Reklama

Dawno się nie odzywałem, ponieważ mam ważne sprawy na głowie (jak napisanie pracy). Pewnie dalej bym się odzywał, gdyby nie wydarzenia dzisiejszego dnia skłoniły mnie do spojrzenia na kontrowersje po długiej nieobecności o zobaczenia czy ktoś już napisał to co podejrzewam.

Przebywam poza polską i nawet nie mam telewizora, więc gdyby nie telefon od znajomego bardzo wcześnie rano (przed planowaną) pobudką to bym dalej o niczym nie wiedział. Brak telewizji, odcięcie od polityki i generalne zajęcie innymi ważniejszymi sprawami umożliwiły mi od razu rozpoznanie problemu z którym będzie trzeba się niedługo zmierzyć. Im wcześniej zacznie się o tym mówić, tym być może wcześniej da się uspokoić coś co nieuchronnie nastąpi. A tym czymś jest wielka teoria spiskowa. Taka, przy jakiej 9/11 to pikuś. Od razu mówię, że w nic z tego co napiszę (a podejrzewam że już wielu zauważyło) nie wierzę, ale jak będą dowody to i tak wiara nic nie pomoże przed wiedzą.

Reklama

Tak się rodzi spisek. 70 lat temu na rozkaz wujka Stalina ginie w Katyniu 20 tysięcy polskich jeńców czy jakoś tak. Po sześćdziesięciu pięci latach do władzy w polsce dochodzi para kurdupli, którzy odważają się podskakiwać Wielkiemu Niedźwiedziowi, a jak wiadomo misie nie lubią jak się je budzi z zimowego snu. Cały czas przypominają oni o Katyniu i robią z tego rozróbę polityczną. Trzeba się tego wrzoda jakoś pozbyć, bo inaczej zabrudzi nieskazitelny wizerunek KaGieBisty Putina. Całe szczęście władza w Kraju Priwiślańskim się rozdwaja po krótkim czasie. Pozostaje jednak groźba, że tamci jeszcze powrócą.

Zbliżają się wybory prezydenckie. W szranki stają obecny prezydent, oraz marszałek z wice- (czy ten ostatni miał szansę to nie wiadomo). Ale Donald “Z Zasadami Obiecanki” Tusk pamięta gorycz porażki sprzed pięciu lat i nie chce by kurdupel znowu mu przeszkodził we władzy absolutnej – on chce mieć na tronie marionetkę, którą będzie sterował z gabinetu obok i bo jak coś nie pójdzie to się na nią zwali i na nowe wybory pójdzie się pod inną flagą.

Jest jeszcze kilkoro innych co mu dokuczają. IPN wygarnął dziadka w Wehrmachcie, a jakieś związki zawodowe mówią o wujku Wałęsie jak o zdrajcy. No po prostu trzeba jakoś te chwasty wyciąć. Ale tak, by nie się już nie pozbierały. Jakby to jeszcze zrobić tak symbolicznie, by potem móc gładko przejąć kontrolę nad wydarzeniami i zagarnąć pełnię władzy podczas gdy reszta się jeszcze zastanawia co tu począć. A jakby jeszcze można zrzucić winę na innego, to już cud, miód i powidło. Jaka okazja nie jest lepsza od katynia? Wiadomo, że polecą najważniejsi, bo w ich honorze leży kopanie niedźwiedzia i zrobienie z tego wielkiej afery. Największy symbol nieufności, wręcz rusofobii, który kierował polską polityką przez ostatnie dwadzieścia lat.

I tutaj się interesy dziadka Putina i pana z Zasadami spotykają. Jeden chce wyrżnąć tych co mu bruzdzą na wycieraczkę, drugi chce tego samego zrobić z przeciwnikami w walce o tron cesarza polski. Zauważmy że dla Putina to podwójny bonus, bo może na dodatek wyjść na troskliwego i opiekuńczego a także odwrócić przyszłe “imprezy” katyńskie od NKWD a w stronę “strasznej katastrofy”.

