Reklama

 Mówienie, że "się nie da" to żałosna wymówka, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Da się, co wykazali ludzie z Centrum im.

 Mówienie, że "się nie da" to żałosna wymówka, nie mająca nic wspólnego z rzeczywistością. Da się, co wykazali ludzie z Centrum im. Adama Smitha, którzy bodaj w grudniu, czy styczniu zaproponowali przywrócenie ustawy Wilczka i zastąpienie nią obecnego bałaganu prawnego. Trzeba przyznać, że wzięli się do wykazywania porządnie, bo uprzedzili ewentualny zarzut o to, że jesteśmy w zbiurokratyzowanej Unii, która nie pozwoli, bo prawo wspólnotowe jest takie, a nie inne. Okazało się jednak, że jest inne, a Unia nie ma nic przeciwko, co powiedział gość pracujący w organach UE. Powiedział on też, że do przywrócenia ustawy Wilczka wystarczą kosmetyczne zmiany, i tu uwaga: zwiększające gwarantowany przez nią zakres wolności gospodarczej. Czyli można, wystarczy tylko chcieć, Centrum radośnie ogłosiło dobrą nowinę, licząc pewnie na to, że pan Szejnfeld, który zajmował się tworzeniem obecnej nowelizacji, zgodzi się z nimi i przywróci to, co napisał 20 lat przed nim Wilczek. I co? No i nic, pan minister z naszego liberalnego i wolnorynkowego rządu powiedział mniej więcej tyle, że Polska "demokratyczna" z 2009 roku, to nie Polska ludowa dwie dekady wcześniej, więc Wilczka przywrócić się nie da.

Nie da się, bo nie, bo ministra w powszechnej możności dopadła niemożność i Wilczek mógł, a on nie może, mój Boże. Mnie też po tej wypowiedzi dopadła niemożność, nie mogłem zrozumieć jak to jest, że Wilczek z komunistycznej PZPR jedną ustawą napisaną w trzy miesiące przekreślił budowany w pocie czoła przez 45 lat realny socjalizm, a obecny rząd tworzony przez liberałów z PO nie jest sobie w stanie poradzić z kilkunastoma latami podobno wolnej i kapitalistycznej III RP. Wynika z tego, że albo system, który mamy teraz jest gorszy i bardziej nieprzyjazny przedsiębiorcom niż komunizm, albo po prostu rząd poszedł na łatwiznę i uchwalił nowelizację, która nie idzie zbyt daleko i przez to nie wzbudza żadnych kontrowersji. Bo przecież Tuskowi chodzi chyba właśnie o to, by nikomu się nie narazić i by z jednej strony nie zdenerwować machiny biurokratycznej, która źle by przyjęła odebranie jej całej władzy, a z drugiej strony pokazać, że robi się coś dla przedsiębiorców. No fakt, coś się robi, obecna nowelizacja niewątpliwie poprawiła obowiązującą ustawę, będzie mniej kontroli, które będą też uczciwsze, no i będzie jedno okienko. Czego więc się czepiam? Znów szukam dziury w całym, by skrytykować Tuska i PO dla samej krytyki? Niezupełnie. By dowiedzieć się dlaczego ustawa Wilczka była lepsza, wystarczy porównać ją z tym, co mamy teraz, już po okienkowej nowelizacji.

Reklama
Teraz mamy raj, zamiast latać po dziesięciu urzędach idziemy lekkim krokiem do jednego z nich, gdzie chętni do pomocy urzędnicy załatwiają za nas całą resztę. Za Wilczka też tak było, wtedy również wystarczyło pójść do urzędu, złożyć zawiadomienie o rozpoczęciu działalności, urzędnik/urzędniczka przybijał/a pieczątkę i przekazywała sprawę do innych urzędników, odpowiedzialnych za kwestie podatkowe. Tam załatwiało się formalności związane z rodzajem i wysokością obciążenia i na tym kończyły się wszystkie procedury. Jako ciekawostkę można dodać, że działo się to w czasach, gdy szczytem informatyzacji w polskich urzędach była maszyna do pisania – to informacja dla tych, którzy winę za obecny bałagan zrzucają na to, że mamy niezinformatyzowaną administrację. Wracając do sedna sprawy: teraz mamy jedno okienko i wtedy też mieliśmy, więc w czym różnica? W koncesjach, zezwoleniach, zgodach, licencjach i w tzw. działalności regulowanej. Wtedy, czyli "za Wilczka", koncesjonowanych było jedenaście rodzajów działalności, dziś koncesjonuje się, reguluje i reglamentuje kilkadziesiąt.

