sobie stronę w swojej przeglądarce. Tam można ciekawe rzeczy przeczytać czasami. Dzięki dla Ninki. 🙂

  17. Precyzuję, Warszawianko – Zdegustowało mnie pisanie pani Olejnik
    ("pisanie" w sensie tego konkretnego artykułu "sraczkopodobnego") a zwłaszcza  to co napisała o uchybieniach nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
    Sorki za brak precyzji, Sawo, ale widocznie słońce mi uderzyło do głowy, zrobiłem sobie półgodzinny seans kąpielowy na tarasie i pisałem nieprzjrzystym skrótem myślowym.

    Natomiast Kuczyński miodzio. Nie zgadzam się z Matką. Kuczyński, jak dla mnie gada, komiksem o ekonomii dla małych dzieci. Trudno sobie wyobrazić przejrzystszą formę wypowiedzi. I wcale nie epatuje czarodziejską terminologią.
    Zapamiętałem sobie stronę w swojej przeglądarce. Tam można ciekawe rzeczy przeczytać czasami. Dzięki dla Ninki. 🙂

  18. Precyzuję, Warszawianko – Zdegustowało mnie pisanie pani Olejnik
    ("pisanie" w sensie tego konkretnego artykułu "sraczkopodobnego") a zwłaszcza  to co napisała o uchybieniach nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
    Sorki za brak precyzji, Sawo, ale widocznie słońce mi uderzyło do głowy, zrobiłem sobie półgodzinny seans kąpielowy na tarasie i pisałem nieprzjrzystym skrótem myślowym.

    Natomiast Kuczyński miodzio. Nie zgadzam się z Matką. Kuczyński, jak dla mnie gada, komiksem o ekonomii dla małych dzieci. Trudno sobie wyobrazić przejrzystszą formę wypowiedzi. I wcale nie epatuje czarodziejską terminologią.
    Zapamiętałem sobie stronę w swojej przeglądarce. Tam można ciekawe rzeczy przeczytać czasami. Dzięki dla Ninki. 🙂

  19. Precyzuję, Warszawianko – Zdegustowało mnie pisanie pani Olejnik
    ("pisanie" w sensie tego konkretnego artykułu "sraczkopodobnego") a zwłaszcza  to co napisała o uchybieniach nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
    Sorki za brak precyzji, Sawo, ale widocznie słońce mi uderzyło do głowy, zrobiłem sobie półgodzinny seans kąpielowy na tarasie i pisałem nieprzjrzystym skrótem myślowym.

    Natomiast Kuczyński miodzio. Nie zgadzam się z Matką. Kuczyński, jak dla mnie gada, komiksem o ekonomii dla małych dzieci. Trudno sobie wyobrazić przejrzystszą formę wypowiedzi. I wcale nie epatuje czarodziejską terminologią.
    Zapamiętałem sobie stronę w swojej przeglądarce. Tam można ciekawe rzeczy przeczytać czasami. Dzięki dla Ninki. 🙂

  20. Precyzuję, Warszawianko – Zdegustowało mnie pisanie pani Olejnik
    ("pisanie" w sensie tego konkretnego artykułu "sraczkopodobnego") a zwłaszcza  to co napisała o uchybieniach nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
    Sorki za brak precyzji, Sawo, ale widocznie słońce mi uderzyło do głowy, zrobiłem sobie półgodzinny seans kąpielowy na tarasie i pisałem nieprzjrzystym skrótem myślowym.

    Natomiast Kuczyński miodzio. Nie zgadzam się z Matką. Kuczyński, jak dla mnie gada, komiksem o ekonomii dla małych dzieci. Trudno sobie wyobrazić przejrzystszą formę wypowiedzi. I wcale nie epatuje czarodziejską terminologią.
    Zapamiętałem sobie stronę w swojej przeglądarce. Tam można ciekawe rzeczy przeczytać czasami. Dzięki dla Ninki. 🙂

  21. Precyzuję, Warszawianko – Zdegustowało mnie pisanie pani Olejnik
    ("pisanie" w sensie tego konkretnego artykułu "sraczkopodobnego") a zwłaszcza  to co napisała o uchybieniach nowelizacji ustawy o obrocie instrumentami finansowymi.
    Sorki za brak precyzji, Sawo, ale widocznie słońce mi uderzyło do głowy, zrobiłem sobie półgodzinny seans kąpielowy na tarasie i pisałem nieprzjrzystym skrótem myślowym.