No to sie spotykają przyjaźnie we środę by w miłej atmosferze pogadać o problemie katyńskim. Putin mówi (jest odważniejszy, więc pewnie zagaduje jako pierwszy):
– Sluchajcie, Donek. Mam mały prabliem. S tom waszem priezydentom i jego pszydupasami.
– Mam ten sam problem, Władek.
I tak po nitce do kłębka zawiązuje się tajne porozumienie ponad podziałami. Pierwsza prawdziwa współpraca między rządem Polski i Rosji.

I tak w katastrofie giną ci, co bruździli bardzo jednej i drugiej stronie:
1. Lechu, wykorzystujący polską rusofobię do swoich politycznych celów na każdym kroku i najważniejszy kontrkandydat Tuska w zbliżających się wyborach prezydenckich.
2. Szmajdziński. Też kandydat, aczkolwiek jego szanse były nikłe to jednak głosy lewicy mogłyby być ważne w drugiej turze gdyby do niej doszło.
3. Trzech posłów PSL, co to co jakiś czas mówią o wyjśiu.
4. Trzech posłów PO + wicemarszałek senatu. Trudno, trzeba poświęcić płotki, by po ich trupach dojść do celu.
5. Opozycja w sile 3 z SLD i 7 z PiS (policzyłem sam, ale być może jest źle), w tym Gosiewski i Wasserman, o których roli w potyczkach z PO należy wspomnieć.
6. Wicemarszałkowie sejmu i senatu… silne (może) osobowości, które ciężko będzie zastąpić.
7. Ważne osoby doradzające Lechowi: kancelarzyści i szef BBN.
8. Kurtyka. IPN i wysztko jasne. Do tego jeszcze Walentynowicz.
9. Kochanowski też miał chyba jakieś utarczki z Donkiem, ale naprawdę nie pamiętam teraz.
10. DOWÓDCY wszystkich gałęzi sił zbrojnych. Nie żeby polska armia miała jakieś szanse w starciu ze wschodnim młotem (w postaci wieśniaków w których od tyłu wycelowano własne karabiny oczywiście). To chyba jakieś specjalne życzenie Putina. Albo wiernopoddańczy gest Tuska.
11. Tak na dokładkę prezesi NBP oraz RPP, by troche giełdę wprowadzić w niepewność.
Pozostali to pewnie płotki w wielkiej grze.

I co teraz? Komorowski zostaje p.o. prezydenta i najdalej za trzy i pół miesiąca nowe wybory prezydenckie. Kto wygra? Przeciwnicy gryzą ziemię (dosłownie) a na wypromowanie nowych osobowości nie ma czasu, więc dlaczego nie dać by władzy Bronkowi skoro tak dobrze mu poszło podczas Interregnum? Bo nikt inny się raczej nie liczy. I nie będzie sprzeciwu. Drugi brat nim się podniesie zostanie zakrzyczany przez wasali Tuska, którzy wykorzystają katastrofę do uzbierania punktów po swojej stronie. A potem już tylko władza absolutna i wieczna szczęśliwość w krainie Tuskiem płynącej.

Nierealne? Niemożliwe? Straszne? Na pewno. Ale jestem pewien, że niedługo się poniesie wieść o wielkim spisku komunistyczno-niemiecko-żydowsko-masońskim-czyjakimtamjeszcze. Za dużo zbiegów okoliczności, za duże zbieżności czasowe by ludzie przyjęli że to był tylko wypadek. Komisje śledcze (jedną nadzoruje Putin, a drugą nie wiem kto ale pewnie jakiś zaufany Tuska, może Radek) stwierdzą to samo: błąd pilota. Reszta była cacy. No, może jeszcze samolot stary więc trzeba wydać pół budżetu na nowy. Czy polacy uwierzą. Nie sądzę. Rusofobia i panika szybko się sieją i dobrze rosną na polskim gruncie. Będzie krzyk o niegodziwościach i krzywdach starych i nowych. Jak tego Donek nie zagarnie, to się znajdzie inny fundamentalista który pogrążu polskę w anarchii którą rozwiążą dopiero nowe rozbiory. Albo co najmniej wojna domowa.

Co prawda “śmieszniej” by było gdyby komisje się nie zgodziły ze sobą. Wtedy by się bieg wydarzeń nieco przyspieszył.