Nie wiem dokładnie jak teraz będzie w praktyce, w każdym razie "działalność regulowana" oznacza, że na jednym okienku załatwianie biurokratycznych formalności się nie skończy, bo w tych kilkudziesięciu dziedzinach nie będzie wystarczył sam wniosek o wpis do ewidencji. Jeśli ktoś chce prowadzić działalność, którą państwo ma fantazję regulować, musi otrzymać także wpis do rejestru działalności regulowanej, wpis, za który musi dodatkowo zapłacić. Zresztą nawet uzyskanie zwykłego zezwolenia nie jest takie proste i jednookienkowe jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Zezwolenia nie wyda przecież młodsza zastępczyni recepcjonistki w Urzędzie Gminy, pani Krysia, zezwolenie musi być poparte majestatem Władzy. Władza jest definiowana różnie, a definiują ją przepisy zawarte w 28 różnych ustawach, których nowelizacja nie uchyla. Tak więc część przedsiębiorców skończy na jednym okienku, ale z tego co można wyczytać w nowej ustawie możemy wyciągnąć wniosek, że będzie to część mniejsza. Nie wiem dokładnie o ile, ale obawiam się, że dużo mniejsza.

No, ale są też jasne strony, nowelizacja ogranicza liczbę dopuszczalnych kontroli i pozwala skutecznie bronić się przedsiębiorcom, którzy wskutek kontroli przeprowadzanych nieuczciwie ucierpieli. Ale to znów jest dużo mniej, niż dawała nam ustawa Wilczka. Wilczek w ogóle nie wspominał o czymś takim jak "kontrola działalności gospodarczej", widocznie uznał, że jeśli nie ma uzasadnionych podejrzeń, że przedsiębiorca łamie jakieś przepisy i nikt się na przedsiębiorcę nie skarży, to nie ma sensu przedsiębiorcy niepokoić. Późniejsze zmiany zerwały jednak z tą zasadą i kontrole zostały wprowadzone. Z czasem było ich coraz więcej, teraz są ograniczane. Warto przypomnieć, że psucie ustawy Wilczka na całego zaczęło się, gdy premiera miało KLD. Później dalej psuła lewica, a w końcu resztki ustawy zniesiono i zastąpiono je jeszcze gorszą całością, co miało miejsce za rządów AWS – UW.

Pięć lat temu zrobiono coś podobnego, też zmajstrowano jakąś ustawę, która miała przedsiębiorcom ułatwić życie. Robert Gwiazdowski napisał wtedy we "Wprost" tekst, w którym skomentował zmiany dowcipem o Moszem, rabinie i kozie. Dziś również wypada przytoczyć ten dowcip.
Mosze skarżył się rabinowi na warunki panujące w jego domu: "rebe, jaki u mnie hałas, ciasnota, żona krzyczy, dzieci płaczą, co mam robić?". Rabin poradził mu "Mosze, ty kup sobie kozę". Mosze posłuchał rady i zrobił to, co radził mu rabin. Po kilku dniach znów przyszedł jednak do niego na skargę: "rebe, coś ty mi doradził? Teraz jest jeszcze gorzej niż było, jeszcze większa ciasnota i hałas, żona krzyczy, dzieci płaczą, koza beczy". Na to rabin odparł: "Mosze, ty teraz sprzedaj tę kozę". Żyd znów posłuchał rady i po kilku dniach powrócił do rabina, mówiąc: "dzięki ci rebe za radę, sprzedałem kozę. Jaki ja mam teraz spokój".

My też sprzedaliśmy kozę i mamy spokój. Ciasnota pozostała.

Reklama

46 KOMENTARZE

  1. prościej zerżnąć od kogoś
    A nie prościej byloby przepisać zasady funkcjonowania prywaciarstwa od jakiegoś normalnego kapitalistycznego państwa? Czech, Słowacji, Estonii, czy innej Norwegii? O ileż mniej mitręgi poselskiej a byłoby tak prosto jak za komuny. Ja wiem że się nie da, urzędnicy nie mają żadnego interesu w ograniczaniu swej władzy. Dobrze usadowieni przedsiębiorcy też niechętnie widzieliby nową, liczną konkurencję. Kiepska sprawa.