    Natomiast Kuczyński miodzio. Nie zgadzam się z Matką. Kuczyński, jak dla mnie gada, komiksem o ekonomii dla małych dzieci. Trudno sobie wyobrazić przejrzystszą formę wypowiedzi. I wcale nie epatuje czarodziejską terminologią.
    Zapamiętałem sobie stronę w swojej przeglądarce. Tam można ciekawe rzeczy przeczytać czasami. Dzięki dla Ninki. 🙂

  22. Kochani
    Gospodarka musi mieć punkt odniesienia. To pieniądz. Czyli rzecz o stałej wartości. Czyli stałej ilości na rynku w stosunku do ilości występujących na nim towarów. Dlatego trudno dostępne złoto było idealną walutą do czasu jego upowszechnienia przez durnych Hiszpanów. Dlatego się tak źle dla nas skończyło zubożenie tynfa czy boratynki w srebro. W każdym z tych przypadków ilość pieniędzy się zwiększyła w stosunku do towarów. Pieniądz doznał inflacji wartości, czyli na pozór nic wielkiego się nie stało ale została zachwiana równowaga rynkowa, co doprowadziło do gospodarczego upadku zarówno Hiszpanię jak i Polskę.

    Teraz mamy inflację wartości naszego złotego na rynku międzynarodowym,. I mogą się z tego cieszyć Górale, Suwalszczanie czy Nadodrzańcy. Mogą się z tego cieszyć beneficjanci unijnych funduszy. Tylko, gdy trzeba będzie na Zachodzie kupić komponenty niezbędne do wykorzystania spadłych z nieba dutków, to im szczęka opadnie. Bo zachwiana równowaga zawsze działa na niekorzyść tego, czyim wahadłem huśtano.

    Świadczy o tym zarówno Hiszpania jak i Rzeczpospolita. I nie wierzą w to zarówno Hiszpanie jak i Polacy.

    Znany z literatury sierżant powiadał, że jak żołnierz zapomni o głowie, trzeba mu dać w dupę aby sobie głowę przypomniał. Czekajmy zatem. Z keynesistami na czele. I Kurakiem.

  23. Kochani
    Gospodarka musi mieć punkt odniesienia. To pieniądz. Czyli rzecz o stałej wartości. Czyli stałej ilości na rynku w stosunku do ilości występujących na nim towarów. Dlatego trudno dostępne złoto było idealną walutą do czasu jego upowszechnienia przez durnych Hiszpanów. Dlatego się tak źle dla nas skończyło zubożenie tynfa czy boratynki w srebro. W każdym z tych przypadków ilość pieniędzy się zwiększyła w stosunku do towarów. Pieniądz doznał inflacji wartości, czyli na pozór nic wielkiego się nie stało ale została zachwiana równowaga rynkowa, co doprowadziło do gospodarczego upadku zarówno Hiszpanię jak i Polskę.

    Teraz mamy inflację wartości naszego złotego na rynku międzynarodowym,. I mogą się z tego cieszyć Górale, Suwalszczanie czy Nadodrzańcy. Mogą się z tego cieszyć beneficjanci unijnych funduszy. Tylko, gdy trzeba będzie na Zachodzie kupić komponenty niezbędne do wykorzystania spadłych z nieba dutków, to im szczęka opadnie. Bo zachwiana równowaga zawsze działa na niekorzyść tego, czyim wahadłem huśtano.

    Świadczy o tym zarówno Hiszpania jak i Rzeczpospolita. I nie wierzą w to zarówno Hiszpanie jak i Polacy.

    Znany z literatury sierżant powiadał, że jak żołnierz zapomni o głowie, trzeba mu dać w dupę aby sobie głowę przypomniał. Czekajmy zatem. Z keynesistami na czele. I Kurakiem.