Tak czy inaczej, przewiduję wielką jatkę na gruncie katastrofy. Spodziewam się jej przyjścia, prędzej czy później. Mam nadzieję, że nie nadejdze ale … no właśnie.

Nie chciałem psuć żałoby, ale im szybciej to się powie na głos tym moim zdanem będzie lepiej. Może się da czegoś jeszcze gorszego w przyszłości uniknąć. A co jeśli jest to prawdą? Takich scenariuszy to chyba nawet CIA nie ma.

Przepraszam, jeżeli zrobiłem błędy jakowe, ale jak wspomniałem trzoszeczkę odszedłem od polskiej polityki a także od pisania w naszym języku jako że w ciągu ostatniego miesiąca napisałem 170 po innemu. Jeżeli trochę to mglisto ująłem, to mam nadzieję że mimo wszystko intencje i przesłanie tego tekstu zostały zrozumiane i każdy sobie może niedopowiedzenia samemu dopowiedzieć.

PS. Ci, co odliczali kiedyć czas do końca kadencji Lecha, trzeba przestawić zegarki.

Reklama

22 KOMENTARZE

  1. Taki scenariusz
    nad Rosją? W czasie lotu na (symboliczne dla stousnków PL-RUS) obchody rocznicy wydarzeń katyńskich? W momencie, kiedy każdy będzie dzielił włos na czworo i zastanawiał się, co i jak zrobiła obsługa lotniska/ rosyjscy kontrolerzy lotu? Czy nie jest to zbyt oczywiste na taki spisek – czy Putin zgodziłby się na taką rzecz “u siebie”? Co innego otruć Litwinienkę radioaktywnym świństwem w Londku, a co innego zaszkodzić komuś na tym szczeblu podczas oficjalnej wizyty.

    W fintach finty w fintach. Za dużo tego.

    • A czemu nie?
      I więcej pytań, im więcej mgły nad sytuacją, tym łatwiej się wyślizgnąć. Jeden będzie zaprzeczał, drugi będzie zaprzeczał. Znaczy się, jednemu nie zaszkodzi, a drugi na tym tylko zyska. Albo obydwaj zyskają. Im bardziej fantastyczna teoria, im więcej zbiegów okoliczności, tym łątwiej będzie to zakwalifikować jako ‘teorię spisku’ (vide 9/11).

      Oczywiście to scenariusz. Podkreślam jeszcze raz, że bez dowodów w żadne teorie nie wierzę (a jestem w stanie coś powiedzieć na ten temat bo sam jedną, chociaż niepolityczną, stworzyłem).

      • Pewnie, że z Diuny
        jako synonim spisku tak zagmatwanego i zawiłego, że nie do pojęcia.

        Jeżeli dotychczasowe relacje o przebiegu lotu i podchodzenia do lądowania zostaną potwierdzone, to raczej trudno będzie taki scenariusz obronić. Gdyby samolot zapalił się w powietrzu, albo rozleciał – ale najwyraźniej bezpośrednim powodem było zahaczenie o drzewo przy podchodzeniu do lądowania. Czy samolot był za nisko? Jeżeli tak, to dlaczego? Czy dlatego, że był źle prowadzony z ziemi, czy z powodu awarii przyrządów? Na ile do wypadku przyczyniła się mgła? Co się okaże po odczytaniu informacji z czarnych skrzynek? Czy można taką informację zmanipulować?

        Za dużo tych pytań, żeby pisać scenariusze.

        • Nie chodzi o obronę prawdy
          Chodzi o to, że ktoś wstanie i powie że to wszystko jest jeden wielki spisek i manipulacja. I zrobi ‘rewolucję moralną’. I tutaj nawet prawda nie pomoże. Wszystkim można manipulować a szczególnie człowiekiem, który nie myśli za siebie.

  2. “Piękny” umysł
    Pieprzenie. Wróć do pisania swej pracy. Jasne, Donek i Władek przy wódeczce uznali że załatwią tego wrednego kaczora, bo on im obu tak strasznie przeszkadza. Zwłaszcza Władkowi tak przeszkadza. Władek nie sypia po nocach. Chudnie w oczach. Dobrze, że się Donek napatoczył, bo napcha samolot kim się da i będzie można wszystkim wmawiać, że taaaaaaki przypadek się zdarzył, że był ten straaaaaszny wypadek. Wiesz, co jest dobre gdy człowiekowi odbija przed egzaminem, czy przy pisaniu pracy? “GŁUPAWKA”. Wyskocz gdzieś, napij się, poszalej. Swych chorych wizji nie upubliczniaj, chyba że szukasz grupy wsparcia.