    • A po co zrzynać od zagramanicy?
      Mieliśmy własną ustawę o działalności gospodarczej, która świetnie się sprawdzała. Ludzka przedsiębiorczość była uwolniona, biurokracja minimalna, wszystko działało, aż w końcu przyszedł ktoś mądry inaczej, kto uznał, że tak być dalej nie może i trzeba przywrócić w Polsce absurdy socjalizmu. Teraz PO, partia podobno "liberalna", która szła do władzy z hasłami ograniczenia biurokracji i stworzenia państwa, w którym to obywatel patrzy na władzę z góry, nie na odwrót, miała okazję, by przywrócić ustawę Wilczka. Byłoby to w pełni zgodne z prawem polskim i europejskim, nie istniały też żadne przeszkody merytoryczne. I co? I nic, "liberałowie" stwierdzili, że oni prostej, sensownej ustawy przyjąć nie mogą i zamiast tego nanieśli jakieś kosmetyczne poprawki na dotychczasowego, biurokratycznego gniota. To jest absurd największy i to pokazuje najlepiej ile naprawdę jest wart ten rząd.

      • To było by w dodatku łatwe do
        To było by w dodatku łatwe do przyjęcia PSL by to klepnął bez oporu bo nic by ich to nie kosztowało, nawet zakladając veto to przeciez Sld by to tez odrzucilo bez oporu bo moglo by się chwalić ze to w zasadzie ich ustawa. łatwo prosto i przyjemnie ale bez fleszy i dlatego to jest nie oplacalne chyba zeby jeden czy drugi redaktor spytal o to a najlepiej jakby tvn to dala na czerwonym pasku w temacie dnia. W miesiac ustawa klepnieta.

          • Tu sondaze by nic nie daly bo
            Tu sondaze by nic nie daly bo polowa ludzi nie wiedzialaby o co chodzi (sam jestem najlepszym przykladem dopiero od ciebie sie dowiedzialem ze cos takiego istnialo wogole ) tu wystarczył by news i zaraz by to ubrali w ustawe antykryzysowa ale najpierw trzeba by bylo ten kotlecik podgrzewac zaprosic 100 ekspertow walnac temat dnia nie takie szopki robili.

          • Istnieje jednak ryzyko, że
            Istnieje jednak ryzyko, że mogliby zagadać sprawę na śmierć, jak się często dzieje. A przy okazji: pominąłem jeszcze jedną ważną różnicę między obecną ustawą, a ustawą Wilczka. Nowelizacja, która weszła w życie gwarantuje przedsiębiorcom możliwość zawieszenia działalności gospodarczej na maks. 3 lata i odwieszenia jej później z powrotem. Wilczek był tu bardziej liberalny i powiedział, że przedsiębiorca może zrobić sobie z firmą co chce ( oczywiście w granicach prawa ), musi jedynie zgłosić w urzędzie w ciągu 14 dni zmianę stanu prawnego lub faktycznego. W ogóle tamta ustawa stanowiła, że "co nie jest zabronione, jest dozwolone" i to był jeden z jej największych plusów.

  2. prościej zerżnąć od kogoś
    A nie prościej byloby przepisać zasady funkcjonowania prywaciarstwa od jakiegoś normalnego kapitalistycznego państwa? Czech, Słowacji, Estonii, czy innej Norwegii? O ileż mniej mitręgi poselskiej a byłoby tak prosto jak za komuny. Ja wiem że się nie da, urzędnicy nie mają żadnego interesu w ograniczaniu swej władzy. Dobrze usadowieni przedsiębiorcy też niechętnie widzieliby nową, liczną konkurencję. Kiepska sprawa.

    • A po co zrzynać od zagramanicy?
      Mieliśmy własną ustawę o działalności gospodarczej, która świetnie się sprawdzała. Ludzka przedsiębiorczość była uwolniona, biurokracja minimalna, wszystko działało, aż w końcu przyszedł ktoś mądry inaczej, kto uznał, że tak być dalej nie może i trzeba przywrócić w Polsce absurdy socjalizmu. Teraz PO, partia podobno "liberalna", która szła do władzy z hasłami ograniczenia biurokracji i stworzenia państwa, w którym to obywatel patrzy na władzę z góry, nie na odwrót, miała okazję, by przywrócić ustawę Wilczka. Byłoby to w pełni zgodne z prawem polskim i europejskim, nie istniały też żadne przeszkody merytoryczne. I co? I nic, "liberałowie" stwierdzili, że oni prostej, sensownej ustawy przyjąć nie mogą i zamiast tego nanieśli jakieś kosmetyczne poprawki na dotychczasowego, biurokratycznego gniota. To jest absurd największy i to pokazuje najlepiej ile naprawdę jest wart ten rząd.

      • To było by w dodatku łatwe do
        To było by w dodatku łatwe do przyjęcia PSL by to klepnął bez oporu bo nic by ich to nie kosztowało, nawet zakladając veto to przeciez Sld by to tez odrzucilo bez oporu bo moglo by się chwalić ze to w zasadzie ich ustawa. łatwo prosto i przyjemnie ale bez fleszy i dlatego to jest nie oplacalne chyba zeby jeden czy drugi redaktor spytal o to a najlepiej jakby tvn to dala na czerwonym pasku w temacie dnia. W miesiac ustawa klepnieta.