  24. Kochani
    Gospodarka musi mieć punkt odniesienia. To pieniądz. Czyli rzecz o stałej wartości. Czyli stałej ilości na rynku w stosunku do ilości występujących na nim towarów. Dlatego trudno dostępne złoto było idealną walutą do czasu jego upowszechnienia przez durnych Hiszpanów. Dlatego się tak źle dla nas skończyło zubożenie tynfa czy boratynki w srebro. W każdym z tych przypadków ilość pieniędzy się zwiększyła w stosunku do towarów. Pieniądz doznał inflacji wartości, czyli na pozór nic wielkiego się nie stało ale została zachwiana równowaga rynkowa, co doprowadziło do gospodarczego upadku zarówno Hiszpanię jak i Polskę.

    Teraz mamy inflację wartości naszego złotego na rynku międzynarodowym,. I mogą się z tego cieszyć Górale, Suwalszczanie czy Nadodrzańcy. Mogą się z tego cieszyć beneficjanci unijnych funduszy. Tylko, gdy trzeba będzie na Zachodzie kupić komponenty niezbędne do wykorzystania spadłych z nieba dutków, to im szczęka opadnie. Bo zachwiana równowaga zawsze działa na niekorzyść tego, czyim wahadłem huśtano.

    Świadczy o tym zarówno Hiszpania jak i Rzeczpospolita. I nie wierzą w to zarówno Hiszpanie jak i Polacy.

    Znany z literatury sierżant powiadał, że jak żołnierz zapomni o głowie, trzeba mu dać w dupę aby sobie głowę przypomniał. Czekajmy zatem. Z keynesistami na czele. I Kurakiem.

  25. Kochani
    Gospodarka musi mieć punkt odniesienia. To pieniądz. Czyli rzecz o stałej wartości. Czyli stałej ilości na rynku w stosunku do ilości występujących na nim towarów. Dlatego trudno dostępne złoto było idealną walutą do czasu jego upowszechnienia przez durnych Hiszpanów. Dlatego się tak źle dla nas skończyło zubożenie tynfa czy boratynki w srebro. W każdym z tych przypadków ilość pieniędzy się zwiększyła w stosunku do towarów. Pieniądz doznał inflacji wartości, czyli na pozór nic wielkiego się nie stało ale została zachwiana równowaga rynkowa, co doprowadziło do gospodarczego upadku zarówno Hiszpanię jak i Polskę.

    Teraz mamy inflację wartości naszego złotego na rynku międzynarodowym,. I mogą się z tego cieszyć Górale, Suwalszczanie czy Nadodrzańcy. Mogą się z tego cieszyć beneficjanci unijnych funduszy. Tylko, gdy trzeba będzie na Zachodzie kupić komponenty niezbędne do wykorzystania spadłych z nieba dutków, to im szczęka opadnie. Bo zachwiana równowaga zawsze działa na niekorzyść tego, czyim wahadłem huśtano.

    Świadczy o tym zarówno Hiszpania jak i Rzeczpospolita. I nie wierzą w to zarówno Hiszpanie jak i Polacy.

    Znany z literatury sierżant powiadał, że jak żołnierz zapomni o głowie, trzeba mu dać w dupę aby sobie głowę przypomniał. Czekajmy zatem. Z keynesistami na czele. I Kurakiem.

  26. Kochani
    Gospodarka musi mieć punkt odniesienia. To pieniądz. Czyli rzecz o stałej wartości. Czyli stałej ilości na rynku w stosunku do ilości występujących na nim towarów. Dlatego trudno dostępne złoto było idealną walutą do czasu jego upowszechnienia przez durnych Hiszpanów. Dlatego się tak źle dla nas skończyło zubożenie tynfa czy boratynki w srebro. W każdym z tych przypadków ilość pieniędzy się zwiększyła w stosunku do towarów. Pieniądz doznał inflacji wartości, czyli na pozór nic wielkiego się nie stało ale została zachwiana równowaga rynkowa, co doprowadziło do gospodarczego upadku zarówno Hiszpanię jak i Polskę.