    • Oczywiście, że pieprzenie
      Oczywiście, że jest to pieprzenie. Ja się z tym w 1001% zgadzam. Tylko, że to pieprzenie nie wychodzi (a raczej nie wyjdzie) ode mnie, tylko od kogoś, komu taki scenariusz będzie pasował jak ulał do politycznych ambicji. Przecież to co napisałem wystarczy tylko ubrać w ładniejsze słowa i charyzme i mamy zadymę na cały kraj.

  3. Spójna koncepcja
    Zapomniałeś dodać, że Karpiniuk z Dolniakiem mieli (jako Kamikadze) poprzegryzać linki sterownicze Tupolewa, a Putin obiecał salwę z urytych w lasach Smoleńskich baterii Katiusza.

    Ponieważ jestem pokojowo nastawiony, to pozwolę sobie tylko na “braterską radę” :

    weź blaszkę i stuknij się w czaszkę

    Pomódl się, zmów kadisz, pomedytuj. Ja też to uczynię. I zamiklnijmy obaj !

  4. Stało się coś , co MUSIAŁO się stać – wieszczyli tragedię
    wszyscy przytomni ludzie . Jeżeli komunistyczny premier Rakowski nie bał się posłać na złom radzieckie Tupolewy i kupić /dla LOT-u/ ,,wrogie” Boeingi, to jakie powody skłaniały rządy wolnej Polski do latania radzieckimi i SERWISOWANIA ich w Rosji? Jacy debile albo alkoholicy dowodzą polskim kontrwywiadem i ochroną rządu – jeżeli pozwalają na lot sowiecką trumną połowie elity politycznej wraz z głową państwa RAZEM? Gdzie instynkt żołnierza u generałów? Skoro wszyscy RAZEM polecieli jednym samolotem. To żaden spisek – to brak inteligentnych , przewidujących i PROFESJONALNYCH ludzi w tzw służbach. Teraz wystarczy byc bratem gangstera.

    • Dziadostwo
      Sami na siebie (oni – czyli politycy) ukręcili bicz. Czysty populizm i chęć prymitywnego przypodobania się wyborcom. Nie kupimy nowych maszyn dla oficjeli, bo to przecież takie drogie, a my oszczędzamy i nie ma mowy o luksusach. Jakbyśmy byli dziadowską republiką bananową, a nie dużym państwem europejskim z aspiracjami. Nie wiadomo czy to wina sprzętu, czy inna przyczyna, jednakże gdyby nie latali wyeksploatowanym (chociaż po świeżym remoncie, ha!) grzmotem, lecz czymś w miarę współczesnym, to przynajmniej ten wątek wątpliwości może by odpadł. Ludzi szkoda. Zwłaszcza tych, spoza świecznika, dla których lot z Prezydentem stanowił honor i wyróżnienie.

  5. Piloci są dobrzy, wszyscy
    Tu był proces selekcji. Z dobrych wybrali najlepszych.

    Nie sądź po ilości godzin wylatanych. Osądzaj po sytuacjach, którym sprostał. Można mieć i 5-7 tysięcy wylatanych bez komplikacji, albo więcej, ale to niekoniecznie mówi o umiejętnościach i zdolnościach.
    A ten, co wylatał 10 tysięcy to jest już dobry? A 20 tysięcy? Jeszcze lepszy, ale… ma już 75 lat.

  6. A ja dodam jeszcze…
    A ja dodam jeszcze tyle: łatwiejszy do pokonania w wyborach byłby żywy L. Kaczyński.
    Teraz mamy martyrologię i pokonać drugiego z braci będzie znacznie trudniej.
    A co do Twojego scenariusza Musashi – dzisiaj od kilku godzin już go słucham, jako wersji jedynej i niepodważalnej. Niestety…