          • Tu sondaze by nic nie daly bo
            Tu sondaze by nic nie daly bo polowa ludzi nie wiedzialaby o co chodzi (sam jestem najlepszym przykladem dopiero od ciebie sie dowiedzialem ze cos takiego istnialo wogole ) tu wystarczył by news i zaraz by to ubrali w ustawe antykryzysowa ale najpierw trzeba by bylo ten kotlecik podgrzewac zaprosic 100 ekspertow walnac temat dnia nie takie szopki robili.

          • Istnieje jednak ryzyko, że
            Istnieje jednak ryzyko, że mogliby zagadać sprawę na śmierć, jak się często dzieje. A przy okazji: pominąłem jeszcze jedną ważną różnicę między obecną ustawą, a ustawą Wilczka. Nowelizacja, która weszła w życie gwarantuje przedsiębiorcom możliwość zawieszenia działalności gospodarczej na maks. 3 lata i odwieszenia jej później z powrotem. Wilczek był tu bardziej liberalny i powiedział, że przedsiębiorca może zrobić sobie z firmą co chce ( oczywiście w granicach prawa ), musi jedynie zgłosić w urzędzie w ciągu 14 dni zmianę stanu prawnego lub faktycznego. W ogóle tamta ustawa stanowiła, że "co nie jest zabronione, jest dozwolone" i to był jeden z jej największych plusów.

  3. Problem w tym, że Tusk nie
    Problem w tym, że Tusk nie musi tworzyć masy ustaw. Taka legislacyjna biegunka nikomu nie służy, tutaj zresztą najlepsze byłoby przywrócenie jednej, krótkiej, prostej i rozsądnej ustawy sprzed 20 lat. Nie byłby to żaden problem, Tusk nawet pracować by nie musiał, miałby od razu gotowca. No, ale nie da się, widocznie rząd uznał, że nie może rozpieszczać społeczeństwa zbyt wieloma sensownymi działaniami, bo w przeciwnym razie obywatelom poprzewraca się w dupach i przyzwyczają się do normalności. Skończył więc na pomostówkach i edukacji, a decentralizację, wolność gospodarczą i reformę prokuratury olał.

  4. Problem w tym, że Tusk nie
    Problem w tym, że Tusk nie musi tworzyć masy ustaw. Taka legislacyjna biegunka nikomu nie służy, tutaj zresztą najlepsze byłoby przywrócenie jednej, krótkiej, prostej i rozsądnej ustawy sprzed 20 lat. Nie byłby to żaden problem, Tusk nawet pracować by nie musiał, miałby od razu gotowca. No, ale nie da się, widocznie rząd uznał, że nie może rozpieszczać społeczeństwa zbyt wieloma sensownymi działaniami, bo w przeciwnym razie obywatelom poprzewraca się w dupach i przyzwyczają się do normalności. Skończył więc na pomostówkach i edukacji, a decentralizację, wolność gospodarczą i reformę prokuratury olał.

  5. “Ten nie zna życia kto nie służył w marynarca”
    Musiałem specjalnie zadzwonić do brata, aby się dowiedzieć ile czekał na zarejestrowanie działalności w 1989 roku – trwało to ponad miesiąc zanim mógł wystawić pierwszą fakturę. Sukces ustawy Wilczka-Rakowskiego nie polegał na braku koncesji, czy zezwoleń, ale na bezsilności państwa w kontrolowaniu gwałtownego wybuchu przedsiębiorczości. Podatków prawie nikt nie płacił, chociaż Ci już pisałem, że te podatki wynosiły do 75%. O cłach nie będę pisał, bo każdy co wtedu granicę przekraczał wie jak to wyglądało. Ja przewoziłem tylko prezenty dla rodziny – dużo prezentów, ale inni na podobnej zasadzie wwozili całe kontenery. Może to był wolny rynek, ale warunki nie dla wszystkich były takie same. Ja, jako legalista nie zgodziłem się wtedy na kapitałowe uczestniczenie w imporcie, gdyż machlojki celno-podatkowe, które trzeba było robić po prostu mi nie odpowiadały. Po przeliczeniu tego importu “po bożemu” nijak się ten import nie opłacał – lata 1989-1991. Minęło co prawda prawie dwadzieścia lat, ale jeszcze żyją ludzie, którzy mogą Ci opowiedzieć jak to wtedy wyglądało.
    PS
    W moim mieście – jeszcze przed wprowadzeniem okienka – działalność mogłeś rozpocząć po trzech dniach i nie było to jakieś specjalne ograniczenie w prowadzeniu działalności. Rzeczywisty problem to np. Sanepid, Straż Pożarna, PIP, ale tego akurat ustawa Wilczek-bis przedsiębiorcy nie rozwiąże.
    PS2
    Z tego Centrum Smith’a to pewnie nikt nigdy własnej działalności nie prowadził. Ostatnio, mam wrażenie, Centrum Smith’a to organizacja polityczna, a nie think tank gospodarczo-ekonomiczny, a gdy słucham lub czytam Sadowskiego to mi się zardzewiały, makroekonomiczny scyzoryk w kieszeni otwiera,