    Teraz mamy inflację wartości naszego złotego na rynku międzynarodowym,. I mogą się z tego cieszyć Górale, Suwalszczanie czy Nadodrzańcy. Mogą się z tego cieszyć beneficjanci unijnych funduszy. Tylko, gdy trzeba będzie na Zachodzie kupić komponenty niezbędne do wykorzystania spadłych z nieba dutków, to im szczęka opadnie. Bo zachwiana równowaga zawsze działa na niekorzyść tego, czyim wahadłem huśtano.

    Świadczy o tym zarówno Hiszpania jak i Rzeczpospolita. I nie wierzą w to zarówno Hiszpanie jak i Polacy.

    Znany z literatury sierżant powiadał, że jak żołnierz zapomni o głowie, trzeba mu dać w dupę aby sobie głowę przypomniał. Czekajmy zatem. Z keynesistami na czele. I Kurakiem.

  27. Kochani
    Gospodarka musi mieć punkt odniesienia. To pieniądz. Czyli rzecz o stałej wartości. Czyli stałej ilości na rynku w stosunku do ilości występujących na nim towarów. Dlatego trudno dostępne złoto było idealną walutą do czasu jego upowszechnienia przez durnych Hiszpanów. Dlatego się tak źle dla nas skończyło zubożenie tynfa czy boratynki w srebro. W każdym z tych przypadków ilość pieniędzy się zwiększyła w stosunku do towarów. Pieniądz doznał inflacji wartości, czyli na pozór nic wielkiego się nie stało ale została zachwiana równowaga rynkowa, co doprowadziło do gospodarczego upadku zarówno Hiszpanię jak i Polskę.

    Teraz mamy inflację wartości naszego złotego na rynku międzynarodowym,. I mogą się z tego cieszyć Górale, Suwalszczanie czy Nadodrzańcy. Mogą się z tego cieszyć beneficjanci unijnych funduszy. Tylko, gdy trzeba będzie na Zachodzie kupić komponenty niezbędne do wykorzystania spadłych z nieba dutków, to im szczęka opadnie. Bo zachwiana równowaga zawsze działa na niekorzyść tego, czyim wahadłem huśtano.

    Świadczy o tym zarówno Hiszpania jak i Rzeczpospolita. I nie wierzą w to zarówno Hiszpanie jak i Polacy.

    Znany z literatury sierżant powiadał, że jak żołnierz zapomni o głowie, trzeba mu dać w dupę aby sobie głowę przypomniał. Czekajmy zatem. Z keynesistami na czele. I Kurakiem.

  28. Kochani
    Gospodarka musi mieć punkt odniesienia. To pieniądz. Czyli rzecz o stałej wartości. Czyli stałej ilości na rynku w stosunku do ilości występujących na nim towarów. Dlatego trudno dostępne złoto było idealną walutą do czasu jego upowszechnienia przez durnych Hiszpanów. Dlatego się tak źle dla nas skończyło zubożenie tynfa czy boratynki w srebro. W każdym z tych przypadków ilość pieniędzy się zwiększyła w stosunku do towarów. Pieniądz doznał inflacji wartości, czyli na pozór nic wielkiego się nie stało ale została zachwiana równowaga rynkowa, co doprowadziło do gospodarczego upadku zarówno Hiszpanię jak i Polskę.

    Teraz mamy inflację wartości naszego złotego na rynku międzynarodowym,. I mogą się z tego cieszyć Górale, Suwalszczanie czy Nadodrzańcy. Mogą się z tego cieszyć beneficjanci unijnych funduszy. Tylko, gdy trzeba będzie na Zachodzie kupić komponenty niezbędne do wykorzystania spadłych z nieba dutków, to im szczęka opadnie. Bo zachwiana równowaga zawsze działa na niekorzyść tego, czyim wahadłem huśtano.

    Świadczy o tym zarówno Hiszpania jak i Rzeczpospolita. I nie wierzą w to zarówno Hiszpanie jak i Polacy.

    Znany z literatury sierżant powiadał, że jak żołnierz zapomni o głowie, trzeba mu dać w dupę aby sobie głowę przypomniał. Czekajmy zatem. Z keynesistami na czele. I Kurakiem.