    • A co konkretnie zarzucasz
      A co konkretnie zarzucasz ekonomistom z CAS, poza tym, że potrafili przewidzieć jak skończy się reforma emerytalna i OFE, rozróżniają "rynki finansowe" od normalnego, wolnego rynku, nie akceptują rządowych "planów ratunkowych" polegających na odebraniu uczciwie pracującym i oddaniu bankrutom, ani nie wierzą, że im szybciej wprowadzimy euro tym lepszy będziemy mieli raj na ziemi?

      • Zarzucam kompletny brak realizmu
        i szermowanie hasłami, które nie mają podbudowy w zwykłych rachunka, nie mówiąc już o modelowaniu matematycznym. Dotyczy to przede wszystkim Sadowskiego, bo Gwiazdowski ma jakby trochę więcej rozsądku. Przestrzelone prognozy? Sadowskiego już Ci kiedyś przytaczałem, a co do rozróżniania rynku “finansowego” od normalnego to proponuję lekturę ich rekomendacji z 2006 r. http://www.globalizacja.org/ekspertyza_cas.pdf
        I co ty Ja na to?
        PS
        Tutaj rekomendacja, która powinna Ci się podobać:
        http://www.knf.gov.pl/Images/rekomendacja_s_tcm20-8566.pdf

        • Nie mówię, że są nieomylni,
          Nie mówię, że są nieomylni, mówię, że są na ogół rozsądni, a przynajmniej rozsądniejsi od pozostałych. I ja również wolę Gwiazdowskiego, z nim mogę zgodzić się częściej niż z Sadowskim, choć Sadowskiemu też w paru sprawach przytaknę. Z Gwiazdowskim zgadzam się głównie dlatego, że mówi on często rzeczy oczywiste, niestety często niedostrzegane przez "realistów" zapatrzonych w Keynesa i jemu podobnych. Mam podobne poglądy na funkcjonowanie państwa, ja również uważam, że ma ono więcej wad niż rynek i choćby z tego powodu jestem przeciwny wszelkim planom ratunkowym. Zresztą nazywanie "ratunkiem dla gospodarki" zwyczajnego szulerstwa, polegającego na wypompowaniu pieniędzy z kieszeni podatników i biurokratycznym rozdysponowaniu ich między bankrutów, to kiepski żart. Podobnie jak Gwiazdowski jestem też przeciwnikiem obecnego systemu ubezpieczeń. Jest on skonstuowany tak, że obywatele zarabiają głównie na świadczenia dla obecnych emerytów, nie dla siebie w przyszłości. To podważa sens emerytury i czyni z niej jakąś jałmużnę, podczas gdy emerytura jałmużną nie jest, a przynajmniej być nie powinna. O tym, że ten system jest niewydolny ( wszystkie zusy i krusy muszą dostawać co jakiś czas dotacje ) nie warto nawet wspominać, to widać gołym okiem, a o tym co się z nim stanie, gdy dalej będzie postępował niż demograficzny i starzenie się społeczeństwa lepiej nie myśleć.

          • Ten ich ostatni pomysł to niestety też utopia
            System ubezpieczeń społecznych opiera się na solidaryźmie społecznym tzn. że my musimy płacić naszymi składkami na obecne emerytury. Kasa jest pusta, gdyż przejedzono ją dawno temu, a panowie nie proponują realnych rozwiązań. Wiek emerytalny 70 lat i minimum socjalne dla każdego to pomysły nie do zrealizowania. Fajnie to brzmi, ale nie zgadzają się rachunki i jest problem z prawami nabytymi. Późno już, więc Ci tego nie rozwinę, ale pewnie odpowiedź “dlaczego” będzie potrafił znaleźć sobie sam.

    • To jest dokładny opis
      początków wolnej działalności gospodarczej. Dotknąłeś problemu przemytu, który wówczas był nieprawdopodobny…. wiele majątków tak wlaśnie powstało. Aparat skarbowy ?… a któż ryzykowałby rzetelne kontrole, gdy od lat miało sie ciepłą i wygodną posadkę i szereg uporządkowanych firm do kontroli ? … No a prawo… kto się wtedy na czymkolwiek znał ? W 1988 roku Warszawka opowiadała o ” ostatnich dniach Babilonu “….
      Zawsze są dwie strony, ale to nie pazerność i niewiedza ” przesiębiorców” jest naganna, naganne jest pisanie ustaw pod najgorszych.

      • Z tego co mi wiadomo ustawa
        Z tego co mi wiadomo ustawa Wilczka zakładała, że co nie jest zabronione jest dozwolone. Przemyt był zabroniony. Ustawa mówiła też o tym, że działalność gospodarcza musi być prowadzona z poszanowaniem prawa, co wykluczało możliwość zakazanego przez prawo przemytu. Jeśli więc przemyt kwitł, to z winy albo zbyt wysokich ceł, albo złej pracy celników, albo z obu tych powodów jednocześnie, nie z winy Wilczka. Stawianie znaku równości między wolnością gospodarczą a zjawiskiem przemytu to zwyczajna głupota.

  6. “Ten nie zna życia kto nie służył w marynarca”
    Musiałem specjalnie zadzwonić do brata, aby się dowiedzieć ile czekał na zarejestrowanie działalności w 1989 roku – trwało to ponad miesiąc zanim mógł wystawić pierwszą fakturę. Sukces ustawy Wilczka-Rakowskiego nie polegał na braku koncesji, czy zezwoleń, ale na bezsilności państwa w kontrolowaniu gwałtownego wybuchu przedsiębiorczości. Podatków prawie nikt nie płacił, chociaż Ci już pisałem, że te podatki wynosiły do 75%. O cłach nie będę pisał, bo każdy co wtedu granicę przekraczał wie jak to wyglądało. Ja przewoziłem tylko prezenty dla rodziny – dużo prezentów, ale inni na podobnej zasadzie wwozili całe kontenery. Może to był wolny rynek, ale warunki nie dla wszystkich były takie same. Ja, jako legalista nie zgodziłem się wtedy na kapitałowe uczestniczenie w imporcie, gdyż machlojki celno-podatkowe, które trzeba było robić po prostu mi nie odpowiadały. Po przeliczeniu tego importu “po bożemu” nijak się ten import nie opłacał – lata 1989-1991. Minęło co prawda prawie dwadzieścia lat, ale jeszcze żyją ludzie, którzy mogą Ci opowiedzieć jak to wtedy wyglądało.
    PS
    W moim mieście – jeszcze przed wprowadzeniem okienka – działalność mogłeś rozpocząć po trzech dniach i nie było to jakieś specjalne ograniczenie w prowadzeniu działalności. Rzeczywisty problem to np. Sanepid, Straż Pożarna, PIP, ale tego akurat ustawa Wilczek-bis przedsiębiorcy nie rozwiąże.
    PS2
    Z tego Centrum Smith’a to pewnie nikt nigdy własnej działalności nie prowadził. Ostatnio, mam wrażenie, Centrum Smith’a to organizacja polityczna, a nie think tank gospodarczo-ekonomiczny, a gdy słucham lub czytam Sadowskiego to mi się zardzewiały, makroekonomiczny scyzoryk w kieszeni otwiera,

    • A co konkretnie zarzucasz
      A co konkretnie zarzucasz ekonomistom z CAS, poza tym, że potrafili przewidzieć jak skończy się reforma emerytalna i OFE, rozróżniają "rynki finansowe" od normalnego, wolnego rynku, nie akceptują rządowych "planów ratunkowych" polegających na odebraniu uczciwie pracującym i oddaniu bankrutom, ani nie wierzą, że im szybciej wprowadzimy euro tym lepszy będziemy mieli raj na ziemi?

      • Zarzucam kompletny brak realizmu
        i szermowanie hasłami, które nie mają podbudowy w zwykłych rachunka, nie mówiąc już o modelowaniu matematycznym. Dotyczy to przede wszystkim Sadowskiego, bo Gwiazdowski ma jakby trochę więcej rozsądku. Przestrzelone prognozy? Sadowskiego już Ci kiedyś przytaczałem, a co do rozróżniania rynku “finansowego” od normalnego to proponuję lekturę ich rekomendacji z 2006 r. http://www.globalizacja.org/ekspertyza_cas.pdf
        I co ty Ja na to?
        PS
        Tutaj rekomendacja, która powinna Ci się podobać:
        http://www.knf.gov.pl/Images/rekomendacja_s_tcm20-8566.pdf

        • Nie mówię, że są nieomylni,
          Nie mówię, że są nieomylni, mówię, że są na ogół rozsądni, a przynajmniej rozsądniejsi od pozostałych. I ja również wolę Gwiazdowskiego, z nim mogę zgodzić się częściej niż z Sadowskim, choć Sadowskiemu też w paru sprawach przytaknę. Z Gwiazdowskim zgadzam się głównie dlatego, że mówi on często rzeczy oczywiste, niestety często niedostrzegane przez "realistów" zapatrzonych w Keynesa i jemu podobnych. Mam podobne poglądy na funkcjonowanie państwa, ja również uważam, że ma ono więcej wad niż rynek i choćby z tego powodu jestem przeciwny wszelkim planom ratunkowym. Zresztą nazywanie "ratunkiem dla gospodarki" zwyczajnego szulerstwa, polegającego na wypompowaniu pieniędzy z kieszeni podatników i biurokratycznym rozdysponowaniu ich między bankrutów, to kiepski żart. Podobnie jak Gwiazdowski jestem też przeciwnikiem obecnego systemu ubezpieczeń. Jest on skonstuowany tak, że obywatele zarabiają głównie na świadczenia dla obecnych emerytów, nie dla siebie w przyszłości. To podważa sens emerytury i czyni z niej jakąś jałmużnę, podczas gdy emerytura jałmużną nie jest, a przynajmniej być nie powinna. O tym, że ten system jest niewydolny ( wszystkie zusy i krusy muszą dostawać co jakiś czas dotacje ) nie warto nawet wspominać, to widać gołym okiem, a o tym co się z nim stanie, gdy dalej będzie postępował niż demograficzny i starzenie się społeczeństwa lepiej nie myśleć.

          • Ten ich ostatni pomysł to niestety też utopia
            System ubezpieczeń społecznych opiera się na solidaryźmie społecznym tzn. że my musimy płacić naszymi składkami na obecne emerytury. Kasa jest pusta, gdyż przejedzono ją dawno temu, a panowie nie proponują realnych rozwiązań. Wiek emerytalny 70 lat i minimum socjalne dla każdego to pomysły nie do zrealizowania. Fajnie to brzmi, ale nie zgadzają się rachunki i jest problem z prawami nabytymi. Późno już, więc Ci tego nie rozwinę, ale pewnie odpowiedź “dlaczego” będzie potrafił znaleźć sobie sam.

    • To jest dokładny opis
      początków wolnej działalności gospodarczej. Dotknąłeś problemu przemytu, który wówczas był nieprawdopodobny…. wiele majątków tak wlaśnie powstało. Aparat skarbowy ?… a któż ryzykowałby rzetelne kontrole, gdy od lat miało sie ciepłą i wygodną posadkę i szereg uporządkowanych firm do kontroli ? … No a prawo… kto się wtedy na czymkolwiek znał ? W 1988 roku Warszawka opowiadała o ” ostatnich dniach Babilonu “….
      Zawsze są dwie strony, ale to nie pazerność i niewiedza ” przesiębiorców” jest naganna, naganne jest pisanie ustaw pod najgorszych.

      • Z tego co mi wiadomo ustawa
        Z tego co mi wiadomo ustawa Wilczka zakładała, że co nie jest zabronione jest dozwolone. Przemyt był zabroniony. Ustawa mówiła też o tym, że działalność gospodarcza musi być prowadzona z poszanowaniem prawa, co wykluczało możliwość zakazanego przez prawo przemytu. Jeśli więc przemyt kwitł, to z winy albo zbyt wysokich ceł, albo złej pracy celników, albo z obu tych powodów jednocześnie, nie z winy Wilczka. Stawianie znaku równości między wolnością gospodarczą a zjawiskiem przemytu to zwyczajna głupota.

  7. Więcej humoru, Sawo,
    bo więcej tlenu w organizmie? 🙂   Mam nadzieję, że trwasz w postanowieniu swoim.

    W życiu potrzebni są idealiści i pragmatycy a najlepiej naczelne umiejące łączyć jedno z drugim 🙂
    Ja nie robi żadnej szkody wczepiając się kłami czy kogucimi łapkami w idelistyczne pomysły.

    A propos : czemu koguty bojowe Ci się kojarzą? Cięta na Kuraka?

    • Sugerujesz, że ustawa Wilczka
      Sugerujesz, że ustawa Wilczka to jakiś idealizm, a pragmatyzm nakazuje coś innego? Pudło, tę ustawę można przywrócić, nie godzi ona w niczyje interesy poza ambicjami garstki biurokratów, którzy chcieliby wszystko i wszystkich kontrolować, nie jest niezgodna z prawem i nie ma żadnych przeszkód technicznych w jej przywróceniu. Tusk miał na to pół roku, zamiast tego wolał nanieść kosmetyczne poprawki na gniota, a gdy ktoś mu to wypomina, to tabun obrońców Platformy Mniejszego Zła podnosi larum i opowiada bzdury o kogutach i przemytnikach.

  8. Więcej humoru, Sawo,
    bo więcej tlenu w organizmie? 🙂   Mam nadzieję, że trwasz w postanowieniu swoim.

    W życiu potrzebni są idealiści i pragmatycy a najlepiej naczelne umiejące łączyć jedno z drugim 🙂
    Ja nie robi żadnej szkody wczepiając się kłami czy kogucimi łapkami w idelistyczne pomysły.

    A propos : czemu koguty bojowe Ci się kojarzą? Cięta na Kuraka?

    • Sugerujesz, że ustawa Wilczka
      Sugerujesz, że ustawa Wilczka to jakiś idealizm, a pragmatyzm nakazuje coś innego? Pudło, tę ustawę można przywrócić, nie godzi ona w niczyje interesy poza ambicjami garstki biurokratów, którzy chcieliby wszystko i wszystkich kontrolować, nie jest niezgodna z prawem i nie ma żadnych przeszkód technicznych w jej przywróceniu. Tusk miał na to pół roku, zamiast tego wolał nanieść kosmetyczne poprawki na gniota, a gdy ktoś mu to wypomina, to tabun obrońców Platformy Mniejszego Zła podnosi larum i opowiada bzdury o kogutach i przemytnikach.

    • “Podejrzewam, że instytutowe
      "Podejrzewam, że instytutowe Smithy chcą zrobić majątki na przemycie czegoś tam" powiedział światły liberał z Platformy Obywatelskiej, partii przyjaznej przedsiębiorcom, który trząsł się zapewne z oburzenia, gdy niektórzy fani i przedstawiciele konkurencyjnej opcji politycznej patrzyli na biznes jak na coś podejrzanego i niemoralnego.

    • “Podejrzewam, że instytutowe
      "Podejrzewam, że instytutowe Smithy chcą zrobić majątki na przemycie czegoś tam" powiedział światły liberał z Platformy Obywatelskiej, partii przyjaznej przedsiębiorcom, który trząsł się zapewne z oburzenia, gdy niektórzy fani i przedstawiciele konkurencyjnej opcji politycznej patrzyli na biznes jak na coś podejrzanego i niemoralnego.

  9. Po pierwsze, droga Sawo,
    Po pierwsze, droga Sawo, obawiam się, że miłość do Platformy cię zaślepiła i gdy ktoś krytykuje tę partię, to automatycznie zlewa ci się z całą resztą krytykantów w jedną masę. O JOW i Wilczku mówiłem, ale o KRUS nie, podobnie jak nie sprzeciwiałem się decentralizacji służby zdrowia. Już drugi raz przypisujesz mi poglądy Matki Kurki, widocznie wychodzisz z założenia, że skoro obaj zgadzamy się w niektórych sprawach i obaj krytykujemy PO, to musimy myśleć w taki sam sposób. Po drugie, nie mam pojęcia o co ci chodzi z tymi kogutami. Sugerujesz, że jeśli nikt nie będzie wspominał o JOW i Wilczku, to będzie lepiej dla tych projektów? Ciekawe podejście, ale nie zgadzam się z nim, nigdy się jeszcze nie zadarzyło, by jakiś pomysł zyskiwał na tym, że wszyscy boją się publicznie o nim powiedzieć.

  10. Po pierwsze, droga Sawo,
    Po pierwsze, droga Sawo, obawiam się, że miłość do Platformy cię zaślepiła i gdy ktoś krytykuje tę partię, to automatycznie zlewa ci się z całą resztą krytykantów w jedną masę. O JOW i Wilczku mówiłem, ale o KRUS nie, podobnie jak nie sprzeciwiałem się decentralizacji służby zdrowia. Już drugi raz przypisujesz mi poglądy Matki Kurki, widocznie wychodzisz z założenia, że skoro obaj zgadzamy się w niektórych sprawach i obaj krytykujemy PO, to musimy myśleć w taki sam sposób. Po drugie, nie mam pojęcia o co ci chodzi z tymi kogutami. Sugerujesz, że jeśli nikt nie będzie wspominał o JOW i Wilczku, to będzie lepiej dla tych projektów? Ciekawe podejście, ale nie zgadzam się z nim, nigdy się jeszcze nie zadarzyło, by jakiś pomysł zyskiwał na tym, że wszyscy boją się publicznie o nim powiedzieć.